JOZEF MODRZEJEWSKI ROZBUDOWA SZKÓŁ WYŻSZYCH W POZNANIU W ARTYKULE o nowych akcentach architektonicznych w śródmieściu Poznania sygnalizowałem m. in. plany inwestycyjne Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza. Jakkolwiek publikacja nie mogła wówczas uwzględnić ani pełnego obrazu problemów urbanistycznych i architektonicznych wiążących się Z tym zagadnieniem, ani też ze względu na aktualny etap projektowania - ostatecznych szczegółów nowych obiektów - pozwalała ona jednak zorientować się, jak poważny udział ma szkolnictwo wyższe w programie rozbudowy centrum miasta. Zagadnienie zasługuje z wielu powodów na osobne opracowanie. Przy tej okazji wypada zająć się opracowanymi w latach pięćdziesiątych planami układów przestrzennych Politechniki i Wyższej Szkoły Rolniczej oraz przedstawić jeszcze jedną, naj nowszą koncepcję urbanistyczną planowanej nowej siedziby Wyższej Szkoły Wychowania Fizycznego. W miastach historycznych szkoły wyższe umieszczano zwykle przy ośrodkach kościelnych i klasztornych. Budynki szkolne nadawały im wówczas bardzo specyficzny charakter, gdyż wybijały się sylwetą, bryłą i architekturą. Nie zawsze jednak ambitne zamierzenia mecenasów i budowniczych mogły znaleźć pełne urzeczywistnienie. Na przeszkodzie stawał niekiedy brak odpowiednich terenów. Szczególnie miasta średniowieczne, ogrodzone murami i gęsto zabudowane, nie mogły oddać większego wolnego kawałka ziemi na realizację ambitniejszych koncepcji urbanistyczno-architektonicznych. N ajjaskrawszym przykładem służy Kraków. Aby rozbudować Alma Mater, musiano stopniowo wykupywać sąsiednie kamieniczki i wolne parcele. Dopiero po pożarze w r. 1492 stary zespół przybrał z czasem bardziej jednolitą postać dzięki zbudowaniu arkadowego dziedzińca. W renesansowym Zamościu budynek akademii powstał w dwóch etapach, mimo iż warunki realizacji podobnego zamierzenia były znacznie łatwiejsze. Inaczej wyglądała sytuacja w Poznaniu. Jan Lubrański, zakładając fundację akademii swego imienia, trafnie ocenił doskonałe warunki, jakich dostarczał teren w północno-zachodniej części Ostrowa poznańskiego, leżący nad brzegiem głównego wówczas koryta Warty. Można tu było urzeczywistnić w pełni ambitny projekt architektoniczny. W rezultacie powstała interesująca bryła budynku, efektownie usytuowana w krajobrazie miasta. Położenie akademii zapewniało jej z jednej strony izolację od hałaśliwych zakątków 3 Kronika Miasta Poznania 4 Józef Modrzejewskihandlowych i gęsto zaludnionych kwartałów mieszkaniowych, a z drugiej - dobrą komunikację przez bliskość głównego traktu drogowego. Wprawdzie wylewy Warty nadwerężały fundamenty i mury gmachu, ale większość dzielnic staromiejskich spotykały w tym samym stopniu katastrofy żywiołowe. Niełatwo przy obecnjm stanie badań ocenić pierwotne walory architektoniczne akademii Lubrańskiego. Są jednak podstawy do przypuszczeń, że od samego początku stanowiła ona czworobok, miała trzy kondygnacje, a wewnątrz mały arkadowy dziedziniec. Pod względem stylu stanowiła prawdopodobnie koncepcję renesansową. W ten sposób, co jest faktem godnym podkreślenia, wyprzedzała inne budowle poznańskie. Z zamiarem utworzenia drugiej akademii w Poznaniu nosili się później jezuici. Starania ich były dwukrotnie bliskie urzeczywistnienia, uzyskali nawet przejściowo przywilej królewski na realizację swoich planów. Równolegle z tymi zabiegami jezuici podejmowali odpowiednie inicjatywy budowlane. Koncentrowały się one w rejonie dzisiejszego placu Kolegiackiego - a więc w sąsiedztwie murów obronnych i fosy (na południu), kilku obiektów sakralnych i szkolnych (od północy i od wschodu) oraz kamieniczek i warsztatów rzemieślniczych (od zachodu). Sytuacja na ogół sprzyjała powstaniu zalążków wyższej uczelni, natomiast powodowała pewne komplikacje z chwilą konieczności jej rozbudowy. Później okazało się, że potrafiono jednak uporać się szczęśliwie z trudnościami rozszerzenia terenów budowlanych, i to głównie w kierunkach południowym i północnym. Najdawniejszy kształt gmachu szkoły Marii Magdaleny, oddanej jezuitom, oraz kolegium wznoszonego według projektu Jana Bernardoniego z Como jest nieznany. Z wielu zachowanych wzmianek można wnosić, że użytkownicy traktowali ów zespół jako przejściowe rozwiązanie, natomiast właściwe ambicje architektoniczne ujawnili, fundując budynek szkolny przy ulicy Gołębiej (proj. Jerzy Catenaci). Obydwa konkurencyjne ośrodki szkolne dawnego Poznania znalazły się więc blisko ówczesnych centrów życia miejskiego, a jednocześnie otrzymały dogodne warunki do wytworzenia określonej atmosfery dla nauki i bytowania scholarów. Budynki uczelni wzbogaciły niewątpliwie sylwetę miasta. Ich skala, rozmiary i wystrój architektoniczny przekraczały zdecydowanie przeciętny typ podobnych obiektów w kraju. Takie tradycje zobowiązują. II Wszyscy urbaniści zgadzają się, że współczesne założenia i zespoły szkół wyższych potrzebują dużych przestrzeni. Chodzi przecież o umieszczenie możliwie w jednym rejonie szeregu budynków szkolnych, domów akademickich i profesorskich, a także zaplecza gospodarczo-usługowego. Zabudowa nie powinna być jednak zbyt gęsta. Wielu urbanistów stawia postulat szerokiego wprowadzenia zieleni jako czynnika sprzyjającego dobrej funkcjonalności zespołu architektonicznego oraz jako czynnika potrzebnego do zapewnienia właściwych warunków rekreacji. Tymczasem sprawa znalezienia dostatecznie wielkich terenów w obrębie miasta nie jest wcale taka łatwa. Wiele kłopotów sprawia po dawnemu każdorazowa lokalizacja nie tylko większych zespołów, ale nawet poszczególnych obiektów szkolnictwa wyższego. Znamy szereg przykładów złeg&owyberio'miejsca, co w konsekwencji spowodowało < ualbo brak organicznego powiązania uczelni z miastem, albo ograniczyło lub też po prostu przekreśliło możliwości dalszej rozbudowy (Citta U niversitaria w Rzymie). Nie potrzeba chyba dodawać, jakie to wywołuje skutki w dobie szybkiego rozwoju nauki. Naj ogólniej sza analiza terenów wolnych całkowicie lub zajętych przez prowizoryczną, a więc możliwą do usunięcia zabudowę w Poznaniu nie prowadzi do nazbyt optymistycznych wniosków. Nie dysponujemy tak atrakcyjną rezerwą, jaką były np. dla Moskwy Wzgórza Leninowskie czy też wolne działki w duńskim mieście Aarhus, gdzie powstawały całe miasteczka uniwersyteckie. Nie zamierzamy także naśladować przykładów przenoszenia zespołów wyższych uczelni daleko poza miasto i formowania z nich ośrodków satelickich, jak to się stało z uniwersytetem i politechniką pekińską czy meksykańskim miasteczkiem koło stolicy kraju. Zarysowały się u nas natomiast dwie tendencje kompromisowe, uwzględniające aktualne możliwości terenowe miasta. Pierwsza z nich, reprezentowana głównie przez Uniwersytet im. Adama Mickiewicza, zmierza do pewnej koncentracji budynków szkolnych i domów akademickich w obrębie śródmieścia, a dla innych obiektów przewiduje wykorzystanie indywidualnych działek w różnych dzielnicach peryferyjnych. I tak Collegium Physicum - zespół o kubaturze 50 000 m S , który ma być zbudowany kosztem 78 min złotych w latach 1965-1968 - otrzymało wskazanie lokalizacyjne w środkowej części Winogradów (przy ul. Obornickiej, obok istniejącego boiska sportowego). Jeden dom mieszkalny dla pracowników naukowych o kubaturze 7000 m 3 (140 izb) ma stanąć u zbiegu ulic Źródlanej i Sokoła na Winiarach, a drugi podobny zajmie działkę przy ulicach Grunwaldzkiej i Cześnikowskiej. Dla tych obiektów zabrakło miejsca w śródmieściu. Czy jednak trzy wymienione lokalizacje są najszczęśliwsze - należy raczej powątpiewać. Teoretycznie Collegium Physicum i dwa domy dla pracowników naukowych mogłyby stanowić elementy nowego miasteczka uniwersyteckiego, które w przyszłości i tak musi powstać. Na razie, oczywiście, wiele względów przemawia za utrzymaniem i rozszerzeniem stanu posiadania Uniwersytetu w śródmieściu. Kilka budynków, zaadaptowanych po pierwszej wojnie światowej dla potrzeb naszej macierzystej wyższej uczelni, wraz z biblioteką i aulą, musi jeszcze przez pewien czas spełniać swe funkcje, chociaż ich przydatność maleje z roku na rok. Przeniesienie Collegium Philosophicum z ul. Matejki na ul. Marchlewskiego i umieszczenie zespołu domów strdenckich przy ul. Zwierzynieckiej w tej sytuacji jest decyzją najzupełniej uzasadnioną. Wszystkie gmachy uniwersyteckie w śródmieściu nadają i nadawać będą tej dzielnicy specyficzny charakter i atmosferę - jak to stwierdza się w wielu starych miastach. W artykule o nowych akcentach architektonicznych w centrum Poznania przedstawiłem kierunki studiów projektantów nad zagadnieniem usytuowania i kształtu plastycznego obu zespołów uniwersyteckich. Ministerstwo Szkół Wyższych zatwierdziło ostatecznie trzecią, kompromisową koncepcję Collegium Philosophicum. Projektanci (architekci Lech Sternal i Jerzy Liśniewicz) zamierzają obecnie podjąć dalsze studia nad samą architekturą. W czasie dyskusji nad szkicami koncepcyjnymi obu domów akademickich ustalono, że kubatura ich wyniesie 45 COO m 3 . Program przewid je 300 miejsc dla kobiet i 300 miejsc dla mężczyzn, pomieszczenia dla biblioteki, czytelni, świetlicy i stołówki, pokoje do nauki, gabinety lekarskie, basen pływacki i punkty 3* Józej Modrzejewski Pierwszy budynek miasteczka politechnicznego na Ratajach. Proj. arch. Stanisław Pogórskiusługowe. Budowa ma trwać 4 lata, a jej koszt wyniesie 36 min złotych. Prace nad projektem wstępnym i dokumentacją rozpoczną się natychmiast po uzyskaniu kredytów przez Uniwersytet. Przyspieszenie realizacji wieżowców dla studentów leży w interesie ogólnym miasta, gdyż wspomniane obiekty mogłyby służyć w okresie MTP jako hotele dla gości z kraju i zagranicy. III Drugą tendencję rozwojową poznańskiego szkolnictwa wyższego reprezentują od szeregu lat Politechnika i Wyższa Szkoła Rolnicza. Ostatnio przyłączyła się do nich Wyższa Szkoła Wychowania Fizycznego. W tym wypadku chodzi bądź o stopniowe przenoszenie zakładów naukowych ze starych adaptowanych budynków do nowych, dla których wyznaczono obszerne tereny, bądź też o rozszerzenie istniejących zespołów o nowe na obszarze znajdującym się w najbliższym sąsiedztwie. Jest to więc próba tworzenia miasteczek akademickich dla jednej uczelni, co zapewnia możliwość spełnienia postulatów współczesnej urbanistyki. Jest rzeczą charakterystyczną, że pierwszą i naj śmielszą inicjatywę dała tutaj wyższa uczelnia techniczna · - Wyższa Szkoła Inżynierska (dzisiejsza Politechnika). Już w r. 1948, a więc z górą 400 lat po założeniu akademii Lubrańskiego, zwrócono ponownie uwagę na obszar prawobrzeżnego Poznania, upatrując tu teren dla szkoły wyższej. Wybór Rataj na rejon przyszłego miasteczka politechnicznego należy uznać z wielu względów za bardzo szczęśliwy. Przecież na terenach Nowego Miasta znajduje się wiele zakładów przemysłowych nowego typu. Sąsiedztwo Parku i Jeziora Maltańskiego od północy, parku Kurpińskiego od południa, nie zabudowanych brzegów Warty od zachodu i w przyszłości ośrodka sportowego odwschodu zapewnia dogodne warunki rekreacji i niemal pełne odosobnienie od wielu negatywnych wpływów współczesnego organizmu miejskiego. N owoczesna dzielnica mieszkaniowa zapewni zaś dostęp do urządzeń kulturalnych. Pierwsze koncepcje urbanistyczne powstały w latach 1948-54 w "Miastoprojekcie" . Ostateczny projekt opracowało Biuro Projektów Budownictwa Przemysłowego w Poznaniu (architekt Bogdan Domański). Myślą przewodnią jest przeniesienie na to miejsce wszystkich zakładów naukowych Politechniki, rozrzuconych w różnych punktach miasta, oraz zlokalizowanie obok nich domów dla studentów. Niestety, pominięto przy tym sprawę domów dla pracowników naukowych. Dopiero później zdecydowano się ulokować je w sąsiedztwie zespołu i w tym celu opracowano dodatkowy projekt. Przewiduje on wzniesienie trzech trzykondygnacyjnych obiektów na podstawie jednej dokumentacji, której autorem jest architekt Władysław Pawlina. Pierwszy budynek jest gotowy, drugi ukończono w stanie surowym, a prac przy trzecim jeszcze nie zaczęto. Zarówno sposób dość mechanicznego nawiązania do głównego zespołu, jak i sama architektura domów profesorskich nie należą do najszczęśliwszych. Wyższa Szkoła Rolnicza - budynek Chemii Rolnej. Proj. arch. Florian Rychlicki Realizacja samego głównego projektu miasteczka politechnicznego postępuje bardzo powoli. N ajnowszą, korzystną zmianą jest wybudowanie trasy drogowo-tramwajowej (Podwale), która związała rejon uczelni z ogólnomiejskim systemem komunikacyjnym. Wyższa Szkoła Rolnicza - Dom Akademicki przy ul. Wojska * Polskiego. Proj. inż. arch. Zbigniew N csterowicz W Józef Modrzejewski Szerokie perspektywy rozwoju uzyskała także Wyższa Szkoła Rolnicza, która przed wyodrębnieniem się z Uniwersytetu korzystała w znacznym Stopniu z szeregu zaadaptowanych will na Sołaczu. Przejęcie części rejonu dawnego folwarku przy ul. Niestachowskiej, kontynuacja zapoczątkowanych tu w czasie wojny inwestycji (rozbudowa gmachu Collegium Cieszkowskiego - projektant architekt Stefan Sawicki, i budowa gmachu Chemii Rolnej - projektant architekt Florian Rychlicki), wzniesienie kilku obiektów dla zakładów naukowo-doświadczalnych oraz dwóch domów akademickich (przy ul. Wojska Polskiego) · - przesądziły o lokalizacji nowego zespołu. Władze miejskie przekazały WSR rozległy i atrakcyjny teren pomiędzy ulicami Wołyńską, Widną, projektowanym przedłużeniem Niestachowskiej i Wojska Polskiego. W ten sposób udało się związać w obrębie jednej dzielnicy trzy grupy budynków szkolnych: jeden wtopiony w zabudowę willową, drugi na obszarze dawnego folwarku i trzeci zaprojektowany w r. 1953 w "Miastoprojekcie" . Duże partie zieleni różnego rodzaju oraz podmiejski charakter Sołacza podnoszą bezsprzecznie walor lokalizacji. Nowy zespół gmachów WSR ma uzupełnić brakującą kubaturę (około 100 000 m 3 dla 3000 studentów). Zgodnie z projektem urbanistycznym zespół ten dzieli się na dwa nierówne podzespoły: mniejszy, złożony ze zrealizowanego kompleksu budynków Zakładu Maszynoznawstwa Rolniczego (projektant architekt Jerzy Schmidt), i większy, z którego zrealizowano gmach Wydziału Zootechniki I i kotłownię (projektant Lech Sternal), a obecnie realizuje się budynek Zakładu Fizjologii (projektant Lech Sternal). Ponadto zaplanowano gmach Rektoratu WSR, Wydziału Zootechniki II, Studium Wychowania Fizycznego, stołówkę i in. Jak z tego wynika, w nowym zespole nie przewiduje się ani domów dla pracowników naukowych, ani domów akademickichW przypadku pierwszym postąpiono podobnie jak na Ratajach, stawiając po drugiej stronie ul. Wołyńskiej - poza planem zespołu - trzy budynki typowe. Natomiast rozproszenie domów akademickich CGolęcin i Winogrady) stworzy pewne kłopoty dla studentów, zwłaszcza mieszkających na Winogradach. Powolna realizacja samego zespołu pogłębia komplikacje komunikacyjne (znaczna odległość obecnej siedziby rektoratu od zakładów na Sołaczu przy braku bezpośredniej linii tramwajowej powoduje dużą stratę czasu zarówno pracowników naukowych, jak i studentów). Wyższa Szkoła Rolnicza - budynek Katedry Maszynoznawstwa Rolniczego Proj. arch. Jerzy Schmidt Wyższa Szkoła Rolnicza - budynek Wydziału Zootechniki I. Proj. aren. Lech S ternal Budynki w nowym zespole na Sołaczu mają stosunkowo niewielką wysokość (do trzech kondygnacji). Rozległość terenu pozwala sytuować je bardzo luźno. Sama architektura prezentuje się bardzo skromnie. Najnowszy obiekt - budujący się gmach Zakładu Fizjologii - stanowi w zasadzie powtórzenie budynku Wydziału Zootechniki I, przy powiększeniu kubatury o jedną czwartą (12 000 m 3 ). Znajdą tu pomieszczenie cztery katedry Fizjologii Roślin, Fizjologii Zwierząt, Mikrobiologii i Biochemii. Na parterze będzie jedna wspólna duża sala na sto kilkadziesiąt miejsc. Konstrukcja budynku jest tradycyjna. Wewnętrzne mury nośne zostaną zamienione na ustrój słupów ceglanych. W słupach przeprowadza się bruzdę na wysokości wszystkich kondygnacji, dzięki czemu powstanie możliwość umieszczenia od strony korytarzy przewodów kanalizacyjnych, instalacji gazowych, wentylacyjnych itp., zamykanych płytami. Ta innowacja umożliwi łatwy dostęp do instalacji, co ma duże znaczenie dla dobrego funkcjonowania laboratoriów. Po drugiej stronie słupów, od strony pomieszczeń wewnętrznych, powstaną wnęki dla szaf wbudowanych. Gdy pomieszczenie będzie służyć celom laboratoryjnym, będzie tu szafa na odczynniki, gdy znów sala będzie przeznaczona na pracę badawczą, umieści się we wnęce szafę biblioteczną. Proj ektant przewidział możliwość przestawień, gdyby zmieniło się przeznaczenie pomieszczenia. Obok budynku głównego powstaną połączone z nim bezpośrednio dwa pawilony szklarniowe. Po ukończeniu prac budowlanych stopień realizacji projektu całego nowego zespołu na Sołaczu wzrośnie do 25°". IV Długo ważyły się losy lokalizacji gmachu Wyższej Szkoły Wychowania Fizycznego. W rachubę wchodził wprawdzie dość duży, bo obliczony na 25 000 m 3 kubatury, ale przecież tylko jeden budynek. Wszyscy zgadzali się co do tego, że powinien on znajdować się w pobliżu urządzeń sportowych o możliwie naj szerszym zakresie, ale niektórzy uważali, że powinien łączyć Józef Modrzejewski się z jakimś większym zespołem wyższej uczelni. Łatwiej byłoby wtedy rozwiązać problem mieszkań dla pracowników naukowych i młodzieży. Stąd też myślano początkowo o zbudowaniu gmachu w rejonie Jeziora Maltańskiego, a więc w niedalekiej odległości od miasteczka politechnicznego. Niestety, plany ośrodka sportowego są tam realizowane - jak dotąd - jednostronnie i trzeba będzie jeszcze poczekać na dalsze podstawowe inwestycje. Wobec tego zdecydowano, że nowy budynek WSWF stanie przy zbiegu ulic Bema i Marchlewskiego, w pobliżu największego kombinatu sportowegolewobrzeżnego Poznania. Obecna lokalizacja ma także swoje poważne walory. Projektowany gmach WSWF wraz z kompleksem hal sportowych KS "Warta" stanowią niejako klamry zamykające kombinat na obu przeciwległych krańcach: północno-wschodnim i południowo-zachodnim. Aktualne warunki dla praktycznych ćwiczeń studentów są napewno bardzo korzystne. Odwrotnie, sąsiedztwo WSWF powinno wpłynąć korzystnie na rozwój klubów sportowych, uprawiających różne dyscypliny na tutejszych boiskach i w tutejszych halach. Kłopoty komunikacyjne tego rejonu zostały już dawniej pomyślnie rOZWIązane. Projekt koncepcyjny nowej siedziby WSWF, opracowany przez dra Marka Leykama w pracowni "Miastoprojekt - specjalistyczne" w Warszawie, zasługuje z wielu względów na uwagę. W parterze ma być to zespół trzech budynków bogato przeszklonych, które przeznacza się na pomieszczenie rektoratu i administracji. Pierwsze piętro ma stanowić jednolitą podłużną bryłę, przy czym w jej części środkowej przewidziano skoncentrowanie wszystkich sal wykładowych z oświetleniem sufitowym. Boki zajęłyby katedry i pokoje seminaryjne. Takie zestawienie brył stwarza dwa szerokie prześwity i duży podcień pod pierwszym piętrem. Tutaj byłoby dogodne miejsce dla rekreacji studentów. Naj oryginalniej przedstawia się jednak projekt konchy mIeszczącej aulę (nad północną częścią bryły pierwszego piętra), również z oświetleniem górnym. Projektant przewiduje zastosowanie przy budowie parteru i pierwszego piętra konstrukcji żelbetowej, umożliwiającej dowolne rozstawy ścian wewnętrznych. Stropodach nad czaszą auli ma mieć układ lin stalowych, do których byłaby podwieszona lekka obudowa wypełniająca. Za materiał na ściany zewnętrzne posłużą szkło i aluminium. Oczywiście, droga od projektu koncepcyjnego do ostatecznego jest długa i niejeden szczegół napewno ulegnie zmianom. W każdym razie wszystko zdaje się wskazywać, że Poznań otrzyma wyjątkowo interesujący akcent architektoniczny, i to w rejonie nadwarciańskim, który jest dość ubogi w tym względzie. Warto jeszcze dodać, że nowy gmach WSWP będzie miał długość 135 m, a szerokość 29 m. Z krótkiego przeglądu projektów nowych szkół wyższych w Poznaniu można się przekonać, że istnieje wiele bardzo różnych tendencji urbanistycznych i architektonicznych. Liczba ich chyba jeszcze się powiększy, gdyż do kręgu wyższych uczelni, pragnących stworzyć odpowiednie warunki rozwojowe, dojdzie niedługo Akademia Medyczna. Ta sama niejednolitość występuje w zakresie walorów architektonicznych, i to nie tylko wtedy, gdy zestawimy poszczególne zespoły, ale także poszczególne budynki w obrębie jednego zespołu. Zjawiskiem niekorzystnym jest przy tym rozkładanie na zbyt długi okres czasu realizacji założeń i zespołów architektonicznych. Postępująca dekapitalizacja adaptowanych budynków administracyjnych w śródmieściu i will na Sołaczu oraz gmachów politechnicznych na Wildzie, budowanych dla szkolnictwa średniego w dość odległym czasie, stawia w coraz ostrzejszym świetle problem szerokiego programu nowych inwestycji. Dla biur projektowych jest to sygnał rozszerzenia i pogłębienia studiów nad zagadnieniem nowoczesnych szkół wyższych, które by odpowiadały nie tylko aktualnemu stanowi wiedzy, ale także jej najbliższym, wielkim perspektywom.