TADEUSZ RATAJSKI zastępca redaktora naczelnego "Gazety Poznańskiej" POMOC PILNIE POSZUKIWANA Gdyby dziś zadano pytanie - kiedy i od czego wzięła początek propagandowa akcja "Gazety Poznańskiej" na rzecz pomocy finansowej miastu w gospodarce komunalnej, trudno byłoby o dokładną odpowiedź. Problem, jeśli można użyć takiego określenia, nurtował kierownictwo Redakcji i członków jej Kolegium od dawna, a na znaczeniu nabierał w miarę gromadzenia coraz większej ilości uwag zawartych zarówno w listach do Redakcji, jak i w bezpośrednich wypowiedziach: - Poznań - miastem Targów, a ulice w bezpośrednim sąsiedztwie śródmieścia, to "ciemności egipskie" - skarżą się mieszkańcy. - Czytajcie - podsunął któregoś dnia" Trybunę Robotniczą" jeden z dziennikarzy. Oto co piszą: "Nie bez przyczyny Katowice stają się wzorem dla Warszawy, Łodzi, Poznania i innych miast. Stolica województwa katowickiego ma bowiem największe osiągnięcia we współpracy Z miejscowym przemysłem. Ulica Gliwicka jest w naszym mieście równie jasno oświetlona jak ul. 3 Maja, a ulica Zaleska równie gładka jak Warszawska. Huty i kopalnie dobrze rozumieją, że w ich własnym interesie leży: załatanie dziury w chodniku, postawienie lamp jarzeniowych czy budowa nowego kina. Chętnie więc biorą udział w budownictwie urządzeń komunalnych i razem Z Miejską Radą Narodową ponoszą koszty upiększenia miasta. Historia wspólnego gospodarowania MRN l miejskiego przemysłu sięga zaledwie dwóch lat. W roku 1958 było tych gospodarzy tylko 32, a w roku 1959 do współpracy miejska rada pozyskała sobie aż 140 zakładów pracy, nie licząc organizacji społecznych. Również w 1959 r. pomoc swą zadeklarowały po raz pierwszy spółdzielnie i rzemiosło. W 1958 r. wartość zobowiązań zakładów pracy i instytucji w zakresie gospodarki komunalnej wynosiła 7207 tys. zł, a w roku bieżącym kopalnie, huty i fabryki przeznaczyły na potrzeby miasta sumę pięciokrotnie wyższą, tj. 35 791 tys. zł. Nie zawsze pomoc przemysłu wyraża się w gotówce. W tej formie wpłacono na rzecz MRN ponad 3 min zł, ale najczęściej pomoc przejawia się w "naturze' co w tym wypadku oznacza konkretną pracę przy oświetlaniu ulic, remontowaniu dróg i chodników, w robotach wodociągowych, budowie nowych skwerów". Takie cyfry i fakty cieszą katowiczan, budząc zazdrość innych, w tej liczbie i nas - poznaniaków, tym bardziej, że dysproporcje pomiędzy szybko rozwijającym się przemysłem, a umiarkowanym tempem rozbudowy urządzeń komunalnych i socjalnych pogłębiają się z roku na rok. Słabo rozwinięta sieć kanali - zacyjna i wodociągowa, nie zaspokajające wszystkich potrzeb linie komunikacyjne, nie dostateczne oświetlenie ulic i zbyt mała ilość łóżek szpitalnych, ośrodków lecznictwa otwartego i urządzeń kulturalnych dają się we znaki nie tylko ludności miejskiej, ale również zakładom pracy. Wytworzyła się jakaś paradoksalna sytuacja. Największy użytkownik urządzeń komunalnych - przemysł, nie pomaga w ich rozbudowie, pozostawiając to zadanie miastu. W ogólnej produkcji wody np. zużycie w przemyśle na cele produkcyjne i przez pracowników przemysłu na potrzeby domowe wynosiło łącznie 46%. Aby zapewnić wszystkim zakładom dostateczne ilości wody, miasto produkowało jej tyle, że rocznie dopłacało do niej około 5 min zł, obniżając w ten sposób koszty własne przemysłu. W komunikacji miejskiej sytuacja jest podobna. Około 40% ogółu przewożonych pasażerów stanowią pracownicy przemysłu. W roku 1958 miasto dopłaciło do komunikacji miejskiej około 25 min zł, pochodzących ze środków budżetowych. Zastanawiano się więc w Redakcji nad możliwościami zmiany sytuacji i nad formami pomocy. W masie przedstawionych pomysłów, niełatwo wybrać najwłaściwe. Rozwiązanie przyniósł, jak to często bywa, zwykły przypadek. Po jednym ze spotkań Redakcji z przedstawicielami władz państwowych i partyjnych, już po wyczerpaniu porządku obrad, w tzw. wolnych głosach padły uwagi na interesujący nas temat. Od słowa do słowa i "Gazeta" wspólnie z Prezydium Rady Narodowej m. Poznania i Komitetem Miejskim Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej znalazła się w roli organizatora spotkania z dyrektorami zakładów przemysłowych, działających w Poznaniu. Fakt ten miał podwójne znaczenie. Po pierwsze: zakończył się okres narad wewnętrznych i zamiary przemienił w czyn, po drugie: stał się początkiem długoplanowej akcji, której celem jest szybsze podniesienie społecznej i kulturalnej rangi miasta Poznania. Wspomniane już spotkanie z dyrektorami fabryk odbyło SIę w grudniu 1959 r. Co mieli do powiedzenia organizatorzy? Jakie były głosy w dyskusji? Czym zamknięto naradę? Powszechnym pragnieniem poznaniaków jest, aby miasto nasze wszechstronnie się rozwijało, aby nam, jego mieszkańcom, jak najlepiej, najwygodniej , najprzyjemniej się w nim żyło. Największej pomocy udzielają miastu "Pomet" i HCP. 95% dostarczonych przez te zakłady środków wykorzystano na potrzeby komunalne. Ale sprawa dotyczy nie tylko tej gałęzi gospodarki miasta. Pracownicy zakładów kluczowych i ich rodziny korzystają np. z usług placówek służby zdrowia, na które miasto wydaje olbrzymie sumy, mają do dyspozycji teatry, szkoły, których utrzymanie kosztuje wiele milionów złotych. Wszystkie załogi przedsiębiorstw, podejmując uchwały o pomocy finansowej dla miasta powinny sobie zdawać z tego sprawę. Tadeusz Ratajski Mimo wielkiej poprawy w wyposażeniu naszej gospodarki komunalnej w ostatnim piętnastoleciu w porównaniu z okresem przedwojennym, potrzeby miasta są ogromne i stale wzrastają. Budżet nie starcza na wszystko od razu. Jeśli chcemy, by wygody życia w mieście następowały szybciej, musimy sięgnąć do wszelkich dostępnych nam rezerw. Tymi zaś są m. in. fundusze zakładowe. Dyskusję na spotkaniu zapoczątkował dyrektor "Pometu" - Józef Matuszczak, wskazaniem na rezultaty pomocy udzielanej miastu przez "Pomet". Część wybudowanych za nasze pieniądze obiektów - powiedział J. Matuszczak - służy nie tylko naszym pracownikom, ale wszystkim mieszkańcom dzielnicy, np. linia tramwajowa na Osiedle Warszawskie. Inne urządzenia związane są wprawdzie bezpośrednio z potrzebami zakładu, lecz w pewnej mierze odciążają miasto. Postaraliśmy się np. o własne ujęcie wody, przy którym na razie jeszcze trwają prace. Założyliśmy również własne gazogeneratory i dzięki temu nie użytkujemy gazu miejskiego dla celów przemysłowych. Poza tym z funduszy zakładu uzbroiliśmy za sumę 1350 tys. zł teren pod budowę domów mieszkalnych, a na odcinku od Osiedla Warszawskiego do Głównej ułożyliśmy chodniki. Dla miasta rezerwujemy także 2 min zł na prace przy nowym ujęciu wody. Prezydium Rady Narodowej m. Poznania chciałoby od nas 2,5 min zł. Nie wykluczone, że sumę tę uda nam się uzyskać. Tyle już zrobiliśmy - kontynuował J. Matuszczak - a chcielibyśmy jeszcze urządzić nad jeziorem miejsce wypoczynku z przystanią, plażą, kajakami itp. Niestety, Wojewódzki Komitet Kultury Fizycznej uważa, że Jezioro Maltańskie przeznaczone być może tylko dla sportów wyczynowych, a nie amatorskich. Omawiając konkretne możliwości udzielania miastu pomocy przez zakłady produkcyjne, J. Matuszczak podkreślił, że wiele mogłyby one zrobić w swoim najbliższym sąsiedztwie. Obok "Zakładów Gumowych" przy ul. Rzecznej np. biegnie błotnista droga, na której we własnym interesie mogłyby one wybudować twardą nawierzchnię, albo "Zakłady K-6" i inne przy ul. Bałtyckiej. I one mogłyby zatroszczyć się o uporządkowanie swojej okolicy, a "Środki Odżywcze" - o oświetlenie ulic w pobliżu fabryki. PS S i MHD powinny wygospodarować fundusze na wybudowanie po prawej stronie Warty punktów handlowych. Nie muszą to być wielkie budynki, wystarczą parterowe pawilony. - Rada narodowa - zakończył swoje wystąpienie dyr. Matuszczak - powinna wydawać odpowiednie zalecenia, by równolegle z rozbudową zakładów pracy następowało uzbrajanie terenu i zabudowa zaplecza na koszt zakładów produkcyjnych. Wydział Architektoniczny jest zbyt tolerancyjny, jeśli chodzi o zagospodarowanie zaplecza. Przedstawiciel Zakładów HCP, zabierając głos w dyskusji oświadczył, że poza 5-milionowymi funduszami na gospodarkę komunalną, Zakłady HCP przeznaczyły 880 tys. zł na oświetlenie ul. Dzierżyńskiego. Część tych pieniędzy pochodzi z funduszu nagród, które pracownicy HCP poświęcili na ten cel. Wiadomość, że Zakłady Energetyczne nie wykonają instalacji oświetlenia do końca 1959 r., wywołała rozczarowanie. Zakłady Cegielskiego nadal będą partycypowały w kosztach rozbudowy urządzeń komunalnych. Chcemy jednak - podkreślił przedstawiciel HCP - by uwzględnione były przede wszystkim potrzeby naszej załogi. Sekretarz Prezydium RN m. Poznania - Czesław Adamski, wyraził niepokój Prezydium Rady Narodowej m. Poznania z powodu braku chęci ze strony niektórych zakładów pracy do świadczenia na rzecz gospodarki miasta. Szczególnie małymi udziałami w tych świadczeniach partycypuje spółdzielczość pracy. Pomoc miastu nie zawsze musi się wyrażać w gotówce. Może to być również produkcja uboczna artykułów i sprzętów potrzebnych gospodarce komunalnej, wykonywanie wykopów itp. Antoni Czerwiński - dyrektor handlowy "Stomila", przypomniał, że w roku 1958 odbyło się spotkanie dyrekcji fabryki z Prezydium DRN Poznań - Nowe Miasto w analogicznej sprawie. Mówiono tam wówczas, że i "S tomiI" powinien pomóc w rozbudowie urządzeń gospodarki komunalnej. Uchwalono, że Prezydium DRN wystąpi z odpowiednim wnioskiem do dyrekcji o przekazanie środków finansowych na ten cel. Na tym się jednak skończyło. Zenon Heflich - dyrektor Banku Inwestycyjnego, zwrócił uwagę, że środki finansowe powinny być wykorzystywane szybciej. W roku 1959 np. z powodu nie ukończonej dokumentacji skreślono około 10 min zł. W samej gospodarce komunalnej przepadło 3,5 min zł. Na rok 1960 przewiduje się budowę nowej magistrali, wodociągów, kolektora, a na inwestycje te nie ma również do tej pory dokumentacji. Zespolenie wysiłków nad uporządkowaniem gospodarki miasta jest bardzo słuszne - powiedział w swoim wystąpieniu dyr. Frasunkiewicz (PZB). Łatwiej nam będzie przyjść miastu z pomocą, jeśli znajdziemy oparcie w odpowiedniej uchwale Prezydium Rady Narodowej m. Poznania. Widzę np. możliwość udzielenia miastu pomocy w postaci dostarczenia pewnych gotowych elementów budowlanych. Z uznaniem przyjęto wypowiedź dra M. Kranza z Uniwersytetu im. A. Mickiewicza, w której podkreślił on w imieniu pracowników nauki UAM, że nie uchylają się oni od pomocy naukowej miastu, proszą jednak o skonkretyzowanie potrzeb. Edward Hałas - I sekretarz KM PZPR, członek Prezydium RN m. Poznania, omawiając możliwości znalezienia oszczędności w budujących się zakładach, które część funduszy przeznaczają na przyzakładowe domy kultury (np. "Wiepofana") wskazał, że domy takie są już przeżytkiem i trzeba budować duże domy, nie tyle dla jednego przedsiębiorstwa, ale dla całych dzielnic. W tym celu można by łączyć fundusze różnych zakładów. Sekretarz Prezydium DRN Poznań-Grunwald - ob. Lonc, zwrócił uwagę, że dzielnica liczy 3(fjo wszystkich mieszkańców Poznania, nie posiada zaś dużych zakładów pracy. Ale dzielnicy jest pilnie potrzebna pomoc. Ciągniki z baz remontowych niszczą nawierzchnie ulic, kierownictwa tych baz nie chcą jednak partycypować w remoncie ulic, zastawiając się brakiem podstaw prawnych. Dlatego zdaniem dyskutanta, Prezydium RN m. Poznania powinno wydać odpowiednią uchwałę, która stanowiłaby tę wymaganą powszechnie podstawę. Ostatni dyskutant, ob. Smierzchalski - dyrektor PSS, przypomniał, że przy podziale zysków spółdzielczości pewną część przeznacza się na cele społeczne. Pieniądze są, tylko na walnym zgromadzeniu musi ktoś wystąpić z inicjatywą pomożenia miastu, określając istotne potrzeby miasta. Te same możliwości ma spółdzielczość pracy. Tadeusz Ratajski Nie są to wszystkie głosy w dyskusji, a i przytoczone zawierają zaledwie skrót głównej myśli występującego. Chodziło tylko o naświetlenie atmosfery tego spotkania. A teraz wnioski. Większość poznańskich zakładów pracy nie zamierza uchylać się od świadczeń na rzecz społeczno-komunalnych potrzeb miasta, wręcz przeciwnie, gotowe są łożyć sumy w miarę ich możliwości. Rzecz zasadza się jednak na tym, by czyniły to nie tylko kluczowe, lecz i drobne zakłady, nie tylko przemysł państwowy, lecz także spółdzielczy, j ak również rzemiosło i handel. W toku rozmów i dyskusji wyraźnie wyłoniły się dwie koncepcje. Pierwsza: w oparciu o fundusze pochodzące z zakładów pracy można w bezpośrednim sąsiedztwie fabryk realizować drobniejsze inwestycje, takie jak naprawa ulic, oświetlenie itp., przynoszące bezpośrednie korzyści pracownikom danego zakładu. Jest to oczywiście słuszne. Nadszedł jednak czas by szerzej spojrzeć na ogólne potrzeby miasta, by zdać sobie sprawę z tego, że wspólnymi wielkimi środkami, tak samo jak wspólnym wysiłkiem mózgów i mięśni, zrobimy o wiele więcej. I tutaj druga koncepcja gromadzenia rozproszonych dotąd funduszy poszczególnych zakładów w jeden wspólny, w oparciu o który będzie się można pokusić o realizację dużych inwestycji służących już ogółowi mieszkańców miasta, np. budowy domu kultury, w którym znalazłyby pomieszczenia: teatr, filharmonia i inne placówki kulturalne dla dzieci, młodzieży i starszych. W Poznaniu istnieje konieczność zwiększenia liczby szpitali. Warto WIęC zastanowić się czy i takie inwestycje nie mogłyby być uwzględnione w owej pomocy ze strony zakładów pracy. Jest jeszcze jeden problem. Ponieważ dowolnie podejmowane przez zakłady pracy inwestycje nie zawsze gwarantowałyby pełne wykorzystanie funduszy, trzeba, naszym zdaniem, po pierwsze: w przyszłości przeznaczać więcej pieniędzy na terminowe przygotowanie pełnej dokumentacji technicznej, po drugie: uzgodnić wspólne zamierzenia. Chcemy zaproponować utworzenie niejako listy potrzeb miasta, na które nie ma w tej chwili pieniędzy w budżecie, a istnieje dokumentacja, budulec i uzasadniona potrzeba przyspieszenia wykonania. Zakłady mające zamiar pomóc miastu wybierałyby z przedłożonej sobie "listy" to, co im najbardziej odpowiada i na realizację czego starczy im pieniędzy. Korzyści z takiego rozwiązania sprawy wydają się bezsporne i, co najważniejsze, obustronne. Rok 1960 jest pierwszym rokiem obchodów 1000-lecia Państwa Polskiego i 15 rocznicą wyzwolenia Poznania. Istnieje więc szczególna okazja, by mocno wyrazić swoje przywiązanie do miasta. Przemysł miejscowy może to uczynić, podwajając swoje wysiłki produkcyjne, a te zakłady, które dotychczas nie biorą udziału w rozbudowie urządzeń miejskich, mają okazję włączyć się do grona wsp ółgosp odarzy. "Gazeta Poznańska", z racji I -lecia swego istnienia, przekazała z zarobionych dodatkowym wysiłkiem swych dziennikarzy kilkaset tysięcy złotych na Fundusz Budowy Szkół. W przyszłości natomiast zrobi wszystko, by raz zapoczątkowana także z jej inicjatywy akcja, nie okazała się słomianym ogniem. Tadeusz Ratajski