Rektorzy poznańskich uczelni PROF. DR OLECH SZCZEPSKI REKTOR AKADEMII MEDYCZNEJ Olech Szczepski urodził się 17 kwietnia 1914 roku w Poznaniu w rodzinie drukarza Czesława Szczepskiego. W rodzinnym mieście uczęszczał do szkoły podstawowej, a następnie do Gimnazjum Marii Magdaleny. Świadectwo dojrzałości uzyskał 10 maja 1932 roku i bezpośrednio potem zapisał się na Wydział Lekarski Uniwersytetu Poznańskiego, i tu uzyskał absolutorium w grudniu 1937 roku, a dyplom lekarza 9 czerwca 1938 roku. Powołany we wrześniu 1938 roku do czynnej służby wojskowej, kończy Szkołę Podchorążych Sanitarnych Rezerwy, a po odbyciu praktyki w 3 pułku lotniczym w Poznaniu bierze udział wraz z eskadrą liniową w kampanii wrześniowej 1939 roku jako lekarz eskadry. Po przejściowym internowaniu na Węgrzech przedostaje się do Francji, wstępuje ponownie do Wojska Polskiego za granicą i jako lekarz uczestniczy w walkach na froncie afrykańskim i włoskim. Później, do roku 1947, pracuje w oddziałach chirurgicznych, zakaźnych i skórnych szpitali wojskowych polskich, angielskich i hinduskich. Po powrocie do kraju, już jako doświadczony lekarz, Olech Szczepski zaczyna w 1947 roku pracę w klinikach Akademii Medycznej w Poznaniu, przechodząc kolejno wszystkie szczeble pomocniczego pracownika nauki w Klinice Chorób Dziecięcych, pod kierownictwem dra Karola Jonschera. Tam też osiąga specjalizację I I e Z pediatrii. Dnia 2 lipca 1949 roku Olech Szczepski uzyskuje stopień doktora medycyny na podstawie pracy pL Leczenie streptomycyną ostrych pierwotnych postaci gruźlicy dziecięcej. Gruźlica dziecięca w ogóle jest nie tylko przedmiotem jego pracy doktorskiej, ale staje się' dziedziną jego intensywnych badań. Owocem tych badań jest 15 publikacji naukowych, dzięki którym prof. Olech Szczepski stał się jednym z najwybitniejszych znawców tego problemu w Polsce. Kiedy w roku 1951 wybucha w Polsce groźna epidemia choroby Heinego- Medina, Olech Szczepski jest jednym z pierwszych, którzy wypowiedzieli jej walkę. Dla zwalczania tej choroby organizuje w Poznaniu szpital zakaźny na 200 łóżek, przejmując na ten cel budynek Państwowego Zakładu Ubezpieczeń przy ul. Mickiewicza, kieruje tym szpitalem przez półtora roku, przygotowując kadrę lekarzy do walki z chorobą Heinego- Medina. Po powrocie do Kliniki Chorób Dziecięcych kontynuuje swoje rozpoczęte» uprzednio badania i 5 kwietnia 1955 roku na podstawie pracy pt. Znaczenie rOzPoznawcze i rokownicze badań płynu mózgowo-rdzeniowego u dzieci uzyskuje tytuł samodzielnego pracownika nauki. W tymże czasie, przez cały okres choroby prof. K. J onschera, pełni obowiązki wojewódzkiego specjalisty w zakresie pediatrii. Od roku szkolnego RektorzY poznańskichuczelni 1953/54 wykłada pediatrię dla studentów IV roku medycyny. Od 1 marca do 31 maja 1956 roku delegowany przez Ministerstwo Zdrowia do Białegostoku, kieruje Katedrą i Kliniką Chorób Dzieci białostockiej Akademii Medycznej. Z chwilą utworzenia II Katedry i Kliniki Chorób Dziecięcych Akademii Medycznej w poznaniu (15. XII. 1956) zostaje ich pierwszym kierownikiem. Przez wiele lat pełni obowiązki konsultanta naukowego w zakresie ftyzjopediatrii w sanatoriach przeciwgruźliczych dla dzieci w Ludwikowie i Kiekrzu pod Poznaniem. Od roku 1958 jest specjalistą wojewódzkim w zakresie pediatrii na terenie woj. olsztyńskiego. W roku 1961 Rada Państwa mianowała doc. O. Szczepskiego profesorem nadzwyczajnym. W latach szkolnych 1960/61 i 1961/62 pełnił funkcję dziekana Wydziału Lekarskiego Akademii Medycznej. Od 1 stycznia 1956 roku jest członkiem Międzynarodowego Towarzystwa Pediatrycznego, od roku 1959 - członkiem Komisji Medycyny Doświadczalnej, a od 1960 roku członkiem Wydziału Lekarskiego Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk. W roku 1961 wybrany został przewodniczącym oddziału poznańskiego Polskiego Towarzystwa Pediatrycznego. Wyjeżdżał kilkakrotnie w celach naukowych do Moskwy, Leningradu i Paryża. W działalności naukowej i dydaktycznej obok dorobku własnego, obejmującego prawie 50 różnych prac, na uwagę zasługuje ciągły rozwój kierowanej przez niego kliniki. Nie licząc prac zamieszczanych corocznie w piśmiennictwie fachowym i osiągnięć Koła Studentów, którym się szczególnie opiekował, w katedrze przeprowadzono 8 przewodów doktorskich. Najwięcej prac, bo 16, zajmuje się zagadnieniem gruźlicy. Na ich czoło wysuwają się prace poświęcone badaniom płynu mózgowo-rdzeniowego. Stanowią one podsumowanie sześcioletnich badań, opartych na analizie prawie 10 tysięcy płynów mózgowo-rdzeniowych. Niektóre z badań zostały wykonane w Polsce po raz pierwszy. Na podstawie wnikliwej analizy (liczby, zestawienia, wykresy), popartej gruntowną znajomością piśmiennictwa polskiego i obcego, prof. O. Szczepski wyprowadził wniosek, że nie ma takiego badania poszczególnych składników płynu mózgowo-rdzeniowego, które by mogło samodzielnie przesądzać o rozpoznaniu czy rokowaniu w tym schorzeniu, że decydują zawsze tylko pewne zespoły poszczególnych cech płynu i to z uwzględnieniem, obrazu klinicznego. Jedyną cechą, która może być miarodajna dla rokowania sama przez się, jest występujące na 24-28 godzin przed zgonem kwaśne oddziaływanie płynu. Rozprawa pt. Leczenie streptomycyną ostrych pierwotnych postaci gruźlicy dziecięcej ogłoszona w roku 1949, była pierwszym w piśmiennictwie polskim oprauczelnicowaniem tego problemu, a wnioski z tej pracy, mimo wprowadzenia tymczasem innych środków leczniczych, nadal pozostają aktualne. Świadczy to najlepiej o sumienności obserwacji i umiejętności wnioskowania. Z prac laboratoryjnych zespołowych wyróżniają się prace badawcze nad zachowaniem się płynu mózgowo-rdzeniowego u dzieci leczonych streptomycyną. Wykazują one dużą samodzielność myślenia, umiejętność powiązania badań laboratoryjnych z obserwacjami klinicznymi i - co bardzo ważne - umiejętne stosowanie doświadczeń na chorych. N a podkreślenie zasługują szczególnie badania nad zachowaniem się cukru oraz stężenia jonów wodorowych. Oryginalna cytowana w piśmiennictwie obcym jest praca Lampa kwarcowa w leczeniu gruźliczego zapalenia opon (przygotowana wspólnie z K. J onscherem),' która zapoczątkowała nową metodę leczniczą. Podobnie należy ocenić pracę pL Pierwsze próby leczenia gruźlicy hydrazydem kwasu izonikotynowego (praca wspólna), która była także pierwszym polskim opracowaniem tego tematu. Prace Stan fizyczny dzieci po gruźliczym zapaleniu opon, Badania katamestyczne dzieci po gruźliczYm zapaleniu mózgu i opon mózgowo-rdzeniowych, Zakończenie leczenia i okresy kontroli gruźliczego zapalenia mózgu i opon mózgowo-rdzeniowych zajmują się analizą odległych wyników leczenia i świadczą o entuzjazmie do pracy badawczej, ciągnącej się przez długie lata. Prace z zakresu ostrego porażenia dziecięcego (choroba Heinego-Medina) obejmują 6 pozycji poświęconych pewnym polskim odrębnościom choroby, a przede wszystkim nowoczesnym metodom jej leczenia. Najbardziej godna podkreślenia jest praca wspólna pL: Klinika wczesnych objawów poliomyelitis w ostatniej epidemii i ich znaczenie dla wczesnej diagnostyki. Jest to praca dojrzała, wykazująca dużą bystrość spostrzegania i dużą samodzielność myślenia w oparciu o dokładną znajomość kliniki schorzenia. Samodzielna praca Osobliwości zachowania się płynu mózgowo-rdzeniowego we wczesnych okresach po liomyelitis, potwierdza wnioski pracy poprzedniej, a jednocześnie ponownie świadczy o sumiennym przygotowaniu autora do prac laboratoryjnych nad płynem mózgowo-rdzeniowym i stanowi poważny wkład autora do tej dziedziny wiedzy. Leczenie stanów porażeniowych w chorobie Heinego-Medina szczepionką przeciw wściekliźnie i Wpływ środków podniecających ze szczególnym uwzględnieniem dibazolu na poliomyelitis w okresie po ustąpieniu objawów ostrych (prace wspólne) wskazują ponownie na dużą umiejętność eksperymentowania, samodzielność w myśleniu i krytycyzm w ocenie wyników. Rozważanie zagadnień epidemiologicznych tego schorzenia (Niezwykłe ognisko choroby Heinego-Medina na wsi) świadczy o tym, że nie tylko klinika i eksperyment interesują autora, ale całokształt problemu. W badaniach swych prof. dr O. Szczepski stosuje coraz to nowe metody, o czym świadczą dwie prace na temat badań chromatograficznych płynu mózgowo-rdzeniowego w różnych schorzeniach u dzieci. Badania chromatograficzne aminokwasów płynu mózgowo-rdzeniowego u dzieci 1 Chromatograficzne badania aminokwasów płynu mózgowo-rdzeniowego u dzieci w niektórych stanach chorobowych są pracami oryginalnymi, w polskim piśmiennictwie pediatrycznym ogłoszonymi po raz pierwszy. Zarówno te dwie prace jak i kilka innych (np.: Znaczenie dodatkowych zakażeń gronkowcowych w przebiegu biegunek u niemowląt, Pierwsze próby stosowania antybiotyków w durze brzusznym, Przypadek białaczki u dziecka, leczony aminopteryną oraz przypadek odczynu białaczkowego w przebiegu zakażenia l u b Trzy przypadki grzybicy skóry wyleczone aureomycyną) świadczą wyraźnie, że zainteresowania prof. O. Szczepskiego - aczkolwiek ześrodkowane głównie na gruźlicy i chorobie Heinego- Medina - bynajmniej do nich się nie ograniczają, RektorzY poznańskichuczelni a przeciwnie świadczą, że potrafi on krytycznie 1 ciekawie przedstawić 1 inne zagadnienia rozpoznawcze i lecznicze. Pracę naukową prof. O. Szczepskiego cechuje nieustanne szukanie nowych dróg, mających na celu opracowanie nowych, lepszych metod diagnostycznych, leczniczych, które by umożliwiły nie tylko szybsze, intensywniejsze i pewniejsze leczenie pewnych stanów chorobowych u dzieci, ale przede wszystkim zmniejszenie umieralności dzieci z powodu tych schorzeń. Mimo nawału pracy naukowej i dydaktycznej prof. Olech Szczepski zawsze znajdował czas na pracę społeczno-polityczną. Od roku 1948 należy do Związku Zawodowego Pracowników Służby Zdrowia, gdzie przez dwa lata pełnił obowiązki przewodniczącego Rady Miejscowej przy Klinice Chorób Dziecięcych Akademii Medycznej i przez następne dwa lata przewodniczącego Rady Miejscowej Związku Zawodowego Pracowników Służby Zdrowia przy Akademii Medycznej. W latach 1953-1956 był delegatem Związku Zawodowego Pracowników Służby Zdrowia do Senatu Akademii Medycznej. Od roku 1961 jest członkiem Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Wszyscy, którzy stykają się z nim, stwierdzają, że przy dużych wymaganiach stawianych sobie samemu jest to człowiek zawsze chętny do niesienia pomocy potrzebującym, umiejący współżyć z ludźmi, zawsze świadom swoich obowiązków wobec podwładnych i zawsze szczerze oddany choremu dziecku i studiującej młodzieży. Dnia 19 lutego 1962 roku Senat wybrał jednomyślnie prof. dr Olecha Szczepskiego rektorem Akademii Medycznej. Zebrał: Tadeusz Świtała 40 LAT PRACY I WALKI MAKSYMILIANA BARTZA Ulica Feliksa Dzierżyńskiego w Poznaniu nie jest nowoczesna arterią wielkomiejską. Wąska, wiecznie zatłoczona, musi co dnia pomieścić spieszących się ludzi, tramwaje i samochody. Łączy bowiem śródmieście z Wildą - robotniczą dzielnicą Poznania, w której mieszczą się Zakłady "H. Cegielski". Gdy przed 40 laty do jednej z tutejszych kamienic czynszowych wprowadził się Maksymilian Bartz, ulica ta, zwana Półwiejską, należała do najbardziej zaniedbanych, a wilgotne suterenowe mieszkania i poddasza zajęte przez miejski proletariat były siedliskiem gruźlicy i krzywicy. N owy lokator wraz z żoną zamieszkał w oficynie domu pod nr 21 w małym pokoiku i kuchence. Słońce tylko w zenicie zaglądało do tonącego w mroku podwórka. Młody kowal przywędrował do Poznania z rodzinnego Inowrocławia i miał już za sobą wstępne boje o prawo do życia, do zarobku, do ludzkiego traktowania, ale tu właśnie, w Poznaniu, miał otrzymać chrzest bojowy, wyrosnąć na aktywistę ruchu związkowego żarliwego działacza Komunistycznej Partii Polski. Maksymilian Bartz urodził się 4 października 1902 roku w Balczewie, powiat Inowrocław. Przyszedł na świat jako czwarte z kolei dziecko kowala Józefa Bartza i jego żony J uli anny z domu Olszewskiej. Warunki materialne w domu rodzinnym były bardzo skromne. Ojciec, choć bardzo kochał swe dzieci, był dla nich surowym nauczycielem, kierował się zasadą, że każde dziecko już we wczesnej młodości powinno wdrażać się do zawodu. Toteż Maksymilian już w 12 roku życia Maksymilian Bartz dzielnie pomagał ojcu w kuźni w chwilach wolnych od nauki, przyswajając sobie tajniki trudnego zawoiu. W poszukiwaniu zajęcia i zarobku, który by umożliwiał utrzymanie rodziny, stary kowal zmuszony był najmować się do pracy w okolicznych majątkach ziemskich, wędrując z miejsca na miejsce ze swym dobytkiem. Wreszcie rodzina Bartzów na dłuższy czas ulokowała się w Strzeszynie pod Poznaniem. Dorastający Maksymilian pomagał ojcu w zdobyciu skromnych środków na utrzymanie rodziny, wolny Jubileusze czas poświęcając nauce. Uczęszczał do szkoły podstawowej, a później, już w Poznaniu, do średniej. Wybuch powstania wielkopolskiego zastał Maksymiliana Bartza w 3 eskadrze lotniczej, przemianowanej później na 14 eskadrę wywiadowczą, stacjonującą w Poznaniu-Ławicy. W tym okresie kończy z odznaczeniem półroczną szkołę mechaników samolotowych. Świadectwo, które wystawił mu ówczesny dowódca szkoły - por. pilot J. Mańczak, określa młodego mechanika jako sumiennego i gorliwego żołnierza. Po zwolnieniu z wojska Maksymilian pracuje kolejno w kilku warsztatach rzemieślniczych. W dniu 8 kwietnia 1922 roku zdaje egzamin czeladniczy w zawodzie kowalskim. W 1922 roku jako 20-1etni młodzieniec i pracownik zbrojowni przy ul. Stawnej wiąże się z klasowym ruchem zawodowym. W rok później zostaje wybrany do Wydziału Robotniczego jako jego przewodniczący. W skład prezydium tego wydziału wchodzili m. in.: Ludwik Sadowski - zastępca przewodniczącego, Adam Sroka - sekretarz i Jan Łuczak. Zjednoczenie Zawodowe Polskie reprezentował Hetmański. Z inicjatywy wydziału postanowiono powołać zarząd oddziału jednostek pracujących dla potrzeb wojska. N a zebraniu delegatów został wybrany Zarząd Oddziału Zakładów Uwojskowionych, którego przewodniczącym został Maksymilian Bartz, sekretarzem Ludwik Mikołajczak, a członkami Stanisław Chełminiak i Maksymilian Ciesielski. Zebrani wybrali również delegacje do ministra wojny Józefa Piłsudskiego, w składzie: M. Bartz, St. Chełminiak i M. Ciesielski. Delegacja ta już od samego początku znalazła się w ostrym konflikcie z kierownictwem zakładu oraz dowódcą Okręgu Wojskowego. Zaczęła się walka o układ zbiorowy, o należne deputaty. Odpowiedzią były represje i szykany. Najpierw przeniesiono Maksymiliana Bartza do oddziału przy ul. Artyleryjskiej, gdzie remontowano broń ciężką. Wszelkimi sposobami kierownictwo zakładu starało się uniemożliwić mu działalność i sparaliżować prace Wydziału Robotniczego, którym nieustraszenie kierował. Wreszcie otrzymuje zwolnienie z pracy, upozorowane przez dyrekcję likwidacją oddziału przy ul. Artyleryjskiej. Było to pierwsze zwolnienie. Takich "terminatek" miało być w przyszłości więcej. Pomocną dłoń w tym czasie podaje mu Związek Robotników Przemysłu Metalowego - Oddział Poznańsko- Pomorski, którego przewodniczącym był ślusarz Stanisław Niedbaiski. Wprawdzie nie udało się "Maksa", jak go popularnie nazywali towarzysze pracy, przyjąć do pracy w Zakładach Uwojskowionych, ale udzielono mu pomocy w znalezieniu pracy w narzędziowni firmy H. Cegielski. W tym czasie Poznańsko- Pomorski Oddział Związku Robotników Przemysłu Metalowego prowadził ożywioną działalność kulturalno-oświatowa. Wielu znanych działaczy i naukowców angażowało się do pracy, zwłaszcza oświatowej. Byli to: niedawno zmarły prof. dr Tadeusz Kurkiewicz, docent Józef Jankowiak, obecny dyrektor Instytutu Balneologicznego, obecny wiceminister zdrowia dr Feliks Widy- Wirski, ambasador Jerzy Grudziński, prof. Zdzisław Kępiński - obecny dyrektor Muzeum Narodowego, Alfred Bem i wielu innych, których zasługą była też pomoc przy organizowaniu Towarzystwa Uniwersytetów Robotniczych. Pomogli oni również wielu robotnikom w nauce na kursach maturalnych Preisa 1. W wyniku wyborów zreorganizowany został Zarząd Oddziału Związku Zawodowego Metalowców Poznań-Pomorze. W jego skład weszli: Antoni Paszkowiak. , Kursy maturalne Preisa cieszyły się popularnością szczególnie wśród tej młodzieży, która na skutek wojny nie mogła ukończyć w normalnym czasie szkoły średniej. Umożliwiały one zdanie egzaminu dojrzałości w charakterze eksterna. N a kursach tych wykładano księgowość, organizacje handlu, geografię gospodarczą i oczywiście przedmioty ogólne. Na kursy te uczęszczał również przez cztery semestry Maksymilian Bartz. Maksymilian Bartz, Stanisław Niedbaiski, Ignacy Frąckowiak, Stanisław Stolarski i Jan Bartkowiak. Tych dwóch ostatnich po zamachu na Józefa Piłsudskiego (13 maja 1926 roku) przeszło do Związku Związków Zawodowych (tzw. grupa Moraczewskiego). Duszą polityczną jednak Zarządu był nieżyjący już Marcin Chwiałkowski. Pod koniec 1925 roku Maksymilian Bartz ponownie traci pracę. W tym okresie bezrobocia rozpoczęły się na dobre represje polityczne. Rzutki, energiczny ślusarz staje się niebezpieczny. Pod naciskiem granatowej policji, mimo wybrania go delegatem na Zjazd Krajowy Związku Robotników Przemysłu Metalowego w Polsce, Maksymilian Bartz zostaje usunięty z sali obrad w drugim dniu zjazdu wraz z grupą lewicowo nastawionych delegatów - Porębskim i Guziołkiem. Wkrótce w roku 1927 Bartz rozpoczyna pracę w firmie "Techno-Chemia". Ale "cegielszczacy" nie próżnują. Po trzech latach wraca dzięki ich zabiegom do firmy H. Cegielski i w wyniku wyborów zostaje wybrany na przewodniczącego Wydziału Robotniczego. Obok niego do władz weszli m. in.: Marcin Siudziński, Franciszek Ponitka i Józef Kurzawa. Franciszek Po nitka reprezentował Zjednoczenie Zawodowe Polskie, a Józef Kurzawa Związek Zawodowy "Praca Polska". Nadszedł okres masowych zwalniań w fabryce. Był to rok 1934. Sytuacja staje się coraz bardziej niepokojąca. Niektórzy robotnicy nie otrzymują zapłaty od czterech miesięcy. Na nic zdają się petycje, kategoryczne żądania. Gdy wyczerpuje się cierpliwość, załoga przystępuje do strajku okupacyjnego. Wreszcie kierownictwo zakładów kapituluje, wypłaca zaległe zarobki, ale Maks - sprężyna strajku - wędruje do więzienia. Wraz z nim Wawrzyn Dyzman, Kazimierz Żmuda. Zwolnieni z pracy zostają również bracia Klein i wielu innych współtowarzyszy walki. Bartz wychodzi z więzienia po dziesięciu miesiącach śledztwa, jednak fabryka Cegielskiego jest już dla niego zamknięta. Na Maksymiliana Bartza czeka jednak inna praca - nie przy warsztacie, ale w Okręgowej Radzie Związków Zawodowych, obejmującej swym zasięgiem także Pomorze. Z nową energią rzuca się w wir walki. Pośredniczy w zawieraniu umów zbiorowych, interweniuje w sporach między załogami a dyrekcjami, broni zwalnianych. Tam gdzie nie pomagają słowa, organizuje strajki. Podłoża ich są różne. W odlewni w Drawskim Młynie strajkiem walczono o kasę pogrzebową dla rodzin po zmarłych towarzyszach pracy. W Chodzieży - w "Porcelanie i Porcelicie" - strajki mają podłoże ekonomiczne. Wybuchają zbiorowe protesty - strajki solidarnościowe w Fabryce Wagonów w Ostrowie, u kaliskich włókniarzy. Wszędzie tam, gdzie działają komórki KPP. Po każdej manifestacji wędruje do więzienia. Czasem bez wyraźnego powodu, po prostu "na wszelki wypadek". Policja podejrzewa, że jest członkiem Komunistycznej Partii Polski, ale dowodów brak. Władze nie mylą się. W tym bowiem czasie Maksymilian Bartz sprawował funkcję sekretarza Okręgowego Komitetu Komunistycznej Partii Polski w Poznaniu. Na "wszelki wypadek" w styczniu 1936 roku zostaje aresztowany i po lO-miesięcznym pobycie w więzieniu przy ul. Młyńskiej w Poznaniu deportowany do obozu odosobnienia w Berezie Kartuskiej. W księgach obozowych zostaje zapisany pod numerem 796. Taki też numer nosi na plecach swego więziennego ubioru. Przebywając w obozie, zostaje zaocznym wyrokiem skazany za rzekome przemówienie do bezrobotnych, i to w czasie, gdy przebywał w obozie odosobnienia. Nie przeszkodziło to aż 12 świadkom, powołanym przez prokuratora, stwierdzić, że Bartz istotnie był wtedy na wiecu i przemawiał. Po zwolnieniu z obozu, "sprawiedliwości" staje się zadość i Bartz wędruje na sześć tygodni za kraty za to rzekome przemówienie na wiecu. Te chwile izolacji nie osłabiają jednak kontaktu Maksymiliana Bartza z kierownictwem Komitetu Centralnego Komunistycznej Partii Polski oraz jego stałymi łącznikami, Jubileuszektórzy przekazują mu instrukcje i wskazówki do dalszej pracy. Za ich radą Bartz; decyduje się opuścić kraj, tym bardziej że prasa endecka domagała się ponownie jego aresztowania. W czerwcu 1938 roku wyjechał nielegalnie do Belgii. Przy przekraczaniu granicy niemiecko-belgijskiej został aresztowany przez policję niemiecką i po 8 dniach aresztu deportowano go do Belgii. W nowych warunkach M. Bartz szybko się asymiluje i rozpoczyna działalność polityczną, zarabiając na utrzymanie w przemyśle chałupniczym, gdyż przez długi okres nie miał w Belgii prawa do pracy. Na podstawie dokumentów stwierdzających, że jest działaczem poszukiwanym przez polską policję, otrzymuje prawo azylu. Druga wojna światowa znajduje go w ruchu oporu, gdzie był m. in. szefem zaopatrzenia F. I. (Front Indepandence). "Był jednym z pierwszych - pisze ! -«f .. . rlezycl erezla 4r PRIX ; Fr. SS BRUK Fotokopiastrony"tytułowej . 'broszufYo nim później belgijski dziennikarz Maraix Kesler - którzy chwycili za broń przeciwko faszystom". Kiedy zaświtała jutrzenka wolności nad przybraną ojczyzną, Maksymilian Bartz odstawia karabin, a chwyta za pióro, by słowem torować drogę polskiej rzeczywistości, która tam, za Wisłą przyoblekała się w wymarzoną ojczyznę socjalistyczną. Niebywałym powodzeniem cieszył się jego pierwszy odczyt dla mieszkańców Brukseli o przeżyciach w Berezie. Odczyt ten został wydany przez przyjaciół w formie broszury o dwu arkuszach wydawniczych pt. Przeżycia Bereziaka nr 793. Nakład rozszedł się błyskawicznie. Dochód ze sprzedaży Maksymilian Bartz przeznaczył dla dzieci po poległych partyzantach polskich w Belgii Taka adnotacja została umieszczona na odwrotnej stronie karty tytułowej tej wzruszającej książeczki. "Celem wydania tej broszury jest - napisał w słowie wstępnym autor - chęć zdemaskowania tych, którzy ubierają się dziś w togę demokracji, siejąc nienawiść i niezgodę wśród braci naszych, walczących na wszystkich frontach o wolność i niepodległość naszej Ojczyzny. 356 dni przebytych w Berezie daje mi prawo, by zabrać głos i oskarżać tych, którzy twierdzą przed światem, że są spadkobiercami konstytucyjnych rządów polskich". Maksymiliana Bartza Warto również przytoczyć recenzje i głosy belgijskich czytelników. "Broszura, którą p. Eartz zamieszkały w Belgii przedstawia dzisiaj publiczności - pisze Pierre Seigneur, kierownik polityczny tygodnika »La Patrie« - jest świadectwem jasnym i dokładnym i równie wzruszającym jak źródłowym". "Wierzymy -- notuje swe wrażenia po przeczytaniu Przeżyć Bereziaka nr 793 profesor literatury i historii Benedykt Grynpas - że te kilka stronic pomogą uświa domić opInIę publiczną na Zachodzie, czym była demokracja w Polsce przedwrześniowej". Bardzo dobitnie recenzuje również książkę G. Goossens, dr en philisophie et lettres, współpracownik Królewskich Muzeów Sztuki i Historii w Brukseli a także O. Borgers, mgr filozofii i filologii, którzy zalecają "przeczytanie jej wszystkim, pragnącym poznać prawdę, bez względu na to, jak by nie była smutna". IIrm IIT'L«& .: - --:.' .: . . :.:;;;':':;:':.:. [ -.-.m-III.: "h/III.III. A -. . . . . .. . . .. "';":_: .y-.":." \.:;\II( . . . . . L' I . pfeife lIIIrn,ll« mim III Ulh Ul Ul $, m III 40 III%U( IIIfeilte Ul hm IIIJlCm UlU(JlCIIImlIII& U(IIJ mimmi ŁzJJUULMJL Berts S', te y ei y B ...t .1. a » a Ulmm2 Il.I,» 3»l\&ft*6ftO& fa$4 *WN*»9£«&NQ«*«W A Fotokopia wydalenia z pracy w fabryce H. Cegielski z r. 1935 W grudniu 1944 roku odbywa' swój pierwszy zjazd Związek Patriotów Polskich w Belgii. Zjazd ten miał olbrzymie znaczenie dla dalszego rozwoju polskiej emigracji. Dzięki niestrudzonej pracy postępowych działaczy polonijnych, a wśród nich Maksymiliana Bartza, zjazd podał rękę rodzącej się w ogniu i walce Polsce Ludowej. Pierwszym przewodniczącym Związku Patriotów Polskich w Belgii został Maksymilian Bartz. A oto co pisze m. in. w liście otwartym do Bartza w Biuletynie Związku Patriotów Polskich" w Belgii (maj - nr 7) Stanisława Jadowska sekretarka Kola Kobiet w Peronnes: [...] "jesteśmy dumni, że mamy tak drogocenną osobę na czele ZZP, że głównym przewodniczącym naszym na Belgię jest człowiek, który się całkowicie sprawie polskiej poświęcił i zużywa wszystkie swe siły dla dobra ludu polskiego i naszej Ojczyzny". Niedosyt słowa polskiego był jednak tak wielki, że Maksymilian Bartz zdecydował się wydawać gazetę, która by informowała Polonię o sytuacji w kraju a równocześnie przekazywała wiadomości z życia emigracji. Belgijskie prawo prasowe wydawanie periodyku uzależniało od posiadania własnego papieru Wówczas decyzja w tych sprawach należała faktycznie do marszałka Bernarda Mont Jubileuszegomery, który wcale nie kwapił się przyznawać papieru Związkowi Patriotów . Polskich. Ostatecznie zdecydowano wydawać tygodnik, każdorazowo ubiegając się o przydział papieru, a tym samym i o zezwolenie na druk. Główna trudność polegała na tym, że tygodnik nie mógł ukazywać się stale pod tym samym tytułem. Tak więc raz nazywał się "Wolna Polska", to znów "Nowa Polska" albo "Polska 9B«8IIIT «II, li * tmmm ID»»« * » «» rew«»}itae» Mfciftt:*»l »Q,lJ,c&aar«! IIIrjJeU/pm **? < » t/ Xsaw*«« «llB»»** , »»*»»»* !» 7 .l»1»tet«> i w , « S s a »iM» as 51.1» <- «i-i»? *T**** « . . 11. ui » » st"iJŁ s« *? i pMM« B *y*M»*»*«!l **:ti,,*>M»5I4 S\1l\1l\f <. Jedynie przedsiębiorstwa podległe Centrali Spółdzielni Ogrodniczych nie wykonały swoich zadań. Przyczyna tego tkwi w tym, że zadania planowe tych przedsiębiorstw zostały w r. 1961 poważnie podwyższone, jednocześnie zaś przedsiębiorstwa nie otrzymywały regularnie potrzebnych im surowców. Zasługą przemysłu drobnego i terenowego jest, że w minionym roku gospodarczym wprowadzono na rynek wiele nowych artykułów galanteryjnych, bieliźniarskich i futrzarskich oraz uruchomiono nową rozlewnię dwutlenku węgla. Realizacja zadań produkcyjnych przebiegała w zasadzie pomyślnie. Nie można jednak tego samego powiedzieć o produkcji eksportowej, której plan np. w zakładach podległych Komitetowi Drobnej Wytwórczości wykonany został zaledwie w 7r/o. Niemniej jednak w r. 1961 asortyment towarów eksportowych wzbogacono o suszarki próżniowe, wirówki, farby nawierzchniowe, kit szklarski oraz nowy gatunek pulpy owocowej. Pomyślnie zrealizowany został plan usług dla ludności, których wartość globalna przekroczyła 274,7 min zł. W efekcie roczna wartość usług na głowę 1 mieszkańca wzrosła z 587 zł w r. 1960 do 657 zł w r. 1961. Warto dodać, iż średnia krajowa wynosiła w 1960 r. 237 zł. Pomyślnie przebiegło również wykonanie planu w żywieniu zbiorowym, którego obroty wykonane zostały z ponad 3-procentową nadwyżką. Sieć detaliczna handlu zwiększyła się w r. 1961 o 91 nowych placówek i 6 zakładów żywienia zbiorowego, na co wydatkowano łącznie z nakładami na modernizację i wyposażenie istniejących placówek kwotę ponad 37 min zł. Miastu przy 10 sprawach tych pisze obszernie Urszula Przestacka w sprawozdaniu pL Realizacja planu gospodarczego i budżetu miasta Poznania w r. 1961 w niniejszym numerze "Kroniki". \było 11 km sieci wodociągowej oraz ponad 8 km sieci kanalizacyjnej. Środkami komunikacji miejskiej przewieziono o 26 min osób więcej niż w i960 r. Zwiększenie taboru Miejskiego Przedsiębiorstwa Oczyszczania przyczyniło się do polepszenia stanu sanitarnego miasta. Wyremontowano albo przebudowano kosztem prawie 59 min zł 32 km dróg, uruchomiono 1773 nowych punktów świetlnych. Plan budownictwa mieszkań Rady Narodowej, zakładów pracy oraz ludności wykonany został ogółem w 115 procentach. Oddano do użytku 8627 izb mieszkalnych. W nowych mieszkaniach zamieszkało 23% rodzin wyprowadzonych z suteren, poddaszy i strychów, 21%> rodzin z baraków i altan niemieszkalnych, 18<\ó z budynków zagrożonych, 30% z mieszkań przegęszczonych, 8<70 stanowiły przydziały dla rodzin wykwaterowanych przymusowo, gdyż domy, w których zamieszkiwali, uległy rozbiórce dla celów urbanistycznych. Realizacja kapitalnych remontów budynków mieszkalnych przebiegała w r. 1961 niezgodnie z planem. Nie ukończono remontu co najmniej 30 budynków, wydatkując zaledwie 45 min zamiast 54 min zł. Podobnie przebiegały remonty szkół i szpitali. Uchwalony na r. 1961 budżet wynosił 890,6 min zł, a po dokonanych zmianach zamknął się na koniec roku kwotą 1052,1 min zł. W ciągu r. 1961 zwiększono sumę kredytów budżetowych o 134,6 min zł. Środki na zwiększenie wydatków uzyskano głównie z nadwyżki budżetowej oraz z ponadplanowych dochodów własnych. Do osiągnięcia takich wyników budżetowych przyczyniło się p_rzede wszystkim przekroczenie zadań produkcyjnych przez przedsiębiorstwa przemysłu terenowego oraz przedsiębiorstwa obrotu towarowego. W sumie dochody z gospodarki uspołecznionej wykonano z nadwyżką 96,8 min zł. Wpływy z podatków i opłat od ludności wyniosły ogółem 9,3 min zł, czyli 91,6% planu. O tym niekorzystnym wyniku zadecydowały przede wszystkim niskie wpływy podatku od lokali (58,4%) i podatku miejskiego (56, gr/o) w dzielnicy Stare Miasto, zaplanowane zbyt wysoko. Nie można także przejść do porządku nad pewnymi nieprawidłowościami w działalności przedsiębiorstw spółdzielczych i handlowych, wyrażającymi się w poważnych niedoborach, utrzymujących się na poziomie roku 1960. Wartość niedoborów towarowych powstałych w r. 1961 wynosi 3,6 min zł, z czego spłacone zostało przez osoby materialnie odpowiedzialne za ich powstanie 2,6 min zł. Wpływy z tytułu podatków od przedsiębiorstw spółdzielczych świadczą, że zaniżanie planów produkcyjnych jest charakterystyczne dla wszystkich pionów spółdzielczości. Zjawisko to datuje się już od kilku lat. W sposób niezadowalający przebiegało dokonywanie wydatków budżetowych, które wyniosło ogółem zaledwie 94,6% (995,4 min zł). Główne źródło tego stanu rzeczy tkwi przede wszystkim w bardzo niskim wykonaniu zadań inwestycyjnych i komunalnych. Między innymi zanotowano we wszystkich dzielnicach, z wyjątkiem Nowego Miasta, niedostateczne wykorzystanie kredytów na kapitalne remonty budynków mieszkalnych. Uwagami o wykonaniu planu i budżetu za r. 1961 podzielił się także przewodniczący Delegatury Najwyższej Izby Kontroli Stefan Marzec. "Państwowy przemysł terenowy powiedział Stefan Marzec wykonał wprawdzie w r. 1961 plan produkcji towarowej w 107,8%, uzyskując przy tym wzrost produkcji w stosunku do roku 1960 o 3,7/0, jednakże osiągnięć tych nie można jeszcze uznać za zadowalające. Przyczyna tego leży również w sposobach produkcji, jakimi posługuje się ten przemysł. Nieuwzględnianie postępu technicznego i małej mechanizacji, zbyt powolne tempo unowocześniania parku maszynowego - to główne powody trudności w ożywieniu tempa produkcji. Plany postępu Sprawozdaniatechnicznego na r. 1961 w minimalnym tylko stopniu uwzględniały modernizację zakładów. Na zakup aparatury kontrolno-pomiarowej czy też mechanizację transportu międzyoperacyjnego przeznaczano tylko niewielkie sumy. Bardzo istotnym problemem drobnej wytwórczości jest także gospodarka materiałowa. Wyniki kontroli wskazują, że w ciągu 1961 r. nie uzyskano w przemyśle terenowym wyraźniejszej poprawy. Przyczyną nadmiernego zużycia materiałów było nieprzestrzeganie norm zużycia, nieodpowiednie zabezpieczenie materiałów, zaniedbania w dokumentacji materiałowej. Uniemożliwiało to kierownictwom przedsiębiorstw sprawowanie kontroli nad gospodarką materiałową, a ponadto stworzyło możliwość nadużyć gospodarczych. Szczególnie jaskrawe zaniedbania w tej dziedzinie stwierdzono w Przedsiębiorstwie Robót Targowych i Wystawowych Przemysłu Terenowego. W przedsiębiorstwie tym brak było bieżącej kontroli zużycia materiałów. Pod koniec r. 1961 nie dokonano tam jeszcze rozliczeń zużycia materiałów na obiektach przekazanych do użytku w r 1960. ,