X)4 Romuald Połczyński .cząje się troskę organizatorów o jak najlepsze przygotowanie wIeczoru. I to chyba bierze najbardziej»" **. Zaciągaliśmy więc nieustanny kredyt zaufania. N astępne sezony wzbogaciły listy wykonawców o nowe nazwiska wybitnych artystów, takich jak np.: pianistki Halina Czerny-Stefańska i Lidia Grychtołówna, skrzypkowie Konstanty Andrzej Kulka i Teresa Głąbówna, śpiewacy - Halina Łukomska, Teresa May-Czyżowska,' Stefania Toczyska, Leonard Andrzej Mróz, dyrygent Jerzy Katlewicz. Pojawiały się nowe zespoły, jak np. Chór Akademicki Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza, pod dyrekcją Stanisława Kulczyńskiego, Chór Męski Politechniki Poznańskiej, pod dyrekcją Janusza Dzięcioła. Na 145 Koncercie (26 IX 1975 r.) gościliśmy Orkiestrę Symfoniczną Filharmonii Leningradzkiej, pod dyrekcją Aleksandra Dmitrijewa. Próbowaliśmy nadal przedstawiać mniej popularne instrumenty; popojawiali się soliści grający na fagocie, oboju, flecie. Odbywały się pierwsze półrecitale organowe, które w późniejszym okresie stały się - ku zadowoleniu publiczności - częstszymi wydarzeniami. Innego rodzaju próbą było wzbogacenie programów występami tancerzy (np. w koncertach karnawałowych) i aktorów dramatycznych. Obok cyklu, najczęściej ośmiu w sezonie, programów Koncertów Poznańskich, powtarzanych teraz (po sobotniej premierze) już tylko raz - w niedzielę przed południem, wprowadzono w sezonie artystycznym 1976/1977 tzw. nadzwyczajne Koncerty Poznańskie, polegające na jednorazowym powtórzeniu w całości - ze względu na atrakcyjność programu i wykonawców - abonamentowego programu piątkowego. Po dwóch latach pomysł ten jednak zarzucono. Wierni w zasadzie zwyczajowi prezentowania przede wszystkim muzyki o charakterze popularnym, coraz częściej jednak sięgaliśmy po dzieła z żelaznego repertuaru filharmonicznego. Poczęły się więc pojawiać w programach koncerty fortepianowe i skrzypcowe, a także symfonie Mozarta, Beethovena, Brahmsa, Czajkowskiego, Liszta, Schumanna - co nie spotkało się jednak z powszechną akceptacją słuchaczy, w odróżnieniu np. od pozornie trudniejszych w odbiorze wielkich dzieł muzyki kantatowo-oratoryjnej, jak np. Requiem i Msza Koronacyjna Mozarta, Mesjasz i Juda Machabeusz Haendla, czy finał IX Symfonii Beethovena, wykonywanych zwykle przez chór Stefana Stuligrosza. W dniu 8 stycznia 1978 r., w ramach obchodów trzydziestolecia Filharmonii Poznańskiej, odbył się 150 Koncert Poznański. Kończył on kolejny okres filharmoniczno-zwiazkowo-expressowej działalności w sferze pozyskiwania dla muzyki jak naj szerszych rzesz słuchaczy. I zarazem 12 z. S i e r p i ń s ki: Impresje spoza pięciolinii. "Życie Warszawy" nr 19 z 23 l 1976 r. otwierał nowy, bodaj najtrudniejszy w przeszło dwudziestoletniej historii tej imprezy. Złożyło się na to kilka przyczyn, zarówno artystycznych, jak i organizacyjnych, zależnych od nas i znajdujących się poza namI. Najpierw załamała się koncepcja repertuarowa. Kierownictwu artystycznemu Filharmonii w pewnym momencie zdawało się, iż po tak dużej liczbie spotkań wykształciła się dostatecznie spora grupa słuchaczy, którym można aplikować znacznie ambitniejsze (czytaj - trudniejsze) programy, kosztem muzyki popularnej, łatwo przyswajalnej. Z drugiej strony zbyt duża liczba Koncertów stanowiła wypadkową zbiegu różnych okoliczności, a nie przemyślanych działań, i to tak pod względem doboru programu, jak i wykonawców. Nie udawało się dotrzymywać wcześniejszych zapowiedzi, zmieniały się terminy imprez. Coraz więcej wybitnych polskich artystów, zaangażowanych w życie muzyczne za granicą, przestawało interesować się występami na krajowych estradach, a tym bardziej udziałem w koncertach typu popularnego. Jakkolwiek w tym czasie (lata 1978 - 1983) zarówno dyrektor Wojciech Rajski - przez dwa sezony sprawujący kierownictwo Filharmonii - jak i ponownie dyrektor Renard Czajkowski zdołali pozyskać dla Koncertów Poznańskich m. in. skrzypaczkę Kaję Danczowską, pianistów: Marka Drewnowskiego, Janusza Olejniczaka i Piotra Palecznego, śpiewaków: Urszulę Koszut, Annę Malewicz-Madey, Urszulę Mitręgę, Ewę Podleś, Bognę Sokorską czy Romana Węgrzyna, a także kilku wybitnych gości zagranicznych, to jednak na atrakcyjną obsadę wszystkich pięćdziesięciu programów już nie starczyło. Poczęliśmy więc odczuwać mniejsze zainteresowanie słuchaczy; jeszcze początkowo w całości wykupywano salę - od pewnego czasu w systemie abonamentu na koncerty w całym sezonie - ale w czasie koncertów zbyt wiele krzeseł pozostawało nie zajętych. Tłumaczyliśmy to ekspansją (koniec lat siedemdziesiątych) programów rozrywkowych w telewizji, a także coraz większą ilością masowych imprez o charakterze banalnej, taniej rozrywki, znacznie łatwiejszej w odbiorze niż symfonie Beethovena, czy nawet uwertury Rossiniego. Jednocześnie załamywały się siła oddziaływania i autorytet związków zawodowych. Dotyczyło to głównie wielkich zakładów przemysłowych. Właśnie tam zaczęliśmy tracić najszybciej i największą ilość stałych słuchaczy. Po kolei odpadali z grona bywalców na Koncertach Poznańskich pracownicy czołowych fabryk, a pośród nich niestety także Zakładów Przemysłu Metalowego "H. Cegielski". Odczuwaliśmy ten fakt bardzo boleśnie. Gospodarze bowiem nie ustawali w wysiłkach. Organizację widowni w dyrekcji Filharmonii, po przejściu na emeryturę Haliny Orzałkiewicz, Romwald Połczyński przejął Ryszard Jankowski, z wielkim zapałem odnoszący się do tej pracy. W kierownictwie Wojewódzkiej Rady Związków Zawodowych z dużym osobistym zaangażowaniem popierali nasze zmagania kolejni jej działacze: Jerzy Męczyński, Barbara Kolasińska i Hanna Rubas. "Express" także nie skąpił łamów, a jednak wszyscy dostrzegaliśmy jakiś impas. Czyżby ta forma kontaktu z muzyką przestała się nagle sprawdzać, czyżby okazała się niepotrzebna? Nie potrafiliśmy sobie na te pytania jednoznacznie odpowiedzieć, w ogóle bowiem u nas nie prowadzi się badań nad publicznością sal koncertowych czy teatralnych, które - m. in. na podstawie naszych imprez -- swego czasu nieśmiało podjęła wspomniana absolwentka poznańskiego Instytutu Socjologii. Intuicyjnie wyczuwaliśmy jednak, że nie wolno nam załamywać się niepowodzeniami. N a przekór trudnościom, Renard Czajkowski i jego zastępca Zdzisław Dworzecki podwoili wysiłki, by pozyskiwać dla Koncertów Poznańskich wykonawców przyciągających do sali jeśli nie słuchaczy z wielkich zakładów, to z mniejszych, dokąd wcześniej nie docieraliśmy. Łamało to trochę ideę imprezy, tak jak niezgodna z nią była otwarta sprzedaż biletów w kasie - ludziom przypadkowym. Wychodziliśmy jednak z założenia, że każdy słuchacz jest lepszy od pustego krzesła. W tym przekonaniu utwierdzali nas także znani krytycy, popularyzatorzy muzyki i muzykolodzy, których od pewnego czasu zapraszaliśmy w charakterze prelegentów, by wymienić: Wojciecha Dzieduszyckiego, Piotra Nędzyńskiego, Zbigniewa Pawlickiego, Sławomira Pietrasa, Bohdana Pilarskiego, Zdzisława Sierpińskiego i Mariana Wallka-Walewskiego. Nawiązaliśmy też współpracę z Krajowym Biurem Koncertowym, pozyskując w ten sposób wielu młodych artystów-muzyków dopiero zaczynających swe kariery, lecz godnych już popularyzacji, m in. dzięki swym osiągnięciom na różnych krajowych i zagranicznych konkursach. Wprawdzie zawsze poczuwaliśmy się - wynika to choćby z samej imprezy - do prezentacji czołowych artystów zamieszkałych w Poznaniu, teraz jednak szerzej sięgnęliśmy do grona zwłaszcza solistów Teatru Wielkiego, stwarzając im okazję estradowych występów przed szerokim audytorium. Ze zmiennym jednak szczęściem przetrwaliśmy najtrudniejszy okres 1980 -1982, kiedy ubyły z grona gospodarzy Koncertów Poznańskich związki zawodowe, by w sezonach 1982/1983 i 1983/1984 osiągnąć pewien pułap stabilizacji. W dalszym ciągu jednak działamy w znacznie mniejszym środowisku niż kiedyś, nie mamy kontaktu z wielkimi załogami miasta, gdzie - wprost trudno w to uwierzyć - nie sprzedaje się ani jednej karty wstępu. Nie podjęliśmy też dotąd - a co chyba staje - Asa Konishi -Jankowska solistka 200 Koncertu Poznańskiego (26 XI 1988) Krystyna Kujawińska (sopran) solistka 200 Koncertu Poznańskiego (26 X I 1983) 200 Koncert Poznański w auli Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza (26 XI 1983) Orkiestra symfoniczna Filharmonii Poznańskiej, pod dyrekcją Renarda Czajkowskiego. Na planie: Ewa Werka (mezzosopran)ęmmm ... J assir 1111si % 1% ".. .":.'-..-'-.>. .....j...'. '---:y:V w 7 Kronika m. Poznania 2/85 Romuald PolczYński się już teraz naszą powinnością - inicjatywy głębszych badań naukowych nad społecznością tych imprez. W nieco więc minorowym nastroju, chociaż nie pozbywszy się zupełnie poczucia satysfakcji, że jednak przez ponad dwadzieścia lat i jako jedyni w kraju tak konsekwentnie krzewimy prawdziwą muzykę, w tym także w znacznym stopniu narodową - szykowaliśmy benefis: 200 Koncert Poznański. Odbył się on w sobotę 26 listopada i niedzielę 27 listopada 1983 r. Program wypełniły: mazury ze Strasznego dworu i Halki oraz arie z oper Halka, Hrabina i Straszny dwór Moniuszki, a po przerwie: I część Koncertu skrzypcowego Czajkowskiego i finał IX Symfonii Beethovena. Wykonawcami byli: Krystyna Kujawińska (sopran), Ewa Werka (mezzosopran), Maria Kouba (tenor), Jerzy Kulczycki (bas), Asa Konishi-Jankowska (skrzypce), Chór Akademicki Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza, przygotowany przez Stanisława Kulczyńskiego oraz orkiestra symfoniczna Filharmonii Poznańskiej, pod dyrekcją Renarda Czajkowskiego. Słowo wiążące wygłosił Zbigniew Pawlicki. Sala była pełna, atmosfera podniosła, kwiaty, laurki, życzliwe echa w prasie, radio i telewizji. Obliczono, że w dwustu Koncertach Poznańskich wystąpiło: 60 dyrygentów, 234 solistów, 12 chórów, 18 orkiestr i zespołów instrumentalnych oraz 26 prelegentów. Wykonano utwory 257 kompozytorów, w tym 71 polskich twórców - od Wacława z Szamotuł po Bairda, Lutosławskiego i Pendereckigo. Niestety nieznana jest dokładnie liczba faktycznych słuchaczy, bowiem liczba sprzedawanych biletów w pewnym momencie - jak to podkreślono - przestała być równoznaczna z liczbą zajętych miejsc. Będziemy jednak bliscy prawdy, określając ją skromnie na 350 000. Dwusetny program dostarczył nam zewsząd także sporo słów zachęty, choćby takich, jak głos Jerzego Utrechta: "Koncerty Poznańskie uczą słuchacza, szczególnie tego słuchacza nowego, nie posiadającego jeszcze żadnych nawyków, szukania radości w muzyce, uczą go wdzięczności dla wykonawców za to, że mu tej radości dostarczają, uczą szanować wysiłek artysty. Przede wszystkim zaś uczą słuchania muzyki bez jej wartościowania, rozkoszowania się dziełem muzycznym, samą muzyką. Jest to kształtowanie postawy wobec sztuki takiej, jaką obserwujemy u słuchaczy w krajach bez porównania od nas muzykalniejszych, takich jak Czechosłowacja, NRD, czy Związek Radziecki. .. Dotychczasowe rezultaty pozwalają rokować Koncertom długi żywot. Ich styl jest już wypracowany, repertuar sprawdzony, wykonawcy zawsze gotowi do udziału a publiczność zawsze wdzięczna. A zatem: Niech nam. żyją!" 13. 11 J. Utrecht: I znów jubileusz. "Nurt" r. 1984, mr2. W tym samym duchu zachęcał nas do wytrwałości, do nieustawania w pomysłach i zabiegach dla dalszego rozwoju imprezy Jerzy Waldorff, pisząc: "W Poznaniu, jak mniemam i podejrzewam, ogólna sytuacja muzyki jest za poważna i na tak bogatych tradycjach oparta, że nie ma śmiałków, co by zaryzykowali z nią boje. .. Nie znam drugiego miasta w Polsce, gdzie by tyle śpiewano i grano, gdzie od tak dawna chciano by powszechnie muzykować. Niech więc to trwa!" 14. Będziemy nadal czynić wszystko, co w naszej mocy, by Koncertom Poznańskim przybywały kolejne numery, by na ich estradach pojawiali się naj znamienitsi wykonawcy ambitnego programu, ale by ich dzieło nie trafiało w próżnię, lecz przynosiło radość tym słuchaczom, dla których imprezę powołaliśmy. 14 J. Wal d o r ff: Nie ma drugiego miasta w Polsce, gdzie by tyle śpiewano i grano. "Express Poznański" nr 231 z 25 - 27 XI 1983 r. >>>> NAGRODY MIASTA POZNANIA W DZIEDZINIE KULTURY I SZTUKI ZA ROK 1984 Uchwałą Miejskiej Rady Narodowej z dnia 24 listopada 1983 r. ustanowione zostały doroczne Nagrody Miasta Poznania w dziedzinie Kultury i Sztuki. Powołana na mocy tej Uchwały Komisja Nagród, po rozpatrzeniu wniosków, zaproponowała Prezydium Miejskiej Rady Narodowej i prezydentowi Poznania listę kandydatów do Nagród za rok 1984. Prezydium Miejskiej Rady Narodowej na posiedzeniu w dniu 8 II 1984 r. zatwierdziło propozycje Komisji. Laureatami Nagród Miasta Poznania w 1984 r. zostali: NAGRODY ZESPOŁOWE Polski Teatr Tańca "Balet Poznański" - za wybitne osiągnięcia w dziedzinie polskiej sztuki baletowej Zespół autorów i projektantów pomnika Armii "Poznań", w składzie: Anna Rodzińska-Iwiańska, Józef Iwiański, Jerzy Nowakowski, Marian Banasiewicz - za wybitne walory artystyczne pomnika Armii "Poznań" NAGRODY INDYWIDUALNE Jan Astriab - kompozytor, dziekan Wydziału Kompozycji, Dyrygentury i Teorii Muzyki w Akademii Muzycznej im. Ignacego Paderewskiego - za dorobek twórczy w dziedzinie kompozycji Jan Berdyszak artysta-plastyk - za wybitne osiągnięcia w twórczośpi plastycznej Marian Kouba artysta śpiewak, solista Teatru Wielkiego im. Stanisława Moniuszki - za wybitne osiągnięcia w dziedzinie wokalnej sztuki operowej Laureaci Nagród Kazimierz Młynarz - redaktor naczelny miesięcznika "Nurt" - za długoletnią aktywną działalność społeczną na rzecz upowszechniania kultury i sztuki · Lech i Maria Trzeciakowscy - za prace badawcze nad przeszłością Poznania i Wielkopolski, a szczególnie za monografię W dziewiętnastowiecznym Poznaniu Marian Walczak - za bezinteresowną troskę o zachowanie pamiątek narodowej kultury, a zwłaszcza za przekazanie miastu bezcennego zbioru związanego z życiem i twórczością Józefa I. Kraszewskiego Zygmunt Warczygłowa - za wybitne osiągnięcia w samorodnej twórczości plastycznej. NAGRODY ZESPOŁOWE N agroda Zespołowa przyznana Polskiemu Teatrowi Tańca "Balet Poznański", pod kierownictwem Konrada Drzewieckiego, za wybitne osiągnięcia w dziedzinie polskiej sztuki baletowej, w składzie: Roma Adamczewska, Dominika Antkowiak, Marta Arseniuk, Katarzyna Babula, Ryszard Biedrzycki, Konrad Drzewiecki, Ignacy Gawroński, Andrzej Hajducki, Mariola Hendrykowska, Grażyna Jackowska, Władysław Janicki, Violetta Jankowiak, Stanisław Januszewski, Krystyna Kostrzemska- Suska, Ewa Kozłowska, Zuzanna Kozłowska, Irena Kwinto, Jolanta Latanowicz, Zbigniew Łybacki, Jacek Miszczak, Ewa Mostowiec, Ireneusz Muehalski, Ludomdła Murawska, Jerzy N owak, Mirosława Ogórek, Dorota Pabisiak, Katarzyna Pajowa, Hanna Paluszkiewicz, Jerzy Perlikiewicz, Mirosław Różaiski, Ireneusz Rubiecki, Franciszek Szulczyński, Katarzyna Ślusarska, Eugenia Śliwińska, Mieczysław Śliwiński, Barbara Wacławik, Małgorzata Walkowiak, Tadeusz Wasilewski, Ryszard Węgrzynek, Lubomira Wojtkowiak, Henryk Wolski, Lech Wołczyk, Ryszard Zieliński i Barbara Żelazny. Polski Teatr Tańca "Balet Poznański" powstał na mocy Uchwały Rady Narodowej m. Poznania dnia 13 czerwca 1973 r., z inicjatywy Konrada Drzewieckiego, dzięki pomocy i pełnemu poparciu władz miejskich. Konrad Drzewiecki, będąc od 1963 r. kierownikiem baletu Konrad Drzewiecki twórca, dyrektor i naczelny choreograf Baletu Opery Poznańskiej, skupił wokół siebie grupę utalentowanych artystów-tancerzy, z którą już w 1972 r. stworzył zespół tańca nowoczesnego i przedstawił kilka interesujących programów. Dalszy rozwój artystyczny tego zespołu w kanonach teatru operowego nie był możliwy. Z początkiem sezonu artystycznego 1973/1974 Polski Teatr Tańca "Bauet Poznański" stał się faktem. Pomieszczeń użyczyła mu Średnia Szkoła Baletowa w zabytkowym budynku przy ul. Koziej. Zespół Hczył trzydziestu tancerzy, a w repertuarze posiadał siedem dzieł przeniesionych z Opery Poznańskiej: Adagio na smyczki i organy Tamimaso Albinoniego, Divertimento, Sonatę na 2 fortepiany i perkusją oraz Cudowny Mandaryn Beli Bartoka, Adagietto Gustawa Mahlera, Wariacje 4: 4 Franciszka Woźniaka i Les Biches (Lanie) Franeisca Poulenca. Pierwszą premierą Polskiego Teatru Tańca, w dniu 20 stycznia 1974 r., było autorskie przedstawienie Konrada Drzewieckiego (współpraca Eugeniusza Rudnika) Epitafium dla don Juana. Scenografia Krzysztofa Pankiewicza. Rangę Teatru wyznacza jego repertuar. Bogactwo repertuarowe Teatru tworzono z roku na rok. Do dnia 3'1 -grudnia 1984 r. odbyło się czternaście wieczorów premierowych; najczęściej na ich program składały się trzy utwory baletowe. W rezultacie przedstawiono trzydzieści trzy kompozycje choreograficzne, z których większość weszła na trwałe do repertuaru Teatru. Obok Epitafium były to kolejno: Modus vivendi do muzyki Norberta M. Kuźnika, Odwieczne pieśni Mieczysława Karłowicza, Przypowieść sarmacka Stanisława Moniuszki (25 II 1975), La mer Claude Defoussy'ego, Medea Jerzego Łuciuka (26 X 1975), 5 Nokturnów oraz Impromptu Fantaisie do muzyki Fryderyka Chopina, Stabat Ma ter Krzysztofa Pendereckiego (12 VI 1976), III Symonia (Pieśń o nocy) Karo la Szymanowskiego, Mars i Flora Karola Kurpińskiego, Krzesany Wojciecha Kilara (16 X 1977), II Suita h-moll Jana S. Bacha, Noc roZ/asnlona Arnolda Sehanberga, Sonata na kobietę i mężczyznę Zoltana Kodaly (28 II 1978), Dramatic Story Kazimierza Serockiego, Karamita LJjubomira Brandjelica (17 VI 1979), Krople deszczu Tadeusza Sikorskiego, Sekunda Juii Takahashi, Spirala ciszy Maki Ishii (11 IV 1980), Dzieciństwo Jezusa Hectora Berlioza (29 XII 1960), Partita b-moll George Telemanna, Sonata Cis-moll Ludwiga van Bethovena, Kwintet C-dur Franciszka Schuberta (11 II 1081), Nocturna Fryderyka Chopina, Yesterday zespołu The Beatles (3 III 1982), Sonata Kreutzerowska Leosa Janaćka, Panna i Śmierć Karela Odstra£ila, Nagłe zastępstwo Franza Suppe (15 Xfl 1902), Ad matrem i Psalm Mikołaja H. Góreckiego, Etiuda b-moll Karola Szymanowskiego i Cztery tanga Jerzego Miliana (29 X 1983). W repertuatrze Polskiego Teatru Tańca znajduje się wiele pozycji wzbudzających szczególne zainteresowanie publiczności: Cudowny Mandaryn Beli Bartoka, Adagio na smyczki i organy Tornmaso Albinoniego, Odwieczne pieśni Mieczysława Karłowicza, Krzesany Wojciecha Kilara, Yesterday The Beatles, Stabat Ma ter Krzysztofa Pendereckiego, Modus vivendi Norberta M. Kuźnika , III Symfonia (Pieśń o nocy) Karola Szymanowskiego i Kwintet C-dur Franciszka Schuberta. Już w pierwszym sezonie artystycznym Teatr udał się na cztery podróże zagraniczne: dwukrotnie do Republika Federalnej Niemiec (Getynga, Brema, Duisburg), do Szwecji (Sztokholm i Malmo) oraz Finlandii (Helsinki). Podróże te sprawiły, że zespół Konrada Drzewieckiego zyskał rozgłos w Europie. W następnych wojażach artystycznych Teatr bawił w: Austrii (1976), Bułgarii (1975, 1978, 1984), Czechosłowacji (1979). Finlandii (11980), Francji (1977, 1981), Grecji Laureaci Nagród (1976), Holandii (1978), Włoszech (1978, 1980, 1981, 1982), Jugosławii (1976), Niemieckiej Republice Demokratycznej (19*79, 1983), Republice Federalnej Niemiec {1975, 1976, 1977, 1979, 1980), na VVęgrzech (1979, 1981, 1982), w Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich (1979). Najwyższą rangę spośród podróży zagranicznych miały: udział w VI Międzynarodowym Festiwalu Baletowym w Paryżu (1977), udział w części artystycznej akademii w Moskwie z okazji trzydziestopięciolecia PRL (1979), współpraca z teatrem operowym "La Scala" w Mediolanie (1980), udział w Międzynarodowych Festiwalach Baletowych "Interbale't" w Budapeszcie (1979 - 1982). Z podróży zagranicznych zespół przywiózł pochlebne recenzje: "Cudowny Mandaryn - pisała Lisi Caren na łamach szwedzkiego dziennika "Dagblade 1" (1 X 1973 r.) - był doskonałym · dziełem ze znakomitym tańcem, o niezwykłej precyzji i umiejętności stopniowania napięcia dramatycznego w tej niezwykle brutalnej i gwałtownej choreografii". "Cudowny Mandaryn ze 'swą dramatyczną wymową - wtórował jej Costa Berren ("Arbetet" 4 X 1978 r.) - stał się największym przeżyciem. Wykonawców znalazł godnych. Przedstawili oni przede wszystkim techniczną wirtuozerię na miarę wręcz nieprawdopodobną" . "Na wstrząsającej partyturze Pendereckiego, Konrad Drzewiecki skonstruował przede wszystkim Stabat Ma ter, widowisko ciekawe figuratywnie: ciąg żywych obrazów formujących i rozkładających się z ustawioną pozą na każdym definitywnie skomponowanym zamyśle. Dwudziestu tancerzy stanowi materiał przeobrażający się od katedralnej kolebki do sklepienia krypty, wypracowujący po drodze dekoratywne motywy rozłożone w formie wachlarza lub zgrupowane w piramidę. Jednocześnie dwóch solistów w charakterze mimów przedstawia dramat Męki Pańskiej" - pisał Claude Baigneres w "Le Figaro" (7 VII 1977) po występach zespołu Drzewieckiego w Paryżu. "Styl Stabat Mater przypomina bardzo, jeśli chodzi o taniec, styl Bejarta" - dodawał recenzent "L'Humanite" (8 XII 1977) Pierre Lartigue. "Tutaj choreograf pracuje z tancerzami ubranymi w opięte cieliste trykoty, bez żadnych akcesoriów, co pozwala na operowanie masą, na układy przyciągające wzrok bez uszczerbku dla dobrego smaku". Recenzenci europejscy nie szczędzili pochwał za Krzesanego do muzyki Wojciecha Kilara. "Krzesany to rytuał, który nie odsłania żadnego punktu odniesienia do czasu i miejsca akcji (imoże tylko pod koniec trochę informacji odnośnie do polskiego folkloru). Choreograf narzuca osobistą dynamikę, a zespół pod jego wpływem wykazuje swą żywotność i czystość intencji" - Jean-Claude Dienis ("Vie Culturelle" z 9 XII 1977). "Krzesany nacechowany jest dynamizmem zespołu wyrażającego radość z pogańskiego święta. [...] Wielką zasługą Drzewieckiego jest otwarcie nowych horyzontów przed tancerzami i polską publicznością, która dzięki niemu odkrywa formę wyrazu odimienną od akademickiej" Sylvie Rabin (,JPour La Danse", luty-tmarzec 1978). "Z pewnością najbardziej widowiskowy i okazały był finał całego spektaklu Krzesany do muzyki Wojciecha Kilara, prawdziwy popis akrobatyczny i wirtuozerski zespołu. [...] Choreografia zainspirowana polskim świętem, jakie obchodzi się u stóp Tatr z nadejściem lata, wywołuje spektaki olśniewającej fantasmagorii" - Lorenzo Tozzi ("II Tempo", 4 X 1978). Warto jeszcze przytoczyć kilka fragmentów z recenzji Pawła Chynowskiego, zamieszczonej w "Życiu Warszawy": "Adagio na smyczki i organy do muzyki Tommaso Albinoniego to prawdziwe arcydzieło. Jedno z tych, które postawiły w swoim czasie Konrada Drzewieckiego na czele naszego choreograficznego środowiska twórczego. [...] Utwór ten kilkakrotnie już zmieniał w szczegółach kształt choreograficzny. Nie za tracił nigdy jednak swej osnowy ruchowej, będącej niedoścignienie piękną, polifoniczną kompozycją obnażonych ciał kilku par tancerzy, animowanych środkami tańca modern. Impresyjność choreografii i oprawy scenografiezho-świetlnej - również autorstwa Drzewieckiego - wraz z towarzyszącą jej, przebojową już dziś muzyką arcymistrza włoskiego baroku, układającą się w dzieło zachwycające za każdym zetknięciem świeże i wzruszające sugestywnie wytwarzające nastrój tęsknoty za pięknem nieskazitelnym nieosiągalnym " (7 V 1'976). "Kwintet C-dur Franza Schuberta, czy raczej w interipretacji choreograficznej Konrada Drzewieckiego - Przewrotność lustrzanego odbicia [...] ta część nowego wieczoru baletowego Polskiego Teatru Tańca przyniosła nam kolejną próbę niewyczerpanego talentu kompozycyjnego poznańskiego twórcy, zaowocowała bogactwem formalnym choreografii, objawiła głębię towarzyszących jej przemyśleń. [. ..] Sama kompozycja choreograficzna, zatopiona w urzekających projekcjach i światłach Krzysztofa Pankiewicza, oczarowuje i uderza Widza całą mnogością swych znaczeń, porywa i wciąga zmiennością nastrojów, ujmuje subtelnością, z jaką roztacza Drzewiecki w tańcu szeroki wachlarz międzyludzkich zetknięć, uczuć, marzeń i zawodów. Głęboka refleksja nad życiem, nad wzlotami i słabościami człowieka - oto problematyka, która jak bumerang powraca zawsze w najlepszych utworach choreograficznych Drzewieckiego" (10 III 1981). Yesterday to urocza rewia choreografticzna w stylu pop [...] Żywiołowe tańce jazzowe, rock and rollowe i bluesowe przetykane są groteskowymi skokami choreograficznymi [...] Wszystkie te sceny, oprawione numerami stricte tanecznymi, daiją poważnie odmłodzonemu zespołowi Konrada Drzewieckiego wiele okazji do znakomitego, żywiołowego zna Laureaci Nagród nia oraz województw: poznańskiego, leszczyńskiego, kaliis'kiiego i konińskiego. W latach 1995 -1976 opracowywał proj ekty i realizował odbudowę Piły. Obecnie specjalizuje się w (problematyce rewaloryzacja zabytkowych obiektów i zespołów urbanistycznych w Gnieźnie oraz w Koninie. Jest rzeczoznawcą Stowarzyszenia Architektów Polskich w zakresie budownictwa mieszkaniowego (rewaloryzacja zespołów miejskich). Brał udział w wystawach i pokazach architektonicznych w kraju i za granicą, eksponując wiele swoich projektów i realizacji, m. in. w Miejskim Ośrodku Kultury w Gnieźnie prezentował projekty rewaloryzacji tamtejszego Starego Miasta (1983). U zyskał statuis twórcy, przyznany przez Ministerstwo Kultury i Sztuki. W 1963 r. zawarł związek małżeński z artystką-rzeźbiatrką Anną Rodzińską, co w wyraźny sposób ukształtowało jego zawodowe zainteresowania rolą formy architektonicznej we współdziałaniu z monumentalną rzeźbą pomnikową jako elementem architektoniczno - urbanistycznym oraz rzeźbą plenerową jako czynnikiem kształtowania krajobrazu. iW ramach współpracy twórczej z Anną Rodzińską brał udział w konkursach na pomniki, zdobywając nagrody i wyróżnienia (Bydgoszcz, Głogów, Poznań i ta.). Realizacja pomnika Armii "Poznań" jest szczególnym efektem współpracy rzeźbiarza z architektem nad znalezieniem wymownej formy architektoniczno- rzeźbiarskiej i wkomponowaniem jej w istniejący układ urbanistyczny. Wcześnie zaczął dlziałać w ruchu młodzi eżowym. W latach 1945 - 1947 należał do harcerskiej drużyny "Czarna Trzy nastka" . Jesienią 1947 r., z chwilą zorganizowania koła szkolnego (po głośnym morderstwie aktywisty Związku Walki Młodych Janka Stachowiaka), wstąpił do Związku Walki Młodych i pracował w zarządzie koła. Po Kongresie Zjednoczeniowym Ruchu Młodzieżowego stał się aktywistą Związku Młodzieży Polskiej. Był przewodniczącym koła szkolnego oraz członkiem prezydium Zarządu Dzielnicowego Wilda. Kierował akcją współpracy młodzieży swojej szkoły z robotniczym kołem Związku przy Zakładach Przemysłu Gumowego "Stomil". Za działalność w ruchu młodzieżowym został odznaczony srebrnym medalem za pracę społeczną. W okresie studiów działał nadal w Związku Akademickim Młodzieży Polskiej i Zrzeszeniu Studentów Polskich. W 1961 r. wstąpił w szeregi Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. W latach 1969-1979 pełnił funkdję II sekretarza organizacji partyjnej przy "Miastoprojekcie" . Obecnie jest członkiem egzekutywy tejże organizacji. W latach 1965 - 1966 studiował na Wieczorowym Uniwersytecie Marksizmu-Leninizmu. Jest członkiem Polskiego Związku Inżynierów i Techników Budownictwa. Za zasługi w pracy zawodowej i społecznej udekorowany został Srebrnym Krzyżem Zasługi. Posiada Srebrną Odznakę Brygady Pracy Socjalistycznej XX-iecia PRL, Odznaki Honorowe Miasta Poznania, "Za zasługi w rozwoju województwa poznańskiego" oraz "Za zasługi w rozwoju województwa pilskiego", Złotą Odznakę Zasłużonego Pracownika Budownictwa, Złoty Medal Opiekuna Miejsc Pamięci Narodowej. Medal XL-lecia PRL. Artysta plastyk Jerzy Nowakowski Urodiził się w dniu 3 marca 1936 r. w Kąpielu koło Słupcy, w rodzinie młynarza Antoniego Nowakowskiego i jego żony Zofii z Wiśniewskich. Dzieciństwospędził w rodzinnej wsi, a podczas II wojny światowej (1939-1945) - w różnych miejscowościach w okolicach Konina, gdzie jego ojciec pracował przymu sowo jako robotnik młynarski. Wyzwolenie spod hitlerowskiej okupacji w styczniu 1945 r. zastało rodzime N owakowskich w Ciążeniu koło Słupcy. Tam też Jerzy rozpoczął nauką w szkole podstawowej. We wrześniu 1951 r. wstąpił do Technikum Budowlanego w Bydgoszczy, a w 1952 r. przeniósł się do Technikum Budowlanego w Poznaniu, które ukończył w 1955 r. Pracę zawodową rozpoczął na stanowisku inspektora technicznego w dziale inwestycja wrzesińskiego oddziału Wojewódzkiego Zarządu Aptek, a następnie pracował jako technik w Konińskim Przedsiębiorstwie Budowlanym. W 1957 r. powołany został do czynnej . służby wojskowej. Aktywnie uczestniczył w pracach Kłulbu Żołnierskiego, był m. in. organizatorem i uczestnikiem wystaw plastyków-amatorów. N a ogólnopolskiej wystawie rysunku i malarstwa, zorganizowanej w Dowództwie Wojsk Lotniczych, otrzymał wyróżnienie oraz dyplom uznania. W dniu l października 1959 r. Jerzy N owakowski rozpoczął studia w poznańskiej Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych, w pracowniach malarstwa Hipolita Polańskiego i Tadeusza Brzozowskiego oraz architektury wnętrz - Jana CiaśMńskiego i Jana Węcławsfciago. W uczelni działał w organizacjach studenckich, był współorganizatorem wielu akcji studentów-plastyków, m. in. dla studentów uczelni plastycznych i wydziałów' architektury politechnik polskich "Trzcianka 1963", organizatorem akcji opieki studen - tów nad 'Szkołami Tysiąclecia itp. Brał czynny udział w wystawach i konkursach plastycznych, organizowanych w środowiskach studenckich Poznania i innych dla studentów plastyków. Otrzymał m. in. I nagrodę w konkursie na projekt witryny sklepowej, wyróżnienie za plakat handlowy oraz II nagrodę zespołową za plakat II Igrów Żakowskich w Katowicach. Studia plastyczne ukończył w czerwcu 1965 r., uzyskując tytuł magistra sztuki. W styczniu 1965 r. rozpoczął pracę zawodową w poznańskim Biurze Projektów Budownictwa Przemysłowego, w którym pełnił kolejno funkcje: asystenta projektanta, projektanta (1965) i starszego projektanta (1971). W 1967 r. Jerzy N owakowski utworzył Zespół Plastyczny, podległy pracowni budowlanej; kierował nim do 1973 r. W 1970 r. decyzją naczelnego dyrektora Biura, Zespół uzyskał prawa pracowni. Nowością organizacyjną pracowni było włączenie artystów-plastyków do projektowania już w fazie założeń techniczno-ekonomicznych. W latach 1975 - 1977 pracował na stanowisku naczelnego plastyka województwa leszczyńskiego. Od l października 1977 r. jest głównym plastykiem miejskim w Poznaniu. Jerzy Nowakowski posiada bogaty dorobek, obejmujący kilkadziesiąt zrealizowanych projektów kolorystyki elewacji, projektów wnętrz obiektów socjalnych i użyteczności publicznej oraz polichromii wnętrz przemysłowych. Na uwagę zasługują projekty dla całego poznańskiego Zakładu Remontowego Maszyn Budowlanych "ZKEMB", centralnej nastawni Huty Aluminium w Koninie, laboratorium Instytutu Neurologii Akademii Medycznej, projekty architaktoniczno-plastyczne modernizacji poznań