WITOLD ENGEL WALKA O WODĘ, GAZ I ELEKTRYCZNOŚĆ W POZNANIU W CZASIE KRYTYCZNYCH DNI GRUDNIOWYCH 1959 R. Gwałtowna fala silnych mrozów w pierwszej dekadzie grudnia 1959 r. zaatakowała także Poznań. Ona to, a następnie gwałtowny spadek wód Warty postawiły w krytycznej sytuacji przede wszystkim elektrownię Zakładów Energetycznych. Od czasu swego istnienia elektrownia nie przeżywała podobnie ciężkich chwil. Istotnie od 1820 r., a więc już od 140 lat, nie notowano w Poznaniu tak płytkiego nurtu Warty jak w dniu 11 XII 1959 r. (111 cm). Wówczas to elektrownia pracowała na niespełna ji> swej mocy, a w nocy stanęła na przeciąg kilku godzin. Poznań korzystał w tym czasie z energii doprowadzanej z elektrowni: Konin, Dychów i Gorzów. Ale nie tylko elektrownia poznańska znalazła się w trudnej sytuacji. Częściowe unieruchomienie groziło także kolei węzła poznańskiego i gazowni oraz wodociągom. Cóż wspólnego z elektrownią ma niski stan wody Warty? Ma, i to bardzo wiele. Chociaż elektrownia nasza jest elektrownią cieplną, to jednak bez wody w ogóle pracować nie może. Po prostu para wodna maszyn parowych, poruszających elektrownię, znajduje się w obwodzie szczelnie zamkniętym, gdyż musi być idealnie czysta. Trzeba więc ją na przemian skraplać, to znów podgrzewać wodę, by wytworzyć parę, która by poruszała przetwornice wytwarzające energię elektryczną. Cykl ten powtarza się codziennie nieskończoną ilość razy, ale by ochłodzić i skroplić duże ilości pary, trzeba wiele wody. Dlatego właśnie musiano elektrownię zbudować nad rzeką. Zespół pomp przetacza tu 224 000 l/min. Jeśli elektrownia otrzyma mniej wody, trzeba część maszyn stopniowo wyłączać i moc jej spada. W okresach, gdy rzeka traci wodę i jej lustro obniża się, coraz mniejszy nurt wpada do kanału elektrowni. J ak chronologicznie rozwijała się sytuacja energetyczna w Poznaniu w grudniu 1959 r.? 8 grudnia 7 grudnia znienacka chwycił ostry mróz. Towarzyszyły mu silne porywiste wiatry. Jedno i drugie spowodowało w rezultacie wiele poważnych uszkodzeń sieci elektrycznej. Ilość zgłoszonych awarii sieci przekroczyła 100. Dzięki sprężystej akcji kierownictwa elektrowni i pełnej poświęcenia postawie pracowników, stopniowo opanowywano trudną sytuację. Awarie zdarzały się jednak tylko w sieci, natomiast sama elektrownia znajdowała się w normalnym ruchu i pracowała pełną osiągalną mocą. Rejon Dróg Wodnych sprowadził dwie po Witold Engelgłębiarki, które miały pogłębić wlot do kanału elektrowni. Okazało się, że są one za słabe ze względu na lepki, mulisty, gliniasty grunt dna rzeki. Dlatego (8 XII) sprowadzono silniejszą pogłębiarkę "Cybina" (o wydajności 70 m 3 /godz.) aż z Konina. Ponieważ Warta była już za płytka, trzeba było "Cybinę" zdemontować do transportu i na nowo w Poznaniu montować. 9 grudnia W nocy z 8 na 9 grudnia woda w Warcie poczęła spadać i przed świtem stan jej wynosił 124 cm. Natychmiast odbiło się to na pracy elektrowni. W ciągu dnia dochodzi do "dalszego obniżenia poziomu lustra rzeki". W rezultacie w "szczycie wieczornym" moc elektrowni spada do '/*. Powstaje zaniepokojenie. Rejon Dróg Wodnych rzuca brygadę pracowników do pomocy przy pogłębianiu rowu w kanale wlotowym . Wezwano na pomoc wojsko. Nie ulegało już bowiem wątpliwości, iż elektrowni zagraża unieruchomienie. Wkrótce rozległy się pierwsze detonacje. Trzeba było działać szybko. Żołnierze energicznie rozszerzali i pogłębiali kanał przy pomocy materiałów wybuchowych. Niestety to nie wystarczyło. 10 grudnia Stan wody w Warcie nadal opada (118 cm). Elektrownia ogranicza moc doVs. Działa już tylko jedna turbina. Rejon Dród Wodnych, przez odpowiednie ustawienie taboru pływającego, usiłuje spiętrzyć wody rzeki przy wlocie do kanału stacji pomp. W ten sposób udaje się wtoczyć do kanału nieco wody, chociaż główny nurt Warty staje się coraz płytszy. Doraźna pomoc RDW pozwala elektrowni na utrzymanie Vs mocy. Wprowadzono ograniczenia zużycia energii elektrycznej w mieście. Spiętrzenie wody stanowiło jedynie półśrodek. Chciano zatopić pontony i barki. Lecz projekt ten upadł. Pozostała jedna możliwość: budować niezwłocznie tamę w głównym korycie rzeki celem podniesienia "lustra wody". 11 grudnia Nad ranem stan wody w Warcie obniżył się do 111 cm, stanu takiego nie notowano od 140 lat. Elektrownia z największym trudem utrzymuje Ve mocy. Rozpoczęto wznoszenie wielkiej tamy z 8 tys. worków ze żwirem. Tama, zbudowana w głównym korycie rzeki powyżej kanału elektrowni, miała za zadanie spiętrzyć wodę na Warcie, a tym samym w kanale. Wysiłki żołnierzy uwieńczył niebawem sukces. Już bowiem w miarę budowy tamy, ilość wody dopływającej do elektrowni zwiększała się. O godz. 17.10 można było uruchomić drugą turbinę, a o godz. 18.30 zwiększono moc elektrowni do 2/ S . Budowa tamy trwała do północy. 12 grudnia Stan wody w Warcie podnosi się (120 cm). Elektrownia pracuje na 'JI mocy. Żołnierze nadal pracują przy budowie tamy, którą kończą jeszcze tego dnia. Na specjalne wyróżnienie zasługują saperzy, pod dowództwem oficera Talowskiego. 13 grudnia Elektrownia nadal utrzymuje moc 2/3 osiągniętą wieczorem ubiegłego dnia. Rejon Dróg Wodnych prowadzi prace przy pogłębianiu koryta od strony wlotudo kanału. Wreszcie weszła do akcji pogłębiarka "Cybina", dzięki wielkiemu wysiłkowi brygad RWD, które dzień i noc ją montowały. Przy tym szczególnie wyróżnił się bagromistrz Jan Kopa. Wieczorem uruchomiono trzecią pompę. M grudnia Elektrownia osiąga około 800/0 swych pełnych możliwości. Niebezpieczeństwo zostało zażegnane. Inż. Władysław Daktera oraz główny inżynier Henryk Kiczka z uznaniem wyrażają się o ofiarnej pracy żołnierzy. Saperzy nadal wzmacniają tamę i pilnują dniem i nocą tego tak ważnego obecnie dla miasta posterunku. Rejon Dróg Wodnych prowadzi prace pogłębiające w kanale wlotowym. 15 grudnia Dzięki dalszemu wzrostowi poziomu wód Warty do 137 cm, uruchomiono następną turbinę i podniesiono obciążenie do 870/0 osiągalnej mocy elektrowni. Rejon Dróg Wodnych nieprzerwanie pogłębia kanał wlotowy. Saperzy nadal prowadzą prace w rejonie zapory. Celem lepszego zabezpieczenia tamy wprowadzono dyżury oficerów specjalistów (Talowski, Golec, Kwasek i Gałczyński). 16 grudnia W nocy z 16 na 17 grudnia powstał niebezpieczny przeciek w tamie, który począł się szybko rozszerzać i zagrażać przerwaniem tamy. Awarię zapory wykrył oficer dyżurny Talowski i zorganizował niezwłocznie akcję zapobiegawczą. 17 grudnia We wczesnych godzinach rannych żołnierze przystąpili do likwidacji przecieku w zaporze i wkrótce niebezpieczeństwo zażegnano. Ponadto przygotowano specjalne materace fas'zynowe i ścianę oporową z bali drewnianych, które stanowiły pełne umocnienie zapory. Wieczorem stan wody w Warcie zwiększył się do 141 cm. Kryzys elektrowni minął, ale załoga elektrowni pozostała w stałym pogotowiu. Prasa poznańska wiele uwagi poświęciła walce o "uratowanie" Warty, a gdy sytuację już opanowano "Gazeta Poznańska" tak scharakteryzowała całokształt kampanii: "Uwieńczone sukcesem starania o zapewnienie miastu wody i prądu należeć będą niewątpliwie do ciekawszych wydarzeń w historii Poznania, nie przygotowanego na podobne ewentualności. Fakt, że jednak miasto wyszło Z tych trudności obronną ręką, zaliczyć należY do niemałych zasług wielkopolskiej jednostki KBW, w szczególności zaś saperów..." Takiego samego zdania był dowódca jednostki, który 23 XII 1959 r. przemawiał na uroczystości wręczenia nagród za akcję "Tama E", czyli budowę zapory na Warcie w rejonie elektrowni. W trakcie tej uroczystości, która odbyła się w sali Kina Wojskowego, dyrektor Zakładów Energetycznych Poznań- Miasto - inż. Daktera, oprócz serdecznego podziękowania, przekazał na ręce dowództwa 10 tys. zł nagrody. Wielu saperów i żołnierzy otrzymało Witold Engelprócz nagród pieniężnych szereg prezentów (aparaty fotograficzne, zegarki itp.), a ci, którzy najbardziej odznaczyli się podczas wznoszenia zapory zostali awansowan1. Prezydium Rady Narodowej m. Poznania i Miejskie Przedsiębiorstwo Wodociągów i kanalizacji już na kilka miesięcy przed krytyczną sytuacją grudniową obserwowały ciągłe obniżanie się wskutek niespotykanej suszy zwierciadła wód Warty i zdawały sobie sprawę, jakie to może za sobą pociągnąć konsekwencje. Prezydium Rady Narodowej m. Poznania dało temu wyraz w telegramie do ministra GrochuIskiego (minister żeglugi i gospodarki wodnej) z dnia 2 XI 1959 r., kórego treść przytaczam w dosłownym brzmieniu: "Stan na ujęciu wody we wrześniu i październiku br. był bardzo groźny i nadal jest poważny. Z powodu niskiego stanu rzeki Warty infiltracja brzegowa unieruchomiona. Woda z infiltracji sztucznej odpływa częściowo z powrotem do rzeki. Dopływ wody rzecznej do komory sztucznej odbywa się niepełnym przekrojem rur. Woda rzeczna bardzo silnie zanieczyszczona ściekami przemysłowymi. Przemysł kluczowy dotąd trudności w odbiorze wody u nas nie zgłaszał, jednakże dalszy spadek wody w Warcie mógłby spowodować zmniejszenie dostawy wody. W wypadku nadejścia silnego mrozu i zamarznięcia Warty na poziomie obecnym, sytuacja byłaby bardzo groźna". Ale Prezydium RN m. Poznania i jego Wydział Gospodarki Komunalnej oraz Miejskie Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji nie poprzestały na alarmowych telegramach. Już w październiku i listopadzie przedsięwzięto kroki zapobiegawcze. Polegały one przede wszystkim na przygotowaniu rezerwowych pomp odśrodkowych, rur wodociągowych i materiałów budowlanych do ewentualnej akcji przeciwawaryjnej. Jednocześnie zlecono Biuru Budownictwa Komunalnego w Krakowie rozpracowanie założeń obniżenia komór wlotowych istniejących ujęć wody. Krytyczna sytuacja na rzece Warcie, jeśli chodzi o wodociągi, nastąpiła 10 grudnia 1959 r. przy stanie rzeki 118 cm (wg miernika). W dniu 10 grudnia z inicjatywy Prezydium RN m. Poznania powołano Komisję do Spraw Gospodarki Wodnej z pełnomocnikiem Prezydium RN mgrem Stefanem Marcem na czele. W skład komisji weszli': kierownik Wydziału Gospodarki Komunalnej - mgr Kazimierz Górny, kierownik Wydziału Gospodarki Wodnej Prezydium WRN - inż. Józef Głuszak, dyrektor MPWiK inż. Marian Kruszona, oraz kierownik Rejonu Dróg Wodnych - inż. Marian Siadak, przedstawiciel Komitetu Miejskiego PZPR inż. Andrzej Bobiński, z Zakładów Gazownictwa - inż. Henryk Dziaczkowski, dyrektor Zakładu Energetycznego Poznań- Miasto - inż. Władysław Daktera, przewodniczący MKPG - mgr Jerzy Żangowski, mgr Zbigniew Pawłowski z PIHM oraz płk. Franciszek Szymandera. Komisja ustaliła natychmiast konkretny plan działania, który można streścić w następujących punktach: a) Ustalono i wypracowano koncepcję spiętrzenia rzeki poniżej ujęć wody. b) Powzięto plan pogłębienia dna rzeki przed komorami wlotowymi ujęć. c) Postanowiono podjąć energiczną walkę z oblodzeniem. d) Zdecydowano niezwłocznie uruchomić starą przepompownię, tzw. "Bunkier" o wydajności 20 000 m 3 wody na dobę. Walka o wodę, gaz i elektryczność w Poznaniue) Przystąpiono do ustawienia pompy rezerwowej o wydajności 52 000 m S wody na dobę. f) Postanowiono nadto ustawić dwa dodatkowe agregaty na wysokości normalnej przepompowni zwanej "Wysepką", która może dać przy normalnym stanie Warty 50 000 m 3 wody na dobę. Nowe pompy miały dostarczać 30 000 m 3 na dobę. Prowizoryczne pompownie miały za zadanie wedrzeć się w nurt rzeki rurociągami ssawnymi i umożliwić przepompowanie łącznie 100 000 m 3 wody na dobę. g) Równocześnie komisja postanowiła wzmóc kontrolę w zakładach przemysłowych i rozwinąć szeroko zakrojoną akcję uświadamiającą w dziedzinie oszczędności wody wśród ludności. h) Gdyby te środki okazały się niewystarczające, komisja postanowiła stopniowo obniżać ciśnienie wody w sieci miejskiej. Ale ten środek uważała za ostateczny. Utworzono specjalne brygady złożone z inżynierów, techników i robotników, które przystąpiły do pracy w następujących grupach: a) grupa do walki z oblodzeniem, b) grupa pogłębienia ujęć brzegowych do stałych stacji pomp, c) grupa robót brzegowych dla prowizorycznych ujęć, d) grupa montażowa rurociągów ssawnych, e) grupa montażowa rurociągów tłocznych, f) grupa mechaniczna do zagadnień pomp, g) grupa montażowa do zagadnień energii. Prace trwały bez przerwy dniem i nocą aż do 24 grudnia 1959 r. W akcji wzięło udział około 200 pracowników wodociągów i kanalizacji. Natrafiono na ogromne trudności w związku z nieszczelnością starych rurociągów, koniecznością dostosowania pomp i kształtek oraz urządzeń energetycznych i mechanicznych. Podkreślić trzeba wielką ofiarność brygad robotniczych, pracujących podczas mrozu w bardzo ciężkich warunkach. Również członkowie komisji i kierownictwo MPWiK w najtrudniejszym okresie niemal ciągle byli na posterunku, dbając o sprawny przebieg całej akcji. Najpierw uruchomiono stację "Bunkier" (17 XII) o wydajności 20 000 m*, a w dniu 19 grudnia drugą prowizoryczną stację o wydajności 50 000 m 3 . Łącznie ze stacjami stałymi można było wówczas przepompowywać 90 000 m 3 wodj'. Od 11 grudnia (wieczorem) Warta poczęła z wolna przybierać. Pozwoliło to ujmować większe ilości wody stałymi stacjami. 19 XII przy stanie rzeki 164 cm weszła do akcji wielka pogłębiarka, która przy wlotach ujęć brzegowych pogłębiała dno rzeki Warty. Trzecią prowizoryczną stację pomp wody rzecznej o wydajności 30 000 m S na dobę oddano do użytku 31 XII 1959 r. W rezultacie tych wszystkich wysiłków - przy kombinowanej pracy stacji stałych i prowizorycznych - przywrócono pełną dziesięciodniową rezerwę wody gruntowej na ujęciach już w pierwszych dniach stycznia 1960 r. W ten sposób zostało zażegnane niebezpieczeństwo. Stało się to dzięki temu, iż MPWiK przewidziało możliwości niebezpieczeństwa i odpowiednio się do tego przygotowało, jak również dzięki sprężystej akcji komisji powołanej przez Prezydium RN m. Poznania oraz ofiarnej pracy brygad robotniczych. Dlatego też miasto nasze nie cierpiało na brak ani ograniczenia wody, jak to miało np. miejsce w innych miastach (Warszawa) w tym czasie. W krytycznych dniach grudnia 1959 r. również gazownia potrzebująca do 10 Kronika Miasta Poznania 1-2 Witold Engelswych celów dużych ilości wody, narażona była na poważne trudności. Woda Warty obniżyła się poniżej poziomu rurociągów. Trzeba było zainstalować dodatkowe rurociągi niemal na środku Warty, gdzie było nieco głębiej. Roboty trwały nieprzerwanie dniem i nocą od 10 do 13 grudnia. Do pracy tej zorganizowano specjalne brygady. Wskutek trudności w dostawie energii elektrycznej zakłady przemysłowe, jak również i ludność miasta przestawiały się na energię gazową. Zużycie gazu zwiększyło się o 20-23%. Dlatego też gazownia musiała używać więcej węgla i wytwarzać więcej niż zazwyczaj gazu. Jednocześnie wskutek dużych zmian napięcia elektrycznego, jakie miały wówczas miejsce, zaczęły przepalać się silniki elektryczne gazowni. Zmobilizowano 3 specjalne brygady (po 12 osób każda), których zadanie polegało na zmianie i natychmiastowym przewijaniu przepalonych uzwojeń silników. Czy Warta była w grudniu 1959 r. jedyną "kapryśną" rzeką w kraju? Nie! Inne rzeki również zgotowały niespodzianki. Trudną sytuację przeżywała także Warszawa oraz wiele innych miast i ośrodków w kraju. Witold Engel