ZENON SZYMANKIEWICZ W 30 ROCZNICĘ NAPAŚCI NA POLSKĘ. WRZEŚNIOWE DNI POZNANIA (Przyczynek do badań wydarzeń w Poznaniu w dniach od l do 5 września 1939 r.) W 1939 R. Poznań był miastem liczącym ok. 274 000 mieszkańców i oddalonym w prostej linii od ówczesnej granicy polsko-niemieckiej o 75 km. W warunkach geograficznych miasto było naj dalej na zachód wysuniętym dużym skupiskiem wojskowym. Tutaj znajdowała się siedziba Dowództwa VII Okręgu Korpusu i stacjonowały m. in. takie jednostki wojskowe: 3. Pułk Lotniczy, 14. Pułk Artylerii Lekkiej, 57. i 58. Pułk Piechoty, 15. Pułk Ułanów, 7. Pułk Strzelców Konnych, 7. Pułk Artylerii Ciężkiej, samodzielne bataliony saperów, łączności i czołgów, dywizjony wojsk samochodowych, artylerii przeciwlotniczej i konnej. Zdaniem Tadeusza Kutrzeby, który w 1939 r. prowadził studia nad przygotowaniem obrony Wielkopolski, znajdujące się w Poznaniu fortyfikacje po pewnej modernizacji można było dobrze wykorzystać dla obrony miasta 1. Poznań w r. 1939 zamieszkiwało ok. 6000 Niemców posiadających obywatelstwo polskie 2 . Mniejszość niemiecka cieszyła się dużą swobodą, działały liczne organizacje i stowarzyszenia niemieckie, ukazywały się również czasopisma w języku niemieckim, wśród nich dziennik "Posener Tageblatt". Niemcy poznańscy posiadali własne banki, pięć parafii kościoła ewangelickiego, szpital, a nawet własną szkołę średnią, klub wioślarski itp. Środowisko niemieckie było doskonałą bazą dla wywiadu niemieckiego penetrującego Poznań i jego okoli cę 3. Do znanych faktów działania wywiadu hitlerowskiego należy wydarzenie z 10 kwietnia 1939 r. W drugi dzień świąt Wielkanocnych nad Poznaniem pojawił się samolot niemiecki typu Heinkel-lll, przelatujący na stosunkowo niskiej wysokości nad lotniskiem w Ławicy i nad Sołaczem. Zaskoczone tym władze wojskowe zareagowały wówczas natychmiast, stawiając na lotnisku dwa działa przeciwlotnicze i organizując tam jednocześnie specjalny posterunek o bserwacyj ny 4. Wraz z zaostrzeniem się sytuacji politycznej poznańskie władze cywilne przygotol Tadeusz K u t r z e b a, Bitwa nad Bzurą, Część L " Wojskowy Przegląd Historyczny" nr l, Warszawa 1956. 2 Stanisław Was z a k, Bilans walki narodowościowej rządów Greisera, "Przegląd Zachodni" nr 6, Poznań 1946. s Już na kilka lat przed 1939 r. wywiad polski zdołał ustalić listę niemieckich posiadaczy ziemskich, którym bank niemiecki z Poznania udzielał pomocy finansowej. Zaskoczeniem dla strony polskiej był fakt, iż ujawnione majątki geometrycznie okrążały Poznań! Sądzono, że jest to bezsporny fakt działania wywiadu niemieckiego, któremu zależało na utrzymaniu określonego środowiska w rejonie Poznania. Marian P. o m ej K o, Przed i po maju 1926 roku. "Wojskowy Przegląd Historyczny" nr l (30), Warszawa 1964. 1 Archiwum Komisji Historycznej przy Zarządzie Okręgu Związku Bojowników o Wolność i Demokrację w Poznaniu (dalej: AKH), sygn. 633. Belacja ppłk. rez. Stanisława Zaleskiego. Zenon SzYmankiewiczwuja bierną obronę przeciwlotniczą miasta. Powołane zostały organa obrony, których komendantem został komisaryczny prezydent miasta inż. Tadeusz Rugę. Dookoła miasta zorganizowano dziesięć punktów obserwacyjno-meldunkowych, które zlokalizowano w obiektach o odpowiedniej wysokości (wieże, wielokondygnacyjne budynki przemysłowe itp.)5. Miasto podzielone zostało na dzielnice, w których ustanowiono komendy obrony przeciwlotniczej. Punkty obserwacyjne oraz komendy połączone zostały specjalną siecią telefonów z Ratuszem na Starym Rynku - siedzibą prezydenta miasta. Przystąpiono do organizowania schronów w piwnicach domów mieszkalnych, kopania rowów przeciwodłamkowych na placach publicznych oraz wiercenia publicznych studzien. Władze miejskie przygotowywały schrony publiczne, m. in. rozpoczęto budowę centralnego schronu pod Górą Przemysława 6. Obronę przeciwlotniczą typu biernego przygotowywały również instytucje, fabryki, węzeł kolejowy itp. Zagadnienie to przybrało inny charakter w Zakładach Spółki Akcyjnej H. Cegielski. W połowie maja 1939 r. na terenie fabryki zwołano zebranie pracowników-rezerwistów Wojska Polskiego. Zebranym zakomunikowano, iż organizuje się obronę przeciwlotniczą Zakładów, do której przyjmuje się ochotników. Z osób zgłaszających się wybrano specjalną grupę, składającą się głównie z robotników oraz członków Straży Przemysłowej, której stan uzupełniono ochotnikami-uczniami ostatniej klasy przyzakładowej szkoły zawodowej. W ten sposób sformowany został pluton obrony przeciwlotniczej w składzie 37 ludzi w wieku od 18 do 35 lat. Dowódcą plutonu dyrekcja Zakładów mianowała technika- konstruktora Kazimierza Borowskiego, który był również podporucznikiem rezerwy-artylerzystą. Po okresie organizacyjnym, członkowie plutonu rozpoczęli regularne szkolenie w 7. Dywizjonie Artylerii Przeciwlotniczej. Jednocześnie pluton wyposażono w dwa działa przeciwlotnicze typu Bofors 40 mm, które zostały ukryte w remizie pożarniczej Zakładów. Dowódcami dział zostali: ślusarz wagonowni Jan Przynoga oraz traser oddziału mechanicznego Tadeusz Bulski. W dniu 10 sierpnia 1939 r. członkowie plutonu otrzymali karty powołania i zostali "umundurowani" w zielone kombinezony ze znakiem firmowym, które uzupełniał czarny beret z orzełkiem. Pluton uruchomił punkt obserwacyjno-meldunkowy na wysokim budynku fabryki oraz wyciął część drzew przy ulicy Górna Wilda dla stworzenia lepszego pola ostrzału. W dniu l września 1939 r. o godzinie 5 00 rano zarządzono pogotowie bojowe plutonu. Działa wytoczono na stanowiska ogniowe, które znajdowały się pomiędzy halami produkcyjnymi. Z uwagi na szybki rozwój sytuacji ćwiczebnego ostrego strzelania nie zdołano już przeprowadzić 7. uczestnika kampanii wrześniowej w stopniu kapitana, b. dowódcy 14. motorowej baterii przeciwlotniczej. Stanisław Zaleski urodził się w 1899 r. Był współzałożycielem nielegalnej komórki Polskiej Partii Robotniczej w Offlagu II C w Woldenbergu w 1943 r. Od 1945 r. oficer Ludowego Wojska Polskiego. Mieszka w Warszawie. 5 Załogę punktu obserwacyjno-meldunkowego stanowiło dziewięć osób. Byli to komendant oraz zastępca i obserwatorzy zmieniający się co dwie godziny. Punkt wyposażony był w tablice z sylwetkami niemieckich samolotów, lornetę, kompas i zegarek. Załoga punktu posiadała służbową ciepłą odzież. W dniu mobilizacji w punktach tych rozpoczął się dyżur stały. Większość załóg punktów w Poznaniu stanowili harcerze, uprzednio specjalnie w tym celu przeszkoleni. AKH, sygn. 3951. 5 W sierpniu 1939 r. prasa poznańska doniosła, iż wykopano 10 km rowów przeciwodłamkowych oraz wykonano 57 studzien. Schrony publiczne znajdowały się pod następującymi, budynkami: Muzeum Wielkopolskie, kino "Apollo", Akademia Handlowa, browar przy ul. Sniadeckich, gimnazjum im. Zamojskiej, gimnazjum im. Bergera (przy ul. Strzeleckiej) oraz w tzw. sali Hamburskiej magazynu w porcie rzecznym. 1 AKH, sygn. 3953. Relacja inż. Kazimierza Borowskiego, b. dowódcy plutonu. Kazimierz Borowski urodził się w 1. Słyszę sygnał koszarowy i bardzo poważny głos [spikera radiowego przyp. Z. S.] - nasz odwieczny wróg - i tu przeraźliwy głos por. Kosteckiego - Romek - lecą!", AKR, sygn. 539. "Wiadomo, że jeden bombowiec zestrzeliła artyleria Zakładów R. Cegielski. Sukces ten przypisuje się działu dowodzonemu przez Tadeusza Bulskiego. "Nasza Trybuna", nr 1089 z dnia 15 - 25 IX 1964 - artykuł Adama T u s i e w i c z a, Wrześniowa wędrówka. Jeden z samolotów zestrzeliły myśliwce polskie. Mirosław Nowak, pilot 13l. Eskadry, przytacza treść rozmowy lotników, którą usłyszał po wylądowaniu w Dzierznicy samolotów startujących do walki z Ławicy. ,,- Ale by pana zrąbał, gdybym go nie podszedł - a na to Kostecki: - Widziałem, że pilot wyskoczył i wylądował na rynku, chyba go ludzie rozszarpali". AKR, sygn. 535. Ocenia się, że w dniu l września 1939 r. Niemcy stracili w rejonie Poznania 6 samolotów. Rajmund S z u b a ń s ki, Wojna powietrzna nad Polską, "Wrocławski Tygodnik Katolicki" nr 37/522 z 15 IX 1%3 r. 3 Kronika m. Poznania Zenon SzYmankiewicz ofiary. Zniszczone zostały domy mieszkalne w okolicy ulicy Focha (obecnie ul. Głogowska) oraz w dzielnicy J eżyce. Po upływie 30 minut od pierwszego nalotu nastąpiło drugie bombardowanie miasta oraz lotniska. N a Ławicy brakło już wówczas osłony lotniczej 18. Baza Lotnicza została zupełnie zdezorganizowana. Jej dowódca mjr Witold Rutkowski wydał rozkaz natychmiastowej ewakuacji. Za gmachem dowództwa spalono dokumenty i akta pułku. Po pewnym czasie na lotnisko powróciła grupa mechaników i pilotów w celu uruchomienia samolotów, które znajdowały się w warsztatach remontowych. Ostatni z uruchomionych samolotów odleciał o zmierzchu. Płonących obiektów nie ratowano. Jeszcze do godzin wieczornych opatrywano pozostawionych rannych. Czynili to lekarze cywilni wraz z grupą sióstr zakonnych przybyłych z Jeżyc. O chaosie wywołanym trzykrotnym bombardowaniem lotniska w trakcie stosunkowo krótkiego czasu (trzeci nalot około godz. 15 00 był dokonany przez grupę samolotów niemieckich, która nie atakowała miasta) może też świadczyć fakt, iż w trakcie pospiesznej ewakuacji bazy pozostawiono na lotnisku własną artylerię, nie dając żadnych rozkazów dowódcy baterii sierż. pilotowi Bogdanowi Skawińskiemu. Dopiero następnego dnia, tj. 2 września, por . Wacław Serafin za pomocą ciągników pomógł ściągnąć działa z lotniska 19. Około godz 18 00 miał .miejsce ostatni nalot na Poznań. Samoloty typu Dornier-17 nadleciały iw kilku grupach od strony południowo-wschodniej, atakując śródmieście miasta, mosty kolejowe oraz dworzec główny. Torowiska dworca zapełnione były pociągami przygotowanymi do ewakuacji. Zaskoczona tym nalotem ludność chroniła się pod wagonami. Wskutek bombardowania w rejonie dworca śmierć poniosło 80 osób. Wybuchły pożary, uszkodzona została poczta główna i inne obiekty. Bombardowany był również rozjazd kolejowy na Głównej (chodziło przypuszczalnie o zniszczenie linii kolejowej Poznań- Warszawa). W czasie nalotu dywersanei otworzyli ogień z broni maszynowej do przerażonej bombardowaniem ludności polskiej, strzelając z cmentarza niemieckiego, położonego wówczas przy obecnej ul. Marchlewskiego. Kompania ochrony sztabu 14. Dywizji Piechoty "przeczesała" cmentarz, ujmując kilku Niemców z bronią w ręku. Czesław Tomaszewski w czasie obserwacji ul. Młyńskiej w 1939 r. Z lewej fragment frontonu konsystorza ewangelickiego 18 Samoloty po pierwszym nalocie odleciały na lotnisko polowe Dzierznica kolo N ekli. W trakcie lotu myśliwce zostały ostrzelane ogniem karabinów maszynowych - przypuszczalnie własnej obrony przeciwlotniczej. AKR, sygn. 539. 11 Artyleria poznańskiego lotniska podążyła następnie za 3. Bazą Lotniczą, uprzednio organizując sobie samochody do ciągnięcia dział. Artylerzyści z lotniska brali udział w obronie Kutna, zestrzeliwując trzy bombowce hitlerowskie. AKR, sygn. 545. W dniu l wrzesnla 1939 r. w Poznaniu, wskutek czterokrotnego bombardowania miasta, poniosło śmierć ok. 200 osób, w tym 42 żołnierzy. W następnych dniach z ran odniesionych w czasie nalotu zmarło ok. 50 osób. Cywilne ofiary nalotu złożone zostały do jednej z hal targowych oraz zapełniły gmach Zakładu Medycyny Sądowej Uniwersytetu Poznańskiego. Wieczorem policjanci roznosili rodzinom zawiadomienia o śmierci najbliższych. Powstała psychoza strachu przed dalszymi nalotami, panowało rozgorycznie z powodu niedostatecznego zabezpieczenia miasta przed lotnictwem niemieckim. Nocą, po naprawie rozjazdów kolejowych w rejonie dworca głównego, wznowiono ewakuację. Liczne pociągi z ludnością kierowano na wschód. Wieczór tego dnia tak wspomina chor. Władysław Pieczonka z 3. Pułku Lotniczego: "Około 22 00 znalazłem się w Poznaniu. N ad zaciemnionym imiastem jaśniała łuna. Nieliczni przechodnie przemykali chodnikami pełnymi rozbitego szkła. N a ulicy Królowej Jadwigi leżał zestrzelony samolot niemiecki, którego pilnowała policja" 20. W odniesieniu do wydarzeń z dnia l września 1939 r. należy odnotować jeszcze kilka faktów natury wojskowej. W godzinach popołudnionwych tego dnia przybyła w rejon Poznania transportami kolejowymi Podolska Brygada Kawalerii pod dowództwem płk. Władysława Strzeleckiego. Pułki Brygady zdołały dojechać pociągami do stacji kolejowych, położonych na wschód od Poznania (m. in. do Swarzędza), a w godzinach wieczornych tego dnia oraz w dniu następnym przeciągnęły przez Poznań i skierowały się na zachód. Dowódca Brygady miał stanowisko dowodzenia umiejscowione na zachód od Poznania we wsi Więckowice koło Lusówka. Skład pociągu, którym przybyły oddziały do Swarzędza, otrzymał dowódca 3. Bazy Lotniczej, który w godzinach wieczornych zdołał tam załadować część swych rozbitych grup, kierując je następnie do Lublina. W nocy ujawniły się znów grupy dywersantów niemieckich. Ostrzelana zostaje kwatera dowódcy artylerii przeciwlotniczej kpt. Stanisława Zaleskiego, znajdująca się na Osiedlu Warszawskim. Jeden dywersant ujęty został z bronią w ręku 21. Około godz. 2 00 dowódca artylerii przeciwlotniczej w Zakładach H. Cegielski ppor. Kazimierz Borowski decyduje się na zmianę stanowisk swych dział, które zostały przesunięte na teren ówczesnych ogródków działkowych pomiędzy ulicami Górna Wilda i Rolną. Ruch ten obserwowali dywersanci, którzy po zajęciu przez artylerzystów nowych stanowisk ostrzeliwali z dwóch stron obsługę dział z broni ręcznej. Strzały padły m. in. z domu przy ul. Wspólnej oraz z budynku przy ul. Górna Wilda. HB Ę' Chor. pil. Marian Szymankiewicz. Poległ l września 1939 r. w czasie bombardowania przez lotnictwo niemieckie lotniska w Ławicyr« Relacja chor. Władysława Pieczonki. AKH, sygn. 543. « Według relacji ppłk. Stanisława Zaleskiego. 3* Zenon SzYmankiewicz Zbombardowany w czasie wieczornego nalotu niemieckiego lotnictwa na Poznań w dniu l września 1939 r. dom mieszkalny przy ul. Wyspiańskiego II. (Widok z podwórza). Zdjęcie ze zbiorów dra Longina Klichowskiego Przeszukiwanie domów, z których strzelano, nie dało rezultatu, znaleziono jedynie otwarte włazy na dachy 22. W dniu 2 września nadal odbywała się akcja ewakuacyjna osób cywilnych, urzędów oraz instytucji z Poznania. Odeszły dwa transporty ewakuacyjne z Zakładów Spółki Akcyjnej H. Cegielski. Pierwszy transport pod kierownictwem inż. Antoniego Kowalskiego opuścił miasto w godzinach rannych, drugi odszedł w godzinach wieczornych. Kierownikiem tego transportu był inż. Adam Tusiewicz, który tak pisze: Dyrekcja Zakładów zwołała w tymże dniu [tj. lIX 1939 r. - przyp. autora] naradę kierownictwa oddziału III. Przewodniczył naczelnik warsztatów inż. Zbigniew Lutosławski. Postanowiliśmy zdjąć w ciągu dwóch dni wszystkie obrabiarki z fundamentów, załadować na wagony wraz z przyrządami i narzędziami i razem z pracownikami i ich rodzinami wywieźć do Lublina, gdzie projektowano uruchomienie zakładów sądząc, że hitlerowskie wojska zostaną powstrzymane wkrótce w ich marszu na wschód [...]. Podkreślam sprawność i patriotyzm załogi Zakładów, która w ciągu jednej doby zerwała wszystkie obrabiarki oddziału III i załadowała z narzędziami na podstawione wagony dwóch pociągów. Do drugiego transportu załadowaliśmy naj cięższe obrabiarki [...] W transporcie mieliśmy oprócz kilkudziesięciu odkrytych wagonów z obrabiarkami - wagon kuchenny z magazynem żywnościowym, kilkanaście wagonów osobowych i zaplombowane dwa towarowe wagony kryte z dobytkiem zarządu Zakładów. W transporcie znajdowała się również armata przeciwlotnicza i kilku członków straży fabrycznej z karabinami 23. W tym dniu kilkakrotnie były ogłaszane alarmy lotnicze. Samoloty hitlerowskie przelatywały jednak wysoko nad miastem, poza zasięgiem ognia artylerii przeciw Relacja Kazimierza Borowskiego. AKR, sygn. 3953. Adam T u s i e w i c z, Wrześniowa wędrówka. "Nasza Trybuna" nr 1089 19 - 25 IX 1964. lotniczej. Poznań nie był atakowany. Bombardowano natomiast Palędzie koło Poznania, gdzie znajdowało się dowództwo Brygady Obrony Narodowej. Około godz. I I o o z zasadzki Kobylapole (zorganizowanej wieczorem w dniu poprzednim) wystartował do walki klucz alarmowy samolotów myśliwskich. Nadeszła wiadomość, iż z kierunku północno-wschodniego nadlatuje nad Poznań grupa samolotów typu Ju-86. Klucz poprowadził ppor. pilot Władysław Kosteoki. Niemcy po dostrzeżeniu myśliwców polskich otwarli luki bombowe, pozbyli się ładunku kilka kilometrów przed Poznaniem nad polami i jednocześnie zmienili momentalnie kierunek lotu. Piloci polscy zaatakowali zgrupowanie. Jeden z samolotów niemieckich został uszkodzony, dymiąc trzymał się jednak szyku. Niemcy korzystając z przewagi w szybkości oddalili się na północ. Około godz. 12 00 wystartował samotnie z Kobylepola ppor. Włodzimierz Gedymin, który zestrzelił nad Kórnikiem samolot niemiecki Do-17. Wkrótce po tym sukcesie znów wystartował do walki. Oto fragmenty relacji tego pi10ta: Startuję z mIejSCa i ostrą piką idę do góry [...] Rzeczywiście. Wprost na mnie z odległości jakiegoś kilometra samotna maszyna [...] Heinkel-lll idzie spokojnie swoją trasą [...] Przewalam się na dół wywrotem przez skrzydło i pikuję prosto w jego plecy. Zauważył mnie od razu i usiłuje uciec [...] Podchodzę coraz bliżej [...] widzę strzelca pokładowego [...] kiwam się za Heinklem raz po raz atakując jego ogon. Z lewego skrzydła Niemca wybucha nowy obłok dymu [...] "No, gotów" - myślę widząc, że Niemiec pikuje do dołu [...] Po chwili jednak zmieniam zdanie - cwana sztuka. Chce pędem powietrza zgasić ogień [...] I rzeczywiście udaje mu się to. Heinkel pikuje teraz i chce mi uciec w chmurach. Idę za nim. "Nie bój się, nie zgubię ciebie". Podchodzę przez chmury, dopadam jego ogona. Oddaję kilka serii. Tym razem Niemiec wali się w dół. Po chwili pilot wyrównuje maszynę. Załoga wyskakuje na spadochronach. Podlatuję blisko. Jeden z nich zasłania głowę jakby w obawie, że będę strzelał. "Nie bój się draniu, nie bój". Mnie wystarczy twoja maszyna. Oznaczam na mapie miejsce upadku Heinkla. Jest to rejon miasta Złotniki, a więc w walce przeleciałem nad północno-wschodnią częścią miasta Poznania. Była godz. 12 102 . p p o r . Wło(Jzlmierz Gedymm. zdjęcie wykonane w r. 19j) Efektowną walkę powietrzną obserwowali liczni mieszkańcy Poznania. Dowódca artylerii przeciwlotniczej wydał rozkaz nie otwierania ognia, aby zapobiec postrzeleniu polskiego samolotu myśliwskiego. Zwycięski pilot po wylądowaniu w Kobylepolu otrzymał w prezencie od uradowanej załogi tamtejszego browaru skrzynkę " Wspomnienia frontowego pilota, AKR, sygn. 547. Zenon SzYmankiewicz piwa 25 . Walkę tę niesłusznie przypisywano znanemu sportowcowi Jerzemu Mielochowi, który w tym czasie znajdował się w jednostce lotniczej Armii "Karpaty". Załogę zestrzelonego samolotu częściowo ujęto. Jeden z lotników zabił się wskutek nieotwarcia spadochronu, dowódca samolotu zastrzelony został w rejonie Biedruska w czasie ucieczki. Zdumiewający jest fakt, że jednym z członków załogi zestrzelonego samolotu b y ł . .. cywil 26 . W związku z ogólnym rozwojem sytuacji w godzinach wieczornych 2 wrzesnla myśliwce polskie opuściły lądowisko Kobylepole i przeniosły się na lotnisko w Dzierznicy. Poznań pozbawiony został dostatecznej osłony przed lotnictwem niemieckim. Sąd Polowy 14. Dywizji Piechoty wydał wyrok skazujący na karę śmierci sześciu niemieckich dywersantów za wystąpienia z bronią w ręku. Mieszkańcy zostali o tym powiadomieni poprzez specjalne plakaty oraz obwieszczenia w prasie 27 . Fakt ten oraz rozchodzące się pogłoski o szerzącej się dywersji były niewątpliwie głównym źródłem psychozy szpiegostwa. Wzrastała podejrzliwość w stosunku do Niemców. Były wypadki przeprowadzania rewizji w mieszkaniach niemieckich przez wojsko, policję oraz organy obrony przeciwlotniczej. Znajdowana tam broń myśliwska a niekiedy i flagi hitlerowskie wywoływały oburzenie. Przez miasto przeciągały eskortowane grupy Niemców internowanych i pochodzących z rejonów nadgranicznych. Liczni mieszkańcy udawali się do hali targowej i poszukiwali tam najbliższych, którzy nie powrócili do domów poprzedniego dnia. Przykryte gałęziami, leżały w hali zwłoki ofiar nalotów. Z ran odniesionych poprzedniego dnia zmarło około 15 osób. O godz. 14 00 rozpoczęła wycofywanie na wschód 14. Dywizja Piechoty, pozostawiając jedynie swoje oddziały saperskie 28 . Oto jak wyglądał wieczorem tego dnia Poznań oglądany przez płk Zbigniewa Szacherskiego: Przejechaliśmy wtedy dwukrotnie przez Poznań. Ruchliwe miasto, z którym wiązało mnie tyle pogodnych, szczęśliwych dni, przybrało przygasły żałosny "wygląd. Na ulicach pusto. Sklepy zamknięte. Tramwaje nie kursowały. Wracaliśmy późnym wieczorem. Poznań był jak wymarły. Okna szczelnie zamknięte 25 Ppor.-pilot Włodzimierz Gedymin pochodził z 3. Pułku Lotniczego. W kampanii wrześniowej uzyskał trzy i pół zwycięstwa. Przy zestrzelonych nad Kórnikiem przez niego lotnikach hitlerowskich (E. Ambrost i W. Rermings) znaleziono kapitalne dokumenty dotyczące znaków rozpoznawczych V Kolumny, działającej z bronią na tyłach wojska polskiego. Dokumenty te były przedstawione na procesie norymberskim. Ranny w dniu 5 września - unika niewoli. Potem działa w podziemiu jako oficer do specjalnych zadań lotniczych Komendy Głównej Armii Krajowej. W lipcu 1944 r. z rejonu woj. krakowskiego organizuje przerzut V-2 do Włoch. W Armii Krajowej uzyskuje stopień kapitana. Odznaczony Krzyżem Virtuti Militari oraz Krzyżem Partyzanckim. Po wojnie pilot lotnictwa pasażerskiego oraz sanitarnego. Mieszka w Warszawie. 25 Jak wynika z dokumentów, cywilnym członkiem załogi był regierungsrat o nazwisku Prugel (niewątpliwie dywersant niemiecki, który miał być zrzucony na tyłach wojsk polskich). Został on wraz z pozostałym członkiem obsady samolotu oddany w ręce żołnierzy 7. Dywizjonu Żandarmerii. AKR, sygn. 3950. W styczniu 1940 r. Niemcy aresztowali 22 mieszkańców Łagiewnik, Glinna i Moraska za rzekome znęcanie się nad lotnikami hitlerowskimi. W akcie oskarżenia zestrzelony samolot niemiecki był określany jako... maszyna meteorologiczna. Sąd hitlerowski skazał na karę śmierci osiem osób (w tym trzy kobiety), siedem osób na więzienie w wymiarze od 15 lat do 3 miesięcy. Siedem osób uniewinniono. Wszyscy skazani zginęli w obozach koncentracyjnych lub w więzieniach. 27 Jak wynika z bezpośredniej relacji ppłk. mgr. Jana Dynowskiego - wyroku nie wykonano. Skazanych uprowadzono jedynie na wschód. 28 Jan D y n o w s K i, 14. Dywi a Poznańska w kampanii wrześniowe) 1939, Archiwum Instytutu Zachodniego w Poznaniu, II 345i nigdzie światła, tylko gdzieniegdzie ktoś chyłkiem przebiegał przez ulicę lub chował się pod murem 29. Ruchy wojska aktywizowały dywersantów niemieckich. W godzinach wieczornych organa obrony przeciwlotni - czej dzielnicy Wilda ujęły na terenie ogródków działkowych przy ul. Dolna Wilda trzech osobników z radiostacją. Oddano ich w ręce oddziału żandarmerii polowej, która zajmowała b. niemieckie gimnazjum im. Schillera. W nocy tego dnia komenda obrony przeciwlotniczej Wilda, mająca kwaterę w szkole podstawowej położonej pomiędzy ulicami Wierzbięcice i Górna Wilda, została ostrzelana przez dywersantów. Strzały padały z domu przy ul. Wierzbięcice 55 (obecnie Gwardii Ludowej nr 59). Dzień 3 września 1939 r. był pierwszą wojenną niedzielą, która upłynęła w Poznaniu pod znakiem pospiesznej ewakuacji, w coraz szerszym stopniu ogarniającej administrację oraz ludność. Nad ranem przeszły przez miasto wycofujące się z zachodu oddziały Obrony Narodowej i skierowały się na wschodni brzeg Warty. Komunikat o przystąpieniu do wojny Wielkiej Brytanii i Francji natchnął mieszkańców nadzieją -wbrew katastrofalnej sytuacji, jaka zaczęła się wytwarzać w Poznaniu. Na godz. 14 00 komisaryczny prezydent miasta Tadeusz Rugę zwołał posiedzenie członków Magistratu, zapraszając radnych Rady Miejskiej. Posiedzenie doszło do skutku dopiero o godz. 15 30 i to już pod przewodnictwem wiceprezydenta Zygmunta Zaleskiego, gdyż Tadeusz Rugę opuścił Poznań. W atmosferze niepokoju i niepewności podjęto decyzję o powstaniu Straży Obywatelskiej. Zadaniem Straży miało być zapewnienie bezpieczeństwa i porządku w Poznaniu wobec opuszczenia miasta przez 'wojsko i policję. Obowiązki Komendanta Straży powierzono dr Stanisławowi Celichowskiemu, a zastępstwo Kazimierzowi Chmielewskiemu. Jednocześnie spośród radnych wybrano dziesięciu komendantów komisariatów Straży Obywatelskiej, którą chciano zorganizować według dotychczasowego podziału miasta na dziesięć rewirów policyjnych. Zygmunt Zaleski apelował do nowo wybranych funkcjonariuszy Straży Obywatelskiej, aby nie opuszczali miasta i przystąpili do organizacji Straży. Radni przyjmowali funkcje w Straży Obywatelskiej niechętnie, zdając »obie sprawę z trudnej sytuacji, w której mieli działać. Opuszczający miasto Tadeusz Rugę, jako komendant obrony cywilnej nie powiadomił o tym fakcie dowódcy artylerii przeciwlotniczej, dezorganizując w ten sposób Ppor. Wiktor Skotarczak ostatni komendant placu w Poznaniu w r. 1939. Zdjęcie wykonane w 1938 r. 28 Zbigniew S z a c h e r s ki, Mobilizacja i pierwsze dni wojny. "Wrocławski Tygodnik Kulturalny" nr 32/572 z 30 VIII 1964. Zenon Szymankiewicz Inż. aren. Jan Skotarek komendant Strasy Obywatelskiej miasta Poznania we wrześniu 1939 r. Zdjęcie wykonane w 1939 rsystem alarmowania. Wycofano z miasta jednostki straży ogniowej oraz karetki pogotowia. W poszczególnych komisariatach policji rozpoczęto palenie akt. W związku z ruchami wojsk, zaczęto odczuwać brak dowódcy, który opuścił Poznań wraz z likwidacją Dowództwa VII Okręgu Korpusu. Wopuszczonych pomieszczeniach Komendy Garnizonu przy al. Marcinkowskiego została zmobilizowana kompania wartownicza pod dowództwem por. Wiktora Skotarczaka. Do niego też zwracali się dowódcy przechodzącyh przez miasto jednostek, głównie w sprawie żywności. Wydał on im. in. racj e mięsa z Rzeźni Miejskiej oraz wypuścił więźniów, którzy przebywali w kazamatach Fortu Grol30 manna . Z uwagi na duży ruch na mostach na Warcie, został wykorzystany dla celów wojskowych most znajdujący się na terenie gazowni miejskiej. Wieczorem około godz. 22 00 wojsko wykonało wyrok śmierci na grupie dywersantów niemieckich, liczącej cztery osoby. W nocy opuścił Poznań zorganizowany tutaj batalion Obrony Narodowej oraz zapasowy pułk piechoty, którego dowództwo mieściło się w podziemiach hotelu "Polonia"31. Chor. Władysław Pieczonka pisze: N a lotnisku znalazłem się po raz ostatni w nocy z 3 na 4 wrzesnla 1939 roku. Byłem z kolegą, jadąc reklamówką zarekwirowaną "Kurierowi Poznańskiemu". Wartę przy bramie koszarowej pełnili podchorążowie rezerwy któregoś z poznańskich pułków piechoty [...]. Była jasna księżycowa noc. Dookoła zionęło pustką. Szkło skrzypiało pod nogami. Podchorążowie przygnębieni byli sytuacją. Informowali nas, że jeszcze znajdują się w koszarach zabici. Opuszczaliśmy to miejsce z uczuciem ulgi [...]. Uderzający i budujący był fakt, że w czasie jazdy do Ławicy na ul. Dąbrowskiego w pobliżu szosy okrężnej zatrzymali nas harcerze w wieku 12 - 13 lat żądając od nas legitymacji i wyjaśnienia, dokąd jedziemy. Zaskoczeni tym faktem pytaliśmy, co faktycznie robią oni tutaj w nocy. Oświadczyli nam, że mają -rolecenie spalenia stogów zboża pomiędzy Fortem VII a ulicą Dąbrowskiego 2. Ewakuowany został również sprzęt medyczny 7. Wojskowego Szpitala Rejonowego. Rannych żołnierzy przekazano szpitalom cywilnym. Zwłoki zabitych pozostawionoa» AKH, sygn. 3961. Wiktor Skotarczak, kawaler Orderu Virtuti Militari za bohaterstwo w Powstaniu Wielkopolskim 1918/1919 r. Uczestnik Obrony Warszawy w 1939 r. Honorowo uwolniony z niewoli niemieckiej, ścigany przez Gestapo za udział w Powstaniu Wielkopolskim, zbiegł w październiku 1939 r. do Warszawy. Brał udział w Powstaniu Warszawskim 1944 r. Odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski (1965). 31 Relacja Ignacego Kaczmarka. AKH, sygn. 3952. »r AKH, sygn. 542. w kostnicy szpitalnej (częściowo w trumnach), przerywając przygotowania do pogrzebu. Tylko część poległych przewieziono do kostnicy cmentarnej na stokach Cytadeli. Około godz 22 00 kpt. Stanisław Zaleski otrzymał ze sztabu 14. Dywizji Piechoty rozkaz wycofania z terenu Poznania wszystkich dział przeciwlotniczych i zameldowania się rano w Gnieźnie. O tym fakcie został powiadomiony dowódca 87. baterii, por. Tadeusz Serafin i dowódca artylerii Zakładów H. Cegielski, ppor. Kazimierz Borowski, który tak wspomina moment opuszczenia Poznania: W nocy z 3 na 4 września przyjechał oficer z dowództwa obrony przeciwlotni - czej z rozkazem ewakuacji dział na brzeg Warty. Ewakuacja miała być przeprowadzona do rana. Po działa miały wyjechć smochody wojskowe. W nocy było słychać daleki, głuchy huk dział. Ponieważ do świtu transport wojskowy nie nadszedł rozkazałem działa kolejno przewieźć półciężarówką, którą po długich korowodach otrzymałem z dyrekcji Zakładów. Po odjeździe pierwszego działa nadjechały dwa wozy wojskowe, które przetransportowały drugie działo, amunicję i pozostałą obsługę na wschodni brzeg Warty. Tam włączono nas do kolumny złożonej z wojskowej obrony przeciwlotniczej miasta Poznania i ruszyliśmy do Kutna [...]. Decyzja wyjazdu była niespodzianką dla obsług związanych rodzinami i zamieszkaniem z Poznaniem. Jednak prawie wszyscy zdyscyplinowanie poddali się rozka. 33 ZOWl . Dnia 4 września rozpoczęła się żywiołowa i chaotyczna niekiedy organizacja Straży Obywatelskiej. Na apele komendantów poszczególnych dzielnic oraz prasy zgłaszali się robotnicy, rzemieślnicy i młodzież. Członkowie Straży otrzymali niebieskie opaski z herbem miasta i napisem "Straż Obywatelska" oraz stare karabiny (model 98 lub "Steyer") pochodzące ze zbrojowni, która znajdowała się wówczas przy ul. Garbary Wielkie. Leon Grzybek, radny miejski tak pisze: ,,4 września udałem się nalicę 27 Grudnia do gmachu Komendy Głównej Policji. Na podwórzu już werbowano członków do Straży Obywatelskiej. Organizowano Straż samorzutnie. Była 9 00 . Zajmował się tym p. Metler. Obywatele zgłaszali się po broń. Widziałem właśnie, jak broń przyjmowali skauci. W tych warunkach mianowałem swym zastępcą p. Panewicza i poleciłem odbieranie z powrotem rozdzielonej broni, zwłaszcza że obowiązywały jeszcze zarządzenia wydane przez komisarycznego prezydenta Rugego o jej oddawaniu. Pod wieczór zszedł z I piętra mec. Celichowski wraz ze swym zastępcą Kazimierzem Chmielewskim. Obaj byli w mundurach. Oświadczyli, że zgłaszają się do wojska. Równocześnie oświadczył mi p. Celichowski, że radny miejski p. Aleksy Jakub obejmie komendę Straży Obywatelskiej i mnie mianuje zastępcą. Przeto mianowałem p. Panewicza kierownikiem I Komisariatu. Tego samego dnia ok. godz. 21 00 przenosimy komendę Straży Obywatelskiej do Ratusza 84. Następnie okazało się jednak, że radny Aleksy Jakub wskutek choroby nie może przyjąć funkcji komendanta. Zaczęto się przeto wśród radnych zastanawiać, komu powierzyć tę funkcję. Po dyskusji zdecydowano zwrócić się w tej sprawie do członka Zarządu Miejskiego emerytowanego podpułkownika inż. Jana Skotarka 35s» AKR, sygn. 3953. "Oto komisariaty Straży Obywatelskiej oraz nazwiska komendantów. I. Plac Wolności (Panowiez); II. ul. Berwińskiego (Łysiak); III. ul. Krzyżowa (Czarczyński); IV. ul. Bukowska (Korcz); V. ul. Czartoria oraz IX. Srodka (Libera); VI. ul. Słoneczna (J ęśko); VII. ul. Leonarda (Boch); XI. Starołęka (Wiśniewski). Odrębną straż powołaj węzeł kolejowy pod dowództwem inż. Głowackiego. W dniu 5 IX zorganizowano tzw. posterunek ratuszowy Straży Obywatelskiej, który stacjonował w Odwachu na Starym Rynku. Archiwum Instytutu Zachodniego w Poznaniu, 12-Dok III. Relacja Leona Grzybka. 55 Jan Skotarek ur. 1883. Ukończył politechnikę w Berlinie, uzyskując dyplom inżyniera architekta. Uczestnik Powstania Wielkopolskiego 1918 - 1919« Jako artylerzysta organizował artylerię ciężką wojsk powstańczych. Został dowódcą batalionu w stopniu majora. W r. 1931 został członkiem zarządu miasta Poznania; na tym stanowisku pozostawał do września 1939 r. W 1945 r. wrócił do Poznania, rozpoczynając pracę w Wydziale Budownictwa l Architektury Zenon Szymankiewicz IIIfi* JI VfIWPW* - Mogiła 39 oficerów 1 żołnierzy Wojska Polskiego poległych l wrzesnla 1939 r. w Poznaniu. Cmentarz Bohaterów na stokach Cytadeli. Delegacja złożona z trzech radnych (Bandych, J eske, Borys) udała się na Winiary do mieszkania Jana Skotarka prosząc go o przyjęcie funkcji komendanta. Po dłuższej rozmowie zgodził się przyjąć obowiązki komendanta, wyraził jednak pogląd aby zwrócić się do Cyryla Ratajskiego o przyjęcie obowiązków prezydenta miasta' W toku rozmów ujawniono bowiem, że dotychczasowy wiceprezydent Zygmunt Zaleski opuścił już Poznań i praktycznie miasto jest pozbawione władzy. Jednocześnie Jan Skotarek zaaprobował osobę Leona Grzybka na stanowisko swego zastępcy. Opuściły miasto ostatnie posterunki policji, pozostawiając komisariaty Straży Obywatelskiej wraz z więzieniem przy ulicy Młyńskiej, gdzie znajdowali się internowani Niemcy. Opuszczając miasto wiceprezydent Zygmunt Zaleski i radca Stanisław Czasz zabrali ze sobą autobusy miejskie i tabor oczyszczania miasta Wywieziono nawet cały lombard miej ski". Zygmunt Zaleski krótko przed opuszczeniem swego urzędu, w wyniku interwencji kierowników wydziałów miejskich, zarządził wypłacenie trzymiesięcznych poborów pracownikom oraz robotnikom Magistratu. Opuścili miasto dalsi urzędnicy miejscy»». Byli tacy, którzy nie ulegali ogólnei pan ice pozostając na swych posterunkach. Wśród nich znajdował się dyżarządu MiejskiegQ. W 1948 r. obejmuje kierownictwo odbudowy Katedry poznańskiej. Pracą tą kierował do 1956 r., po czym przeszedł na rentę. Zmarł w 1%7 r. " AKR, sygn. 3952. « W archiwum Instytutu Zachodniego wśród dokumentów dotyczących Straży Obywatelskiej miasta Poznania znajduje się charakterystyczny protokół z dnia 4 IX 1939 r., sporządzonyrektor Gazowni Miejskiej inż. Antoni Dziurżyński wraz ze swymi pracownikami, dyrektor Wodociągów inż. Antoni Kotowicz, dyrektor Elektrowni inż. Józef Koźniewski, dyrektor Miejskiej Kolei Elektrycznej Wiktor Maćkowiak. Pozostał również inż. Ignacy Kaczmarek dyrektor Wydziału Technicznego Zarządu Miejskieg0 38 . Po południu przeciągały jeszcze przez miasto grupki żołnierzy, którzy nie ukrywali faktu iż są o s t a t n i m i oddziałami wycofującymi się znad granicy. Rozeszła się wiadomość, iż Poznań nie będzie broniony. Wywołało to przygnębiające wrażenie. Wzrastała fala opuszczającej miasto młodzieży. Ostatnie pociągi wskutek zniszczenia torów dojechały tylko do Wrześni. Na wschodnim brzegu Warty pozostała 5. wydzielona kompania saperów uprzednio specjalnie szkolona w wysadzaniu obiektów. Kompania ta licząca 120 żołnierzy, została ok. godz. 22 00 rozdzialona na pododdziały, które skierowano do zniszczenia mostów. Przy mostach zluzowano warty. Mostu Chwaliszewskiego, już podminowanego, strzegli żołnierze wycofującej się jako ostatniej Podolskiej Brygady Kawalerii. Korzystając z ogólnego zamieszania Niemcy zorganizowali całe bandy dywersyjne grasujące bezkarnie w rejonie Poznania 39 . Wieczorem tego dnia do Głównej, w lewobrzeżnej dzielnicy Poznania, dotarła wiadomość o zbliżającej się z kierunku Murowanej Gośliny bandzie dywersantów niemieckich. Doraźnie uzbrojona ochotnicza grupa 12 -15 osobowa złożona z robotników i harcerzy tej dzielnicy pod dowództwem podoficera (ze straży pilnującej mostu na Warcie) udała się we wskazanym kierunku. Do walki doszło w godzinach nocnych. Dywersanci wycofali si ę 40. Dnia 5 września nad ranem dowódcy pododdziałów saperskich otrzymali rozkaz zniszczenia mostów. Nie uprzedzając ludności, mosty wysadzono w takiej kolejności: Chwahszewski, Tama Garbarska, Starołęoki, Most Ghrobrego, Cybiński. Plutonowy Kajetan Sty burski pisze ma ten temat: "Osobiście wysadzałem Most Chwaliszewski. Ładunki założyliśmy poprawnie [uprzednio założone przez saperów Podlaskiej Brygady Kawalerii - Z. S.] przy pomocy łódki rybackiej, którą kierował jej właściciel rybak z Chwaliszewa o nazwisku Borowicz wyciągnięty przez nas z łóżka(!). Lonty zapaliliśmy w pobliżu restauracji, która znajdowała się na Chwaliszewie. Przy moście Chwaliszewskim znajdowało się skupisko łodzi rybackich, które po zniszczeniu mostu również wysadziliśmy w powietrze 41 . Wspomniany już Leon Grzybek pisze: "W nocy z 4 na 5 września urzędujemy omaWIaJąc zarządzenie i czekamy na wysadzenie mostów. Mosty wysadzono dopiero we wtorek 5 września około 5 00 42 rano. Zniszczenie mostów pociągnęło za sobą zerwanie kabli łączących rozdzielnie miejskie z nową elektrownią znajdującą się na Tamie Garbarskiej. Pracowała tylko stara elektrownia znajdująca się na terenie Gazowni Miejskiej. Część Poznania pozbawiona została dopływu energii elektrycznej. Nie działała sieć telefoniczna. W piątym dniu wojny nad brzegiem Warty pozostało miasto pozbawione władz, bezbronne i częściowo odcięte od reszty kraju. o godz. 11 1 \ który stwierdza, że "nie zastano na miejscu pracy kierownictwa wydziału aprowizacji, które opuściło swoje biura w godzinach rannych zabierając akta, pieczęcie oraz fundusze". IS AKR, sygn. 3952. »Archiwum Instytutu Zachodniego w Poznaniu. Pismo z dnia 4 IX 1939 r. sporządzone przez mieszkańców Kiekrza, Rogierówka, Starzyna i Pawłowie do Dowództwa VII Okręgu Korpusu w Poznaniu z prośbą o udzielenie pomocy. »» AKR, sygn. 3951. " Relacja Kajetana Styburskiego. AKR, sygn. 3962. « Archiwum Instytutu Zachodniego w Poznaniu. Relacja Leona Grzybka.