MAŁGORZATA HENDRYKOWSKA CZASOPIŚMIENNICTWO FILMOWE W POZNANIU W LATACH 1918 -1939 KULTURA artystyczna Poznania lat 1918 -1939 obejmuje różnorodne zjawiska z zakresu życia literackiego, teatralnego, muzycznego i plastycznego. Dość powszechnie znana jest działalność ekspresjonistycznej grupy literackiej i plastycznej skupionej wokół czasopisma "Zdrój" (1917 - 1922), działalność Szkoły Sztuk Zdobniczych czy Muzeum Wielkopolskiego. W sferze zjawisk wciąż jeszcze mało znanych pozostają natomiast dokonania środowiskowe w dziedzinie kultury filmowej. Ogólniejszy obraz kultury filmowej Poznania w latach 1918 - 1939 zawiera szereg zjawisk: od kronik dokumentalnych, kręconych już w 1919 r., poprzez szkołę gry sceniczno-filmowej Miny Niovili, biura wynajmu filmów i spółki filmowe, a skończywszy na przemyśle kinematograficznym obejmującym kilka wytwórni filmowych, w których powstawały pełnometrażowe obrazy fabularne i filmy krótkometrażowe. Jednym z przejawów kultury filmowej jest także poznańskie czasopiśmiennictwo filmowe tego okresu. Pierwszym poznańskim pismem filmowym poświęconym w całości sprawom kinematografii był "Kinematograf Polski", wychodzący od kwietnia 1919 r. do 1921 r. włącznie. W założeniu swoim miał to być dwutygodnik poświęcony sprawom kinematografii, ze szczególnym uwzględnieniem zagadnień związanych z rozwojem nowo powstającego polskiego przemysłu kinematograficznego. O ile jednak od strony merytorycznej, problemowej "Kinematograf Polski" spełniać mógł z nawiązką oczekiwania odbiorców, o tyle kłopoty wydawnicze i utrudnienia w kolportażu uniemożliwiały rozpowszechnianie pisma wśród szerszego grona odbiorców. "Kinematograf Polski" był pierwszym poznańskim pismem filmowym, ale nie pierwszym pismem poświęconym sprawom kinematografii a wychodzącym na ziemiach polskichl. Już przed I wojną światową pojawiały się efemeryczne inicjatywy, których efektem było m. in. założenie w 1913 r. we Lwowie dwutygodnika "Scena i Ekran", a w Warszawie dwutygodnika "Kino- Teatr i Sport" (1914). I jedno i drugie pismo poświęcone jednak było nie wyłącznie, a tylko między innymi tematyce filmowej. "Kinematograf Polski", wychodzący już w odrodzonej Polsce, był pismem poświęconym w y ł ą c z n i e sprawom związanym z kinematografią. Równolegle w 1919 r. wychodzić zaczęły dwa inne czasopisma filmowe: tygodnik "Ekran" (1919 - 1920) oraz "Kino" (1919) - oba wydawane w Warszawie i poświęcone, podobnie jak pismo poznańskie, wyłącznie sprawom filmowym. Pierwszy numer "Kinematografu Polskiego" ukazał się z datą 9 kwietnia 1919 r. 1 Zob. Wł. B a n a s z k i e w i c z, W. W i t c z ak: Historia Filmu Polskiego. T. l (1895- 1929). Warszawa 1966. Małgorzata Hendrykowska Ten i kilka następnych drukowany był w Katowicach w drukarni Eichhorna. W tym czasie redakcja "Kinematografu" mieściła się jeszcze W Katowicach. Z końcem 1919 r. redakcja przeniesiona została do Poznania i mieściła się przy ul. Franciszka Ratajczaka zostawiając w Katowicach jedynie swą ekspozyturę, a druk pisma odbywał się odtąd w Drukarni Centralnej w Śremie. W deklaracji ideowej, opublikowanej w numerze 1, w artykule zatytułowanym CzPgo pragniemy, wydawcy i redaktorzy pisma z redaktorem naczelnym - Wiktorem Ujmą na czele, zakładali, iż zasadniczym celem pisma będzie współuczestnictwo w rozwoju kinematografii polskiej. Szczególny nacisk kładziono na rozwój rodzimego przemysłu kinematograficznego, a specjalną opiekę i pomoc deklarowano tym instytucjom ; osobom prywatnym, które przyczynią się do rozwoju polskiego przemysłu filmowego. W numerze 7 (15 XII 1919) komitet redakcyjny nawiązując do deklaracji z zadowoleniem odnotował, iż "sprawa kinematografii w Polsce posuwa się dziś już na torach właściwych. Kinematograf staje się u nas tym, czym być powinien: r o z r y w k ą g o d z i w ą dla naj szerszych mas ludu". Stanowisko to zwraca uwagę swoim nowoczesnym i perspektywicznym podejściem do przedmiotu sprawy. Trzeba bowiem pamiętać, że sformułowane zostało w momencie, gdy znaczna część społeczeństwa, prasy, instytucji kulturalnych i oświatowych nastawiona była do kinematografu jeśli nie niechętnie, to z rezerwą lub po prostu komercyjnie. Istnieli oczywiście zapaleńcy i entuzjaści dostrzegający ogromne możliwości i perspektywy kina, ale w 1919 r. nie stanowili oni gremium dostatecznie licznego. "Kinematograf Polski" podejmował na swoich łamach przede wszystkim tematy aktualne. Niejednokrotnie występowano przeciwko aktywnym jeszcze próbom i tendencjom germanizacyjnym, przejawiającym się na ekranach kin polskich zarówno w postaci niemieckiej tandety filmowej, jak w tymczasowej dominacji języka niemieckiego w kinach. Za pośrednictwem "Kinematografu" walczono więc konsekwentnie z niemieckimi napisami w filmach wyświetlanych w Poznaniu i Wielkopolsce, który to problem był w 1919 r. źródłem wielu konfliktów. Co prawda zgodnie z rozporządzeniami Naczelnej Rady Ludowej w Poznaniu i Ministerstwa Spraw Wewnętrznych w Polsce filmy dostarczane do poznańskich i wielkopolskich kinematografów miały posiadać napisy polskie lub polsko-niemieckie, lecz w praktyce, mimo urzędowego rozporządzenia, nadal wyświetlano filmy z napisami wyłącznie niemieckimi. Dopiero po zakazie wydanym przez Prezydium Policji Państwowej w Poznaniu (o czym informował "Kinematograf' z 15 XII 1919), napisy wyłącznie niemieckie zniknęły z ekranów. Osobną walkę staczać musiał "Kinematograf Polski" z zalewającą ekrany niemiecką tandetą filmową, która niestety znajdowała wdzięcznych odbiorców w mniej wyrobionych kulturalnie grupach społecznych. Tak zwane "Aufklarungsfilm" pod pozorem uświadomienia czy ostrzeżenia przed szczególnie negatywnymi zjawiskami społecznymi czyniły z ich szczegółowej prezentacji główną atrakcję filmu. Tematyka tych filmów oscylowała najczęściej wokół prostytucji, zdrady małżeńskiej, chorób i demoralizacji, a ich konstrukcja prawie nigdy nie przekraczała raz ustalonego schematu. N a osnowie melodramatu prezentowano więc najciemniejsze strony życia, które zawsze prawie sprowadzały się do takiego czy innego potraktowania różnych wątków erotycznych. "Kinematograf Polski" podawał na swoich łamach tylko niektóre z tytułów (Córka prostytutki, Gmach siedmiu grzechów, Te, które się sprzedają, Mszczący jad, Prostytucja), których przegląd natychmiast przynosi jednak wyraźny i jednoznaczny obraz poziomu zwalczanych filmów. Walka prowadzona z niemiecką szmirą filmową nie była zadaniem łatwym. Zasadnicza trudność polegała na tym, że w sferze ówczesnych możliwości repertua Okładka pierwszego poznańskiego pisma filmowego "Kinematograf Polski" (Nr 2 (10) z dnia 15 VII M21 r.). Redakcja mieściła się przy ul. Franciszka Ratajczaka 2 (dawn. Rycerska) przy Towarzystwie AP cyjnym Konstantego Wysocl iego "Aurorafilm" SlfGit m »> <* «xanf* Ul Cwkmkigit Omterai c«***««*! < Pr*invt«t*r*t« '}>o* 10 mt«tt*«<$«:y . MI». l*HM> Fromm.«-..." .>.mi.i«. .>. .. .. 10 .>te«lC«>Y. . . . . . . .Mk. 1<:XX:) : ,;p"j .dyń «.> «go««««.>p W.>.> Mk. > Winieta tytułowa Nr 9-10 (z dnia 31 XII 1921 r.) tygodn.ika ,,'teatr i 'kin.o. .' Re.dakcja mieściła się przy pi. Działowym 7 cjatywą piśmienniczo-filmową, która zapoczątkowała powstanie w latach późniejszych całego szeregu wydawnictw o podobnym charakterze 2 . Lata dwudzieste są w historii polskiego czasopiśmiennictwa okresem obfitującym w piśmiennictwo filmowe. Ukazywały się m. in.: w Warszawie "Ekran i Scena" (1923 -1927), "Film Polski" (1923), "Tygodnik Filmowy i Teatralny" (1925), "Kino dla Wszystkich" (1925 - 1929) oraz "Kino- Teatr" (1926 - 1927); w Krakowie - "Rewia Filmowa" (1929), w Wilnie - "Sztuka i Film" (1924), a w Bydgoszczy "Przegląd Teatralny i Filmowy" (1925). Piśmiennictwo filmowe w Poznaniu również przeżywa w latach dwudziestych swój rozkwit - kontynuowany od 1926 r. wydawaniem tygodnika artystycznego "Muza", ukazującego się b. regularnie od 12 IX 1926 r. do 17 IV 1927 r. Pismo to w swoich założeniach tematycznych poświęcone było sprawom teatru, muzyki, sztuki i kinematografu. Redaktorem naczelnym był Julian Nowomiejski, wydawcą Karol Nowomiejski, a redakcja mieściła się przy ul. Wały Zygmunta Augusta 10a. Z dniem 1 kwietnia 1927 r. redaktorem i wydawcą w jednej osobie został Władysław Włodkowski, a siedzibę redakcji przeniesiono na ul. Cieszkowskiego 8. Po tej zmianie ukazały się zaledwie trzy zeszyty "Muzy", po czym pismo zostało zawieszone. "Muza" była starannie opracowanym tygodnikiem informującym z dużą systematycznością o aktualnych wydarzeniach literackich, prowadziła stałą rubrykę teatralną, przekazywała wiadomości z sal koncertowych, ze świata opery, operetki i kabaretu. Informacje te miały głównie zasięg ogólnopolski, ale nie brakowało też naj nowszych aktualności światowych. Tematyka kinematograficzna obecna była, w znacznym wymiarze, w każdym niemal zeszycie "Muzy". Waga poruszanych zagadnień była jednak różna: od plotek o strojach i zarobkach gwiazd filmowych począwszy, na awangardowych propozycjach wykorzystania muzyki w filmie skończywszy. Wydawcy pisma znali większość słabostek swego potencjalnego czytelnika i potrafili przyciągnąć go stosując najrozmaitsze chwyty i wybiegi. Zasługi "Muzy" w propagowaniu kultury filmowej w Poznaniu są jednak bezsporne. Regularność, z jaką ukazywał się ten tygodnik oraz systematycznie zamieszczane ogłoszenia kin poznańskich pozwala np. bardzo dokładnie zrekonstruować układ sił i proporcji w ówczesnym repertuarze największych kin w Poznaniu ("Apollo", "Odeon", "Renaissance", "Colosseum", "Pałacowy"). Właściciele kin dokładali starań, aby nie tylko prezentowany program, ale i samo ogłoszenie brzmiało atrakcyjnie i zawierało dodatkowe elementy przyciągające widza. Na łamach "Muzy" celował w tym kinoteatr "Pałacowy" (pi. Wolności 6), umieszczając np. ogłoszenia następującej treści: Taniec wśród płomieni (Dzieje lekkomyślnej mężatki) - film kryminalno-erotyczny. Dla młodzieży surowo wzbronione; Wiedeń miasto moich marzeń. Dla młodzieży wzbronione. Teatr jest dobrze grzany; Tajniki powstania żYcia ludzkiego. Od chwili poczęcia do narodzin. Przedstawienie dla pań o 1/2 5-tej, dla panów o godz. lO-tej. Osobom poniżej lat dwudziestu wstęp wzbroniony. W każdym niemal zeszycie "Muzy" znajdowały się zwięźle zredagowane aktualności filmowe ze świata, prezentujące m. in. programy niektórych kin w N owym Yorku, Paryżu i Berlinie, nowe plany produkcyjne wytwórni "Metro-Goldwyn" czy aktualne zdjęcia filmowe największych gwiazd niemego ekranu. Uważny czy , Następną po "Kinematografie Polskim" poznańską inicjatywą czasooiśmienniczą z zakresu kina był utworzony w 1921 r. tygodnik "Teatr i Kino" - pismo poświęcone sprawom teatru, muzyki, sztuki i kinematografu. Czasopismo to wychodziło r>cxl redakcją M. Bogusławskiego do maja 1922 r. (w sumie ukazało się w Poznaniu 29 numerów). Drukowane na jego łamach materiały dotyczące kina nie wychodzą jednak poza ogłoszenia reklamowe i streszczenia fabuł filmowych. Małgorzata Hendrykowska Nr. 23. Riskt Strona tytułowa Nr 13 (z dnia 5 XIJ 1926 r.) ilustrowanego tygodnika artystycznego "Muza". Redakcj a mieściła się przy ul. Tadeusza Kościuszki (dawn. Wały Zygmunta 10a) MUZA Uiuslrowany tygodnik artysty omy teil Dramat przed kśnerrs. telnik tych aktualności miał więc pobieżne pojęcie o kierunkach rozwoju kinematografii światowej. Ponadto w ramach prezentowania nowości filmowych lat dwudziestych, "Muza" przekazywała dokładne streszczenia filmów wraz z zakończeniem. Z dzisiejszego punktu widzenia praktyka taka byłaby całkowicie niedopuszczalna; wtedy jednak nie tylko nie raziła, ale stanowiła środek zastępczy, poprzedzający przyszłą, bardziej rozbudowaną refleksję nad filmem. Równolegle pojawiały się w "Muzie" artykuły mające pozorną tylko wartość popularyzatorską. Były to publikacje o charakterze plotkarsko-anegdotycznym, z punktu widzenia współczesnego czytelnika rażące często niedyskrecją i złym smakiem. Czytelników "Muzy" najwyraźniej publikacje takie nie raziły, skoro w każdym niemal numerze ukazywał się artykuł o tytule: Tajemnica śmierci Rudolfa Valentino, Samobójstwo Z miłości do nieznanego śpiewaka, Wiele zarabiają gwiazdy (sic!), Konstancja Talmadge rozwodzi się po raz drugi, Proces Poli Negri o spadek po Rudolfie Valentino itp. Pozyskiwanie mniej wyrobionego czytelnika odbywało się także poprzez różnego rodzaju konkursy, zagadki filmowe czy porady praktyczne. Na łamach "Muzy" przez kilka tygodni z rzędu był więc anonsowany "Konkurs urody kobiecej", którego celem było odszukanie nieznanej i ukrytej piękności, a nagrodą - reprodukcja fotografii w piśmie. Również tytuły: Co robią gwiazdy amerykańskie, aby zachować wieczną młodość, Gwiazdy filmowe w żYciu prywatnym czy Luksusowe urządzenia pałaców X MuzY w Ameryce zawsze znajdowały wdzięcznych czytelników. Aby jednak w kontekście tych nie zawsze entuzjastycznych uwag nie zaciemniać właściwego obrazu "Muzy", należy dodać, że od września 1926 r. do kwietnia 1927 r. ukazało się co najmniej kilkanaście artykułów o istotnym dla kinematografii polskiej znaczeniu. Z ważniejszych publikacji wymienić należy artykuł Jana Romana 3 - Muzyka 3 Prawdopodobnie pseudonim złożony z imion dwóch autorów, Jana Niwińskiego i Romana Wilkanowiczaprzyszłości (R. 1926, Nr 15) o nowych możliwościach wykorzystania obiektywu i taśmy filmowej, postulujący film bez akcji, napisów, aktorów i naturalizmu oraz zaniechanie ruchu przed obiektywem na rzecz ruchu obiektywem. Bardzo istotnym na tle ówczesnych polemik wokół filmu polskiego był artykuł Witolda Hąci Na marginesie Trędowatej. O zadaniach krytyki filmowej. Był to jeszcze jeden głos w dyskusji nad słabościami polskiej kinematografii, której źródło widział autor nie tylko w nieuczciwości i braku kompetencji ludzi produkujących i kolportujących filmy, ale także w pewnych negatywnych zjawiskach w sferze współczesnej krytyki filmowej. Jako punkt wyjścia do rozważań przyjął Hącia premierę nowego filmu polskiego Trędowata (wersja wytwórni "Sfinks", w reżyserii Edwarda PuchaIskiego z Jadwigą Smosarską w roli głównej) - zdaniem autora - kolejnego kompletnego nieporozumienia artystycznego. W atmosferze ogólnego zachwytu nad ekranizacją powieści Heleny Mniszek, ten jeden z nielicznych głosów krytycznych wart jest odnotowania. Niewielu ludzi zdawało sobie wtedy jasno sprawę z przyczyn, jakie leżą u podstaw trudności filmu polskiego. Nie wszyscy jeszcze dostrzegali zjawisko robienia filmów "pod publikę" czy "pod producenta", którego klasycznym przykładem była Trędowata. W tej sytuacji zadania rodzącej się krytyki filmowej były ogromne. Niestety, nie wszyscy ludzie piszący w tym czasie o filmie posiadali dobrą orientację w zagadnieniu i nie wszyscy dostrzegali ukryty mechanizm powstawania rodzimej tandety filmowej. Przeciwko tym, którzy podobnie jak autor wspomnianego artykułu walczyli z "trędowatymi" w filmie polskim, wytaczano naj cięższą armatę - brak patriotyzmu. Był to zarzut niebagatelny i stanowczo zbyt często stosowany przez rodzimą krytykę filmową dla osłony słabości naszego przemysłu filmowego. Na szczęście, nie wszyscy publicyści tego okresu rozumowali podobnymi kategoriami. Przeciw krytyce złej, niekompetentnej , ślepej, osłaniającej słabości polskiego kina orężem patriotyzmu wymierzony był w ostatecznej wymowie artykuł Witolda Hąci, zakończony zresztą dość przewrotnie słowami producenta filmu - Aleksandra Hertza: "Przyszłość kinematografii polskiej może być najcudowniejsza, o ile potrafi pozbyć się osobników niepowołanych, żerujących tylko na tej gałęzi wytwórczości, a nienawidzących jej z całej swej jaźni'li. Z innych interesujących publikacji "Muzy" wymienić należy wzruszający dziś artykuł Drogi kina, snujący śmiałe jak na owe czasy projekty rozwoju kinematografii. Szczególnie wzruszające jest ostatnie zdanie artykułu, będące jednocześnie w oczach autora najbardziej śmiałym pomysłem: "Moje niedaleka przyszłość zastanie nas siedzących wieczorem w domu przed ekranem obok specjalnego odbiornika, który będzie rzutował odpowiedni film w naturalnych barwach [...] głośnik zaś nadawać będzie odpowiedni tekst w jednym z najbardziej jej rozpowszechnionych języków" 6. Nie przyniosły natomiast oczekiwanych, konkretnych rezultatów wyniki ankiety pL "Jakich chcemy filmów" ogłoszone w Nr 32 "Muzy" z kwietnia 1927 r. Zbyt enigmatycznie i ogólnikowo sformułowane pytania dały w efekcie jedynie ogólny obraz tego, czego oczekują od kina widzowie. Publiczność narzekała więc na francuski szablon romansowości i ekranową pustkę oraz ckliwość w wydaniu amerykańskim. Od filmu oczekiwano realizmu i głębi, ale jednocześnie ostro występowano przeciw pesymizmowi i zgodnie żądano redukcji erotyzmu. Wielu spośród · widzów, którzy wzięli udział w ankiecie, domagało się filmów przyrodniczych i krajoznawczych. , Na marginesie Trędowate). O zadaniach krytyki filmowej. "Muza", R. 1926, Nr 15. 5 "Muza", R. 1927, N; l (artykuł podpisany inicjałami K. Rz.). Małgorzata Hendrykowska W kwietniu 1927 r. działalność pisma została zawieszona. Ambitnie redagowany tygodnik podzielił wprawdzie los wielu wcześniejszych polskich czasopism kulturalnych tego okresu, ale już wkrótce został on zastąpiony przez nowe inicjatywy piśmiennicze inspirowane przez środowisko filmowe w Poznaniu. Widomym śladem ogólnego ożywienia kulturalnego, jakie nastąpiło w związku z organizowaną w Poznaniu Powszechną Wystawą Krajową, było powstanie w tym okresie kilku pism o charakterze informacyjno-kulturalnym, które stanowiły swego rodzaju wizytówkę poznańskiego życia kulturalnego i ryzrywkowego. Jednym z pierwszych takich periodyków była "Rewia Uciech" , której pierwszy zeszyt ukazał się dnia 16 XII 1926 r. Problematyka kinematograficzna wtopiona tu została w szerszą panoramę bieżących wydarzeń kulturalnych miasta. Redaktorami odpowiedzialnymi "Rewii Uciech" byli - Stanisław T. Kaczmarek-Estejka, a później Roman Wilkanowicz. Pismo obejmowało swoim zasięgiem poza Poznaniem - Warszawę, Bydgoszcz, Katowice, Kraków, Lwów, Wilno i Łódź. Raz w tygodniu "Rewia Uciech" (nosząca znamienny podtytuł "Dokąd pójść?") informowała zarówno stałych mieszkańców, jak i gości przyjeżdżających do Poznania o różnych możliwościach spędzania wolnego czasu. Prezentowano więc program teatrów, kabaretów, podawano adresy kawiarni, cukierni, a także lokali z dancingami. W ramach tej ogólnej prezentacji przedstawiano również program oraz ogłoszenia największych kin poznańskich wraz ze streszczeniami aktualnie wyświetlanych filmów. W tym wymiarze zamykała się właściwa tematyka kinematograficzna w "Rewii Uciech" . Ostatni, szósty zeszyt "Rewii Uciech" ukazał się dnia 18 I 1927 r., ale pismo kontynuowane było już 24 stycznia (Nr 7) jako "Rewia" - ilustrowany tygodnik artystyczno-literacki. Tym razem redaktorem odpowiedzialnym został Jan Niwiński, a nowa wersja pisma nie ograniczała się wyłącznie do krótkich przekazów i informacji. Oprócz nadal obecnych w piśmie stereotypowych ogłoszeń i streszczeń filmów znalazło się tu także kilka szerszych i poważniejszych opracowań. Interesujące były publikacje Jana Niwińskiego, który przez kilka lat był adeptem sztuki aktorskiej w Rosji, biorąc aktywny udział nie tylko w życiu teatralnym, ale i filmowym. Niwiński wrócił do kraju w 1918 r. i przy wielu możliwych okazjach starał się propagować nieznaną jeszcze ostatecznie w Polsce sztukę kinematograficzną Rosji. Jedną z takich publikacji jest artykuł Gdzie jest "Wielki Niemy"? (R. 1927, Nr 8), a poświęcony w zasadzie komercjalizacji sztuki filmowej na rzecz utraty prawdziwych wartości artystycznych filmu. Przy tej okazji przedstawione zostały sylwetki najwybitniejszych artystów rosyjskich i radzieckich: Wiery Chołodno], Iwana Mozżuchina, Włodzimierza Gajdarowa, Włodzimierza Majakowskiego i Dymitra Buchowieckiego. Z innych publikacji Jana Niwińskiego wymienić należy przychylną recenzję z filmu Uśmiechy życia (reżyseria Czesława Dembińskiego) zrealizowanego w wytwórni Pop-film w Poznaniu 8. W "Rewii" można było znaleźć ponadto szerzej opracowane sylwetki najpopularniejszych aktorów, reportaże ze szkół filmowych, nowości ze świata filmu, wiadomości z życia artystycznego Krakowa, Warszawy, Katowic, anegdoty, reprodukcje plastyczne, opowiadania i wiersze. Ostatni, trzynasty numer "Rewii" ukazał się dnia 2 IV 1927 r. Nieco podobnym pismem, przypominającym swoim informacyjnym charakterem "Rewię Uciech" - był informator o lokalach i miejscach rozrywkowych "Rewia", którego trzy zaledwie zeszyty ukazały się w dniach od 15 do 31 grudnia 1928 r. · "Rewia", R. 1927, Nr 10jH. Małgorzata Hendrykowska autor artykułu. Był to jeszcze okres, kiedy Greta Garbo znajdowała się u samego dołu listy ze swoją osiemdziesięciopięciodolarową gażą tygodniową. Aby jednak czytelników "Rewii" zawrotne pensje artystów filmowych nie wpędzały w kompleksy, anonimowy autor artykułu w ostatnim zdaniu pocieszył, że zarobki artystów są zmienne, a życie w Ameryce droższe niż u nas. "Rewia" z 1928 r. nie dotrwała do czwartego wydania. Tego rodzaju informatory rodziły się w tych latach jak grzyby po deszczu, kończąc jednak szybko swój żywot. Tych efemerycznych często biuletynów i informatorów kulturalnych nie sposób jednak lekceważyć. W każdym z nich bowiem znaleźć można jakąś nową informację, której waga nie jest może pierwszorzędnie istotna, ale składa się przecież na całokształt naszej wiedzy o filmowym Poznaniu lat międzywojennych. W 1927 r. z inicjatywy jednego z najbardziej rzutkich finansistów poznańskich - Stefana Kałamajskiego powstał w Poznaniu nowy teatr świetlny "Słońce". Było to jedno z największych kin w Polsce, przeznaczone dla 1600 widzów, wyposażone na wzór olbrzymich kinoteatrów amerykańskich we wspaniałe oświetlenie imitujące firmament niebieski. Kino posiadało własną elektrownię, zarzucało prasę poznańską ogromnymi, efektownymi ogłoszeniami, a od listopada 1928 r. wydawało własne pismo reklamowe pt. "Słońce" w nakładzie 1000 egz. Redagowane było efektownie i sprawnie, choć dotyczyło niemal wyłącznie zagadnień związanych z filmami wyświetlanymi w "Słońcu". Prezentowano więc streszczenie aktualnie wyświetlanego w kinie filmu wraz z fotosami. Uzupełniano je dokładnymi opisami sylwetek gwiazd występujących na ekranie oraz recenzjami aktualnie wyświetlanego obrazu. Niejednokrotnie przedrukowywano także głosy prasy zachodniej o danym filmie, a także umieszczano reportaże z planu. Oprócz tego pojawiały się różnego rodzaju zagadki i konkursy filmowe, w których nagrodami były bezpłatne bilety do kina "Słońce", w którym to ceny wcale nie były przystępne. Pismo, mimo iż było tylko biuletynem wielkiego teatru świetlnego, potrafiło .'n !'!& ,". c.{tl{!'! i ?& £ P&itotm. iimH ><>. > <>Ki-?ln* w*t . < &f& Okładka organu Polskiego Stowarzyszenia Filmowego "Świat Filmowy" (Nr 2, z dnia 25 I 1929 r.). Pod winietą - para aktorów w filmie "Ponad śnieg". Od lewej: Mieczysław Cybulski i Zorika Szymańskapozyskać sobie, obok dziennikarzy poznańskich, także kilku współpracowników spoza Poznania. Dla "Słońca" pisali więc: Wacław Grabiński (dramaturg i powieściopisarz), Zofia Dromlewiczowa, Ludomir Rubach, Bohdan Danielewski, znany już z innych pism filmowych Jan Roman, a także Józef St. Stacherski i Jerzy Barwicz. Przedrukowywano ciekawsze artykuły z prasy zagranicznej. Od strony ilustracyjnej "Słońce" wyglądało atrakcyjnie - duża ilość dobrych technicznie fotosów, dobre opracowanie strony graficznej artykułów oraz duża ilość reklam przedmiotów i instytucji bynajmniej nie związanych z filmem, czyniły ze "Słońca" biuletyn z miejsca rzucający się w oczy. Ukazywał się on od listopada 1928 r. do marca 1931 r. Zauważmy, że przeciętne pismo filmowe w Polsce funkcjonowało wtedy średnio od dwu do trzech lat, jak na lokalny biuletyn był to więc okres bardzo długi 8 . W uwagach o poznańskim czasopiśmiennictwie filmowym lat międzywojennych nie można także pominąć "Świata Filmowego", którego dwa zaledwie wydania ukazały się na przełomie lat 1928 - 1929. Pismo to było oficjalnym organem Polskiego S towarzyszenia Filmowego i w założeniu swoim miało być tygodnikiem o zasięgu ogólnopolskim. Redakcja "Świata Filmowego" mieściła się przy ul. Grunwaldzkiej 3, w istniejącej do dziś willi "Flora", ówczesnej siedzibie Poznańskiej Wytwórni Filmowej "Pop-film". Jego redaktorem naczelnym i odpowiedzialnym został Karol Sitkowski, a druk czasopisma odbywał się w Drukarni Nakładowej Józefa Kawalera w Szamotułach. Pierwszy zeszyt tego pisma filmowego ukazał się z datą 24 XII 1928 r., z dużą fotografią Piotra Zaremby - prezesa utworzonego w Poznaniu Polskiego Stowarzyszenia Filmowego, na karcie tytułowej. Ton i wydźwięk numeru sugerował, że "Świat Filmowy" poruszy i skieruje na właściwe tory całą kinematografię polską, przyczyniając się tym samym do uzdrowienia gospodarki narodowej. W redakcyjnej deklaracji czytamy: "Nasze credo jest proste i jasne: pragniemy służyć społeczeństwu polskiemu i rodzącej się polskiej sztuce filmowej [...] S tańcie Szanowni Czytelnicy z nami do wspólnej pracy, aby nareszcie w ojczyźnie naszej powstała prawdziwie wartościowa polska sztuka filmowa. Jest to nakaz chwili. Jest to samoobrona przed zalewem obcym, który za pomocą filmu wnosi do duszy polskiej pierwiastki cudze - międzynarodowe - i sieje miazmaty dla organizacji kulturalnej. Nie chcemy być ośrodkiem, do którego spływają wszystkimi ściekami brudy i niekulturalne śmieci ze wszystkich zakamarków Europy i Ameryki. Jesteśmy narodem kulturalnym i zdolnym do wytworzenia własnej sztuki filmowej, w której by tkwiło zarzewie ducha nowszego". W pierwszym zeszycie znalazły się m. in. artykuły poruszające problemy zasadnicze, a więc omawiające założenia i cele Polskiego Towarzystwa Filmowego, jak i opracowania dotyczące zagadnień szczegółowych: muzyki w filmie, kinematrgiaficznej metody nauczania czy też zwalczania niepożądanych tematów i wątkćv.' filmowych, mogących wywierać demoralizujący wpływ na młodzież. Spośród tych wielu propozycji tematycznych wyróżniają się szczególnie dwa artykuły: O moralną kalkulację filmu polskiego oraz Wytyczne naszej polityki filmowej. Artykuły Ireneusza Zyberk - Platera, drukowane wielokrotnie w poznańskiej prasie, charakteryzowały się częstym podejmowaniem tematów uznawanych ogólnie » W latach 1929 - 1930 wychodził ponadto pod redakcją Mariana Grzybkowskiego tygodniowy program ilustrowany konkurencyjnych kin "Apollo" i "r-ie"c-polis" pod nazwą "Kino", którego zeszyty mogły wprawdzie dorównać programowi "Słońca" szatą graficzną i poziomem edytorskim, ale znacznie ustępowały mu pod względeiii tieści. 4* Małgorzata Hendrykowska wybijały się dzięki rzetelnemu, często bezkompromisowemu podejściu do omawianego zagadnienia. O moralną kalkulację filmu polskiego jest takim właśnie bezkompromisowym artykułem, wymierzonym w polską produkcję filmową lat dwudziestych, nastawioną, zdaniem autora, na jak najmniejszy wysiłek przy jednoczesnym osiąganiu jak największych zysków. Konieczność zakończenia pospiesznej fabrykacji "kasowych parodii" na rzecz produkcji dobrych filmów była przedmiotem wielu polemik i sporów nie tylko prasowych. Ujemną stroną działalności polskiego przemysłu filmowego była w latach dwudziestych jego "improwizacyjna" organizacja. Produkcje o charakterze jednorazowym cechował zawsze ten sam, powtarzający się mechanizm działania: reżyser, bądź grupa twórców opracowywała projekt przyszłego filmu, a następnie zaczynano poszukiwać finansisty, którego z filmem poza chęcią zysku niewiele łączyło. "Pod producenta" przygotowywano więc "filmy-pewniaki", o których pisze Zyberk-Plater, one bowiem dawały szansę sfinansowania przyszłego "dzieła". Z kolei producent, wietrząc widmo klęski finansowej, usiłował wydać jak najmniej i wprowadzał ograniczenia, które odbijały się fatalnie na poziomie wykonania. W tak zorganizowanej "improwizowanej" produkcji szereg wydatków, które przy planowej produkcji filmowej ulegały rozbiciu na kilka filmów, tutaj ponoszono jednorazowo, co naturalnie ogromnie przedrażało produkcję polskich filmów. Anonimowy autor artykułu Wytyczne naszej polityki filmowej9 postulował konkretne posunięcia mające na celu radykalną zmianę dotychczasowej sytuacji w przemyśle kinematograficznym. Podstawowe źródło ratunku widziano nie w potencjale ludzkim i kapitale, a w zastosowaniu racjonalnej i oględnej polityki kół rządowych. Należało więc ograniczyć zalew produkcji obcej, uruchomić łatwo dostępny i ulgowy kredyt inwestycyjny przedsiębiorstwom związanym z kinematografią. Konieczne stało się także - zdaniem autora artykułu - zastosowanie ulg celnych na surowce, maszyny i wszelkie narzędzia potrzebne dla przemysłu filmowego, a sprowadzane dotąd z zagranicy. Ponadto ważne stało się ograniczenie importu filmów zagranicznych, których sprowadzana liczba powinna być uzależniona od rozwoju własnego przemysłu i ogólnej sytuacji gospodarczej. Pierwszy zeszyt "Świata Filmowego" informował także o utworzeniu w Poznaniu przy Wydziale A Artystycznym Polskiego Stowarzyszenia Filmowego wyższego kursu nauczania dla przyszłych aktorów filmowych. Program kursu był szeroki i ambitny. W ciągu trzech miesięcy zamierzano przyswoić potencjalnym gwiazdom ekranu historię i estetykę filmu, mimikę, charakteryzację i kostiumologię, technikę zdjęć i gry, technikę metod reżyserskich, a także tańce plastyczne i sporty. Najlepsi i najzdolniejsi mieli uzyskać stałe zatrudnienie w poznańskiej wytwórni filmowej. Lektura artykułów problemowych zamieszczonych w inauguracyjnym wydaniu "Świata Filmowego" mogłaby zatem sugerować, że oto pojawiło się w Poznaniu pismo, które odegra zasadniczą rolę w kształtowaniu oblicza polskiej kinematografii. Nic w każdym razie nie zapowiadało jego szybkiego upadku. Niestety, już drugi i ostatni zarazem zeszyt (25 I 1929) okazał się wyrazem zdecydowanego obniżenia lotu. Znalazł się w nim m. in. pretensjonalny i plotkarski szkic W siedzibie letniej Poli Negri oraz nic w efekcie nie mówiący poza tytułem artykuł Indywidualność zabiegów kosmetycznych. Przy okazji tego ostatniego numeru nasuwa się pewna uwaga dotycząca strony graficznej pisma. Redakcja "Świata > "Świat Filmowy", R. 1928, Nr 1. Filmowego", a nie był to przypadek odosobniony, nie zawsze dbała o korespondencję pomiędzy treścią artykułu a ilustracją. I tak np. artykuł Indywidualność zabitgów kosmetycznych ozdobiony został fotografią Aleksandra Reicha - realizatora kręconego w Poznaniu filmu Tajemnica skrzYnki pocztowej, a opis siedziby letniej Poli Negri uzupełniono fotosami z ekranizacji powieści Stefana Żeromskiego. Jedynym ważkim treściowo zapisem z tego ostatniego wydania jest artykuł Ireneusza Zyberk-Platera - Zespól światowy a zespól polski postulujący rozgraniczenie umiejętności niezbędnych w zawodzie aktora teatralnego i filmowego. Wśród licznych komunikatów zamieszczonych w tym wydaniu znaleźć można i ten: "Z przyczyn technicznych i organizacyjnych «Świat Filmowy» wydawany będzie jako dwutygodnik". Trzeci zeszyt pisma jednak nie ukazał się. Postępujący nieuchronnie kryzys gospodarczy objął także przemysł filmowy, w tym również czasopiśmiennictwo branżowe. Warto jednak zwrócić uwagę na to dwunumerowe pismo, chociażby ze względu na trafne i niekiedy prorocze uwagi zawarte w niektórych artykułach, przebijające się przez natłok plotkarskich artykuł ' ki . ł ' 10 ow, re am 1 og oszen . Skomentowana seria międzywojennych czasopism poznańskich poświęconych tematyce kina nie wyczerpuje problematyki filmowej poruszanej na łamach pism ukazujących się w Poznaniu. Pod koniec lat dwudziestych liczne publikacje o kinie zamieszczają już bowiem wszystkie dzienniki poznańskie, a tematyka ta zyskuje tak wielką popularność wśród czytelników, że niektóre pisma ("Nowy Kurier", "Tęcza", "Wielkopolska Ilustracja") decydują się nawet na stworzenie stałych, sprawnie redagowanych i bogato ilustrowanych rubryk filmowych. '» Do pełne] listy tytułów wychodzących w międzywojennym Poznaniu czasopism pOSWlęconych tematyce filmowe] należy jeszcze dodać powstały w 1938 r. pod redakcją Ferdynanda A. Ossendowskiego i R. Wegnera tygodnik ilustrowany "Film Romans" (ogółem ukazało ś"ię dwadzieścia zeszytów). dar Zawodowej Straży Pożarnej w Poznaniu Złotym Znakiem Związku Ochotniczych Straży Pożarnych. Plac Adama Mickiewicza, 29 września 1978 r.