A' PIOTR LITEWKA POWSZECHNA WYSTAWA KRAJOWA (16 maja - 30 września 1'929) Część pierwsza ;,iI<: M-.-.. m,. ...; .... ""'" '1i;i ......,.: <-.'1'>...0 . '-r. . ....."< i,_ . , . ,-- t,:yl . #-...., f "." .'. t' R I I Ifi . -., ,,. """f'i'"'" , 1!If {' .;;;(..{ . -$" . 4' '. , ,\ ., tfj ....J"" :', L"'-#"" 't,' :;:"'-:"'.m .. ;m ""-" .,. , :}21" ' :- ...:,..../..:. ', ,,", , . , '-"$' 4' , ., - '''' .. ..-'.oi;." ,. ,my. .::. ..<$->'" "..":"<,ciłW/Ut..:r Wf/f.4¥i '"III.t, .... .. .."t.' ".".. -.:;':" 1$ :.:it:. :_ Powszechna Wystawa KraJowa 1929. Widok z lotu ptaka. Rysunek Rogera Sławskiego MYŚL urządzenia W Polsce Wystawy Krajowej pojawiła się na początku lat dwudziestych naszego stulecia. Jednakże w publikacjach poświęconych temu pomysłowi nie ma zgodności co do tego, w jakim środowisku pojawił się on po raz pierwszy. Najczęściej wskazuje się na grono architektów skupionych wokół Ministerstwa Robót Publicznych, którzy w 1924 l'. złożyli odpC'wiedni memoriał ówczesnemu premierowi Władysławowi Grabskiemu. "Wystawa miała być powszechną i międzynarodo Piotr Litewkawą i miała w:rkazać, poza kilkuletnim dorobkiem niepodległej Polski, jej znaczenie tranzytowe" 1. Natomiast w' Księdze Pamiątkowej Miasta Poznania przytoczono fragment protokołu z posiedzenia deputacji Targów Poznańskich z dnia 3 grudnia 1923 r., gdzie czytamy: "Miejski Urząd Targu Poznańskiego w roku 1928, jako w dziesięciolecie powstania państwa polskiego, zamierza urządzić ogólnopolską wystawę" 2. Prezyaent Poznania Cyryl Ratajski pisał; "Targ Poznański spełni swoją rolę w zupełności, jeśli przygotuje na rok 1928 - dziesięć lat po zmartwychwstaniu Polski - wielki przegląd twórczości narodowej pod postacią Powszechnej Wystawy Krajowej w Poznaniu, obrazujący dorobek gospodarczy Polski, świadczący namacalnie o niesłychanej prężności, sprawnosci i żywotności Narodu Polskiego i dający dowód niezbity, że w wyścigu pracy Polska pragnie pomiędzy ludami Europy zająć miejsce poczesne" 3. Sprawa urządzenia Wystawy ponownie wypłynęła w 1926 r. i jednocześnie potrzeba jej urządzenia wyszła z Poznania i Warszawy. Utworzony w stolicy Komitet Międzyministerialny z udziałem przedstawicieli magistratu Warszawy, po zbadaniu realnych możliwości, doszedł jednak do wniosku, iż zorganizowanie tej imprezy nie byłoby możliwe w Warszawie przed rokiem 1935 "ze względu na trudności natury technicznej" 4. Rozumie się pod tym sformułowaniem brak w Warszawie odpowiednich terenów ekspozycyjnych. W tej sytuacji jako miejsce wystawy pozostał tylko Poznań. Przedstawiona przez Cyryla Ratajskiego idea wyznaczała w pewnej mierze zadania, jakie spełnić miała Wystawa. Na pierwszy plan wysuwa się przede wszystkim informacyjno-dydaktyczny charakter imprezy: "Powszechna Wystawa Krajowa ma pokazać swoim i obcym wielkość kultury pOlskiej, potęgę jej gospodarstwa" 5. Wystawa miała udowodnić, że - po przeszło stu latach niewoli - Polska w dziesięć lat po odzyskaniu niepodległości stanowi państwo całkowicie scalone. "Pragniemy, aby Wystawa, którą zaczęliśmy organizować, stała się chlubą dla całego narodu, aby swoim i obcym głosiła spiżowym głosem: byliśmy, jesteśmy i będziemy. Pragni€my, aby w tym dziele wziął udział naród cały, od Bałtyku po Karpaty, od zachodu do wschodu. Pragniemy, aby dzieło świadczyło na zewnątrz, że Polska jest nierozerwalną całością kulturalną, gospodarczą i polityczną" 8. Drugim ważnym zadaniem wyznaczonym Wystawie' były cele gospodarcze, Jako przykłady świadczące o dodatnim wpływie tego rodzaju imprez na gospodarkę kraju stawiano osiągnięcia Francji i Wielkiej Brytanii odniesione w wyniku organizowania podobnych wystaw 7. W stosunku do zagranicy Wystawa miała pełnić rolę przede wszystkim propagandową. To, co zamierzano pokazać, miało przeczyć lansowanej przez Niemców tezie o sezonowości państwa polskiego. I jeszcze jedno ważne zadanie wyznaczono do spełnienia Wystawie. Miało nim być nawiązanie i rozszerzenie kontaktów z Polakami rozsianymi po całym świecie. 1 PO'lL'szechn.. WystaLCa Krajowa w Poznaniu w roku 1929. Red. S. Wachowiak. Poznań 1930, t. I, s. 8. I Targi Poznańskie. w: Księga Pamiątkowa Miasta Poznania. Poznań 1929, s. 666 - 667. · Album czwartego Targu Poznańskiego. Poznań 1924. · Warszawa cZy Poznań? w: Codzienne wiadomości ekonomiczne. Akta miasta Poznania, Archiwum Województwa i Miasta Poznania, Sygn. 2510 (dalej: Akta miasta Poznania.. .). · S. w a c h o w i a k, Powszechna Wystawa Krajowa w roku 1929 w Poznaniu. (Wykład wygłoszony na zebraniu Poznańskiego TOwarzystwa Prawniczego i Ekonomicznego 1 XII 1927 r.). Poznań 1928, s. 10. I Akta miasta Poznania,.., Syg.. 2452. 7 Bilans zamknięcia. "Dziennik Poznański", R. 1929, nr 226. 4 G. ' 6 '" s. '$ ':B\ \ \ I ' CJt ;łł' /., " ,,-"O' :'.. . I .;.' I I . '. l. I l' I I . I I 1 p.t.,...6r':..". , 1.'1:,,:; 'y' . f't -.-->; .. . < .' ....:" . .: .. 'u ",' .:tł A"'. , ....# ... ,Ió," '" . ")I,. ,#. "11\1-":,..: . JeJ. '. :..... ł' " '" ," "',, 1V. ".", Budowa Hali Ciężkiego Przemysłu przy ul. Głogowskiej na mieJscu d. "Hotelu Dworcowego". (Na planie Terenu A - obiekt nr 1. Dzisiaj - Głogowska 18). Fotografia wykonana przy zbiegu ulic Głogowskiej i Sniadeckich w k i€runku Mostu Dworcowego. W głębi budynek administracji Międzynarodowych Targów Poznańskich; po lewej fragment wieży Górnosląskiej. Niżej: Fragment oszalowanych słupów betonowych. Na planie projektant hali arch. Roger Sławski. Reprodukcja z "Ilustracji Wielkopolskiej" Nr 33 (12 VIII 1928 r.)budowany specjalnie dla potrzeb Pewuki hotel "Polonia". Liczył on 362 pokoje, Jednocześnie w hotelu mogło mieszkać ponad sześćset osób. W Parku Wilsona wzniesiono budynek, w którym mieściła się restauracja. Do budynków o charakterze monumentalnym należy także wybudowany bezposrednio przed Pewuką Dom Studenta przy Wałach Leszczyńskiego. Były tam kwatery dla przyjezdnych. Trwałym śladem Pewuki w architekturze miasta jest palmiarnia i budynek Dworca Zachodniego. Przygotowania miasta do Pewuki sprawiły, że przyspieszono i zakończono roboty w kolonii robotniczej ograniczonej ulicami: Rolną, Wspólną, Łozową i Zieloną. Pewuka narzuciła niejako miastu konieczność zorganizowania szeregu nowych instytucji. Na wyróżnienie zasługują trzy z nich: Wielkopolski Związek dla Popierania Turystyki; Miejskie Biuro Kwaterunkowe; Towarzystwo Przyjaciół Muzeum Polonii Zagranicznej. Wielkopolski Związek dla Popierania I':j' .łr. 'o" t "bJ «i;;. i) >4rW, , ' :,1 'f " 1v;,i . "I i:..> :.'::'" .....k'..: , . }Ił , t . i;; . , :: ,. ',, .. ,,:'i ',! .,t ",. : JA /lA '.< .,!" ;!";';' '., ;.... '..;' ,..J .."",:J' .,,, Piotr Litewka Turystyki powstał z sugestii Cyryla Ratajskiego, wyrażonej w liście do Z gmunta Zaleskiego 15 na posiedzeniu w dniu 8 marca 1928 r, W lutym 1929 r. odbyła się konferencja Wielkopolskiego Związku z Wydziałem Propagandy Zarządu Powszechnej Wystawy Krajowej. Ustalono na niej, że obszarem działalności Związku będzie Wielkopolska i Pomorze; Związek rozwinie szeroką działalność informacyjną o Pewuce oraz w zakresie turystyki po Wielkpolsce i Pomorzu. W czasie Pewuki Związek przyjął trzysta dziewięćdziesiąt jeden wycieczek krajowych i trzydzieści trzy zagraniczne. Zorganizował pięćdziesiąt pięć wycieczek autobusowych po Poznaniu i Wielkopolsce. Za pośrednictwem Związku zwiedziło Powszechną Wystawę Krajową 62156 osób (Tabela 1). Ta bela 1 WYCIECZKI KRAJOWE I ZAGRANICZNE Miesiąc I Liczba Liczba wycieczek zagranicz- I po Pozna- po Wiel- I do Gdall- I wycieczek ! osób nych , niu kopolsce I ska i GdyI I I ni I 391 16181 33 21 34 I 2 I Raze m: I I I I I , maj 6 420 czerwiec 177 7019 lipiec 140 5939 sierpień 45 l 656 wrzesień 23 1 147 Silny nacisk na poznanie miasta przez odwiedzających Pewukę znalazł rowniez odzwierciedlenie w statystyce frekwencji w muzeach, ogrodzie zoologicznym i !:a'Jytkach (Tabela 2). Tabela 2 LICZBY ZWIEDZAJĄCYCH OBIEKTY KULTURALNE Obiekt Liczba osób Muzeum Wielkopolskie Zamek Przemysława Ratusz Katedra Ogród Zoologiczny 8018 9843 11 236 II 452 Udzielono sto tysięcy bezpłatnych informacji oraz wydano organizowanych przez Związek 12 186 tanich obiadów. Działalność tej organizacji po zakończeniu Powszechnej Wystawy Krajowej trwała dalej. Miejskie Biuro Kwaterunkowe nie było instytucją zupełnie nową, bowiem, juz od 1921 r. istniało biuro kwaterunkowe powoływane na czas Targów. Jednak zupełnie .. "Celem sprostania zadaniom, które ciążą na mieście Poznaniu z racji wzmożonego ruchu przyjezdnych, zamierzone jest utworzenie stałej organizacji dla popierania turystyki, w formie towarzystwa zapisanego sądownie". List C. Ratajskiego z dnia 1 III 1929 r. Akta m13sta Poznania. . ., Sygn. 2452. I >+. "". ':(..'. . /, -.... " oW.' ., ")i".' -;tt j I --J. '7 łiI.? - . ' 'J..JIfi.'_'-"i;(-d' . y-' . - ""8 '" - l.. ,'- :: , " ..'" t ,,*,,::.....,_ . . c' .. " At . ;AA _ '';'Y . .:.-->.:.- :': '. . . >''''ł:.:': ..... 'b . i .":-t: . '.-'l.. .,f.:' ,_ '--.> ;. .::"/' . '.' jI< ;t. '.;" 'C : .... .,., .J;.' '. " .,. ):1 -::r -i ': f<: .,::0 .' ....\:< ,.....' 'q :60-"" ..,. .' .::',." .: .:">; .,< .{ \. ,""".. . . ..'. " .",: .; ,,-,: ,:.., łoi",: '\ " , .. Budowa hotelu "Polonia" przy ul. Grunwaldzkiej. (Na planie Terenu B - obiekt nr 28). Stan robót w drugiej połowie lipca 1928 r. projektował architekt Kazimierz Ruciński. Udolu: obi..kt po oddaniu do użytku, Dzisiaj: Wojskowy Szpital Rejonowy .Ł"- . { . _ !I' f' 11: .... 11 . ;.;;, . ,."""' m .,, i W"" ul . ." """' ::,"':' _«-<' ,.c.: ;'-"1t.. "'I .. - : ,,r ";"t'p:.: .... e tliłJI .:i '"* .. J ''l'''" /> 'J;::!ł. t. '" II - v;" :hl > <.:I! fi "f'fi ; -".- -' .... . :. '. 1.'2' l · .-. : f %5 . c;J"o' · ':ntHII"'\ ..ł:: / .:...n'''.' n . ....." - "'"':1':".. . ,.. "m;"' T ;:...:;"'<0$' Piotr Litewka nieporównywalna liczba przyjezdnych, przewidywanych na Pewukę, była przyczyną całkowitej reorganizacji tej instytucji, począwszy od nazwy, co aprobował Magistrat na posiedzeniu w dniu 28 kwietnia 1928 r. powołując Miejskie Biuro Kwaterunkowe 16. Ogółem z działalności Miejskiego Biura Kwaterunkowego skorzystało 285026 osób (Tabela 3). Tabela 3 DZlA1ALNO.5C MIEJSKIEGO BIURA KWATERUNKOWEGO I Rod.laj zakwaterowania I udynki szk oln e (przeważnie dla mł odzieży szkolnej) ! Inne pomieszczenia niehotelowe Kwatery prywatne Hotele prywatne i pensjónaty Hotel "Polonia" Liczba osób korzystających z kwater -I Razem: ł27164 35 342 8231 10 24 7 275 026 Na inny aspekt WląZąCY się z działalnością Biura warto też zwrócić uwagę. Instytucja ta jako organizacja miejska stała się silną konkurencją wobec właścicieli prywatnych hoteli. W maju 1929 r., po otwarciu Pewuki, zarząd Związku Hotelarzy skierował do prezydenta miasta list, w którym pomawiał Miejskie Biuro Kwaterunkowe, jakoby kierować miało przyjezdnych jedynie do swoich kwater, a dopiero po ich zapełnieniu - do hoteli prywatnych. "Przed otwarciem Pewuki zostali właściciele hoteli zachęceni, a poniekąd zmuszeni do remontu i szeregu inwestycji, które w mniejszych nawet hotelach wynoszą po kilkadziesiąt tysięcy złotych [...J z dniem otwarcia PowszechneJ Wystawy Krajowej nie tylko że nadzieje związane z Wystawą nie ziściły się, lecz przeciwnie, frekwencja doszła do minimum i nie wynosi nawet 1/3 tego, co było przed otwarciem Wystawy [., .]. Miejskie Biuro Kwaterunkowe posuwa swą nielojalność do tego stopnia, że zapewnia przyjezdnych, że hotele wszystkie zajęte" 17. Sprawę h; można wyjaśnić w następujący sposób. Przygotowania miasta do wystawy poczyniono energicznie we wszystkich kierunkach, począwszy od wystroju miasta a na zakwaterowaniu kończąc. Brak doświadczenia w organizowaniu imprez na taką skalę potwierdził się już w czasie Wystawy: potencjał niektórych rodzajów usług przygotowano grubo na wyrost. Większość przybyszów po zwiedzeniu Pewuki jeszcze tego sLJmego dnia wracała do miejsca zamieszkania nie korzystając w ogóle z placówek gastronomicznych i hotelowych. Stąd rozgoryczenie kupiectwa, hotelarzy i właścicieli kin, liczących na nadzwyczajne zyski, zwłaszcza po poczynionych modernizacjach. I. "Jednym z wielu rzeczowych i słusznych powodów PWv. żądającej utworzenia biura kwaterunkowego było twierdzenie, iż od należytego i wzoro...,ego przygotowania dostatecznej ilOSCI kwater i racjonalnego rozlokowania gości wystawowy,,}, - zależeć będzie w wielkiej mierze powodzenie PWK". Sprawozdanie Miejskiego Bi'..r:i Kwaterunkowego. Poznan 1930. "List Związku Hotelarzy w Poznaniu do C. Ratajskiego z dnia 27 'v 1929, Akta. MIast'" poznania. . ., Sygn. 2452. Roboty, drogowe przed głównym wejściem na tereny Powszechnej Wystawy Krajowej oraz przed pawilonem wzdłuż dzisiejszej ul. Swierczewskiel;:o pod koniec pażdzIernika 1928 r. Na planIe Terenu A: nr 13 (Sala Reprezentacyjna); nr 14 (przemysł włókienniczy). Reprodukcja z "Ilustracji Wielkopolskiej" nr 45 (10 XI 1928 r.) .. ! ł ' P . f, " f . . 1 ,0 · , , "",';A .. . _" : {'O" : - :',. <. . * '. : . .. ."._ :ItI4I'. :...: ."ł"7:"ą-. . ,. łr' . "'\ ,ił " ,l,.' .':r.: "L> , . "''''''.' '.ji. " ',,:;;:," I;" . ...... "..0. 1Io' . '.....-., '>...) .: , '_. %.,-: ---. 2 :'t'--: ..... ..-t""'t-.'" , <;;' t;": f .. , J j; ......iĄ.,. :.<",- '..... -«::II 'z: ..... .... .... .. I : , ; "':. '" >, .... "" ...-.(;> -..... - "'6 , ."0 .... ,-;, Po zamknięciu Pewuki zastanawiano się, co zrobić z pawilonem Polonii Zagranicznej oraz eksponatami pochodzącymi przeważnie z darów Polaków mieszkających za granicą. "Polska prasa w Stanach Zjednoczonych - czytamy w broszurze wydanej w 1931 r. - zamieszczała i nadal zamieszcza informacje o istnieniu w Poznamu jedynego muzeum emigracyjnego, powstałego w czasie Powszechnej Wystawy Krajowej przy wydatnej pomocy emigracji". By najbardziej celowo wykorzystać budynek jak i eksponaty, zawiązało się w 1931 r. stowarzyszenie pod nazwą: "Towarzystwo Przyjaciół Muzeum Polonii Zagranicznej" w Poznaniu. Do założyciel; Towarzystwa należeli m. in. Cyryl Ratajski, wybitny socjolog Florian Zr..aniecki i geograf Stanisław Nowakowski. Celem Towarzystwa była opieka nad pawilonem Polonii Zagranicznej i utworzenie muzeum, co miało nastąpić w roku 1932 18 . " Tou:arzystwo Przyjaciół M.:zeum PolonU Zagranicznej. Poznań 1931, S. 6. <ł Kronika m. Pozmmia 2/79 Piotr Litewka Od chwili podjęcia decyzji organizacji Pewuki w Poznaniu nastąpił proces włączenia 'się w dzieło realizacji tej imprezy prawie wszystkich instytucji działających w mieście. Proces ten objął nie tylko te instytucje, których naczelnym zadaniem były sprawy Poznania, niejako z urzędu. Różnorodność problemów zaistniałych w mieście, a wynikających z faktu umiejscowienia w nim Wystawy spowodowała, że zjawisko to zatoczyło krąg w historii miasta dotychczas nie notowany. Już nie tylko Zarząd Miasta i podległe mu placówki, ale prasa, radio, organizacje społeczne, stowarzyszenia i wreszcie osoby prywatne wzięły na siebie obowiązek jak najlepszego zorganizowania Wystawy i odpowiedniego przygotowania miClsta do tego prestiżowego zadania. Charakter instytucji miejskiej w sensie prawnym straciła administracja Pewukj z dniem l maja 1927 r., kiedy to ukonstytuowało się Towarzystwo sądownie zapisane pod nazwą "Powszechna Wystawa Krajowa w 1929 r. w Pozr.aniu". Wystawa nabyła własną osobowość prawną i stworzyła sobie własne władze wykonawcze, nadzorcze i kontrolne. Czynnik pierwotnie wyłącznie odpowiedzialny, a więc miasto, otrzymał jedynie należytą reprezentację we władzach Pewuki. W zarządzie Towarzystwa, złożonym z sześciu osób, reprezentowany był Zarząd Miasta przez radcę miejskiego Stanisława Robińskiego, w charakterze wiceprezesa. Na czele organu nadzorczego, Rady Głównej, stał prezydent miasta Cyryl Ratajski. W komisji rewizyjnej, którą wyłoniła Rada Główna, było stosunkowo najwięcej przedstawicieli korporacji miejskich. (Witold Hedinger, Władysław Kultys, Bolesław Wybiera Iski). Jak z tego wynika, Zarząd Miasta posiadał w dalszym ciągu ścisły kontakt z Towarzystwem - organizatorem Pewuki. Wzajemne stosunki między miastem a Pewuką regulowała specjalna umowa zawarta dnia 4 kwietnia 1928 r. Trzeba zaznaczyć, że liczba spraw, które załatwiły władze miasta dla dobra Wystawy przekroczyła znacznie zakres powinności wynikających z umowy. Analiza materiałów archiwalnych sprawia jednak wrażenie, że władze miejskie zrobiły dla Poznania niewiele, bo wszędzie mówiło się tylko o kierownictwie Pewuki. Przyczyniła się do stworzenia takiego wrażenia wszędobylska prasa. Jej działalność na rzecz Pewuki wysunęła się na plan pierwszy. Był to w owym czasie najbardziej masowy środek przekazu, mogący w dziedzinie propagandy spełnić rolę pierwszorzędną. Działalność prasy poznańskiej na tym polu zr.alazła odzwierciedlenie we wszystkich pismach ukazujących się w poznaniu i Wielkopolsce, bez względu na to, czyje interesy polityczne pismo reprezentowało. Można wyróżnić trzy fazy działania. Pierwsza miała na celu przekonanie s-połeczeństwa o celowości i konieczności urządzenia Wystawy, Popularyzowano więc ideę Wystawy jako ideę ogólnonarodową; kierowano apele do wszystkich czynników gospodarczych, argumentując urządzenie Pewuki korzyściami materialnymi będącymi bezpośrednim wynikiem takich wystaw 19. Druga - to faza reklamy Wystawy bezpośrEdnio przed jej otwarciem, mająca na celu ściągnięcie na Pewukę jak najliczniejszych mas publiczności. W tej fazie sprawozdania prasowe koncentrowały się głównie na prezentowaniu Wystawy. Publikowano zdjęcia terenów wystawowych, artykuły informujące głównie o eksponatach, które będą wystawiane. Trzecia fdza obejmowała relacje z Wystawy, głównie w sprawozdaniach dotyczących frekwencji, wizyt osobistości i ważniejszych wydarzeniach z "ówczesnej stolicy Polski'.'. Najsilniej na łamach polskich gazet uwidoczniła się działalność pism poznańskich.' Oprócz tematyki wystawowej, wiele publikacji skupiało się na problemach miasta. " PWK a l'a"jonalizacja gospodarcza, "Kurier Poznański", 8 II 1928 r.; Droga do zivtększenia konsumpcji, t a m ż e, 3 I 1929 r.; S, P u n i c k i, Propaganda Polski, "TęCZH", R. 1929 L 11. .,Kurier Poznański", "Dziennik Poznański" i inne gazety szczególnie w 1929 r, pełne były arfykułów omawiających stan przygotowań. Zaprowadzono stałe rubryki kontaktów z czytelnikami (w "Kurierze Poznańskim" - "Społeczeństwo a Wystawa", w "Dzienniku Poznańskim" - "Jak Poznań przygotowuje się do PWK"), w których ąrukowano spostrzeżenia i uwagi poznaniaków. Najczęściej postulowano wykreślenie z obrazu miasta tego, co pozostało jeszcze z czasów zaboru pruskiego oraz sprawę jego wystroju i czystości 20. W czasie Pewuki wprowadzono stałe rubryki wystawowe zajmujące od kilku do kilkunastu kolumn w każdym wydaniu. "Kurier Poznański" drukował informacje w specjalnym dodatku 21. Z działalnością prasy poznańskiej ściśle związany był Syndykat Dziennikarzy Wielkopolskich. Organizacja ta prowadziła akcję na rzecz ściągnięcia do Poznania Jak największej liczby dziennikarzy. Przybyło np. dwadzieścia sześć wycieczek zagranicznych dziennikarzy, łącznie dwieście osiemdziesiąt trzy osoby 22, Działalność propagandowa Pewuki rozłożona była na szereg instytucji, wśród nich na wydawnictwo "Echo Powszechnej Wystawy Krajowej", polskie placówki konsularne i Po.cztę Polską. Niemniej jednak prasa stanowiła podstawowy trzon tego aparatu 23. Radio poznańskie - lokalna stacja nadawcza, odegrało główną rolę przypadającą radiofonii polskiej. Począwszy od dnia 26 października 1927 r, zaczęło nadawanie regularnych komunikatów "Nowiny z PWK", Dużym osiągnięciem poznańskiego radia było zainstalowanie aparatu radiograficznego systemu Fultona, służącego do przekazywania fotografii na odległość. Zdjęcia z Wystawy były odbierane m. in. w Indiach i Egipcie. R(>wnież z inicjatywy radia poznańskiego nastąpiło zradiofonizowanie terenów wystawowych A, D i E. Wszystkie uroczystości związane z Pewuką: akademie, przemówienia, zjazdy, zawody sportowe transmitowało radio poznańskie. Jednym z ciekawszych aspektów działalności radia poznańskiego były audycje dla młodzieży szkolnej, nadawane w formie kilkuminutowej prelekcji o sprawach związanych z Wystawą. Po jej wysłuchaniu zadaniem młodzieży było nadesłanie streszczenia audycji. Konkursowe prace podlegały ocenie, a naj ciekawsze były nagradzane 24. Dużą rolę odgrywał tygodnik programowy "Tydzień Radiowy" pod redakcją Zenona Kosidowskiego, który wiele miejsca poświęcił propagandzie Pewuki. W latach 1929 - 1930 liczba programów poświęconych tylko Pewuce nadanych w poznańskiej rozgłośni Polskiego Radia wyniosła dwieście piętnaście audycji, a łączny czas ich trwania wynosił ponad trzydzieści sześć godzin 25. Należy też wspomnieć o reklamie świetlnej zainstalowanej na dachu budynku b. teatru miejskiego przy pl. Wolności, głoszącej hasło "Pamiętajcie o PWK" oraz "Zwiedzajcie PWK". Jedną z ważniejszych spraw, przed rozwiązaniem której stanęło miasto, był problem dzieci l młodzieży szkolnej. Budynki szkolne przeznaczono na kwatery noclegowe dla przyjezdnych. Dzieci poznańskie miały długie, czteromiesięczne wakacje. Spodziewany wzrost ruchu turystycznego i znaczne natężenie komunikacji mogły " o polskości Poznania, "Kurier Poznański", 1 II 1929 r. 21 "Kurier Wystawowy", dodHtek do "Kuriera Poznańskiego" od dnia 16 IV 1929 r. .. Działal1'.Ość Syndykatu Dziennikarzy Wielkopolskich w okresie PWK. "Kurier Poznański", 11 XI 1929 r. .. "Frekwencję na PWK stwierdza się nie bez dumy, stworzyła prasa pod wpływem ok. 30 000 artykułów". DZiałalność Syndykatu . . ., op. cit. '" Komunikaty radiowe PWK dla młodzieży, ..Kurier Poznański", 13 IV 1929 r. .. Rocznik statystyczny 171. Poznania za tata 1929 - 1932. Poznań, 1932. t. t -. Uli '5i : 1. -ł, T,.. ..... jł L - ł ł f "l.. . -Vl!łl. . ... .,,,. ( - n .: ":"""":; «j " ..:::..'<-: . ..::':.:.-: Piotr Utewkał ' . 1.J.. "'" .... ... d j ... .P .".,..t -. -. ... ., '..,.::...:: ':".,.": 4'ii., . ' ""Ii. ", -i . .J.. ,. f 'fR f: no at" "f, . 1 '1 ..,. ___ px,iOJJ$"" " I(. .... . <.. }.",. .: . ,::,:" .. _I l I ._0" Główna aleja Terenu E po otwtuciu powszechnej WystHWY Krajowej (16 maja 1929 r.). WIdok od strony ulicy wyspiańskiegoodbić się niekorzystnie na sytuacji młodzieży pozostałej w mlesCle. Już w styczniu 1929 l'. jeden z komitetów rodzicielskich zwrócił się z apelem do poznaniaków o datki na akcję kolonijną dla dzieci z naj uboższych rodzin. Apel ten znalazł szerokie poparcie w prasie poznańskiej, a także Towarzystwa Kolonii Wakacyjnych i Stacji Sanitarnych "Stella" oraz Związku Ziemianek. Na podkreślenie zasługuje również postawa lekarzy poznańskich, którzy bezinteresownie zajęli się przebadąniem dzieci skierowanych na kolonie. Z inicjatywy Towarzystwa "Stella" w okresie Pewuki zostało wysłanych 2207 dzieci na kolonie do miejscowości nadmorskich i górskich. Związek Ziemianek w tym czasie zorganizował dwadzieścia turnusów kolonijnych, które objęły 424 dzieci. W akcji kolonijnej dużą rolę odegrał także Magistrat, Kuratorium Okręgu Poznańskiego oraz instytucje bankowe 26. Oczywiście akcją tą, w ówczesnych warunkach, nie można było objąć całej młodzieży szkolneJ. Chwytano się jednak różnych sposobów zorganizowania dzieciom zajęć i wczasów. Np. Związek Towarzystw Ogródków Działkowych zorganizował przy ul. Chociszewskiego stały plac zabaw 27. Zapewnienie opieki nad dziećmi w czasie Wystawy nie wyczerpywało ,wszystkich problemów. jakimi zajęły się organizacje społeczne. Napływ ludności, liczącej na "Komitet Rodztcte!ski wobec PWK. "Kurier poznański", 9 I 1929 r.; 2207 chorowitych dziect spędziło lato na wsi dzięki staraniom Towarzystwa "stella". "Dziennik Poznański", R. 1929, nr 263. ., Ogródki działkowe a PWK. "Kurier poznański", 14 Ul 1929 r. znalezienie pracy, skłonił do podejmowania kroków na rzecz zapewnienia tym ludziom również swego rodzaju ochrony przed "demoralizującym wpływem miasta", W tym zakresie na czoło wysuwa się działalność Katolickiego Towarzystwa Ochrony Kobiet. Objęło ono opieką "kobiety i dziewczyny, które będą szukały zajęć dorywczych" 28. W tym też celu została zapewniona na dworcu kolejowym odpowiednia obsługa, a w "Domu Gościnnym" przy ul. Odskok przygotowano pokoje, gdzie poszukujące zajęcia kobiety znalazły przejściowo schronienie. Pewuka odbywała się pod wieloma patriotycznymi hasłami i miała niewątpliwy wpływ na niektóre, moim zdaniem, cenne inicjatywy. Np. apel Komitetu Wojewódzkiego Pracy Kobiet skierowany do Wielkopolanek, "które współdziałały w czasie niewoli w wielkiej akcji utrzymania polskości na kresach zachodnich, lub w inny sposób zasłużyły się narodowo czy społecznie, oraz [...] już w okresie wyzwolonej Ojczyzny przyłożyły ręki do ofiarnej pracy dla dobra kraju" o nadesłanie życiorySÓw, mających znaleźć się w albumie kobiet wielkopolskich przygotowywanym na Wystawę 29. Postulaty Pewuki, skierowane pod adresem dyrekcji Poznańskiej Kolei Elektrycznej dotyczyły rozbudowy sieci i powiększenia taboru przewozowego. Dyrekcja poszła w dwóch kierunkach: budowy nowych linii tramwajowych z powiększeniem taboru; uruchomienia dodatkowych autobusów w mieście i poza Poznaniem. Jeżeli chodzi o komunikację tramwajową, zbudowano torowisko wzdłuż ul. Sczanieckiej (odgalęzienie linii biegnącej ul. Marszałka Focha) a prowadzące na tere-' ny zachcdnie Wystawy (Teren E) oraz odnogę toru biegnącą od ul. Grunwaldzkiej wzdłuż al. Reymonta - także do Terenu E. Nadto przedłużono tory w ul. Marszałka Focha aż do dworca kolejowego Górczyn ale wyłącznie w celach transportu towarów l eksponatów. Przedwystawowy tabor tramwajowy liczył dziewięćdziesiąt cztery wozy motorowe i sześćdziesiąt dwa przyczepne. Zakupiono dwadzieścia nowych WOZÓw przyczepnych. Dla potrzeb Wystawy ułożono nowy plan linii tramwajowych, zwiększając ich liczbę do jedenastu. Trzy nowe linie łączyły tereny wystawowe z miastem. Znacznie została rozszerzona sieć komunikacji autobusowej" przede wszystkim pod kątem wycieczek odwiedzających Wystawę, jeździły m. in. dwa odkryte autobusy, ułatwiające zwiedzanie miasta. Komunikację wewnętrzną. na Pewuce zapewniło dwadzieścia elektrowozów, każdy z nich jednorazowo zabierał dziesięciu pasażerów. Ze względu na stosunkowo niewielką liczbę taksówek kursujących w Poznaniu przed Wystawą, zawiązało się specjalne przedsiębiorstwo pod nazwą "Autoruch" . które uruchomiło ok, stu taksówek. Stało się ono poważną konkurencją dla dorożek konnych i prywatnych taksówek, zwłaszcza że dysponowało znacznie nowocześniejszym taborem. W marcu 1929 r. Miejski Urząd Policyjny skasował cztery postoje' dorożek konnych, argumentując, iż "dorożki", a szczególnie konie, ze względów zdrowotnych i estetycznych ze śródmieścia zniknąć muszą". Sprawa ta znalazła oddźwięk w prasie. "Kurier Poznański" bronił dorożek konnych, "bowiem są i będą. zawsze pewne sfery, które zawsze wolały jeździć konnymi dorożkami" 80. " Ochrona kobiet. "Kurier Poznański", 28 IV 1929 r. .. Kcbiety wielkopolskie wystqpcie solidarnie!. "Kurier Poznański", 6 IV 1929 r. .. Zmierzch dorożek konnych. "Kurier Poznański", 20 nI 1929 r. KULTURALNE TADEUSZ ŚWITAŁA OPERA POZNAŃSKA W LATACH 1969-1979 Dyrekcja Mieczysława Nowakowskiego (1 XI 1969 - 31 VIII 1972) Sezon 1969/1970 (6 VIII 1969 - 25 VI 1970) U ROCZYSTOŚCI jubileuszowe pięćdziesięciolecia Opery Poznańskiej trwały tydzień (ll - 17 X 1969), zaś w następnych ośmiu dniach (18 - 26 X) odbywały się przedstawienia III Festiwalu Oper i Baletów Polskich. Owe dwa tygodnie stanowiły wyraźną granicę pewnej epoki w dziejach Opery Poznańskiej; wieńczyły dyrekcję Roberta Satanowskiego, rozpoczynały dzieje pisane przez pełnego zapału do pracy, ufnego w swoje siły Mieczysława Nowakowskiego, dyrygenta orkiestry Teatru Wielkiego w Warszawie, ucznia Bohdana WodiczkL Z kronikarskiego obowiązku należy odnotować, iż sezon 1969/1970 rozpoczął się już w dniu 6 sierpnia. Wymagały tego przygotowania do wystawienia Chowańszczyzny Modesta Musorgskiego. Satanowski do ostatniego dnia pobytu w Poznaniu trzymał rękę na pulsie życia operowego. Wszelako nie udało mu się urządzić jubileuszu dokładme w dniu, w którym pół wieku wcześniej rozpoczął działalność w Poznaniu Teatr Wielki (31 VIII 1919). Jednakże opóźnienie nadało uroczystościom jubileuszowym więcej splendoru, chociażby dlatego, iż mogły one być uświetnione III Feshwalem Oper i Baletów Polskich, na który przybyły zespoły operowe Śląska Lodzi, Gdańska i Warszawy. Wątpliwe zaś było, czy teatry te zechciałyby przyjechać do Poznania przed rozpoczęciem sezonu, Więc Chowańszczyzna była ostatnim wielkim sukcesem realizatorskim Roberta Satanowskiego. Pierwsze wykonanie tego "dramatu ludowego" odbyło się w Poznaniu w dniu 12 października 1969 r. Dzieio to znane było w Polsce jedynie z przedstawień gościnnych moskiewskiego Teatru Wielkiego i opery jugosłowiańskiej. Opera Poznańska, która zdecydowała się nadać Chowańszczyźnie kształt sceniczny, wywiązała się świetnie z trudnego zadania. "Dramatyzm Chowanszczyzny - pisał Tadeusz Kaczyński ("Ruch Muzyczny", R. 1969, nr 24) - nie polega tylko na konfliktach pomiędzy grupami społecznymi, lecz także na kontrastowym zestawieniu obok siebie tych małych zbrodni i wielkich idei. Nie wszyscy dotychczasowi realizatorzy opery widzieli to dostatecznie jasno i nie wszyscy potrafili to na scenie pokazać. Obawiam się, że było dotąd bardzo niewiele takich inscenizacji, osobiście nie widziałem żadnej. Nie jest wykluczone, że Satanowski i współrealizatorzy przedstawienia reżyser Sławomir Zerdzicki i scenograf Zofia Wierchowicz, ucz;rnili to jako pierwsi. Poznańskie przedstawienie Tadeusz Switala .. """ .....1 "".. <.: 'j "c; :.--1'" H", I'm . \" " .>.....i.-.,.. + J,. y /,. :\\ , , ,... ,";;')t..,c' .. ' l'1J«(Ij, \ ';(>II .m' .... \\;.... '. .,..... ....: JJ.::' '4>" ;j;" ".., : '-:':,1 :';. !, ';-,..{ ."!: '(' ,.. "'\, . .< .. 1.1 .ii,. l. .ff r. t '., };. -. j:F ... ! ....' ......,. ..... W1"" ..... 't>. ;f. ' ,. .-,; . ;:i: Chowańszczyzna Modesta Musorgskiego. Premiera 12 X 1969 r., przygotowHnH muzycznie przez Roberta Satanowskiego i reżysersko przez Sławomira 2erdzickiego. Scenografię projektowała Zofia Wierchowicz. Na zdjęciu od lewej: Aleksandra Imaiska (Marfa), Sławomir 2erdzicki (Książę Wasył Golicyn). W głębi: Józef Machalla (Warsonofiew) ,1 . . -"'b '. . iest dla mnie odkryciem nowej, nieznanej Chowańszczyzny. Dzięki niemu zrozumiałem, na czym polega wartość opery i o co głównie chodziło jej autorowi". To, co zapewne odstraszało dotąd innych realizatorów, to wyjątkowe trudności interpretacyjne dzieła. W Chowańszczyźnie konflikty i zmagania indywidualnych bohaterów przejmują zbiorowości ludzkie. Wydobycie tego nurtu dramatu jest sprawą niezwykle trudną, ale konieczną. Już sama decyzja wystawienia opery była wyrazem ambicji i odwagi Satanowskiego. Realizacja sceniczna przeszła jednak Wszelkie oczekiwania i da się jedynie porównać z wystawipr:iem przez Waleriana Bierdiajewa Borysa Godunowa (9 V 1950). "To co zobaczyliśmy w niedzielę - pisał Bogd::;r.. M. Jankowski na łamach "Teatru" (R. 1969, nr 22) - stało się wydarzeniem w życiu operowym nie tylko POj!:nania, ale calej Polski. PoznaÓska Chowańs;:;czyzna przejdzie do historii naszej opery jako jE:dno z naj piękniejszych przedstawieÓ powojennego dwudziestopięciolecia. Satanowski rozpoczął przygotowanie tej pozycji od podstaw. Przede wszystkim więc postarał się, by tłumaczenia libretta dokonała Joanna Kulmowa, zapewniając sobie tym samym znakomity tekst, będący nie tylko pretekstem do śpiewania, ale niosący w obie konkretne treści po.lamuzyczne w pięknej, literackiej formie, znakomicie dostosowanej do rytmiki i pulsacji muzyki [...J Zofia Wierchowicz w czarne kulisy wbudowała ogromne i niezwykle surowe w wyrazie schody, które dZięki różnorodnym zestawom stały się niesłychanie funkcjonalne [.. .J, ubrała wszystkich wykonawców w bajecznie piękne kostiumy, a ich kolorytem - brudnobrązowo-szarym tłumem i ostrą purpurą i błękitem głównych bohaterów - utrafiła doskonale nie tylko w nastrój muzyki Musorgskiego, ale potwierdziła nasze wyobrażenia o rosyjskiej, carsko-cerkiewnej tradycji kulturalnej. "Głównym więc walorem poznaÓskiej Chowanszczyzny jest jej plastyczna wystawa. Ale też natychmiast trzeba dodać, że Sławomir Zerdzicki znakomicie wj'korzystał szanse, jakie mu dał scenograf. Zaprojektowane przez niego sytuacje sceniczne, trafność i powściągliwość, wywodzące się z charakteru partytury, aktorskiego gestu i ruchu oraz umiejętnosć manewrowania ogromnymi zespołami na niewielkiej przecież przestrzeni zasługują na najwyższe uznanie [...J Orkiestra pod batutą Roberta Satanowskiego grała bardzo dobrze, zaś chór operowy wspomagany przez zespół męski ZZK - "Hasło", a przygotowany przez Mieczysława Dondajewskiego, przeszedł chyba wszelkie oczekiwania. Osobne słowa uznania należą się wszystkim solistom, wśród których jednak nie sposób nie wymienić cudownie spiewającej Aleksandry Imalskiej (Marfa), znakomitego Sławomira Zerdzickiego (Książę Wasyl Golicyn), a także Edwarda Kmiciewicza (Książę Iwan Chowański) i Mariana Kondeli (Bojar Szakłowity)". Nieco inny pogląd przedstawił Henryk Swolkień w "Kurierze Polskim" (3 XI 1969). "OdwaLyli się na Tristana i Izoldę Wagnera - pisał recenzent - nie ulękli się Czarodziejskiego fletu Mozarta. Nie można więc dziwić się, że i trudności Chowańszczyzny Musorgskiego ich nie przestraszyły. Nie na próżno przecież Operę Poznańską uważa się za najbardziej aktywny z naszych teatrów operowych. Największe niebezpieczeÓstwo - jak sądzę - polegało na kofrontacji z nie tak stosunkowo dawno pokazaną w Polsce Chowańszczyznq podczas gościnnych występów Teatru Wielkiego z Moskwy. Powiedzmy też od razu, że konfrontacja wypadła dla zasłużonej placówki poznańskiej o tyle niekorzystnie, o ile większe, wprost fascynujące wrażenie robiły w moskiewskiej realizacji chóry. W Poznaniu wypadły one Mieczysław Nowakowski dyrektor i kierownik artystyczny Opery Poznańskiej (1 XI 1969 - 31 VIII 1972) :::< ;t. II: , .... ..."ml:.... .I .., : ' - Tadeusz Switałablado, Jakby pommeJszone. [...] Sytuację pogorszył jeszcze skądinąd chwalebny fakt, że premierowa (drugiej nie słyszałem) obsada partii solowych wypadła nad wyraz udanie [...J Przez cały czas podziwiałem piękno głęboko osadzonego mezzosopranu Aleksandry Imalskiej w roli złowieszczej Kassandry, raskolnicy Marfy, co do której nie bardzo wiadomo, czy pragnie zbawienia duszy, czy ziemskiej miłości. Od tej artystyki, którą podziwiam nie od dziś, oczekiwałbym trochę bardziej dramatycznie pogłębionej kreacji, większego zróżnicowania nastroju. [...J Uwodzona i rozpaczliwie broniąca się Emma znalazła w Annie Wolanowskiej właściwą interpretatorkę. Gdybyż tak można - pisał na zakończenie Swolkień - umniejszyć nieco jej sylwetkę na rzecz przywódcy sekty raskolników Dosifieja, którego wokalistycznie bez zarzutu kreował Andrzej Kizewetter". Teresa Grabowska ("Trybuna Ludu", 21 X 1969) przyznając w tej operze główną rolę chórowi, zwłaszcza zespołowi żeńskiemu, podkreśliła, iż niezatartych wrażeń dostarczyli prawie wszyscy solisci: Aleksandra Imalska, Marian Kondella, Sławomir ŻHdzicki, Edward Kmiciewicz i Stanisław Romański. "Monumentalne dzieło Musorgskiego - pisała Teresa Grabowska - świetnie dyrygowane przez Roberta Satanowskiego, jest nie tylko doraźnym sukcesem poznańskiej sceny operowej. Jest także następnym, po udanych realizacjach Wagnera, dowodem ugruntowanego poziomu urtysiycznego całego zespołu; jest piękną wizytówką możliwości tego prawdZIwego teatru muzycznego, który obchodzi pięćdziesięciolecie jako niewątpliwie pierwsza w kIaju placówka operowa". Opera żebracza Benjamina Brittena, premiera w dniu 31 XII 1969 r., w inscenizacji i rezyserii Słttwomira Zerdzickiego, przygotowana muzycznie przez Mieczysława Dondajew,kiego. Scenografię projektowała Zofia Wierchowicz. Na plan1e: Weronika Pelczar (Betty Doxy) , . ,,,,",,,. , ,,' j. r ",', , , I.. :; ., -: /. . '-i!if 'if ,H>, :.<,"",:ł ,', i t;;< t ,', .V __._ <" . ,J"': -' . " i 't''''''' .:P., u-ft.:... nof.... .. , ....>- r . -.}...,:.;. " , . , ""l' ł ,.ii" -ł :;':- \\ --' -;I 'f . . .¥,,-, ,.f;"., . ,- . , ',; · "t . ;" ..4. ,: "';. . :.ł ;>'f'j "'>'1° .'. :+" ':"'. ".--:.:;"*..i(.. :.;.. 'iiA r .. "":; :.. : . L' .' ..,.,.,. : . ( {... no .\.: ; ;;, R:' ., i ':. :.d :: ':.'. ..;'::»'..-. .-«+ .:e:-:' "";".1' 4 .. . -",:-. Antonia Kawecka w roli tytułowej w premierowym przedstawieniu ope,ry Stanisława Moniuszki Hatka (11 IV 1970 r.) $ t ;» mJt "':P" .. 1.> ;at ,. - }'h' \, ::7 i. j. .,.. . . .. ł -,':' ':> . ł.. . ,. . . : : . ...,ił' '" ., ..-\. >. ::;.< V It . . . . :; , Tego rodzaju entuzjastycznych ocen w recenzjach (wyłączając recenzje po przedstawieniu Halki) będzie odtąd coraz mniej, komplementy zaś będą coraz rzadsze. Zanim Mieczysław Nowakowski poznał się z zespołem (oficjalnie objął kierownictwo z dniem l XI 1969), Mieczysław Dondajewski wprowadził do repertuaru operowego (31 XII 1969) kolejne dzieło Benjamina Brittena - Operę żebraczą. "Reżyser Sławomir Zerdzicki zdobył się na maksimum pomysłów - pisał Kazimierz Nowowiejski ("Głos Wielkopolski", 6 I 1970), aby mimo wszystko ożywić i uatrakcyjnić spektakl. Wydobył orkiestrę z kanału. Muzyków i dyrygenta M. Dondajewskiego ubrał w białe fraki i peruki. Zatarł tradycyjną granicę pomiędzy sceną a widownią. Nawet skasował kurtynę. Zebrakom polecił biegać pośród publiczności, wręczać ulotki i zwoływać na theatrum. Solistów wyuczył wcale wyraziście mówić słowa i ruszać się bez sztampy. Sam gra i śpiewa z ujmującym wdziękiem i brawurą głównego rzezimieszka Macheatha". Recenzent chwalił za walory głosowe i obycie aktOlskie przede wszystkim Zofię Baranowicz (Pony) i Barbarę Zagórzankę (Lucy). Nie bardzo podobał mu się (chociaż śpiewał precyzyjnie) chór ciągle siedzący plecami do widowni. I chociaż widowni nie udało się wciągnąć do zabawy (wielu widzów przyj'mowało śmiech i rwetes na scenie z kamienną powagą) "realizacja oper;r - pisał K. Nowowiejski - jest na pewno dużym wysiłkiem naszego zespołu Tadeusz Switala .. ;<, .'. } ." .ł.. .., :!,".' }. "'..i ". " "",J.. (: f i T:\i':f;>!'.-.." 1..4L"1e:J . ..... {J , ,,,': .;:T....':.i t ,... f , ... 'i[ " i;. .: .y . , . "':'.. '>.-:oJ,,>" "': .. 0>. .....=- . .j., .''ł, "... .. .," ":.:::: .. " . ! If. e;". A f .' ...... r . "'ł""' "S.&J .) "',j ...je ::..:,,:."fi ... >ł ...."<'<::_:.:.:,...'!) '.:... ':'''-: ..... ......_:... ;::,::"" .. ;.:,.;.:. .. .,,'. ,;jte i " ł ';; .. ' ' '" 'ł . "d" .. J.,' -' .*.. . :::s;" ,1.. " ....( , .. . .. :;,. ,, '::":.,...lJ , .. 'f'fFn-<>hi,; A. ,\.: ;' ..t; *" , '" ....., 'Ił". .;f. -, ., ."': .:::..o;,......=<. ;- ..:. .:. :'" ": -. Verbum nobtle Stanisława Moniuszki, premiera w dniu 11 X 1969 r., " reżyserii Danuty Baduszkowej, przygotowana muzycznie przez Roberta Satanowskiego. Scenografię projektował Andrzej Sadowski. Na zdj<;chl od lewej: Jan Czekay (Stanisław) i Krystyna Pakulka (Zuzia) :j:.-. .:' ::.;". .. .;J .';:' :,,"-v:C_;; :..".. ,,< ,.;.. ...... "J! " .Ifi ,'. .> --: Tadeusz Switala Satanowskiego: Danuta Baduszkowa i Andrzej Sadowski) starali się stworzyc przedstawienie pelne lekkości i wdzięku, do której to koncepcji dostosowali się solisCl. Doskonalą partię wokalną (i aktorską) przedstawił Albin Fechner (Marcin Pakuła); Zuzię z wdziękiem kreowała Krystyna Pakulska "śpiewająca - jak podkreślił Kazimierz Nowowiejski ("Głos Wielkopolski", 19 X 1969) - sopranem okazałym w średr.icy - rzadkość wśród koloratur, zazwyczaj imponujących wirtuozerią techniczną górnych dżwięków skali". Pod koniec sezonu Mieczysław Nowakowski wystawił nie graną dotąd w Poznaniu dwuaktową operę kameralną Pergolesiego Służąca panią (La ser'Va PadronaJ, dla wypełnienia zaś wieczoru dodał także nie znaną w Poznaniu operę Carla Orffa :Iolądra, co dla jednych recenzentów było wyborem trafnym, dla innych było nie do przyjęcia. "Łączy je przynależność do gatunku opery komicznej [...J a także wspolna w pewnym sensie postawa obu twórców, oparta na całkowitej integracji czynnika muzycznego i scenicznego - pisał Bogdan Ciszewski ("Kronika Miasta Poznania", R. 1971, nr 3). "Będę zawsze osobno bywał na Mqdrej - pisał Sławomir Pietras - po czym następnym razem przyjdę do teatru dopiero po przerwie, by obejrzeć samego tylko Pergolesiego" ("Gazeta Poznańska", 26 VI 1970). Jednolite natomiast było stanowisko recenzentów w ocenach realizacji i produkcji artystycznych. "Nikt nie odmówi mi dobrego smaku - pisał dalej Sławomir Pietras - gdy w słowach najwyższego uznania wypowiem się o wykonawczyni partii tytułowej w operze Orffa - Bożenie Karłowskiej. Wszystko co robi na scenie jest subtelne, ładne, pięknie śpiewane, pełne artystycznej kultury i wrażliwego liryzmu. Rownie wysoko oceniam kreację Henryka Łukaszka w roli Chłopa, Jana Czeiwya jaKo Króla". "Na poznańskiej premierze - pisał Kazimierz Nowowiejski ("Głos Wielko Mqdra Carla Orffa. Premiera w dniu 13 VI 1970 r., w inscenizacji i !"eżyserii Sławomira ŻerdzIckiego przygotowana muzycznie przez Mieczysława Nowakowskiego. Scenografię projektował Andrzej Sadowski. Na planie: Jan Czekay (Król) 1.. ..>. .k. '. .;.. _f ,,$ ;,...:....: . J .J .... J ł: <::'<"":.: .' t '. ;. i...., t, II .. .. ,H. ... " .,.... ;:::. ". n" :;. :.< i . 4 ...." , , ł . "" '-\'< ¥'; l l;' J -'. , "' '" ." ,.,," \ "''E. ',# ; ",,, <; t' ,.l"'. Ii '.łi ..",:,'f;f ,j; ';" :;.. .1:,ri(r:' ,. !Ii ..'. ' ''''' .,. '' :.; - , .11'4 .. <:;.. t 1 ..t:' }") . Jt. -1'" ł :"":. . 'i;Y"i :.. ł , :1 ł ....: ....dłVA ,./:;::-.: - ';" _... , , : »<-? : ..... Slużqca paniq Giovam B, Pergolesiego. Premiera w dniu 13 VI 1970 r., w inscenizacji i reżyserii Romana Kordzińskiego, przygotowana muzycznie przez Mieczysława Nowakowskiego. Scencgrafię projektował Andrzej Sadowski. Na zdjęciu: Krystyna pakulska (Serpina) i Edward Kmiciewicz (Umberto)polski", 16 V 1970) - wystawia się Służqcq bez dyrygenta. Kwintet smyczkowy (plus klawesynistka) zasiadają w kostiumach na scenie, akompaniując tylko trójce solistów, a rola Bogdana Ratajczaka jest niema - chociaż zabawna i wygrana z talentem. Krystyna Pakulska (filuterna Zerbina) oraz Edward Kmiciewicz (Umberto) dają prawdziwy koncert wokalno-aktorski, maksymalnie «rozkręceni» przez reżysera Romana Kordzińskiego, który usiłuje ożywić czcigodną siaroświecczyznę Pergolesiego m.in. swawolnymi scenami (śmiała nowość na deskach Opery). Równie szokował widzów skąpy strój primadonny I...] Niebanalna scenografia Andrzeja Sadowskiego zyskała oklaski od razu po podniesieniu się kurtyny. Od strony muzycznej spektakl stylowo przygotował również Mieczysław Nowakowski". Mniejsze osiągnięcia (aniżeli w sezonach poprzednich) miał balet operowy, ale i tak dwie premiery: Harnasi Karola Szymanowskiego i Jeziora łabędziego Piotra Czajkowskiego uznać należy za wydarzenia. Harnosie wystawiono w Poznaniu po raz ostatni w dniu 17 stycznia 1947 r. w choreografiI Jerzego Kaplińskiego (tańczył Wodza na premierze polskiej w 1938 r., jego partnerką była słynna Zofia Grabowska), zaś rewelacją tej premiery były czarno-białe kostiumy góralskie zaprojektowane przez Stefana Janasika. Choreografem ostatniej premiery (11 X 1969) był Eugeniusz Papliński. Jego dzieło cechowała przejrzystość i logika układów tanecznych, bliskich autentycznym przeja"vom folkloru. Osiągnął przy tym Papliński dużą spoistość dramatyczną. Przedstawienie utrzymane było w żywym tempie, partie orkiestralna i chóralna opracowane zo Tadeusz Switała . .., .',\ .: :"\ . , ' 'i/:',,\ } <,...,.... ..i P' -, "" , Iv, Harnasie Karola Szymanowskiego. Premiera 11 X 1969 r., opracowanie dramaturgiczne i choreografia Eugeniusza paplińskiego. Scenografię projektował Andrzej Sadowski. Muz:\i7'''':-:- --;. . " ,f>" :; . m ., . ! 'I ' l ,"F-<;"" . ") ..: :". ;";'1. : ."'"".o:C:: /: -:::ti:' T j ..1 7i. . \, 7 v "1:_ 0 - '1ii ' I ; , . :'." .ł lł "".'0" 1....-1-::m ,;. "..<. . - :...: it. . l 'lł' q. ł;f ...,.,.."',......... ..,.".cJ./,.:"',...... -- i : :;,">:""'ą-1: . 'f . '. ...... "':.'1iIDlł?(: :4\ " ł;r . " : ' J \i i" : ' ..:....ł' ___ i ;Z'f l ' .I . I "... . -. ' ł ";f 'f r , J." ;; j tv'" . ... , ,,«, ,'.. '!!>.'" fi'" I ..' :Jl'{ ,l, HJ. @"iL.: ):"", el;" . . Don Carlos Giuseppe Verdiego, premiera w dniu 15 X 1970 r., w inscenizacji, reżyserii i scenoralii Ladislava Strosa, przygotowana muzycznie przez Mieczysława Nowakowskiego. Na zdjęciu: scena zbiorcwapełnię E'kspresji głównie w śpiewie i udało się to (z małym wyjątkIem - odtworCJ< Inkwizytora) wszystkim doskonale. Debiutując w tak odpowiedzialnej partii Elżbiety Krystyna Kujawińska wręcz zaskoczyła słuchaczy nie tylko wspaniałym gło.em, który bez trudu góruje nawet nad forte dużej orkiestry, lecz - dojrzałością interpretacji. Tytułowa rola w wykonaniu Stanisława Romańskiego. przygotowana była kapitalnie; m.in. jego duet z markizem Posą był wokalnym majstersztykiem. W roli tego ostatniego. Jan Czekay stworzJ<ł znakomitą kreację; baryton ten ogrQmnie się rozwinął glosowo i aktorko -- śmierć Posy należeć będzie do niezapomnianych fragmentów przedstawienia. Każdy z solistów zasługiwałby tu właściwie na małe <;tudium. Nieczęsto spotJ.$ __.;.: V': , "łno ;.: I ' .. :.:, "o'". f.. ..:;Ł...-:--. ...;.. .. Tadeusz Switała Roma Juszkat (Dziewczyna) w premierowym przedstawieniu baletu Beli Bartoka Cudowny mandaryn (6 XII 1970 r.) .? f .,:.,." .:. '# .,.,. ;;;, ;,;.:. ..); =='"e9:: ".:., - Bogdan Ciszewski ("Kronika Miasta Poznania", R. 1972, nr l) - wyeksponował mm:umentalizm i patos, ewokując w ten sposób sugestywnie nastrój SchilIerowskiej tragedii. Wreszcie jako scenograf 5tworzył plastyczną wizję dramatu - z dominującą czernią, rozświetloną migotaniem setek świec, a także z purpurowo-złotymi motywami kostiumów i dekoracji - niewątpliwie pod względem malarskim bardzo interesującą". W zespole solistów śpiewających w języku polskim znakomicie wywiązali się ze swego z",dania: Barbara Zagórzanka (Elżbieta) i Marian Kouba (Don Carlos). Zresztą i pozostałe 101e (odtworzone m.in. przez Zofię Baranowicz, Mariana KondelIę) przyczyniły się do sukcesu inscenizacji Don Carlosa. Kaśtępne wydarzenie sezonu - Wiec.::ór bartokowskz, miało' miejsce w dniu (j grudrlia 1970 r. W równej mierze było wydarzeniem z powodu wysokiej rangi artystycznej wystawionych dzieł, jak i dzięki walorom wykonawczym. Wieczór ten, będący hołdem dla kompozytora w dwudziestą piątą rocznicę jego śmierci, wypełniły: jednoaktowa opera Zamek księcia Sinobrodego; zrealizowane jako kompozycja choreograficzna Divertimento na smyczki oraz balet-pantomima Cudowny mandaryn. Kierownictwo muzyczne Wieczoru powierzono Bohdanowi Wodiczce. "Czyż można było zdobyć się na bardziej trafny wybór? - zapytywał Bogdan Ci '.", ., ".,'. ....: .." . . :'f: .. . ....... ::.. ... '.Ił <:".->i>*': n'f ,.:i . ".'". .,.. .", .. .y .. > :::. . -/0-" ....,. .u ".... ......,,-'u. .:.... <-N"t :.."",.. """":-:1'":"'""n.".. '"';j"';,C.>..""., _"<"" : ",'t.. ... '.."",,'!! .. :aMII . <.:...>.... J :0'. .' .......,.,.." 1 Cudowny mandaryn Beli Bartoka, premiera w dniu 6 XII 1970 r. w inscenizacji, choreografii i scenografii Konrada Drzewieckiego. przygotowana muzycznie przez Bohdana Wodiczkę. Na zdJE;'ciu: Roma Juszkat (Dziewczyna) i Przemysław Sliwa (Mandaryn) ..::.- fv-. .<._. :..., .. ..... .... - .j" . .;j."o"'. \;.::....... .."", ". co Tadeusz Switalaczewski. - Bez przesady powiedzieć można, że Wodiczko był bohaterem Wieczoru. Wybitny dyrygent, niedościgniony wychowawca orkiestry - właśnie w interpretacji muzyki kla!'yków XX wieku (przede wszystkim StrawiÓskiego i Bartoka) osiąga szczyty swojego kunsztu i jest autorytetem o randze f'uropejskiej. W tak znakomitym spektaklu o dużym stopniu zharmonizowama poszczególnych jego elementów, jak I:oznańska inscenizacja utworów Bartoka, właśnie orkiestra stanowila podstawę sukcesu. Grała nie tylko precyzyjnie, ale i z ogromną żarliwością i z autentycznym zaangażowaniem". Realizatorzy: reżyser Roman KordziÓski i scenograf Tadeusz Kantor potraktowali Zamek księcia Sinobrodego w kategoriach realizmu, urzeczywistniając swoją koncepcję bardzo konsekwentnie. Frzcdstawienie zawierało duzo dynanizmu wewnętrznego i p01r-01: <- "" ; .... " 4;' .j! .." ol" . '\.r;.' ::: , \." .:'e iJh' . ..y::..'ł ; r ' '>>x,.. , >:.iA:>!;.. . . m.' . .. ...,_ ........" . it,. ". ., '., ..,;... 1AJ'ł:. .. -, '-h. -:. .J: 'f · .. j , ...hl> :::. -::sr .; ę.. ; ,..' f':.... ......,.-.0.. If." ''' ..-,"'ł". ... ...,.; .. .. ." ..... ..>.,. ....(: -"o i1:ł, . . ł\' ......, , ,t. . -1 .:: :.: , .:.....'!t:. ł. --1. m . ?:t;:.'i';.. :"..;".-: 'Io;,. y. ..y-= ;, .Ii .:f>'. .:".01> .: . "l, ;.. ',; ;":::::t i.::: .. '?" .i :";;.<': :<: . ."'R "n;:wcz'm, to Cudowny mandaryn stał się rewelacją wieczoru jako jedno z lepzych osiągnięć baletu operowego. Konrad Drzewiecki (rówmeż scenograf) wykcrzystał w pełni szansę, jaką napotkał w partyturze Cudownego mandaryna, rezygnując z aluzyjności i symboliki. Umieścił akcję w zaułkach wielkiego miasta, nie cofnął się przed śmiałymi efektami naturalistycznymi, umiejętnie posługiwał się groteską. Znakomicie wywiązali się ze swoich partii Roma Juzkat (Dziewczyna) i Przemysław Śliwa (Mandaryn). "Na scenie śmietnisko - pisała Małgorzata Komorowska ("Teatr", R. 1971, nr 4) - zza przewróconych kubłów asenizacyjnych wyskakuje trzech rajfurów. Z jednego pojemnika wyciągają Dziewczynę. Każą jej zmieniać stroje i wabić klientów. Roma Juszkat ma twarz p'zedwcześnie dojrzałego dziecka. .Jest bezsilna i cudownie miękka, to znów mocna i wulg'1.rna, pokorna i agresywna na przemian. W dramatycznych scenach z Mandarynem zdziwiona, czuła, potem zbuntowana, wreszcie upokorzona. Jest czystym wyrazem tailca". Tadeusz Switała Jednomyślnie dodatnie oceny premierowe kończą się, niestety, na Mandarynie, bowiem premiera Wesołych kumoszek nie spotkała się już z entuzjazmem. "Ambitna rzetelna, a konsekwentnie pracująca pod świadomym swych celów kierownictwem Opera Poznańska - pisał Józef Kański ("Trybuna Ludu", 9 IV 1971) - nie od dzisiaj już zyskała sobie opinię muzycznego teatru, o którym się mowi. Nic tedy dziwnego, że każda jej kolejna premiera budzi żywe zainteresowanie - nie tylko, gdy nd scenę wchodzi któreś z monumentalnych dzieł wielkiego repertuaru, ale także w przypadku pozycji lżejszego kalibru, do których należą bez wątpienia We sole kumoszki z Windsoru. l...J Z satysfakcją można stwierdzić, że od czysto muzycznej strony premiera Wesołych kumoszek przyniosła nowy sukces zespołowi Opery Poznańskiej. Juz w popularnej a pełnej życia uwerturze z przyjemnością słuchało się brzmienia orkiestry pod batutą Mieczysława Nowakowskiego, ładnie spiewały chóry, zaś świetni wykonawcy głównych partii solowych całkowicie podbili słuchdczy. Rej tu wiodła przede wszystkim Krystyna Pakulska, brawurowo spiewająca efektowną koloraturową partię Pani Fluth, a przy tym z wdziękiem poruszająca si,:; na scenie, oraz znakomity bas Henryk Łukaszek w roli Sir Johna Falstaffa. Sekundowała im godnie druga z kumoszek - Zofia Baranowicz jako Pani Reich. Świetna sopranistka Zdzisława Donat mniejsze miała pole do popisu w partii Anusi (zwłaszcza że nie wiadomo dlaczego wycięto jej główną arię), ale i to co &piewała wystarczyło, by zaskarbić jej uznanie znawców. "Niestety - pisał dalej Józef Kański - z sukcesem muzycznym nie idzie tym razem w parze sukces sceniczny l...J Reżyser Roman KordziÓski i współpracujący z nim scenograf Henryk Regimowicz postanowili snać atakować wyobraźnię widza ustawicznymi niespodziankami. Tylko w ten sposób bowiem można tłumaczyć fakt, że obie Kumoszki od razu w pierwszej scenie noszą na sobie coś pośredniego między ubiorem płetwonurka i górnika (z autentycznymi kaskami ochronnymi), Sir Falstaff przypomina po trosze oficera carskiej marynarki w letnim białym mundurze, Anusia nosi współczesną mini-sukienkę, zaś służba ubrana jest w kitle lekarzy bądź laborantów. Podobnie dziwacznie poubierano resztę uczestników spektaklu, a i w dekoracji trudno dopatrzyć się bliższego związku z treścią opery", Recenzet "Gazety Poznańskiej" (29 III 1971) nie miał żadnych wątpliwości, iż "błędna a przynajmniej bardzo dyskusyjna" realizacja opery sprawia, iż premiera Wesołych kumoszek nie znajdzie się chyba wśród wybitnych osiągnięć opery. I nic tu nie pomógł na miarę Henryka Łukaszka wykonany kosz wiklinowy, w którym kumoszki ukrywają Fałstaffa, jak i fakt, że na premierze wręczono kwiaty realizatorom i wykonawcom poznańskiej premiery (z 1939 r.) Halinie Dudicz-Latoszewskiej, Wandzie Roessler-Stokowskiej, Marii Janowskiej-Kopczyńskiej i Maksymilianowi Statkiewiczowi. W ostatniej dekadzie czerwca 1971 l'. zespół operowy przebywał w Budapeszcie, gdzie na scenie opery w dniach 24 - 27 czerwca przedstawił trzykrotnie Wieczór bartokowskz (Zamek księcia Sinobrodego, Cudowny mandaryn i Divertimento). Orkiestrą dyrygował Mieczysław Nowakowski. PREMIERY W SEZONIE 1970/1971 (15 VIII 1970 - 27 VI 1971) Opery 15 X Don Carlos Giuseppe Verdiego (wersja włoska) Kierownictwo muzyczne - Mieczysław Nowakowski, inscenizacja, reżyseria i scenografia - Ladislav Stros, przygotowanie chórów - Jolanta Dota-Komorowska, konsultant języka włoskiego - Halina Sobierajska-Friedrich. Obsada: Henryk Łukaszek (Filip II), Stanisław Romański (Don Carlos), Jan Czekay (Rodrigo), Andrzej Kizewetter (Wielki inkwizytor), Edward Kmiciewicz (Mnich), Krystyna Kujawińska (Elżbieta di Valois), Aleksandra Imalska (Księżniczka Eboli), Sylwia Zwien.yńska (Tebaldo, paż Elżbiety), Juliusz Bieńkowski (Hrabia Lerma). Krystyna Pakulska (Głos z nieba). Wersja - polska 17 I 1971: Andrzej Kizewetter (Filip II), Marian Kouba (Don Carlos), Marian Kondella (Rodrigo), Henryk Łukaszek (Wielki inkwizytor), Roman Wasilewski (Mnich), Barbara Zagórzanka (Elżbieta di Valois), Zofia Baranowicz (Księżniczka Eboli), Krystyna Lejman (Tebaldo, paź Elżbiety), Adam Józefczyk (Hrabia Lerma), Zdzisław Donat (Głos z nieba). 6 XII Zamek księcia Sinobrodego Beli Bartoka. (Przekład Aleksandra Bardiniego) Kierownictwo muzyczne - Bohdan Wodiczko, inscenizacja i reżyseria - Roman KordziÓski, scenografia - Tadeusz Kantor. Obsada: Andrzej Kizewetter (Książę Sinobrody), Zofia Baranowicz (Judith). 28 III Wesołe kumoszki z Windsoru Otto Nicolaia Kierownictwo muzyczne - Mieczysław Nowakowski, reżyseria - Roman Kordziński, scenografia - Henryk Regimowicz, choreografia - Teresa Kujawa. Obsada: Henryk Łukaszek (Sir John Falstaff), Marian Kondella (Pan FIuth), Roman Wasilewski (Pan Reich), Jerzy Walczak (Fenton), Adolf Cwieczkowski (Sparlich), Piotr Liszkowski (dr Cajus), Krystyna Pakulska (Pani FIuth), Zofia Baranowicz (Pani Reich), Zdzisława Donat (Anusia), Juliusz Bieńkowski (Mieszczanin), Współudział uczniów PaÓstwowej Szkoły Baletowej w Poznaniu. Balety 6 XII Divertimento Beli Bartoka Kierownictwo muzyczne - Bohdan Wodiczko, choreografia i scenografia -Konrad Drzewiecki. Obsada: Krzysztof Brydiger, Maria Drojecka, Jolanta Dybuś, Danuta Fajferówna, Maria Górniaczyk, Andrzej Górny, Mariola Hendrykowska, Franciszek Knapik, Janusz Kołodziejczak, Wiesław Kościeiski, Kornelia Matecka, Ewa Pawlak, Olga_ Tadeusz Switala Sawicka. Jacek Solecki, Lucyna Sosnowska, Juliusz Stańda, Zbigniew Stróżniak, Emil Wesołowski. 6 XII Cudowny mandaryn Beli Bartoka Kierownictwo muzyczne - Bohdan Wodiczko, inscemzacja, choreografia, scenografia - Konrad Drzewiecki. Obsada: PrzĘ'mY5ław Sliwa (Mandaryn), Roma Juszkat (Dziewczyna), Franciszek Knópik. Zbigniew Krzeszowiak i Emil Wesołowski (Trzech), Zbigniew Stróżniak (Stary). Jacek Solecki (Młody), Henryka Eitnerówna, Eleonora Stachecka i Janina Zaporowska (Trzy). ZESTAWIENIE STATYSTYCZNE SEZONU 1970/1971 O p e r y: 1. Attila (4), 2. Chowańszczyzna (5), 3. Cyganeria (4), 4. Cyrulik sewilski (13), 5. Dama pikowa (5), 6. Don Carlos (20), 7. Fru Diavolo (11), 8. Halka (22), 9. Hrabina (10), 10. Łucja z Lammcrmoor (7), 11. Madame Butterfly (19), 12. Mądra (8). 13. Opera żebracza (4), 14. Rigoletto (11), 15. Slużąca panią (12), 16. Straszny du.or (21), 17. Tannhiiuser (2), 18. Tosca (11), 19. Tristan i Izolda (4), 20. Trubadur (10), 21. Verbum nobile (4), 22. Wesole kumoszki z Wzndsoru (12), 23. Zamek księcia Sznobrodego (10). O p e r e t k i: 1. Orfeusz w piekle (13), 2. Zemsta nietoperza (17). B a l e t y: 1. Adagio na smyczki i organy (2), 2. Cudowny mandaryn (12), 3. Divertimento (12), 4. Giselle (2), 5. Harnasie (4), 6. Improwizacje do Szekspira (2), 7 Jezioro łabędzie (16), 6. Ognisty ptak (2), 9. Sylfidy (1), 10. Tempus jazz 67 (2), 11. Wa nacje 4:4 (2). SEZON 1971/1972 (21 VIII 1971 - 24 VII 1972) :::ezon 1971/1972 nie różnił się od poprzedniego niczym szczególnym. Zapowiedzjano nowe wystawienia opEr z żelaznego repertuaru: Aida, Carmen iTraviata, op€'ry Henryka Czyża Bialowlosa (pod kierownictwem muzycznym kompozytora), opery murzyńskiej Ger"hwina Porgy and Bess, musiCalu Mitcha Leighta Czlowiek z La M(._ Travzata - pisał Józef Kański (.,Trybuna Ludu", 19 X 1971) - "jest jedną z nielicznych pozycji włoskiej literatury muzycznej, zawierającą pewne elemcnty zbliżone do gatunku francuskiej opery lirycznej, w której rolę dominCJjącą odgrywała nie akcja, lecz wewnętrzne przeżycia i uczucia bohaterów, co z kolei zaklada wyższe wymagania aktorskie wobec głównych wykonawców. Nie mówię już o wyjątkowych wymaganiach czysto wokalnej natury stawianych głównej bohatercE:, której partIa obfituje zarówno w efektowne koloraturowe popisy, jak i w momercty o wielkim natężeniu ekspresji wymagające dramatycznej niemal siły i barwy głosu. "NIełatwo znależć taką śpiewaczkę - i dlatego mówiąc o rIkdawnej poznańskiej premierze Traviaty, tym bardziej warto podkreślić, że tym razon T.vłaśnie odtwórfi Kronika m. poznania 2/79 TadcllS:: Swi: alaczyni tytulowej partii stała się bodaj główn} autorką sukcesu. Mowa tu o Barbarze Zagórzance, która świetnie śpicwab partie nieszczĘśliwej Violetty, prezentując bardzo piękny i duży głos o szlachetnej bar-,,:ie, znakomicIe przy tym wyrównany i sj:ra\\-ny technicznie (może tylko ze zbytnią skłonnością do «zwężania» go w wysokim I£jestrze). Słusznie też widownia nagradzała wielokrotnie jej występ entuzjastycznymi oklakami. Dobrym partnerem primadonny był Marian Kouba w roli Alfreda [...J "Całość Op€I'y Verdiego prowadził pewną ręką Mieczysław Nowakowski. Niek ore fragmenty brzmiały co prawda zbyt ciężko i masywnie, ale może był to wynik chwalebnej skądinąd troski o zdyscyplinowanie, czystosć i precyzję, zwłaszcza w większych scenach zespołowych. Reżyser Roman Kordziński tym razem powściągnął nieco swą chęć eksperymentowania per fas et nefas. Dał zresztą koncepcję i . ,. $" ,. / .:.. 1.' ... . . >:f ". '1- ". o' " n ".{J . ) ' ..". :". . ,t..:". . kfj I :> f/;!j , f ," " ...... .... ; : ,,,,,' '*" ... ł . .'." ,,: 'f .:. W:f "< .... """":': :-. \ ' ff.. , . Traviata Giuseppe Verdiego. premie.ra 11 IX 1971 r., w scenografii Zbigniewa Bednarowicza. Reżyserował - Roman Kordziński, muzycznie premierę przygotował Mieczysław Nowakowski. Na zdjęciu: Marian Kouba (Alfred Germont) i Barbara Zagórzanka (Violetta Valery) "t; II ;" .... ., . « ::::..'>:'.......c_. .. ," '.ii...: m,. ..-.""':m " .,.,..,' '';''-11 .,.:.. .... Aleksandra Imaiska w roli tytułowej w premierowym przedstawieniu opery Georgesa Bizeta Carmen (19 XII 1971 r.). przygotował muzycznie Mieczysław Nowakowski, reżyserował Klaus Kahl. Scenografię projektowal Jochen Hasselwander .:alklem oryginalną, budując poszczególne sceny w oparciu o znane obrazy francuski(:h malarzy impresjonistów (głównie Toulouse-Lautreca). Koncepcja to oczywiście dyskusyjna, już choćby dlatego że ewokuje epokę fin de siecle'u, o pół wieku późniejszą od czasu powstania Traviaty. Daje to chwilami zaskakujące efekty, jak np. widok panów w cylindrach na głowach podczas przyjęcia u Violetty, czy łanu trzcin, wśród których nie wiadomo dlaczego przechadzają się protagoniści w drugim akcie opery. Otaczające zaś przestrzeń sceniczną ściany o jednolitym metalicznym połysku wzmagają jeszcze uczucie chłodu i obcości, ku czemu w treścl ani tym bardziej w muzyce opery Verdiego nie L-łlujduję uzasadnienia. Ale jako całość - rzecz jest niewątpliwie interesująca". Znacznie krótszy okres oczekiwania na wznowienie przypadł operze Bizeta Carmen. Zdjęta z afisza w końcu sezonu 1965/1966, pojawiła się w nowej wersji scenicznej, którą uznać należy za najdziwniejszą z pięciu przedstawionych Poznaniowi w latach 1919 - 1971. Przygotował ją muzycznie Mieczyslaw Nowakowski, reżysersko - Klaus Kahl. Oprawę scenograficzną dał również zaproszony z Niemieckiej Republiki Demokratycznej Jochen Hass:clwander, a choreografię powierzono Henrykowi Konwińskiemu. Teresa Grabowka ("Trybuna Ludu", 13 ] 1972) pisała po premierze, iż "niektóre sytuacje budzą opory nie tylko przesadną ek;presją, lecz także niekonsekwencją, a niekiedy - po prostu brakiem pomysłowości". Jednakże ". . .po tylu eksperymentach reżysersko-scenograficznych (wątpliwej nierzadko jakości), jakimi ostatnio raczyły widzów teatry operowe z poznańskim zresztą włącznie, dobrze jest czasem zobaczyć solidny, tradycyjny spektakl, który wtedy na zasadzie kontrastu uzyskuje swoisty urok świeżości". Recenzentka podkreśliła, iż w premierowym przedstawieniu pełny triumf odnic';ła wykonawczyni partii tytułowej Aleksandra Imalska, "która obecnie znajduje się chyba w życiowej formie, dodajmy, że także od strony scenicznej reżyser ładnie l pomysłowo ustawił jej rolę". "Wielkie uznanie - pisała dalej Teresa Grabowska - mamy dla Stanisława Romańskiego, który w partii Don Josego ;raimpcnował nie tyle może samym materiałem głosowym, ile -- co znacznie trudr,jcjsze - świetnym opanowaniem tajników wOkalnej sztuki i dojrzałością interpretacji. Micaela - Krystyna Kujawińska parakrotnie blysnęła prześlicznym glosem, j:1:ikolwiek czuło 6' Tadeus:: Switala "l1li ,lo -.;-:"' Cztou,ielc z La Manczlj Mitha Leighta, premiera w dniu 6 II 1972 r.. w reżyserii Aliny Obidniak, przygotowana muzycznie przez Jana Kulaszewicza. Scenografię projektował Zbigniew Kaja. Na planie: ''landa Jakubowska (Aldonza): od lewej: Weronika Pelczar (Maria), Adam Józefczyk, Franciszek Nowicki; Stanisław Młcdożeniec, Wanda Jakubowska, Lech Koperny (Jose) Roman Wasilewski (Pedro), Adolf Ćwieczkowski (Anselmo) :, <: "'8..: ,. . :"'"'' .:1t . " ',". .. ...;' ....o.¥""': ..... ..... .- '1'J .-; ;. 4: -: ...,:" ',!;'f': "' ': ',' .. ": :':" .,,..:.....:"N... ". .:....... ::.., . ,;..# się, iż ten typowo dramatyczny sopran z niejakim trudem wchodzi w lekką liryczną partię. Także utalentowanemu barytonowi Janowi Czekayowi nie bardzo odpowiadała głosowo partia dzielnego torreadora Escamilla. Natomiast epIzodyczna partia cygnaki Frasquity została znakomicie obsadzona przez Krystynę Pakulską" .,Muzyczną całość opery - pisała na zakończenie recenzentka - z energią i temperamentem prowadził Mieczysław Nowakowski. Bardzo ładnie wypadły pod jego batutą zwłaszcza orkiestralne antrakty i duże sceny zbiorowe; nieco słabiej może - sławny, finezyjny kwintent W II akcie". Na marginesie premiery cenne uwagi opublikował Wiesław Kiser w "Gazecie Poznańskiej" (24 - 26 XII 1971). "Dla mnie zaś - pisał recenzent - nowa Carmen była tylko przejawem zmagań dyrekcji Opery o poziom żelaznego repertuaru, który przez lata eksploatowania zwykle nabiera manier i niedokładności realizacyjnych. niebezpiecznych dla artystycznego kształtu spektaklu. Zacząl się ten operowy remont repertuaru od Traviaty. Nowy spektakl Carmen jest wydarzeniem radosnym. przede wszystkim dlatego, że pozwala mniemać, iż wrześmowa Traviata nie była przypadkiem, że rozpoczęła konsekwentne dążenie do odświeżenia żelaznego repertuaru poznańskiego teatru". . Wątpliwości nasunęła trzecia premiera sezonu (6 II 1972) wprowadzająca do repertuaru dzieło Mitha Leighta Czlowiek z La Manczy, musical cieszący się wielką popularnością na Brodwayu, gdzie w 1965 r. rozpoczął swój sceniczny żywot. Na duże powodzenie w Poznaniu trudno było liczyć z wielu przyczyn.. z których wynjenić należy muzykę mało komunikatywną, sztucznie udziwnioną fabułęni to ucieszną, ni tragiczną, a także i to, że śpiewacy w większości nie byli w stanic przełama operowych konwencji w dziedzinie sztuki wokalnej i aktorskiej. Krytyka odniosła się do poznańskiej inscenizacji Człowieka z La Manczy dość chłodno, zarzucając jej głównie ociężałość, nieprzystającą do tego gatunku teatru muzycznego, jakim jest musical. "Zwłaszcza pierwszy akt wlecze się monotonnie, potraktowany zbyt serio, bez przymrużenia oka. Alina Obidniak - pisał Kazimierz Nowowiejski ("Głos Wielkopolski", 22 II 1972) - nie potrafiła przez skróty nadać tym fragmentom właściwego tempa i tchnąć w akcję więcej scenicznego wyrazu [...J Dlaczego nie puszczono w ruch sceny obrotowej, która od szeregu lat rdzewieje w naszym teatrze? W ogóle za dużo w tej inscenizacji szarości i brudnawych tonacji kolorystycznych. Treść - filozoficzna; ilustracja muzyczna - salowo-jazzowa. Aby wzruszać - rzecz jest ustawiona zbyt naiwnie. A śmiać się nie ma "" , , '" :", . :<: .:. :,. ", <, .. :. "( ..-::, :.:' , . '" ' tł ' '"" ", : . >: :. ,....;::. :" ,j.> .. 'J 'S ,j;: "o"., "i ,"I :.#I' {: Palac Lucypera Karola Kurpińskiego. premiera 9 IV 1972 r., przygotowana reżysersko przez Jana Kulma, muzycznie przez Mieczysława Nowakowskiego. Scenografię projektował Andrzej Sadowski. Na zdjęciu: Jan Czekay (Hetman Straszynieckl) .'\ L, 1 " · :l'.ł; l . "'1 <' . t ': , , '" ,n< .ł . w!l"ł -' \, , 'l\ ' :... ,. .',\ ,-'.; o" ., ".Lj' "41ł\k' , '-,"' .. ..... ..' ł. "!II> . .... 'Ii'" Ił .,.."""" :-.:: ' 'y ;.. ,., ,. tli" Tadeusz Switala z czego. 'lv' :sumie tutti-frutti, bigos i niewypał, w każdym razie, gdy chodzi o poznańską wersję 1...J Tytułową rolą obdarzono Jana Czekaya, który wybrnął zwycięsko z tarapatów przydługiego tekstu. Grał interesująco, nadto i zaimponował okazałym barytonem lirycznym 1...J Dyrygował z werwą rytmiczną .Jan Kulaszewicz, niestety głusząc śpiewaków. W efekcie mało które słowo docierało na widGwnię. Raz jeszcze powtarzam - reasumując: przedstawienie o Człowieku z La Manczy odegrane w mniejszej sali, przy żywszych kolorystycznie dekoracjach, dyskretnej orkiestrze i szczęśliwszej reżyserii, zapewne wywarłoby odpowiednie wr3żenie, a nawet może i «chwyciło» szersze rzesze słuchaczy". Ostatnią premierą w sezonie był Pałac Lucypera Karola Kurpińskicgo. D"wno już przedstawienie operowe me wywoł2.ło tyle wrzawy, z jaką przyjęto nową wersję dzieła Kurpinskiego. Zastrzeżenia, protesty (a nawet głosy pełne oburzenia) dotyczyły libretta i reżyserii. Zrezygnowano bowiem z uznanej za zaginioną fabuły Alojzego Żółkowskiego i posłużono się napisanym na nowo librettem Joanny Kulmowej. Reżyser inscenizacji Jan Kulma wyłożył swoJe i librecistki intencje w wydanym przez Operę programie, w którym czytamy m.in.: "postanowiliśmy więc odrzucić libretto. Oprzeć się na samym Kurpińskim l z jego partytury wyprowadzić wszystkie muzyczne konsekwencje dla słowa. Odważyliśmy się zatem wymyśleć polską operę romantyczną, której właściwie w naszej historii nie było. I zmieścić w tej operze to wszystko, co zmieściło się zarowno w obcych operacł; romantycznych, jak i naszym rodzimym romantycznym teatrze". Ze wzglĘdu na celowo wyolbrzymione i "zagęszczone h elementy wziętc z literatury romant)cznej, operę tę nazwano extravaganzą. Przedstawiono ją po raz pierwszy publiczności w dniu 9 kwietnia 1972 r. ..Muzyczna partytura Palacu Lucypera - pisał Bogdan Ciszewski ("Kronika Miasta Poznania", R. 1974, Nr 1) - okazała się dziełem niespójnym pod względem artystycznej wartości. Nie skorzystano tu jednak z prawa dokonania skrótów, co mogłoby dodać tej muzyce więcej kompozycyjnej zwartości. Kierownik muzycznej premiery, Mieczysław Nowakowski, zastosował dużą rozmaitość gradacji dynamiki i ożywiał statyczny miejscami ruch muzyki dużymi tempami, ale zabiegi te nie zdołały zatuszować niewątpliwych dłużyzn partytury, powodujących znużenie części słuchaczy. "Reżyseria Jana Kulmy, który jest równocześnie autorem scenariusza, doskonale harmonizowała i przystawała ściśle do libretta l...] Organicznym związkiem z librettem odznaczała się również skomponowana w romantycznym stylu scenografia Andrzeja Sadowskiego oraz integralnie wplecione w poszczególne sceny układy chorcograficzne Henryka Konwińskiego. Całość świadczyła zatem o znakomitej współpracy wszystkich twórców poznańskiej inscenizacji Pałacu Lucypera. Wyróżniali się nieprzeciętnymi walorami wokalnymi i aktorskimi: Aleksandra Imaiska, Krystyna Pakulska, Jan Czekay, Sławomir Zerdzicki, a taJrże Edward Kmiciewicz, Henryk Łukaszek i Andrzej Kizewetter. "Nie jest wykluczone, iż z wielu przyczyn dzieło to nie t.'.,1yma się długo w repertuarze Opery Poznańskiej, jednak temperaturę zainteresowania, jaką wyzwoliło, należy uznać za niemałe osiągnięcie tej instytucji". Do tradycji (chyba nie najlepszej) należały urządzane w ostatnim dniu roku kalendarzowego ,.Koncerty galowe pod Pegazem". Imprezy te składały się' zwykłe z trzech części: poważnej muzyki operowej; wyjątków z oper komicznych; muzyki rozrywkowej. Niezwykle rzadki jubileusz obchodził emerytowany reżyser, a wcześniej bas, związany z poznańskim teatrem operowym od 1919 r. - Karol Urbanowicż. Jego ,"' Sonata na dwa fortepiany' i perkusję. Beli Batoka. premiera 24 V 19"12 w choreografii i scenografii Konrada Drzewieckiego; muzyczruf przygotowana przez Mieczysiawa Nowakowskiego. Na zdjęciu: scena zbiorowa. Na pierwszym planie: Emil wesOłOWS'Ti .\... : .::;" """[Ii " . 'f.. . . & ",f! .. .':; ......... "iiiljpsiemdziesiątą piątą rocznicę urodzin uczczono w dniu 25 lutego 1972 r. podczas przedstawienia opery Rossiniego Cyrulik sewilski, w której jubilat wystąpił przez moment w partii Don Basilia śpiewając słynną Arię o pLotce, a później zasiadł w stylowym fotelu przyglądając się dalszemu biegowi przedstawienia. W przerwie między aktami wniesiono niezliczone wiązanki i kosze kwiatów. Odczytano gratulacje od wiceministra spraw zagranicznych Józefa Winiewicza, sekretarza Komitetu WOjewódzkiego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej Jana Pawlaka i przewodniczącego Rady Narodowej m. Poznania Stanisława Cozasia. Dyrektor Nowakowski wręczył jubilatowi w upominku obraz pędzla Józefa Kaliszana przedstawiający Karola Urbanowicza w jego ulubionej roli Mefista z opery Faust GouJloda. Cała widownia odśpiewała najpierw tradycyjne "Sto lat", a później "Dwieście lat'. Tadeus;:: Switala Pod koniec sezonu, w dniu 22 czerwca 1972 r. zespół operowy wyjechał na gościnne występy do Berlina Zachodniego i do Niemieckiej Republiki Demokratycznej. W zachodnioberlińskiej dzielnicy Wedding wystawiono w plenerze Halkę Stanisława Moniuszki, którą oglądało ok. 1600 widzów. W sali magistratu udostępniono publiczności wystawę osiągnięć operowych według scenariusza Tadeusza Świtały, czynną w dniach: 15 - 24 czerwca 1972 r. W drodze do kraju zespół zatrzymał się w Cottbus (Niemiecka Republika Demokratyczna), gdzie wystawiona w ciągu dwóch dni Moniuszkowskie opery Halka i Straszny dwór. Sezon artystyczny przedłużył do dnia 24 lipca 1972 r. balet operowy, który pod kierownictwem Konrada Drzewieckiego w dniu 10 lipca wyjechał na gościnne występy do Włoch, skąd (siedem przedstawień w czterech dużych miastach) przywiózł plik pochlebnych recenzji. Wcześniej (30 IX - 3 X 1971) balet wystąpił dwukrotnie w Oslo i raz w Goteborgu. W związku z Rokiem Moniuszkowskim Opera Poznańska zaproszona została do stolicy, gdzie w Teatrze Wielkim przedstawiła warszawskiej publiczności: Halkę (dwukrotnie) i Straszny dwór, "z pomysłowo ułożonym przez Konrada Drzewieckiego mazurem" - jak podkreślił Józef Kański ("Trybuna Ludu", 21 V 1972) z pretensją, iż go nie bisowano "skoro publiczność szczerze się tego domagała". W sezonie 1971/1972 dobiegła końca niełatwa dyrekcja Mieczysława Nowakowskiego Niełatwa głównie dlatego że każdy, kto objąłby poznański teatr operowy po Robercie Satanowskim, miał do wyboru tylko dwie drogi: respektować linię nakreśloną przez cieszącego się wielką renomą poprzednika lub prześcignąć cele, które tawiał Satanowski. Tylko wówczas następca mógł liczyć !la przychylność milosników Opery Poznańskiej, a nawet zasłużyć na ich uznanie. Odchodząc z Poznania Satanowski pozostawił Operę Poznańską przyzwyczajoną do dość żywego rytmu pracy artystycznej - najlepszy teatr operowy w kraju - jak twierdzili pochlebcy, w co chętnie uwierzyli sympatycy. Mieczysław Nowakowski musiał podchwycić ów rytm widoczny jeszcze na początku sezonu 1969/1970 i podkreślony trzema premierami oper i dwóch dzieł baletowych. Rytm ten udało się Nowakowskiemu podtrzymać mniej więcej do przełomu roku 1970/1971, a faktycznie do uwienczonego sukcesem Wieczoru Bartokowskiego. Za dyrekcji Mieczysława Nowakowskiego odbyło się trzynaście premier operowych, wszelako trzy z nich przygotowane zostały przez dyrekcję poprzednią (Chowańszczyzna, Verbum nobile, Opera żebracza). Można więc z satysfakcją zapisać po stronie osiągnięć Nowakowskiego dziesięć premier, wśród nich trzy oczywiste giganty (Halka, Don Carlos i Pałac Lucypera). Spośród pozostałych siedmiu premier oddzielnego potraktowania wymagają trzy kameralne opery: Służąca panią, Zamek księcia Sinobrodego i Mądra. Tak czy' owak - Nowakowski wzbogacił repertuar Optrowy o dzieła w Poznaniu nie znane (Don Carlos, Człowiek z La Manczy, Mądra, Palac Lucypera, Służąca panią, Zamek księcia Sinobrodego), co jak na trzyletnie dyrektorowanie jest osiągnięciem poważnym, A przecież jeszcze dochodzą nie wystawiane w Poznaniu utwory baletowe! Niestety, bilans baletowy jest dla Nowakowskiego niekorzystny. Przede wszystkim dlatego, iż za jego dyrekcji odbyły się faktycznie tylko trzy premiery utworów baletowych (mowa o dziełach Bartoka), w tym rewelacyjnego Cudownego mandaryna. Można się sprzeczać na temat, czy Opera Poznańska była najlepszą operą polską lat 1965 - 1970 W tej Operze natomiast (i to jest bezsprzeczne) działał na pewno najlepszy w Polsce balet operowy, kierowany przez Konrada Drzewieckiego. Nowakowski, jako kierownik artystyczny Opery, niewłaściwie potraktował udział takiego baletu w dalszym kształtowaniu oblicza teatru poznańskieo, nie widział w nim partnera: Sprowadzenie roli baletu do wstawek tanecznych w dziełach operowych doprowadziło do rozdżwięku między dyrektorem Opery a kierownikiem. baletu, 'co będzie VI przyszłości miało ten skutek, że Drzewiecki utworzy Polski Teatr Tańca, a za nim pociągnie do siedziby przy ul. Koziej plejada najlepszych tancerzy z Romą Juszkat, Przemysławem Śliwą i Emilem Wesołowskim na czele. Nie bez wpływu na przedwczesne pożegnanie Nowakowskiego z Poznaniem (zamierzał bowiem prowadzić Operę Poznańską siedem lat) były także nie najlepsze stosunki międzyludzkie w teatrze. Fakty te nie przesłaniają jednak oczywistej prawdy, że Nowakowski był muzykiem z prawdziwego zdarzenia, zaś jego ambicje artystyczne były na mi