MARCELI KOSMAN ROLA BIBLIOTEKI KÓRNICKIEJ W ŻYCIU NAUKOWYM ŚRODOWISKA POZNAŃSKIEGO XIX I PIERWSZEJ POŁOWY XX W. Pracownice Biblioteki Kórnickie] przy codziennych zajęciach. Od lewej: Anna Stępniak Wanda Karkucińska i Wiesława N owak 5 Kronika miasta Poznania z. 3fTl Marceli Kosman NA POCZĄTKU listopada 1826 r. Tytus Działynski po uzyskaniu Kórnika w wyniku podziału majątku rodzinnego przeniósł tam swą siedzibę. Szybko przystąpił do przebudowy zamku, w którym ulokował swój księgozbiór, w ciągu niemal stulecia uzupełniany przez niego oraz spadkobierców. Księgozbiór ten został w 1924 r. przekazany na własność narodowi, zaś od 1953 r. stanowi jedną z pięciu centralnych bibliotek Polskiej Akademii Nauk *, Jest ona jedyną ze zorganizowanych w ubiegłym stuleciu na ziemiach polskich placówek tego typu, która do dziś dnia nie zmieniła lokalizacji. W początkowym okresie zaborów, kiedy żywe były jeszcze idee oswleceniowe, aktywność polityczną przejawiało pokolenie, które wyrosło w kulcie książki. Po likwidacji przez zaborców Biblioteki Załuskich myślano o stworzeniu nowej Bibliotheca Patria. W zaborze austriackim zamiar taki doprowadził do skutku Józef M. Ossoliński (1817). W Wielkopolsce podstawowe znaczenie miało przypaść dwom księgozbiorom: Raczyńskich w Poznaniu i Działyńskich w Kórniku. Tytus Działynski, podobnie jak inni arystokraci polscy owej epoki, nie mogąc poświęcić się działalności politycznej, zwrócił swą energię ku nauce. Przejęty ideą pielęgnowania pamiątek narodowych, był świadom, że należy chronić przed zagładą bezcenne rękopisy i starodruki, a także gromadzić prace nowe. Dysponował znacznym majątkiem, odziedziczonym po ojcu, Ksawerym. W spadku otrzymał, m. in. około dwustu dzieł (550 tomów) oraz osiemdziesiąt rękopisów z XVII i XVIII w. Wzorem innych bibliofilów przystąpił już we wczesnej młodości do ich wzbogacania - odwiedzał klasztory, penetrował księgozbiory osób prywatnych, wiele kupował podczas podróży krajowych i zagranicznych. Tytus Działynski sam nie włączył się bezpośrednio jako badacz do pracy naukowej, natomiast niejednokrotnie występował w charakterze eksperta, kiedy kórnickie rękopisy charakteryzował w korespondencji z uczonymi, osobiście przeprowadzał poszukiwania źródłowe lub czuwał nad nimi, jeśli je zlecał - w późniejszym okresie życia - bibliotekarzom. W 1830 r. wziął udział w Powstaniu Listopadowym. Dla wyekwipowania własnego oddziału zdecydował się sprzedać cenne XVI -wieczne rękopisy Edwardowi Raczyńskiemu, a po klęsce stał się banitą, stracił majątek wzięty w zarząd przez władze pruskie; dopiero w 1838 r. · - po długotrwałym procesie · - przywrócono mu prawa własności i odtąd przez lat dwadzieścia kilka mógł bez przeszkód poświęcać się służbie dla kraju. Zakończył przebudowę zamku kórnickiego, który obok pałacu przy Starym Rynku w Poznaniu stanowił jego rezydencję. Restauracja była przeprowadzana z myślą, by zamek stał się "gmachem do przechowywania zabytków narodowych". Przez długie lata był jedną z najpopularniejszych postaci w Poznaniu. Jowialny wielmoża, o ciętym języku, wywierał poważny wpływ na otoczenie; szacunek budziła jego głęboka wiedza, znajomość języków (doskonale władał łaciną, niemieckim, francuskim) i erudycja, a także nie częste w jego środowisku zaangażowanie w życie społeczne. Szerokie horyzonty umysłowe i realizm polityczny sprawiły, że odegrał poważną rolę w połowie XIX w. i przyczynił się do rozwoju Poznania jako centrum polskiej nauki w zaborze pruskim. Do realizacji tego celu wiodły dwie drogi - indywidualna poprzez Kórnik i udział w zbiorowej w odległym zaledwie o dwadzieścia kilka kilometrów Poznaniu. 1 W ramach Polskiej Akademii Nauk istnieje pięć centralnych bibliotek, które są placówkami naukowo-badawczymi oraz sprawują nadzór merytoryczny nad siecią bibliotek zakładowych Akademii. Są to: Biblioteka Zakładu Narodowego im. Ossolińskich we Wrocławiu, Biblioteka Kórnicka Polskiej Akademii Nauk w Poznaniu, biblioteki w Krakowie i Warszawie oraz Biblioteka Gdańska. Pod koniec 1826 r. zbiory kórnickie liczyły już około 5000 druków i niemal 500 rękopisów. Korzystali z nich wybitni uczeni, m. in. Joachim Lelewel. Przeznaczając na zbiory szóstą część dochodów, po u pływie ćwierćwiecza zgromadził tyle książek co Józef M. Ossoliński, a więc około 27 000 dzieł 2 . Rękopisy dotyczyły przede wszystkim "Złotego Wieku", a więc czasów świetności narodowej, które fascynowały wszystkich ówczesnych uczonych oraz bibliofilów. Działyński od początku myślał nie tylko o gromadzeniu, ale również o udostępnianiu swych zbiorów czytelnikom, m. in. w postaci informacji o zasobach oraz poprzez publikacje najcenniejszych zabytków. W tym celu wszedł w bliskie kontakty z księgarzami i wydawcami poznańskimi, zwrócił ich uwagę na źródła o podstawowym dla badaczy znaczeniu: Statut Litewski, pisma Stanisława Orzechowskiego (Roczniki, Policya Królestwa Polskiego) i innych czołowych przedstawicieli literatury staropolskiej, wreszcie zapoczątkował dwie serie dokumentów, które są do dziś dnia kontynuowane: "Acta Tomiciana" (materiały do czasów Zygmunta Starego - ukazało się dotąd siedemnaście tomów) oraz "Lites ac res gestae" (akta dotyczące sporów polsko-krzyżackich). Kórnik - zwany "Puławami nad Wartą" ze względu na gromadzone tam pamiątki przeszłości, które stworzyły podstawy dla działu muzealnego - może być porównywany z Ossolineum jeśli idzie o inicjatywy wydawnicze, które od samego początku wytyczyły bibliotece drogę badań naukowych. W Kórniku starano się stworzyć ośrodek naukowy, jednakże zbyt szczupłe kadry nie pozwalały na rozwinięcie badań na szerszą skalę: za czasów twórcy biblioteki zatrudnieni byli tam jedynie wybitny rysownik Kajetan W. Kielisiński w latach 1840-1849, a od 1858 r. młody historyk Jan N. Romanowski, ciężko chory, zmarły przedwcześnie w 1861 r. Działyński nosił się z zamiarem przekazania zbiorów na własność społeczeństwu, miał jednak zastrzeżenia co do stworzenia fundacji, ponieważ nie chciał jej uzależniać od władz zaborczych. Utrzymywanie całości w ręku swej rodziny wymagało z jednej strony poważnych nakładów finansowych, z drugiej jednak pozostawiało znaczny margines swobód. Po roku 1870 rozpoczęła się masowa imigracja do Poznania spauperyzowanej polskiej ludności chłopskiej z Wielkopolski; zaznaczył się wyraźny przypływ Polaków, co zaniepokoiło władze pruskie. Mimo prób przeciwdziałania aż do pierwszej wojny światowej stanowili oni co najmniej 57% ogółu mieszkańców. Poznań był Tytus Działyński (1796 - 1861) z natury, według zdjęcia nieznanego fotografa , Tytus Działyński pozostawił księgozbiór liczący około 25 cm pozycji w 40 cm woluminów. Więcej (ponad 30 cm rękopisów i druków) zebrał bibliofil lwowski Stanisław wrotnowski, ale jego zbiór nie był trwały. Inni wybitni kolekcjonerzy owych czasów to Edward Raczyński, Joachim Chreptowicz oraz Tadeusz Czacki. ** Marceli Kosman areną zaciętej rywalizacji między kulturą polską i niemiecką, w trakcie których obie strony umacniały swe pozycje, m. in. organizując szereg instytucji naukowych. Kiedy Tytus Działyński powrócił z kilkuletniej tułaczki popowstańczej, w Wielkim Księstwie Poznańskim dobiegały kresu rządy namiestnika Edwarda Flottwella, które oznaczały nasilenie polityki germanizacyjnej, a społeczeństwo polskie znajdowało oparcie w inteligenckich przywódcach, rozwijających działalność, zwłaszcza w Poznaniu. Działyński szybko odbudował swe agendy administracyjne w dobrach zamkowych i przystąpił do rozbudowywania zbiorów biblioteczno-muzealnych, utrzymując ścisłe kontakty z innymi mecenasami i z intelektualistami wielkopolskimi. N a cele kulturalne zaoferował swój pałac w Poznaniu, przede wszystkim znaną powszechnie Salę Czerwoną. Początek dał Karol Libelt wykładami z literatury niemieckiej w Gimnazjum im. Marii Magdaleny, skąd jednak rychło -. ze względu na szczupłość pomieszczenia i znaczną liczbę słuchaczy - przeniósł się do Pałacu Działyńskich. Od schyłku XIX w. drugie piętro Pałacu zajmował Heliodor Święcicki, prezes Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk, a potem współtwórca i pierwszy rektor U niwersytetu Poznańskiego. Zorganizował on w Sali Czerwonej między 1898 a 1901 r. około trzydziestu "wieczorów czwartkowych". Dzieje Sali Czerwonej i jej rola w życiu .umysłowym Poznania czekają na swego badacza. W każdym razie na Pałac Działyńskich - choć dopiero od niedawna integralnie związany z samą Biblioteką Kórnicką - patrzeć należy w powiązaniu z całokształtem działalności właścicieli Kórnika na polu naukowym. Starania o powołanie wyższej uczelni w Poznaniu nie powiodły się, toteż w połowie ubiegłego wieku coraz więcej zwolenników zaczęła zdobywać myśl powołania w mieście - wzorem innych ośrodków polskich - Towarzystwa Przyjaciół Nauk. Została ona zrealizowana w roku 1857, a jej współtwórcą był Tytus Działyński, od samego początku formalnie wiceprezes a faktycznie kierownik tej instytucji, od 1859 r. do zgonu oficjalnie jej prezes. W Pałacu Działyńskich odbywały się zebrania przygotowawcze i tam też ogniskowała się później część prac Towarzystwa, które na lat kilkanaście znalazło schronienie także w Pałacu Raczyńskich, zanim ostatecznie nie otrzymało własnej siedziby przy obecnej ulicy Seweryna Mielżyńskiego. W tej wędrówce dostrzec można niejako symbol współpracy między instytucjami naukowymi Poznania z drugiej połowy XIX w. Poznańskie Towarzystwo Przyjaciół N auk przejmowało coraz wyraźniej inicjatywę jako zbiorowość w dziedzinie koordynacji prac naukowych, Biblioteka Raczyńskich dostawała się pod kontrolę pruską, celom germanizatorskim służyła wyraźnie założona w 1902 r. Kaiser- Wil- helm - Bibliothek 3, zbiory kórnickie natomiast zachowywały swą niezależność i stanowiły całkowite oparcie dla badaczy polskich. Tytus Działyński z jednej strony Jan Działyński (1829 - 1880) z natury, według zdjęcia nieznanego fotografa , S . K u b i ak, Biblioteka Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu 1919 - 1968 Poznsń 1967, s lS. energicznie popierał ideę stworzenia Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk, z drugiej jednak był przeciwny propagowanej akcji przekazywania na rzecz Towarzystwa księgozbiorów prywatnych, uważając, że powinny one służyć nauce i być ogólnie dostępne, ale w rękach dotychczasowych właścicieli. Jan Działyński - syn Tytusa - należał do członków Towarzystwa Przyjaciół Nauk hojnie wspierających Towarzystwo już za życia ojca, jego aktywność w życiu publicznym zaboru pruskiego przypadła jednak dopiero na okres późniejszy, na lata 1869 -1880, kiedy mógł powrócić z emigracji (wziął bowiem udział w Powstaniu Styczniowym), a z dóbr został zdjęty kolejny sekwestr. Odtąd dzielił czas między Poznań - Kórnik i Paryż, popierał emigracyjnych uczonych, uczestniczył w pracach organizacyjnych wychodźstwa. Ostatni z rodu był postacią o szerokich horyzontach umysłowych i bodaj jeszcze szerszych ambicjach - chciał zapisać się na trwałe w dziejach nauki wielkopolskiej. Ponosił klęski, bo był w znacznym stopniu fantastą, ale jego zaangażowanie, również materialne, w sprawy kraju nie może być niedocenione. Władysław Zamoyski (1853 - 1924) Śledząc dwutorowość w pracach mecenasowskich Działyńskich (Paryż przejściowo stał się torem trzecim) i ich udział w życiu intelektualnym Poznania XIX w., należy spojrzeć na samą Bibliotekę, a więc na nurt kórnicki, u schyłku ubiegłego stulecia. Jan Działyński, za którego czasów zakupiono 6500 książek, pisał w 1870 r.: "Zbieranie materiałów w ogóle do historii polskiej jest zadaniem Biblioteki Kórnickiej, a zbieranie ich do panowania króla Zygmunta Starego, Zygmunta Augusta, do dziejów unii Litwy z Polską, do stosunków Polski z Krzyżakami i do ostatnich stu lat naszego nieszczęścia [tzn.: epoki zaborów - MK] jest obowiązkiem i bezpośrednim zadaniem bieżącym prac tejże Biblioteki \ Traktował ją więc - mimo braku jakiegokolwiek aktu prawnego w tej sprawie - de jacto jako instytucję publiczną. Kórnik z połowy XIX w. stał się poważnym warsztatem pracy naukowej dla polskich humanistów. Spośród zatrudnionych tam osób na pierwsze miejsce wybijają się historyk Wojciech Kętrzyński, który przebywał w Kórniku zaledwie półtora roku, później zaś na długie lata związał się z Zakładem Narodowym im. Ossolińskich, którego był dyrektorem, oraz Zygmunt Celichowski, bardziej organizator życia kulturalnego oraz działacz społeczny i administrator niż naukowiec, przy tym dobry popularyzator wiedzy. Kierował on tą placówką w latach 1870 - 1923. , Biblioteka Kórnicka Polskiej Akademii Nauk, Rpis 7453, k, 32. Kajetan W. Kielisiński (1808-1849). Zdjęcie z portretu, prawdopodobnie Fabiana Sarneckiego Marceli Kosman Z biblioteką utrzymywali kontakty uczeni poznańscy (m. in. Józef Łukaszewicz) i księgarze, a także badacze z innych ośrodków pod trzema zaborami. Od początku pomagali oni w pracach wydawniczych, np. Joachim Lelewel przy Statutach Litewskich, a Ryszard Roeppel, historyk niemiecki, w trakcie przygotowywania edycji "Lites ac res gestae" . Wypożyczano rękopisy i książki również poza kordony graniczne, udzielano informacji co do posiadanych zasobów. W chwili zgonu Jana Działyńskiego (1880) Biblioteka Kórnicka zajmowała jedną z czołowych pozycji w kraju, od lat na zakupy przeznaczano znaczne sumy, toteż zbiory powiększały się systematycznie. Co prawda na przełomie XIX i XX wieku - w porównaniu z innymi tego typu placówkami - rozwój nie był zbyt widoczny, ale różne były tego przyczyny, np. zaangażowanie się nowego właściciela Kórnika, Władysława Zamoyskiego, siostrzeńca ostatniego z Działyńskich - w sprawy polskie na emigra Zamek w Kórniku. Sala rękopisów. Zdjęcie Romana S. Ulatowskiego (1937) cji oraz w innych zaborach, zwłaszcza wykupienie dóbr zakopiańskich w celu uchronienia ich przed przejściem w ręce niemieckie. Środki na ten cel czerpane były z dóbr kórnickich, co wpłynęło na ograniczenie innych wydatków 5 . Pierwsza wojna światowa (1914 -1918) zahamowała rozwój życia umysłowego w całym kraju; zabór pruski i Poznań nie stanowiły wyjątku. Po jej zakończeniu sędziwy Władysław Zamoyski powrócił do Kórnika i zastał odmienną sytuację niż w roku 1914. Poznań miał Uniwersytet, istniało w dalszym ciągu Poznańskie Towarzystwo Przyjaciół Nauk, przeprowadzano polonizację szeregu placówek badawczych, m. in. archiwum. Rola i znaczenie Biblioteki Kórnickiej i jej poznańskiej filii - Pałacu Działyńskich - radykalnie się zmieniły. Pojawił się znaczny zastęp badaczy- humanistów, z niepokojem spoglądający na stagnację Biblioteki Kórnickiej, gdzie życie naukowe niemal zamarło. Dopóki żył Zygmunt Celichowski, który Cieszył się autorytetem W Środowisku poznańskim ze względu na swe wszechstron - ne zasługi, panował spokój. Już jednak w kilka dni po jego zgonie, dyrekcja Archiwum Wojewódzkiego wysunęła pod adresem Władysława Zamoyskiego propozycję włączenia zbiorów kórnickich do swego zasobu, choćby na zasadach depozytu. Motywowano ten projekt następująco: zbiory są położone z dala od Poznania, w którym istnieje środowisko badawcze pragnące z nich korzystać; są one nie opracowane, a tymczasem Archiwum dawałoby gwarancję kontynuowania zamierzeń Tytusa Działyńskiego, m. in. mogłoby podjąć kontynuację seryjnego wydawnictwa "Acta Tomiciana". Chodziło też o szerzej zaplanowaną akcję scalania zbiorów wielkopolskich. Zamoyski, dobiegający wówczas kresu życia, miał własną koncepcję: postanowił stworzyć Fundację "Zakłady Kórnickie" i przekazać ją na własność narodowi polskiemu. Był to gest podkreślający patriotyczną postawę właścicieli Kórnika, od czasów Tytusa Działyńskiego, który miał utrwalić pamięć ich poczynań w okresie zaborów. Gest nawiązujący do przeszłości, która nie przez wszystkich mogła być zaakceptowana. Środowisko naukowe, które po długiej niewoli mogło rozwinąć wreszcie na szerszą skalę działalność, było świadome zadań, jakie przed nim pojawiły się w zakresie kształcenia kadr i studiów nad dziejami ziem zachodnich Polski. Toteż fakt, że zbiory źródłowe były osobistą własnością Czartoryskich, Zamoyskich czy Grocholskich, a nie instytucji badawczych nie mógł wywoływać optymizmu. Zresztą już w początkach XX w. pojawił się - jak wiadomo - pierwszy projekt ulokowania zbiorów kórnickich w Poznaniu. Dotyczył on w większym stopniu zbiorów muzeal Zygmunt celichowski (1845-1923) " z portretu Kazimierza Szmyta · S. K. P o t o c ki, Podstawy finansowe Biblioteki Kórnickiej w latach 1S26 -1924. "Pamiętnik Biblioteki Kórnickiej" 12, 1976, s. 33. Marceli Kosman Władysław Pociecha dyrektor Biblioteki Kórnickiej (1927 - 192») Józef Grycz dyrektor Biblioteki Kórnickiej (1928 - 1929)nych niż bibliotecznych. W 1906 r. Józef Skrochowski, pełnomocnik księcia Witolda Czartoryskiego z Gołuchowa, zaproponował nabycie Pałacu Działyńskich, w którym - po dokonaniu odpowiednich przeróbek - znalazłyby pomieszczenie zbiory gołuchowskie i kórnickie połączone w jeden zespół. Zygmunt Celichowski stał wówczas na stanowisku, że można myśleć o przeniesieniu muzeum, natomiast biblioteka winna pozostać na miejscu. Czartorysici zaś był odmiennego zdania; jego wysłannik twierdził, iż książę "dba głównie o bibliotekę, mniej o muzeum kórnickie" - jak zanotował Celichowski 6 . Dalsze pertraktacje toczyły się na zamku w dniu 5 maja, kontynuowano je korespondencyjnie. Czartoryski pisał do przebywającego poza zaborem pruskim Władysława Zamoyskiego, uzasadniając intencję przeniesienia zbiorów gołuchowskich do Poznania:. , . , ,w mieście by większej publiczności zbiory służyły niż na wsi", ostatecznie jednak inne sprawy nie pozwoliły mu na doprowadzenie sprawy do pomyślnego końca 7. Książę ostatecznie wycofał się z całej tej sprawy jesienią 1909 r. Po śmierci Władysława Zamoyskiego pieczę nad zbiorami sprawowała hrabina Zofia Grocholska z Rogowa. Do niej to zwrócił się w imieniu Seminarium Historycznego Uniwersytetu Poznańskiego dr Adam Skałkowski z prośbą o informacje co do możliwości korzystania i warunków pracy "w Archiwum Kórnickim" - a przede wszystkim o dostęp do materiałów dotyczących Tytusa Działyńskiego i Ligi Polskiej oraz profesora Jana W. Kassyusza. Poinformował też, że zgodnie z intencją Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk historycy pragną przystąpić do inwentaryzacji zbiorów archiwalnych znajdujących się na obszarze Wielkopolski, co pozwoliłoby na sporządzenie katalogu. W tym celu zamierzono zorganizować do Kórnika ekspedycję naukową 8. · Biblioteka Kórnicka. .., Rpis AB 60, k. 3. Notatka z dnia 10 II N)8 r. » Biblioteka Kórnicka.. .. Rpis AB 60, k. 12. List z dnia 15 VIII 1909 r. ' · Biblioteka Kórnicka.... Rpis AB 313. List z dnia 13 V 1925 r. Tymczasem w owym roku biblioteka nie funkcjonowała w związku z tworzeniem Fundacji. Wszelkie prace biblioteczne były wstrzymane, sala zawierająca rękopisy została zamknięta i zamierzano ją włączyć do zbiorów zasadniczych dopiero po zinwentaryzowaniu i skatalogowaniu 9. Naczelnik Fundacji, Antoni Pacyński, zwrócił się z prośbą o wskazanie odpowiedniego kandydata na bibliotekarza do Józefa Korzeniowskiego z Krakowa, nie wiedząc, że adresat od czterech lat nie żyje. Odpowiedź otrzymał od Aleksandra Birkenmajera, jego następcy na stanowisku kierownika Działu Rękopisów Biblioteki Jagiellońskiej. Obaj mieli okazję spotkać się w Poznaniu na Zjeździe Historyków Polskich w początkach grudnia 1925 r. Rzecz charakterystyczna, szukano specjalisty w Galicji, nie zachowały się natomiast .ślady, by podobne kroki poczyniono wśród historyków poznańskich. Okres, jaki nastąpił od zgonu Władysława Zamoyskiego (3 X 1924) do chwili przybycia z Krakowa nowego kierownika, dra Władysława Pociechy, a następnie bibliotekarza dra Stanisława Bodniaka (15 XI 1926), oznaczał faktyczną przerwę w pracy, odmawiano wówczas wszelkich wypożyczeń. W tym samym czasie (listopad 1926 r.) proj ekt kształtu zbiorów, przygotowany przez Zarząd Fundacji, poddali wnikliwej analizie powołani do tego celu przez nią najwybitniejsi eksperci - dyrektor Biblioteki Zakładu Narodowego im. Ossolińskich we Lwowie dr Ludwik Bernacki i dyrektor Biblioteki Jagiellońskiej w Kra * N a prośby wypożyczania zbiorów odpowiadano odmownie: "jeszcze nie możemy wydawać żadnych książek z Biblioteki Kórnickiej, dopóki nie zostanie wyznaczony bibliotekarz, co jednak w tym roku jeszcze nastąpić nie może". Tego rodzaju odpowiedzi udzielali urzędnicy Fundacji ze wzglądu na brak - po śmierci Celichowskiego - sił fachowych. Tak pisano do różnych placówek. Cytat pochodzi z listu do Biblioteki Uniwersyteckiej w Poznaniu /\ wystosowanego dnia 20 XI 1925 r. Biblioteka Kórnicka . .., Rpis AB 313. Marceli Kosman Paląc Dzlałyńskich. Zdjęcie J ózety Orańskiej (1934) kowie dr Edward Kuntze. Projekt został przygotowany w kwietniu 1926 r przewidywano w nim istnienie Biblioteki w ramach Fundacji, z następującymi działami: 1. Bibhotecznym, 2. Muzealnym wraz z inwentarzem zamku kórnickiego, 3. Wydawniczym, 4. Zamkiem Kórnickim oraz wszelkimi pomieszczeniami bibliotecznymi. Reorganizacja była przeprowadzona już przy udziale nowego kierownika dra Władysława Pociechy, wytrawnego znawcy wieku XVI, który już w czasie studiów pracował w Bibliotece Muzeum Czartoryskich, a od 1921 r. był pracownikiem Biblioteki Jagiellońskiej, skąd w pięć lat później został urlopowany dla przeprowadzenia reformy bibliotecznej w Kórniku. W ciągu półtora roku opracował regulamin wewnętrzny, przystąpił do inwentaryzacji zbiorów i do prac katalogowych, nawiązał kontakty z innymi instytucjami naukowymi i zarysował ambitny plan rozwoju Biblioteki. Środowiska badawcze zostały o tych pracach poinformowane w przygotowanym z jego inicjatywy zeszycie czasopisma "Silva Rerum"»». Kiedy - nie mogąc dojść do porozumienia z władzami Fundacji - zrezygnował ze stanowiska,u "Silva Rerum", R. 1927, zeszyt 11/12. mIejSCe jego zajął z dniem 1 października 1928 r. Józef Grycz, który jednak z końcem 1929 r. przeszedł na stanowisko referenta bibliotek naukowych w Wydziale N auki Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego. Bodniak, Pociecha i Grycz wywodzili się ze środowiska krakowskiego, przez czas jakiś pracowała w Kórniku również związana uprzednio z Krakowem Alodia Kawecka-Gryczowa. Dzięki nim Biblioteka Kórnicka zaczęła żywiej funkcjonować w nauce polskiej. Statut, którego projekt został przyjęty przez Zarząd Fundacji 28 stycznia 1927 r., mówił wyraźnie, że jest ona "zakładem naukowo-wydawniczym, mającym służyć celom naukowym oraz gromadzeniu i konserwowaniu pomników wiedzy, piśmiennictwa i zabytków muzealnych". Zastrzeżono, iż dyrektor Biblioteki winien mieć przede wszystkim kwalifikacje zawodowe i być wyznaczony spośród "osób pracujących naukowo". Na uwagę zasługuje dbałość o dynamiczny rozwój placówki jako instytucji naukowo-wydawniczej zawarty w opinii Bernackiego i Kuntzego, ze szczegółów zaś - postulat przeniesienia zbiorów do Poznania, tak aby udostępnić je młodemu, prężnemu środowisku uniwersyteckiemu. Projektodawcy uważali, że rękopisy, starodruki i książki nowsze z powodzeniem pomieszczą się w Pałacu Działyńskich, po przepro - wadzeniu niezbędnych adaptacji. Argumenty ich były dwojakiego rodzaju. Po pierwsze: umieszczenie zbiorów w mieście uniwersyteckim umożliwi naukowcom łatwy dostęp do nich; po drugie: dotychczasowe pomieszczenia nie są dostosowane do przechowywania cennych materiałów (brak odpowiednich magazynów, wilgoć, zimno, nieodpowiednie zabezpieczenie przeciwpożarowe). Miasto Poznań - dowodzili dalej - byłoby zainteresowane w ulokowaniu Biblioteki Kórnickiej na jego terenie (zob. aneks). Proponowano pozostawić w Kórniku wyłącznie zbiory muzealne, chwilowo jednak - dopóki Pałac Działyńskich nie zostałby zaadaptowany - Kuntze i Bernacki postulowali przeniesienie wszystkich książek, rozproszonych w kilku budynkach, do głównej siedziby kórnickiej. Projekt tych wytrawnych znawców zagadnienia, organizatorów bibliotek a zarazem naukowców, był oparty na rzeczowych przesłankach, skoro dziś - po pięćdziesięciu latach - mimo że uległy radykalnej poprawie warunki komunikacyjne między Poznaniem a Kórnikiem, do niego wracamy. Wówczas było wielu jego zwolenników, więcej jednak przeciwników, co wynikało z konserwatywnych poglądów na tę sprawę. Nawiasem mówiąc, gdyby unikalne rękopisy i starodruki zostały w okresie międzywojennym przeniesione do Pałacu Działyńskich, podzieliłyby los innych ówczesnych bibliotek, jako że obiekt ten został zniszczony podczas działań wojennych. Pośród przeciwników translokacji zbiorów znalazł się Jan F. Zamoyski, który w liście do Witolda Czartoryskiego energicznie wystąpił w obronie dotychczasowego miejsca ich przechowywania, przy czym - jak zaznaczył - był wyrazicielem "zdania wielu osób, które swą opinię w tym względzie wyrażały". Dowodził, jakoby dla przedstawicieli innych środowisk naukowych było obojętne, czy mieli korzystać z Biblioteki Kórnickiej na zamku lub w pałacu, z Poznania zaś - uważał - komunikacja jest nadzwyczaj dogodna koleją lub autobusem. Przede wszystkim akcentował związek dotychczasowej siedziby z tradycjami patriotycznymi doby zaborów, przewidywał też, że "zamek ogołocony i opuszczony, przestałby być celem wycieczek, popadłby szybko w ruinę", przekształciłby się w letnisko, "uczelnię", a może nawet, o czym ponoć mówiono, w fabrykę spirytusu. Pozostałaby pustka po dziele Działyńskich i Zamoyskich - snuł katastroficzną wizję (zob. aneks). Opinii tej przeczy wypowiedź osoby najbardziej spośród użytkowników kompetentnej, profesora dra Adama Skałkowskiego, którego zdaniem dojazdy z Poznania