PRZEDSIĘBIORCY MENNICZNI W POZNANIU Po upływie 3-letnie0 okresu podpisał podskarbi z obu braćmi jeszcze jeden kontrakt, oddając im na jeszcze jeden rok 1666/7 w dzierżawę obie istniejące wówczas mennice, w Krakowie i Bydgoszczy, któremi Andrzej i Tomasz Tymfowie kierowali. Czynsz z obu ustanowiony został na 54.000 zł.). W czasie kont'l'a1ktami tymi objętym 1663-67 'przebywał Tomasz T. przeważnie w Bydgoszczy i zajęty był w mennicy tutejszej królewskiej emisjami złotóweik, które wielkie niezadowolenie wywoływały u ludności. Była to moneta kredytowa, maiąca służyć' na zapłatę zaległego żołdu wojskom koronnym, o kursie przymusowym 30 roszy, mimo, że srebro w niej zawarte nie więceJj miało wartości, niż 18 groszy. Publiczność zmial"kowała wnet tę różnicę i nie chciała monety złotówkowej pr-zyjmować, tak, że prawie co roku musiały się pO'jawiać edyikty królewskie w tej sprawie, nakazujące bezwzględne pTZyjmowaniz złotówek i osłaniające obu braci Tymfów przed gniewem ludu. Mimo to fala oburzenia na. Tymfów wzbierała coraz więcej i nawet na sejmie dawały się słyszeć głosy, przeciwiko nim skierowane. Wreszcie, gdy widzieli, że pozyc'ja ich dłużej utrzymać się nie da, ucielld'i obai za rani'Cę, mianowicie na Pomorze w 1667 r. Niedługo potem, może w 1668, asiadł Tomasz w Gdańsku i zajął się handlem, staraJją'C się równocze'śnie dla siebie o jakaś posadę mincerską. W zrOlk Ijeo padł tym razem na mennicę ele'ktors'ką w Królewcu prusIkim, gdzie właśnie opróżniła się posada dzierżawcy po odejściu Dawida Kocha. Zabiegi Tymfa zakoń<:zyły się pomyślnie i dO'prowadziły dnia 25 kwietnia 1669 da podpisania nowego kontraktu z rządem pruslkim. Kontrakt ten oddawał mu w dzierżawę mennicę królewiecką na lat 3 za cZy1l'szem 28.000 tala'rów. Dozwrolone miał wybi:jać półguldeny i szelągi na ściśle przepisaną stopę, ale 'pie'rwsze w nie. ogranIczonej ilości, drugie w ogólnej sumie 30.000 talarów. W 1672 wy'starał się na,dto O' pozwolenie na bicie talarów po 8 sztuk z grzywny kolońskie') 6). Na tej podstawie pojawia się cały szereg monet pruskich literami TT Tomasza Tymfa znacz.onych z lat 1669-72. Są one 5) Kostrzębski w Wiadom. Num. Arch. m. 276. /I) ęahrfeldt, SDmmlun in d 1'1arienb. I. 143 KRONIKA MIASTA POZNANIAjuż ostatn1m śladem jego działalności. Dnia 13 i 14 września 1672 oddał mennicę królewiecką do rąk nowego dzierżawcy Krzysztofa Varenhorsta i od tego czasu znika zupełnie z horyzontu. ł , XVIII. Mikołaj Gilli. Gdy w r. 1659 dzierżawę mennic koronnych w Poznaniu i W schowie obejmował za specjalnym p'l."zywilejem królewskim Krzysztof Zegocki, podkomorzy kaliski i starosta babimojski, musiał się z natury rzeczy oglądnąć za fachowcem, któryby z jego ramienia fabryki te mógł prowadzić. W rękach Zegockiego była mennica tylko nowem źródłem dochodów, chI'ebem dobrze zasłużonym, którą jednak nie wypadało samemu prowadzić, lecz trzeba było koniecznie znaleść zastępcę i je1j kierownika i poddzierżawcę. Takim kierowniokiem, jakiego teraz wybrał Ze gocki był właśnie Mikołaj GiHi. GiIIi był, zdaje się, Włochem z urodzenia, przytem człowikiem wysoko wykształconym, gdyż nasił nawet tytuł doktoTa, kwest ja je1dnak jego doktoratu jest mocno niepewna, gdyż w jednych akitach tytułU1ą go doktorem trzech fakultetów, w innych doktorem medycyny, a gdzieindziej z'nów doktorem praw. IW kaŻJdym razie uchodził za uczonego i w połowieXVII wieku zjawił się naprzód na śląsku, szukając dla siebie O'dpowiedniego 'zajęcia. Właśnie wówczas zaszły w u:kła,dzie politycznym Śląs!ka ,znaczne zmiany, gdyż pa śmierci króla Władysława IV 1648, dwa ksiestwa górnO'śląskie, opalskie i raciborskie, odziedziczył po nim brat jego Kaml Ferdynand, biskup wrocławski i płocki. W jego imieniu rządziła na śląsku regencja, !któTa sta'l."a'jąc się Q zwiększenie dochodów biskupich od dawna zabiegała o otwarcie własnych mennic, ale wahała się ciągle, czy je oddać w dzierżawę, czy prowadzić we własnym za'l."ządzie, oraz czy puścić w ruch młot menniczy w Nisie czy w Opalu. Wtedy tO' w 1654 r. nastręczył się regencji uczony Mikołaj GilIi i polecił swoje usługi. Obiecywał puścić w ruch nietylko mennice, ale i kopalnie bislkupie na śląsku. Zastrzegł sobie wprawdzie, że wolno mu będzie albo jedną, albo dwie mennice biskupie otworzyć, ale obiecywał, że w danym razie będzie się trzymał w Opalu stopy polskiej, a w Nisie niemie'Ckiej, a pozalem oświadczył gotowość przejąć na swój mchunek tych wszyIStkich urzędników i mincerzy, którzy już dotychczas zostali zaangażowani. N tej podstawie podpisano z nim kontrakif: dnia 9 -stycznia 1655 r., zatwierdzony przez biskupa dnia 2 lutego t. r. Mimo wszelkich nadziej i całe to przedsiębiorstwo nie dało dużych rezultatów. GiIli tytuł1.li.ie się wprawdzie najwyższym 11lincmistrzem i dyrektorem kopalń biskupich, ale trudnosci piętrzyły mu się na każdym kroku. Odnosnie do mennicy w Nisie robiła trudności kapituła wrocławska tak, że do otwar,cia tu fabryki W'Ggóle nie doszło, gdyż Gilh chciał mieć wprzód zatwierdzcnie kapituły, zanimby mlał kapitałem swoun tu nałożyć. Więcej obiecywał sobie po Opolu, ale tu znów miasto było mennicy przeciwne, przedewszystkiem zaś wystąpiła z. zastrzeżeniami kamera cesarska, twierdząc, że w UJkładzle o księstwa bIąskie z Władysławem IV nie było mowy o mennicach i zaprzeczając wskutek tego samego prawa menniczego. Biskup Karol Ferdynand nie wiele wprawdzie robił sobie z zastrzeżeń kamery i polecił budowę menn1cy dałej prowadzić, niestety jednak w parę miesięcy potem, ba dnia 9 maja 1655 umarł i cała sprawa utknęła jeszcze bardzie'j. Po Karolu Ferdynandzie objęła księstwa śląskie w spadku jego bratowa, królowa polska Marja Ludwika, wdowa po Władysławic IV, a żona teraz Jana Kazimie'rza. Nie zmieniła niczego w ostatnich posunięciach regencji, przeciwnie, starała się jeszcze bardziej o podniesienie dochodów, z powodu, że ich na wojnę szwedzką potrzebowała. W 1655 zjechał nawet do Opola cały dwór polski z Warszawy, nic te'ż dziwnego, że i mennica opolska pracowała teraz pełną parą. Gilli utrzymał się przy niej aż do 1659 r. lub 1658 r., chociaż pewnych danych do tego nie posiadamy, ustępując, jak się zdaje, miejsca mistrzowi wrocławskiemu Jerzemu ReichartowP). Miał jednak dość jeszcze czasu zetknąć się na dworze królewskim z dygnitarzami i panami polskimi, a między innymi z Krzysztofem Zegockim, głośnym partyzantem wielkopolskim w walka,ch ze Szwedami, który właśnie za swoje zasługi otrzymał w 1659 dzierżawę poznańskiej i wschowskiej mennicy. GiIli, namówiony może przez nie,go, przeniósł się z o.pola do Poznania i rzucił się odraz u w nowy krąg zajęć i interesów. Otrzymawszy od Zegockiego tytułem poddzierżawy obie mennice wielkopolskie, poznańską i wschowską, urządził się pcdobnie jak na śląsku, t. j. puścił w ruch tylko jedną fabrykęl) Codex dipl. Silesiae XIX 180 i 192. KRONIKA M1ASTA POZNAN1A poznańską, a wschowską z niewiadomych nam przyczyn zaniedbał. Z licznego personelu mennicy poznańskiej, jaki tu wówczas pod kierunkiem GiIliego pracował, znamy kilku, a więc starszego. inspektora czyli wardajna Franciszka Rajmunda Honneckera, mincerzy: Jana Hausler, Henryk::! Smith i Andrz'c?ja WaiJdli, dozorcę Daniela. Nazwiska wardajna i dozorcy poznajemy z aktów, jakie przy sposobności zamknięcia mennicy do grodu poznańskiego wpłynęły. Mincerzy zaś poznajemy ze sporu, jaki widli w lutym 1662 r. z Janem i W'Djciechem Strzelskimi w sprawie o pobicie i porani.mie. 2 ) Mennica GilIiego urządzoną była w kamienicy przy Starym Rynku w Poznaniu, należącej, zdaje się, do podkomorzego Zegockiego i już w 1660 może w jesieni w ruch puszczona. Pierwsza emisja składała się z małej liczby dukatÓw koronnych pod stemplem Jana Kazimierza bitych, a naczonych l'Okiem 1660, herbem ślepowron podskarbiego Krasińskiego oraz literami NG Nicolaus Gilli. Da,leko Dbfitsze były emisJe z 1661 tak zł.te jCllk zwłasz'cza srebrne. Gilli ograniczył się w nich do dwóch sart tylko, mianowicie do srebrnych szóstaków gatunku najpowszechniej wówczas w użydu będącego i do złotych dwudukatów. Szóstaiki nie odbiegały zbytnio rysunkiem swoim od wyrobów innych mennic koronnych, natomiast dwudUikaty przez GilIiego emitowane, były taJk oryginalne, że Ddrazu z,wracały na się uwagę i w ostateczności sprowadziły na niego zgubę. W r. 1661 wypuścił mianowicie GiIli dwie serje dwudukatów z mennicy poznańskiej, obie w rysunku bardzo do siebie podobne, tylko w napisie rozmaite, obie gednak różniące się zasadniczo od tych, jakie z innych mennic koronnych wychodziły i do jakich publiczność była przyzwyczajona. A więc zamiast głowy królewskiej w korDnie, dał ją w laurze, zamiast tarczy z orłem i pogonią, dał samego orła polskigo, zamiast napisu "Moneta al1rea regui P,loniae" umieścił sentencje na jednej ser,ji "AJ'lcu'S fortium cOIJ!tritus est", a na drugie'j serji ,.Non est Iortis skul Deus noster". Takie dwudukatówlki rozeszły się w 1661 r. po kraju i zrobiły wszędzie wrażenie. Na dworze królewskim w Warszawie wrażenie to jednak było UJjemne. Nie spodobały się przedewszystkiem podskarbiemu wielIkiemu koronnemu Kra'Sińskiemu. 2) Kirmis, Handbuch d. polno Miinzkunde, 1892, 171 etc. Ten 'powziął pewne podejrzenie, dał monety do zbadania i wykrył rzecz dl'a Gilliego na'jgroźniejszą, mianowicie, że omawiane, a tak oryginalne dwudulkatówki nie mają przepisanej ligi złota i zamiast 23 karaty 4 g'rany, mają tylko 22 karaty 6 granów czystego złota. Generalnym inspektorem mennic w Polsce był wówczas Andruj Tymf i do niego należało w pierwszym rz,ędzie kontrolować poszczególnych dzierżawców i pilnować dobroci kruszcu w monetaoch. Do Tymfa zatem zwrócił się podskarbi z żądaniem zbaldania tej sprawy, a ch GiIliego wystosował osobny list, który za Czapskim 3 ) przytaczamy tu w całości, jako dla stosunków ówczesnych niezmiernie charakterystyczny. "Panie Mincarzu i GwaoTldajnie mennicy poznańskiej I Wydziwić się wielce nie mogę tak nieoshożnemu postępkowi waszemu, że nie zniósłszy się wprzód ze mną, jako najwyższym gospodarzem mennic koronnych, ważyliście się różną bić monetę w Ir.cnnicy poznańskiej, nie wedle ligi i ordymrcji skarbowej, ani podłg zwyczajnego Rzeczypospolitej herbu, z którym bez wiadomości mojej siła jest wydanych in lucem pagamentów, jako osobliwie czerwone złote, które in bonHate intrinseca wa lOTU i ,próby nie mają wedle próby i ordynacji skarbowej, bo tylkO' mają w sobie karatów 22 i 6 granów, a powinny wynosić karatów 23 i 4 granów. Więc przy herbie koronnym nie masz położonego herbu W. X. Litewskiego, którego jako jest nierozdzielna unia z Koroną, tak też przy koronnym położyć i W. X. Litewskiego herb, na tych czerwonych złotych potrzeba było. Na ostatek, gdzie należało dać "Mone'ta aurea regni Poloniae", położyliście tak nienależyty na:pis, że i proporcji nie ma i przeciwko zwyczajowi dawnemu, bo w Koronie nie zwycza'j sentencje na pieniądzach Rz'.:-c,zypospolite) prasować. Co wszystko iż nie podług ordynacji skarbowej, nie z wiadomością moją i przeciwko zwyczaojowi stało się, zsyłam GeneralnegO' Gwardajna skarbowego, aby ten nieporządek naprawił. Zaczem mieć chcę, ażeby zawarta była mennica do dalszej deklaracji mojj. W czem wszystkiem ażeby pomienionemu Ge!leralnemu Gwardajnowi uczyrJliście zadość, pilnie żądam. A z tym Was Panu Bogu oddaję. Dat w Warszawie d. 16 Julii 1661 W. M. wszeg-v dobra życzliwy przyjaciel - Podskarbi Wielki Koronny". S) Czapski, Catalogue de la Collection. Cracovie 1880, III p. 51. KRONIKA MIASTA POZ:iANlA GiIliego osłaniała niewątpliwie potężna protekcja ZegockiegoJ, łynnego partyzanta z wojny szwedzkiej, a teraz właściciela mennicy poznańskiej. Inaczej byłby niechybnie ogłoszony za fałs.lerza monet i co najmniej wtrącony do więzienia. Tym razem jednak skończyło się na roZ!kazie zamknięcia mennicy i ostrym liście podskarbieRo. Ale i tu od napisania powyżej przytoczoneg.:> listu do wykonania zawartego w nim pulecenia było jeszcz daleko. List poszedł przedewszystkiem nie wprost do Poznania, lecz wręczony został w Warszawie Andrzejowi Tymfowi, który jako generalny inspektor mennicy miał zjechać osobiście do Poznania, rzecz całą na miejscu jeszcze raz zbadać, poczem dopiero list oddać i mennicę zamknąć. Tym1 zjechał rzeczywiśde na miejsce dnia 1 sie'rpnia 1661, a'le nie zastał GiIliego w domu. T en uprzedzony przez zaufanych, wyjechał czy UJkrył się na ten czas prz;ed okiem ludzkim prZy1kazując r6wnocześnie s'Woim podwładnym, by absolutnie nikogo nie puszczali do mennicy. T o też gdy Tymf do drzwi zapukał i chciał w mennky kontrolę przeprowadzić, zasłał tylko wardajna Honneckera i dozorcę Daniela, którzy mu krótko oświadczyli, że ich pana, GilIiego, nie ma w domu, a w jego nieabe'cności nikogo im puszczać do środka nie wolno. Tymfowi nie zostało nic innego jak stwierdzić świadkami stan faktyczny i wnieść skargę na mincerzy do grodu poznańsikie,go, a rÓwnocześnie uwiadomić o wszystkiem podskarbiego Krasińskiego w Warszawie. Środkiem jakiego teraz chwylCił się podskarbi, była skarga wniesiana da sądu królewskiego prze'Ciwko Honneckerowi, Danielowi i GiIliemu. Pozew sądowy k'rólewSlki wniesiO'no do aktów grodzkich poznańskich dnia 7 września, oskarżając wymieniony;ch, że "w mennicy poznańskiej wybija!1i monetę rozmaitą w ciężarze i wartości wbrew przysiędze ja!ką z urzędu swego do rąk podarbiegO' koronnego złożyli, w szczególności, że bili monetę złotą inacze1 niż w innyl(:h mennicach skarbowych i a 12 groszy wartoś'ci mniejszą i gorszą, oraz że kładli na niej herby i napisy bez. zgody podskabiego, a tyłka według swojego uznania, dalej, że generalnego wardajna królestwa, ,przez króla i podskarbiego zaprzysięgłego, nie dopuścili do mennicy, gdy przysze'qł na inspekcję i kontrolę, lecz z obrazą i pogardą dla niego go odepchnęli". W ten sposób zaczął się proces na dWorz królewskim,który ciągnął się kilka długich miesięcy. zanim do końca i do zamknięcia mennicy doprnwadził. Gilli zasłonięty opieką Zegnckiego. zdawał się mc sobie z tego nie robić. nawet pracy w mennicy nie zaprzestał. lecz w dalszym ciągu bił szóstaJki i dwudukaty poznańskie z 1661 i 1662 ze swojemi literami. Tyl'ko naucz>ny już dOiświadczeniem. zmienił stempel złotych monet. dał nań już tarczę z orłem i pogonią oraz zwykły napis zamiast dawniejszych sentenc.ji. Najwięcej procesem zma'rtwiony zdawał się byĆ' war dajn Honnecker. JakO' podwładny GiIIiegn zdołał się też łatwo uniewinnić a nawet wystarał się n list królewski z daty Warszawa 27 kwietnia 1662. który miał chronić jego osobę i majątek przed wszelkiego rodza'iu napaściami. List ten udzielał mu praw obywatelskich w całem królestwie. przedewszystkiem w mieście Poznaniu i miał go bronić przeciwko każdemu. ktoby chciał mu jaką krzywdę uczynić choćby to był nawet podkomorzy Krzysztof Zegocki. List ten nie tylko wpł,sano do ksiąg grodzkich poznańskich. ale i ogłoszono publicznie na 4 rogach Starego Rynku. rehabilitując temsamem w zupełnnści Honneckera. Znacznie gorzej stała sprawa z samym Mi!k'ołajem Gil'lim. Wina jegn była oczywista. a obniżenie wartości dukatów przewinieniem zbyt jaskrawem, tak. że w końcu i 2eg Jcki jego dotychczasowy protektor. npuścił jego spraw.ę i poddał się zarządzeniom 'podskarbiego. Zda.je się. że Gilli nie czekał końca procesu. lecz widząc się opuszczonym przez dotychczasowych przyjaciół. rzucił wszystko i wyijechał lu'b ukrył się na czas jaJkiś. Epilogiem tej sprawy. była scena jaka rozegrała się w mennicy i dntychczasowej rezydencji Gjflliego przy Sta'rym Rynku w Poznaniu dnia 17 maja 1662 r. Przybył wówczas na miejsce sam właściciel mennicy podkomorzy kaliski i starosta bahimojski Krzysztof Zegocki z szeregiem szlachty. przybył inspektor Andrzej Tymf i burmistrz z kilkOIma radnyrni 'niejskimi. wreszcie dotychczasowi mincerze z Fr. Honneckerem na czele. Sprawdzono zatem maszyny i narzędzia fabryczne. sprawdzono ilość wybitego już pi.miądza i krążki jeszcze nie wybite, i srebro niewywalcowane. wreszcie o.brzynki i resztki metal'u. Znaleziono wówczas w gotówce 2873 złotych. nadto w szóstakach już pobielonych a Jeszcze nie odbitych 107 grzywien i 12 łótów. w szóstakach nieszmelcowanych i w srebrze surowem 345 grzywien i 6 łótów w półtorakach drobny'ch 5 grzywien bez 2 łótów. wre KRONIKA MIASTA POZNAŃ1A. szcie w obrzynkach 12 łótów. Pozatern znaleziono i odważono jeszcze 20 kamieni miedzi, 4 konie i kolasę wartości 250 dukatów, nadto dokonano dokładnego spisu inwentarza. Po spisaniu całegO' protokółu wręczono spis inwenta'rza obecnemu przytern generalnemu ins1pektorowi Andrzejowi Tymfowi, który ze swej strany. zrobił odpis i oddał go zaraz Zegockiemu, poczem mennica cała zastała uroczyście zamknięta i opieczętowana, a opiekę nad nią objął teraz magistrat poznańsIki. Gilli nie dał jesz,cze za wygraną. Na podstawie pierwotnego z Zegackim kontraktu wykombinował, że ma właściwie prawo otwo'rzyć i prowadzić jeszcze drugą wS1chowską mennicę, której dotychczas jeszcze nie urządził i że zamknięcie mennicy w Poznaniu nie przeszkadza zupełnie funkcjonowaniu drugiej we Wschowie. Do tego jednak potrzeba mu była narzędzi, które leżały w opieczętowanym lokalu w Poznaniu. Nie wiele myśląc, zakradł się Gill'i potajemnie sam lub z swymi zaufanymi do zamkniętej mennicy, zabrał potrzebne dla się narzędizie i uciekł z niemi na razie do klasztoru Bernardynów, a potem do Wschow'y. Rzez się jednak u1kryć nie dała i albo zaraz, albo bardzo prędko s!ała się publiczną tajemnicą, wreszcie doszła do uszu generalnego inspektora Tymfa. O otwa'rciu mennicy nawej w Wschowie nie było mowy, przeciwnie GiUi naraził się na nową skargę o wy\kraoclzenie narzędzi menniczych i na nowy pozew sądowy dv trybunału Radomskiego, pazew wniesiony do aktów gTOdzkich wschowskich dnia 22. listopada 1663 r. Wobec tego nie wstało GiIIiemu nic innego, jak opuścić Polskę i wyjechać zagranicę. Prawdopodobnie zabrał ze sobą wszystko złota, ,którego komisia w mennicy poznańskiej przy zamknięciu nic nie zna'łazła. Gilli uciekł na śląsk z powrotem i zaczął tutaj o'glądać się za robotą dla siebie. Tym razem zwrócił swoją uwagę na najwięcej na północ wysuniętą część Śląska, na Krosno i okolicę do Brandenburgii należące i udał się do Berlina cellem namówienia elektora Frydel"yka Wilhelma, by w Krosnie mennicę założył i jemu ją wydzierżawił. Wymawą swoją zdołał tak olśnić odpowiednie sfery w Berlinie, że zyskał zupełne zaufanie i aprobatę swoich planów. Rachuby swoje opierał przytern w dużej mierze na stosunkach polskich, zamierza1ąc mianowicie ściągać do swojej nowej mennicy pieniądze polskie, przekuwać je namonetę brandenburską orszej próby i wartości, a następnie znowu w Pols1ce i na Śląsku w kurs puszczać. W tym celu zamierzał też obniżyć o ile możności kurs monety 'polskiej, a z drugie strony nawą monetę krosnieńską bić tego stempla, by jakna;ba'l"dziej do polskiej była podobną. Mennicę jednaw Krosnie należało dopiero zbudować. GilIi miał wprawdzie' w ręku kontrakt dzierżawny, podpisany już dnia 17 sierpnia 1664 r., ale wykonywać go nie mógł z powodu, że budowa szła jakoś opomie. Przysłany w tym celu z Berlina Dr. Adryan Becker nie znał się na maszynach i do tego w grudniu umarł. W obec tego musiał sam GilIi doglądać bu.dowy, ale za to ni miał czasu na zakupno surowca, gadzenie i wyszukiwanie personelu. W obec tego wystarał się GiIli, że dawny kontrakt unieważniono, a zawarto z nim nawy dnia 10 lipca 1665, oddając mu mennicę krosnieńską, w arendę na lat 3 i za rocznym czynszem 15000 talarów. Sumę tę ma płacić Gilli częściowo w walucie marchijsko-brandenburskiej, częściowo w p'ieniądzach przez siebie wybić się mających. Praca w mennicy ma się w myśl kontTaktu zacząć najdalej w 6 tygodni po podpisaniu kontraktu a rocznie może przekuć na monetę do 5 000 grzywien kolońskich srebra. Pałowa z tej ilości ma iść na fabrykację drobnej monety elektorskiej, a druga połowa ma służyć do wybicia 4 groszówek śląskich, wszystka we,dług ściśle oznaczonej stopy. Główny nacisk w swojej kampanji menniczej położył zatem Glli na śląskie 4 groszÓwki, które wówczas były równej wa1'łó.śd z ortami polskimi. W nich chciał mieć pewnego rodzaju monetę handlową, któraby krążyła zarówno na śląsku jak w Polsce i Brandenbur.gji i naturalnie z tego powodu jemu jaknajwiększe zyski przynasiła. Proj'ektami Gilliego był elektor tak zachwycany, że kazał nawet na własny koS'zt zrobić mu stemple do paru monetawych emisji i zodził się nawet na umieszczenie swegO' popie'rsia, gdy mu Gilli wytłomaczył, że w Polsce wszystkie monety papiersie króla noszą. Co więcej zigodził się elektor i na to, by paczątek dzierżawy liczył się dopiera od 16 październka 1665 r., a nawet od 1 marca 1666 r. a ta z powodu rozllicznych trudności, z jakiemi Gilli miał w Krosnie do wal'czenia. Trudności te piętrzyły się ze shon rozmait)l1ch. Personel menniczy nie był mu tak uległy jaJk w Poznaniu, srebra do przekucia tet nie mógł nabyć tyle He potrzebował, miasta bojąc się 6 KRONIItA MIASTA POZNANIAnowej monety, adinówiły mu kredytu, tak, że sam elektor 600 talarów pożyczać mu musiał, wreszcie kurs jego nowych krosnieńskich monet nie potrafił utrzymać się wyżej od polskich i śląskiC'h, co miało być głównym warunkiem jegO' powodzenia. Krosnieńskie manet y GilIiego nie znalazły nigdzie dO'brego przyjęcia. Miasta śląskie i hrandenbur'skie narzelkały głośno, że nowe pieniądze tylk,o sz1kodę im przynoszą, w Polsce zaś wysze,dł nawet pod datą 24 maja 1666 uniwersał królewski zakazujący przyjmawania w handlu monet krosnieński'ch a nadto zakazujący wywozu palskiego srehra da Krosna. Zarządzenia te okazały się dla GiI'liego prawdziwym ciosem, gdyż bez polskiego surowca i bez polskich terenÓw zbytu fabry,ka krosnieńsik a nie mO'gła wogóle pracować. W interesie własnym zwrócił się dnia 7. września 166 sam eleiktor do pO'dskatib1iego koronnego Krasińskiego z prośhą o interwencę w tej sprawie i zmianę rozporządzeń, ale nadaremnlie. Mennicę musiano. zamknąć. GilIi ni' zyskał więc w Kr'osnie spO'dziewanych dochodów, ale źle na tej mennicy nie wy'szedł. Przez cały ten niespełna 2 roczny okres dzierżawny zC!!płacił do kasy elektorskiej zaledwie 397 talarÓw 13 groszy i 4 fenigi, a pozatem jeszcze wydstał na końcu kwit zwalniający go z reszty opłat czynszowych, MimO' to cieszy się w dalszym ciągu łaską elektara i ZOIstaje m'ianowany generalnym dyrektarem mennic brandenburskich z pensją 1000 talarów rocznie', Było to stanowisko niezwykle wvsokie i wpływowe i czyniło z GilIiego osO'bistość prawie wszechwładną w stosunkach menniczych i walutowych Brand.mburgji. Jemu też zawdzięcza Andrzej Tymf były inspektor generalny mennic polskich, że gdy sam z kolei uciekł z Polski ścigany za nadużycia, ni mógł dostać dla siebie p.-:>sady i służby u elektora, gdyż Gilli nie mógł mu za:pomneć wypadków poznańskich. Jako generalny dyrektor zakładał Gilli w najbliższych lata'ch jeszcze 2 nowe mennice elektorowi a to w miastaJch Minden i Kleve, następnie prowadził czas jakiś główną menn1icę brandenburską w Be'rlinie. Mima ta rad był zawsze wrócić do Krosna, gdyż tutaj nad granicą polską i śląską spadziewał się zawsze największe dla siebiie wyciągnąć korzyści. Już w 1667 pmsił elektora o przeniesienie go do Krosna i pozwolenie na bicie monety do polskiej pO'dobnej, ale dopiero w 1669 życzeniom jego stało się zadość. Kontrakt z 1 pażdziernika 1669 oddawał