LAUREACI NAGRÓD MIASTA POZNANIA I WOJEWÓDZTWA POZNAŃSKIEGO ZA ROK 1968 (Część pierwsza) Uchwałą Prezydium Rady Narodowej m. Poznania z 19 lutego 1969 r. w porozumieniu z Prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej, na wniosek Komisji Nagród przyznano następujące Nagrody Miasta Poznania i Województwa Poznańskiego za rok 1968: Nagrodę naukowąprof. dr Kazimierzowi J a s i ń s k i e m u - za wybitne osiągnięcia w dziedzinie reanimacji kardiologicznej oraz medycyny społecznej; doc. dr Stefanowi K o z a r s k i e m u - za badania naukowe nad środowiskiem fizyczno-geograficznym Wielkopolski; doc. dr Kazimierzowi N i e w i a r o w s k i e m u - za pracę naukową pL Tłokowe silniki spalinowe; dr Tadeuszowi O b r u s i e w i c z o w i - za prace naukowe w dziedzinie mleczarstwa, ze szczególnym uwzględnieniem osiągnięć w dziedzinie wynalazczości preparatów mlekozastępczych: prof. dr Januszowi P aj e w s k i e m u - za całokształt badań nad dziejami imperializmu niemieckiego; doc. dr Wacławowi W i l c z y ń s k i e m u za osiągnięcia naukowe w dziedzinie badań nad marksistowską teorią ekonomii politycznej. Zespołową nagrodę naukowąprof. dr Karolowi M a ń c e, doc. dr Witoldowi M u s z e , doc. dr Alfredowi S z m i d t o w i - za osiągnięcia w badaniach naukowych w dziedzinie biologicznej rekonstrukcji drzewostanów Puszczy N otecko - Warciańskiej. Nagrodę techniki 1 przemysłu Stanisławowi Z w i e r z c h o w s k i e m u - za osiągnięcia racjonalizatorskie 1 wynalazcze oraz praktyczne ich zastosowanie. Nagrodę rolniczą doc. dr Stefanowi H o s e r o w i - za całokształt działalności związanej z przekazywaniem zdobyczy nauki do praktyki rolniczej. Nagrodę budownictwa 1 architektury mgr lnz. Bernardowi L i s i a k o w i - za całokształt prac projektowych 1 realizatorskich w dziedzinie urządzania 'parków i powierzchni zielonych. 5 Kronika m. Poznania Laureaci nagród Zespołową nagrodę budownictwa 1 architektury mgr inż. arch. Jerzemu L i ś n i e w i c z o w i, mgr inż. Jerzemu C z e r w i ń s k i em u, inż. Stanisławowi S a p a l e, mgr inż. Zygmuntowi Was c h K o, inż. Sylwestrowi D r u kar c z y k o w i - za projekt i realizację zespołu budynków administracyjno-handlowych "Centrum" w Poznaniu; inż. Andrzejowi Z i e l a s k o w s k i e m u, lnz. Józefowi G w i a ź d z i ń s k i e m u ; inż. Zenonowi N e t t m annowi, Florianowi PI u s K o c i e, mgr inż. Januszowi S z o s t a k o w i - za wieloletnią, wyróżniającą się działalność zawodową i racjonalizatorską w dziedzinie budowy i konserwacji dróg i mostów lokalnych województwa poznańskiego. NAGRODY MŁODYCH Nagrodę naukowądr chem. lek. med. Januszowi P a l u s z a k o w i - za osiągnięcia w badaniach przemiany tłuszczowej związanych z występowaniem miażdżycy tętnic. Nagrodę budownictwa i architekturymgr arch. Zenonowi B ą c z y k o w i - za całokształt pracy twórczej w dziedzinie wzornictwa meblarskiego. NAGRODA NAUKOWAza wybitne osiągnięcia na polu reanimacji kardiologicznej oraz medycyny społecznej PROF. DR KAZIMIERZ JASIŃSKI Urodził się 23 lutego 1921 r. w Strzelnie pow. Mogilno w rodzinie Ignacego Jasińskiego i jego żony Marianny z domu Konkiewicz. W 1939 r. uzyskał świadectwo dojrzałości w Gimnazjum w Inowrocławiu. Lata okupacji 1939 - 1945 spędził w Krakowie, gdzie pracował w charakterze księgowego. Wywieziony na przymusowe roboty do Niemiec, wrócił po zakończeniu wojny do Krakowa i rozpoczął studia na Wydziale Lekarskim Uniwersytetu Jagiellońskiego. W 1946 r. przeniósł się do Poznania, gdzie kontynuował studia na Wydziale Lekarskim Akademii Medycznej. W dniu 6 grudnia 1949 r. otrzymał dyplom lekarza. N a podstawie przedstawionej rozprawy pt. Badania czynnościowe i morfologiczne szpiku kostnego w gośćcu pierwotnie przewlekłym został w dniu 29 listopada 1951 r. promowany na doktora medycyny. W 1960 r. uzyskał stopień docenta na podstawie rozprawy habilitacyjnej pt. Ocena klinicznej przYdatności oczyszczania całkowitego Z paraaminohipuranu sodu i tiosiarczanu sodu. Na stanowisko samodzielnego pracownika nauki w Akademii Medycznej w Poznaniu doc. dr Kazimierz Jasiński powołany został z dniem l kwietnia 1961 f. W roku następnym, l października, powierzono mu stanowisko kierownika I Katedry Chorób Wewnętrznych Akademii Medycznej w Poznaniu. Rada Państwa nadała mu w 1967 r. tytuł profesora nadzwyczajnego nauk medycznych. W latach 1961 - 1963 p ro l dr Kazimierz Jasiński prowadził wykłady propedeutyki lekarskiej dla pierwszego roku studiów Wydziałów Lekarskiego i Oddziału Stomatologicznego Akademii Medycznej. W 1966 r. wybrany został dziekanem Wydziału Lekarskiego. Od 1964 roku jest członkiem Komitetu Nagród Państwowych. Po siada poważny dorobek naukowy, obejrnujący ponad 60 publikacji z zakresu hematologii, neurologii, reumatologii i kardiologii. Neurologia kliniczna należy do kierunków badawczych interesujących szczególnie prof. dr Kazimierza J asińskiego. Wśród jego osiągnięć w tej dziedzinie należy wymienić krytyczne omówienie - w oparciu o własne badania - przydatności niektórych badań czynnościowych nerek do potrzeb kliniki. Przy jego wybitnym współudziale opracowane zostały niektóre wykładniki czynności nerek, iw szczególności wydalania jonu wodorowego w różnych warunkach diurezy. Nadto kierował on pracami, których celem było pogłębienie znajomości czynności nerek w różnych stanach chorobowych. Prace z zakresu hematologii i reumatologii noszą znamię szczególnej przydatności praktycznej, cechującej w ogóle działalność naukową profesora. Poszerzając ich wynikami wiedzę o patofizjologii szczególnie częstyc UIlUl li li gośćoowych 1 niektórych zespołów hematologicznych, wskazał on aktualnie możliwą drogę postępowania leczniczego. Choroby układu krążenia zajmują w czasach współczesnych pierwsze miejsce wśród wszystkich innych schorzeń pod względem częstotliwości zachorowań i największego odsetka śmiertelności. Wśród nich naj poważniejszym problemem społecznym są zawały serca, występujące najczęściej u mężczyzn aktywnie pracujących i zajmujących niejednokrotnie odpowiedzialne stanowiska społeczne, naukowe czy administracyjne. Bardzo wysoka śmiertelność związana z wczesnymi powikłaniami o charakterze zaburzeń miarowości, wstrząsu lub obrzęku płuc, stała się bodźcem do szerokich badań w wielu ośrodkach. Nagła śmierć sercowa jest jednym z najbardziej dziś frapujących zagadnień klinicznych. Z postępem wiedzy, z rozwojem patofizjologii i lepszym zrozumieniem mechanizmów nagłego zgonu wzrasta równocześnie odpowiedzialność klinicysty. N a całym świecie zaczęły powstawać ośrodki intensywnej opieki kardiologicznej, w których prowadzeni są chorzy w stanie nagłego zagrożenia życia (np. nagłe zatrzymanie krążenia lub ustanie czynności oddechowej ustroju). Ośrodek tego typu zorganizowany został w Poznaniu w 1967 r. przez prof. dra Kazimierza Jasińskiego. Obejmuje on tzw. reanimacje kardiologiczne u chorych z zawałem serca powikłanym wstrząsem lub groźnymi zaburzeniami rytmu o typie migotania lub trzepotania komór, nagłego ustania czynności elektrycznej komór, bloku przewodzenia II i III stopnia oraz częstoskurczu komorowego względnie nadkomorowego. Wyniki badań w kawale serca stawione przezill l fil Mnad reanimacją w świeżym zawale serca oraz problemy reanimacji powikłanym wstrząsem i niewydolnością krążenia zostały przedprofesora 1 jego współpracowników: Aleksandrę Skubiszyńską, 5* Laureaci nagród Jacka Łuczaka, Kazimierę Brodzińską i Wiesława Szmydta na XXV Posiedzeniu Naukowym Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego w Warszawie w dniach 5-7 XII 1968 r. Równocześnie na tymże posiedzeniu asystenci I Kliniki Chorób Wewnętrznych Akademii Medycznej w Poznaniu: Jacek Łuczak, Jan Kolanowski i Aleksandra Skubiszyńska omówili problemy wczesnego uruchamiania chorych ze świeżym zawałem serca. Podano w tych referatach doświadczenia z zakresu reanimacji chorych z zawałem serca, u których stosowano masaż serca, oddech usta-usta, a następnie po zaintubowaniu prowadzono chorych na oddechu wspomaganym. Zależnie od zabureeń miarowości przystępowano do defibrylacji chorych z migotaniem komór przy pomocy kardiowertera Łowna lub do stymulacji elektrycznej u chorych z asystolią. Stymulację poprzez igłę lub elektrodę endokawitarną stosowano do czasu powrotu rytmu zatokowego. U niektórych chorych elektrostymulacja przy użyciu elektrody wprowadzonej dosercowo przezskórnie była wstępnym etapem do implantacji elektrody endokawitarnej, a następnie stymulatora sterowanego komorą. W przypadkach bloku przedsionkowo-komorowego II i III stopnia lub zahamowania zatokowego z następowym wolnym rytmem węzłowym dochodzi często do wstrząsu, niewydolności i nagłego zatrzymania krążenia. Kardiostymulacja bezpośrednia przy użyciu implantowanej do prawej komory elektrody jest w tych stanach postępowaniem z wyboru i znacznie zwiększa szanse przeżycia chorych. Metoda ta jest skutecznym sposobem zapobiegania asystolii, przyczynia się do opanowania wstrząsu i niewydolności krążenia oraz stanowi zabezpieczenie przy stosowaniu kardiotoników. W ogłoszonej pod kierunkiem profesora pracy jego współpracowników pL Neuroleptanalgezja II w świeżym zawale serca omówione zostały doświadczenia ze stosowaniem leków używanych w neuroleptanalgezji w celu zwalczania bólu i wstrząsu w przebiegu zawału serca, a także przy dużym pobudzeniu psychomotorycznym, wymiotach lub uporczywej czkawce u chorych z zawałem. Podawane środki znosiły skutecznie ból, niepokój i pobudzenie psychomotoryczne, usuwały zaburzenia rytmu i niekiedy przyczyniały się do ustąpienia wstrząsu. Działały także przeciwczkawkowo i przeciwwymiotnie. Osiągnięcia naukowe i praktyczne Ośrodka wskazują na żywą działalność prof. dra Kazimerza Jasińskiego. Dzięki jego staraniom i inicjatywie Poznań stanął na równi z innymi ośrodkami naukowymi krajowymi i zagranicznymi, zajmującymi się zagadnieniem intensywnej opieki i terapii kardiologicznej. Szczególnego podkreślenia wymaga wielki wkład i aktywne zaangażowanie osobiste prof. dr Kazmerza Jasińskiego w dziedzinie niesienia pomocy chorym z nagłym zagrożeniem życia. Od 1962 r. prof. dr Kazimierz Jasiński pełni funkcje specjalisty wojewódzkiego dla miasta Poznania w zakresie chorób wewnętrznych. Łącząc w sobie głęboką wiedzę fachową i wybitny talent organizacyjny, przyczynił się do wprowadzenia wielu pozytywnych zmian zarówno w lecznictwie otwartym, jak i zamkniętym. Jest autorem programu szkolenia lekarzy, które osobiście nadzoruje. Przy jego wybitnym współudziale przeprowadzona została nowa korekta rejonizacji oraz rozpoczęto aktywne leczenie w grupach czynnego poradnictwa. Szczególnie dużo uwagi poświęca problemowi pielęgniarek środowiskowych. Działalność swoją prowadzi z myślą o zmianie systemu pracy służby zdrowia z lecznictwa na profilaktykę. Toteż wysiłki jego zmierzają w kierunku dokładnego rozeznania potrzeb zdrowotnych i socjalnych mieszkańców miasta, zapewnienia ciągłości i zespołowości opieki nad jednostką i jej środowiskiem oraz szerzenia wiedzy o higienie. Prof, dr Kazimierz Jasiński jest członkiem wielu towarzystw naukowych, m. in. Towarzystwa Internistów Polskich, w którym w latach 1958 -1962 pełnił kolejnofunkcje sekretarza 1 wiceprzewodniczącego oddziału poznańskiego, a następnie w latach 1965 -1967 przewodniczącego; członkiem Polskiego Towarzystwa Reumatologicznego i Kardiologicznego oraz członkiem zarządu Wydziału Lekarskiego Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk. Jest również członkiem Komisji Neurologicznej Wydziału VI Polskiej Akademii Nauk oraz Komisji Przemiany Materii. Od 1967 r. jest członkiem Międzynarodowego Towarzystwa Medycyny Wewnętrznej oraz Międzynarodowego Towarzystwa Nefrologicznego. Prof. dr Kazimierz Jasiński jest również aktywnym działaczem Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, w szeregi której wstąpił w 1955 r. Od 1957 r. bez przerwy uczestniczy w pracy partyjnej jako czonek Komitetu Uczelnianego przy Akademii Medycznej w Poznaniu. Od 1966 r. jest prezesem Okręgowej Komisji Kontroli Zawodowej. W uznaniu wybitnych zasług w pracy zawodowej oraz naukowej prof. dr Kazimierz Jasiński odznaczony został przez Radę Państwa Złotym Krzyżem Zasługi (1964). Posiada brązowy medal "Za zasługi dla obronności kraju" (1968), Odznakę Tysiąclecia Państwa Polskiego (1964), Odznakę "Za wzorową pracę w służbie zdrowia" (1954) oraz Złotą Odznakę Związkową (1968). Prezydium Rady Narodowej m. Poznania przyznało mu Odznakę Honorową Miasta Poznania (1964), a Prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej Odznakę Honorową "Za zasługi w rozwoju Województwa Poznańskiego" (1968). NAGRODA NAUKOWAza badania naukowe nad środowiskiem fizyczno-geograficznym Wielkopolski DOC. DR STEFAN KOZARSKI Urodził się 4 sierpnia 1930 r. w Katowicach w rodzinie dyplomowanego fechtmistrza Leona Kozarskiego i jego żony Marty. Do szkoły powszechnej uczęszczał w Katowicach i Krakowie. Naukę w szkole średniej rozpoczął w Krakowie, a następnie po przeniesieniu się do Poznania kontynuował ją w IV Państwowym Gimnazjum i Liceum, gdzie w 1950 r. otrzymał świadectwo dojrzałości. W tym też roku przyjęty został na studia geografii na Wydziale Matematyczno- Przyrodniczym Uniwersytetu Poznańskiego. Dyplom ukończenia studiów I stopnia otrzymał w 1953 r., a w dwa lata później po ukończeniu studiów specjalistycznych II stopnia w zakresie geografii fizycznej, uzyskał na podstawie pracy pt. Problem teras jeziernych Rynny Gotaniecko- W ągrowieckiej, na tle zdjęcia geom oifologiczn ego arkusza Mieścisko 1 :25 000 dyplom magistra geografii. Jako student V roku pełnił funkcje zastępcy asystenta w Katedrze Geografii Fizycznej (1954) a następnie asystenta (ao 1957) i starszego asystenta (do 1961). Stopień doktora nauk przyrodniczych uzyskał w 1961 r. na podstawie pracy Recesja ostatniego lądolodu w północnej części WysoczYzny Gnieźnieńskiej a kształtowanie się pradoliny Noteci- Warty. We wrześniu 1961 r. objął funkcję adiunkta na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza. Habilitował się w czerwcu 1965 r. na podstawie pracy Zagadnienie drogi odpływu wód pradolinnych w zachodniej CZęSCl pradoliny Noteci- Warty uzyskując stopień naukowy docenta nauk przyrodniczych w zakresie geografii fizycznej. Już w czasie studiów rozpoczął prace badawcze z dziedziny geomorfologii na terenie Wielkopolski, uczestnicząc wówczas w pracach nad zdjęciem geomorfologicznym Polski, prowadzonych przez Instytut Geografii Polskiej Akademii Nauk. Opra Laureaci nagród cował w latach 1952 - 1957 sześć arkuszy ma p w podziałce l : 25 000. Szerzej zakrojone prace badawcze doc. dra Stefana Kozanskiego-nad rzeźbą powierzchni północnej, środkowej i zachodniej Wielkopolski przypadają na lata 1955 - - 1964. Owocem tych badań było ogłoszenie dwunastu rozpraw i artykułów. Jego prace, wykonane niezwykle skupulatnie, pozwoliły na wprowadzenie zasadniczych zmian w dotychczasowych koncepcjach i poglądach naukowców niemieckich na kształtowanie się rzeźby Wielkopolski, określanych w syntezach czwartorzędu Europy Środkowej. Doniosłość prac doc. dra Stefana Ko zarskiego sprawiła, że referował on ich wyniki na VI Międzynarodowym Kongresie do Spraw Badania Czwartorzędu, który odbył się w Warszawie w 1961 r. Przedstawione materiały zostały bardzo pozytywnie ocenione przez wybitnych specjalistów zagranicznych. Doc. dr Stefan Kozarski był również współorganizatorem Międzynarodowego Sympozjum Form i Osadów Marginalnych, które odbyło się w Poznaniu w 1961 r. w ramach VI Międzynarodowego Kongresu do Spraw Badania Czwartorzędu. J ego praca habilitacyjna przyniosła szereg nowych danych korygujących lub obalających dawne poglądy nauki niemieckiej. Główne tezy tej pracy referował na uniwersytetach w Berlinie i Greiswaldzie, gdzie jego koncepcje zyskały bardzo dobre oceny. Prace doc. dra Stefana Kozarskiego dotyczące Wielkopolski, niezależnie od dużej wartości teoretycznej, przedstawiają także znaczną wartość dla gospodarki narodowej. Jego praca pL Recesja ostatniego lądolodu w północnej części Wysoczyzny Gnieźnieńskiej a kształtowanie się pradoliny Noteci- Warty stała się dla przedsiębiorstw poszukujących kruszywa dla celów budowlanych podstawą do zaprojektowania lokalizacji dwóch zakładów eksploatacji kruszywa w Annowie i Kuźnicy Czarnkowskiej. Według oceny projektantów, w oparciu o tę pracę będzie można wstępnie lokalizować dalsze podobne zakłady, unikając bardzo kosztownych i długich poszukiwań rozpoznawczych. Natomiast prace dotyczące rzeźby Wielkopolski są wykorzystywane przez Wydział Rolnictwa i Leśnictwa Prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej w Poznaniu przy opracowywaniu ważnych dla rozwoju rolnictwa map glebowych. N a podkreślenie zasługuje również fakt, że prawidłowe bilansowanie wód gruntowych jest możliwe w oparciu o jego prace geomorfologiczne. W 1966 r. doc. dr Stefan Kozarski wspólnie z doc. Bogusławem Gruchmanem i doc. Zygmuntem Chojnickim opracował perspektywy rozwoju nauk geograficznych w Polsce w nawiązaniu do potrzeb gospodarki narodowej. Opracowanie to zostało uznane przez Komisję N auk Geograficznych Polskiej Akademii N auk za podstawę do planowania rozwoju nauk geograficznych w Polsce do 1985 r. Oprócz prac badawczych, dotyczących różnych obszarów Wielkopolski, doc. dr Stefan Kozarski może wykazać się bardzo cennymi osiągnięciami w zakresie badania rzeźby terenu Chińskiej Republiki Ludowej, w której przebywał w r. 1958. Materiały zebrane z tej podróży naukowej pozwoliły na opublikowanie szeregu prac w kraju i za granicą. Zostały one pochlebnie ocenione przez znane autorytety światowe, a ponadto wzbudziły duże zainteresowania specjalistów zagranicznych. W 1967 r. doc. dr Stefan Kozarski zaproszony został z cyklem wykładów do Szwecji. W 1968 r. uczestniczył w wyprawie Polskiego Towarzystwa Geograficznego na Islandię. Znaczna wiedza i umiejętności dydaktyczne sprawiły, że zaledwie w trzy lata po ukończeniu studiów (1958) powierzono mu wykłady na studium stacjonarnym i zaocznym. Od 1966 r. jest prodziekanem Wydziału Biologii i Nauki o Ziemi U niwersytetu Adama Mickiewicza, a od 1967 r. kierownikiem Zakładu Geomorfologii Instytutu Geograficznego Uniwersytetu Poznańskiego. Doc. dr Stefan Kozarski od jedenastu lat pełni funkcje sekretarza Komitetu Fizjograficznego Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk. Jest również sekretarzem redakcji czasopisma "Badania Fizjograficzne nad Polską Zachodnią" oraz przewodniczącym Oddziału Poznańskiego Polskiego Towarzystwa Geograficznego. W 1965 r. był członkiem Komisji Badań Fizjograficznych Komitetu Przestrzennego Zagospodarowania Kraju Polskiej Akademii Nauk. Doc. dr Stefan Kozarski jest również aktywnym działaczem partyjnym i społecznym, członkiem Egzekutywy Komitetu Uczelnianego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Od 1955 r. nieprzerwanie do chwili obecnej jest opiekunem licznych roczników studiów. Pracował jako członek w Komisji do Spraw Stypendiów i Domów Akademickich. Był również członkiem Senackiej Komisji do Spraw Pomocniczych Pracowników Nauki, a w latach 1962 -1963 delegatem młodej kadry do Senatu Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza. Obecnie jest przewodniczącym Komisji Mikroskopii Elektronowej. Za osiągnięcia badawcze otrzymał nagrodę II stopnia Ministra Szkolnictwa Wyższego oraz nagrodę III stopnia Wydziału III Polskiej Akademii Nauk. NAGRODA NAUKOWAza pracę naukową pt. Tlokowe silniki spalinowe DOC. DR KAZIMIERZ NIEWIAROWSKI Urodził się 4 marca 1924 roku w Siedlcach w rodzinie urzędnika państwowego Bolesława Niewiarowskiego i jego żony Jadwigi z domu Piaseckiej. Szkołę powszechną ukończył w Łucku. Tam też rozpoczął naukę w mIejSCowym gimnazjum, przerwaną wybuchem drugiej wojny światowej (1939). W 1940 r. Kazimierz Niewiarowski wywieziony został przez okupanta na roboty przymusowe do Niemiec, skąd wrócił w 1943 r. i pracował jako robotnik, uczęszczając jednocześnie na tajne komplety nauczania. Po wyzwoleniu w 1944 r. został zmobilizowany do obowiązkowej służby wojskowej i przydzielony do pracy w Rejonowej Komendzie Uzupełnień w Siedlcach. Po uzupełnieniu średniego wykształcenia zdał w grudniu 1944 r. egzamin maturalny jako eksternista. W styczniu 1945 r. po zwolnieniu z wojska podjął studia na Politechnice Warszawskiej z tymczasową siedzibą w Lublinie, gdzie ukończył pierwszy rok studiów. W październiku 1945 r. przeniósł się na Politechnikę Łódzką. Od września 1947 r. zatrudniony został jako wykładowca w Państwowej Szkole Techniczno- Przemysłowej w Łodzi, a od października tego roku jako asystent i następnie jako starszy asystent w Katedrze Części Maszyn Politechniki Łódzkiej. Laureaci nagród Studia na Wydziale Mechanicznym Politechniki Łódzkiej ukończył w czerwcu 1949 r. Już we wrześniu 1949 r. podjął pracę w Instytucie Techniki Cieplnej w Dziale Turbin Gazowych w Łodzi. Od maja 1951 r. został aspirantem przy Katedrze Silników Spalinowych Politechniki Łódzkiej. Po upływie aspirantury w czerwcu 1954 r. otrzymał przydział pracy do Katedry Silników Spalinowych Politechniki Łódzkiej, gdzie pracował jako adiunkt do 1959 r. Stopień naukowy doktora nauk technicznych za pracę pL Badania silników Z komorą wstępna otrzymał uchwałą Rady Wydziału Mechanicznego Politechniki Łódzkiej w dniu 18 listopada 1956 r., a tytuł naukowy docenta - uchwałą Centralnej Komisji Kwalifikacyjnej z dnia 30 października 1958 r. W 'wyniku konkursu, z dniem l grudnia 1957 r., doc. dr inż. Kazimierz Niewiarowski objął kierownictwo Katedry Silników Spalinowych i Ciągników Politechniki Poznańskiej, która zastała później przekształcona w Katedrę Silników Spalinowych i Trakcyjnych. Kierowana przez niego Katedra stała się silnym ośrodkiem naukowym i dydaktycznym. Katedra współpracuje stale z Zakładami Przemysłu Metalowego "H. Cegielski" w dziedzinie problematyki związanej z rozwijaniem produkcji silników okrętowych i kolejowych. Jako kierownik Katedry był w latach 1958 -1961 doradcą naukowo-technicznym Zakładów do spraw silników spalinowych. W Katedrze wykonano ponad 200 prac dyplomowych o tematyce silnikowej. Znaczna liczba dyplomantów pracuje dziś w tych Zakładach. Katedra pod kierunkiem doc. dra inż. Niewiarowskiego zorganizowała jednorazowy kurs magisterski o specjalności "silniki spalinowe" na Wydziale Budowy Maszyn Politechniki Poznańskiej, przeznaczonej dla pracowników inżynieryjnych Zakładów. Kurs zorganizowano w okresie, kiedy Zakłady te paeygotowywały się do produkcji silników spalinowych, przy czym większość uczestników kursu zajmuje obecnie kierownicze stanowiska w Zakładach. Doc. dr inż. Kazimierz Niewiarowski prowadził na tym kursie wykłady z teorii i konstrukcji silników spalinowych oraz kierował większością prac dyplomowych. Katedra wykonała i prowadzi dalej szereg badań naukowych z dziedziny silników spalinowych dla potrzeb przemysłu poznańskiego oraz dla wielu ośrodków przemysłowych w kraju. W Katedrze napisano także szereg podręczników, skryptów oraz publikacji naukowo-technicznych o silnikach spalinowych. Doc. dr inż. Niewiarowski jest autorem czterech publikacji w "Zeszytach Naukowych", ośmiu podręczników, skryptów i poradników, piętnastu publikacji w czasopismach naukowo-technicznych krajowych oraz zagranicznych. Szczególnym osiągnięciem doc. dra inż. Kazimierza Niewiarowskiego jest nowe wydanie (1968) zmienione i uzupełnione (I wydanie w 1963 r.) obszernej książki Tłokowe silniki spalinowe, która łączy w sobie cechy monografii, podręcznika i poradnika, obejmującego całokształt silników spalinowych od małych silników motocyklowych i samochodowych do okrętowych i kolejowych silników dużej mocy. Książka ta w sposób kompleksowy i wyczerpujący ujmuje zagadnienia teorii, konstrukcji, obliczeń i badań na najwyższym poziomie, a jednocześnie jest napisana w sposób bardzo przystępny. Doc. dr inż. Kazimierz Niewiarowski uczestniczył w 14 zjazdach i konferencjach naukowych w kraju i za granicą: w Belgii, Niemieckiej Republice Demokratycznej, Niemieckiej Republice Federalnej, na Węgrzech i w Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich, wygłaszając 16 referatów. W latach 1958 -1960 był prodziekanem, a w latach 1962 - 1966 - dziekanem Wydziału Mechanizacji Rolnictwa Politechniki Poznańskiej. Był członkiem kilku komisji senackich Politechniki Poznańskiej. Od 1962 r. jest kierownikiem Zakładu Badań Silników Spalinowych i Pomiarów Maszyn Zespołu Gospodarstw Pomocniczych Politechniki, członkiem Senackiej Komisji Bibliotecznej (od 1961), Senackiej Komisji Inwestycyjnej (od 1963), członkiem Komitetu Redakcyjnego serii "Rozprawy" (od 1965) oraz przewodniczącym Senackiej Komisji do Spraw Współpracy z Zagranicą (od 1966). Jest cjłonkiem nadzwyczajnym Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk, członkiem Komisji Motoryzacyjnej Rolnictwa Komitetu Mechanizacji i Elektryfikacji Rolnictwa Polskiej Akademii N auk oraz od 1961 r. członkiem Polskiego Towarzystwa Mechaniki Teoretycznej i Stosowanej. W uznaniu osiągnięć naukowych i dydaktycznych otrzymał pięciokrotnie nagrody naukowe, m. in. w 1964 r. Nagrodę II stopnia Ministra Szkolnictwa Wyższego w dziedzinie autorstwa wyróżniających się podręczników dla studentów. NAGRODA NAUKOWAza prace naukowe w dziedzinie mleczarstwa, ze szczególnym uwzględnieniem osiągnięć w dziedzinie wynalazczości preparatów mlekozastępczych DR TADEUSZ OBRUSIEWICZ Tadeusz Obrusiewicz urodził się dnia 27 kwietnia 1924 r. w Błoniu koło Warszawy w rodzinie stolarza Stanisława Obrusiewicza i jego żony Marii Hofman. Po ukończeniu szkoły powszechnej w Błoniu, dalszą naukę pobierał w Gimnazjum im. Joachima Lelewela w Warszawie, a w latach okupacji (1939 -1945) w Gimnazjum im. Bolesława Prusa i w Miejskiej Szkole Rolniczej II stopnia w Warszawie. Po wyzwoleniu w 1945 r. Tadeusz Obrusiewicz wstąpił do Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie na studia mleczarstwa, które ukończył w 1951 r. uzyskując dyplom inżyniera rolnika i magistra nauk agrotechnicznych. W listopadzie 1965 r. uzyskał stopień naukowy doktora nauk technicznych na Wydziale Technologii Rolno-Spożywczej Wyższej Szkoły Rolniczej w Poznaniu na podstawie pracy doktorskiej pt. Studia nad możliwością wzbogacenia serów edamskich w witaminę B 12. Od 1947 r. zatrudniony był w Centrali Spółdzielni Mleczarsko-Jajczarskiej w Warszawie jako referent szkolenia. W marcu 1950 r. zaangażowany został jako nauczyciel w Państwowym Liceum Mleczarskim dla Dorosłych w Rzeszowie. W maju 1955 r. Tadeusz Obrusiewicz powołany został na stanowisko zastępcy dyrektora Laureaci nagródw Państwowym Technikum Przemysłu Mleczarskiego w Rzeszowie, a od l IX 1956 r. do chwili obecnej pełni funkcje dyrektora Technikum Mleczarskiego we Wrześni. W okresie studiów działał w Związku Niezależnej Młodzieży Socjalistycznej. Od 1948 r. jest członkiem Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Piastował różne funkcje społeczne, był m. in. przewodniczącym Komitetu Powiatowego Frontu Jedności Narodu i radnym Miejskiej Rady Narodowej. Przewodniczy Komisji Oświaty Miejskiej Rady N arodowej we Wrześni. Dr Tadeusz Obrusiewicz prowadzi od 1952 r. działalność naukowo-badawczą w dziedzinie mleczarstwa. Wynikiem tych prac jest 14 publikacji naukowych, ogłoszonych w czasopismach fachowych. Jest ponadto autorem podręczników z technologii mleczarstwa dla technikum mleczarskiego i zasadniczej szkoły mleczarskiej. Jako wybitny specjalista w dziedzinie szkolenia kadr dla przemysłu mleczarskiego, opracował nowe plany oraz programy nauczania dla szkół mleczarskich. Zaangażowany w prace badawcze Instytutu Przemysłu Mleczarskiego w Warszawie, prowadzi doświadczenia w laboratoriach Szkolnego Zakładu Mleczarskiego we Wrześni. Zakład ten pod jego kierownictwem wykorzystuje w praktyce jego badania naukowe, uzyskując bardzo dobre wyniki produkcyjne przetworów mleczarskich i należy do wiodących zakładów mleczarskich w Centralnym Związku Spółdzielni Mleczarskich. Dr Tadeusz Obrusiewicz jest także współautorem opatentowanego wynalazku" pt. Sposób ciągłego wydzielania podpuszczkowego ziarna serowego Z mleka. Zasada wynalazku polega na tym, że z mleka zadanego podpuszczką w przepływie wytrącane jest ziarno serowe za pomocą ukwaszania kwaśnym roztworem. Produkcja serów tą metodą jest w pełni ciągła i skraca czas trwania procesu z 4 - 5 godzin do 20 minut. Przedmiotem opracowań są nowe typy serów, z których pierwszy produkowany w Szkolnym Zakładzie Mleczarskim we Wrześni otrzymał nazwę "Sera wielkopolskiego" . Tadeusz Obrusiewicz współpracuje z Polską Akademią Nauk, Zakładem Hodowli Doświadczalnej Zwierząt, m. in. w dziedzinie preparatów mlekozastępczych i produkcji "Mlekopanu" . W tym zakresie uzyskał dwa patenty. Prace badawczo-naukowe dra Tadeusza Obrusiewicza przyczyniają się do poszerzenia aktualnej wiedzy z zakresu mleczarstwa. Ponadto zapewniają szkole właściwy kierunek naukowy oraz wyposażenie szkoły w sprzęt naukowo-badawczy, nowoczesne maszyny i urządzenia. Absolwenci szkoły we Wrześni są chętnie przyjmowani do pracy, ponieważ posiadają gwarancję wysokiego poziomu wiadomości i praktycznego przygotowania do zawodu. W Polsce przybywa rocznie około 6 min. cieląt, z których blisko połowa sprzedawana jest na rzeź, a reszta odchowywana bądź na remont stada, bądź dla celów opasowych. Według szacunkowych obliczeń rocznie w naszym kraju przeznacza się na żywienie cieląt około 1,5 mld litrów mleka pełnego i około l mld mleka chudego. Możliwość zastąpienia mleka pełnego preparatami mlekozastępczymi posiada więc dla naszej gospodarki duże znaczenie. Badania nad opracowaniem własnych receptur i technologii, których współautorem jest dr Tadeusz Obrusiewicz, rozpoczęto już w 1962 r. Początkowo opracowano dwa preparaty, jeden przeznaczony dla cieląt hodowlanych (typ H), drugi dla cieląt opasowych (typ O). Na technologię tych preparatów uzyskano patent i w 1964 r. została uruchomiona w Polsce ich masowa produkcja. Przeprowadzone doświadczenia wykazały wysoką wartość obu preparatów, a porównania z najbardziej renomowanym preparatem holenderskim "Denkavit" wykazały, że polskie preparaty nie ustępują w niczym produkowanym przez stare firmy zachodnioeuropejskie. N a uwagę zasługują też wyniki wykorzystania preparatu mleko-zastępczego typu O do żywienia prosiąt przy odsądzaniu ich w wieku 10 dni od macior. Produkcja preparatów mlekozastępczych na dużą skalę wymaga rozwiniętego przemysłu mleczarskiego, a szczególnie licznych proszkowni mleka. Ponieważ w Polsce mleczarnie zwracają rocznie producentom ok. 1,5 min ton mleka chudego - zespół, którego członkiem jest dr Tadeusz Obrusiewicz, podjął prace nad wynalezieniem takich preparatów, które rozpuszczone w mleku chudym przywracałyby mu wartość energetyczną i biologiczną równą mleku pełnemu. W tym celu opracowano recepturę i technologię preparatu mlekozastępczego K. Przeprowadzone doświadczenia wykazały, że regenerowane w ten sposób mleko chude .było równe pod względem wartości pokarmowej mleku pełnemu. Uznano jednak za konieczne przeprowadzenie dalszych prób nad wyprodukowaniem takiego preparatu do regeneracji mleka chudego w płynie, którego produkcja eliminowałaby całkowicie drogi proces suszenia. Po licznych próbach preparat taki, który nazwano "typ M", udało się uzyskać. Ma on konsystencję margaryny, rozpuszcza się bardzo dobrze w mleku, zachowując składniki tłuszczowe w postaci emulsji. Ponadto produkcja tego preparatu jest bardzo prosta. Przy rozpuszczaniu w mleku chudym preparat ten daje takie same rezultaty, jak równoważne ilości suchej masy mleka pełnego lub poprzednich preparatów. Preparat M może być szeroko propagowany do regeneracji mleka chudego dla żywienia cieląt w krajach nie posiadających dostatecznie rozbudowanego przemysłu mleczarskiego. Dr Tadeusz Obrusiewicz za działalność zawodową 1 społeczną udekorowany został Srebrnym i Złotym Krzyżem Zasługi. NAGRODA NAUKOWAza całokształt badań nad dziejami imperializmu niemieckiego PROF. DR JANUSZ PAJEWSKI Urodził się 5 maja 1907 r. w Warszawie "w rodzinie Zdzisława Pajewskiego i jego żony Stefanii z Reklewskich. Studia historyczne odbył na Uniwersytecie Warszawskim, uzyskując 12 grudnia 1929 r. dyplom doktora filozofii z zakresu historii. Dalsze studia odbywał w Wiedniu i Budapeszcie. W 1933 r. habilitował się na Uniwersy Laureaci nagród tecie Warszawskim, uzyskując tytuł naukowy docenta historii nowożytnej. W tym też roku podjął wykłady i ćwiczenia ma Uniwersytecie. W latach 1937-1939 prowadził wykłady na Wyższej Szkole Dziennikarskiej, a od 1938 r. także w Szkole Nauk Politycznych. Był również w latach 1935 - 1937 nauczycieI A O ", lem historii w Żeńskim Gimnazjum Cecylii Platerówny w Warszawie. Wybuch drugiej wojny światowej (1939) przerwał działalność pedagogiczną doc. dra Janusza Pajewskiego. W okresie okupacji przebywał w Warszawie, pracując w latach 1940 -1941 w czytelni "Ateneum" , a następnie do 1944 r. w Szkole Sekretarek Edmunda Jana Reymana jako 'wykładowca. Równocześnie od 1942 r. działał aktywnie w akcji tajnego nauczania, prowadząc kilka kompletów. Kontynuował również pracę naukową przygotowując dla wydawnictwa "Biblioteka Wiedzy o Polsce" dwa tomy Historii Polski Nowożytnej oraz studium o Zygmuncie Auguście. Uległy one wraz z innymi materiałami zniszczeniu podczas Powstania Warszawskiego w r. 1944. Po wyzwoleniu w 1945 r. doc. dr Janusz Pajewski wznowił wykłady na Uniwersytecie Warszawskim. Równocześnie przez jeden rok wykładał w Szkole Głównej Handlowej oraz w Szkole Nauk Politycznych. W październiku 1945 r. powołany został na stanowisko zastępcy dyrektora Biura do Spraw Repatriacji w Ministerstwie Spraw Zagranicznych. Pełnił te obowiązki do 30 listopada 1946 r. W dniu l grudnia 1946 r. doc. dr Janusz Pajewski przeniósł się do Poznania, gdzie na zaproszenie Wydziału Humanistycznego Uniwersytetu Poznańskiego objął Katedrę Historii Powszechnej Nowożytnej. Tytuł profesora nadzwyczajnego otrzymał 30 czerwca 1954 r. decyzją Centralnej Komisji Kwalifikacyjnej, a w pięć lat później (1959) Rada Państwa nadała mu tytuł profesora zwyczajnego. W okresie przedwojennym prof. dr Janusz Pajewski zajmował się w pierwszym rzędzie badaniami w dziedzinie polityki zagranicznej Polski w XVI wieku. Drugi kierunek zainteresowań naukowo-badawczych obejmował wiek XX, a szczególnie historię stosunków międzynarodowych. Wynikiem tych badań było wiele opublikowanych prac i artykułów, z których część dotyczyła stosunku Polski do spraw węgierskich i tureckich w XVI wieku. Wymienić tu można m. in. prace: Węgierska polityka Polski w połowie XVI wieku (1540 -1571), wydana nakładem Polskiej Akademii Umiejętności w 1932 r.; Stosunki polsko-węgierskie i niebezpieczeństwo tureckie w latach 1516 -1526 (Rozprawy Historyczne Towarzystwa N aukcwego Warszawskiego, t. IX z 1930 r.) a także liczne artykuły. Drugi kierunek zainteresowań naukowych Janusza Pajewskiego reprezentowały liczne artykuły, m. in. Racja stanu a ideologia. Na marginesie polityki zagranicz nej Mussoliniego ("Przegląd Powszechny" 1938 r.), a szczególnie hasła w Encyklopedii Nauk Politycznych, dotyczące wielu podstawowych zagadnień z historii dyplomacji. Z przeniesieniem się prof. dra Janusza Pajewskiego do Poznania wiąże się wzrost jego zainteresowań niemcoznawczych. Pasjonują go szczególnie takie problemy, jak rozwój imperializmu niemieckiego, geneza I wojny światowej (1914-1918), nacjonalizm i militaryzm niemiecki. Prace, będące wynikiem tego okresu działalności naukowej profesora stanowią szczególnie cenny dorobek historiografii polskiej. W Poznaniu napisał książkę pL Niemcy w czasach nowożytnych (1517-1939) wydaną w 1947 r., która stanowi do chwili obecnej cenny podręcznik dla studentów. Wspólnie z Władysławem Głowackim wydał pracę pL Analogie rewizjonizmu niemieckiego (Poznań 1947). Jednym z najwybitniejszych dzieł prof. dra Janusza Pajewskiego jest wydana w 1959 r. książka pL Mitteleuropa. Studia Z dziejów imperializmu niemieckiego w dobie pierwszej wojny światowej. Jest to jedna z nielicznych polskich książek dotyczących tej dziedziny zagadnień historii międzynarodowej. W 1967 r. pojawia się na półkach księgarskich obszerna synteza pióra prof. dra Pajewskiego pL Historia powszechna 1871 -1928. Stanowi ona jeden z tomów wielkiego zbiorowego wydawnictwa, obejmującego całokształt dziejów powszechnych. Z międzywojennymi zainteresowaniami profesora wiąże się jeszcze wydana dwukrotnie książka pL Buńczuk i koncerz. Z dziejów wojen polsko-tureckich (Warszawa 1960 i 1963). Z poważnego dorobku naukowego prof. dra Janusza Pajewskiego, obejmującego około 150 prac, wymienić należy jeszcze studia z dziejów stosunków polsko-niemieckich (których szereg napisał w Poznaniu), m. in. Polityka imperializmu niemieckiego w sprawie polskiej podczas I wojny światowej ("Studia i Materiały do Dziejów Wielkopolski i Pomorza", L 'l, 1955), Polityka mocarstw centralnych wobec Polski podczas pierwszej wojny światowej. ("Roczniki Historyczne" t. 28, 1962). Na podkreślenie zasługuje także szereg artykułów, m. in.: Konflikt junkrów Z burżuazją w początkach ery imperializmu ("Przegląd Zachodni" 1951), Podłoże gospodarczo-społeczne niemieckich planów strategicznych przed pierwszą wojną światową ("Przegląd Zachodni" 1952), Wewnętrzne sprzeczności imperializmu niemieckiego na tle polityki Rzeszy wobec Rosji w przededniu pierwszej wojny światowej ("Przegląd Zachodni" 1954), Ze studiów nad stosunkiem imperializmu niemieckiego do Rosji w latach 1904-1905 ("Roczniki Historyczne" t. 21 1953-1954). Prof, dr Janusz Pajewski jest również wybitnym autorem wielu znakomitych i niezwykle cennych artykułów popularnonaukowych, publikowanych w czasopismach i gazetach, umożliwiających zapoznanie się szerokich rzecz czytelników z najnowszymi osiągnięciami nauk historycznych. Obok działalności naukowo-badawczej prof. dr Janusz Pajewski prowadzi również niezwykle aktywną działalność pedagogiczną i dydaktyczną. Wykształcił on w toku swej pracy na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza ponad 150 magistrów, 24 doktorantów i pięciu docentów historii powszechnej nowożytnej. Wielu z nich pracuje dalej w Katedrze oraz w Instytucie Zachodnim w Poznaniu, w wyższych szkołach i instytucjach naukowych w Warszawie, Szczecinie, Gdańsku. Prof, dr J anusz Pajewski wykładał również wielokrotnie za granicą, m. in. w Niemieckiej Republice Demokratycznej na temat stosunków polsko-niemieckich, na Uniwersytecie w Tuluzie (1963), na sympozjum w Genewie zorganizowanym przez Organizację Narodów Zjednoczonych dla dyplomatów z krajów Afryki i Azji, gdzie mówił o podstawach historycznych polskiej polityki zagranicznej, na Sorbonie (1966) na Laureaci nagródtemat "Polska między Wschodem a Zachodem", a także w Poitiers, Strassburgu i Wiedniu w Institut fur Ost und Sud Europa", w Paryżu (1968), gdzie mówił o zagadnieniach roku 1918. W latach 1951 -1952 był organizatorem Wydziału Historycznego Uniwersytetu Poznańskiego, a następnie pełnił przez okres trzech lat (1952 - 1955) obowiązki prodziekana tego Wydziału. W latach 1955 - 1958 był dziekanem Wydziału Filozoficzno-Historycznego Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza; w latach 1957-1960 członkiem Rady Głównej Szkolnictwa Wyższego. Obok pracy naukowej, pedagogicznej i dydaktycznej na Uniwersytecie prof. dr Pajewski był w latach 1947 -1953 kierownikiem Studium Niemcoznawczego, przemianowanego później na Sekcję Badania Dziejów Niemiec Instytutu Zachodniego, którego członkiem jest do chwili obecnej. Jest wybitnym działaczem Polskiego Towarzystwa Historycznego, w którego Oddziale Poznańskim pełnił szereg funkcji, m. in. w latach 1953 -1957 był wiceprezesem Zarządu Oddziału. Jest członkiem Komisji Historycznej Polsko- Niemieckiej Polskiej Akademii Nauk i Niemieckiej Akademii Nauk. Jest też członkiem wielu towarzystw naukowych, m. in. członkiem Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk (od 1947), był sekretarzem Wydziału II Historii Nauk Społecznych oraz członkiem Zarządu Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk, a obecnie pełni funkcje przewodniczącego Komisji Historycznej. Dnia 22 lipca 1951 r. został powołany na współpracownika Komisji Historycznej Polskiej Akademii Umiejętności w Krakowie. Był wielokrotnie nagradzany za działalność naukową i dydaktyczną. Otrzymał m. in. w 1963 r. nagrodę naukową indywidualną II stopnia Ministra Szkolnictwa Wyższego, a w latach 1967 i 1968 nagrody indywidualne I stopnia Ministra Oświaty i Szkolnictwa Wyższego. W uznaniu wybitnych zasług prof. dr Janusz Pajewski został odznaczony przez Radę Państwa Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski (1964). Posiada Złoty Krzyż Zasługi (1955) oraz Odznakę Tysiąclecia (1964). Prezydium Rady Narodowej m. Poznania przyznało mu Odznakę Honorową Miasta Poznania (1967). ZESPOŁOWA NAGRODA NAUKOWA przYznana za osiągnięcia w badaniach naukowych w dziedzinie biologicznej rekonstrukcji drzewostanów PuszczY Notecko- Warciańskiej zespo lo wi pracowników naukowych Wyższej Szkoty Rolniczej w Poznaniu wskladzie: prof. dr Karol Mańka, doc. dr Witold Mucha i doc. dr Alfred Szmidt. Zespół posiada poważne osiągnięcia w dziedzinie nauk leśnych, wśród których na specjalne podkreślenie zasługuje fakt zastosowania w praktyce wyników tych badań w dziedzinie biologicznej rekonstrukcji małoproduktywnych siedlisk monokultur sosnowych Puszczy N otecko - Warciańskiej. Puszcza zaatakowana została w latach 1920 - 1929 przez groźnego pasożyta strzygonia choinówkę, co spowodowało konieczność usunięcia drzewostanów i odnowienia ich na wielkich obszarach. Wprowadzenie jednogatunkowych upraw na ubogich z natury i zdegradowanych siedliskach - bez odpowiedniego przygotowania gleby oraz bez innych zabiegów agrotechnicznych - doprowadziło do skarłowacenia drzewostanów w 'wielu partiach puszczy. Żywym dowodem tragicznych skutków są istniejące tam zwarte obszary rachitycznych monokultur sosnowych, bardzo słabo przyrastających. Drzewostany puszczy znajdują się ponadto w stanie permanentnego zagrożenia inwazją szkodników świata owadziego oraz grzybów. Toteż zagadnienie rekonstrukcji monokultur sosnowych Puszczy N otecko- Warciańskiej urasta, zwłaszcza w ostatnich latach, do rangi czołowego problemu gospodarczego Wielkopolski. Jest ono niesłychanie złożone, dotyczy bowiem nie tylko skomplikowanych aspektów natury biologicznej, lecz jest jednocześnie zagadnieniem techniczno-ekonomicznym. Pomyślne rozwiązanie problemów rekonstrukcji puszczy wiąże się z uproduktywnieniem dziesiątków tysięcy hektarów powierzchni leśnej i wydatnym zwiększeniem możliwości gospodarczych. W tej myśli od kilku lat prowadzone są podstawowe badania naukowe w dziedzinie biologicznej rekonstrukcji puszczy. Obejmują one: zagadnienie agromelioracji i nawożenia zdegradowanych siedlisk leśnych; zagadnienie metody i techniki ochrony upraw młodników i drzewostanów przed szkodnikami świata owadziego i zagadnienie metodologii zwalczania groźnej choroby drzewostanów puszczy powodowanej przez hubę korzeni. PROF. DR KAROL MAŃKA Urodził się 7 stycznia 1915 r. w rodzinie piekarza Leopolda Mańki i jego żony Agnieszki z domu Kwaśnej w Wyrach pow. Tychy, gdzie też uczęszczał do szkoły powszechnej. Dalsze wykształcenie otrzymał w gimnazjum neoklasycznym w Mikołowie, które ukończył w r. 1934. W tym samym roku rozpoczął studia na Wydziale Rolniczo- Leśnym Uniwersytetu Poznańskiego, które zakończył dyplomem magistra-inżyniera leśnictwa. Pracę magisterską z zakresu fitopatologii leśnej napisał pod kierunkiem prof. dra Karola Zaleskiego. W maju 1940 r. Karol Mańka aresztowany został w rodzinnej miejscowości na Śląsku za odmowę wstąpienia do Wehrmachtu i osadzony w obozie koncentracyjnym w Dachau, a następnie w Sachsenhausen, skąd zwolniono go w listopadzie 1940 r. Po blisko pięciomiesięcznym pobycie u rodziców skierowano go na początku kwietnia 1941 r. w charakterze robotnika leśnego do leśnictwa Długa w pobliżu Wałbrzycha, gdzie wespół z innymi robotnikami polskimi pracował do końca wojny. Po wyzwoleniu w maju 1945 r. Karol Mańka nawiązał kontakt z Okręgową Dyrekcją Lasów Państwowych w Bytomiu i rozpczął z dniem l czerwca 1945 r. pracę jako adiunkt w Państwowym Nadleśnictwie Pszczyna. Po dwóch miesiącach został przeniesiony do Leśnego Ośrodka Szkoleniowego w Kuźni Nieborowickiej, gdzie działał do końca 1946 r. jako adiunkt i wykładowca, a także jako jeden z organizatorów tej powstającej wówczas placówki. Z dniem l marca 1946 r. objął stanowisko starszego asystenta przy Katedrze Botaniki Ogólnej i Fitopatologii U niwersytetu Poznańskiego, a l września 1950 r. stanowisko adiunkta przy Katedrze Fitopatologii. Z chwilą utworzenia Wyższej Szkoły Rolniczej Karol Mańka stał się jej pracownikiem naukowym w tej samej Katedrze. 8 maja 1951 r. promowany został na doktora nauk leśnych na podstawie rozprawy Badania terenowe i laboratoryjne nad opinką miodową ze szczególnym uwzględnieniem jej biologii na sztucznych pożywkach. Promotorem był prof. dr Karol Zaleski. 1 lipca 1954 r. mianowany został zastępcą profesora, a 30 czerwca tegoż roku Centralna Komisja Klasyfikacyjna przyznała mu stopień naukowy docenta. Od l września 1956»r. powierzono mu obowiązki kierownika powołanego w tym samym dniu Zakładu Fitopatologii Leśnej Wyższej Szkoły Rolniczej. W dniu l kwietnia 1959 r., kiedy Zakład ten został przekształcony w pierwszą w Polsce Katedrę Fitopatologii Leśnej, objął z kolei obowiązki jej kierownika. Dnia 27 kwietnia 1963 r. powołany został na stanowisko profesora nadzwyczajnego. W latach Laureaci nagród 1957 - 1962 pełnił także funkcje kierownika Laboratorium Mikrobiologii, a następnie Zakładu Fitopatologii Rolnej Instytutu Ochrony Roślin w Poznaniu. Od l września 1962 r. jest . prorektorem do spraw nauczania Wyższej Szkoły Rolniczej w Poznaniu, od 1963 do 1966 był członkiem Sekcji Rolnej Rady Głównej Ministra Szkolnictwa Wyższego. Od 1963 r. jest członkiem Rady Naukowej Instytutu Biologii Stosowanej Wyższej Szkoły Rolniczej w Poznaniu i przewodniczącym Rady Naukowej Instytutu Ochrony Roślin w Poznaniu. Przez dwie kadencje pełnił (poczynając od r. 1960) funkcję przewodniczącego Rady N aukowo- Dydaktycznej dla Leśnych Zakładów Doświadczalnych Wyższej Szkoły Rolniczej w Poznaniu. Prof. dr Karol Mańka w badaniach naukowych skoncentrował się ostatnio głównie na zagadnieniu huby korzeni (Fomes annosus) na terenie Puszczy Notecko-Warciańskiej. Obejmowały one poszukiwania metod zwalczania tej niezwykle groźnej dla lasów 'Wielkopolskich choroby drzew. Przedmiotem badań były m. in. wpływ sposobów odnowienia drzewostanów sosnowych na 'Występowanie huby oraz wpływ zabiegów pielęgnacyjnych na stopień porażenia drzew ii drzewostanów przez hubę, jak również stopień odporności na hubę drzewostanów sosnowych. W wyniku badań udało się mu wespół z jego współpracownikami ustalić m. in. niezmiernie istotny czynnik, jakim jest termin dokonywania cięć drzewostanów. Okazało się bowiem, że najbardziej korzystne z punktu widzenia ochrony drzewostanów przez hubę korzeni jest prowadzenie cięć w okresie wiosennym i z początkiem lata. Stwierdzenie to posiada kapitalne znaczenie praktyczne dla ochrony i stanu zdrowotnego drzewostanów. Prof. dr Karol Mańka jest od szeregu lat związany z działalnością wielu towarzystw naukowych, szczególnie z Poznańskim Towarzystwem Przyjaciół Nauk, w którym od dwóch kadencji jest przewodniczącym Komisji Leśnej; z Polskim Towarzystwem Botanicznym (przez dwa lata był przewodniczącym Oddziału Poznańskiego); z Polskim Towarzystwem Leśnym (przez trzy kadencje był przewodniczącym Oddziału Poznańskiego, przez jedną kadencję zastępcą przewodniczącego Zarządu Głównego). W okresie od 1955 r. odbył szereg naukowych podróży zagranicznych, a mianowicie: do Niemieckiej Republiki Demokratycznej (1955 i 1967), Szwecji (1957), Anglii (1960 i 1967), Czechosłowacji (1964), Danii (1968), Stanów Zjednoczonych Ameryki Płn. (1960), Kanady (1960), Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich (1960). Wygłosił w czasie ich trwania cztery referaty naukowe, wykonał jedną pracę badawczą, a dwie takie prace Uedną wykonaną na miejscu, drugą tylko zreferowaną) przekazał do druku w Stanach Zjednoczonych Ameryki Płn. i Niemieckiej Republice Demokratycznej. Posiada odznaczenia: Krzyż Kawalerski Orderu Polonia Restituta (1968), Odznakę honorową "Za zasługi w rozwoju województwa poznańskiego", Złotą honorową odznakę Związku Młodzieży Wiejskiej i Złotą Odznakę Polskiego Towarzystwa Leśnego. DOC. DR WITOLD MUCHA Urodził się 16 sierpnia 1921 r. w Smrokowie powiat Miechów, w rodzinie rolnika Wincentego Muchy i jego żony Zofii z Żurków. Do szkoły powszechnej uczęszczał w Smrokowie i Słomnikach pow. Miechów. Małą maturę uzyskał w Gostyniu Wlkp. w 1939 r., a świadectwo dojrzałości na kursach tajnego nauczania w 1942 r. w Miechowie. W latach okupacji (1939 - 1945) Witold Mucha był członkiem grup konspiracyjnych, a następnie walczył w oddziałach partyzanckich. W 1946 r. zapisał się na Wydział Rolniczo- Leśny Uniwersytetu Poznańskiego, który ukończył w r. 1950. Pracował od l lipca 1948 r. do l kwietnia 1951 r. kolejno jako pracownik techniczny Katedry Gleboznawstwa, zastępca asystenta i młodszy asystent od l kwietnia 1951 r. do l lutego 1965 r. jako adiunkt, od l lutego 1965 r. jako docent etatowy. Stopień doktora nauk rolniczo-leśnych uzyskał w styczniu 1959 r. na podstawie pracy Wydzielanie siedlisk na podstawie właściwości gleb typu bielicowego, a stopień naukowy docenta 14 grudnia 1963 r. po pracy habilitacyjnej na temat Zagadnienia ewolucji gleb leśnych po melioracji. Doc. dr Witold Mucha jest od l maja 1966 r. kierownikiem Zakładu Gleboznawstwa Leśnego i Nawożenia Lasu, a od l września 1966 r. prodziekanem Wydziału Leśnego Wyższej Szkoły Rolniczej. Doc. dr Witold M ucha prowadzi szerokie badania nad stosunkami glebowymi siedlisk puszczy. W trakcie badań wskazał na szereg bardzo istotnych czynników kształtujących niekorzystne warunki rozwoju drzew i drzewostanów, m. in.: warstwowa budowa gleb leśnych oraz tworzenie się na styku tych warstw niepożądanych związków chemicznych utrudniających rozwój systemu korzeniowego drzew; tworzenie się niekorzystnych poziomów próchniczo-iluwialnych utrudniających rozwój systemów korzeniowych roślin drzewiastych występowanie dużej ilości toksycznego glinu, żelaza i wodoru oraz wyjątkowo duże zakwaszenie środowiska glebowego; brak połączeń trwałych, organo-mineralnych oraz gromadzenie się formy próchnicy kumulującej nieużyteczne pod względem biologicznym składniki. W oparciu o analizę wyników badań laboratoryjnych oraz badań terenowych można było wskazać na odpowiedni zestaw zabiegów agromelioracyjnych w celu uruchomienia nieczynnych dotąd związków glebowych. Zastosowanie nowej techniki uprawy gleb doprowadziło 6 Kronika m. Poznania Laureaci nagródw rezultacie do widocznej i bardzo korzystnej poprawy warunków siedliskowych, 00 wyraznie zaznaczyło się w bieżącym przyroście masy drzewnej upraw i młodników. Rozwijające się pomyślnie uprawy i młodniki oraz towarzysząca roślinność dna lasu (runo leśne) wskazują na wyraźną sukcesję siedlisk leśnych od boru suchego i świeżego do boru mieszanego. Uzyskane wyniki rokują duże nadzieje na przyszłość. Doc. dr Witold Mucha jest członkiem Polskiego Towarzystwa Gleboznawczego, w którym pracuje w Komisji Próchnicy Gleb i w Komisji Klasyfikacji, Nomenklatury i Genezy Gleb Leśnych, Międzynarodowego Towarzystwa Gleboznawczego, Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk, Komitetu Chemii Rolnej i Gleboznawstwa Polskiej Akademii Nauk. Posiada odznaczenia bojowe: Krzyż Walecznych, Brązowy Krzyż Zasługi z Mieczami, Krzyż Partyzancki, Medal za Wolność i Zwycięstwo, Odznakę Grunwaldu. Za osiągnięcia dydaktyczno-wychowawcze i naukowo-badawcze został odznaczony Złotym Krzyżem Zasługi (1964), Odznaką honorową "Za zasługi w rozwoju województwa poznańskiego". W czasie studiów był członkiem Związku Niezależnej Młodzieży Socjalistycznej, Związku Akademickiego Młodzieży Polskiej oraz Polskiej Partii Socjalistycznej. Jest członkiem Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. DOC. DR ALFRED SZMIDT Urodził się 8 lipca 1920 roku w Połtawie (Związek Socjalistycznych Republik Radzieckich) w rodzinie nauczyciela Alfreda Szmidta i jego żony Aliny zZatrybów. Po przybyciu do Polski uczęszczał do szkoły powszechnej w Radziejowie Kujawskim, a potem do gimnazjum w Lipnie, w którym w 1938 r. uzyskał świadectwo maturalne. W r. 1938 odbywał służbę wojskową w Szkole Podchorążych Artylerii we Włodzimierzu. Brał udział w kampanii wrześniowej w 1939 r., a po ucieczce z niewoli niemieckiej schronił się w Warszawie. W latach okupacji (1939 - 1945) pracował dorywczo w Warszawie, a potem w Grójcu i w okolicach, m. in. również jako robotnik leśny. Za udział w ruchu oporu poszukiwany był przez Gestapo. Bezpośrednio po wyzwoleniu Warszawy wrócił do Lipna gdzie wstąpił do szeregów Wojska Polskiego. S tudia na Wydziale Rolniczo-Leśnym U niwersytetu Poznańskiego, rozpoczęte w r. 1946, ukończył z wyróżnieniem w 1950 r. Od 1948 r. pracował jako asystent tego Wydziału. Po uzyskaniu stopnia doktora na podstawie pracy Szkodniki owadzie ważniejszYch drzew leśnych w 1956 r., przebywał na rocznym stypendium zagranicznym, zapoznając się z pracą licznych placówek naukowych w Niemieckiej Republice Federalnej, Francji i Szwajcarii. W 1961 r. uzyskałstopień naukowy docenta ma podstawie pracy habilitacyjnej przeprowadzonej na Wydziale Leśnym Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie. Dotyczyła ona zagadnienia zwalczania szkodników leśnych. Powierzano mu kierownictwo Zakładu Entomologii Leśnej przy Katedrze Ochrony Lasu, w której pracuje do dzisiejszego dnia. Badania prowadzone przez doc. dra Alfreda Szmidta na licznych powierzchniach doświadczalnych w zakresie metodologii ochrony upraw, młodników i drzewostanów przed szkodnikami owadzimi, pozwoliły na ustalenie ilościowego i jakościowego składu najważniejszych szkodników stanowiących potencjalne i rzeczywiste zagrożenie upraw i drzewostanów Puszczy Notecko- Warciańskiej. Celem badań biologii ważniejszych szkodników było ustalenie metody i techniki zwalczania szkodników w specyficznych warunkach puszczy. Główną uwagę doc. dr Szmidt skoncentrował nad zagadnieniem zwalczania bardzo groźnych szkodników: szeliniaka sosnowca, cetyńców oraz opaślika. W oparciu o analizę obszernego materiału doświadczalnego oraz analizę uzyskanych wyników, doc. dr Alfred Szmidt sprecyzował zalecenia uwzględnienia dezyderatów ochrony lasu przy niektórych podstawowych czynnościach hodowlanych. Niezmiernie istotne z gospodarczego punktu widzenia jest jego określenie metod chemicznego zwalczania szkodników, a zwłaszcza groźnych cetyńców z rodziny korników. Przeprowadzone badania metodyczne pozwoliły ustalić m. in. zestaw najskuteczniejszych środków chemicznego zwalczania (insektycydów), a następnie stopień skuteczności działania środków chemicznych. Doc. dr Alfred Szmidt posiada na swym koncie ponad 50 prac naukowych drukowanych w kraju i za granicą. Jest członkiem licznych towarzystw naukowych, bierze udział w pracach organizacji społecznych i politycznych, utrzymuje bardzo ścisły kontakt z praktyką ochrony lasu, będąc między innymi członkiem Komisji M.L. i P.D. - powołanych do rozwiązania najistotniejszych aktualnych problemów ochroniarskich. Bierze udział w licznych zjazdach naukowych krajowych i zagranicznych związanych z problemami ochrony roślin. Pełni szereg funkcji organizacyjnych związanych z pracą Wyższej Szkoły Rolniczej oraz w Komisjach Ministerstwa Oświaty i Szkolnictwa Wyższego. Ostatnio pełnił kolejno funkcje: kierownika Zawodowego Studium Zaocznego, prodziekana Wydziału Leśnego (1964 - 1966) oraz aktualnie dziekana Wydziału Leśnego Wyższej Szkoły Rolniczej. Posiada odznaczenia: Złoty Krzyż Zasługi (1966) oraz Srebrną Odznakę Janka Krasickiego. NAGRODA ROLNICZA za całokształt działałności związanej z przekazywaniem zdobyczY nauki do praktyki rolniczej DOC. DR STEFAN HOSER Urodził się w Warszawie 3 stycznia 1897 r. w rodzinie urzędnika bankowego Jana Hosera i jego żony Marii z Garczyńskich. Ukończył gimnazjum im. Stanisława Staszica w Warszawie. Po zakończeniu działań wojennych w 1920 r. wznowił studia w Szkole Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie, którą ukończył w r. 1922, otrzymując dyplom inżyniera rolnictwa. W tym samym roku otrzymał nominację na starszego asystenta przy Katedrze Hodowli Ogólnej. Równocześnie kontynuował dalsze studia na Uniwersytecie Poznańskim na Wydziale Rolniczo- Leśnym, uzyskując w 1924 r. stopień magistra. W 1925 r. zaangażowany został do Wielkopolskiej Izby 6* Laureaci nagród Rolniczej jako inspektor-specjalista w hodowli bydła i trzody chlewnej. Organizuje w tym czasie kontrolę mleczności krów oraz użytkowości trzody chlewnej - dziedzin dotąd wśród wielkopolskich hodowców nie stosowanych. N a tym stanowisku pracował do końca sierpnia 1939 r. Bo wysiedleniu przez okupanta hitlerowskiego, pracował pod Warszawą jako robotnik rolny. W lutym 1945 r., gdy tylko warunki na to pozwoliły, powrócił do Poznania i objął stanowisko naczelnika Wydziału Produkcji Zwierzęcej w Wojewódzkiej Izbie Rolniczej. Po likwidacji Izby pozostał na tym samym stanowisku w Wojewódzkim Związku Samopomocy Chłopskiej, a następnie, po przekazaniu agend rolnictwa przez Urząd Wojewódzki, pracował tam na tym samym stanowisku, zwracając szczególną uwagę na odbudowę i rozwój zniszczonej przez okupanta hodowli i produkcji zwierzęcej. W 1947 r. został delegowany przez ministra Rolnictwa do Anglii po zakup 250 macior i 25 knurów. Był to największy import materiału zarodowego do Polski, który stworzył fundamenty do odbudowy hodowli zarodowej trzody chlewnej, i stworzył podstawy do prowadzenia wielu hodowli zarodowych, które istnieją do dnia dzisiejszego. W tym samym czasie mianowany został komisarzem ministra Rolnictwa w akcji "H", mającej za zadanie przyspieszenie odbudowy hodowli i produkcji zwierzęcej w Wielkopolsce, otoczenie hodowli w chowie masowym opieką i chronienie jej od nieuzasadnionego niszczenia przez rekwizycje i dostawy obowiązkowe. Jedną z jego pierwszy eh czynnoscl w okresie powojennym było reaktywowanie Związków Hodowców Bydła i Związku Hodowców i Producentów Trzody Chlewnej; opierając się w ten sposób na aktywie społecznym, uzyskał w tej pracy wydatną pomoc. Dzisiaj Związek Hodowców Trzody Chlewnej jest najsilniejszym i najlepiej pracującym związkiem branżowym w Wielkopolsce. Dzięki swej energii i znajomości potrzeb województwa Stefan Hoser przyczynił się do wyrównania w stosunkowo krótkim czasie strat, jakie w ,latach okupacji poniosła hodowla i produkcja zwierzęca w Wielkopolsce, która w tej dziedzinie wysunęła się na pierwsze miejsce w kraju. Reaktywował również założone przed r. 1939 Spółdzielnie Zbytu Zwierząt Rzeźnych, które następnie dały możność powołania w Poznaniu Centrali Mięsnej. W 1950 r. został przez ministra Rolnictwa oddelegowany do Państwowego Instytutu Naukowego Gospodarstwa Wiejskiego, otrzymując nominację na dyrektora Zootechnicznego Zakładu Doświadczalnego w Pawłowicach k. Leszna. Praca naukowa, wykłady, zajęcia dydaktyczne i szeroko prowadzone prace doświadczalne nie spowodowały zerwania więzi z szeroką praktyką rolniczą i pracą nad podniesieniem produkcji zwierzęcej w chowie masowym. W grudniu 1950 r. został promowany na doktora rolnictwa, a następnie przeszedł całkowicie do pracy naukowej w Wyższej Szkole Rolniczej w Poznaniu. W 1961 r. otrzymał tytuł docenta. Doc. dr Stefan Hoser czynnie pracuje w Zrzeszeniu i Wojewódzkim Związku Producentów Trzody Chlewnej. Jest członkiem zespołu redakcyjnego "Poradnika Gospodarskiego" oraz przewodniczącym Kolegium Redakcyjnego wydawanego od sześciu lat czasopisma fachowego "Trzoda Chlewna", wydawanego obecnie w nakładzie 45 000 egz. Dorobek piśmienniczy doc. Hosera obejmuje ponad 200 artykułów, rozpraw, broszur i podręczników. Zasługą doc. dr Stefana Hosera jest szerokie spopularyzowanie nowoczesnych metod konserwacji pasz.. Znane jest szeroko upowszechnione stosowanie wysokobiałkowych kiszonek kombinowanych. Dzięki nim rolnictwo uzyskało wysokie efekty produkcyjne, szczególnie w tuczu bekonowym. Przy ścisłym współdziałaniu ze Związkiem Producentów Trzody Chlewnej, doc. dr Stefan Hoser organizował tucze pokazowe, które miały na celu nauczenie rolników nowoczesnych sposobów tuczu i które wprowadzają do szerokiej praktyki rolniczej zasady racjonalnego żywienia trzody chlewnej. Wyniki tej pracy opublikowano w specjalnym wydawnictwie "Poradnika Gospodarskiego", a materiały zostały szeroko wykorzystane w szkoleniu rolników całego kraju. Należy podkreślić, że doc. dr Stefan Hoser był też inicjatorem i propagatorem wprowadzenia i upowszechnienia w naszym województwie w masowej produkcji w 1968 r. suszu ziemniaczanego. Przeprowadził cały szereg doświadczeń w żywieniu trzody i wykazał, że poprzez susz ziemniaczany można poprawić jakość tuszy eksportowej, przy równoczesnym zastąpieniu częściowym tym suszem śruty, produkowanej z ziarna chlebowego. Susz został wprowadzony do żywienia w chowie masowym w całym kraju. Spowoduje to zmniejszenie skarmiania zbóż chlebowych przez trzodę chlewną, a w konsekwencji obniży import zbóż. Doc. dr Stefan Hoser od chwili powołania Rady Naukowej przy ministrze Rolnictwa jest przewodniczącym Komisji do Spraw Hodowli Trzody Chlewnej. W uznaniu zasług i osiągnięć w dziedzinie podniesienia hodowli i produkcji zwierzęcej w województwie i w kraju, Rada Państwa udekorowała doc. dr Stefana Hosera Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski (1962). Zebrali: Alfred Laboga i Tadeusz Orlik DR ZOFIA KAWECKA Jubileusz 50-lecia Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza to wielkie święto nie tylko dla środowiska naukowego Poznania, ale i całego kraju. W ciągu półwiekowej historii poznańska uczelnia zapisała niejedną chlubną kartę w dziejach nauki polskiej. Zasługi Uniwersytetu mierzyć należy zarówno plejadą znakomitych naukowców, jak i olbrzymimi zastępami wykształconych specjalistów w różnych dziedzinach życia politycznego, gospodarczego i kulturalnego. Historia Uniwersytetu to historia życia i pracy wielu jego pracowników, w równej mierze tych o bardzo głośnych nazwiskach, znanych szerszemu ogółowi, j ak i tych mniej znanych. N a tej długiej liście zasłużonych dla tej uczelni pracowników na pewno poczesne miejsce zajmuje dr Zofia Kawecka - bibliotekarka, długoletni pracownik, a potem dyrektor Biblioteki Głównej Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza. Któż z bywalców Biblioteki nie zna tej niezwykle sympatycznej, zawsze pogodnej i pełnej wigoru starszej pani. Jej sylwetka mocno zrosła się z dostojnym gmachem przy ul. Ratajczaka 38/40. Należy do grona tych zasłużonych bibliotekarzy, którzy przez wiele lat swoją pracą wiernie służyli Bibliotece, Uniwersytetowi, miastu. Ankieta personalna dr Zofii Kaweckiej w rubryce: ..Przebieg pracy zawodowej" wygląda bardzo skromnie. Widnieje tam tylko jedna instytucja: Biblioteka Uniwersytecka. Kiedy jesteśmy już przy ankiecie personalnej, to spójrzmy trochę nie dyskretnie i na jej pierwszą stronę. Zofia Kawecka urodziła się 4 kwietnia 1888 r. w Jugosławii, w bośnieńskiej miejscowości Dolnja Tuzla. Ojciec po ukończeniu studiów prawniczych w Krakowie był sędzią w Tuzli, a potem w Serajewie. Była jedynaczką. O ojcu swym mówi Zofia Kawecka z nie zwykłą serdecznością. "To był wspaniały człowiek - mój najserdeczniejszy przyjaciel". Pamięta wiele szczegółów ze swego dość już przecież odległego dzieciństwa, opowiada barwnie, ciekawie. Można godzinami słuchać o spacerach z ojcem po nadmorskich skałach, o dalekich górskich wyprawach. To właśnie ojcu, który nie uznawał mazgajstwa, zawdzięcza to, że zawsze była i jest zdrowa, zahartowana, że nie wie, co to uczucie strachu. Mając cztery lata umiała już pływać, a w wieku ośmiu lat jeździła konno. Z tamtego też okresu wywodzi się miłość i przywiązanie do psów. Pies wyżeł nauczył ją chodzić. W latach późniejszych zamieni tylko wyżła na jamniki. Dlaczego właśnie jamniki? Uważe je za najbardziej inteligentne, czasami uparte - a więc z charakterem. Przez wiele lat przebywała z rodzicami w Bośni, jednak naukę i studia odbywała w Krakowie. Po ukończeniu gimnazjum klasycznego, w latach 19)) - 1910 studiowała germanistykę i filologię klasyczną na Uniwersytecie Jagiellońskim. W tym okresie na jeden rok (1 8 - 1 ) "wskoczyła" do Wiednia, gdzie z pasją oddawała się nie tylko studiom, ale i urokom tego miasta (operetka!). Do tego wyjazdu namówił ją profesor, któremu zależało, aby jego pupilka zdobyła wszechstronną wiedzę. W Krakowie zaprzyjaźniła się z początkującą podówczas młodziutką poetką Kazimierą Iłłakowiczówną. Obydwie panienki mieszkały w internacie sióstr urszulanek. Przyjaźń trwa po dziś dzień, a sławna poetka nie zapomina o swej koleżance z ławy szkolnej i przesyła jej coraz to nowe książki i tomiki poezji z serdecznymi dedykacjami. Zofia Kawecka wspomina takie zabawne wydarzenie z tamtych lat. Podczas spaceru po krakowskim Starym Rynku spotkały oddział wojska austriackiego w szarych nieefektownych szynelach. "Co za wstrętny widok" - zawołała panna Iłłakowiczówną. Kilka dni później, w tym .samym miejscu spotykają taki sam oddział wojska. "Zobacz jakie to piękne" - zawołała z zachwytem przyjaciółka. "Nie rozumiem, kilka dni temu mówiłaś zupełnie co innego?" "Cóż chcesz - odpowiedziała Iłłakowiczówną - jestem poetką i wolno mi zmieniać zdanie"! W 1911 r. Zofia Kawecka otrzymała tytuł doktora filologii i natychmiast wróciła do ojca do Bośni. Matka już wtedy niestety nie żyła. Ojciec pracował wtedy w N ovi Vinodol nad Adriatykiem. Tam zainteresowała się literaturą narodów Jugosławii i odtąd stała się jej wielką miłośniczką i popularyzatorką, a następnie - znawcą. Wybuchła wojna światowa 1914 - 1918. Przez cały okres jej trwania pracowała ochotniczo jako siostra Czerwonego Krzyża w szpitaluwojskowym w N o vi. Po zakończeniu wojny zgłosiła z ojcem chęć powrotu do ojczyzny. W konsulacie polskim otrzymali, po długich i denerwujących staraniach, skierowanie do Poznania. Ojciec otrzymał stanowisko sędziego Sądu Wojewódzkiego, córka pracę w Bibliotece Uniwersyteckiej, którą rozpoczęła w dniu 3 listopada lm r. Dyrektorem Biblioteki był wówczas dr Edward Kunze, człowiek surowy i wymagający, powszechnie jednak lubiany- i szanowany. Pracowało się wtedy w Bibliotece od godziny 9™ do )3fM i po przerwie obiadowej od 16 00 do 19"', a zatrudnionych było 28 pracowników. Nie znano wtedy listy obecności, ale punktualnie o »> dyrektor obchodził wszystkie stanowiska i biada temu, kto się spóźnił. W tymże IW r. Biblioteka posiadała ok. 270 cm tomów. Dr Zofia Kawecka przeszła wszystkie działy pracy bibliotecznej, najbardziej jednak polubiła pracę przy systematycznym opracowaniu zbiorów i w czytelni profesorskiej. Poza pracą zawodową, pracowała społecznie. Wygłaszała odczyty, pisała artykuły do miejscowej prasy o literaturze jugosłowiańskiej. Spłacała w ten sposób dług wdzięczności swojej drugiej ojczyźnie, ojczyźnie dzieciństwa i młodości. Wybuch wojny światowej 1939 -1945 zastał ją na posterunku komendanta Obrony Przeciwlotniczej w Bibliotece. Nie opuściła go do końca, to jest do wkroczenia wojsk hitlerowskich do Poznania. W krótkich wspomnieniach z tego okresu, które po wielu latach napisała, z właściwym sobie poczuciem humoru opowiada o tamtych trudnych dniach, o swoich przygodach. Przyznała, że choć starała się tego nie pokazywać, najadła się trochę strachu w czasie dyżurów podczas nalotów. Ciepło, z sympatią mówi o towarzyszu nocnych dyżurów, magazynierze Biblioteki Marianie Dworczaku. Pracuje on zresztą w Bibliotece po dziś dzień. W dniu 10 listopada 1939 r. niemieckie władze okupacyjne nakazały oddać wszystkie klucze do Biblioteki, a 23 grudnia tego roku dr Kawecka została wyrzucona ze swego mieszkania przy ul. Małeckiego. Przez kilka dni mieszkała na Winiarach, w mieszkaniu po wysiedlonej wcześniej rodzinie. Spodziewając się w każdej chwili deportacji, już w połowie grudnia wysłała przez znajomego swego jamnika Boba do Warszawy. Sama zaś, dzięki pomocy tajemniczej nieznajomej pani Żmijewskiej ubiegając Niemców, wyjechała do Warszawy w styczniu 1940 r. W Warszawie przebywała u swoich przyjaciół do lipca 1941 r. Od pierwszych dni brała czynny udział w pracy konspiracyjnej. Uczyła na tajnych kompletach w zakresie szkoły średniej, pracowała w Komitecie Samopomocy Pracowników U niwersytetu Poznańskiego. Ponadto, tak jak niegdyś, zgłosiła się jako siostra Czerwonego Krzyża do Szpitala Ujazdowskiego. Leczyli sięfria Kawecka. Kraków r. 19)4tam przede wszystkim obrońcy Warszawy z 1939 r. Opowiada o Warszawie tamtych dni - zniszczonej, pełnej żołdaków hitlerowskich, smutnej stolicy narodu, który przegrał tą wojnę - ale nie został pokonany. Imponuje jej pogarda do okupantów i brawurowa odwaga granicząca niejednokrotnie z szaleństwem. W tym czasie pod karą śmierci nie wolno było wypiekać białego pieczywa. Jakie było jej zdziwienie i przerażenie kiedy któregoś dnia na ul. Mokotowskiej pod takim ogłoszeniem ujrzała babinę sprzedającą spokojnie to zakazane białe pieczywo. Z początkiem lipca 1941 r. zmuszona została do opuszczenia Warszawy. Zaczynało być niebezpiecznie, gdyż Gestapo zbytnio się nią interesowało. Udała się do Głazowa pod Sandomierzem, gdzie u znajomych przebywała do wyzwolenia. Tam również nauczała na taj Jubileusze Dr Mąjrfa Kawecka przy pracynych kompletach, dojeżdżając kilka razy w tygodniu do Sandomierza. We wrześniu 1944 r. przeniosła się do Sandomierza. W domu, w którym mieszkała, kwaterowali żołnierze i oficerowie Armii Radzieckiej. Znajomość języka rosyjskiego, wrodzona ciekawość świata i ludzi spowodowały, że rychło przełamane zostały bariery wzajemnej nieufności. Odbywała z tymi wspaniałymi - j ak dziś wspomina chłopakami - długie rozmowy. Ona opowiadała im o Polsce, oni o swoich odległych stronach ojczystych. W kwietniu 1945 T., po latach tułaczki wróciła do Poznania i zamieszkała w swoim dawnym mieszkaniu przy ul. Małeckiego, które szczęśliwie ocalało. Oczekiwała tam ją wypróbowana przyjaciółka Maria Fras, od 1933 r. pracująca jako jej pomoc domowa. Do dziś mieszka z Zofią Kawecką i prowadzi jej gospodarstwo. N atychmiast podjęła pracę w Bibliotece. Pracy było niemało. Bibliotekę, która szczęśliwie ocalała w czasie działań wojennych, czekały nowe zadania. Trzeba było spiesznie rewindykować zagrabione przez Niemców książki. Odnajdywano je wszędzie - w kościołach zamienionych przez okupanta na magazyny, w piwnicach, a także poza Poznaniem. Należało zabezpieczyć, jak najprędzej opracować i udostępnić książki ze zbiorów podworskich. Zwożono je do Biblioteki czymsię dało, samochodami, pociągami, wozami konnymi. N a te książki czekali rozpoczynający naukę studenci, wracający do pracowni naukowych profesorowie. Podobnie jak w całym kraju, był to okres pracy heroicznej w dziejach Biblioteki. Nikt nie pytał wtedy o pensje, a jedyną zapłatą był przydział żywności. W pracy tej wyróżniło się wielu pracowników Biblioteki: Halina Alkiewicz, Zofia Brasse, Marian Dworczak, Kazimierz Jankowski, Kornel Michałowski, Witold Pawlikowski, Wacław Piela, Maria Szymańska i inni. Dr Zofia Kawecka poza pracą zawodową uczestniczyła aktywnie w życiu społecznym i politycznym. Wstąpiła do Polskiej Partii Socjalistycznej, a od zjednoczenia polskiego ruchu robotniczego została członkiem Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Od czerwca 1945 r. do grudnia 1954 r. była radną Wojewódzkiej Rady Narodowej w Poznaniu. Tej pracy poświęciła wiele czasu, energii i serca, aktywnie uczestnicząc w pracach Komisji Oświaty. Do r. 1948 była przewodniczącą Towarzystwa Przyjaźni Polsko-Jugosłowiańskiej i członkiem Towarzystwa Przyjaźni Polsko-Radzieckiej. Nadto w latach 1948 -1950 była przewodniczącą Związku Bibliotekarzy i Archiwistów Polskich na województwo poznańskie. Wznowiła przerwaną pracę naukową i pedagogiczną. W nowych warunkach Polski Lu dowej znalazła dla tej pracy lepsze możliwości. Stała się cenioną specjalistką z dziedziny literatury narodów Jugosławii. Wykładała na Uniwersytecie Poznańskim. Była lektorem języków serbo-chorwackich. Współpracowała z Poznańskim Towarzystwem Przyjaciół Nauk, jako członek Komisji Filologicznej, pracuje zresztą do dziś. W lipcu 1950 r. powołana została na stanowisko dyrektora Biblioteki Głównej. W tym czasie Biblioteka nie była już podobna do tamtej z 1920 r. Bogacił się i pomnażał księgozbiór. W 1950 r. liczył on już ok. (ID (XX) tomów (w 1968 r. - 1300 000). Zatrudniano 70 pracowników (w 1968 - 120), a czytelnie i wypożyczalnie pełne były czytelników. Była to już właściwie Biblioteka publiczna, dostępna nie tylko dla pracowników naukowych i studentów. Rozpoczęto budowę nowego skrzydła. Rosły zadania, narastały trudności i kłopoty. Budowa nowego obiektu natrafiała na coraz to nowe przeszkody. Skończyło się to wszystko wstrzymaniem prac na pewnym etapie. Budynek i dodatkowe magazyny biblioteczne nie zostały nigdy wykończone. Nie udał się ten obiekt projektantom! W tamtym czasie wszyscy, nawet najbardziej opanowani, tracili głowę. Wszyscy, za wyjątkiem pani dyrektor. Ona jedna, jak zawsze, była spokojna, pogodna i uśmiechnięta. Fotel dyrektorski nie zmienił także jej stosunku do ludzi. Pozostała taka jaką znali ją wszyscy od lat - skromna, uczynna, zawsze zabiegana, a jednocześnie mająca czas na wszystko i dla wszystkich. Szczególnie dużo serca i czasu poświęcała młodym rozpoczynającym prace bibliotekarzom. N ie zaniedbywała również swych czworonożnych przyjaciół. Rano, wieczorem odbywała z nimi (bo przez pewien okres była Ich aż trójka) długie spacery. Krótszy spacer odbywał się w południe po dziedzińcu Biblioteki bo od 1956 r. mieszkała w nowym gmachu Biblioteki. W lipcu 1958 roku dr Zofia Kawecka przeszła na zasłużoną emeryturę. Emeryturę?! Ależ skąd! Owszem, przestała pełnić funkcje dyrektora, lecz nie przestała pracować. Jak dawniej wiecznie krząta się, ciągle jest czymś zajęta, dużo pracuje społecznie. Jest przysięgłym tłumaczem języków serbo-chorwackich, żywo interesuje się życiem politycznym i kulturalnym kraju, oraz naszego miasta. Jest nadal aktywnym członkiem Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, pracuje w Kole Przyjaciół Litwy, w Towarzystwie Przyjaźni Polsko-Radzieckiej, Poznańskim Towarzystwie Przyjaciół Nauk, Stowarzyszeniu Bibliotekarzy Polskich. Dużo czyta i spaceruje. Szkoda tylko, że już bez swoich najwierniejszych przyjaciół. Za to mieszkanie pełne jest pamiątek po nich. Jest więc cała galeria figurek porcelanowych, są albumy pełne zdjęć. Autorem wielu tychna wystawie psów w 1955 r. zdjęć jest sam profesor dr Tadeusz Cyprian - znakomity uczony i artysta fotografik, od 1956 r. sąsiad dr Zofii Kaweckiej. Zresztą w mieszkaniu nie brak innych cennych pamiątek. Jak relikwie przechowuje np. kryształowy wazon po pradziadku, uczestniku Powstania Listopadowego 1831 r. Jest i zdjęcie pradziadka. Wspaniała postać. Są zdjęcia przyjaciół, znajomych, często ludzi sławnych znanych nam już z historii. Bywał tu m. in. Witold Noskowski znany dziennikarz, krytyk" teatralny i muzyczny. Do dnia dzisiejszego częstymi gośćmi Zofii Kaweckiej są wybitni uczeni: Henryk Lowmiański, Jan Otrębski, Roman Pollak. Obok zdjęć są dyplomy, odznaczenia państwowe, stare legitymacje różnych organizacji i stowarzyszeń. T o wszystko trzeba by uporządkować. "Niestety nigdy na to nie mam czasu" - wzdycha pani domu. W kwietniu 1968 r. przypadła 80 rocznica urodzin Zofii Kaweckiej. Rocznica ta zbiegła się z obchodami 50-lecia działalności Stowarzyszenia Bibliotekarzy Polskich i stała się okazją do złożenia wyrazów uznania dla zasłużonej Jubilatki. W Bibliotece odbyła się uroczystość, która zgromadziła cały świat bibliotekarski Poznania. Nie zabrakło przedstawicieli władz partyjnych i państwowych; w uroczystości uczestniczyli kierownik Wydziału Propagandy Komitetu Wojewódzkiego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, Aleksander Anholcer, zastępca przewodniczącego Prezydium Rady Narodowej m. Poznania Władysława Klawiter , zastępca przewodniczącego Prezydium Wojewódzkiej Rady N arodowej Tadeusz Kwaśniewski. W uznaniu zasług Jubilatki Prezydium Rady N arodowej przyznało Zofii Kaweckiej Oznakę Honorową Miasta Poznania, a Prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej - nagrodę pieniężną. Jej praca i osiągnięcia niejednokrotnie były już nagradzane. Odznaczona została Jubileusze m. in. Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski (1956), Medalem lO-lecia Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej (1955), Odznaką Honorową za Zasługi w Rozwoju Województwa Poznańskiego. Posiada też odznaczenie jugosłowiańskie - Kawalerski Order nadany w 1936 r. za zasługi w krzewieniu kultury jugosłowiańskiej. Niewątpliwie jednak najwyższą nagrodą i uznaniem za długoletnią pracę dr Zofii Kaweckiej jest powszechny szacunek i gorąca sympatia, jaką cieszy się wśród wszystkich, którzy kiedykolwiek zetknęli się z nią w pracy zawodowej i społecznej. Janusz Dembski 40-LECIE PRACY LITERACKIEJ TADEUSZA KRASZEWSKIEGO Tadeusz Kraszewski powiedział kiedyś, że łatwiej jest zdobyć nazwisko niż imię. Pozostając przy tym żartobliwym stwierdzeniu, można więc rzec, iż nazwisko zdobył on przychodząc na świat (w 1 3 r. w wielkopolskim Kole), natomiast na zdobycie imienia zaczął pracować przed czterdziestu laty, najpierw w sporadycznej współpracy z różnymi periodykami, a następnie podejmując w 1929 r. pracę dziennikarską w redakcji "Kuriera Poznańskiego" . Pierwsze opowiadania i nowelki drukował poczynając od 1926 r. w wydawnictwach Towarzystwa Czytelni Ludowych, a jego literacki debiut książkowy - sensacyjna powieść Dyrektor Central-Hotelu miał miejsce w 1937 r. Te dwie dziedziny pracy - dziennikarstwo i literatura - przeplatały się i uzupełniały ustawicznie w całym życiu Tadeusza Kraszewski ego. U dane połączenie owych dwóch pasji twórczych, dziennikarskiej i literackiej, jest raczej rzadkością, toteż jeśli już się przytrafi, wspiera je zwykle jeszcze jedna pasja: działalność społeczno-organizatorska. I tak też zawsze było u naszego poznańskiego Kraszewskiego. Przed wojną należał on (w Poznajiiu) do grupy literackiej "Loża", uczestniczył w organizowaniu kabaretów literackich, czasopism itp. W latach okupacji (1939 - 1945) W Warszawie należał do współzałożycieli konspiracyjnego Zrzeszenia Dziennikarzy Ziem Do publikacji przygotowywanej na 50-lecie oddziału Związku Literatów Polskich w Poznaniu Tadeusz Kraszewski zapowiedział własne wspomnienia, lecz dopóki tych wspomnień brak, pozostaje tylko możliwość odwołania się do okolicznościowego szkicu historyczno-literackiego, który autor Wozu waganiów i Pana Filipa Z Konopi czytał w październiku 1968 r. na zebraniu poznańskiego Zachodnich i zajmował się szkoleniem kadry młodych dziennikarzy, m. in. w zagadnieniach Polski zachodniej oraz stosunków polsko-niemieckich. Po wyzwoleniu brał w Poznaniu udział w organizowaniu Zachodniej Agencji Prasowej, uczestnicząc w pracach jej kierownictwa, a także przy organizowaniu i w pracach zarządów poznańskiego oddziału Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich oraz Związku Literatów Polskich, działał również i w innych dziedzinach życia kulturalnego i społecznego naszego miasta. Od szeregu lat jest radnym Rady Narodowej m. Poznania. W wywiadzie dla "Głosu Wielkopolskiego" powiedział kiedyś Tadeusz Kraszewski na ten temat: "Prowadzę podwójne życie. Wprawdzie niezupełnie jak dr Jekyll i mr Hyde, ale coś w tym rodzaju. W dzień praca w redakcji, różne zajęcia społeczno-organizacyjne, a później w nocy własna pisanina [...] Bardzo możliwe, że gdybym skoncentrował się na jednej dziedzinie: wybrał literaturę czy dziennikarstwo, uzyskałbym lepsze wyniki pracy, ale nigdy nie mogłem się zdecydować [. ..] I to kusi i to nęci. N o i zawsze ciągnęła mnie praca ogranizatorska i tego też nie żałuję. Przyjemnie jest, oglądając się za siebie, z perspektywy lat móc sobie powiedzieć, że się do tego i owego przyłożyło trochę wysiłku i zapału". IIoddziału Związku Literatów Polskich. Szkic traktujący o dziejach literackiego środowiska Poznania zawiera sporo istotnych informacji i o samym Tadeuszu Kraszewskim; z tej przyczyny godzi się stamtąd przytoczyć odpowiednie fragmenty. W szkicu tym, w części dotyczącej okresu międzywojennego, Kraszewski - opierając się o własne wspomnienia - pisze: "Związek Literatów [pod prezesurą Bolesława Koreywo, przyp. FP] w sprawozdaniach swych chlubi się wprawdzie, iż otacza opieką, a nawet inicjuje powstawanie klubów miłośników literatury, jak Klub Artystyczno-Literacki czy Świt, ale nie interesuje się młodzieżą literacką, raczej broni swych szeregów przed inwazją młodych. Taki zarzut stawia poznańskiemu Związkowi Literatów grupa debiutujących literatów, która wyszła z Koła Polonistów Uniwersytetu Poznańskiego i utworzyła tzw. Lożę. Czołówkę Loży stanowili: Wojciech Bąk, Jan Ulatowskl i Konstanty TroczyńsM. Należeli do niej m. in. : Jerzy Kisielewski, Jadwiga Popowska, Antoni J anta- Połczyński, Tadeusz Markowski, Tadeusz Kraszewski, Wojciech Nitecki, Stanisław M. Grabowski, Józef Stępowski, Czesław Latawiec. Grupa ta znalazła mecenasa w osobie prof. Mieczysława Michałkiewicza, polonisty szkół poznańskich, z tytułu zainteresowań politycznych dysponującego drukarnią. Zgodził się on wydawać, tzn. pokrywać koszty papieru i druku dwutygodnika «Życie Literackie». Mecenasowskiego zapału starczyło na kilka miesięcy, w czasie których wyszło osiem numerów pisma. (Brałem udział w redagowaniu pierwszego i ostatniego numeru Życia, bo w tym czasie wzięli mnie akurat na kilka miesięcy do wojska.) Gros materiału do numeru dostarczali Ulatowski i TroczyńsM [...] "Loża nie była organizacją o statutowo określonych ramach. Od czasu do czasu tylko odbywały się zebrania z referatami 1 dyskusjami. Częstszym mIejSCem kontaktów była kawiarnia - duży Dobski. Ożywiała się ona bardzo w okresie wychodzenia «Życia Literackiego», tzn. w r. 1928 i później w latach 1933 - 1934, a także w okresie ataku na Związek Literatów". I dalej: "W jednym z numerów rocznika 1933 «Kroniki Miasta Poznania» znajdujemy tej treści notatkę: "W kwietniu powstał nowy klub literacki, w którym połączyły się dwie grupy młodych poetów, nowelistów i krytyków literackich, a mianowicie Loża, grupująca się owego czasu dokoła czasopisma «Zycie Literackie» oraz «Prom», wydający dotąd pismo pod taką nazwą". Głównym impulsem do tego połączenia była intencja wspólnego ataku na obronne mury Związku Literatów Polskich. W samym zresztą łonie Związku również dojrzewał bunt przeciwko istniejącym stosunkom. Inspirowali go m. in.: Zenon Kosidowski, Józef E. Sklwski, Stefan Balicki. Jan Sztaudynger, Józef Stępowski, Antoni Kawczyński. Wreszcie na Walnym Zebraniu Związku Zawodowego Literatów Polskich w dniu 14 X 1933 r. ustępuje długoletni prezes poznańskiego Związku, Bolesław Koreywo [...] Prezesem zostaje prof. Tadeusz Grabowski, a do Zarządu wchodzą m. in. przedstawiciele irrendy: dr Zenon Kosidowski, dr Jan Sztaudynger, Kazimierz Piekarczyk. Zarząd ten przeprowadził przyjęcie do Związku całej grupy dawnych lożowców l promowców. W następnej kadencji prezesem zostaje dr Zenon Kosidowski, którego zasługą w okresie Jubileuszeczteroletniej prezesury było: 1. zainicjowanie i zorganizowanie Zrzeszenia Związków Artystycznych Poznania i województwa poznańskiego; 2. reaktywowanie Instytucji Czwartków literackich; 3. uzyskanie na siedzibę Zrzeszenia i Związku odrestaurowanego pałacu Działyńskich; 4. powołanie przy Dzienniku Poznańskim dodatku kulturalno-literackiego pn. «Życie Literackie»". Współorganizatorami i głównymi współuczestnikami tego periodyku, dyskusji na Czwartkach literackich i w kawiarni Dobskiego byli: Wojciech Bąk, Konstanty Troczyński oraz Jan Ulatowski, którzy - jak pisze Tadeusz Kraszewski - "potrafili poruszać zagadnienia z różnych dziedzin życia. a zawsze z temperamentem, zadzierżyścIe, z pasją". Do tego grona, dodajmy, należał w owym czasie także Tadeusz Kraszewski. W cytowanym szkicu Kraszewskiego znajdują się również następuj ące dane tyczące okresu wojenno-okupacyjnego: "Większość członków poznańskiego oddziału Związku Literatów spędzała wojnę w kraju, przeważnie w Generalnej Guberni, w Warszawie, w Krakowie. Autor niniejszego [tzn. T. Kraszewski, przyp. FF] spotykał się w czasie okupacji m. łn. z Wojciechem Bąkiem, drem J erzym Kollerem, Jadwigą Popowską, Allanem Kaśko, Czesławem Kędzierskim, Antonim Kawczyńskim, Wandą Brzeską, Aleksandrem Olszakowskim, Tadeuszem Markowskim". O powojennym okresie działalności swojej i Związku Literatów pisze Kraszewski: "Tak się złożyło, że jako jeden z pierwszych wróciłem do Poznania: byłem tu już 13 lutego, mogłem więc wziąć udział od początku prac organizacyjnych [...] Już 20 marca powstał Komitet Organizacyjny, mający za zadanie Tadeusz Kraszewski napisał sporo większych utworów, których pełnego kompletu nie rejestruje jednak żadna z dotychczasowych bibliografii (np. w Poznaniu literackim); nie · dysponują także pełnym zestawem prac tego autora księgozbiory naukowe. Przedwojenne książki Tadeusza Kraszewskiego (z przyczyn, które po części WYJasnlają cytowane uprzednio fragmenty jego szkicu wspomnieniowego) nie reprezentowały jednolitego kierunku twórczego; bowiem w tym czasie utwory Tadeusza Kraszewskiego były adresowane do czytelników dorosłych (Dyrektor Cen tra 1- Hotelu, 1936 l Sw. Józef Kalasanty, 1938), ale już wtedy podjął on także próbę pisania dla młodzieży (Plemię Szarych Jastrzębi), powieść drukowana w "Poranku" w latach 1938 -1939, (Skarb w starym zamku, 1939). o wspomnianej niejednorodności treścIowo-formalnej przedwojennych prac lłte udzielenIe pomocy wracającym i przybywającym do Poznania literatów. Do Komitetu weszli: Wanda Brzeska, Tadeusz Kraszewski przedwojenni członkowie oraz kandydat do Związku, Czesław Kubalik. ,,22 marca odbył się w Teatrze Polskim pierwszy Czwartek Literacki [...] 28 marca odbyło się konstytucyjne zebranie oddziału. Powołano na nim zarząd tymczasowy w składzie: dr Czesław Latawiec, historyk literatury i krytyk literacki, jako prezes, Tadeusz Kraszewski - wiceprezes, Czesław Kubalik - sekretarz, Stanisław Strugarek i Zygmunt Psarski (pseudonim Witolda Kapuścińskiego)". Zarząd tymczasowy nie działał długo w tym składzie. Tadeusz Kraszewski niebawem wyjechał na Ziemie Odzyskane, o czym wspomina w dalszym ciągu swego szkicu: "Co do mnie - w końcu kwietnia [1945 r. przyp. FF] wyjechałem na Zachodnie Pomorze w ekipie pełnomocnika Rządu Tymczasowego i wróciłem dopiero w początku listopada. Po powrocie zgłosiłem się do Związku (lokal związkowy znajdował się w tym czasie przy, ul. Kossaka 9). Gdy zarząd został zdekompletowany przez wyjazdy l weryfikacje członków, zostałem dokooptowany do zarządu, w którym pozostali już tylko Wojciech Bąk i Stanisław Bąkowski. Na zebraniu walnym w 1946 r. wszedłem do zarządu W. Bąka jako wiceprezes" . I to uczestnictwo Tadeusza Kraszewskiego w pracach kierownictwa Związku Literatów stało się już odtąd niemal regułą w następnych kadencjach zarządu poznańskiego oddziału Związku Literatów Polskich: z tym wyjątkiem, że od lutego 196) do września 1%5 r. sprawował on urząd prezesa. III rackich Kraszewskiego decydowało w głównej mierze ówczesne doraźne zapotrzebowanie wydawniczo-redakcyjne; były to bowiem z reguły okolicznościowe powieści przeznaczone na odcinek gazetowy lub bezpłatną premię dla abonentów dziennika. Stąd np. dedyktywistyczno-sensacyjny romans z wyższych sfer finansjery i ziemiaństwa, wplatający w osnowę spraw ożenkowych hrabiego Zdzisia Wroczyńskiego wątek wykrycia niemieckiej szajki szpiegowskiej (Dyrektor Central-Hotelu) sąsiadował z opowieścią hagiograficzną (Sw. Józef Kalasanty). Stan ten uległ gruntownej zmianie po wojnie. Tadeusz Kraszewski (idąc za wzorem J ana Brzechwy i Arkadego Fiedlera) zdecydował się odtąd pisać wyłącznie dla dzieci i młodzieży. Rozszerzył przy tym dobór form pisarskich poczynając od aktualnej pogadanki, poprzez dydaktyzującą wierszowaną baśńksiążkową i sceniczną, do obszernej powieści awanturniczo-przygodowym o charakterze historycznym. Wątki fabularne swoich (utrzymanych zwykle w nastroju rubasznego humoru) prac literackich czerpał Tadeusz Kraszewski z tradycji pisanej i mówionej; odwoływał się zarówno do skarbca przekazów baśniowych jak i do przysłów i porzekadeł ludowych. N a tej zasadzie została teraz np. zbudowana jego sceniczna rewia bajek Stach i strach (1948), gdzie zasadniczy czynnik intrygi stanowił aktualny w owym czasie motyw wędrówki bohatera w poszukiwaniu ojca, który nie wrócił z wojny. W późniejszych utworach dla dzieci (np. w wierszowanym zbiorze Prosię w deszcz, 1964) Kraszewski przetwarzał już nie tylko tradycyjne wątki baśniowe, ale i przysłowia ludowe, tyle że ich ideę przewodnią stanowiła podana w dowcipny, frapujący sposób tendencja dydaktyczno-umoralniająca, dostosowana do obecnych czasów. Owo zafascynowanie tradycją literacką, wdrażające się w adaptacji i przetwarzaniu dawnych wątków baśniowo-legendowych na użytek współczesnych, ujawniło zarazem wrodzony dar gawędziarski Tadeusza Kraszewskiego. Tę tendencję potwierdziły przede wszystkim jego powieści dla młodzieży: Robin Hood (1949) i Marianna, tona Robin Hooda (1958) oraz powieści o podobnym charakterze z czasów najazdu szwedzkiego (Wóz wagantów, 1956) i z okresu rywalizacji o koronę pomiędzy Augustem II Mocnym a popieranvm przez Szwedów Stanisławem Leszczyńskim (Pan Filip Z Konopi, 1964); akcja tych ostatnich utworów rozgrywa się na obszarze Wielkopolski i Poznania. J ak wspomniałem powieści Tadeusza Kraszewskiego powstawały zawsze w atmosferze określonego zapotrzebowania społecznego. Znamienne przy tym jest to, że jeśli pisał on dla starszych - ujmował zwykle swój zamiar w formę powieści sensacyjno-dedektywistycznej lub broszury politycznej i był poważny, zasadniczy, z dystansem. Zmieniał się dopiero i odmładzał jakby w tym, co kierował do czytelnika młodszego. Styl, zawsze klarowny i komunikatywny, nabierał wtedy dodatkowej żywości i barwności. Fabuła biegła żwawo. Świat dawny roił się od przywołanych ad hoc postaci. Pisarz opisywał je z upodobaniem, przymrużał oko, zmyślał nieprawdopodobne perypetie, przerabiał na swój doraźny użytek przygody gdzieś już posłyszane, fantazjował.. . Powieści Robin Hood i Marianna, żona Robin Hooda przetwarzają wątki po wielokroć podejmowane w literaturze; dla uzyskania pełnego obiektywnego osądu należałoby więc dokonać porównania dotychczasowych opracowań tych wątków z tym, co napisał Tadeusz Kraszewski o przygodach i bohater skich awanturach legendarnego obrońcy uciśnionych, Robin Hooda. Lecz byłby to zapewne daremny trud. Robin Hood Kraszewskiego jest bowiem po prostu Robin Hoodem spolszczonym. Podczas lektury powieści Tadeusza Kraszewskiego nasuwają się paralele z naszym bohaterem Podhala, Janosikiem; natomiast starcia zbrojne, opisane w tej powieści, przypominają victorie odnoszone przez zabijaków Sienkiewiczowskich. Myślę tu zwłaszcza o owych "młyńcach" mieczy, powodujących spustoszenie w szeregach przeciwników, o łatwych zwycięstwach, odnoszonych nad o wiele liczniejszymi wrogami. Robin Hood, szlachetny, ambitny i sprawiedliwy, ma do czynienia z przeciwnikami nadętymi pychą, okrutnymi i znienawidzonymi przez lud. Hood w tej sytuacji ma zadanie ułatwione, idzie od sukcesu do sukcesu przy absolutnym poparciu ogółu. Sława jego czynów rozchodzi się szeroko, zdobywa sobie łatwo zwolenników, oddanych na śmierć i życie. A przecież Hood nie może im zapewnić łatwego życia, przeciwnie - idea, której służy, wymaga wielu wyrzeczeń i poświęcenia. Tadeusz Kraszewski niejeden raz formułuje w powieści idee i cele Robin Hooda. lecz bynajmniej ani swego głównego bohatera, ani tym bardziej postaci z jego wojskowego obozu nie kreuje na monumentalnych bohaterów czy na idealnych romantycznych aniołów. N a odwrót, ukazuje ich w pełni cech ludzkich, z dystansu, z żartobliwym przymrużeniem oka wytrawnego gawędziarza, lubiącego czasem zakpić i uśmiechnąć się. Zaliczam to do największych zasług pisarza, wdrażającego określone nauki młodemu czytelnikowi nie poprzez natrętne moralizatorstwo, lecz poprzez żartobliwe napomnienie i filuterne przeciwstawienie. Wiele na to przykładów w tekście powieści o Robin Hondzie i jego małżonce Mariannie. To samo można rzec o powieściach Wdz wagantów czy Pan Filip Z Konopi, tyle że akcja pierwszej powieści rozgrywa się krótko po najeździe Szwedów w Poznaniu, a drugiej - nieco później, lecz także w Wielkopolsce i Poznaniu. Mieszkańcy grodu Przemysława pamiętają jeszcze udręki oblężenia, miasto nosi ślady zniszczeń wojennych. Ciężary życia prostych ludzi mają tu wszędzie bezpośrednie związki ze spustoszeniami spowodowanymi przemarszami wojsk najeźdźczych, z grabieżą i gwałtem. Tadeusz Kraszewski raz po raz formułuje w powiązaniu ze sprawami wojny głębsze sentencje na temat pokoju, sprawiedliwości i ludzkich wad. Ale nie są to najlepsze stronice powieści. N ajwiększą zaletę Wozu wagantów i Pana Filipa Z Konopi upatrywałbym w takim prowadzeniu wątków fabularnych, które nieustannie frapują uwagę młodego czytelnika i zaskakują go co moment niespodziankami Jubileusze dramatycznych powikłań. Rozgrywa się bowiem w tych powieściach wiele różnych zdarzeń, których uczestnikami są liczne postacie. Tadeusz Kraszewski powołał je do życia, wprawił w ruch, obarczył obowiązkami i stosownymi cechami charakteru, zindywidualizował i nie utracił w trakcie opowieści ani na moment z pola widzenia. Ta fabularna żywotność powieści Kraszewskiego wysuwa się tu na miejsce najważniejsze, intryguje i trzyma czytelnika w stałym napięciu, co ma niezwykle ważne znaczenie dla beletrystyki historycznej Jubileuszowy wieczór pOSWlęcony 40-leciu pracy literackiej Tadeusza Kraszewskiego odbył się 21 listopada 1968 r. w sali Malinowej Pałacu Działyńskich. Zgromadzili się tam liczni czytelnicy, koledzy i przyjaciele jubilata; odczytano okolicznościowe pisma i depesze gratulacyjne od władz państwowych m. in. od Prezydium Rady Narodowej m. Poznania i związkowych m. in. od Zarządu Głównego Związku Literatów Polskich, instytucji, stowarzyszeń oraz od osób prywatnych. Okolicznościowe przemówienia podnoszące zasługi i dorobek pisarski Tadeusza Kraszewskiego wygłosili prezes poznańskiego oddzia stawiającej sobie cele poznawczo-wychowawcze. Właśnie ten szczegół pisarstwa Kraszewskiego upoważnił mnie do nazwania go wytrawnym gawędziarzem, jako że zaletą gawędziarzy jest właśnie umiejętność zaintrygowania dramatycznością zdarzeń, wywołania pożądanego nastroju oraz swobodnego kształtowania uczuć czytelnika lub słuchacza, wprawianych raz w stan napięcia, a raz w stan oburzenia i sprzeciwu. IV łu Związku Literatów Polskich Gerard Górnicki oraz Feliks Fornalczyk. Odwzajemniając skierowane pod swoim adresem słowa, zabrał głos także jubilat: odczytał fragment swej pierwszej powieści Dyrektor Central-Hotelu. następnie fragment nie drukowanej jeszcze powieści Starosta gnieźnieński i na zakończenie żartobliwy wiersz z tomu Prosię w deszcz. Te trzy fragmenty prac zostały zresztą tak dobrane, że stanowiły egzemplifikację biografii i zainteresowań literackich Tadeusza Kraszewskiego. Feliks Forna lczyk 2RÓDŁA Kraszewski Tadeusz. W: Słownik współczesnych pisarzy polskich, tom II.Warszawa 1964. F. F.: Tadeusz Kraszewski. W: Poznań literacki. Poznań 1964. Olgierd B ł a ż e w i c z : Poznańscy pisarze Tadeusz Kraszewski. "Głos Tygodnia", 1%5 nr 18l. Tadeusz Kra s z e w s ki: 50-lecie Poznańskiego Oddziału Związku Literatów. Referat na Walnym Zebraniu oddziału poznańskiego Związku Literatów Polskich w dniu 21 października 1968 r. Maszynopis udostępniony przez autora referatu. POŁ WIEKU ZWIĄZKÓW ZE ŚRODOWISKIEM POZNAŃSKIM ALFRED OHANOWICZ Profesor Alfred Ohanowicz należy do najwybitniejszych przedstawicieli poznańskiego środowiska naukowego. Od pięćdziesięciu lat związany z naszym miastem, rozwinął tu i rozwija nadal swą bogatą i owocną działalność naukową, dydaktyczną i obywatelską. Znakomity prawnik, zyskał dzięki swym pracom naukowym wybitną pozycję i popularność we "wszystkich środowiskach prawniczych kraju. Toteż kiedy 10 grudnia 1968 r. z okazji 80-lecia jego urodzin i 60-lecia pracy naukowej Wydział Prawa Uniwersytetu Poznańskiego zorganizował uroczystość jubileuszową, wzięli w niej udział najwybitniejsi cywiliści ze wszystkich ośrodków uniwersyteckich. Dla uczczenia tego podwójnego jubileuszu uczniowie Profesora, jego koledzy i przyjaciele przygotowali wiele cennych rozpraw naukowych. Złożyły się one na specjalny, dedykowany Profesorowi, numer (3) "Ruchu Prawniczego. Ekonomicznego i Socjologicznego", naukowego organu Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza i Wyższej Szkoły Ekonomicznej. Prawnicza kariera Alfreda Ohanowicza nie jest przypadkowa. Pochodzi on z rodziny o długoletnich i wielostronnych tradycjach prawniczych. U rodzony we Lwowie w dniu 31 marca 1888 T., ukończył tam szkołę średnią (1906), a następnie Wydział Prawa i Administracji Uniwersytetu Jana Kazimierza (1910). W czasie studiów pociągały go zagadnienia naukowe z zakresu historii prawa. Jako student ogłosił w "Przeglądzie Prawa i Administracji" dwie recenzje prac naukowych z tego zakresu (1 8 i 1910). Był uczestnikiem seminarium znakomitego uczonego Oswalda Balzera. Pod jego kierownictwem przygotował też pracę doktorską pt. Ciężary publiczne duchowieństwa w Polsce w drugiej połowie XV i na początku XVI wieku (1911). Po studiach podjął pracę w ówczesnej Prokuratorii Skarbu. Był to specjalny urząd, spełniający w b. zaborze austriackim rolę zastępcy sądowego i doradcy prawnego w sprawach cywilnych dla wszystkich organów i instytucji państwowych. W niepodległej Polsce rolę tę przejęła powołana do życia w 1919 r. Prokuratoria Generalna w Warszawie i oddziałami we Lwowie, Krakowie, Poznaniu, Katowicach i na obszarze Wolnego Miasta Gdańska. Przyjmowały one w poczet swych pracowników jedynie najwybitniejszych absolwentów Wydziałów Prawa. Te zasady doboru kadry prawniczej przyczyniły się do wysokiego poziomu pracy, a tym samym podnosiły autorytet, jakim cieszyły się zarówno b. Prokuratoria Skarbu, jak i Prokuratoria Generalna. Z jej szeregów rekrutowała się większość cywilistów-naukowców, zajmujących następnie katedry uniwersyteckie. W takiej to szkole zdobywał Alfred Ohanowicz w latach od 1913 - 1919 praktykę prawniczą. Miała ona decydujący wpływ na naukowe jego zainteresowanie prawem cywilnym. Dla pogłębienia wiedzy w tym zakresie odbył w latach 1912 -1913 podróż naukową do Berlina. Był tam uczestnikiem seminariów prowadzonych przez znakomitych ówczesnych cywilistów niemieckich Josepha Kohlera i Theodora Kippa. W 1912 r. na II Zjeździe Prawników Polskich we Lwowie dr Ohanowicz wygłosił refe rat na aktualny wówczas temat: Nowe poglądy na stanowisko sędziego cywilnego pr:zy stosowaniu ustaw. Referat ten ogłosił następnie w "Przeglądzie Prawa i Administracji". W 1916 r. ogłosił drukiem dwie poważne rozprawy: Współwłasność w prawie prywatnym austriackim i ROzPorządzanie właściciela hipoteką. Na ich podstawie przeprowadza w 1919- r. habilitację z zakresu prawa cywilnego. W tym właśnie czasie Heliodor Święcicki organizował powołany do życia Uniwersytet Poznański, w którym, poza Wydziałami Fi10zoficznym, Lekarskim i Bolniczo- Leśnym, znaleźć się miał i Wydział Prawno- Ekonomiczny. W zakresie wszystkich reprezentowanych przez Uniwersytet nauk ,ani Poznań, ani ówczesna Polska zachodnia nie rozporządzały niezbędną kadrą należycie przygotowanych naukowców. Za czasów zaboru pruskiego, jak wiadomo, kariera naukowa dla Polaka była niemal nieosiągalna. Uzdolnieni synowie Wielkopolski i Pomorza przenosili się najczęściej do Krakowa i Lwowa, gdzie mogli zdobywać stopnie i tytuły naukowe i dochodzić do najwyższych stanowisk uniwersyteckich. Dla przykładu wymienić tu można takie nazwiska, j ak: znakomity filolog klasyczny Ludwik Ćwikliński, historycy Wojciech Kętrzyński i Bronisław Dembiński, ekonomista Kazimierz Zimmermann, statystyk Marcin N adobnik, wielki poeta i historyk literatury Jan Kasprowicz, okulista Bolesław Wicherkiewicz, biochemik Bronisław Niklewski. Dopiero po wyzwoleniu Wielkopolski spod zaboru niektórzy z nich mogli powrócić do Poznania, aby objąć katedry na organizowanym tu Uniwersytecie. Większość stanowisk profesorskich trzeba było obsadzić kwalifikowanymi naukowcami pochodzącymi z innych ziem polskich. Wydział Prawno- Ekonomiczny w przeważającej mierze zasilili młodzi wychowankowie. Uniwersytetów Jagiellońskiego i Jana Kazimierza. Była wprawdzie w Poznaniu pewna liczba znakomitych młodych prawników ze stopniami doktorskimi, większość z nich nie była jednak skłonna porzucić doskonale prosperujących kancelarii adwokackich i poświęcić się pracy naukowej. W pierwszym okresie podjęli Jubileusze się przejściowo prowadzenia zajęć dydaktycznych: Jan Sławski (prawo handlowe), Stanisław Sławski (proces karny), Witold Prądzyński (prawo karne), Konrad Kolszewski (prawo administracyjne), Bronisław Stelmachowski (proces cywilny) i Romuald Paczkowski (prawo cywilne). Z tego grona związali się później na stałe z Wydziałem Romuald Paczkowski i Bronisław Stelmachowski, statystyk Marcin N adobnik, a w następnych latach ekonomista i skarbowiec Roch Knapowski. Na Wydziale Prawno- Ekonomicznym w okresie międzywojennym było zatem jedynie czterech profesorów-Wielkopolan. Podstawowy trzon Wydziału stanowili w tym czasie profesorowie pozyskani z innych ośrodków naukowych. Już w 1919 T., w pierwszym roku istnienia Uniwersytetu, podjęli tu swe obowiązki: organizator i pierwszy dziekan Wydziału Antoni Peretiatkowlcz, kierujący początkowo katedrami Encyklopedii i Filozofii Prawa oraz Prawa Konstytucyjnego (państwowego); Zygmunt Lisowski - kierownik Katedry Prawa Rzymskiego; Jan Rutkowski - kierownik Katedry Historii Gospodarczej; Tadeusz Brzeski - kierownik I Katedry Ekonomii Politycznej; Edward Taylor - kierownik II Katedry Ekonomii Politycznej i Skarbowości; Alfred Ohanowicz - kierownik I Katedry Prawa Cywilnego; Abdon Kłodziński - kierownik Katedry Historii Prawa Polskiego. W latach 1920 - 1922 przybyli ponadto: Stanisław Kasznica (Katedra Prawa Administracyjnego); Bogdan Winiarski (Katedra Prawa Międzynarodowego); Józef Jan Bossowski (Katedra Prawa i Procesu Karnego); Tadeusz Dziurzyński (Katedra Prawa Handlowego); Stefan Zaleski (HI Katedra Ekonomii Politycznej); Stefan Rosiński (IV Katedra Ekonomii Politycznej); Bogdan Wasiutynski (U Katedra Prawa Administracyjnego); Czesław Znamierowski (Katedra Teorii i Filozofii Prawa). Już w pierwszym okresie Wydział utracił na rzecz Warszawy profesorów Tadeusza Brzeskiego i Bogdana Wasiutyńskiego. a nieco później Stefana Zaleskiego. Do Krakowa przenieśli się Tadeusz Dziurzyński i Abdon Kłodziński. Zastąpili ich Józef Sułkowski (prawo handlowe) i Zygmunt Wojciechowski fuistoria prawa polskiego). Z perspektywy czasu należy wyrazić podziw dla zdolności organizacyjnych ówczesnych władz U niwersytetu i Wydziału. Pozyskani dla Wydziału młodzi profesorowie okazali się wspaniałym nabytkiem. Ich talenty naukowe, należyte przygotowanie i zapał do pracy od pierwszych chwil zapewniły Wydziałowi wysoką rangę i ściągnęły szerokie rzesze słuchaczy z całego kraju. Alfred Ohanowicz, kiedy obejmował z dniem l września 1919 r. jako profesor nadzwyczajny kierownictwo Katedry Prawa Cywilnego, był najmłodszym członkiem Rady Wydziałowej. Liczył 31 lat. W dwa lata później został profesorem zwyczajnym. Powierzoną mu Katedrą kierował przez 41 lat - aż do przejścia w 196) r. na zasłużoną emeryturę. W ciągu tego okresu tysiące studentów Wydziałów Prawno- Ekonomłcznego (1919 - 196) i Rolnlczo-Leśnego (1920 -1931) oraz Wyższej Szkoły Handlowej (1926 -1934) słuchało jego wykładów. W ramach prowadzonego przez niego seminarium wykonano setki prac magisterskich. Był promotorem wokoło 30 przewodach doktorskich. Siedmiu spośród tych doktorów zajmuje dziś stanowiska profesorskie (Józef Górski, Witalis Ludwiczak, Zygmunt Nowakowski i Zbigniew Radwański w Poznaniu, Stefan Buczkowski w Lublinie, Władysław Górski w Szczecinie i Andrzej Stelmachowski we Wrocławiu). Bezpośrednio po objęciu stanowiska w Poznaniu przygotował pierwsze polskie podręczniki odnoszące się do prawa cywilnego obowiązującego wówczas w b. Dzielnicy Pruskiej. Były to Zarys prawa cywilnego b. Dzielnicy Pruskiej, I. Część Ogólna (1922) II. Zobowiązania (1925). Wspólnie z Fryderykiem Zollem wydał podręcznik prawa familijnego i spadkowego (1924). Ponadto krótki zarys całości prawa cywilnego b. Dzielnicy Pruskiej ukazał się w Encyklopedii Prawa Obowiązującego w Polsce, redagowanej przez Antoniego Peretiatkowicza (1925). Wreszcie spod pióra prof. Ohanowicza wyszło opracowanie Prawo spadkowe województw zachodnich zawarte w Podręcznej Encyklopedii Prawa Cywilnego, redagowanej przez Fryderyka Zolla i Jana Wasilkowskiego. Dotychczasowy dorobek naukowy Profesora, którego pełny wykaz zawiera "Ruch Prawniczy, Ekonomiczny i Socjologiczny" 1%8 r. nr 3, określić należy jako bardzo poważny i wielostronny. Obejmuje on 6 opracowań monograficznych, 9 pozycji podręcznikowych, 29 rozpraw i artykułów, 60 recenzji prac naukowych, 46 glos do orzeczeń sądowych i in. Jest rzeczą charakterystyczną, że najpoważniejsze prace powstały w ostatnich dwudziestu latach. Jakkolwiek przedmiotem zainteresowań naukowych Profesora jest całokształt prawa cywilnego, to jednak prace jego dotyczą głównie prawa zobowiązań. W tej dziedzinie jest Profesor niewątpliwie największym autorytetem w Polsce. Na szczególne wyróżnienie zasługują jego dwie monografie: Niesłuszne wzbogacenie (Warszawa 1956, s. 460), stanowiąca najwyższe osiągnięcie w skali europejskiej, oraz Zbieg norm w polskim prawie cywilnym (Warszawa 1963, s. 186) jak też (opracowany łącznie z Józefem Górskim) podręcznik Zobowiązania w zarysie, którego piąte wydanie znajduje się, w druku. Wybitne cechy umysłu i charakteru Profesora, a zwłaszcza cechująca go uprzejmość, życzliwość i umiejętność współżycia sprawiły, że powierzano mu przeróżne funkcje publiczne. Dwukrotnie sprawował funkcje dziekana Wydziału (1924/1925, 1948/1949 - 1949/ /1950). Był członkiem Trybunału Kompetencyjnego (1928-1930), senatorem (1930-1935), piastował stanowisko generalnego radcy Poznańskiego Ziemstwa Kredytowego (1924 - 1939), a w latach 1957 -1959 członkiem Centralnej Komisji Kwalifikacyjnej dla Pracowników Nauki. Od 1919 r. jest członkiem, a od wielu lat wiceprezesem Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk. Od 1958 r. do dziś pełni funkcje naczelnego redaktora "Ruchu Prawniczego, Ekonomicznego i Socjologicznego". Od wielu lat przewodniczy także sekcji prawniczej Towarzystwa Wiedzy Powszechnej. Zasługi Profesora na polu naukowym, dydaktycznym oraz pracy społecznej znalazły wielokrotnie dowody uznania ze strony środowiska naukowego i władz państwowych. W 1928 r. odznaczony został Krzyżem Komandorskim orderu Polonia Restituta, w 1939 r. Złotym Krzyżem Zasługi, a w roku 1957 orderem Sztandaru Pracy. Uniwersytet im. Adama Mickiewicza uczcił Profesora nadając mu w roku 1%5 godność doktora honoris causa. W roku 1969 prof. Ohanowicz będzie wraz z Uniwersytetem obchodził pięćdziesięcioletni jubileusz jako jedyny z tych, którzy w 1919 r. podjęli obowiązki na Wydziale Prawa. Józef Górski STEFAN MANIA Dnia 7 listopada 1968 r. zmarł w Poznaniu po krótkiej chorobie - dobrze znany, zasłużony pedagog i wysoko ceniony w szerokich kołach działaczy społeczno-politycznych, Stefan Mania, dyrektor Technikum Ekonomicznego im. Stanisława Staszica w Poznaniu. Jako wytrwany wychowawca, wysokiej rangi organizator l działacz szkoły laickiej, zapewnił sobie najwyższe uznanie władz partyjnych i państwowych, szerokich kół pedagogów oraz pracowników. Zasługi dyrektora Stefana Mani dla Poznania i Wielkopolski są ogromne. Początkowo, od 1954 T., kierował Technikum Finansowym; ffPo połączeniu tej szkoły z Technikum Statys'. 'tycznym w 1958 r. org*iizował - z upoważnienia Kuratorium Okręgu Szkolnego Poznańskiego - pracę naukowo-dydaktyczną nowo powstałego Technikum Ekonomicznego, najpierw jako kierownik wydziału, następnie zastępca dyrektora do spraw pedagogicznych, a od września 1%4 r. do ostatnich chwil jako dyrektor tej nowoczesnej placówki. Stefan Mania urodził się 22 września 1921 r. w Kamieńcu pow. Kościan, w rodzinie robotnika Józefa Mani i jego żony Magdaleny z domu Kaźmierczak. Naukę w szkole powszechnej rozpoczął w Gnieźnie w r. 1928. Tamże, w 1934 T., podjął naukę w Gimnazjum i Liceum im. Bolesława Chrobrego. Egzamin dojrzałości złożył w 1940 r. w Czortkowie, woj. tarnopolskie (ZSRR). W tejże miejscowości pracował jako księgowy. W lipcu 1945 r. Stefan Mania podjął studia wyższe, najpierw na Wydziale Prawno- Ekonomicznym Uniwersytetu Poznańskiego, a później na Wydziale Prawno-Administracyjnym Uniwersytetu Wrocławskiego, który ukończył ze stopniem magistra nauk prawnych. Podjęta w 1940 r. praca zawodowa towarzyszyła mu aż do końca życia. Pełen energii i zapału, rozpoczął w r. 1946 pracę w Okręgowym Urzędzie Likwidacyjnym we Wrocławiu; od połowy r. 1951 - w uznaniu kwalifikacji zawodowych i wysokich walorów moralnych - został przeniesiony do Departamentu Kadr i Szkolenia Zawodowego Ministerstwa Finansów w Warszawie na stanowisko naczelnika Wydziału Wychowawczego, a potem Wydziału Prawnego i Planowania. Te odpowiedzialne urzędy sprawował ku zadowoleniu władz politycznych i państwowych do końca 1954 T., kiedy to złożył prośbę o skierowanie do pracy w szkolnictwie poznańskim, któremu już służył do końca swoich dni. Wybitnym osiągnięciem w dziedzinie rozwoju i doskonalenia średniego szkolnictwa ekonomicznego towarzyszyło - w pracy Stefana Mani - głębokie zaanagażowanie społeczne i polityczne. Wyrażało się ono przede wszystkim w pracy partyjnej. Już od r. 1947, aż do zjednoczenia ruchu robotniczego w 1948 T., pełnił funkcją II sekretarza organizacji partyjnej Polskiej Partii Socjalistycznej w Okręgowym Urzędzie Likwidacyjnym we Wrocławiu. Równocześnie pełnił tamże (do r. 1951) funkcję członka Zarządu Okręgu Związku Nauczycielstwa Polskiego. W latach 1951 - 1954 był lektorem Komitetu Dzielnicowego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej Warszawa- Praga. Pracę tę łączył z działalnością związkową; był wtedy bowiem (1952 -1954) członkiem Rady Zakładowej Ministerstwa Finansów. Jego zapał i umiejętności znalazły też odbicie w pracy społeczno-politycznej na Ziemi Wielkopolskiej. Od kwietnia 1968 r. pełnił z upoważnienia Komitetu Wojewódzkiego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej w Poznaniu funkcję konsultanta wykładowców szkolenia prawno-ustrojowego na powiat Rawicz. Minister Oświaty - uznając wysokie walory osobiste i zawodowe mgr Stefana Mani - powołał go do Okręgowej Komisji Dyscyplinarnej przy Kuratorium Okręgu Szkolnego Poznańskiego. Dużo czasu i umiejętności poświęcał bezinteresownie Zarządowi Oddziału Związku Nauczycielstwa Polskiego w dzielnicy Grunwald, gdzie był nie tylko wiceprezesem, ale sprawował jeszcze obowiązki społecznego radcy prawnego. Choć w całokształcie swej działalności społeczno-politycznej Stefan Mania dzielił zawsze czas wolny od pracy zawodowej między organizację partyjną i związkową, w ostatnich latach spotkać go było można najczęściej w pracy partyjnej. Od października 1964 r. wybrano go bowiem do Komitetu Dzielnicowego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej Grunwald; pełnił tam jednocześnie funkcję członka Egzekutywy. Stefana Manię cechowały wysokie walory osobiste, które zjednały mu wielu przy jaciół i zaskarbiły uznanie oraz szacunek w społeczeństwie. Za swą długoletnią, nadzwyczaj rzetelną i ofiarną służbę dla ludowej ojczyzny, dla kształcenia jej młodego pokolenia, za swą wzorową postawę społeczną, był Stefan Mania wielokrotnie wyróżniany; m. in. został odznaczony Złotym Krzyżem Zasługi, Medalem X-lecia Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej, Odznaką Honorową Miasta Poznania, Odznaką Tysiąclecia Państwa Polskiego i Złotą Odznaką Związku Nauczycielstwa Polskiego. Odejście jego jest nieodżałowaną stratą dla naszej organizacji partyjnej i związkowej, dla Frontu Jedności Narodu, dla społeczeństwa m. Poznania. Toteż w pogrzebie Stefana Mani udział wzięły - obok rodziny i przyjaciół - liczne delegacje zakładów produkcyjnych dzielnicy, szkół i organizacji młodzieżowych. Z ramienia władz, w tej smutnej ceremonii uczestniczyły władze partyjne dzielnicy z I sekretarzem Komitetu Dzielnicowego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, Marianem J akubowiczem, który w prostych a wzruszających słowach żegnał Zmarłego, prawego człowieka i wzorowego obywatela, który "z pieczołowitością tworzył i pielęgnował socjalistyczną treść współczesnej szkoły, pouczał i popierał nauczycieli w ich wysiłkach do stosowania nowych metod dydaktycznych, zwracał wielką uwagę na świadome i polityczne wychowanie młodzieży. . ." Żegnał go też poseł Ziemi Wielkopolskiej, prezes Zarządu Głównego Związku Nauczycielstwa Polskiego. Marian Walczak, oraz przedstawiciele Kuratorium Szkolnego Poznańskiego z dr Janem Stoińskim. Spoczął 10 listopada 1968 r. - przy dźwiękach Międzynarodówki - w Alei Zasłużonych na cmentarzu w Junikowie. Mogiłę jego pokryły liczne wieńce i wiązanki kwiatów. Tadeusz Filipiak WŁADYSŁAW STOMA Dnia 21 listopada 1968 r. zmarł w Puszczykowie Władysław Łuczak-Stoma, wybitny aktor i zasłużony dyrektor Teatru Polskiego w Poznaniu, odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski i dwukrotnie Złotym Krzyżem Zasługi. Stoma urodził się w Środzie Wielkopolskiej 3 czerwca 1888 r. Był synem listonosza Franciszka Łuczaka i Jadwigi z Łagodzkich. Jako uczeń poznańskiego gimnazjum im. August y-Wiktorii oglądał niewątpliwie wiele spektakli. Na scenie Teatru Polskiego, za dyrekcji Edmunda Rygera, mógł zobaczyć wtedy Helenę Modrzejewską występującą gościnnie w 1 3 T., na pewno zetknął się z młodym Stefanem J araczem, który kilkoma znakomicie opracowanymi epizodami zaznaczył swoją obecność w Poznaniu. Od r. 19)) Stoma studiował Kurs Dykcji i Deklamacji przy Warszawskim Towarzystwie Muzycznym. Gry scenicznej uczyli go tacy artyści, jak Wincenty Rapacki, Wacław Szymanowski, Bolesław Ładnowski , Mieczysław Frenkiel Popiel- Swięcka. Po ukończeniu szkoły teatralnej Stoma zaangażował się w r. 1 do teatru w Łodzi, potem pracował w teatrach Z żałobnej karty Warszawy i Lublina, gdzie zadebiutował również jako reżyser. W 1914 r. został wcielony do wojska pruskiego. Adam Grzymała-Siedlecki w książce Świat aktorski moich czasów tak pisze o perypetiach wojennych Stomy: "J ego opowieści o tej czteroletniej kampanii warte są najlepszych kart dzielnego wojaka Szwejka" i widzi w tych opowieściach "klejnocik jowialnego dworowania sobie ze siebie samego". To stwierdzenie trafnie określa pewne charakterystyczne cechy talentu aktorskiego Stomy. Zmysł humoru, zaprawiony dobrotliwym pobłażaniem w stosunku do otaczającego go świata i niemałą domieszką autoironii - pozwolił mu stworzyć niezapomniane role całej galerii uciesznych i dziwacznych figur Po skończonej wojnie Stoma pracuje w Plebiscytowym Teatrze na Warmii i Mazurach, potem przez kilka lat w Teatrze Polskim w Poznaniu. Za dyrekcji Szczurkiewiczów gra wiele odpowiedzialnych ról (m. in. Czepca w Weselu, Karmazyna w Wyzwoleniu, Króla w Hamlecie i tworzy świetne kreacje fredrowskie) . W latach 1926 i 1927 gra w Teatrze Polskim w Warszawie, m. in. Bosa w Nadziei Heijermansa i Józefa Zacharę w Polityce i miłości Raczkowskiego. Jedna sobie tą rolą przychylną opinię Tadeusza Boya-Żeleńskiego, który pisał w recenzji o tej miernej sztuce: "J eżeli powiem, że nowo pozyskany z Poznania p. Stoma utrzymał swoją rolę na poziomie godnym takich mistrzów [a występowali w spektaklu Solski, Kamiński, Jaracz, Chmieliński, Ordon-Sosnowska - przyp. S. HJ, to chyba najwyższa pochwała, jaką mu można oddać". Sam Stoma, przekornie bagatelizujący swoje sukcesy warszawskie, wolał wspominać raczej zabawne zdarzenie z generalnej próby Dziejów grzechu Żeromskiego w inscenizacji Leona Schillera. Aktor, umęczony wielogodzinnym czekaniem na swoje wejście w krótkiej scenie, zasnął po północy w kącie ciemnej loży na widowni. Obudził się dopiero o siódmej rano. Zaniepokojony ciszą na sali - dopadł do krzątającego się jeszcze za kulisami inspicjenta l dowiedział się, że dyrektor Schiller właśnie wyszedł, a epizodyczną scenkę w ogóle wykreślił z przedstawienia. W r. 1927 Stoma objął dyrekcję teatru w Bydgoszczy i przez jedenaście lat z powodzeniem prowadził tę placówkę. Zdobył sobie uznanie publiczności, dbał przy tym o dobry poziom aktorski teatru. W r. 1938 powierzono mu kierownictwo Teatru Polskiego w Poznaniu. W 1939 r. został przez okupanta wysiedlony do Generalnej Guberni. W okresie wojny nie brał udziału w żadnych imprezach teatralnych; pracował w fabryce obuwia w Myślenicach i w Krakowie. Po wyzwoleniu w lutym 1945 r. Ministerstwo Kultury i Sztuki powołało go na stanowisko dyrektora Teatru Polskiego w Poznaniu. Niewątpliwą zasługą Stomy jest szybkie i sprawne uruchomienie poznańskiej sceny po wojennej pożodze. Z nazwiskiem Stomy jest związana pamiętna premiera Przepióreczki Żeromskiego (27 IV 1945 r.) - pierwsze pełnospektaklowe przedstawienie na scenie poznańskiej w Polsce Ludowej. W czasie dwóch i pół lat swojego kierownictwa wystawił Stoma trzydzieści jeden premier, zapewnił teatrowi niezwykle wysoką frekwencję, potrafił stworzyć elastyczny, doskonale dobrany zespół i zwerbować wielu młodych i zdolnych aktorów. Warto przypomnieć, że występowali wtedy w Poznaniu tacy aktorzy, jak Helena Czechowska, Zofia Barwińska, Antonina Podgórska, Kazimierz Przystański, Władysław N eubelt, Tadeusz Chmielewski, Aleksander Dzwonkowski, a z młodych Hanna Skarżanka, Halina Czengery, Renata Kossobudzka, Czesław Wołłejko, Jerzy Rakowiecki, Janusz Warmiński, Hugo KrzysM, Andrzej Szczepkowski. N azwiska te bardzo dobrze świadczą o ówczesnych możliwościach poznańskiej sceny. Później uświetnił Stoma swoją grą pierwsze prace reżyserskie Adama Hanuszkiewicza jako Samburow w Magarynie mód, Kryłowa i jako J askrowicz w Grzechu Żeromskiego. W latach 1948 -1951 Stoma był aktorem Władysław Stoma w roli J askrowicza w dramacie Stefana Żeromskiego Grzech. Teatr Polski w Poznaniu, premiera X) VI 1953 r. Milteatru w Bielsku (za dyrekcji Aleksandra Gąssowskiego) i znowu wrócił jako aktor do Poznania, z którym rozstał się 30 listopada 196) r. Występował później w Bydgoszczy i w Grudziądzu, ażeby u schyłku życia wystąpić jeszcze raz w Poznaniu. Ten znakomity aktor nie zawsze był jednak należycie doceniany przez recenzentów. Chyba tylko Grzymała-Siedlecki, wnikliwy krytyk i praktyk teatralny, potrafił interesująco nakreślić sylwetkę aktorską , ,padrone Stomy" , jego rozmiłowanie się w dawnym repertuarze "gdzie można grać dosadnie z przyciśnięciem ekspresji do muru" , jego "mechanikę" ruchów, nabytą w szkole u Gillerta, która pozwalała mu swobodnie nosić "togę, kontusz, płaszcz molierowski i rokokowy strój". Analizując rolę gogolowskiego Horodniczego w interpretacji Stomy - Grzymała podkreśla, że w tej roli "satrapy i służalca" wyczuwało się również to, że "wszechwładca powiatowego miasta wyniosłością swoją odkuwa się za lata poprzednich swoich upokorzeń na niższych stanowiskach". Może tylko w tej klarownej analizie gry scenicznej Stomy - krytyk, idąc za sugestiami samego aktora (ile było w tych sugestiach przekory?) zbyt eksponuje talent imitatorski Stomy, jego zapatrzenie się we wzór Frenkla. Dobrochna Ratajczak w szkicu drukowanym w ..Proscenium" słusznie wywodzi rodowód artystyczny Stomy z barwnej i różnorodnej plejady dziewiętnastowiecznych aktorów, jego . .przynależność do tamtej, zanikającej generacji, która w biedzie i w upokorzeniu, poprzez samouctwo i szkołę «gwiazd» pełniła obywatelską wszak służbę, zanosząc do najdalszych zakątków kraju rozrywkę i co ważniejsze - słowo polskie". Autorka zwraca przy tym uwagę na "świetne ogrywanie własnych zalet i wad, nawet lekkiej wady wymowy" i na pełną świadomość "swojego ciała i charakteru". N atomiast w pismach codziennych rzadko można się doszukać czegoś więcej prócz zdawkowych pochwał lub nieumotywowanych pretensji. Niektóre z tych pretensji i zarzutów brzmią dziś wprost zaskakująco. Sabina Fleszarowa ("Gazeta Poznańska" l VII 1952) żaliła się po Damach i huzarach w reżyserii Z żałobnej karty Stomy: "Niestety, wykonawców urzekł czar uśmiechu Fredry, który wszystkie brzydactwa zmienia w piękno" - aj. Mor. ("Głos Wielkopoiski" l VII 1952) sprecyzowała w ten sposób swoje zastrzeżenia: "Karykatur nie bierze się na serio i trudno przejmować się tym, co wyczyniają: widz głównie zwraca uwagę na ich aparycję i interpretację, nie na sens ich działań, wobec czego chybiają ideologiczne zamiary [sic!]. Charakterystyczne jest, że na widowni największą radość budziły dodane od reżysera «wesołe» kawałki, jak potrącenie kapelana z kotletem na widelcu [sic!] drygo wanie [sic!] zemdlonych dam. Te grube efekty zacierały prawdziwy dowcip komediowy i wymowę postaci". No cóż! Możemy się tylko tym pocieszyć, że rację miała widownia. a nie recenzenci. Zresztą już po premierze krotochwili Zalewskiego O; męiczyźni, mężczyźni! podniosły się w prasie głosy sprzeciwu (Włodzimierz Jasiński Sztuka aktorem Władysław Stoma w roli Szambelana w komedii Aleksandra Fredry Pan Jowlalski. Teatr Polski w Poznaniu stoi, "Tygodnik Zachodni" 26 IV 1958 i Axantegi Niełatwo być prorokiem - O) recenzenci, recenzenci! (" Głos Wielkopolski 15 III 1958) przeciwko niewrażliwości ponuraków i wystawianiu cenzurek przedstawieniu według tuzinkowej receptury. N a cmentarzu w Puszczykowie uświadomiliśmy sobie, że z Władysławem Stoma odszedł od nas aktor o silnej indywidualności artystycznej, a dla młodszego pokolenia bezpośredni i prawy spadkobierca wielkiej twórczości aktorskiej Mieczysława Frenkla i Wincentego Rapackiego. Grę Władysława Stomy cechowały wyrazistość, zawiesisty humor oraz drobiazgowe opracowanie roli, owoc niezwykle chłonnej obserwacji i lotnej wyobraźni. Kierował się przy tym nieomylną obserwacją, podpartą wnikliwą analizą roli, wspaniałym zrównoważeniem słowa i gestu. Często narzekamy na wciąż rwaną tradycję w naszym teatrze, na brak ciągłości, jaką kultywuje pa Władysław Stoma w roli Wistowskiego w komedii Michała Bałuckiego Grube ryby. Premiera 3 VI 1964 w Teatrze Polskim w Poznaniuryska Comśdie Francaise czy moskiewski Teatr Mały. A właśnie temu twierdzeniu przeczą niezapomniane role fredrowskie Stomy. J ego Szambelan w Panu Jowialskim, J enialkiewicz, Cześnik, Major - to piękny przykład kontynuowania narodowej tradycji. Ponadto Stoma należał do aktorów, którzy "czUJą publiczność, umiał nawiązywać ten szczególny kontakt z widownią, zjednać sobie najcenniejszy kredyt zaufania i sympatii publiczności. A co dziwniejsze - ten wirtuoz techniki potrafił tak uszeregować, a raczej spiętrzyć cały arsenał gierek, min i grymasów, że zmieniały one niejako swoją jakość. Czasem jednym ostro zarysowanym szczegółem, znakomicie, skomponowanym gestem, nadawał kreowanym postaciom piętno nadrealistycznego komizmu. We wspomnianej już krotochwili Zalewskiego Oj mężczyźni, mężczyźni Stoma grał rolę Onufrego Kretońskiego, prowincjonalnego zadufka i moralizatora, który pod urokiem kokoty przekształca się w niezdarnego lowelasa. Powracający stale refren "Pochlebiam sobie" - wiązał z gestem pocierania ucha rozwartą dłonią. Charakteryzowało to kapitalnie samą postać, a jednocześnie osnuwało ją pewnym cieniem smętnej groteski. Znużeni szarością dłubaniny psychologicznej, kamizelkową gadaniną panoszącą się na scenie, odkrywaliśmy we Władysławie Stornie aktora rehabilitującego pełną teatralną ekspresję słowa. Uczył nas patrzeć inaczej, lepiej, na historię naszego teatru. Jego Szambelan był jednocześnie śmieszny w swojej monomanii i wzruszający w swej bezradności. Bo Stoma posiadał klucz do istotnej tajemnicy kunsztu aktorskiego: potrafił stapiać w jedną niepodzielną całość antytetyczne przesłanki. W dramatycznej roli J askrowicza pańskie uniesienia i kabotyńskie pozy osłaniały słabość starego, nieszczęśliwego rezydenta, ażeby pod koniec zaskoczyć nas wstrząsającą rozpaczą opuszczonego ojca. Ten Wielkopolanin czuł niezmierną sympatię do Poznania i pozostał wierny do końca swojemu miastu. N a poznańskiej scenie przeżył wiele pięknych i trudnych chwil. Tutaj też zagrał swoją ostatnią rolę. Przeniesiony na emeryturę w r. 1 razem z żoną, wybitną aktorką Heleną Czechowską, wy Z żałobnej kartystąpił jeszcze 3 czerwca 1964 r. w popisowej swojej roli Wistowskiego w Grubych rybach. Mimo długotrwałej, ciężkiej choroby zachował umysł otwarty, pełen zrozumienia dla nowych zadań i problemów współczesnego teatru oraz wyrozumiałość dla bliźnich. Chociaż wiem, jak nie lubił górnolotnych słówj ak zbywał uśmiechem lekceważenia wszelką ostentację, muszę mu wyrazić głęboką wdzięczność za to, co zrobił dla polskiej sceny. Dla nas, którzyśmy bliżej go poznali i pokochali, wspomnienie o tym prawdziwym aktorze zawsze wywoła mocniejsze bicie serca. Stanislaw Hebanowski HELENA SZAFRAN Środowisko poznańskich przyrodników i miłośników grodu Przemysława poniosło bolesną stratę. Dnia 17 lutego 1%9 r. zmarła doc. dr Helena Szafran - botanik, zasłużony pedagog, wychowawca trzech pokoleń młodzieży i działacz społeczny. Szczególnie głęboki żal okrył grono najbliższych jej przyjaciół i działaczy w dziedzinie ochrony przyrody, którzy trzy miesiące wcześniej obchodzili uroczyście 80-lecie jej urodzin. Helena Szafran urodziła się w Poznaniu 21 października 1888 r. w rodzinie cholewkarza Ignacego Szafrana i jego żony Walentyny z Hadzimskich. Tutaj chodziła do niemieckiej 9-letniej szkoły średniej, którą ukończyła 23 marca 19)4 r. Po ukończeniu szkoły przez trzy lata pracowała w warsztacie ojca razem z zatrudnionymi tam innymi kobietami. Pragnęła jednak usamodzielnić się. W lipcu 19)7 r. rozpoczęła pracę w firmie handlowej pośredniczącej w sprzedaży maszyn do szycia i pisania, rowerów, gramofonów itp. W pierwszym roku była zatrudniona jako elewka, a następnie pracowała już kolejno jako korespondentka, księgowa i kierowniczka działu aż do 3 października 1916 r. Jak sama podkreślała, w firmie tej przeszła naj cięższą szkołę życia i pracy. Poprawa sytuacji zawodowej nastąpiła dla Heleny Szafran po przejściu do pracy zarobkowej w środowisku polskim. Od 10 października 1916 r. do końca grudnia 1918 r. zajmowała stanowisko kierowniczki Kasy Chorych w firmie Towarzystwa Akcyjnego H. Cegielski w oddziale na Głównej. Helena Szafran wiąże się z pracą społeczną bardzo wcześnie, już w 1914 T., kiedy rozpoczęła czynną działalność w harcerstwie jako instruktorka oświatowa. Jeździła wówczas z Garbar na Jeżyce, nauczając języka polskiego. Tak wcześnie rozpoczęta praca społeczna pozostanie aż do końca życia jednym z dwóch głównych kierunków jej działalności. W latach 1913 -1919 działała w Związku Kobiet Pracujących, będąc przez kilka lat m. in. członkiem Zarządu Głównego. I tutaj brała udział przede wszystkim w akcjach oświatowych, wygłaszając prelekcje z historii i literatury polskiej. Ogromna chęć zdobycia wiedzy, która dla Polaka pod zaborem pruskim pozostawała w sferze nieosiągalnych pragnień, kierowała Helenę Szafran na wszystkie otwierające się drogi oświaty. W 1918 r. uczęszczała na kursy uniwersyteckie, prowadzone przez Poznańskie Towarzystwo Przyjaciół Nauk do chwili powstania Uniwersytetu Poznańskiego. Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości, zgłosiła się na półroczny kurs pedagogiczny, który ukończyła w czerwcu 1919 r. Od sierpnia 1919 r. Helena Szafran pracowała jako nauczycielka w Szkole Powszechnej Nr 3 na Sródce. Nie przerywając tej pracy, przygotowywała się równocześnie do matury, którą zdała jako eksternistka 10 lutego 1922 r. W latach 1924 - 1928 pracowała w Szkole Wydziałowej Nr 2 i równocześnie studiowała biologię i filozofię na Uniwersytecie Poznańskim (1922-1926). W czasie studiów uniwersyteckich rozwijała swoje zainteresowania botaniczne pod wpływem ciekawych i nowatorskich wykładów prof. dra Adama Wodziczki. Pod jego kierunkiem Helena Szafran opublikowała swoją pierwszą pracę z dziedziny ochrony przyrody zatytułowaną Łąki nad ujściem Piaśnicy (1926). W październiku 1927 r. ukończyła studia, uzyskując dyplom nauczyciela szkół średnich. Pogłębieniem studiów była praca florystyczna z terenów w dolinie Cybiny w Poznaniu pt. Malta (1929), za którą uzyskała II nagrodę Państwowej Rady Ochrony Przyrody. Od września 1928 T., do, końca sierpnia 1936 r. Helena Szafran była kierowniczką Szkoły Wydziałowej Nr VI na Wildzie przy ul. Różanej. Za osiągnięcia organizacyjne w nowej szkole oraz wyniki pedagogiczne Kuratorium Okręgu Szkolnego Poznańskiego wyróżniło ją w 1929 r. W listopadzie 1932 r. uzyskała tytuł doktora filozofii na podstawie rozprawy Przycrynki do historii badań flory poznańskiej. Praca ta została wydana w następnym roku w ramach "Biblioteki Kroniki Miasta Poznania". Równolegle do osiągnięć zawodowych w szkolnictwie, zdobyła również odznaczenie naukowe. Dnia 14 października 1932 r. Senat Akademicki na wniosek Rady Wydziału Maternatyczno-Przyrodniczego przyznał Jej "Medal brązowy im. Heliodora Święcickiego" za pracę naukową zatytułowaną W obronie lasów Puszczykowa. Od września 1936 do sierpnia 1937 r. pełniła funkcję instruktora nauczania przyrody l geografii w Kuratorium Okręgu Szkolnego Poznańskiego. Jako osiągnięcie Heleny Szafran w tej pracy należy wpisać rozwój akcji zakładania przyszkolnych ogródków dydaktycznych. W działalności społecznej Heleny Szafran w okresie międzywojennym na szczególne podkreślenie zasługuje ożywiona praca w harcerstwie, której wyrazem był jej udział jako delegatki Chorągwi Poznańskiej w zlocie czeskiego "Orelstwa" w Pradze. Ponadto od 1927 r. udzielała się czynnie w Towarzystwie Miłośników Miasta Poznania, a szczególnie w Lidze Ochrony Przyrody. Od września 1937 r. do końca sierpnia 1947 r. - z przerwą wojenną, pracowała jako przełożona Państwowego Liceum Pedagogicznego w Inowrocławiu. Jednocześnie od września 1937 r. do października 1938 r. redagowała "Młodego Przyrodnika" - pierwszy w Polsce młodzieżowy miesięcznik, poświęcony ochronie przyrody. Po napaści Niemiec hitlerowskich na Polskę, Helena Szafran wobec grożącego jej aresztowania opuściła w tajemnicy Inowrocław i ukryła się u siostry w Luboniu pod Poznaniem. Prowadząc gospodarstwo domowe nauczała młodzież i dorosłych. W końcu lutego 1945 T., Helena Szafran powróciła do Inowrocławia i zaczęła organizować na nowo Liceum Pedagogiczne. W trudnych, powojennych latach uruchomiła klasy licealne oraz kursy pedagogiczne dla dorosłych i pracujących. Sprawy osobiste zmusiły ją do wzięcia bezpłatnego urlopu i do powrotu do Poznania. Tutaj, z inicjatywy prof. dra Adama Wodziczki, po przeszło 25 latach pracy pedagogicznej w szkolnictwie, postanowiła poświęcić się działalności naukowej. Została zatrudniona jako adiunkt w Zakładzie Ochrony Przyrody i Uprawy Krajobrazu Uniwersytetu Poznańskiego. Po śmierci prof. Wodziczki przejęła po nim wykłady i ćwiczenia z ochrony przyrody, a także przez pewien czas z botaniki ogólnej dla studentów Wydziału Biologii i Nauk o Ziemi. Bogaty plon pracy naukowej Heleny Szafran na Uniwersytecie stanowiło w tym okresie zebranie materiałów do inwentarza rezerwatów i pomników przyrody Wielkopolski i Ziemi Lubuskiej (ponad tysiąc s. maszynopisu). Stały się one podstawą do opracowania tych regionów w dziele Stefana Jarosza pt. Krajobrazy Polski. Z dniem l września 1954 r. dotychczasowy Zakład Ochrony Przyrody Uniwersytetu Poznańskiego został przejęty wraz z zespołempracowników przez Polską Akademię Nauk jako oddział Zakładu Ochrony Przyrody w Krakowie. Helena Szafran pozostała w tej placówce jako adiunkt aż do chwili przejścia na emeryturę, tj. do 30 września 196) r. W tym okresie opracowała w nowym ujęciu zebrane materiały do inwentarza zabytków przyrody Wielkopolski. 19 maja 1%1 r. przeprowadziła przewód habilitacyjny na Wydziale Biologii i Nauk o Ziemi Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza na podstawie pracy Poznań i okolica. Szczególnie wymownym świadectwem jej ogromnej pracowitości i poswlęcenia nauce i społeczeństwu było sprawowanie rozlicznych funkcji w wielu towarzystwach i organizacjach. Od jesieni 1947 r. była sekretarzem Okręgu Poznańskiego Ligi Ochrony Przyrody, a od 1949 r. aż do kwietnia 1956 r. prezesem tej organizacji. Od 1949 do 1958 r. pełniła funkcje sekretarza Towarzystwa Miłośników Miasta Poznania. W 1952 r. powołana została na zastępcę przewodniczącego a w następnych latach na przewodniczącego Wojewódzkiego Komitetu Ochrony Przyrody. W grudniu 1955 r. Wydział II Matematyczno-Przyrodniczy Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk wybrał ją na członka Komisji Biologicznej. Od 1955 r. była członkiem Państwowej Rady Ochrony Przyrody i sprawowała w niej od kwietnia 1%5 r. aż do śmierci przewodnictwo Komisji Ochrony Roślin, przygotowując nową i weryfikując dotychczasową listę roślin praw Z żałobnej kartynie chronionych. W 1957 r. powołano Helenę Szafran do Rady Wielkopolskiego Parku N arodowego, w której sprawowała najpierw przewodnictwo "Zespołu propagandy i ochrony przyrody", a od 18 listopada 196) r. do kwietnia 1%8 r. - przewodnictwo całej Rady. W latach 1957 -1963 była sekretarzem redakcji regionalnego czasopisma "Przyroda Polski Zachodniej" . Dorobek publicystyczny Heleny Szafran obejmuje około 90 rozpraw, artykułów i sprawozdań, głównie z botaniki i ochrony przyrody. Za wybitne zasługi, położone na polu ochrony przyrody, została dwukrotnie wyróżniona wysokimi odznaczeniami państwowymi. W dniu 22 lipca 1956 r. otrzymała Złoty Krzyż Zasługi, a 19 stycznia 1967 r. - Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski. Wśród społecznych odznaczeń na podkreślenie zasługuje: Złota Odznaka Honorowa Ligi Ochrony Przyrody (12 IX 1964). W dniu 6 X 1968 r. Jubileuszowy Krajowy Zjazd Ligi Ochrony Przyrody, obradujący w Warszawie, nadał jej godność członka honorowego tej organizacji i "Dyplom za wybitne zasługi na polu ochrony przyrody i jej zasobów". W kwietniu 1%8 r. poważna choroba zaatakowała jej nadwątlony pracą organizm. Do ostatnich chwil życia pracowała twórczo, przygotowując do druku biografię wielkopolskich botaników i historię Zakładu Ochrony Przyrody, przeznaczoną na 50-lecie Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza. Odszedł od nas niezwykły człowiek, który kochał ojczystą przyrodę, naród i jego kulturę. Odszedł człowiek o niezwykłej szlachetności i niepospolitym charakterze, pracowity i skromny, dobry i prawy. W głębokim smutku i żalu w dniu 20 lutego 1%9 r. najbliższa rodzina, liczne grono przyjaciół, znajomych, uczniów i współpracowników odprowadziło doc. dr Helenę Szafran na miejsce wiecznego spoczynku. Mogiłę na cmentarzu junikowskim pokryły stosy wieńców i kwiatów. N ajszlachetniejszy wzór życia doc. Heleny Szafran pozostanie w pamięci tych, którzy ją znali. Pozostanie też jej dzieło: chronione dzięki niej zabytki przyrody, prace naukowe z dziedziny botaniki, a także liczne kadry jej wychowanków, którzy będą kontynuować pracę i cele tak pięknie wytyczone przez wielką miłośniczkę naszego regionu. Andrzej Dzięczkowski SESJE RADY NARODOWEJ M. POZNANIA POŚWIĘCONE DZIAŁALNOŚCI DZIELNICOWEJ RADY NARODOWEJ STARE MIASTO, PODSTAWOWYM ZADANIOM OŚWIATY W LATACH 1968-1975 I UCHWALENIU PLANU GOSPODARCZEGO I BUDŻETU MIASTA NA ROK 1969. Dnia 5 listopada 1968 r. odbyła się w sali posiedzeń przy placu Kolegiackim XXXIII Sesja Rady Narodowej m. Poznania, poświęcona ocenie działalności Dzielnicowej Rady N arodowej Stare Miasto ze szczególnym uwzględnieniem problemów przebudowy śródmieścia Poznania. Sesję otworzył przewodniczący obrad radny Marian Paluchowski. Udzielił on głosu przewodniczącemu Prezydium Dzielnicowej Rady Narodowej Stare Miasto Mieczysławowi Tarzyńskiemu w celu wygłoszenia referatu wprowadzającego. "Podstawowym elementem założeń Programu Wyborczego Dzielnicowego Komitetu Frontu Jedności Narodu - powiedział na wstępie Mieczysław Tarzyński - jest koordynowanie działalności wszystkich jednostek administracyjnych i gospodarczych, biorących udział w wykonaniu postawionych przed nami zadań. Koordynacja w praktyce obejmuje całokształt powiązanych ze sobą funkcji i decyzji. VII Plenum Komitetu Centralnego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej określiło kierunki dalszego rozwoju działalności Rad N arodowych, rozszerzyło zakres uprawnień i obowiązków, przy czym do najważniejszych spraw objętych uchwałą Plenum należy rozszerzenie uprawnień w dziedzinie koordynacji terenowej. Sesja daje możliwości oceny realizacji tych zagadnień w dzielnicy Stare Miasto. Najpełniej są one widoczne jedynie w takiej dziedzinie, jak akcja czynów społecznych, i to nie tylko tych masowych, zadeklarowanych przez 287 zakładów pracy na rzecz budowy Parku Braterstwa Broni i Przyjaźni Polsko- Radzieckiej na Cytadeli, ale również tych drobnych, wykonywanych przez mieszkańców w ramach Komitetów Blokowych i Domowych. Efekty, jakie osiągnięto w pracach wykonywanych w ramach czynów społecznych - są w dużej mierze wynikiem mobilizacji społeczeństwa przez Komitet Dzielnicowy Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. "Brak odpowiedniej komórki planowania gospodarczego w dzielnicy nie pozwala na szersze stosowanie uprawnień koordynacyjnych. Próby rozwiązania tego problemu poprzez dodanie jednego etatu do Wydziału Organizacyjno- Prawnego Prezydium umożliwia jedynie bliski kontakt z Miejską Komisją Planowania Gospodarczego. Wydaje się więc słuszne, aby sprawę tę rozwiązać generalnie w możliwie krótkim terminie. Nie chcemy bowiem, aby powtarzały się nieskoordynowane zamierzenia inwestycyjne, jakie miały miejsce np. w okolicach Szeląga, gdzie zatwierdzono lokalizację na budowę Domu Weterana, Domu Nauczyciela, przychodnię zdrowia oraz zespół hoteli robotniczych bez uwzględnienia urządzeń komunalnych. Nieskoordynowanie tych zamierzeń spowodowało, że trzeba zbudować odrębne osadniki dla ścieków sanitarnych, które następnie staną się bezużyteczne. "Wśród problemów odnoszących się do Rad N arodowych, podniesionych w tezach na V Zjazd Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej - mówił dalej Mieczysław Tarzyński - na pierwszy plan wysuwają się zagadnienia polepszenia pracy Rad i ich organów oraz doskonalenie metod zarządzania gospodarką narodową. Pełne wprowadzenie w życie tez dotyczących terenowej koordynacji gospodarczej wymagać będzie pewnych zmian w dotychczasowych przepisach prawnych oraz stworzenia odpowiedniego klimatu w ministerstwach, zjednoczeniach i przedsiębiorstwach dla tej niezwykle istotnej działalności Rad Narodowych. "Ważny czynnik koordynacyjny stanowią sesje i komisje Rady. Inicjując i wytyczając Sprawozdaniakierunki działania, dostosowują one programy gospodarcze do potrzeb społecznych. Sesje Dzielnicowej Rady Narodowej Stare Miasto są przeważnie poprzedzane spotkaniami radnych z wyborcami w celu zasięgnięcia opinii szerokich rzesz mieszkańców. Szereg postulatów i wniosków znajduje wyraz w uchwałach Rady, które są także bardzo ważnym dokumentem działalności koordynacyjnej, regulującym planową działalność. Poprzez właściwą współpracę z Komisjami dążymy do wypracowania prawidłowej formy realizacji uchwał. Zawsze też z całą uwagą traktujemy problem wnikliwej i szczegółowej kontroli ich wykonania" . N astępnie Mieczysław Tarzyński przedstawił listę zagadnień, które - zdaniem Prezydium Dzielnicowej Rady Narodowej Stare Miasto - winny być rozstrzygane przez władze dzielnicy, z kolei mówca przeszedł do omówienia współpracy jednostek organizacyjnych Prezydium Dzielnicowej Rady Narodowej z wydziałami Prezydium Rady Narodowej m. Poznania. "Od 1%5 r. - mówił dalej Mieczysław Tarzyński przeprowadzono w Prezydium Dzielnicowej Rady Narodowej ogółem 27 kontroli. Charakter ich był bardzo zróżnicowany. Były wśród nich zarówno kontrole kompleksowe, doraźne, jak i problemowe. Zdaj'emy sobie sprawę z tego, że kontrole kompleksowe, oceniające pracę wydziału, są bardzo pożądane. Jednak w warunkach pracy jednostek szczebla dzielnicowego nie zawsze zdają egzamin. Kontrola przeprowadzona przez Wydział Budownictwa, Urbanistyki i Architektury Prezydium Rady Narodowej m. Poznania nie przyniosła pozytywnych efektów z różnych przyczyn, zarówno z uwagi na nieprawidłowy stosunek pracowników naszego Wydziału, jak i niewłaściwe zaprogramowanie kontroli. Faktycznie w trakcie kontroli zahamowano normalny tok pracy administracyjnej" . Przechodząc do spraw przebudowy śródmieścia, Mieczysław Tarzyński powiedział m. in.: "Specyficzny charakter dzielnicy Stare Miasto, stanowiącej centrum Poznania, warunkuje działanie naszej Rady. Dotyczy to w szczególności zagospodarowania centrum oraz uporządkowania ośrodka staromiejskiego. Plan szczegółowy zagospodarowania śródmieścia większość spraw oddaje w ręce organów Prezydium Rady Narodowej m. Poznania, ale i na Prezydium Dzielnicowej Rady Narodowej spoczywa szereg odpowiedzialnych funkcji. "Do szczególnych zadań, stojących przed Dzielnicową Radą Narodową do 1970 T., należy uporządkowanie narożnika Alei Marcinkowskiego i ul. Armii Czerwonej, uporządkowanie rejonu od ul. Piekary do pi. Wiosny Ludów, rejonu ul. Łąkowej - do narożnikaul. Kościuszki oraz odcinka od ul. Zielonej do ul. Mostowej. Zamierzenia w tym zakresie pozwolą na wprowadzenie pasów zieleni oraz lekkiej i szybko amortyzującej się zabudowy pawilonowej dla usług i handlu do czasu przebudowy całego ciągu komunikacyjnego. "Ważnym problemem śródmieścia jest sprawa terenów na parkingi. Musimy znaleźć rozwiązanie natłoku samochodów w czasie Międzynarodowych Targów Poznańskich. Budowa nowoczesnego centrum zmusza nas do likwidowania kilku istniejących placówek parkin - gowych. N ie widzimy więc możliwości rozwiązania problemu inaczej, jak przez budowę parkingów wielokondygnacyjnych. "Dodatkowe funkcje do r. 1985 nakłada na Dzielnicową Radę Narodową porządkowanie ośrodka staromiejskiego. Troską wszystkich zainteresowanych organów winny być sprawy przyspieszenia zaplanowanych terminów realizacji. Szczególną uwagę należy zwrócić na sprawy rekonstrukcji ciągów handlowych. Stwierdzamy, że powołana w r. 1964 Komisja do Spraw Porządkowania Sieci Handlu i Usług nie spełnia wobec Komitetu Porządkowania Ośrodka Staromiejskiego swoich zadań. Winniśmy jednak pokusić się o wypracowanie nowych form pracy tej bardzo pożytecznej komisji. "Duże znaczenie odgrywa także w rejonie śródmieścia sprawa kontroli przedsiębiorstw wykonujących kapitalne remonty ulic i chodników, gdyż pozostawiają one wiele do życzenia. Proponujemy, aby zagadnieniem tym zajęła się Komisja Budownictwa i Gospodarki Komunalnej naszej Rady w porozumieniu z odpowiednikiem tej Komisji na szczeblu miejskim. Komisje mogłyby np. zbadać proces produkcji płyt chodnikowych". Przewodniczący Prezydium Rady Narodowej, radny Jerzy Kusiak, zabierając głos nawiązał do rozpoczynającego się w Warszawie V Zjazdu Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej i podkreślił, iż tezy przedzjazdowe Komitetu Centralnego stanowiły w okresie ostatnich czterech miesięcy platformę wszechstron - nej dyskusji w zakładach produkcyjnych, w uczelniach i placówkach naukowych, w środowiskach twórczych, w organizacjach społecznych, wśród partyjnych i bezpartyjnych. W świetle tez zjazdowych przed Radami Narodowymi miasta Poznania stają poważne zadania w dziedzinie dalszego doskonalenia metod zarządzania gospodarką narodową, a zwłaszcza pełnego rozwinięcia funkcji koordynacyjnych Rad Narodowych i ich organów. Na plan pierwszy wysuwa się potrzeba dalszego umacniania i rozszerzania uprawnień koordynacyjnych. "W tej dziedzinie - mówił radny Jerzy Kusiak - zrobiliśmy już wiele. Rada N arodowa miasta Poznania jako jedna z pierwszych spośród miast wydzielonych podjęła w grudniu 1963 r. uchwałę w sprawie głównych kierunków działania w zakresie koordynacji terenowej na obszarze miasta. W wyniku realizacji tej uchwały podjęto szereg prac w dziedzinie planowania przestrzennego - ze szczególnym uwzględnieniem dzielnic - i powiązania problematyki planu etapowego z pięcioletnim planem gospodarczym na lata 1 - 1970; przeprowadzono badania efektywności ekonomicznej niektórych lokalizacji szczegółowych oraz opracowano plany sytuacyjne rejonów skoncentrowanego inwestowania w mieście. Organy planowania gospodarczego i przestrzennego zwracają obecnie większą uwagę na prawidłowe etapowanie inwestycji, synchronizację inwestycji podstawowych i towarzyszących oraz bardziej racjonalną gospodarkę uzbrojonymi terenami dla celów budownictwa. . "Jednym z pilniejszych zadań będzie określenie uprawnień koordynacyjnych Bady N arodowej miasta Poznania z jednej strony, a Dzielnicowych Rad Narodowych z drugiej, zwłaszcza jeżeli chodzi o przedsiębiorstwa zgrupowane w poznańskich zjednoczeniach. Sprecyzowania wymagać będą zadania koordynacyjne wobec przedsiębiorstw poznańskich, nie podporządkowanych Radom. W szczególności niezbędne będzie ustalenie, które z tych przedsiębiorstw mają charakter ogólnomiejski i podlegają koordynacji Rady N arodowej miasta Poznania, które zaś charakter dzielnicowy i znajdują się w kompetencji koordynacyjnej Dzielnicowych Rad Narodowych. Niezbędne tutaj również będzie zwiększenie uprawnień Dzielnicowych Rad Narodowych w zakresie planowania gospodarczego i przestrzennego. Pociągnie to za sobą szereg zmian organizacyjnych, zarówno na szczeblu miejskim, jak i w dzielnicach. Służyć temu będzie m. in. powołanie w najbliższej przyszłości samodzielnych stanowisk planowania w Prezydiach Dzielnicowych Rad Narodowych oraz zwiększenie ich wpływu na projektowanie i zatwierdzanie dzielnicowych planów zagospodarowania przestrzennego. "Umocnienie roli i znaczenia Dzielnicowych Rad Narodowych - mówił dalej radny Jerzy Kusiak - wiąże się ściśle z procesem decentralizacji. Główne nasilenie procesów decentralizacyjnych w Poznaniu przypadło na lata 1961 - 1965. Pociągnęła ona za sobą istotne zmiany, zarówno w strukturze organizacyjnej aparatu Rad Narodowych, jak i w systemie zarządzania gospodarką terenową. Zasadniczym osiągnięciem dokonanym przez te zmiany było oddzielenie zadań w zakresie administracji państwowej od zarządu gospodarczego. Zarząd gospodarką terenową przejęły bezpośrednio podporządkowane Prezydium Rady Narodowej miasta Poznania zjednoczenia grupujące przedsiębiorstwa przemysłu terenowego, gospodarki komunalnej i mieszkaniowej oraz przedsiębiorstwa handlowe i gastronomiczne. Praktyka potwierdziła słuszność dotychczasowych założeń decentralizacyjnych, jednak nie dość precyzyjne rozgraniczenie zakresu działania wydziałów i zjednoczeń oraz brak wyraźnego określenia zasad współdziałania zjednoczeń z prezydiami dzielnicowych Rad Narodowych wywołuje pewne trudności w funkcjonowaniu obecnego systemu organizacyjnego. "N awiązując do postulatów prezydiów Rad N arodowych, o których mówił również w swym wystąpieniu przewodniczący Mieczysław Tarzyński, należy rozważyć możliwość przekazania organom finansowym I instancji spraw w zakresie orzecznictwa dotyczącego majątków i praw majątkowych przechodzących na rzecz skarbu państwa z tytułu spadku, darowizny lub zrzeczenia się; możliwości przekazania organom budownictwa, urbanistyki i architektury zadań i uprawnień w zakresie zatwierdzania wstępnych projektów budowlanych budownictwa indywidualnego, budownictwa o charakterze gospodarczym, budownictwa pawilonów handlowych i garaży oraz obiektów użyteczności publicznej, których kubatura nie przekracza 1(0) mI; zadań w zakresie zatwierdzania projektów wstępnych i podstawowych dotyczących budowy nowych zakładów przemysłowych, które nie będą zatrudniać więcej niż stu pracowników oraz zatwierdzania projektów rozbudowy i modernizacji zakładów przemysłowych, które nie zatrudniają więcej niż trzystu pracowników. "W dziedznie spraw lokalowych warto zastanowić się nad przekazaniem prezydium Dzielnicowych Rad Narodowych zadań związanych z kierowaniem do spółdzielni mieszkaniowych rodzin ujętych w planach przydziału oraz zadań związanych z zapewnieniem lokali użytkowych dla użytkowników wykwaterowanych z lokali położonych na terenach przeznaczonych pod inwestycje. W dziedzinie przemysłu postuluje się przekazanie dzielnicowym Wydziałom Przemysłu i Handlu uprawnień dotyczących zatwierdzenia urządzeń przemysłowych o zainstalowanej mocy do sześciu koni mechanicznych, a w dziedzinie handlu przekazanie uprawnień dotyczących ustalania branż sklepowych i kategorii lokali gastronomicznych, jak również uprawnień do ustalania lokalizacji sieci handlowej. Wreszcie w zakresie gospodarki komunalnej i mieszkaniowej postuluje się przekazanie prezydium Dzielnicowych Rad Narodowych zadań obejmujących inwestycje i remonty kapitalne dróg. mostów, zieleni i oświetlenia ulicznego". Przechodząc do spraw budżetowych, radny Jerzy Kusiak powiedział, iż budżet Prezydium Dzielnicowej Rady Narodowej Stare Miasto za r. 1967 realizowany był na ogół pomyślnie. U chwalony w wysokości 165 milionów zł, w wyniku dokonanych zmian uległ zwiększeniu Sprawozdania do wysokości ponad 180 milionów zł. Wykonanie kasowe budżetu, według sprawozdania, wyniosło po stronie dochodów ponad 19) milionów, co stanowiło 106% planu. Również budżet 1%8 r. w wysokości ponad 180 milionów zł, jak wynika ze sprawozdania za trzy kwartały, wykonywany jest pomyślnie. O postępującej z roku na rok poprawie sytuacji finansowej dzielnicy świadczą nadwyżki budżetowe. W 1%5 r. nadwyżka budżetowa wynosiła blisko 5 milionów, a w r. 1%7 już ponad 11 milionów zł. Umożliwiły one sfinansowanie szeregu zadań gospodarczych, na przykład w zakresie remontów kapitalnych i remontów bieżących urządzeń socjalno-kulturalnych, remontów kapitalnych ulic, pozwoliły na zakup pomocy naukowych dla szkół. Z nadwyżki budżetu pokrywane były również niedobory z tytułu dopłat do leków. "W sposób widoczny - podkreślił w dalszej części przemówienia radny Jerzy Kusiak - wzrosła ranga sesji i aktywność radnych na sesjach. Coraz aktywniejszy był udział rady staromiejskiej, jej konwentu seniorów, klubów radnych i komisji stałych w dziedzinie pełnego zabezpieczenia prawidłowego wykonania uchwał, zarządzeń i postanowień Rady i Prezydium. Jednocześnie jednak dalszego doskonalenia wymaga przygotowywanie projektów uchwał, w szczególności szerszy winien być udział zainteresowanych Komisji stałych. Jak wynika z dokumentów sesyjnych. radni nie korzystają w pełni z prawa do składania interpelacji. Radni Dzielnicowej Rady N arodowej Stare Miasto natomiast regularnie uczęszczają na spotkania z ludnością, organizowane w poszczególnych Okręgach Wyborczych przez Dzielnicowy Komitet Frontu J edności Narodu. Utrzymują też stały kontakt z Komitetami Blokowymi, inicjują czyny społeczne oraz inne akcje o charakterze masowym" . Przechodząc do spraw przebudowy śródmieścia, radny Jerzy Kusiak powiedział: "To nie tylko mechaniczne powiększenie programu usługowego, proporcjonalne do zwiększającej się liczby mieszkańców miasta i wzrostu ich stopy życiowej. Centrum Poznania wymaga przebudowy zarówno swej struktury funkcjonalnej, j ak i przestrzennej. Śródmieście Poznania od XVIII w. rozwijało się w specyficznych warunkach historycznych, demograficznych i społeczno-gospodarczych. Z niewielkiego obszaru wokół rynku i zamku Przemyśla, otoczonego murami miejskimi, rozprzestrzeniło się w sposób przypadkowy w drugiej połowie XIX wieku. Zaborcy pruscy chcieli narzucić śródmieściu swój charakter, symbolem prusactwa miał być zamek cesarza Wilhelma. Funkcje śródmieścia wyznaczał przewidywany wzrost miasta do wielkości 200 (0) mieszkańców, gdyż w warunkach granicznego miasta pruskiego urbanista nie móg!przewidzieć dalszego rozwoju Poznania. Nic nie potrafiły uczynić dla przebudowy śródmieścia burżuazyjne władze miasta okresu międzywojennego. W spuściźnie po nich otrzymaliśmy zagęszczone do kresu możliwości, podwórka, wąskie uliczki, nie było ani jednej wzniesionej w latach 1918 -1939 szkoły. "Zniszczenia wojenne w centrum Poznania były, jak dobrze pamiętamy, szczególnie duże i dotkliwe, zwłaszcza w zabudowie historycznej, wokół Ratusza i Starego Rynku. Okres odbudowy zabytków mamy już poza sobą. Przywrócono im ich dawną świetność, a poznańska Starówka stanowi dziś jeden z najcenniejszych pomników polskiej architektury. "Nie od razu mieliśmy warunki do przebudowy całego śródmieścia. Długo, może zbyt długo, rodziła się koncepcja, wizja jego sylwetki architektonicznej i urbanistycznej. Nie brakowało namiętnych sporów i różnic w poglądach, od propozycji wyburzenia Zamku począwszy. Pamiętamy, j ak śmiała i odważna wydawała się koncepcja budowy pięciu jedenastokondygnacyjnych wieżowców przy ul. Armii Czerwonej. Dziś żałujemy, że nie są one wyższe i słusznie w następnych zamierzeniach architektów wspinamy się jeszcze wyżej. Pamiętamy, ile namiętnych sporów - i na tej sali - wywołała koncepcja przebudowy układu komunikacyjnego ulicy Armii Czerwonej i placu Wolności, czy sprawa zamknięcia dla ruchu kołowego Starego Rynku i jego najbliższego otoczenia. Spory takie wynikają z tego, że niezależnie od zmian występuj ących w całym mieście, mimo że poprawiają się warunki komunalne na odległych peryferiach, że powstają nowe osiedla mieszkaniowe - śródmieście pozostanie zawsze wizytówką miasta, a jego historyczna część jest droga sercu każdego poznaniaka. Stąd też każdy troszczy się o jego wygląd, stan, funkcje. "Mamy w zasadzie wszystkie niezbędnej warunki, aby w ciągu najbliższych lat nadać śródmieściu j ak najbardziej prawidłowy kształt równocześnie i pomnika historii i centrum sześćsettysięcznego socjalistycznego miasta. Realizacja tych zamierzeń wymagać będzie koncentracji wysiłków zarówno miejskiej, j ak i Dzielnicowej Rady Narodowej, wymagać będzie konsekwentnej, planowej, rzetelnej pracy, pracy trudnej i odpowiedzialnej, ale tym bardziej wdzięcznej dla tych wszystkich, którym drogie jest ich miasto". W dyskusji jako pierwszy zabrał głos zastępca przewodniczącego Komisji Administracji i Samorządu Mieszkańców radny Lucjan Dembowski. "Po przeanalizowaniu sprawozdania Prezydium Dzielnicowej Rady Narodowej Stare Miasto - powiedział radny Lucjan Dembowski na wstępie - należy stwierdzić duże osiągnięcia w dziedzinie organizacji samorządu mieszkańców, podobnie jak w zaclesnlaniu jego działalności z organami administracji i Komisją Administracji i Samorządu Mieszkańców Rady Narodowej m. Poznania. W sprawozdaniu pominięto jednak podstawowe organa terenowe tego samorządu, tj. Komitety Domowe i Blokowe, aczkolwiek właśnie one przyczyniają się głównie do chlubnych osiągnięć dzielnicy. Może to wywołać w komitetach wrażenie pomniejszania ich roli. Fakt, że dzielnica jest z każdym dniem piękniejsza, łączy się niezaprzeczalnie z dużym wkładem komitetów oddziałujących wychowawczo na mieszkańców. "Komisja przeprowadziła w roku sprawozdawczym - podkreślił radny Lucjan Dembowski - rozeznanie w sprawie załatwienia w niektórych Wydziałach Prezydium Dzielnicowej Rady N arodowej skarg, wniosków i podań i nie stwierdziła poważniejszych uchybień" . N astępny mówca, radny Dzielnicowej Rady Narodowej Stare Miasto Leszek Rudkowski, przemawiał w imieniu Komisji Administracji i Samorządu Mieszkańców tej Rady. Jego zdaniem Prezydium Rady szczególną uwagę przywiązuje do skarg i wniosków mieszkańców, jako b. ważnego źródła informacji o niedomaganiach i brakach w funkcjonowaniu wydziałów. Szczegółowe analizowanie skarg i wniosków umożliwiło Prezydium nakreślenie kierunków usprawnienia działalności, zwłaszcza w kierunku eliminowania biurokracji i formalizmu. Do rzadkości zaliczyć można przypadki przewlekłego załatwiania spraw, uchybień terminom zakreślonym Kodeksem Postępowania Administracyjnego, żądania zbędnych dokumentów, lekceważącego stosunku do' petentów lub nierzetelnej informacji. Zarówno Prezydium jak i Wydziały dokładają starań, aby realizować ocenione przez Komisję jako słuszne wnioski i postulaty mieszkańców. W tych natomiast przypadkach, gdy środki, którymi dysponuje Rada, okazują się niewystarczające lub gdy względy techniczne nie pozwalają na realizację, Komisja czuwa nad przestrzeganiem udzielania wnioskodawcom możliwie wyczerpujących wyjaśnień. Komisja proponuje ponadto, aby w budżetach Dzielnicowych Rad Narodowych przewidzieć środki rezerwowe oraz w mocy przerobowej na zrealizowanie nieprzewidzianych zadań. "Szczególnym objawem demokratyzacji życia społecznego w naszym kraju - mówił dalej Leszek Rudkowski - jest rozwój różnych form działalności samorządu. Komitety Blokowe, a także Domowe, spełniają, najogólniej rzecz biorąc, założone przez Radę zadania, stanowią one pomost pomiędzy mieszkańcami i organami administracji Rady. Komisja uważa za godne podkreślenia, że dzielnica Stare Miasto legitymuje się dużą grupą prawdziwych społeczników, działających na tak trudnym odcinku, jak Komitety Blokowe; wielu spośród tych działaczy słusznie posiada duży kredyt zaufania u mieszkańców bloków i dzielnicy". Mówca wysunął postulat powołania w dzielnicy eksperymentalnie kilku Komitetów lub Rad Osiedlowych, które byłyby reprezentacją kilku Komitetów Blokowych w obrębie Administracji Domów Mieszkalnych. Tego rodzaju Rady czy Komitety Osiedlowe zyskałyby lepszą pozycję w dziedzinie kontroli społecznej nad działalnością Administracji Domów Mieszkalnych, a także nad pracą dozorców. Radny Jan Brygier podzielił się spostrzeżeniami z wizytacji przeprowadzonej przez Komisję Handlu w kilku stołówkach robotniczych i działających przy nich bufetach. "Bufety te są tak pomyślane - powiedział radny Jan Brygier - aby robotnicy mogli nabywać na miejscu śniadania i spożyć je, a chodzi również o to, aby ułatwić także pracującym kobietom załatwianie codziennych sprawunków, w Niemieckiej Republice Demokratycznej są w fabrykach punkty, w których każdy z idących do pracy może pozostawić karteczki z zamówieniami, a kiedy wychodzi, zabrać ze sobą zapakowane już artykuły". Mówca zwrócił się z pytaniem, czy nie można by lokalizować w obrębie wielkich zakładów pracy sklepów, które sprzedawałyby podstawowe artykuły? Feliks Otlewski - członek Komisji Gospodarki Komunalnej, Mieszkaniowej i Komunikacji zajął się sprawami kapitalnych remontów budynków mieszkalnych. Jego zdaniem, Dzielnicowe Przedsiębiorstwa Remontowo- Budowlane nie są przygotowane do prac remontowych, ponieważ: 1. Posługują się dokumentacją niedokładnie opracowaną przez jednostki projektowe. Często zdarza się, że kosztorysy są zaniżone; 2. Organizacja pracy przedsiębiorstwa jest wadliwa, gdyż dyrekcja koncentruje się na wykonaniu planu finansowego, a bardzo często zapomina o planie rzeczowym; 3. Brak jest małej mechanizacji budowy i wykwalifikowanych pracowników budowlano-montażowych; 4. Braki materiałowe na budowie są przyczyną wielu postojów. Powoduje to przedłużenie remontu kapitalnego budynku mieszkalnego zaplanowanego na 5-6 miesięcy. Mieszkańcy niechętnie wpuszczają pracowników budowlanych lub monterów do mieszkań, gdyż nie liczą się oni w ogóle z porządkiem mieszkań, niszczą wypielęgnowane parkiety itp. Często zdarzają się wypadki instalowania grzejników na podłogach, wnoszenia do pokojów skrzyń i mieszania w nich zapraw. Inspektorzy nadzoru mało interesują się przebiegiem robót i nie dość wnikliwie podchodzą do występujących potrzeb i braków. "Pracownicy dzielnicowych przedsiębiorstw remontowo-budowlanych - podkreślił Feliks Sprawozdania Otlewski - z reguły nigdy nie sprzątają po zakończonej pracy gruzu, śmieci, pozostawiając to wszystko lokatorom". N a zakończenie mówca wspomniał o zlokalizowanym przy ul. Ogrodowej 11 na trzecim piętrze przedszkolu, które jest utrapieniem mieszkańców. Zdaniem mówcy, należy oddać dotychczasowe pomieszczenia przedszkola licznej rodzinie, a przedszkole przenieść do pomieszczeń parterowych. Radny Stanisław Mytko - przewodniczący Komisji Finansów i Planu Gospodarczego, zabierając głos w imieniu Komisji podzielił się uwagami na temat współpracy z Komisjami Dzielnicowej Rady Narodowej i wysunął postulat przyspieszenia oDracowania programu systemu komunikacyjnego, a w jego ramach - planu dla poszczególnych układów komunikacyjnych. Jako słuszny należy uznać dezyderat uporządkowania terenów otaczających nowo zbudowane obiektv. Słuszny jest także postulat przewodniczącego Prezydium Dzielnicowej Rady Narodowej Stare Miasto, który zwrócił uwagę, aby przy projektowaniu następnych obiektów dzielnicy zaprojektowano też otoczenie, co pozwoliłoby uniknąć sytuacji, jaka ma miejsce przy ul. Piekary. "W chwili, kiedy przystępowano do odbudowy Starego Rynku - powiedziała radna J adwiga Eichlerowa, sekretarz Komisji Kultury, - wiele mówiono o tym, że będzie to ośrodek artystów, twórców; powiadano, że zamieszkają oni w domkach budniczych. Pozostało to tylko w sferze projektów. Istnieją tam wprawdzie lokale wystawowe i to najpiękniejsze w Polsce, brak jednak mieszkań dla twórców. N awet sprawa pracowni dla nich utknęła na martwym punkcie. Środowisko plastyczne odczuwa brak tych pracowni; a przecież wśród miast wojewódzkich nasze jest trzecim w kraju pod względem liczby plastyków, i ciągle jeszcze napływają absolwenci uczelni plastycznej". Radna apelowała, aby pomyślano o rozwiązaniu tego problemu, jak też i o tym, aby przed przyszłymi Targami nie urządzano na Rynku przed salonem wystawowym pijalni piwa, która zasłania lokale wystawowe. Radny Stanisław Andrzejewski - przewodniczący Komisji zdrowia i Opieki Społecznej, podkreślił słuszność wniosku o zbudowanie żłobka w dzielnicy Stare Miasto. Jako drugą pod względem ważności sprawę uważał przychodnie specjalistyczne. Na Starym Mieście przychodnie specjalistyczne mieszczą się przy pi. Kolegiackim w budynku, który będzie w dalszym ciągu rozbudowywany, ale przy stale rosnących zadaniach i tak nie będzie on wystarczający. Toteż należy przewidzieć w długofalowym planie budowę pracowni specjalistycznych. Radny Stanisław Andrzejewski mówił także o sprawie budowy stacji Pogotowia Ratunkowego przy ul. Bema. Jako ostatni w dyskusji zabrał głos przewodniczący Prezydium Rady Narodowej, radny Jerzy Kusiak. Nawiązując do poruszonych w dyskusji problemów samorządu Jerzy Kusiak podkreślił, iż miasto ma niewątpliwie duży dorobek w rozwoju samorządu mieszkańców, Komitetów Blokowych, w niektórych przypadkach Komitetów Domowych, ale - jak podkreślił - obserwuje się od pewnego czasu pewną stagnację w ich działalności. "Z drugiej strony - mówił radny Jerzy Kusiak - obserwujemy niestety dość liczne przypadki niewłaściwego stosunku administracji do Komitetów Blokowych. Stąd też wydaje się, że u progu nowej kadencji Rad Narodowych należy zastanowić się, jak rozwijać to podstawowe ogniwo samorządu mieszkańców, któremu powinniśmy nadawać większe uprawnienia i kompetencje, które jest w stanie rozwijać inicjatywy mieszkańców i realizować różnorodne zadania w obrębie osiedli mieszkaniowych" . N awiązując do wystąpienia radnego Jan» Brygiera, Jerzy Kusiak powiedział iż "zasygnalizował on niepokojącą sprawę, a mianowicie niedorozwoju stołówek przyzakładowych. O bufetach przyzakładowych można różnie dyskutować podczas gdy istotna jest możliwość zjedzenia obiadów w zakładach pracy. Podczas ostatniego posiedzenia Prezydium krytykowaliśmy przedstawicieli handlu za to, że w trzech kwartałach br. doszło do spadku obrotu w stołówkach zakładowych i zobowiązaliśmy ich do przeanalizowania, jakie są przyczyny tego faktu". Dużo uwagi poświęcił radny Jerzy Kusiak sprawom przedszkoli. Dzielnica Stare Miasto rozwiązała problem przedszkoli jako druga po Nowym Mieście. Stare Miasto ma sytuację rozwiązaną, chociaż warunki w przedszkolach są trudne, większość z nich znajduje się w nieodpowiednich pomieszczeniach, jak np. przy ul. Ogrodowej, Łąkowej, w lokalach po "Caritasie". Budowa żłobków na Starym Mieście jest sprawą najbardziej palącą, gdyż brak tam miejsca na lokalizowanie placówek i instytucji publicznych. Toteż żłobki będą budowane w ramach programu budowy Zespołu Osiedli na Winogradach, a poza tym, uwzględniając istniejące potrzeby, Prezydium skorzysta z możliwości wykupienia prywatnej willi przy ul. Stalingradzkiej z przeznaczeniem na żłobek. "Jeśli chodzi o przebudowę układu komunikacyjnego w śródmieściu - mówił dalej radny Jerzy Kusiak realizujemy koncepcje, m. in. przebudowy ul. Roosevelta. Cały ten ciąg pomiędzy mostem Dworcowym a ul. Pułaskiego powinien być w la< tach 1969 -1970 zakończony i zadecyduje on o usprawnieniu komunikacji w śródmieściu. Jeśli chodzi o inne inwestycje, w rachubę wchodzi Trasa Chwaliszewska, jej dojście do ul. Garbary w 1971 r. i dalsze przedłużenie w późniejszym okresie do ul. Roosevelta. Pozwoli to na poważne odciążenie śródmieścia, gdyż przewidujemy budowę także innych ulic, co przyczyni się do poprawy układów komunikacyjnych miasta" . Radny Kazimierz Kosmowski przedstawił projekt uchwały, który przewodniczący obrad poddał pod głosowanie. U chwała powzięta została jednomyślnie. Interpelacje i wnioski zgłosili: radny Jan Brygier w sprawie przyspieszenia budowy stołówki w oddziale II Poznańskich Zakładów Elektrotechnicznych "Alco", radny Leon Chudziński w sprawie nieprzestrzegania przepisów ruchu ulicznego przez kierowców taksówek oraz w sprawie nieregularnego funkcjonowania Stacji Pogotowia Ratunkowego, radny Wincenty Wasilewski w sprawie nieuzasadnionego wstrzymania robót oświetleniowych na osiedlu Świerczewskiego, radny Anatol Gawrych - Laudański w sprawie zakłócania ciszy nocnej przez lokomotywy manewrujące na stacji kolejowej i w sprawie wadliwie skonstruowanych neonów. Udzielając odpowiedzi radnemu Leonowi Chudzińskiemu, radny Stanisław Andrzejewski wyjaśnił, że pewne zakłócenia w pracy Pogotowia Ratunkowego związane są z modernizacją stacji przy ul. Chełmońskiego. Na tym posiedzenie zakończono. * XXXIV Sesja Rady Narodowej m. Poznania, poświęcona podstawowym zadaniom oświaty na lata 1968 - 1975, odbyła się 6 grudnia 1968 r. Obok radnych uczestniczyli w niej: dyrektor Departamentu Programów Ministerstwa Oświaty i Szkolnictwa Wyższego Stefan K warciak, prezes Zarządu Głównego Związku N auczycielstwa Polskiego Marian Walczak, kierownik Wydziału Oświaty Komitetu Wojewódzkiego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej Romuald J ezierski. Obrady sesji otworzył przewodniczący obrad radny Marian Paluchowski. Wniosek o przyjęcie protokołu z XXXIII Sesji Rady zgłosił sekretarz obrad, radny Zenon N alipiński. Bezpośrednio po tym radny Leon Chudziński ponowił interpelację w sprawie działalności Pogotowia Ratunkowego, uznając udzieloną mu odpowiedź za nie wystarczającą. Radny Jan Brygier oświadczył, że na interpelację w sprawie przyspieszenia budowy stołówki dla Poznańskich Zakładów Elektrotechnicznych "Alco" nie otrzymał z Prezydium odpowiedzi, natomiast otrzymał list z podziękowaniem od kierownictwa Zakładów za zgłoszenie interpelacji w tej sprawie. W odpowiedzi - przewodniczący Prezydium radny Jerzy Kusiak wyjaśnił, że Prezydium zwracało się w tej sprawie do dyrekcji "Alco" , która zapewniła, 8 Kronika m. Poznania że załatwi sprawę z Poznańskim Przedsiębiorstwem Budowlanym nr 2, a o wynikach poinformuje Prezydium Rady. Wobec rozbieżności informacji i stanowisk, radny Jan Brygier odczytał list kierownictwa Zakładów. Wypowiedział się również radny Alfred Kowalski proponując wyświetlenie sprawy poprzez rozmowy z naczelnym dyrektorem "Alco" , Antonim Rakiewiczem. Po naniesieniu odpowiednich poprawek protokół z posiedzenia XXXIII Sesji został przyjęty. Plan pracy Rady do 30 maja 1969 r. zreferował przewodniczący Komisji Mandatowej, radny Stanisław Nowak. W dyskusji nad dostarczoną wcześniej informacją o przebiegu realizacji U chwały Rady z r. 1967 w sprawie programu budowy Zespołu Osiedli Mieszkaniowych "Winogrady" zabrał głos radny Ryszard Witkowski. Wyjaśnień udzielił wiceprzewodniczący Prezydium, radny Jerzy Łangowski. Ożywioną dyskusję wywołała sprawa gospodarki garażami oraz budowy nowych garaży. Projekt uchwały w tej sprawie zreferował zastępca przewodniczącego Prezydium, radny Zbigniew Rudnicki. Mówca podkreślił, że omawiany projekt uchwały reguluje w zasadzie dwie płaszczyzny działania, a mianowicie po· litykę lokalizacyjną i gospodarkę zarówno budujących się jak i istniejących garaży. Charakter tego zagadnienia zmusza Prezydium do zasięgnięcia opinii przedstawicieli różnych środowisk społecznych. Problem garaży występuje ostro nie tylko w Poznaniu - mówił dalej radny Zbigniew Rudnicki. - Dobitnym tego przykładem jest Warszawa, gdzie Prezydium Stołecznej Rady N arodowej zatwierdziło 7 grudnia 1%7 r. uchwałę, normującą, w sposób zbliżony do poznańskiego projektu, tryb postępowania w tych sprawach. "W dniu 30 czerwca 1968 r. było w Poznaniu zarejestrowanych 14 635 samochodów prywatnych, a jedynie ok. 6650 garaży. Co drugi wóz nie posiadał schronienia, z założeń i prognoz wynika, że średni przyrost samochodów do 1975 r. wyniesie 2500 sztuk rocznie, a więc mielibyśmy w Poznaniu w r. 1975 około 30 (XX) samochodów prywatnych. "Budowanie garaży jest już w tej chwili problemem. Projekt Uchwały precyzuje zadania, kładąc ciężar budownictwa garaży przede wszystkim na użytkowników samochodów. Stąd też nie ma mowy o budowie takich, w których mogłyby się mieścić większe ilości samochodów. Otwartą kwestią pozostaje koncepcja "wydzielenia miejsc pod dachem i strzeżonych na garażowanie. Projekt uchwały można podzielić na dwie części, a mianowicie na politykę przydziału i politykę lokalizacyjną. Jeśli chodzi o charakterystyczne zasady, które są w pewnym sensie innowacją w stosunku do ogólnie obowiązujących przepisów praw Sprawozdania nych, to są one następujące: 1. Przyspieszony, przewidziany w rozdziale I, tryb postępowania, ograniczający zarówno terminy przydziałów, jak i składanie odwołań; 2. Garaże osiedlowe tylko dla mieszkających w danym rejonie. Jest to zasada j ak najbardziej słuszna tym bardziej że w ostatnich latach wystąpiło zjawisko wykorzystywania przez instytucje garaży osiedlowych, które miały służyć mieszkańcom. Prezydium wypowiedziało się na ten temat jednoznacznie na początku roku i poleciło poszczególnym Prezydiom Dzielnicowych Rad Narodowych, by zajęły się tą kwestią. N astępną zasadą jest obowiązek ingerencji w przypadku wykorzystywania garaży niezgodnie z ich przeznaczeniem. W kategorii osób. upoważnionych do uzyskiwania garaży, wymienia się inwalidów i w kolejności te osoby, które wykorzystują wozy dla celów służbowych" . Radny Ryszard Witkowski - przewodniczący Komisji Kultury Fizycznej i Turystyki, zgłosił następujące wnioski: 1. Należy lokalizować parkingi oraz garaże przy ciągach ulicznych, przy wlocie do osiedla i na jego obrzeżach, a nie wewnątrz; 2. Garaże systemem zleconym mogą wykonywać przedsiębiorstwa budowlane tylko wówczas, gdy zapewnią wykonanie innych inwestycji towarzyszących, socjalnych i usługowych; 3. Garaże na obrzeżach powinny być budowane w trakcie zakładania osiedla jako zaplecze magazynowe, a służyć za garaże po zakończeniu robót inwestycyjnych. Radny Ryszard Witkowski przypomniał, iż przy wlocie na budowę Nowej Dzielnicy Mieszkaniowej ..Rataje" budowano dla przedsiębiorstw wykonujących roboty inwestycyjne magazyny, które później będą rozbierane: korzystniej byłoby, gdyby lokalizowano te magazyny w ten sposób, aby później mogły się stać garażami. Radny Jan Brygier podkreślił wagę problemu wzrastającej zachorowalności na choroby górnych dróg oddechowych. Jest to zjawisko w Polsce występujące ostro wszędzie, gdzie są wielkie ludzkie skupiska i przemysł. Tak więc przy lokalizacji garaży winien być brany pod uwagę stan zanieczyszczeń powietrza w Poznaniu. Nie należy lokalizować garaży na terenach nadmiernie zabudowanych. Radny Stanisław Mytko - przewodniczący Komisji Finansów i Planu Gospodarczego, reprezentował pogląd, iż podstawowym warunkiem przy budowie garaży winno być ustalenie miejsc parkingowych w każdej dzielnicy, wyposażenie ich w urządzenia techniczne do prostej obsługi samochodów. Chodzi o to, aby na parkingu istniała możliwość dokonania niezbędnych przeglądów, zdaniem mówcy należy w jak najkrótszym czasie opracować siatkę miejsc parkingowych ustalić gospodarza, bo Spółdzielnia Inwalidów .. Ochrona Obiektów" nie spełnia w tym względzie swoich zadań. Jeśli chodzi o lokalizację garaży tam, gdzie istnieją ku temu możliwości, mówca zgodził się z wypowiedzią radnego Ryszarda Witkowskiego, że należy je lokalizować na obrzeżach osiedli. Należy jednak zwracać uwagę, aby nie szpeciły one miasta. Nawiązując do wypowiedzi radnego Jana Brygiera, mówca zaproponował, aby wokół garaży zakładać pasy zieleni pnącej, która pozwoli na likwidowanie ujemnych skutków spalin. Przewodniczący Prezydium Rady Narodowej m. Poznania, radny Jerzy Kusiak podkreślił, że projekt Uchwały Prezydium Rady konsultowano z niektórymi Komitetami Blokowymi, z prezydiami Dzielnicowych Rad Narodowych i wreszcie, co jest chyba w dotychczasowej praktyce bez precedensu. Prezydium przedłożyło projekt uchwały własnej przed jego zatwierdzeniem do zaopiniowania przez radnych. Dzieje się to nieprzypadkowo , gdyż U chwała tego typu, reguluje istotne sprawy miasta, budzi poważne zainteresowanie u niemal wszystkich mieszkańców i można na tym przykładzie dowieść, jak trudno kojarzyć indywidualne interesy obywateli z ogólnospołecznymi. .. Słusznie chyba postulowano - mówił dalej radny Jerzy Kusiak, - aby zwrócić więcej uwagi na problemy komunikacyjne przy planowaniu nowych osiedli mieszkaniowych. W przypadku takich, jak Nowa Dzielnica Mieszkaniowa ..Rataje" i Zespół Osiedli Mieszkaniowych "Winogrady", będziemy musieli jeszcze raz przepracować problemy komunikacyjne i przeanalizować układ dróg dojazdowych do bloków mieszkalnych, sposoby parkowania i garażowania. Dotyczy to również osiedli, które będziemy budować w przyszłości. Prezydia Dzielnicowych Rad Narodowych będą musiały wrócić do problemów parkin - gów i wnęk postojowych. Rozpracowywano już te zagadnienia, ale okazuje się, że niedostatecznie. "Inną kwestią, którą trzeba mocno zaakcentować, jest sprawa usunięcia samochodów należących do jednostek uspołecznionych 2 garaży w obrębie osiedli mieszkaniowych. Szereg garaży oddano do dyspozycji jednostek gospodarki uspołecznionej i trzeba będzie konsekwentnie wymagać, aby budowały one dia siebie te pomieszczenia w takich miejscach, które nie będą utrudniały życia mieszkańcom. Muszą tu więc być spełnione te warunki, o których mówił radny Jan Brygier , a więc m. in. to, że do takich rejonów nie będą dojeżdżały samochody z jednostek uspołecznionych, a tylko należące do osób mieszkających". Mówca podzielił zdanie radnego Ryszarda Witkowskiego, iż należy zakazać przedsiębiorstwom budowlanym wznoszenia prowizorycznych obiektów na magazynowanie materiałów. Lokalizowanie zaplecza budowlanego, które by potem mogło być przeznaczone na garaże, służyłoby całemu społeczeństwu. Trzeba więc będzie podjąć na ten temat uchwałę stanowiącą, że budowlani muszą przewidzieć przy budowie osiedli wzniesienie takiego zaplecza, które będzie mogło w przyszłości stanowić jakiś obiekt usługowy. Może to być świetlica, garaże, ale oczywiście lokalizacja winna być tak dostosowana, aby wspomniany obiekt był funkcjonalnie wkomponowany w przyszłe osiedle. Podobnie nie można zaliczać do wykonania planów usług dla mieszkańców robót tego typu, jak budowa garaży, czego kosztem remontów mieszkań podejmują się dzielnicowe przedsiębiorstwa remontowo -budowlane. Dalszych uwag nie zgłoszono. Radny Marian Paluchowski wyjaśnił, że Uchwała podjęta będzie przez Prezydium, natomiast projekt przedstawiono na Sesji w celu zasięgnięcia opinii radnych. W następnym punkcie porządku dziennego przewodniczący Prezydium radny Jerzy Kusiak złożył ustną informację o zmianach kadrowych w jednostkach organizacyjnych jako uzupełnienie do informacji o pracy Prezydium w październiku 1968 r. W dyskusji nad tym sprawozdaniem radny Jan Brygier zwrócił uwagę na niepokojąco niskie wyniki naboru młodzieży z rodzin robotniczych do liceów ogólnokształcących i szkół zawodowych. Proponował, aby sprawami tymi zajęła się Komisja Oświaty i N a uki. Zagajenia dyskusji nad głównym punktem porządku dziennego dokonał Kurator Okręgu Szkolnego Poznańskiego Jan Stoiński. "W bogatej problematyce działalności dydaktycznej i opiekuńczo-wychowawczej szkolnictwa na czoło wysuwają się sprawy wychowania - powiedział na wstępie Jan stoiński. «Polepszenie ideowego wychowania młodego pokolenia - j ak stwierdził Władysław Gomułka na V Zjeździe Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej - należy obecnie do centralnych zadań partii i państwa». Jest to zatem zadanie naczelne dla szkoły i wszystkich jej sojuszników. Trzeba bowiem, aby młodzież wynosiła ze szkoły nie tylko bogaty zasób wiedzy i wysokie kwalifikacje zawodowe, lecz również rzetelne przygotowanie do życia obywatelskiego i pracy w socjalistycznym społeczeństwie. Trzeba, aby nasza młodzież była żarliwie patriotyczna, przejawiała zamiłowanie i szacunek do pracy fizycznej i umysłowej, poszanowanie dla dorobku narodu i trwałą wolę jego pomnażania. "Nasze cele wychowawcze wyrastają z najszlachetniejszych ideałów, jakie kiedykolwiek przyświecały ludzkości. Jednakże oddziaływanie ideowe na młodzież i kształcenie jej społecznej postawy jest zadaniem bardzo złożonym i trudnym. Złożonym, bo nie tylko szkoła oddziałuje wychowawczo, lecz także ro 8* dzina, organizacje młodzieżowe, środki masowego przekazu informacji, a ponadto instytucje kulturalno-oświatowe i środowisko, w którym młodzież żyje. Trudnym zaś jest to oddziaływanie ze względu na dziedzictwo ideologiczne, na różne poglądy ukształtowane w okresie kapitalizmu, które ciążą na mentalności społecznej i świadomie wzmacniane są przez wrogie nam siły wewnętrzne i penetrujące z zewnątrz. "Zadanie polega więc m. in. na przygotowaniu młodych nauczycieli do niełatwej pracy wychowania ideowo-politycznego oraz na stałym dokształcaniu i doskonaleniu kwalifikacji ogółu nauczycieli. Od przyszłego roku szkolnego powołana zostanie w Poznaniu trzyletnia Wyższa Szkoła Nauczycielska. W jej programie znajdą odpowiedni wyraz postulaty dotyczące gruntownego przygotowania słuchaczy do pracy ideowo-wychowawczej z dziećmi i młodzieżą. Od obecnego roku szkolnego wprowadzono we wszystkich klasach szkół średnich zajęcia z przedmiotu «wychowanie obywatelskie» . "Nie ma innego sposobu podnoszenia poziomu ideowo-wychowawczego naszej młodzieży - mówił dalej Jan Stoiński - jak tylko równoczesne podnoszenie poziomu pracy szkoły i poziomu społeczeństwa, w którym młodzież się wychowuje. Społeczeństwo ma prawo oczekiwać od szkoły, aby poziom moralny i ideowy jej wychowanków był na miarę epoki socjalizmu. Pod jednym wszakże warunkiem: że zasady moralności socjalistycznej staną się normą powszechnie obowiązującą w całym społeczeństwie, z tych względów za szczególnie ważne zadanie uważamy podjęcie przez każdą szkołę szerszej współpracy z rodzicami i komitetami opiekuńczymi. "Jednym z elementów wychowania jest praca społeczna uczniów. Aby ułatwić szkołom szerokie jej rozwinięcie, ogłoszony zostanie ciągły konkurs pn. «Nasza szkoła pracuje dla środowiska». Czyny społeczne organizacji szkolnych, poszczególnych klas i nauczycieli będą planowane, zgłaszane na początku roku do komisji konkursowych i oceniane w miarę realizacji przez te komisje. Do szczególnie przez organizatorów konkursów zaleconych form pracy społecznej należeć będzie opieka nad miejscami walki i męczeństwa, patronat nad zieleńcami, placami gier i zabaw oraz świetlicami blokowymi, czynna ochrona przyrody i organizowanie małych form wczasów letnich dla dzieci, pozostających podczas wakacji w mieście. W tym zakresie zadania stojące przed Wydziałami Oświaty i Kultury Prezydiów Rad Narodowych są niełatwe. "Wychowanie przez pracę stanowi jedną z głównych metod socjalistycznego wychowania. Wprowadzono dla uczniów VII i VIII szkół podstawowych oraz uczniów wszystkich klas szkół średnich obowiązek dwóch dni, Sprawozdaniaczyli 12 godzin społecznej pracy fizycznej. Intencją tego obowiązku było zbliżenie młodzieży szkolnej do pracy fizycznej, "wychowanie jej w duchu szacunku dla tej pracy i ludzi, zatrudnionych w fabrykach i na roli. Innym, wychowawczo niezwykle ważkim elementem szkolnego systemu wychowawczego jest pielęgnowanie tradycji szkoły. Składają się na nie m. in. święta patrona i sztandaru. Wokół przygotowania uroczystości prowadzi się bogatą w treści pracę wychowawczą. Walory imienia i sztandaru szkolnego sprawiają, że nadawanie szkołom imion zostanie w najbliższych latach częściej stosowane. Ważną również sprawą jest, aby w procesie wychowania umacniać i rozszerzać elementy samowychowania poprzez działalność ideowo-wychowawczą organizacji młodzieżowych: Związku Harcerstwa Polskiego, Związku Młodzieży Socjalistycznej. Związku Młodzieży Wiejskiej i inne. "Musimy w większym stopniu szerokie rzesze młodzieży poznańskiej przyzwyczajać do wyżywania się w twórczości literackiej, do uprawiania deklamacji i recytacji. Niechaj coraz więcej młodych zbiera piękne wiersze, uczy się ich i je deklamuje. Niech młodzież zajmuje się muzyką, rysuje, maluje, niech tworzy w chwilach wolnych i korzysta z imprez kulturalnych. Niemały mamy już w tej dziedzinie dorobek. Szczególnymi osiągnięciami wykazać mogą się zespoły artystyczne Technikum Odzieżowego, Budowlanego i Poligraficzno- Księgarskiego, Liceum Pedagogicznego dla wychowawczyń przedszkoli. Coraz lepsza jest współpraca szkół z Operą i teatrami dramatycznymi. Wynikiem tego współdziałania jest znaczny odsetek młodzieży szkolnej na widowni teatralnej. Warto przy tym podkreślić, że poza nielicznymi wyjątkami zachowuje się ona naprawdę wzorowo. Zachęcone tym zjawiskiem Przedsiębiorstwo Imprez Artystycznych .. Estrada" zorganizowało dla młodzieży szkolnej naszego miasta «Scenę międzyszkolną», w ramach której prezentuje najbardziej wartościowe pozycje współczesnej dramaturgii, przede wszystkim polskiej. Szkoły biorą ponadto udział w imprezach IV Wielkopolskiego Festiwalu Kulturalnego, organizowanego dla uczczenia 25-lecia Polski Ludowej. Szczególnie owocna jest współpraca szkolnictwa z Filharmonią Poznańską, która obok tradycyjnych koncertów umuzykalniaj ących zorganizowała cykl pełnospektaklowych koncertów «Pro sinfonica» z udziałem wybitnych dyrygentów i solistów. Na szczególną uwagę zasługują zajęcia z zakresu wychowania fizycznego i sportu. Programy nauczania mają na względzie wszechstronny rozwój fizyczny uczniów. Do realizacji programu nie wystarcza jednak piłka i boisko, niezbędne są sale gimnastyczne przy każdej szkole. Tymczasem na tym właśnie od cinku mamy jeszcze braki. Wprawdzie obecnie żadnego nowego obiektu szkolnego nie oddaje się do użytku bez sali gimnastycznej i boiska sportowego, jednak niektóre budynki szkolne są pozbawione tych urządzeń. W planie inwestycyjnym do 1970 r. figuruje budowa dwóch sal gimnastycznych. Chodziłoby o to, aby do 1973 r. znalazła się możliwość zbudowania brakujących sal. W każdej dzielnicy miasta winien ponadto działać duży, centralny ogród jordanowski, w każdym zaś osiedlu - duży plac gier i zabaw, z niezbędnym zapleczem higieniczno-sanitarnym". W doręczonej radnym przed sesją informacji zobrazowano dorobek poznańskiego szkolnictwa w okresie ostatnich czterech lat, tj. w okresie, który minął od poprzedniej sesji Rady, poświęconej omówieniu zagadnień oświaty i wychowania. N awiązując do tej informacji Jan Stoiński podkreślił, że nigdy jeszcze nie dokonano tak wiele w tak krótkim czasie, nigdy rozwój nie był tak wielostronny. Przyczyniła się do tego niewątpliwie reforma ustroju szkolnego, konieczność zapewnienia nowych izb dla wprowadzonej klasy VIII, potrzeba przygotowania nauczycieli do realizacji trudniejszych i wzbogaconych programów nauczania. Sprzyjały rozwojowi konieczność modernizowania i pomnożenia zasobów pomocy naukowych w szkołach wszelkich typów, pomocy, które stanowią fundament unowocześnienia procesu dydaktycznego, zaktywizowania działalności poznawczej uczniów, przejścia od metod podających uczniom gotową wiedzę do metod pobudzających uczniów do jej samodzielnego poszukiwania, do metod problemowych i laboratoryjnych. Przede wszystkim jednak przyczyniła się do tego pełna osobistego zaangażowania życzliwość dla potrzeb i programów rozwoju szkolnictwa, przejawiana na co dzień ze strony kierownictw komitetów partyjnych i gospodarzy miasta oraz dzielnic. Najbliższy okres, do r. 1975, będzie okresem rozbudowy szkół i zakładów specjalnych. Coraz wnikliwsza opieka lekarza oraz dalsza poprawa warunków lokalowych szkół podstawowych tego typu pozwoli na uwzględnienie w procesie nauczania przypadków tzw. małej defektologii. Mianem tym określa się w szkolnictwie osłabienie ostrości wzroku i słuchu w stopniu, nie kwalifikującym dzieci do zakładów specjalnych, utrudniających jednak udział w zajęciach lekcyjnych. Zamierza się w każdej dzielnicy przy wybranych szkołach tworzyć klasy, skupiające dzieci w słabszym stopniu niedowidzące bądź też niedosłyszące. Program nauczania będzie normalny, dzieci jednak otoczone zostaną specjalną troską lekarza-specjalisty i nauczycieli". Na zakończenie Jan Stoiński w imieniu poznańskiego nauczycielstwa podziękował Radzie i jej Prezydium oraz Dzielnicowym Radom Narodowym, j ak również rzecznikom z radzieckIch komisji oświaty za wszystko, co zrobiły dla szkół, przedszkoli i zakładów opiekuńczo-wychowawczych w Poznaniu. N astępnie koreferat wygłosił przewodniczący Komisji Nauki i Oświaty, radny Stanisław Kubiak. "Wychowanie młodej generacji - powiedział na wstępie radny Stanisław Kubiak - nie odbywa się w izolacji od skomplikowanych procesów na arenie międzynarodowej i wewnętrznej. Chciałbym tutaj zatrzymać się na instytucji rodziny; wydaje się, że funkcja rodziny jest niedostatecznie podkreślana w dyskusjach, jakie toczą się od dłuższego czasu na temat wychowania. Przede wszystkim nie uwzględnia się bardzo istotnej sprawy: naród polski wszedł dopiero dwadzieścia pięć lat temu na drogę budownictwa ustroju socjalistycznego, i to w atmosferze prawie konfliktowej, co pozostawiło odpowiedni ślad w świadomości starszej generacji. Nadto budownictwo podstaw socjalizmu w Polsce zbiegło się z nie spotykanym dotąd ogromnym postępem ludzkości. Czynniki te spowodowały, iż poważna część społeczeństwa polskiego nie potrafiła sobie od razu wyrobić jednoznacznego stanowiska wobec idei socjalizmu. Nadto, wyłaniały się i wyłaniają, w nielicznych wprawdzie środowiskach, postawy aspołeczne, nie mieszczące się w ramach moralności socjalistycznej. Skutkiem tego wiele osób nie wykazuje troski o zgodne z normami socjalistycznej moralności wychowanie swoich dzieci. Częstym zjawiskiem w wielu rodzinach jest brak zainteresowania wychowaniem dzieci. Zadaniem wszystkich działaczy i wychowawców winno być energiczne przeciwstawienie się dwom tendencjom: jednej - polegającej na dążeniu do zrzucenia całej odpowiedzialności za wychowanie młodej generacji na państwowe placówki wychowawcze, oraz drugiej - dążeniem do obarczenia sprawą wychowania tylko rodziny. Obie tendencje są złe. Wychowanie młodej generacji winno należeć do obowiązków całego społeczeństwa" . "Nie ulega żadnej wątpliwości - mówił dalej radny Stanisław Kubiak - że główna placówką wychowawczą jest szkoła. Toteż szkoła winna odpowiadać wymogom współczesnego życia pod względem wyposażenia w pomoce naukowe i kwalifikacje kadry nauczającej, musi też odpowiadać wymogom ideowym, a przede wszystkim dysponować ludźmi zaangażowanymi w walkę o socjalizm. W Poznaniu uzyskaliśmy wielkie efekty w rozwoju materialnej bazy szkół. Jak ogromne są rezultaty pracy w tej dziedzinie, świadczy fakt, że to, co zbudowano w ostatnich paru latach, w przeszłości realizowano przez dziesiątki lat. Niemniej jednak wydaje się celowe, aby w następnych latach przywiązywano większe znaczenie wyposażeniu szkół w najnowsze pomoce naukowe. Należy także opracować szczegółowy plan rozwoju i rozmieszczenia szkół, zgodnie z tendencjami rozwoju demograficznego oraz rozmieszczenia ludności w granicach miasta. Wymagana jest także dokładna analiza potrzeb kadr pracowników dla przemysłu poznańskiego. Wydaje się także niezbędna dokładna analiza i modyfikacja struktury szkolnictwa zawodowego, a przede wszystkim jego ściślejszego powiązania z przemysłem. "Baza materialna oświatowych placówek wymaga dalszej rozbudowy i modernizacji. Istnieje potrzeba pobudowania wielu przedszkoli, szkół zawodowych, domów dziecka, internatów, sal gimnastycznych, basenów pływackich, ogródków jordanowskich. Winniśmy wybudować taką liczbę placówek i wyposażyć je w potrzebny sprzęt, aby mogły przejąć w szerszym zakresie opiekę wychowawczą nad młodzieżą. Należałoby także opracować program przystosowania obiektów pozaszkolnych, aby mogła być w nich prowadzona szeroko pojęta praca wychowawcza" "N a podstawie dokładnej analizy kadr - powiedział w końcowej części wystąpienia radny Stanisław Kubiak - zatrudnionych we wszystkich placówkach oświatowych Poznania, można wysunąć szereg postulatów, które winny wziąć pod uwagę zakłady kształcenia nauczycieli. Przede wszystkim ze względu na stały postęp w badaniach naukowych oraz na wzrost ogólnej kultury młodzieży szkolnej należałoby postulować konieczność uruchomienia różnych studiów podyplomowych dla nauczycieli. W tej dziedzinie Instytut Nauk Politycznych Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza prowadzi podyplomowe studia z pizedmiotu «wychowanie obywatelskie». Potrzeby w zakresie dokształcania są olbrzymie i sadzę, że nic nie stoi na przeszkodzie, aby Ministerstwo Oświaty i Szkolnictwa Wyższego wydało odpowiednie zalecenie uruchomienia takich studiów dla każdej dyscypliny. Nadto już od dawna sygnalizujemy wielki brak nauczycieli języka rosyjskiego, fizyki i chemii. Tutaj też należy uczynić wszystko, aby braki te uzupełnić. Z przykrością musimy powiedzieć, że niestety zdarza się, że nauczyciele niektórych przedmiotów, głównie języka rosyjskiego, mają niedostateczne kwalifikacje. Nadto program jest przeładowany i w efekcie nauczyciel w pogoni za wykonaniem programu kształcenia nie ma właściwie już czasu na utrwalanie materiału, a jakże trudno mu znaleźć miejsce na dobrze pojętą i tak przecież konieczną pracę wychowawczą z młodzieżą. W rezultacie obserwujemy zjawisko nadmiernego przeciążenia młodzieży, która długo uczy się po zajęciach lekcyjnych, niejednokrotnie nawet nie rozumiejąc przerabianego materiału. W związku z tym Komisja Oświaty i Nauki postuluje, aby Ośrodek Metodyczny zainteresował się problematyką Sprawozdania wdrażania programu i zarejestrował, oczywiście przy udziale nauczycieli, trudności, jakie w tej dziedzinie występują w poznańskim szkolnictwie. "Szkoła jutra to taka instytucja, która tkwi niejako w całokształcie procesów społeczno-politycznych, służy społeczeństwu i przez to społeczeństwo otaczana jest opieką. Mieszkańcy Poznania opodatkowali się dobrowolnie i łożą na budowę szkół i internatów. Jest to poważna kwota, bo przekraczająca rocznie ok. 35 milionów zł. Za pieniądze te powstają nowe szkoły, inne są modernizowane i wyposażone w nowoczesne pomoce naukowe. Szeroko rozwinął się ruch opiekuńczy nad szkołami. Każda szkoła posiada opiekuna, a dzięki Okręgowej Radzie Związków Zawodowych pomiędzy poznańskimi zakładami pracy istnieje nawet rywalizacja o palmę pierwszeństwa w dziedzinie opieki nad szkołami. Zakłady opiekuńcze weszły na grunt szkolny, a ich przedstawiciele razem z Komitetami Rodzicielskimi są prawie współgospodarzami szkół. Poznań ma w tej dziedzinie pokaźne osiągnięcia. W imieniu Komisji Nauki i Oświaty pragnę tą drogą podziękować za pracę społeczną dla szkół: organizacjom partyjnym, radom robotniczym oraz dyrekcjom tych wszystkich poznańskich zakładów pracy, które sprawują opiekę nad poznańskimi placówkami oświatowymi*'. Radny Marian Paluchowski zgłosił propozycję, aby do Komisji Redakcyjnej wybrać wszystkich członków Komisji N a uki i Oświaty oraz: radcę prawnego Prezydium Zbigniewa Lisowskiego, przedstawiciela Miejskiej Komisji Planowania Gospodarczego Bolesława Matczaka i kuratora Okręgu Szkolnego Poznańskiego Jana Stoińskiego. Radny Ryszard Witkowski zaproponował ponadto Wandę Kowalską członka Komisji Kultury Fizycznej i Turystyki. Komisja wybrana zos'tala w zaproponowanym składzie. Jako pierwsza w dyskusji zabrała głos radna Maria Roszczakowa - członek Prezydium Rady Narodowej. Stwierdziła ona na podstawie lustracji dokonywanych przez członków Komisji Nauki i Oświaty w niektórych szkołach, że w coraz większej ich liczbie, istnieją wieloletnie plany pracy wychowawczej. Realizacja tych planów na lekcjach przedmiotu "wychowanie obywatelskie" pozwoli na skuteczniejsze formowanie postawy obywatelskiej. Jednak nauczyciele wykładający ten przedmiot napotykają na szereg trudności. Podstawowa wynika z tego, że nauczyciele-wychowawcy, to przeważnie specjaliści, którzy opanowali określoną dziedzinę wiedzy np. z fizyki. Wobec tego z lustracji wynikają dwa sposoby radzenia sobie z tymi trudnościami. Jednym z nich jest wykorzystywanie pedagogów z przedmiotu "wychowanie obywatelskie", którzy służą doraźną pomocą zespoło wi wychowawców w realizacji niełatwych zadań. N a przykład w Liceum Ogólnokształcącym N r IV ciekawą innowacją jest wykorzystywanie aktywności społecznej zdolniejszych uczniów, którzy potrafią zaspokoić zainteresowanie wiedzą polityczną. W badaniach przeprowadzonych w jednej z pomaturalnych szkół poznańskich, a dotyczących rozumienia współczesności i stopnia jej akceptacji przez młodzież, osiągnięto ciekawe wyniki. U przebadanych dwustu osób, w wieku 18 - 20 lat, którym postawiono pytanie - ,.Co mi sir podoba w polskiej współczesności, a co chciałbym zmienić?", nie stwierdzono - przy zachowaniu anonimowości i zapewnieniu atmosfery szczerości - ani jednej wypowiedzi, która byłaby wyrazem negacji wobec zasad ustrojowych. Pogłębiana wiedza społeczno-polityczna, zdobywana w trakcie realizacji programu przedmiotów humanistycznych i wychowania obywatelskiego jest potrzebna również dla pogłębienia wśród młodzieży powinności moralnych, zawartych w normach systemu etycznego socjalizmu. Okazuje się. że postawa patriotyczna jest u naszej młodzieży utożsamiana z poświęceniem życia dla ojczyzny, a wzorem obywatelskiej postawy są ludzie, którzy złożyli dla niej ofiarę z własnego życia. Znikomy procent młodzieży łączy wzór obywatela z człowiekiem pracującym twórczo dla ojczyzny. Wydaje się. że takie ujęcie patriotyzmu oznacza pewną jednostronność wychowawczych oddziaływań, a z drugiej strony lepiej odpowiada świadomości młodego człowieka, skłonnej do najwyższego uznania dla bohaterstwa, mniej natomiast skłonnej do podziwu dla rzetelnego, odpowiedzialnego wysiłku. Z przeprowadzonych badań należy wyciągnąć wniosek, iż trzeba nadawać w szkołach większe znaczenie wynikom w nauce i w pracy społecznej, przeciwstawiać się poglądom minimalistycznym i niedocenianiu spraw społecznych, minimalizmu. który był tak często kwitowany twierdzeniem, że "mnie wystarcza ocena dostateczna". Radny Zygmunt Jesionowski zastępca przewodniczącego Komisji Oświaty i Nauki, podjął w dyskusji dwa problemy: a) finansowania placówek oświatowo-wychowawczych; b) liceów ogólnokształcących. Plan finansowy placówek oświatowo-wychowawczych składa się z dwóch działów. W jednym z nich planuje się środki pieniężne na osobowy fundusz płac, a w drugim - na funkcjonowanie szkoły w sferze materialnej: opał, światło, woda, utrzymanie czystości, drobne remonty, uzupełnienie zestawu łatwiej zużywalnych pomocy naukowych. W naszym resorcie oświaty występuje zjawisko, że w jednym roku brakuje funduszu płac, podczas gdy w innym nie jest on wykorzystany. Stądrodzą się pretensje do aparatu finansowego w resorcie oświaty. Tu fundusz płac kształtuje się w zależności od szeregu zmiennych, trudnych do przewidzenia w chwili. planowania. Zmienne te wynikają z zarządzeń i rozporządzeń resortu oraz z niektórych artykułów ustawy o prawach i obowiązkach nauczycieli. Szkoła ma po prostu obowiązek podnieść uposażenie, gdy nauczyciel uzyskał wyższe kwalifikacje, a to dzieje się często w ciągu roku szkolnego i budżetowego, nie tylko na jego początku, winna zapewnić zastępstwo za nauczycielkę przechodzącą na urlop macierzyński, lub za pedagoga, który uzyskał w oparciu o przedłożone zaświadczenie Komisji Lekarskiej prawo do rocznego, płatnego urlopu dla poratowania zdrowia, bądź też dla nauczyciela powołanego na ćwiczenia wojskowe, lub któremu obniżono liczbę godzin wykładowych z uwagi na studia. Ponieważ nie może wystąpić przypadek, aby należne wynagrodzenie nie zostało wypłacone, uiszcza się je ze środków pieniężnych przeznaczonych na tzw. niedyrektywną działalność szkolną, a więc na zajęcia świetlicowe itp., zabiegając równocześnie o dofinansowanie. To dofinansowanie następuje, ale zwykle po rozpoczęciu nowego roku szkolnego. To też bywa, że niektóre placówki oświatowe, asekurując się przed niespodziankami, preliminują na wyrost. W wyniku splotu tych przyczyn dochodzi w pewnym roku do niewykorzystania funduszu płac, podczas gdy w drugim należy przeprowadzić dofinansowanie. Przerwanie tego błędnego koła wzajemnych pretensji finansistów do oświatowców i odwrotnie mówca widział w realizacji dwóch wniosków: 1. Od placówek oświatowo-wychowawczych Wydziału Oświaty i Kultury oraz Kuratorium Okręgu Szkolnego należy wymagać maksymalnie precyzyjnego planowania finansowego w oparciu o elementy znane i niezmienne: 2. Wydział Finansowy na szczeblu miasta winien zapewnić rezerwę na fundusz płac dla pokrycia zobowiązań, które mogą wyniknąć w ciągu roku w wypadku pojawienia się zjawisk, których nie można było przewidzieć. Przechodząc do problemu liceów ogólnokształcących radny Zygmunt J esionowski stwierdził, iż na 2880 miejsc do klas pierwszych liceów poznańskich przyjęto w czerwcu 2280 kandydatów i stąd też trzeba było uzupełniać werbunek przyjęciami po dodatkowych egzaminach w sierpniu oraz przyjęciem tych kandydatów, którzy zdali egzamin, lecz nie zostali przyjęci do średnich szkół technicznych. Dla pełności obrazu mówca dodał, że wśród przyjętych w tym roku kandydatów było 20,7% dzieci pochodzenia robotniczego, a 70% stanowiły dziewczęta. Krytyczna ocena społeczna liceum ogólnokształcącego, znajdująca wyraz w decyzjach młodzieży i rodziców, ma swe źródło w obserwacji, iż na około 90 (XX) kandydatów do szkół wyższych zaledwie 30 - 40 (XX) ma szanse uzyskania indeksu. Pozostali starają się o pracę, jednak są dystansowani przez kwalifikowanych kolegów z techników i zasadniczych szkół zawodowych". N a zakończenie mówca wysunął wnioski, których realizacja zapewniłaby złagodzenie ostrości problemu: 1. Należy doprowadzić do skutecznego wykorzystania uchwały Prezydium Rady Narodowej m. Poznania o utworzeniu funduszu stypendialnego dla młodzieży z liceów ogólnokształcących. Według informacji uzyskanej w jednym z lustrowanych przed Sesją liceów, sytuacj a w tym zakresie w roku szkolnym 1%8/69 jest taka sama, jak w ubiegłym. Szkoła otrzymała zarówno w tym, jak i ubiegłym roku na stypendia po 63 (XX) zł, a więc trzeba, by Kuratorium zapewniło limit na zwiększone wspomnianym funduszem stypendia i doprowadziło do stworzenia regulaminu, dostosowanego do wspomnianej uchwały Prezydium. 2. Należy dążyć do zmniejszenia rozpiętości między liczbą miejsc na wyższych uczelniach a liczbą absolwentów liceów, i to zarówno przez zwiększenie liczby miejsc w wyższych szkołach, jak też przez rozbudowę placówek pomaturalnych. 3. Należy podjąć prace zmierzające do stworzenia w liceach warunków, zapewniających wszystkim uczniom obowiązkowe przystosowanie do zawodu przez naukę maszynopisania, wykonywani? podstawowych prac biurowych, kierowanie pojazdów mechanicznych itp. 4. Wydział Zatrudnienia winien zapewnić absolwentom liceów, którzy nie uzyskali miejsca na wyższe] uczelni, maksymalną opiekę i pomoc w szybkim uzyskaniu pracy. 5. Zakłady pracy, w których podjęli pracę absolwenci liceów ogólnokształcących, powinny być zobowiązane do zorganizowania dla nich, zaraz po zatrudnieniu, szkolenia zapewniającego uzyskanie pełnych kwalifikacji. Kadny Lucjan Dembowski - zastępca przewodniczącego Komisji Administracji i Samorządu Mieszkańców, poruszył zagadnienia związane z wychowaniem dzieci i młodzieży w czasie nie objętym oddziaływaniem szkoły, a więc sprawy związane z wychowaniem w ramach akcji podjętych przez lokatorów domów, komitety blokowe i osiedlowe, w świetlicach. Młodzież niepracująca, pozbawiona czynników opiekuńczych i hamulców moralnych, wyżywa się często w złym kierunku. Zachowuje się niewłaściwie, często w sposób chuligański, i co najgorsze - wpływa destrukcyjnie na młodzież szkolną, której narzuca swój styl życia i którą demoralizuje. Dążąc więc do ochrony młodzieży szkolnej należałoby skierować wysiłki na wychowanie nieuczącej się młodzieży, którą kształtuje ulica, i podjąć wysiłki, aby dotychczasowy stan Sprawozdaniazmienlc. Radny Lucjan Dembowski wspomniał o uchwale z roku 1957. Rada Narodowa zobowiązała się m. in. do utrzymania świetlic blokowych, określiła wydziały, które maja przyczynić sie do uruchomienia nowych świetlic, zapewnić funkcjonowanie tego typu placówek, które byłyby odpowiednio urządzone. Należy jednak stwierdzić, że zarządzenia te nie zostały zrealizowane. Działalność świetlic częściowo zamiera, w dzielnicach pozostały tylko nieliczne funkcjonujące m. in. w Domu Kultury na Dębcu. Przodującą rolę w wychowaniu dzieci, zwłaszcza poza szkołą, powinny odegrać dzielnicowe komisje do spraw dzieci i młodzieży, jako organizacje mające, zgodnie z założeniami Ogólnopolskiego Komitetu Frontu Jedności Narodu - koordynować działalność takich organizacji j ak: Związek Harcerstwa Polskiego, Związek Młodzieży Socjalistycznej, Liga Kobiet, Towarzystwo Przyjaciół Dzieci, Komitety Blokowe. Ich zadaniem jest przygotowywanie odpowiednich prelekcji, powoływanie podwórkowych samorządów i inicjowanie imprez sportowych, rekreacyjnych itd. Pożądane byłoby, zdaniem mówcy, wprowadzenie dalszych świetlicowych zajęć, udzielanie przez uczennice z Liceum Pedagogicznego pomocy w nauce dzieciom mniej rozwiniętym. Radny Stanisław Andrzejewski - przewodniczący Komisji Zdrowia i Opieki Społecznej, poruszył sprawy lekarzy szkolnych. Podczas licznych posiedzeń niejednokrotnie zwracano uwagę, że to właśnie lekarze szkolni są odpowiedzialni za sylwetkę i pewne nawyki, jakich nabierają uczniowie podczas pobytu w szkole, za wiedzę na temat higieny osobistej, czy nawet na temat życia seksualnego. Pełnych etatów lekarskich, a więc takich, przy których można się całkowicie poświęcić tym zagadnieniom, jest jeszcze za mało. W służbie zdrowia panuje przekonanie, iż praca w szkole jest marginesem, pewnym uzupełnieniem podstawowych etatów. Wskazują na to cyfry, z których wynika, że lekarzy o pełnym wymiarze godzin przybyło tylko dwóch w okresie od 1965 do 1%8, natomiast liczba lekarzy o niepełnym wymiarze godzin wzrosła z 45 do 63. Mówca jest zdania, że dla rozwiązania tych zagadnień należy kierować lekarzy, którzy by się zajmowali wyłącznie tymi problemami. Chodzi tu przecież m. in. o ogromną bazę profilaktyczną, rrp. o szczepienia profilaktyczne. Tymczasem jest przeważnie tak, że w wielu szkołach tylko lekarz szkolny z higienistką, czy pielęgniarką realizuje tak rozległe zadania i to w krótkim czasie. Marian Walczak - prezes Zarządu Głównego Związku Nauczycielstwa Polskiego, na wstępie serdecznie podziękował Prezydium Rady Narodowej m. Poznania za zaproszenie na tę sesję, bardzo ważną dla Związku Nauczycielstwa Polskiego. Intensywny rozwój naszej gospodarki narodowej pozwolił, jak podkreślił Marian Walczak, na wprowadzenie VIII klasy w szkołach podstawowych. Nie można przechodzić do porządku dziennego nad opinią nauczycieli i społeczeństwa, dotyczącą programów nauczania i ich przeładowania, a także nie należy pomijać potrzeby dalszego ich dostosowywania do rzeczywistych wymiarów godzin lekcyjnych, przeznaczonych na odpowiednie przedmioty, dostosowanych do chłonności umysłu dzieci i młodzieży. V Zjazd Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej poświęcił dużo uwagi problemom szkolnictwa zawodowego, którego rola wzrasta i wzrastać będzie w najbliższym czasie. Szkolnictwo to wywiera bowiem zasadniczy wpływ na podnoszenie kwalifikacji, staje się głównym czynnikiem wzrostu wydajności pracy we wszystkich zakładach, wywiera też istotny wpływ na przemiany w strukturze społecznej i zawodowej mieszkańców. Szeregi klasy robotniczej powiększyły się w ostatnim czasie o przeszło milion absolwentów szkół zawodowych, przybyło także do gospodarki narodowej 140 tysięcy ludzi z wyższym wykształceniem. W najbliższym czasie, zwłaszcza w okresie do 1970 T., przewiduje się znacznie szybsze tempo wzrostu zatrudnienia ludzi z kwalifikacjami, bo około 2/3 z ogólnego przyrostu sił roboczych stanowić będą absolwenci z zasadniczych szkół zawodowych. "Jeśli chodzi o wskaźniki liczbowe w tej dziedzinie, Poznań przoduje w skali ogólnopolskiej. Mogę również powiedzieć, że obywateli z wykształceniem powyżej średniego jest w kraju około 55"/0, a w Poznaniu blisko 85;0. Jeżeli plany inwestycyjne realizowane w ubiegłej pięciolatce średnio w kraju w ponad 80%, to w Poznaniu w przeszło W/o, czyli Poznań wyprzedza w wykonaniu wskaźniki ogólnopolskie. "Głównym ogniwem w procesie wychowania - mówił dalej Marian Walczak - jest nauczyciel, jego wiedza i umiejętność pedagogiczna decydują w poważnym stopniu o wynikach pracy wychowawczej i dydaktycznej. W Poznaniu dojdzie w przyszłym roku do kształcenia nauczycieli na wyższym poziomie, co stworzy realne możliwości przygotowania ich do pracy dydaktycznej, wychowawczej. Pomyślna jest realizacja rosnących zadań stałego doskonalenia warunków pracy i życia nauczycieli oraz pracowników nauki i oświaty. Szczególnych wysiłków wymaga dalsza realizacja programu zaspokojenia potrzeb mieszkaniowych pracowników oświaty i nauki. Stąd też Zarząd Główny Związku N auczycielstwa Polskiego w myśl uchwał VI Kongresu Związków Zawodowych zabiegał o regulację płac dla swoich członków, o wyrównanie dysproporcji pomiędzy branżowymi grupami zawodowymi o tych samych kwalifikacjach" . Radna Wanda Dąbrowska - sekretarz Komisji Oświaty i Nauki, zwróciła uwagę, iż w większości szkół prowadzone jest dożywianie w formie śniadania (mleko, kakao, herbata) i obiadów składających się często z dwóch dań. Szkoły wybierają formę dożywiania w zależności od funduszów, którymi dysponują, a więc m. in. dotacji z Wydziału Oświaty. Warunki lokalowe, w jakich jest organizowane dożywianie, są bardzo różne, a więc dobre lub takie, które nie odpowiadają wymogom higieny. W szkołach, w których młodzież może otrzymać obiady, należy układać jadłospisy na tydzień względnie dekadę według wskazówek racjonalnego żywienia. Należy też zachęcać młodzież do korzystania ze szkolnych stołówek. Szkoły, które nie mają odpowiednich warunków lokalowych, mogą korzystać z gotowych posiłków, przygotowanych w zakładach gastronomicznych. Radna Wanda Dąbrowska wnioskowała aby: 1. akcja dożywiania (szklanka mleka dla ucznia) stała się masowa, 2. organizować kursy racjonalnego żywienia dla kucharek i intendentów szkolnych. Jan Szajek - dyrektor Pałacu Kultury, omówił najważniejsze problemy związane z działalnością tej placówki. Prowadzona ona jest głównie w 40 pracowniach, klubach i zespołach, m. in. w działach oświaty, techniki, muzyki, tańca, plastyki, teatru oraz w sześciu filiach. W ciągu minionych lat systematycznie wzrastała liczba stałych uczestników Pałacu Kultury i w rezultacie osiągnięto liczbę około pięciu tysięcy. Wśród nich znajduje się młodzież wymagająca specjalnej troski, która weszła już w kolizję z prawem. Poza tym wśród uczestników Pałacu Kultury jest również młodzież, potrzebująca zajęć i ruchu ze względów zdrowotnych. Niektóre pracownie np. malarstwa, rzeźby lub tańca nie mogą zaspokoić wielkiego zainteresowania, istniejącego w tym zakresie, zwłaszcza wśród dzieci w młodszym wieku ze szkół podstawowych. W niektórych pracowniach technicznych, np. modelarstwa samochodowego, okrętowego i lotniczego, gdzie uczęszcza młodzież z wyższych klas szkół podstawowych i średnich, nie można zapewnić uczestnictwa wszystkim zgłaszającym się. Dobrze prosperują filie na peryferiach, wśród których wymienić należy młodzieżowy klub na Dębcu. Jako pożądane i celowe uważa się budowanie młodzieżowych domów kultury w poszczególnych dzielnicach. Drugim kierunkiem działalności Pałacu Kultury są imprezy masowe, przy organizacji których zwrócono uwagę na treść i formę. Pałac Kultury wychowuje młodzież przez pracę. Utrzymywane są kontakty z zakładami, do których działalności nawiązuje się w określonej pracowni specjalistycznej. Zainteresowania wpaja się uczestnikom także przez wycieczki do zakładów pracy. N a podkreślenie zasługują również zajęcia z wojskiem, np. z lotnictwem, które sprzyjają nawiązaniu kontaktów i emocjonalnemu zaangażowaniu się dzieci i młodzieży. Pracownia Oświatowa realizuje program ideowego wychowania, inspiruje treści, zainteresowania przedmiotem. Przykładem mogą być młodzieżowe wystawy filatelistyczne. Mówca postulował o nowocześniejsze wyposażenie Pałacu, bowiem obecnie pracownie dysponują przestarzałym sprzętem. Brakuje nowocześniejszych środków audio-wizualnych. Radny Aleksander Wilkoszewski - członek Komisji Oświaty l Nauki, mówił o postawie ideowo-politycznej nauczycieli, a ponadto o problemie szkół specjalnych. Szkoły tego typu mają wychowywać i nauczać w taki sposób, aby uczniowie upośledzeni mogli przy końcu procesu wychowania służyć społeczeństwu. Kończąc swe wystąpienie mówca wysunął następujące wnioski: 1. Objęcie dożywianiem dzieci, które tego potrzebują ze względu na rozwój fizyczny; 2. Prowadzenie profilaktyki i lecznictwa na miejscu w szkole; 3. Zbudowanie trzech nowych szkół specjalnych w dzielnicach Grunwald, N owe Miasto i Wilda; 4. Zbudowanie ośrodka szkoleniowo-wychowawczego ze szkołą i warsztatami dla dzieci umysłowo upośledzonych. Stefan K warciak - dyrektor Departamentu Programów Ministerstwa Oświaty i Szkolnictwa Wyższego podkreślił na wstępie, iż reforma szkolnictwa sprzyja osiągnięciu lepszych wyników nauczania i wychowania. Różny jest jednak stan bazy materiałowej, różny stan internatów, wyposażenia szkół oraz różny poziom kadr dydaktyczno-wychowawczych. Wszystko to wpływa na nierówny poziom i wyniki pracy dydaktyczno-wychowawczej. Rozwiązanie tych problemów pomogłoby szkołom w uporządkowaniu spraw organizacyjnych, finansowych i dydaktycznych. U chwały V Zjazdu Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej postulują stworzenie większych niż dotychczas możliwości specjalizacji robotników pracujących poprzez wieczorowe kształcenie w technikach, w szkołach zasadniczych zawodowych oraz poprzez możliwości zawodowego kształcenia absolwentów z liceów ogólnokształcących. Inną istotną sprawą jest kształcenie po maturze na krótkoterminowych kursach. Sprawy te są obecnie rozpatrywane. W sprawie lepszego powiązania liceów ogólnokształcących ze szkołami zawodowymi Departament Programów przygotowuje instrukcję, w której określi możliwości przejścia do szkół zawodowych uczniów, którzy ukończyli klasy I i II, a więc jeszcze przed opuszczeniem liceów ogólnokształcących. Chodzi tu o uczniów, którzy z tych czy innych wzglę Sprawozdaniadów nie chcą lub nie mogą kończyć liceów ogólnokształcących, bo zmienili zamiłowania, albo nie dają sobie rady. Realizując uchwały i wytyczne dyskusji przedzjazdowej Departament Programów przeprowadził doraźne korekty w założeniach podręczników i zmienił np. wykaz lektur dla wszystkich szkół, wycofał dotychczasowy podręcznik o wychowaniu obywatelskim, dając w zamian broszury dla liceów ogólnokształcących i zasadniczych szkół zawodowych. Genowefa Matyja- Konieczna - członek Komisji Oświaty Dzielnicowej Rady Narodowej Grunwald, poruszyła sprawę przedszkoli. W dzielnicy znajduje się 31 przedszkoli, w tym trzy przyzakładowe, w których są 2592 miejsca. Tymczasem do przedszkoli tych przyjęto 3239 dzieci, to jest o 697 więcej. Stopień zagęszczenia na oddział przedszkolny pogarsza fakt. że nie wszystkie dysponują właściwa bazą lokalową. Dla zobrazowania istniejącej sytuacji można wymienić Przedszkole Nr 110 przy ul. Świt. oddane do użytku w 1967 r. dla IX) dzieci, w którym przebywa w tej chwili 210 dzieci. Przykłady takie można mnożyć, ponieważ w każdym przedszkolu odczuwa się brak miejsc i wszystkie są obciążone bardziej, niż to powinno mieć miejsce wobec obowiązujących limitów. W dzielnicy Grunwald brakuje sześć przedszkoli na IX) miejsc każde. Prawdą jest, że w latach 1%5- 1968 przybyło siedem przedszkoli, lecz z drugiej strony wiadomo, że wzrost był nieproporcjonalny do zwiększającej się liczby mieszkańców. N a zakończenie radna Matyja- Konieczna zgłosiła wniosek o wystąpieniu do spółdzielni mieszkaniowej w sprawie budowy przedszkoli w obrębie stawianych bloków mieszkalnych. Sprawy przedszkoli poruszyła także Wanda Karmińska - członek Komisji Oświaty i N auki. Z 21000 dzieci poznańskich w wieku od trzech do sześciu lat tylko objętych jest opieką w przedszkolach. Niewątpliwie w tej dziedzinie są osiągnięcia, gdyż w ostatnich dwóch latach dzięki zainteresowaniu i olbrzymiej pomocy władz miejskich i dzielnicowych przekazano do użytku 21 przedszkoli. Uchwałą Rady Narodowej zaczęto organizować przedszkola przy szkołach, gdzie na to pozwalają warunki. Do przedszkoli znajdujących się w trudnych warunkach Wanda Karmińska zaliczyła te, które przejęto od Zrzeszenia .. Caritas" oraz na N owym Mieście przy ul. Antoniego, Filipińskiej, obok Domu Kultury Zakładów "Stomil", o biernym stosunku zakładów pracy do akcji socjalnej niejednokrotnie już mówiono. Istnieje w zakładach tendencja do wyzbywania się swoich przedszkoli na rzecz Wydziału Oświaty. Tak postąpiła np. Poznańska Spółdzielnia Spożywców, która przecież zatrudnia w większości kobiety i to przede wszystkim pracujące w handlu dogodz. 19"» i dłużej. N a tym tle można uważać za przykład pozytywny projekt realizacji międzyzakładowego przedszkola w dzielnicy J eżyce. Umożliwi to bowiem aktywizację kobiet i przyczyni się do poszerzenia sieci przedszkoli. Radny Mirosław Stroiński - członek Komisji Kultury Fizycznej i Turystyki, zasygnalizował niektóre problemy wychowania fizycznego i sportu w szkołach podstawowych i średnich. Komisja Kultury Fizycznej i Turystyki przeanalizowała materiały na Sesję i stwierdziła, że nie wspomniano w nich o osiągnięciach sportu szkolnego. Nie znalazła też zrozumienia działalność w Szkolnych Klubach Sportowych, nie przedstawiono problemów wychowania fizycznego w szkołach podstawowych i średnich. Zdaniem Komisji należy zastanowić się, czy obecnie budowane sale gimnastyczne zapewniają bezpieczne prowadzenie zajęć wychowania fizycznego. Z lustracji w salach gimnastycznych wynika, że brakuje w nich magazynów na sprzęt, gromadzi się go więc zazwyczaj przy drzwiach lub w sali, co zmniejsza powierzchnię użytkową i utrudnia prowadzenie zajęć wychowania fizycznego. Brak także zainteresowania dla problemów związanych z nauką pływania. Wiadomo bowiem, że zajęcia takie są prowadzone i myśli się o tym, aby objąć tą formą wychowania większą liczbę dzieci i młodzieży. Zbigniew Parat - wiceprzewodniczący Wojewódzkiego Zarządu Ligi Obrony Kraju zakomunikował, iż wielkopolska organizacja Ligi Obrony Kraju skupia w swoich szeregach blisko 130 cm członków, w tym około 45 cm młodzieży. Na terenie Poznania działa czynnie w kołach i klubach ok. ffiX) młodych ludzi w wieku szkolnym. Jest to liczba imponująca, ale dotyczy ona tylko 22% szkól poznańskich, w których zorganizowano koła i kluby. Poziom pracy Ligi Obrony Kraju zależy również od ofiarności aktywu, głównie nauczycieli. Do głównych kierunków pracy w kołach szkolnych zaliczyć można kształtowanie obywatelskiej postawy, szkolenie obronne, działalność ideowo-wychowawczą, spotkania z oficerami Wojska Polskiego, którzy uczestniczyli w walkach o wyzwolenie, konkursy itp. Obserwacje Wskazują, że tego rodzaju działanie daje w pełni zadowalające rezultaty i wpływa korzystnie na postawę młodzieży. W 1967 r. wzięło udział w imprezach organizowanych przez Ligę Obrony Kraju 11) cm chłopców i dziewcząt. Wśród członków Ligi są mistrzowie Polski w takich dyscyplinach sportowych, j ak: pływanie, żeglarstwo lądowe lub modelarstwo. Zarząd Wojewódzki, oceniając możliwości rozwoju kół, pragnie oprzeć działanie o faktyczne zapotrzebowanie. Nieodzowna do tego będzie kadra instruktorska. Toteż w tym celu po raz pierwszy w oparciu o pomoc i środki Kuratorium Okręgu Szkolnego przeszkolono na instruktorów 50 uczniów i uczennic - aktywistów Ligi. Niezależnie od tego Zarząd W 0jewódzki przewiduje szersze niż dotąd dotacje na akcje obozów letnich. Mirosława Bobrowska - członek Komisji Oświaty i Nauki, podkreśliła szczególną role zajęć pozalekcyjnych w zakresie pedagogiki opiekuńczej. Staje się konieczne, zwłaszcza biorąc pod uwagę takie aspekty socjologiczne, jak nowy układ życia rodzinnego wynikający z pracy obojga rodziców, wzrost aktywizacji zawodowej i społecznej kobiet. Praca pozalekcyjna z młodzieżą wymaga od osób parających się tą dziedziną dużo wysiłku, inwencji i specjalnych predyspozycji osobowych, które poza wiedzą pedagogiczną i specjalistyczną obejmują także duży stopień zaangażowania społecznego. Niedobór takich kadr spowodowany jest niewątpliwie brakiem uczelni przygotowującej pedagogów w tym zakresie. Bowiem poza Wydziałem Pedagogicznym Wyższej Szkoły Muzycznej, istniejące wyższe uczelnie, z których rekrutują się przyszli nauczyciele i instruktorzy, nie poszerzają programu nauczania pedagogiki opiekuńczo-wychowawczej i metodyki w dziedzinie form pracy pozalekcyjnej. N a zakończenie Mirosława Bobrowska wysunęła szereg wniosków: l. Istnieje konieczność przeprowadzenia głębszej analizy form opiekuńczo-wychowawczych w pracy pozalekcyjnej z młodzieżą; 2. Istnieje konieczność ujednolicenia współpracy między placówkami szkolnymi i pozaszkolnymi zajmującymi się pracą z dziećmi i młodzieżą w czasie dla niej wolnym; 3. Trzeba wzbogacić formy i metody tej pracy przez zapewnienie dopływu kw ali - fikowanych i zaangażowanych społecznie kadr; 4. Należy spowodować rewizję i nowelizację przepisów prawnych, które winny gwarantować rangę i pozycję społeczną, zaspokajać ambicje zawodowe dla podejmujących pracę w tym zakresie; 5. Należy poszerzyć bazę materialną i lokalową placówek wychowania pozalekcyjnego i pozaszkolnego. Radna Wanda Kowalska - członek Komisji Kultury Fizycznej i Turystyki, poinformowała o możliwościach realizacji programu wychowania fizycznego i sportu. W wielu szkołach baza jest dobra, w niektórych dość dobra, ale w szkołach zawodowych przedstawia się źle. 1(x) szkół zawodowych w województwie dysponuje jedynie tylko 32 salami. Radna Wanda Kowalska postulowała, aby: 1. Wyposażyć każdą szkołę w salę gimnastyczną do r. 1975; 2. zmodernizować sale nie odpowiadające stawianym wymogom; 3. Zakończyć prace nad umocnieniem nawierzchni boisk; 4. Opracować dokumentację na wybudowanie w każdej dzielnicy krytego basenu pływackiego. Zbigniew Bartkowiak - członek Komisji Oświaty i Nauki, zobrazował sytuację w dziedzinie opieki nad nieletnimi, którą sprawuje Sąd dla Nieletnich i opiekunowie sądowi. Analizy wykazują, że stała opieka ze strony Sądu jest wystarczająca, m. in. dzięki sieci kuratorów sądowych oraz ich ofiarnej pracy społecznej. Mówca wysunął m. in. wniosek, aby wprowadzić do planu inwestycyjnego w Poznaniu budowę zakładu wychowawczego o charakterze opiekuńczym dla młodzieży w wieku 16- 18 lat. Jadwiga Wróblewska kierownik Sekcji Okręgowej Ośrodka Metodycznego, skupiła swoją wypowiedź na zagadnieniach działalności wychowawczej i ocenie wyników wychowania, a Ignacy Olejniczak - inspektor Sądu dla Nieletnich w Poznaniu, nawiązując do wystąpienia Zbigniewa Bartkowiaka, rozwinął niektóre problemy dzieci z małżeństw rozwiedzionych. Radny Jerzy Kusiak - przewodniczący Prezydium Rady Narodowej m. Poznania podkreślił, podsumowując dyskusję, iż "wielkim osiągnięciem Polski Ludowej jest to wszystko, co zostało zrobione dla dobra dzieci i młodzieży, w myśl idei Staszica, że «Takie będą Rzeczpospolite, jakie będzie młodzieży chowanie». Dowodem troski o sprawy młodzieży były obchody tysiąclecia państwa polskiego, akcja budowy tysiąca szkół. Troska o efekty wychowawcze była zawsze udziałem mieszkańców Poznania jak i władz miejskich. Wyrazem tego są zwiększające się środki budżetowe na oświatę, rozbudowa sieci szkół, żłobków, przedszkoli, placów zabaw, rozwój opieki lekarskiej nad dziećmi i młodzieżą. "Z danych statystycznych za rok 1937 wynika, że na 1cxx) urodzonych w Poznaniu dzieci, zmarło w pierwszym roku życia 104. Dziś cyfra ta spadła do około 25. Gruźlica, która towarzyszyła kiedyś dzieciom robotniczym od pierwszych dni życia, została całkowicie wśród nich zlikwidowana. W 1950 r. 25% ogółu pracujących w Poznaniu nie miało ukończonej szkoły podstawowej, a dziś wskaźnik ten spadł do poniżej 10'/0 i dotyczy wyłącznie osób w wieku przedemerytalnym, które zostały zwolnione od obowiązku uzupełnienia wykształcenia. "Rozpatrując problemy oświaty i wychowania w planach perspektywicznych, zwłaszcza gdy chodzi o bazę, uwzględnić należy zmiany w strukturze mieszkańców miasta. Pierwszym zjawiskiem Jest zmniejszenie się liczby urodzeń. W 1953 r. urodziło się w Poznaniu 8800 dzieci, natomiast w r. 1961 poniżej 6000. J eszcze jaskrawiej widać to na przykładzie wskaźnika urodzeń na 1(0) mieszkańców. Szczyt przypadł na r. 1948, kiedy na każdy 1(0) mieszkańców rodziło się 31 dzieci, a w 1967 r. wskaźnik spadł poniżej 10. Oznacza to, że w strukturze mieszkańców Poznania ma Sprawozdanialeje, tak jak w całym kraju, udział młodzieży. Wypływa z tego wniosek, że będzie w przyszłości w szkołach podstawowych mniej dzieci niż obecnie. Gdyby więc nawet nie budowano szkół i nie zwiększano środków na te cele, powstaną korzystniejsze warunki w szkołach". "Niezaprzeczalny jest - mówił dalej radny Jerzy Kusiak - dorobek materialny w dziedzinie rozbudowy bazy oświaty, ale deficyt w mocy przerobowej przedsiębiorstw budowlanych zmusi} władze do przesunięcia terminów rozpoczęcia budowy niektórych szkół. W 1969 r. z uwagi na brak mocy przerobowej nie ulokuje się inwestycji, opiewających na 26) min zł. Dotyczy to zarówno przemysłu, j ak też budownictwa mieszkaniowego, handlu, ale również oświaty. Wśród nieulokowanych inwestycji znalazły się trzy szkoły podstawowe. W 1969 r. kontynuowana będzie budowa Szkół Podstawowych nr 14 i 106 oraz zespół szkół muzycznych przy ul. Solnej. Rozpocznie się budowę szkół przy ul. Dolna Wilda, Piotrowo i w N owej Dzielnicy Mieszkaniowej "Rataje" oraz przedszkola na osiedlu Raszyn. "Wśród wielu zadań organizacyjnych znajduje się sprawa pełnego wykorzystania środków, i to zarówno materialnych, jak i kadrowych, które oświata ma do dyspozycji. Przykładem tej inicjatywy jest akcja wykorzystywania pomieszczeń szkolnych dla dzieci sześcioletnich. Dzięki tej akcji w dzielnicy Stare Miasto i Nowe Miasto w zasadzie rozwiązano problem przedszkoli, oczywiście doraźnie do czasu wybudowania nowych obiektów. "Słuszny pogląd reprezentuje Wydział Zdrowia, który dąży do poprawy sytuacji w zakresie lecznictwa szkolnego nie poprzez szukanie nowych etatów dla lekarzy, a przez wymianę półetatów na pełne. Gwarantuje to bowiem poprawę w pracy szkolnej służby zdrowia, zapewnia lepszą sytuację przy tych środkach, które są w dyspozycji wydziału". N a zakończenie radny Jerzy Kusiak podkreślił, że problematykę wychowawczą muszą włączyć do swoich planów działania wszystkie ogniwa społeczne: Komitety Frontu J edności Narodu, Komitety Blokowe, Liga Kobiet, Związki Zawodowe oraz liczne organizacje masowe i sportowe, wszystkie organa administracji państwowej. Na tym dyskusja została zakończona. Projekt uchwały zreferował radny Stanisław Kubiak. Została ona uchwalona jednomyślnie. Zamykając posiedzenie przewodniczący obrad, radny Marian Paluchowski, złożył radnym serdeczne życzenia noworoczne. * Obrady XXXV sesji Rady Narodowej m. Poznania odbyły się w dniu 14 stycznia 1%9 rw sali posiedzeń Rady przy pi. Kolegiackim i poświęcone były uchwaleniu planu gospodarczego i budżetu miasta Poznania na 1969 r. W obradach, obok radnych, uczestniczyli wiceminister Finansów Józef Trendota oraz dyrektor Zespołu Zatrudnienia i Płac Komisji Planowania przy Radzie Ministrów Janusz Obodowski. Obrady zagaił przewodniczący Prezydium, radny Jerzy Kusiak, który następnie zreferował projekt uchwały w sprawie wyborów przewodniczącego i sekretarza obrad na okres do 30 maja 1%9 r. Do projektu uchwały radni nie wnieśli zastrzeżeń i uchwała powzięta została jednogłośnie. Na stanowisko przewodniczącego obrad powołano radnego Mariana Paluchowskiego, na zastępcę radnego Ryszarda Witkowskiego, na sekretarza - radnego Zenona N alipińskiego, na zastępcę radnego Anatola Gawrycha- Laudańskiego. Przewodnictwo obrad objął radny Marian Paluchowski i udzielił głosu Jerzemu Kusiakowi w celu wygłoszenia zagajenia dyskusji nad głównym punktem porządku obrad. "Miniony 1968 T., stanowiący naturalną podstawę wyjściową do ustalenia zadań na rok bieżący - powiedział na wstępie radny Jerzy Kusiak - zamknęliśmy, ogólnie biorąc, pomyślnymi wynikami. Był to rok bogaty w wydarzenia polityczne, które wywarły wpływ na życie całego kraju, również i naszego miasta. Wydarzenia marcowe 1968 r. wykazały, że społeczeństwo opowiada się zdecydowanie za socjalizmem, popiera politykę wewnętrzną i zagraniczną Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej i rządu. Wydarzenia te ujawniły jednak i słabe strony naszej pracy - zarówno w dziedzinie ideologicznej j ak i gospodarczej, na co słusznie zwracano uwagę w dyskusji przed i w czasie V Zjazdu Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Wyciągnęliśmy z tego właściwe wnioski, które musimy konsekwentnie realizować w dalszej działalności. "Duża aktywność polityczna w toku przygotowań do V Zjazdu Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej przyniosła określone efekty gospodarcze w postaci wykonanych w wysokości 576 min zł zobowiązań produkcyjnych i 61 min zł czynów społecznych. Z dużą satysfakcją możemy odnotować, że przemysł Poznania dostarczył towarów wartości blisko 24 mld zł, wykazując dynamikę wzrostu o B'lw w stosunku do r. 1%7, zamiast planowanego 5,5'/0. Nastąpiła również dalsza poprawa warunków życia mieszkańców. Dzięki oddaniu do użytku tylko w budownictwie uspołecznionym 9:XX) izb mieszkalnych, tj. o 9)5 izb więcej niż w 1%7 T., blisko 3500 rodzin otrzymało nowe mieszkania, w tym IW w N owej Dzielnicy Mieszkaniowej "Ra taj e" . Oddano do użytku nowe szkoły, przedszkola, pawilony handlowe. Na przebudowę i modernizację samych tylko ulic wydatkowano po raz pierwszy w dziejach miasta w ciągu jednego roku blisko 15) min zł. " Poprą wiło się zaopatrzenie rynku. Obroty detalu przekroczyły 9 mld zł i były o ponad (ID min zł, tj. o 7,3% wyższe niż w r. 1967; w gastronomii wzrost obrotów wyniósł 7,5%. W minionym roku sprzedano ponad 11000 telewizorów, 8CXX) lodówek, ponad 7(0) pralek. Co siódma rodzina poznańska posiada własny samochód. "Miniony rok charakteryzował się również dużą aktywnością naszej Rady, której wykładnikiem była rekordowa liczba piętnastu odbytych sesji. Aktywnie pracowały również Komisje, które odbyły łącznie 113 posiedzeń. Ta aktywność przyczyniła się niewątpliwie do osiągnięcia pomyślnych rezultatów w realizacji zadań gospodarczych i poprawie pracy aparatu administracyjnego". "Przedstawiony na dzisiejszej sesji - mówił dalej radny Jerzy Kusiak - projekt planu gospodarczego i budżetu na 1969 r. jest ostatnim, jaki uchwalać będzie Rada Narodowa m. Poznania w tej kadencji. W dziedzinie przemysłu, stanowiącego podstawowy czyrinik rozwoju gospodarczego miasta, już w 1969 r. osiągniemy poziom produkcji założony na 1970 T., a przy zachowaniu dotychczasowej dynamiki produkcji, zadania Planu Pięcioletniego 196) -1970 zostaną przekroczone wartościowo o około 2 mld zł. Program budownictwa mieszkaniowego, pomimo pewnych opóźnień 1967 -1968, zostanie zrealizowany dzięki koncentracji prac na dwóch dużych placach budowy: N owej Dzielnicy Mieszkaniowej "Rataje" i Zespołu Osiedli Mieszkaniowych "Winogrady". Ogółem oddanych zostanie do użytku 59 (XX) izb mieszkalnych, w tym 38 (XX) w budownictwie spółdzielczym. Wskaźnik zagęszczenia na jedną izbę mieszkalną obniży się z 1,53 w r. 1%5 do 1,35 w r. 1970, podczas gdy założenia przewidywały wskaźnik w wysokości 1,37. Istnieje realna możliwość uzyskania w 1970 r. 12 (XX) miejsc w przedszkolach i objęcia 60% dzieci w wieku od 3 do 6 lat wychowaniem przedszkolnym". Przechodząc do problemów wykonania zadań gospodarczych, radny Jerzy Kusiak podkreślił, iż również w 1968 r. wystąpiły zjawiska negatywne, które wywarły ujemny wpływ na wyniki globalne. 13 zakładów produkcyjnych nie wykonało zadań rocznych. Z poważnymi trudnościami boryka się przebudowa układu komunikacyjnego i poprawa warunków komunikacji masowej. W polityce zatrudnienia w większym niż dotychczas stopniu kierować się trzeba zasadą przesuwania rezerw siły roboczej na decydujące w danej chwili odcinki: przemysł kluczowy, transport, zaopatrzenie, budownictwo. Dlatego też wszystkie działy gospodarki muszą szukać innych,nie poprzez wzrost zatrudnienia, możliwości wykonania zwiększających się zadań. Trzeba rewidować struktury organizacyjne, przesuwać ludzi z administracji do działalności bezpośrednio produkcyjnej. Ta droga pozwoli jednocześnie na szybsze podnoszenie średnich płac. Drugim węzłowym problemem w gospodarce miasta są inwestycje i budownictwo. Wobec ograniczonych możliwości wzrostu produkcji materiałów budowlanych rząd zmniejszył program inwestycji na r. 1969. Dotyczy to przede wszystkim inwestycji socjalnych i oświatowych. W Poznaniu zaostrza jeszcze sytuację występujący od kilku lat deficyt mocy produkcyjnej budownictwa. Byłby on znacznie mniejszy, gdyby z jednej strony poprawiła się struktura inwestycji przemysłowych, to znaczy gdyby mniej inwestowano w budynki fabryczne a więcej w maszyny i urządzenia. - z drugiej zaś strony, gdyby nie występowało znaczne przekraczanie planowanych kosztów inwestycji. Nadmiernie rozwinięty jest zakres inwestycji, co powoduje rozproszenie potencjału budownictwa i zamrażanie środków w przewlekających się budowach. W 1%8 r. Przedsiębiorstwo Budownictwa Przemysłowego nr 2 prowadziło roboty na 22 placach budowy, zatrudniając średnio na jednej budowie... 23 robotników. Trzecią dziedziną wymagającą szybkiego usprawnienia jest zaopatrzenie rynku. Dlaczego, mimo poprawy działalności handlu, rynek sprawia ludziom pracy tyle kłopotów? Wynika to z dwóch przyczyn: wzrostu liczby pracujących kobiet i zmieniającej się w miarę wzrostu zamożności społeczeństwa struktury popytu. Handel nie nadąża za tymi zmianami. W Poznaniu pracuje już ponad 92 (XX) kobiet. Praca zawodowa i prowadzenie gospodarstwa domowego nie pozostawiają wiele czasu na czynienie zakupów, stąd słuszne żądanie zwiększenia sieci sklepów, wydłużenia czasu pracy handlu, lepszego zaopatrzenia. Wobec ograniczonych, ze względu na sytuację w budownictwie, możliwości budowy nowych sklepów, trzeba śmielej uzupełniać sieć handlu kioskami i straganami, zwłaszcza w rejonach peryferyjnych. "Dziedziną, na której w r. 1%9 koncentrować się musi nasza szczególna troska - mówił dalej radny Jerzy Kusiak - jest komunikacja. Planowany przydział taboru komunikacyjnego, zwłaszcza tramwajów, jest niższy od spodziewanego. W tej sytuacji szczególnej wagi nabiera sprawa pełnego wykorzystania posiadanego taboru, jego prawidłowej eksploatacji, maksymalnej sprawności i gotowości. Jest to problem nie tylko techniczny, lecz i problem zatrudnienia. Posiadany obecnie tabor nie jest w pełni wykorzystany, np. wskutek niepełnej obsady kierowców. "Zadania planu gospodarczego na 1969 r. Sprawozdania w zakresie rozwoju gospodarki terenowej znalazły swój finansowy wyraz w proj ekcie budżetu zbiorowego m. Poznania, zarówno jeśli chodzi o dochody pochodzące ze źródeł uspołecznionych, jak i w zakresie wydatków związanych z normalnym funkcjonowaniem urządzeń komunalnych i socjalno-kulturalnych. Pierwszą charakterystyczną cechą projektu budżetu na r. 1969 jest stosunkowo wysoka - w porównaniu do r. 1%8 - dynamika wydatków bieżących (11,8%) i wydatków na remonty kapitalne (18,6%). Sytuację taką można uznać za korzystną z punktu widzenia zaspokojenia niezbędnych potrzeb gospodarki miejskiej. Jako drugą cechę uznać można realne, lecz przy tym mobilizujące ustalenia dochodów własnych. Przy tej okazji warto przypomnieć, że plan dochodów budżetu centralnego za r. 1968 w wysokości 7,7 mld zł został wykonany w 103,7%, tj. w wysokości 8 mld zł. Wpływy z podatku obrotowego wykonano w 102,9%. Są to poważne sumy wnoszone przez poznańskie przedsiębiorstwa na rzecz budżetu centralnego i przekraczające kwoty zbiorczego budżetu miasta w r. 1%8 ponad sześciokrotnie. "N a finansowanie urządzeń socjalnych i kulturalnych przeznacza się w projekcie budżetu na 1969 r. 870 milionów zł, tj. 80,8% ogółu wydatków bieżących. O stopniu zaangażowania środków budżetowych na zadania w dziedzinie oświaty i kultury oraz zdrowia i opieki społecznej świadczy najwyraźniej to, że na przestrzeni lat 1965 -1969 wydatki na te cele wzrosły w budżecie miasta o 284 min zł czyli o 42%. Widocznym efektem tych nakładów jest poważnie zwiększona sieć urządzeń socjalno-kulturalnych, tj. szkół, przedszkoli, żłobków, przychodni, ośrodków sportu i wypoczynku. Remont wielu obiektów już istniejących przyczynił się do ich modernizacji i polepszenia sprawności eksploatacyjnej, jak i do poprawy jakości świadczonych usług. Wspomnieć tu wypada przeprowadzoną w 1966 r. akcję zaopatrzenia szkół w pomoce naukowe kosztem 10 min zł. Postulowana przez Prezydium Rady Narodowej j Komisję Oświaty od szeregu lat kwestia poprawy norm budżetowych w wydatkach rzeczowych szkół realizowana była systematycznie w granicach możliwości finansowych budżetu państwa, czego dowodem jest zwiększenie planowanej normy na jeden oddział na r. 1969 w porównaniu z normą planowaną na r. 1965; w szkołach podstawowych z 8578 zł na 11 944 zł czyli o 39,2%, w liceach ogólnokształcących z 12 806 zł na 22 748 zł czyli 77,6%, w zasadniczych szkołach zawodowych z 12 333 zł na 16 640 zł czyli 34,9% , w technikach i liceach zawodowych z 14 725 zł na 16 923 zł czyli 14,9%. Poprawa norm rzeczowych nastąpiła również w szpitalach. "Dla realizacji zadań 1%9 r. wszystkie jed nostki podporządkowane Radzie Narodowej zobowiązane są do opracowania konkretnego i rzetelnego programu działania, wynikającego z uchwał V Zjazdu Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. W jego opracowaniu i w jego realizacji uczestniczyć winni wszyscy pracownicy. Stanowi to rękojmię, że przyjęte kierunki działania wprowadzone zostaną w czyn we wszystkich dziedzinach zarządzania i kierowania gospodarką terenową, a wówczas możemy liczyć na pełne zabezpieczenie zadań rzeczowych i finansowych bieżącego roku. "W realizacji zadań gospodarczych i budżetowych w 1969 r. - powiedział na zakończenie radny Jerzy Kusiak - szczególne miejsce zajmować będzie nasza polityka w stosunku do rzemiosła. W r. 1968 rzemiosło w całej rozciągłości korzystało z szeregu ulg podatkowych. Wystarczy tu wymienić, że kwota ulg inwestycyjnych wyniosła 3 S)) (XX) zł, a z tytułu szkolenia uczniów rzemieślnicy miasta Poznania otrzymali ulgi w wysokości półtora miliona zł. Efekty pracy tych warsztatów nie dały jednak oczekiwanych wyników, zwłaszcza w dziedzinie rozwoju usług dla ludności. Są one nadal niedostateczne, a pewna grupa rzemieślników zdołała w tym okresie poważnie zwiększyć swoje dochody na produkcji lub kooperacji z sektorem uspołecznionym. Do tej właśnie grupy zaliczyć można aż 175 podatników, których obroty przekroczyły l min zł. Charakterystyczny w tym względzie jest fakt, że stanowią oni zaledwie 5 % ogólnej liczby rzemieślników, podczas gdy ich globalne obroty wynoszą ponad 25% obrotów całego rzemiosła. "Przedkładany Wysokiej Radzie do zatwierdzenia plan i budżet na r. 1969 jest planem ambitnym, mobilizującym, ale realnym. Mamy wszelkie środki i możliwości aby go w pełni zrealizować dla dobra i rozwoju Poznania. Dlatego wnoszę w imieniu Prezydium o jego przyjęcie i zatwierdzenie". N astępnie zabrał głos przewodniczący Komisji Finansów i Planu Gospodarczego radny Stanisław Mytko. "Oceniając ogólne wyniki r. 1968 jako zadowalające - powiedział mówca na wstępie - nie sposób nie wspomnieć o niektórych nieprawidłowościach po to, aby wyeliminować je z naszej działalności w 1969 r. lub przynaj - mniej dołożyć starań dla poprawy sytuacji na tych odcinkach. Dotyczą one m. in. wzrostu wydajności pracy. W niektórych przedsiębiorstwach w niedostatecznym jeszcze stopniu uwzględniono poprawę postępu technicznego, zmian organizacyjno-technicznych, mechanizacji i automatyzacji. W wielu przypadkach ze wzrostem planu szły nieuzasadnione żądania wzrostu zatrudnienia, a często dotyczyły one pracowników administracji. Dużo było godzin nadliczbowych i równocześnie absencji. Warunki bezpieczeństwa i higieny pracy po Sprawozdaniazostawiały jeszcze wiele do życzenia, przy niewykorzystywaniu przeznaczonych na ten cel środków. "W gospodarce komunalnej były przypadki nieterminowych i złych jakościowo remontów mieszkań. W komunikacji nie udało się w pełni skoordynować przewozów ludności w Poznaniu i jego najbliższej okolicy. Modernizacja ulic uległa wprawdzie poprawie, lecz, zdaniem Komisji, czasokresy modernizacji można było w wielu przypadkach znacznie skrócić. W dziedzinie handlu i usług, mimo że rozwój sieci handlowej i usługowej był poprawniejszy niż poprzednio, to jednak ludność peryferii miasta może być nadal niezadowolona, gdyż postęp nie był zgodny z założeniami. Zbyt wolno rosła szczególnie sieć barów tzw. szybkiej obsługi, sklepów samoobsługowych i preselekcyjnych. W gospodarce budżetowej nastąpiła poprawa dyscypliny budżetowej. Ilość zmian i przeniesień budżetowych była mniejsza niż w poprzednich latach. Niestety, zdarzały się jeszcze przypadki odbiegające od wielkości zaplanowanych dochodów