EUGENIUSZ MORSKI NIEWESOŁE WESELE" " (Uwagi na marginesie dyskusji o "Weselu") Godna podziwu jest żarliwość z jaką ludzie biorą się do dyskutowania. Niekończące się dyskusje na różne możliwe i niemożliwe tematy są nieuniknioną konsekwencją przekonania, że dyskusja jest środkiem, który za pośrednictwem wymiany poglądów może odsłonić jakąś domniemaną prawdę o przedmiocie lub chociażby wyróżnić jako słuszny jeden z tych poglądów. Moim jednak zdaniem dyskusja w najlepszym razie może doprowadzić jedynie do uzgodnienia stosowanej terminologii i pojęć, dlatego też nie należy przeceniać jej znaczenia. W wypadku "Wesela" jednak ujawniła ona pewne zjawiska poboczne, Ukazując w pełni cały humanistyczny chaos będący spuścizną różnego rodzaju sprzecznych ze sobą prądów filozoficznych i kierunków estetycznych, kładących nacisk na odmienne treści i posługujących się odmiennymi metodami wnioskowania - od prób myślenia począwszy i na odczuwaniu skończywszy. Dlatego też nie można się dziwić, że któryś z dyskutantów uważa, że o nowoczesności stanowią worki i trapezy, drugi natomiast (Leszek' Prorok), że aktualne kierunki i prawdy literackie, trzeci (Roman Pollak), że abstrakcja, traktowana oczywiście jako zjawisko świadczące o upadku sztuki. Do tego można jeszcze dodać cytowaną przez Bogdana Danowicza wypowiedź bardziej międzynarodową, a mianowicie prof. Sorbony Claude Bacrisa, który ujrzał nowatorstwo Wyspiańskiego w - "syntetycznym apsychologicznym ujęciu postaci". Można też przytoczyć cytat z Żeromskiego podany na wstępie przez Skołudę, w którym czytamy: "Jedni z tych niezrównanych wodzirejów estetycznych piszą ciepłe, pełne szczerego i serdecznego entuzjazmu, pełne niekłamanej sympatii studia o sobie. .. oraz udowadniają czarne na białym Wyspiańskiemu, jak dalece będąc skądinąd poprawnym polskim patriotą nie znał się na istocie sceniczności, tudzież na walorach ściśle teatralnych". Przytoczona tu wypowiedź świadczy wymownie, że i dawniej w dyskusjach bywało nie lepiej niż obecnie, że podobnie jak dziś eseiści pisali studia o sobie, przy tym posługiwali się frapującą logiką - "będąc patriotą nie znał się na sceniczności", co równa się mniej więcej twierdzeniu, że będąc blondynem znał się na hieroglifach egipskich. Dla dalszej charakterystyki chaosu pojęciowego należy, zwrócić uwagę na marginesie zacytowanej tu wypowiedzi Żeromskiego, na przerost cytatologii, bardzo typowy dla współczesnej eseistyki. Plaga cytatologii jest doskonałym przyczynkiem ilustrującym stan umysłów naszych humanistów. Cytatologia bowiem spełnia podwójną rolę: zastępuje własne myślenie cudzym i stanowi 4 Kronika Miasta Poznania 2 Eugeniusz Morskiuzupełnienie kompleksu imponującego, gdyż świadczy o erudycji cytującego. N amiętność do cytowania ma głębsze podłoże psychologiczne. Wywodzi się ona bezpośrednio ze szkoły scholastycznej, gdzie odwołanie się do autorytetu Arystotelesa stanowiło najwyższy argument. Cała więc psychologia cytatologii jest zaprzeczeniem postępowego myślenia i nowoczesności, o której w różnych wersjach mówiło się w wypowiedziach dyskutantów na temat "Wesela". A właśnie brak zrozumienia mechanizmu nowoczesności zaważył w zdecydowany sposób zarówno na samym pomyśle Byrskiego jak i na przebiegu dyskusji. Bo o cóż właściwie poszło? Triumwirat Byrski, Potworowski i Szeligowski stworzył poznańską inscenizację "Wesela" w oparciu o pseudonowoczesne formalistyczne rekwizyty artystyczne, będące wyrazem abstrakcyjnych tendencji w sztuce współczesnej. Taka inscenizacja stała się solą w oku dla wszystkich tych, którzy w hierarchii rozwoju estetycznego przystanęli na wzorach klasycznych, uważając za dopuszczalne nowatorstwo, na wyrost poza te wzory, najwyżej do granic różnych odmian realizmu. Zaczęli oni odsądzać od czci i wiary zarówno reżysera "Wesela" jak i dekoratora Potworowskiego. Druga natomiast grupa dyskutantów, uważająca abstrakcję i daleko posuniętą umowność koncepcji inscenizacyjnej niemal za syntezę nowoczesności, uważa przedstawienie poznańskie za sukces, za otwartą bramę do eksperymentów na klasykach. Niestety argumentacja jednych jak i drugich, jak należało oczekiwać, niczego nie dowodzi i nie wyjaśnia. I tak prof. Pollak stojący na klasycznych pozycjach akademickich uważa, że "komentarz autorski "Wesela" stanowi istotną, organiczną część dzieła, a wprowadzone do niego zmiany burzą jego jednolitość, log'czna strukturę i prowadzą do zn'eksztalcenia utworu". Uważając tradycyjną inscenizację krakowską za najwierniej oddającą ducha utworu prof. Pollak krytykuje nowatorstwo Byrskiego, uważając je za modny eksperyment pięknoduchów za wszelką cenę goniących za abstrakcją. Na temat poznańskiej inscenizacji pisze: "Między wyglądem zjawa ich słowami są rażące sprzeczności. Jak odgadnąć Stańczyka w portierze hotelowym, jak pogodzić "bomby", "worki" z anglezami? ... jak się w tym przeciętny widz połauie?" Uważa on, że pokazanie " Wesela" w poznańskiej wersji "przynosi więcej szkody niż pożytku". Te same sprawy oglądane z innych pozycji wyglądają inaczej. Zdaniem Misornego "wizja sceniczna Wyspiańskiego nie pomaga współczesnej koncepcji " Wesela", bo artysta tworzył ją na miarę swoich czasów", podczas gdy dzieła na miarę "Wesela" "wykazują zdolności weryfikacyjne wobec przemian czasu i świadomości... W teatrze Byrskiego kostium podporządkowuje się idei spektaklu" . Czytelnik jednakże chce wiedzieć jak ta sprawa wygląda naprawdę? Kto ostatecznie ma rację? Otóż moim zdaniem w opisie i analizie danego zjawiska artystycznego, jak i każdego innego zjawiska, prawda czy relacja w sensie absolutnym, jakim chce ją widzieć czytelnik nie istnieje. Prawda ta w fizyce zależy od układu z jakiego opisujemy zjawisko, a w estetyce reprezentują ją jedynie nawyki psychologiczne, tajemnica których leży w programach szkół artystycznych i poglądach filozoficznych kształtujących gusty i upodobania swych adeptów. Nie może tu być mowy o żadnym uzgodnieniu poglądów, gdyż kategorie o jakich mówimy przeważnie nie leżą w sferze rozumu, lecz tylko emocjonalnej. Nawyki te można jednak wystroić w terminologię nowoczesną. Służą one wówczas za legitymacją intelektualną dla nowoczesnych alchemików słowa. A oto dla smakoszów dania z kuchni tych alchemików. Krytyk teatralny Bogdan Danowicz w poszukiwaniu nowoczesnej interpretacji treści społeczno-ideologicznej "Wesela" cytuje Wiliama Horzycę - «Wesele» ... to przedsionek egzystenejalizmu z dwoma sformułowanymi przez Wyspiańskiego pytaniami. - Czy mamy prawo do czegoś? Czy my mamy jakie prawo żyć?" Właśnie egzystencjalizm jeden z najwsteczniejszych kierunków pod świeżą datą naszego wieku, negujący wszelką celowość, uważający za wyczerpane źródła emocji intelektu, w epoce gdy nauka odsłania przed ludzkością tajemnice materii i kosmosu, przez znaczny odłam współczesnych humanistów uważany jest za objaw twórczego postępu. Dalej z cytowanych przez Danowicza słów Horzycy wynika, że "Wesele" to dramat ogólnoludzki, uniwersalistyczny, uosabiający wegetatywność, pragnienie ciszy i spokoju i przez to wiecznie aktualny.. . Tak oto wyglądają wiecznie aktualne problemy ogólnoludzkie: cisza, wegetacja, egzystencjalizm. Czy naprawdę taka jest psychologia ludzi, którzy budują naszą nowoczesność na miarę międzyplanetarną. Na pewno nie! Wspólczesne nauki ścisłe wtargnęły zuchwale w ślepe uliczki myśli i logiki prowadzące do nikąd. Zaatakowały schematycznie pojęte prawa przyczynowości, a podstawowym pojęciom przestrzeni i czasu nadały nowy sens i znaczenie. Zrelatywizowały one środki ludzkiego poznania i nauczyły odróżniać pytania i problemy sensowne od bezsensownych. Właściwie pojęta nowoczesność to nie stos uranowy, nie odrzutowiec, nie egzystencjalizm, a ta różnica w metodach myślenia jaka dzieli Kopernika od Einsteina. Dlatego właśnie nie ma racji proŁ Pollak rękami i nogami broniąc się przed abstrakcją. Abstrakcja współczesna przybiera zorganizowany charakter. W tej formie obecność jej stwierdzono wszędzie Gony, kwanty, pola grawitacyjne), nie uchroni się przed mą również sztuka. Nie mają jednak również racji zwolennicy eksperymentu Byrskiego, który wyrwał myśli Wyspiańskiego z konwencji jego epoki i ukazał ja na tle formalistycznej symboliki nowoczesno;ci. Chodzi tu o to, że abstrakcja, której odpowiednikami w świecie zjawisk duchowych są: skojarzenia, czynności pomyłkowe, odruchy warunkowe itd. podlega ściśle określonym prawom. Prawa te jak dotąd zostały z grubsza określone, biorąc rzecz chronologicznie przez freudyzm, odkrycia Pawłowa, zoopsychologię i naukę o tropizmach. Nauki humanistyczne jak dotąd nie chciały czy nie mogły wyciągnąć z praw tych wniosków i dlatego właśnie abstrakcyjne kierunki w sztuce współczesnej są niekomunikatywne i moim zdaniem w istocie swej stanowią nieporozumienie. Na tle fałszywie pojętej nowoczesności, również niewątpliwie postępowa spułeczno-ideologiczna analiza dzieła sztuki, przybiera dziwaczną postać Wspomniany już Danowicz zapewnia, że "Wesele" "należy uważać za socjologiczną diagnozę naszych czasów", a w innej swojej pracy drukowanej w "Nowej Kulturze" łączy nawet propagandowo przedstawienie poznańskie z III Zjazdem. Jestem jednak przekonany (wbrew Łempickiej), że Czepiec nie jest kułakiem w dzisiejszym zrozumieniu tego słowa, a to chociażby ze względu na dystans czasowy zmieniający charakter walki klasowej. 4* Eugeniusz Morski W uzupełnieniu moich uwag na temat dyskusji o "Weselu", chciałbym jeszcze wspomnieć o recenzji Bogusława Koguta zamieszczonej w "Głosie Pracy". W recenzji tej Kogut dochodzi mniej więcej do wniosku, że "Wesele" pozbawione folklorystyczno-festynowej oprawy nie rozprasza uwagi widza na efekty wizualne i zmusza go do myślenia. Znając opieszałość w myśleniu charakterystyczną dla naszych czasów uważam stanowisko Koguta także za całkiem usprawiedliwione. Eugeniusz Morski