MAŁGORZATA HENDRYKOWSKA MIEJSCE KINA W ŻYCIU KULTURALNYM POZNANIA (1919 - 1927) W ostatnich miesiącach poprzedzających wybuch I wojny światowej w blisko 160-tysięcznym Poznaniu działało osiem - istniejących od kilku lat - stałych kinematografów. W oficjalnych zarządzeniach i aktach miejskich funkcjonowały one na równi z cyrkami, karuzelami i huśtawkami. Pomimo tak niskiej pozycji w życiu miasta, jaką wyznaczały kinematografom czynniki administracyjne, miały one już przed rokiem , 1914 stałe grono widzów. Swiadczą o tym enigmatyczne, często kąśliwe, notatki prasowe o ówczesnych odbiorcach kultury popularnej. W przededniu wybuchu wojny (1914) najwyższy standard posiadał, założony w 1907 f., 700-miejscowy kinoteatr "Pałacowy" przy pi. Wilhelmowskim 6. Pozostałych siedem kin to: "Rezydencyjny" (Berlińska , 20), "Tonbild" (Berlińska 14), Teatr" Swiatowy" (Sw. Marcin 43), "Grand- Kinematograf' (Szeroka 21), Teatr "Apollo" (Sw. Marcin 65), "U rania" , (Sw. Marcin 18) i "Unia" (Sw. Marcin 13). Z wyjątkiem Teatru "Swiatowego" ("Welttheater"), pozostałych siedem kin z mniejszymi lub większymi trudnościami przetrwało czas wojny. One też w pierwszych latach istnienia niepodległego państwa polskiego stanowiły podstawę dla rozwoju życia filmowego w mieście. Rok 1919 dokonał wielu zauważalnych zmian w repertuarze poznańskich kin. Przemianom uległy zarówno konwencje filmowe, jak i zapotrzebowanie widza. Skończyły się lata, gdy na ekranie przeważały "zdjęte na żywo" obrazy z nowojorskiej ulicy lub z połowu ryb na Atlantyku. Kino tej doby przestało być żywą gazetą informującą o świecie. Nowe inscenizacje filmowe coraz rzadziej odwoływały się do autentycznych wydarzeń historycznych lub wypadków współczesnych; odpowiadając na zapotrzebowanie widza coraz częściej kierowały się w stronę komedii, melodramatu, sensacji. Nie ulega jednak wątpliwości, że potrzebom społecznym odpowiadał także obszerny pokaz filmów dokumentalnych, który odbył się w kilka Małgorzata Hendrykowska tygodni po odzyskaniu niepodległości. W lutym 1919 r. przybyli z Warszawy demonstratorzy Kazimierz Jeżewski i Jan Kagalski pokazywali w wielkiej sali "Apollo" (zwanej czasowo kinoteatrem "Centralnym") następujące obrazy: PrezYdent Wilson, Generał Haller, Dardanele, Zwycięzcy czYli n ajc ieka wsze epizody wielkich krwawych bitew oraz Paryż obchodzący uroczYstość zawieszenia broni. Pokaz tych filmów powtórzono w marcu (7 -11) w wersji poszerzonej o film Wojska Polskie we Francji w walce o niepodległość oraz zrealizowany w Poznaniu przez Jana Skarbka-Malczewskiego dokument Wielka misja koalicyjna w Poznanzu. W latach powojennych największą popularnością cieszyły się jednak nie dokumenty i aktualności a "nieprawdopodobne, sensacyjne, dramatyczne i przekomiczne historie", które opowiadały filmy w ciemnych i dusznych salach kinematografów. Bez wątpienia źródeł tego zjawiska należy szukać w latach znacznie wcześniejszych. Nie ulega jednak wątpliwości, że zmęczona kilkuletnią wojną, potrzebująca odpoczynku i wytchnienia publiczność chciała i poszukiwała takich właśnie "zmyślonych" historii. Atmosferę kilkunastu powojennych miesięcy doskonale oddają dziesiątki ogłoszeń prasowych informujących o otwieraniu w Poznaniu nowych kawiarni, ogródków rozrywkowych, kabaretów. Z tą atmosferą korespondował doskonale repertuar filmowy: lekki, farsowo-komediowy lub sensacyjny. Po zlikwidowaniu granic między zaborami coraz częściej na ekrany Poznania trafiały filmy zrealizowane w zaborze rosyjskim, głównie w Warszawie. W kilka tygodni po warszawskiej premierze kina poznańskie pokazały m. in.: obraz z życia wyższych sfer Kobieta, która widziała śmierć (1919), wg scenariusza i w reżyserii Władysława Lenczewskiego z Heleną Bożewską w roli głównej, farsę Panny po wojnie (1919), również w reżyserii W. Lenczewskiego (oba wykonane w warszawskiej wytwórni "Biograf Polski") oraz obraz historyczny Edwarda PuchaIskiego Król Jan Kazimierz i jego dwór (1919), na podstawie dramatu Juliusza Słowackiego Mazepa. Prasa gromiła tzw. Aujklarungsfilmen, czyli filmy "uświadamiające", które w dużych ilościach oferowały niemieckie biura wynajmu. Córka prostytutki, Gmach siedmiu grzechów, Mszczący jad pod pozorem uchronienia młodzieży przed negatywnymi zjawiskami społecznymi rozpowszechniały pornografię. Właściciele kin uzyskiwali z tego typu filmów poważne wpływy finansowe, stąd też, aby uniknąć zarzutu nieobyczajności, reklamowali je w prasie z odpowiednio "naukowym" uzasadnieniem. Pornograficzne Zbłądzone córy anonsowano więc jako "dzieło socialhygieniczne: rodzicom do namysłu, dziewczętom do rozwagi, handlarzom żywym towarem - na przepadek", a "artystycznie" równą Pro stytucję zapowiadano jako "dramat przedstawiający rodzicom dorastaj ących córek straszliwe skutki nieumiejętnego wychowania". Już w 1919 r. pojawiły się sugestie i konkretne próby zainteresowania ówczesnych animatorów życia kulturalnego sprawami kina. "Kurier Poznański" w publikacji Kinematografy a społeczeństwo, piętnując "wzmożoną żądzę płytkich uciech", pisał: "Kawiarnie z muzyką i kinematografy, mimo, że coraz to nowe wyrastają jak grzyby po deszczu, są tak przepełnione, że o miejsce trudno. Ciekawe byłoby zbadanie związku tych zjawisk z ośmiogodzinnym dniem pracy [...]. Tak jak trudnym byłoby zmienić kawiarnię z muzyką, albo kabaret na ośrodek wychowawczy, tak wprost doskonałym sposobem do tego jest kinematograf przez społeczeństwo do tego nie wykorzystany [...]. Chodzi o to, żeby wprząc kinematograf w wielkie dzieło wychowania społeczeństwa. Myślimy tu nie tylko o zmianie kierunku dramatów filmowych, w których życzyć by sobie można nieco więcej tendencji szlachetnej [...] lecz o widowiska, które silą rzeczy pouczałyby i w ludziach pożądanie nowego typu i ideału społecznego wywoływały. A więc przedstawienie wytwórczości przemysłowej w Ameryce, ukazanie jak oświecony i pracowity robotnik lub farmer amerykański dzień spędza, uwidocznienie rodzim e m u lenistwu psychicznemu i fizycznemu tej radosnej energii twórczej, która wprost rozsadza organizmy anglosaskie [...] . Filmy takie nie będą dawały bynajmniej suchych morałów, których słusznie nikt nie lubi. Będą nas jednak zaznajamiały z krajami naszych sprzymierzeńców. Każdy chętnie zobaczy na płótnie życie w Paryżu, Londynie czy Rzymie. Pożądanym byłoby ukazanie znowu zajmujących filmów z życia przyrody, które przed wojną znano" l. Pojawiło się kilka prób wykorzystania filmu w oświacie. Z myślą o odbiorcach na prowincji, Konstanty i Wanda Wysoccy założyli w Poznaniu w 1919 f., na zasadach spółki z ograniczoną poręką, kino wędrowne pod nazwą "Iskra". Celem, jaki stawiała sobie ta inicjatywa, było szerzenie oświaty w okolicach oddalonych od kultury polskiej i środowiskach szczególnie narażonych na ekspansję kultury niemieckiej. Ambitne plany zaznajomienia ludności polskiej z rodzimą historią, kulturą, piśmiennictwem, krajobrazem, bogactwami naturalnymi i przemysłem okazały się realnie niewykonalne. Brak trwałych podstaw finansowych "Iskry", a przede wszystkim brak filmów polskich, które odpowiadałyby nakreślonym zamierzeniom, poważnie ograniczyły działalność spółki 2. Gwoli sprawiedliwości trzeba także dodać, że właściciele poznańskich kinematografów nie pozostawali na uboczu wydarzeń w kraju. 1 [B.:] Kinematografy a społeczeństwo. "Kurier Poznański" r. 1919, nr 96. 1 "Kinematograf Polski" r. 1919, nr 7. Małgorzata Hendrykowska Jeszcze w latach wojny, a także później - w 1919 r., praWIe każde kino poznańskie urządzało bezpłatne pokazy dla rannych i przybywających z frontu żołnierzy. Znacznie cenniejsze były jednak kilkakrotne akcje właścicieli kin polegające na przekazywaniu części wpływów z najbardziej kasowych filmów na rzecz powstańców śląskich. Kina dość często zmieniały nazwy i właścicieli, pojawiały się kinematografy-efemerydy, właściwie - "punkty kinematograficzne", które po kilku miesiącach działalności w nie przystosowanych do tego stróżówkach lub parterowych mieszkaniach umierały śmiercią naturalną. Sytuacja ustabilizowała się nieco w 1922 r. Rok wcześniej wstrzymano bowiem wydawanie zezwoleń na uruchamianie nowych kinematografów i zaostrzono kontrolę już istniejących. W początkach 1922 r. w mieście funkcjonowało dziesięć stałych kin. Były to: "Apollo", ul. Piekary 16/17 (800 miejsc; właściciele: Jan Łuczak i Józef Czepczyński 3 ); "Pałacowy", pi. Wolności 6 (700 miejsc; właściciel: Marta Dymarska) ; "Colosseum" (dawn. Teatr "Apollo"), Sw. Marcin 65 (430 miejsc; właściciel: Herman Mittelstaedt); "Renaissance", ul. Kantaka 8/9 (350 miejsc; właściciel: Józef Petrykowski i S-ka); "Szecherezada", Al. Marcinkowskiego 28 (180 miejsc; właściciele: Józef Olesiak i Stanisław Martynowski); "Odeon" (dawn. "Tonbild"), ul. 27 Grudnia 14 (180 miejsc; właściciele: Witalis Maik i Józef Kwiatkowski); "Edison" (dawn. "Rezydencyjny"), ul. 27 Grudnia 20 (180 mIeJSC; właściciele: Władysław i Józef Kwiatkowscy); "Corso" (dawn. "Grand-Kinematograf'), ul. Wielka 21 (właściciel: Antoni Lischka); "Urania", Sw. Marcin 18 (170 miejsc; właściciel: Zygmunt Zubrzycki); "Unia", Sw. Marcin 13 (110 miejsc; właściciel: Jan Jankowski)4. Trudno wprost uwierzyć, że niektóre z tych kin o proweniencji sięgającej pierwszych lat dwudziestego stulecia funkcjonują do dzisiaj. Do takich kin należą: "Apollo", "Muza" (dziewiętnastowieczny Teatr "Apollo", a w latach 1910-1927 "Colosseum"), "Gwiazda" (w latach 1919 s W lipcu 1919 r. Józef Czepczyński i Jan Łuczak wykupili część pasażu pomiędzy ul. Piekary a ul. Rycerską (dzisiejszą Franciszka Ratajczaka ), z zamiarem utworzona w tym miejscu rajwiększego kompleksu rozrywkowego Poznania. 4 Liczba miejsc w kinach podana została według stanu z 1923 r. Wszystkie kina były wielokrotnie rozbudowywane i unowocześniane. - 1927 "Szecherezada", a od 1925 r. "Rozmaitości"), zburzona kilka lat temu przy przebudowie ul. 27 Grudnia "Warta" (dawniejszy "Rezydencyjny", a od 1919 r. "Edison"), "Gong" ("Grand-Kinematograf z początku XX w., a od 1919 r. "Corso"). Po licznych przebudowach zarówno "Gwiazda" jak i "Muza", czy istniejąca do 1978 r. "Warta", zachował y charakterystyczne dla pierwszych tego typu obiektów usytuowanie: na tyłach posesji, z wejściem jak gdyby ukrytym w podwórzu wielkiej kamienicy. Sytuację kinematografii polskiej w latach 1923-1926 należałoby określić jako kryzysową. Słusznie więc stwierdzają Władysław Banaszkiewicz i Witold Witczak, że kinematografia polska w całym dwudziestoleciu międzywojennym znajdowała się bądź w stanie przewlekł e g o kryzysu, bądź - bladego i chwiejącego ożywienia, bądź wreszcie na skraju kolejnej depresji 5 . Realnym odbiciem sytuacji kryzysowej w całej branży był m. in. stan techniczny kin. Zachowane do dziś w Archiwum Państwowym w Poznaniu protokoły z przeglądów kinematografów dokonywanych przez straż pożarną, elektrownię i policję budowlaną składają się na dość przygnębiający obraz s t a n u technicznego, sanitarnego i stanu bezpieczeństwa kin. Przepro - wadzona w styczniu 1923 r. wszechstronna kontrola wykazała, że niem a l we wszystkich obiektach należało natychmiast wymienić przewody elektryczne, "Unii" groziło wielotygodniowe zamknięcie ze względów sanitarnych, a w kinach "Odeon" i "Corso" palono naftą! Większość kin w tym okresie dawała dwa, trzy seanse dziennie, w niektórych przerwy między seansami wypełniane były pokazami humorystycznymi. Największe kina - np. "Apollo" i "Pałacowy" - posiadały kilkunastoosobowe orkiestry; "Unia" i "U rania" zaś zatrudniały tapera. W obliczu narastającej konkurencji poszukiwano coraz bardziej agresywnych, jak na owe lata, chwytów reklamowych. Architekt Stanisław Kirkin piętnował skandaliczne praktyki kina "Apollo", które umieszczało swoje reklamy na chodnikach przed "Esplanadą", "Bazar e m" i Bankiem Przemysłowców fi . Lata 1923-1925 nie były także najszczęśliwszym okresem w rozwoju kin poznańskich. Inflacja, ogólna recesja gospodarcza sprawiły, że podobnie jak w całej Polsce i w Poznaniu kina znajdowały się w dramatycznej sytuacji ekonomicznej. Władze państwowe nie udzielały im żadnej pomocy; wręcz przeciwnie: magistraty obciążały kinematografy nadmiernymi podatkami. Podatki te obejmowały także okres letni, mimo że dla kin miejskich był to prawie martwy sezon. Próbowano wpraw 5 W. B a n a s z k i e w i c z, W. W i t c z ak: Historia li/mu polskiego T I 8. 146 i nast. · S. Kir k i n: O estetykę reklamy. "Kronika Miasta Poznania" r. 1923, s. 150. Małgorzata Hendrykowskadzie pokazów pod gołym niebem (m. in. właściciel kina "Rozmaitości" organizował projekcje w restauracji na Sołaczu, a następnie w ogrodzie "Brulevard" przy pi. Nowomiejskim, właściciel kina "Odeon" urządzał zaś pokazy w ogrodzie "Columbia" przy Drodze Dębińskiej), przynosiły one jednak nieproporcjonalnie małe w stosunku do wydatków wpływy. Najbardziej opłacalnym wyjściem było więc zamykanie kin na okres letnich miesięcy. Chcąc egzystować, kinematografy zabiegały o publiczność poprzez możliwie najbardziej atrakcyjny repertuar, a taki stanowiły zawsze komedie i melodramaty. Na nic nie zdały się pozytywne recenzje w prasie poznańskiej reprezentujących najwyższy poziom artystyczny filmów Fritza Langa, Charlie Chaplina, Davida Warka Griffitha; gust publiczności kształtowały przeważające ilościowo: Dusze na sprzedaż, Szały pustyni, Tragedia podlotka, Złote łoża, Dziewice Wschodu i Kochanki Czerwonego Diabła. Tego typu repertuar dawał doskonałą broń do ręki niemałej grupie zwolenników tezy o demoralizującym wpływie filmu na zdrowie psychiczne młodzieży. Wprawdzie w premiowanej ankiecie "Jakich chcemy filmów?", ogłoszonej przez poznańską Sekcję Filmową Związku Publicystów Artystycznych, laureatka I nagrody Janina Jarczyńska z Poznania wymieniła Doktora Mabuse Fritza Langa, Gorączkę złota Charlie Chaplina i Variete Ewalda Andre Duponta jako swoje ulubione i jej zdaniem najlepsze fil my 7, ale zgoła odmienne wyniki uzyskano badając gust filmowy młodzieży szkolnej. Ogłoszona wśród dzieci z różnych środowisk ankieta "J aki rodzaj filmów lubisz najbardziej?" dała jednoznaczne rezultaty. Dziewczęta między 14 a 16 rokiem życia preferowały filmy "o życiu hrabiowskim" i "obrazy z życia wielkich książąt i hrabiów", chłopcy między 16 a 18 rokiem życia zdecydowanie wybrali filmy "gdzie występują bandyci", "gdy jeden drugiego zabija" oraz "różne podróże i bicia" 8. Dla zrównoważenia melodramatyczno-komediowego repertuaru, w połowie lat dwudziestych w kilku punktach miasta prezentowano okazjonalnie serie filmów oświatowych, propagandowych i popularnonaukowych. Takie pokazy odbywały się m. in. w wielkiej sali Ogrodu Zoologicznego, w auli Szkoły Wydziałowej przy ul. Działyńskich, w Domu Katolickim na Sródce i w kinie wojskowym "Oświata" przy Walach Ks. Józefa. Organizatorzy tych, często bezpłatnych pokazów podkreślali, że chcą zerwać z ograniczaniem roli filmu do prymitywnej i niewyszu 7 "Nowy Kurier" r. 1927, m 65, 78. 8 J. B o Ę d a n o w i c z: Młodzież w kinie. "Opieka nad Dzieckiem" r. 1925, nr 6; "Postęp' r. 1926, nr 33. kanej rozrywki 9 . O sensacyjno-melodramatyczny repertuar oskarżali jedn a k nie właścicieli kin a... podatek magistracki, który zmusza do poszukiwania taniej sensacji za wszelką cenę. Pomimo uciążliwości podatkowych, w połowie lat dwudziestych prog r a m kinoteatrów zmieniany był dwa lub trzy razy w tygodniu. Wprawd z i e triumfy kasowe święciły najczęściej melodramaty i niewyszukane farsy, ale w repertuarze rocznym znajdowało się także wiele wybitnych obrazów kina światowego. W 1923 r. sprowadzono do poznańskich kinoteatrów m. in.: Męczennicą miłości Davida W. Griffitha (tyt. oryg.: Way dovon East) , Płomień (Die Flamme) Ernsta Lubitscha z Połą Negri w roli głównej i Gabinet doktora Caligari Roberta Wiene. W 1924 r. - Dziesięcioro przYkazań Cecila De Mille'a, Nibelungów Fritza Langa, Napoleona Alba Gance'a, Nanuka Eskimosa Roberta Flaherty'ego i włoską wersję Quo vadis z 1924 r., z Emilem Janningsem w roli Nerona. W 1925 r. największe triumfy kasowe święciły: Portier Z hotelu Atlantic Wilhelma H. Murnaua, z Emilem Janningsem, Dziesięcioro przYkazań De Mille'a o b o k melodramatu Jej wielka miłość Dymitra Buchowieckiego oraz obrazu Świat zaginiony (The Last World) wg Conan Doyle'a, z szeroko reklamowanym udziałem "potworów prehistorycznych chodzących po londyńskim Tower Bridge oraz słodkiej Bessie Love". W 1926 r. pokazyw a n o m. in.: Brzdąca Charlie Chaplina, Gabinet jigur woskowych Paula L e n i, Doktora Mabuse Fritza Langa, Variete Ewalda Andre Duponta i reklamowaną jako "wesoły dramat" Gorączkę złota Charlie Chaplina. Co roku bardzo popularne były zestawy filmów Bustera Keatona i seria z Patem i Patachonem. W Poznaniu odbyło się kilka prapremier filmowych, przede wszys t k i m obrazów realizowanych w miejscowych ośrodkach produkcyjnych. Jak o pierwsi w kraju poznaniacy obejrzeli więc m. in. Bartka Zwycięzcę Edwarda PuchaIskiego (prapremiera 6 X 1923), Odrodzoną Polskę (25 X I I 1924) i Uśmiechy żYcia Czesława Dembińskiego (5 II 1927). Z kilkumiesięcznym opóźnieniem w stosunku do pokazów warszawskich obejrzano także większość premier polskich: Rok 1863 Edwarda Puchalskieg o, Niewolnicę miłości Jana Kucharskiego (1923), Iwonkę Emila Chaberskiego (1925), Czerwonego błazna Henryka Szaro (1926), Trędowatą E. PuchaIskiego (wielki sukces kasowy, ale film jednomyślnie wychłostany przez recenzentów), a w 1927 r. - odbiegający od komercyjnej produkcji polskiej Bunt krwi i żelaza Leona Trystana. Bardzo różna była rang a artystyczna tych filmów, dawały one jednak pełne wyobrażenie · o kierunkach, możliwościach i preferencjach polskiej produkcji. · [d:] Wyświetlanie jilmów naukowych w szkołach. "Kurier Polski" r. 1925. n r 572. Małgorzata Hendrykowska Na przełomie lat 1925/1926 w blisko 220-tysięcznym Poznaniu nadal działało dziesięć stałych kinoteatrów. W całym województwie poznańskim było ich 41, o łącznej liczbie 11 861 miejsc. Dawało to Poznańskiemu czwarte miejsce w skali ogólnopolskiej, za Warszawskiem (67), , Sląskiem (46) i Łódzkiem (45), a przed Krakowskiem (28)10. Liczba kin na prowincji malała jednak z dnia na dzień. Przedstawiciele branży filmowej wielokrotnie wskazywali, iż przez nadmierne podatki rujnuje się warsztaty pracy, podcina w zarodku polski przemysł filmowy, walczący i tak z niesłychanymi trudnościami. Przypominano, że w skali ogólnopolskiej na skutek polityki podatkowej państwa w roku 1926, w porównaniu z rokiem 1924, liczba kin zmalała o przeszło połowę, a większość z nich stoi na skraju bankructwa. Jedno z pism poznańskich zilustrowało tę sytuację sugestywnym i wymownym tytułem: Miejski podatek kinowy to uścisk dusiciela! n. Zanim właściciele kin poznańskich przystąpili do trzytygodniowego strajku, starali się wykorzystać wszystkie możliwości poprawy sytuacji ekonomicznej własnych przedsiębiorstw. W lutym 1925 r. dramatyczna sytuacja kin poruszona została na walnym zjeździe członków Towarzystwa Właścicieli Kin na były zabór pruski. Stwierdzono, że z uwagi na zbyt wygórowane podatki, w ciągu ostatniego roku liczba kin w całej Polsce gwałtownie spadła. Uczestnicy zjazdu wnieśli projekt ustawy, w myśl której należałoby odmiennie obciążać podatkami filmy naukowe i artystyczne, krajowe i zagraniczne (z wyraźną preferencją rodzimej produkcji) 12. Nie wiadomo, czy uczestnicy zjazdu (zgodnie z deklarowanymi zamiarami) wnieśli ten projekt do Sejmu. Przyjęte postanowienia nie zmieniły bowiem sytuacji kin ani w roku 1925, ani w roku następnym. Brak możliwości porozumienia się właścicieli kin z Magistratem poznańskim doprowadził w maju 1926 r. do kilkunastodniowych strajków. Była to ostatnia deska ratunku w sytuacji, gdy właściciele kin poznańskich płacili podatek w wysokości 75% od ceny każdego biletu, podczas gdy na całym świecie podatek ten wahał się od 5 % do 25% (w Niemczech - 10%, w Anglii - 9 - 12%, w Czechosłowacji - 20%). Wprawdzie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych obniżyło już podatek do 50%, ale wiceprezydent miasta Mikołaj Kiedacz - opierając się na statucie miejskim - nie wprowadził tego postanowienia w życie. Od 5 do 22 maja włącznie wszystkie kina w Poznaniu były zamknięte na znak protestu przeciwko polityce podatkowej. Domagano się obniżenia podatku do 50% na filmy "salonowe" i "sensacyjne", a w stosunku do filmów 10 w. B a l c e r z ak: Przemyśl filmowy w Polsce. Warszawa 1928. 11 "Kurier Poznański" r. 1926, nr 70. 12 "Kurier Poznański" r. 1926, nr 46. krajowych i naukowych postulowano obniżkę do 10%13. W czerwcu strajki objęły Warszawę i inne miasta Polski. W konflikcie "kiniarze - Magistrat" prasa poznańska, a także większa część społeczeństwa, opowiadała się po stronie tych pierwszych. Ostatecznie spór na gruncie poznańskim udało się zażegnać kompromisowo i polubownie, obiecując przy ustalaniu wysokości świadczeń na rzecz miasta każdorazowo kierować się rzeczywistą sytuacją finansową kin. Od połowy 1926 r. obserwować można było powolną poprawę sytuacj i na rynku filmowym. W wyniku akcji strajkowych właścicielom kin udało się wywalczyć obniżkę podatku widowiskowego, przy jednoczesn y m wprowadzeniu znacznych ulg i preferencji dla produkcji krajowej. Liczba kin w większych miastach i na prowincji powoli zaczęła wzrastać. Film zdobywał sobie coraz większą popularność we wszystkich grupach społecznych i wiekowych. W sezonie świątecznym 1926 r. właściciele sklepów fotograficznych nie narzekali na brak zbytu "Pathe Baby" - aparatu kinematograficznego dla dzieci, sprzedawanego wraz z zestawem filmów. W październiku 1927 r. w dawnej sali imprezowej Lamberta (zwanej później "Wielką Salą Apollo") przy wschodniej ścianie kina "Apollo" otwarto nowe kino "Metropolis" (900 miejsc). Przyjęło ono nazwę od premierowego filmu, supergiganta niemieckiego Me trop o lis, w reżyserii Fritza Langa. Pod względem liczby miejsc, nowy obiekt zrównał się z największym wówczas w Poznaniu kinem "Apollo". Oba kina położone były tuż obok siebie, co stwarzało pozory konkurencyjności. Jednak właścicielem obu bliźniaczych obiektów był Jan Łuczak, który nad zachodnią bramą "Metropolisu" umieścił rysunek wyobrażający Oko Opatrzności, a pod nim napis: "Dałeś mi Boże w swej szczodrobliwości, dajże i temu, który mi zazdrości". Ironią losu był ten napis - pisze autor Przechadzek po Poznaniu Zbigniew Zakrzewski - zważywszy ogłoszoną w kilka lat później (w latach kryzysu) upadłość nie tylko kina, ale i pozostałych obiektów w pasażu "Apollo", których właścicielem był J a n Łuczak 14. Zanim jednak po paru latach ogłoszono upadłość całego przedsięwzięcia, dbały o reklamę Jan Łuczak zaczął wydawać coś w rodz aj u tygodniowego pisemka filmowego pod nazwą "Kino", które zawierało obszerny i bogato ilustrowany program obu kinoteatrów. "Być w Poznaniu i nie widzieć kin »Apollo« i »Metropolis« znaczy to samo, co być w Paryżu i nie widzieć wieży Eiffla" - reklamowała z niejaką przesadą "Wielkopolska Ilustracja" z 1929 r. 18 "Postęp" r. 1926, nr 90. 11 Z. Z akr z e w s ki: Przechadzki po Poznaniu. Warszawa-Poznań 1983, s. 72. Małgorzata Hendrykowska Stefa i Kałamajski Architekt Józef Schneider, autor projektu kina "Słońce" Kino "Metropolis" prowadziło także pozafilmową działalność rep re - zentacyjną i rozrywkową; tutaj odbywały się obchody różnych uroczystości, odczyty i występy artystyczne. Przy kinie miała też siedzibę wytwórnia filmowa "Popfilm" (Polskie Przedsiębiorstwa Filmowe). Już wkrótce jednak sława kin i "Apollo", i "Metropolis" została przyćmiona. Na przełomie kwietnia i maja 1927 r. rozstrzygnęły się losy najstarszego kina w Poznaniu - kinoteatru "Pałacowy". W 1927 r. znajdowało się ono na posesji należącej do znanego kupca i przemysłowca Stefana Kałamajskiego. Prawdopodobnie już od dłuższego czasu miał on własne projekty zabudowy parceli, gdyż stosunki pomiędzy nim a dzierżawcami "Pałacowego" układały się żle i dochodziło do coraz ostrzejszych konfliktów. Wydane w listopadzie 1911 r. zezwolenie na prowadzenie kinematografu stawiało jako warunek niezbędny istnienie przejścia bezpieczeństwa z kina nie tylko na pi. Wolności, ale także na ul. Sw. Marcina. Stefan Kałamajski teraz, jako właściciel posesji, w dniu 30 kwietnia 1927 r. zamknął na stałe przejście na ul. Sw. Marcina, o czym powiadomił Miejski Urząd Policji Budowlanej. Dalej wypadki potoczyły się błyskawicznie. W dniu 1 maja dzierżawcy kina Herman Mittelstaedt i Marta Kapelowa otrzymali (uzasadniony względami bezpieczeństwa publicznego) zakaz wyświetlania obrazów kinematograficznych. Nazajutrz, na mocy wyroku sądowego, komornik przeprowadził eksmisję kina oraz polecił jego rozbiórkę. Dnia 3 maja 1927 r. przystąpiono do burzenia. Tak zakończyła się przeszło dwudziestoletnia historia najstarszego spośród działających kin poznańskich. Wejście do kinoteatru Słon ' ce lt " Sala parterowa kinoteatru "Słońce"m. Poznania 4/85 Małgorzata Hendrykowska N a miejscu "Pałacowego" Stefan Kałamajski wybudował (według projektu Józefa Schneidera) jedno z naj słynniej szych w Polsce, legendarne dziś kino "Słońce". N a legendę "Słońca" (nazwę wyłoniono w drodze ko nkursu prasowego) już w latach międzywojennych złożyła się w głównej mierze wysoka jakość i rozmach, z jakim zostało zbudowane. Przyczynił się do tego także wysoki poziom późniejszych projekcji i obliczony na pozyskanie możliwie największej liczby widzów repertuar, a także reklama kinowa. W dniu premiery (20 XII 1927) na widzów działał jednak przede wszystkim prawdziwie amerykański rozmach. Kino posiadało 2500 m 2 powierzchni i przeznaczone było dla 1600 widzów (dla porównania: Teatr Wielki dysponował 1050 miejscami). Oprócz wielkiej sali parterowej, "Słońce" posiadało także obszerny balkon i loże. Znakomite rozwiązanie architektoniczne zapewniało doskonałą widoczność z każdego miejsca. Wyposażone na wzór kinoteatrów amerykańskich, kino posiadało obszerną scenę oświetlaną z kabiny projekcyjnej olbrzymim jupiterem. Sklepienie we wnętrzu imitowało firmament niebieski. W gmachu "Słońca" zainstalowano dwa najwyższej klasy aparaty projekcyjne. Aby wykluczyć ewentualne przerwy w projekcji spowodowane brakiem dopływu prądu, a także i dlatego, że wnętrze oświetlało 3600 żarówek, kino posiadało własną elektrownię. W jednej z dwóch obszernych nisz na parterze umieszczono jedyne wówczas w Polsce doskonałej jakości organy koncertowe Wurlitzera, wydobywające z siebie 2 tys. tonów, w tym także efekty onomatopeiczne. W drugiej wnęce znajdowało się miejsce dla zespołu chóralnego. Projekcjom filmowym od chwili otwarcia do przełomu dźwiękowego towarzyszyła znakomita, siedemnasto osobowa orkiestra, pod dyrekcją Wincentego Kulczyńskiego. Kino posiadało doskonałą klimatyzację latem i ogrzewanie wentylacyjne zimą. Od chwili podjęcia przez Kałamajskiego decyzji o budowie kina do dnia uroczystego otwarcia minęło sześć miesięcy! Budowa kosztowała ok. 1 min złotych. Od początku istnienia "Słońce" posiadało najlepszy i bardzo zróżnicow a n y repertuar. Dyrektorem kina był Czesław Smoczyński, dbający o to, a b y obok projekcji najbardziej kasowych filmów europejskich i amerykańskich nie zabrakło miejsca na seanse szkolne dla dzieci i młodzieży, seanse oświatowe i nocne pokazy filmów awangardowych. Każdy pokaz poprzedzano bogatym i atrakcyjnym nadprogramem, złożonym z kronik Polskiej Agencji Telegraficznej, kreskówek i filmów popularnonaukowych. Nic więc dziwnego, że tylko w ciągu pierwszego półrocza odwiedziło kino pół miliona widzów! Żadne z kin poznańskich nie mogło równać się ze "Słońcem" w zakresie reklamy. Do bardziej spektakularnych chwytów należało m. in. wyrzucanie z przelatującego nad miastem aeroplanu ulotek reklamowych, zawierających niekiedy bilety wstępu. Od listopada 1928 r. "Słońc e" wydawało w nakładzie tysiąca egzemplarzy własny, obszerny biuletyn reklamowy o charakterze pisma filmowego. Nowo powstałe kino stanowiło jedną z głównych atrakcji dla przyjeżdżających do miasta gości. Po otwarciu kin "Metropolis" i "Słońce", liczba ogółem sprzedanych w Poznaniu biletów wzrosła przeszło dwukrotnie z 929 622 sztuk w 1926 r. do 2 113 993 w 1928 r. " Najlepsze lata kin poznańskich wiążą się jednak z przygotowaniami l z przebiegiem Powszechnej Wystawy Krajowej w roku 1929. »5 Rocznik Statystyczny Stołecznego Miasta Poznania za rok 192Z Poznań 1928. ..