JOZEF NAWROCKI WSPOMNIENIA KIEROWNIKA PIERWSZEJ SZKOŁY W WYZWOLONYM POZNANIU (1945-1948) De dnia 1 lutegO' 1940 r. uczyłem w Szkele Pedstawawej Nr 24 przy ul. Kesynierskiej na Górczynie. Byłem wychewawcą klasy szóstej. W dniu tym, przedstawiciel hitlerewskiej władzy szkelnej zwełał krótką edprawę i tak nam, pelskim nauczycielem eświadczył: - Dzieci pelskie nie będą ed dzisiaj uczęszczać da szkeły; szkeły są dla dzieci pelskich zamknięte. Dzieci mają zestać analfabetami, a nauczyciele palscy pójdą da ciężkiej pracy fizycznej! Wróciłem de klasy i pewtórzyłem dzieciom, cem na edprawie usłyszał. A wtem wstaje trzynasteletnia dziewczynka i pyta się: - Preszę Pana, a będzie Pelska ? ZadrżałO' serce nauczyciela. Nie martwiła się bewiem te kechane dzieckO' e naukę, ale martwiłO' się e swą kechaną Ojczyznę. Odpewiedziałem dzieciem, że będzie Pel ska piękna, wielka i wspaniała. -Nagle jeden z chłepców presi mnie: - Preszę Pana, a czy meżemy na zakeńczenie nauki zaśpiewać Jeszcze Polska nie zginęła? Zapłakałem z radeści i edrzekłem, iż tegO' na pewne im nie edmówię. Pesłałem jednegO' z chłepców na kerytarz, aby pilnewał, czy przypadkiem kteś nie podsłuchuje, a klasa -ciche, cichuteńkO' zaśpiewała nasz hymn naredewy. Takie byłe zakeńczenie nauki dla dzieci pelskich. W 1973 r., już nawet dekładnej daty nie pamiętam, odbywałO' się plenarne zebranie zarządu Keła Związku Bejewników e Welneść i Demekrację w Technikum Budewlanym przy ul. Grunwaldzkiej. Siedziałem przy steliku, w mundurze eficera Pew5tania Wielkepelskiege 1918/1919. W pwnej chwili padszedł de mnie mężczyzna w średnim wieku i zapytał, czy je"tem Józefem Nawreckim. Odpewiedziałem mu, że istetnie nim jestem. 7 Kronika m. Poznania w szkole przy ul. Kosynierskiej. To ja estern tym, który prosił Pana o zaśpiewanie naszego hymnu narodowego na zakończenie nauki. Wzruszyłem się ogromnie. Po trzydziestu trzech latach poznał mnie mój uczeń. Był nim Władysław Ratajczak, pułkownik Woj5ka Polskiego 'z "pancerniaków" na Golęcinie, pełniący również funkcję prezesa zarządu Koła Związku Bojowników o Wolność i Demokrację na Jeżycach. Nie pomyliło się serce nauczyciela-powstańca wielkopolskiego, że z tego chłopca wyrośnie gorący patriota, Józef Nawrocki. Fotografia który wiernie służyć będzie Polsce. wY'kona>na w 19/0 r. Przez całą okupację hitlerowską pracowałem jako stróż nocny w różnych przedsiębiorstwach. Dnia 29 stycznia 1945 r. Łazarz został oswobodzony przez oddziały Armi Radzieckiej. Nazajutrz, to znaczy 30 stycznia, grono obywateli z- udziałem Franciszka Danielaka zebrało się przy ul. Granicznej. Na tym to zebraniu powierzono mi organizację szkolnictwa na wyzwolonym terenie. Moje biuro mieściło się w gmachu dawniejszego gimnazjum przy ul. GłogowSkiej 92 i tutaj zgłaszali się nauczy.ciele wracający z wygnania. Na początku lutego 1945 r. przybywa do Poznaniu Delegatura Tymczasowego Rządu Lube13kiego, z Michałem Gwiazdowiczem na czele; przybył również delegat Ministerstwa Oświaty, mgr Karol Strzałkowski - pierwszy kurator szkolny. Kiedy dowiedział slię, że na wyzwolonym terenie organizuje się już szkolnictwo, zwołał konferencję w gmachu gimnazjum i tak ją zagaił: - Dziękuję Wam kolego Nawrbcki za Wasz patriotyczny zryw, ale koniec z papierkową robotą. Natychmiast zorganizować szkołę! Tam na V!as od blisko sześciu lat czekają polskie dzieci, które tęsknią za szkołą i nauką. W imieniu Tymczasowego Rządu Lube}skiego mianuję Was pierwszym kierownikiem szkoły na terenie Poznania i biegiem, biegiem otwierać szkołę przy ul. J arochowskiego 1. Pobiegłem więc do szkoły. Pamiętam, po drodze widziałem - na ul. Matejki, Kniew.skiego, Jarochowskiego leżące trupy niemieckich żołnierzy. Budynek szkolny był w opłakanym stanie. Brakowało szyb, sprzętu szkolnego. Trupy żołnierzy hitlerowskich na korytarzach. Na strychu, na podwórzu skrzynki z amunicją, porozrzucane plecaki, bandaże, puszki ,.. :;{o '..... :;. ;-. ....-----....-. ",. ;.: --.... . =>-., ...... :.; y, .tł".:, 1k M : .'ij:,(l, ..... : Józef Nawrocki '..: :i':po konserwach. Sztab hitlerowski zamienił szkołę w lazaret wOJskowy. Udałem się więc do komendanta wojennego po pomoc. Przydzielił mi on saperów, którzy oczyścili gmach i podwórze szkolne z niewypałów, zaś osoby podejrzane o współpracę Z okupantem, pod nadzorem wojska, usunęły zwłoki niemieckich żołnierzy. Dzięki tej pomocy, szkoła i teren szkolny zostały oczyszczone. . Byłem jednak sam jeden. Udałem się więc na werbunek nauczycieli. Udało mi się odszukać nauczycielki: Izabelę Cynkównę, Marię Dalkowską, Helenę Grajek, Lucynę Mroczkowską i Jadwigę Witucką. Zwołałem krótką konferencję pedagogiczną, na której utaliliśmy plan pracy. W pierwszym rzędzie trzeba było uporządkować sale szkolne. Dużo pracy L wysiłku włożyła w to sprzątaczka Maria Sroka. Zmywała m. in. ściany zbryzgane krwią. Dowiedziałem się, że okupacyjna administracja, zamieniając szkołę przy ul. Jarochowskiego 1 w lazaret, wywiozła sprzęt do willi "Flora" przy ul. Grunwaldzkiej 3. Przy huku armat, dostaliśmy się do tego magazynu, w pobliżu hotelu "Polonia" - także szpitala wojskowego. Stąd nosiliśmy do szkoły ławki, tablice, sioły i krzesła. Nauczycielki, dzieci i żołnierze radzieccy, okrężną drogą, przez ul. Ułańską, chyłkiem - nierzadko pod kulami - nosili na barkach sprzęt szkolny. Oj, najedliśmy się nieraz strachu. Pamiętam, niesiemy ławki, a tu walka powietrzna. Wszyscy biegiem do schronów, a za chwilę odgłos wystrzałów armatnich. Kilka godzin musieliśmy czekać w schronach, zanim nam żołnierze radzieccy zezwolili na dalszy transport. Po tej pracy, przystąpiliśmy do organizacji życia szkolnego. W dniu 8 luego 1945 r., za pomocą klajstru zrobionego z mąki i wody, porozlepialiśmy na drzewach i murach domów ręcznie wypisane plakaty, obwieszczające radosną wieść o rozpoczęciu nauki szkolnej z dniem 12 lutego 1945 r. i wzywające młodzież do zapisywania się do szkoły. I nadszedł ten upragniony dzień, godzina dziesiąta. Nie zawiedli rodzice, nie zawiodły dzieci, a było ich blisko czterysta! Poranek był słoneczny. Wokół masztu, na podwórzu szkolnym zebrali się rodzice, przedstawiciele Armii Radzieckiej, Polskiej Partii Robotniczej. Przybył, z ramienia Wydziału Oświaty, inspektor szkolny Leonard Kló.skowski. Słychać było huk armat, w pobliżu terkotały karabiny maszynowe. Z gmachu szkolnego dzieci wyszły w towarzystwie nauczycielek. Na przodzie niosły sztandar narodowy, i wręczyły mi go. Rozległo się Jeszcze Polska nie zginęła. I zawisł sztandar na szczycie masztu, być może pierwszy w olnym Poznaniu. Widziałem, jak niektórzy ukradkiem ocierali łzy, a byli i tacy, którzy głośno płakali. Ekipa radzieckich filmowców frontowych filmowała tę doniosłą chwilę. 7. Józef Nawrocki "1Q . r. ,.,.,1. - . 'łf';"'.'.'''" "-:: '., ;;. ., .'. .' ':( r..','< "o ( 'J '* "',t. l"" . ,.,,{ !t..iOo:: ;::' ::t::' W. ...;'. . ;1. ':).. W mIeJSCU' gdzie stał kiedyś na dziedzIńcu szkoły maszt, na któTy wciągnięto w dniu 12 lutego 1945 r. polską fI agę, stoi obecnie pamiątkowy obelisk. Na fotografii: Jadwig.a Witucka, nauczycielka w szkole w 1945 r. i jej współorJanizatarka, składa przed obeli-skiem wiązankę kwiatów (12 II 1975). Miała wówczas dziewięćdziesiąt dwa lata. Obok stoi Józef Nawrocki ...;.. ., ,C.'" ...,.t <\ . '\: m'.A. . \. .... ; . .....",,1 . .:.ij , ...... ,.. ">$ .. \.i : . 0"0 . ,. : :. _:ti 1"J .:...:.\ :.::: ..;:... < . ,i1t l; ..;....:;:1/ . . , ....:,... '""..i-. .j Na uroczy.s,tości inspektor Klóskowski nadał szkole symboliczny numer 1. Później dzieci przeszły do kla'S i podzielono je nie według wieku, a posiadanych wiadomości. Dnia 13 lutego 1945 r., kiedy trwały ciężkie walki o śródmieście Poznania, na Łazarzu rozpoczęła się normalna nauka szkolna. Dzieci uczyły się po dwie godziny, ale nauczycielki pracowały na dwie zmiany. Bardzo ważną osobą był wożny szkolny, który zamiast dzwonić, uderzeniem młotka w patelnię dawał znak rozpoczęcia i zakończenia przerwy. Był to pierw3zy kasztelan szkolny, już zmarły Ignacy Gościniak. Wraz z nauczycielami, uruchomiłem w pokoju nauczycielskim punkt Polskiego Czerwonego Krzyża dla rannych. Pamiętam, że kilkakrotnie żołnierze radzieccy przynosili na rękach dzieci szkolne, które, idąc do szkoły, podczas strzelaniny chowały się w bramach. Jeden żołnierz powiedział: - Przyniosłem wam dzieci. Zatrzymajcie je u siebie. Znalazłem je w bramie. Bały się iść, bo strzelają. Kazałem im iść do domu,,' ale dzieci płakały i tylko chciały iść do szkoły. Kiedy do Poznania. przybył Bolesław Bierut, dzieci naszej szkołyjako jedyne witały go na placu przy Uniwersytecie Poznańskim. Również dzieci te oddały hołd zamordowanym i żywcem spalonym w obozie w Zabikowie więżniom, chowanym na tym samym placu, gdzie dzisiaj wznosi się pomnik Adama Mickiewicza. Pamięć tamtych dni ciągle żywa jest wśród uczniów i nauczycieli. Szkołę udekorowano Odznaką Honorową Mia.:>ta Poznania, a społeczeństwo Grunwaldu w miejscu, gdzie stał maszt, na który wciągałem w dniu 12 lutego 1945 r. flagę, postawiło piękny obelisk. Praca nauczycielek była ciężka i trudna. Brak było podręczników szkolnych, brak zeszytów. Nauczyciele sami układali teksty, dzieci pisały na. skrawkach papieru, na marginesach starych gazet. A kiedy w dniu 23 lutego 1945 r. rozeszła się wieść, że padła Cytadela, że Poznań jest wolny, - dzieci naszej szkoły na swych lekcjach pisały na tablicach: "Niech żyje Polska!" "Cześć i chwała bohaterskim żołnierzom radzieckim! " W kwietniu 1945 r. musieliśmy oddać budynek szkolny na szpital wojskowy. Szkoła przeniesiona zO;jtała do budynku przy ul. Berwińskiego. W maju 1945 r. uruchomiłem przy ul. Berwińskiego Szkołę dla Dorosłych i Młqdocianych Nr 2, gdzie również pełniłem obowiązki kierownika. Zgło3iło się około 2000 chłopców i dziewcząt. Była to młodzież, która podczas okupacji niemieckiej nie uczęszczała na naukę. Pierwszy rok szkolny był znacznie skrócony, gdyż trwał tylko do 15 lipca. W roku 1946 Szkoła Nr 1 wróciła do swego macierzystego budynku przy ul. Jarochowkiego 1. Jako pierwsza urządzała ona w roku szkolnym 1946/1947 kursy dla analfabetów. Lekcji udzielały nauczycielki, a także studenci. Uczęszczało kilkuset uczniów. W 1948 _ r. szkoła przygotowała dla gości Międzynarodowych Targów Poz?ańskich noclegi. Prowadziła również stołówkę. Mimo mojego podeszłego wieku, nie zerwałem więzi ze szkołą, z młodzieżą. Jeszcze obecnie bywam CZę3tO w niej, wygłaszam pogadanki, wspominając o tamtych wzniosłych i pięknych przeżyciach i chwilach oraz o Pow"taniu Wielkopolskim. Szkoła ta - Nr 33 - nosi obecnie imię Zdobywców Cytadeli Poznańskiej. ';'+ 'I:'. . \¥ . f.... >\JJ,J.t {:ł., ""«<'< ".'A :. h. e. ł '". ......: l]Dtl: . '. ,1',It, .l i' it ...',' t .';;;';1 .. ..... .......\. ,.'f 1\ .>',.1..... '.' ! ' .....! :>'::,"ł-_, ", ::.t11':"J.'" . ."11...... ,:r .:"j .1 .",.. .i I!ł' : .... .;', :. -.< '-; -, --. ....,,;j ..). . .. ". f." .. ..J..... : -. ............. ,'. :---..- "" --,.". .......... ..... . , .1;. . t : .... :. .. .::a. " """ ''A' . ::" "I ""'. Ulłca Czerwonej ArmII - najruchnwsza arteria miejska. Zdjęcie wykonane w dniu 1 VI 1984 r. .....y.: '. I.." . . '. ... I '11' H :''f .. :ł;: J ::'-'.i ... r. ,"". .,.