NORBERT KARASKIEWICZ FILHARMONIA POZNAŃSKA W SEZONIE 1960/61 1V1INIONY sezon koncertowy 1960/61 Filharmonii Poznańskiej upłynął pod znakiem muzyki polskiej, Haendla, Brahmsa oraz twórczości Czajkowskiego. Był to drugi więc sezon "pracy od podstaw", w którym troska o pozyskanie nowego słuchacza łączyła się z dążeniem! do wyrównania poziomu artystycznego orkiestry. Ambicje artystyczne narzucała m. in. perspektywa zbliżającego się Konkursu im. Wieniawskiego. Haendel i Brahms, uzupełnieni przez pojedyncze utwory Corellego, Mozarta) czy Beethovena, byli dla orkiestry doskonałą szkołą. Zarazem nazwiska te w połączeniu z Czajkowskim swoją popularnością odpowiadały zainteresowaniom środowiska poznańskiego. Myśląc o repertuarze popularnym, nie zrezygnowano jednak z utworów nowych, do których m. in. należały 12 Concerti grossi Haendla. Ich prawykonanie w Poznacniu było wydarzeniem zwracającym uwagę innych ośrodków życia muzycznego w Polsce. Natomiast Brahms frapował od strony wykonawczej. Katlewicz, dyrygując jego czterema symfoniami, wydobył w pełni głęboką emocjonalność muzyki tego kompozytora. Z kolei pieśni Brahmsa w wykonaniu Ireny Winiarskiej i amerykańskiej śpiewaczki Louise Parker złożyły się na program dwóch niezapomnianych wieczorów, na których objawił się urok trochę zapomnianego, a przecież działającego na słuchacza zawsze z jednakową siłą - romantycznego wzruszenia. Kwartet smyczkowy c-moll op. 51 nr 1 słyszeliśmy w interpretacji Kwartetu Parrenin i Kwartetu Opery Berlińskiej. Uzupełnieniem pozycji kameralnych było wykonanie Kwintetu fortepianowego f-moll op. 34 przez Poznański Kwartet Smyczkowy (Mieczysław Paszkiet - I skrzypce, Stefan Rydzewski - II skrzypce, Jerzy Młodziejowski - altówka, Tadeusz Egiejman - wiolonczela) przy współudziale prof. Gertrudy Konatkowskiej - fortepian. Brahms reprezentowany był jeszcze dwoma koncertami fortepianowymi, których atrakcyjność łączyła się z nazwiskami takich wykonawców, jak Witold Małcużyński (Koncert d-moll) i Tadeusz Żmudziński (Koncert B-dur) oraz większymi formami wokalno-instrumentalnymi: Rapsodia op. 53 na alt (solistka Irena Winiarska), chór męski (Chór Męski "Echo") i orkiestrę (dyr. Władysław Słowiński) i Pieśń przeznaczenia op. 54 z udziałem Chóru im. St. Moniuszki. Trzeci cykl po Haendlu i Bachu - "Ostatnie symfonie Piotra Czajkowskiego" - przypomniał publiczności poznańskiej nie wykonywane od kilku lat, a cieszące się zawsze tą samą popularnością symfonie: IV, V i VI. W repertuarze sezonu 1960/61 najwięcej miejsca poświęcono muzyce polskiej. Było aż 9 prawykonań, z czego 6 przypadło w udziale kompozytorom poznańskim. Wśród nich uwagę zwracała MUzYka na smyczki, fortepian i per Norbert Karaśkiewicz kusję Franciszka Woźniaka. Woźniak jest w środowisku poznańskim kompozytorem najbardziej zaangażowanym współczesnością i konsekwentnym w poszukiwaniu własnych środków wyrazu. Jego MUzYka na smyczki jest odkrywcza pod względem dźwiękowym, a jednocześnie daleka od tego, co można by nazwać wyrozumowaną spekulacją. N owe współbrzmienia są w niej żywe, barwne, sprawiają przyjemność nawet słuchaczowi niewykształconemu. W tym nawiązaniu bezpośredniego kontaktu nowej muzyki z każdym słuchaczem było niewątpliwie dużo zasługi samego dyrygenta Antoniego Wicherka, który wydobył z utworui jego zawartość muzyczną i przekazał ją odbiorcy w sposób czytelny. Trudną partię fortepianową odegrała precyzyjnie i z dużym ładunkiem emocjonalnym - Aleksandra Utrecht. Okazją do szerszego poznania twórczości poznańskich kompozytorów była "Poznańska Wiosna", zorganizowana w ramach Wielkopolskiego Festiwalu Kulturalnego. Dobrze się stało, że obok nazwisk wprowadzonych już na estradę i znanych w całym kraju, jak Tadeusz Szeligowski (aria z op. Teodor gentleman) i Bolesław Poradowski (IV Kwartet smyczkowy), przegląd ten objął prawie wszystkich współczesnych twórców poznańskich. W ten sposób po raz pierwszy okazano im szersze zainteresowanie i stworzono atmosferę, w której nasi kompozytorzy poczuli się potrzebni środowisku. Fakt, że festiwal nie był imprezą jednorazową i będzie co pewien czas ponawiany, przyczyni się zapewne do rozbudzenia ambicji młodych w kierunku twórczych poszukiwań. J ak wypadła ta pierwsza konfrontacja i czy sprawiła zawód publiczności? Z całą pewnością nie. W ramach pierwszej "Poznańskiej Wiosny" znalazło się sporo muzyki interesującej, która swoją szczerością przemówiła do wyobraźni słuchacza. Świeża, dynamiczna i zwarta w ekspresji była Mała uwertura Zdzisława Szostaka, skupionym nastrojem i prostotą wyrazu przekonywały Lamentacje nad Agadirem Aleksandra Szeligowskiego Uuniora), efektami kolorystycznymi i oryginalną instrumentacją narzucała się (szczególnie w III części - Feroce) Muzyka w trzech częściach Władysława Słowińskiego. Z utworów kameralnych wyróżniały się: sugestywny w nastroju Nokturn Floriana Dąbrowskiego oraz lapidarne w wyrazie Makowskie bajki Władysława Słowińskiego. A poza tym dużo było muzyki zręcznie napisanej, zdradzającej dobre opanowanie rzemiosła kompozytorskiego. Należy tutaj wymienić m. in. obydwie sonaty fortepianowe: Andrzeja Koszewskiego i Mirosława Bukowskiegor A - 1 $18 Knn Witold Małcużyński Oczywiście brak właściwej atmosfery i trudności z usłyszeniem dopiero co napisanej kompozycji, a przede wszystkim niemożność skonfrontowania własnych osiągnięć z osiągnięciami innych środowisk nie pozostały bezwpływu na izolację twórczą kompozytorów poznańskich. Wiele utworów wskazywało na skrępowanie inwencji twórczej i zapóźnienie języka muzycznego. Zamiast odkrywania własnej osobowości często mieliśmy do czynienia ze zręcznym naśladownictwem cudzych wzorów. A przecież nie brak u nas talentów, które miałyby znacznie więcej do powiedzenia, gdyby ich twórczość znalazła stałe miejsce na estradzie poznańskiej. W każdym razie tak dzieje się od dawna w innych ośrodkach, gdzie organizowane są specjalne koncerty kompozytorskie. Dzięki inicjatywie Stowarzyszenia Artystycznego Młodych Muzyków i Koła Związku Kompozytorów Polskich, inicjatywie, która spotkała się z pełnym poparciem Wydziału Kultury Prezydium Rady N arodowej m. Poznania, stworzono chociaż w części warunki niezbędne dla ułatwienia młodym startu oraz popularyzacji ich osiągnięć. Znaczenie festiwalu jest tym większe, że służy on również kompozytorom wrocławskim, którzy z trudem torują sobie drogę na estradę koncertową. Pozostając jeszcze przy polskich prawykonaniach, trzeba wymienić Eseje Bairda i neoklasyczne w stylu Concerto giocoso Michała Spisaka - utwory o dużych walorach dźwiękowych i skondesowanym wyrazie, które już weszły do tzw. "żelaznego repertuaru" wielu naszych filharmonii. Taką pozycją była też po raz pierwszy wykonana w Poznaniu MUzYka na smyczki Grażyny Bacewicz - jedna z najlepszych kompozycji naszej popularnej kompozytorki. Repertuar polski obejmował ponadto muzykę symfoniczną Janiewicza, Chopina, Karłowicza, Paderewskiego, Szymanowskiego, Palestra, Szałowskiego, a z poznańskich kompozytorów: Nowowiejskiego i Młodziejowskiego. Ograniczając się w twórczości obcej wyłącznie do prawykonań, znajdziemy tutaj kilka pozycji interesujących od strony muzycznej albo wykonawczej. Należą do nich m. in.: Illuminacje Brittena, Wariacje na temat Paganiniego Blachera, Enigma Variations Elgara, Koncert na zespół jazzowy i orkiestrą symfoniczną Liebermanna, Koncert skrzYpcowy Fr. Martin, Concerto grosso na orkiestrą kameralną Martinu, X Symfonia Szostakowicza i Suita Z baletu "Pocałunek wieszczki" Strawińskiego - obok wspomnianych już Concerti grossi Haend1a. Dużym urozmaiceniem repertuaru było przygotowanie większych form wokalno-instrumentalnych. Wspomniane poprzednio dwie pozycje Brahmsa należy uzupełnić kantatą Aleksander Newski Prokofiewa (interesującą z uwagi na współudział amatorskiego Chóru im. St. Moniuszki, przygotowanego bardzo starannie przez Zdzisława Szostaka), Mszą koronacyjną C-dur K. V. 317. Mozarta i Scenami Z sagi o Frithjofie Brucha. Ponadto słyszeliśmy kilkakrotnie Chór Stuligrosza, który w minionym sezonie koncertował dwukrotnie w Warszawie (gdzie wręczono zespołowi nagrodę im. W. Pietrzaka) i w innych miastach polskich, a przede wszystkim osiągnął duży sukces we Francji, występując m. in. w Paryżu, Nancy i Strasburgu. Występy chóru były również transmitowane przez radio i telewizję francuską. Wszystko to mOWI o wyraźnej linii repertuarowej, która nawiązuje do muzyki wartościowej i od dawna sprawdzonej na naszych estradach. Wyjątek stanowiły niektóre debiuty i nazwiska zapomniane, powiązane bliżej ze środowiskiem poznańskim. Niemniej repertuar ten był niewystarczający, zabrakło w nim czołowych kompozytorów, których twórczość decyduje o obliczu dzisiejszej muzyki. Wychowywanie słuchacza nie może polegać na 6 Kronika Miasta Poznania i Norbert Karaśkiewiczciągłych ustępstwach i schlebianiu jego gustom, które w pewnym momencie on sam może uznać za ograniczone i mocno przestarzałe. Nieznajomość muzycznej awangardy dwudziestolecia międzywojennego (nie mówiąc już o muzyce, która stanowi jej dalsze rozwinięcie) jest faktem, który pogłębia kulturalną izolację środowiska. Nie myślę tylko o melomanach zainteresowanych muzyką współczesną, ale o młodzieży kilku poznańskich szkół muzycznych, dla których Schoenberg, Berg czy Webern są nazwiskami znanymi tylko z podręcznika do nauki historii muzyki. Mankamentem charakterystycznym zresztą dla wielu orkiestr symfonicznych w Polsce był brak na naszej estradzie wybitnych dyrygentów gościnnych. Wśród dyrygentów zagranicznych tylko Andre Rieu (Holandia) okazał się znakomitym muzykiem. W jego ujęciu Mozart (Symfonia A-dur K. V. 201) odzyskał blask jasnego, lekkiego i śpiewnego brzmienia. Po raz pierwszy iteż nasza orkiestra odkryła w Mozarcie piękno i bogactwo dźwięku, co było olbrzymim osiągnięciem dyrygenta. Poza Robertem Benzi, który jest silną indywidualnością artystyczną, ale w pracy z orkiestrą wykazuje niedostateczne jeszcze doświadczenie (zawód sprawiła realizacja dźwiękowa: Popołudnia fauna Debussy'ego, słabo zróżnicowana pod względem brzmienia), nie mieChór Stuligrosza śpiewa dla telewizji francuskiej liśm y J .uż niko g o z "wielprzed pomnikiem Stanisława Leszczyńskiego w Nancy kości" pierwszego rzędu. Starannie dobrany był natomiast zestaw solistów. Znajdujemy wśród nich nazwiska doskonałych śpiewaków, pianistów czy skrzypków. Zatrzymajmy się na kilku realizacjach najbardziej reprezentatywnych. Znakomitą interpretatorką francuskich klawesynistów i impresjonistów była Kyoko Tanaka. Francuską lekkość i śpiewność, które chwilami przechodziły w wirtuozowską brawurę, miał również wykonany przez Tanakę Koncert fortepianowy c-moll K. V. 491 Mozarta. Niezapomniane pozostaną Les llluminations Brittena (dyr. Jerzy Katlewicz), transmitowane przez wszystkie rozgłośnie Polskiego Radia. Partia wokalna tego utworu w ujęciu Stefanii Woytowicz zaskakiwała słuchacza barwnością, dynamiką i zmienną ekspresją III JHilUlllllllUK I\III$IIIzumaterii dźwiękowej. Przenosząc na teren wokalistyki zdobycze nowoczesnego wykonania instrumentalnego, solistka stworzyła jedną ze swoich najciekawszych interpretacji. Z kolei przykładem nowoczesnej interpretacji instrumentalnej były: III Koncert fortepianowy Prokofiewa w wykonaniu Reginy Smendzianki (partia fortepianowa zwarta w wyrazie, pełna ruchu, barwy i precyzji rytmicznej), II Koncert fortepianowy B-dur Brahmsa, w realizacji Tadeusza Żmudzińskiego bardzo męski, głęboki i nasycony emocjonalnością oraz / Koncert skrzYpcowy Szymanowskiego w wykonaniu Wandy Wiłkomirskiej (partia skrzypcowa wysublimowana pod względem dźwiękowym i kontrastowa w wyrazie: eteryczna, to znów zdecydowana i gwałtowna w ekspresji). W ubiegłym sezonie gościliśmy również na estradzie poznańskiej polskie i zagraniczne zespoły. Wspomniałem już o kwartetach z NRD, z Francji i z Poznania. Pozostaje jeszcze Kwartet Krakowski, w którego wykonaniu słyszeliśmy Kwartet fortepianowy Es-dur Schumanna i Kwartet smyczkowy Es-dur op. 127 Beethovena. Jest coś wzruszającego w intymności, nastroju i olbrzymiej kulturze muzykowania, jakie emanuje z siebie ten niecodzienny w naszym mieście zespół kameralny. Prawdziwą sensacją był przyjazd do Poznania słynnej orkiestry lipskiego "Gewandhaus", którą dyrygował Franz Konwitschny. Mozart (Koncert skrzYpcowy D-dur w wykonaniu Gerharda Bosse), Beethoven (V Symfonia), Mendelssohn (uwertura koncertowa Ruy Roberto Benzi Blas) i Ryszard Strauss (Dyl Sowizdrzał) ujawnili wszechstronność interpretacyjną zespołu, jego stylistyczną czystość i doskonałość techniczną. Cechą charakterystyczną orkiestry "Gewandhaus" jest absolutna wierność dla tradycji i stylu epoki. Doskonałość klasyczna świetnego zespołu budziła podziw, pozostawiając niedosyt przeżyć związanych z naszym czasem. Sezon 1960/61 zamknął trzyletni okres dyrekcji Jerzego Katlewicza w Filharmonii Poznańskiej. Z dniem 1. 10. 1961 r. kierownictwo artystyczne Filharmonii Poznańskiej powierzono Robertowi Satanowskiemu, b. dyrygentowi Filharmonii Pomorskiej w Bydgoszczy. Robert Satanowski prowadzi także jeszcze operę w Karl-Marx-Stadt (NRD), związany umową do końca sezonu 1961/62.