SESJA M. R. N. POŚWIĘCONA POMNIKOWI ADAMA MICKIEWICZA W POZNANIU Dnia 8 stycznia 1957 r. odbyła się sesja. MRN iv Poznaniu poświęcona sprawie pomnika Adama Mickiewicza. Podajemy tu przemówienia wygłoszone na Sesji oraz uchwałę Rady. < Redakcja KAZIMIERZ ULATOWSKI Wysoka Rado! Stanowisko Towarzystwa Miłośników m. Poznania, które reprezentuję, w sprawie rekonstrukcji dawnego pomnika Adama Mickiewicza, jest dostatecznie znane, tak samo moje stanowisko osobiste, nie chcę więc rozwijać na nowo spornej dyskusji, a ograniczę się do wypowiedzenia myśli, które nasuwają mi się na tle ostatnio wytworzonej sytuacji. Mianowicie grupa zwolenników pomnika, odznaczonego I nagrodą na drugim konkursie, proponuje obecnie odczepienie się od placu Wolności, jako miejsca pod pomnik i przeniesienie go na teren między zamkiem krzyżackim a Uniwersytetem. Jak wynika z odczytanego wniosku Komisji Kultury przy Prezydium MRN, i w Prezydium przyjęła się ta propozycja. Takie postawienie sprawy stworzyło nowe, bardzo poważne komplikacje. Pragnę mówić rzeczowo, unikając jakichkolwiek zadrażnień polemicznych. Będę mówił o faktach. W roku 1954 po uprzednich enuncjacjach w prasie nawołujących do rekonstrukcji dawnego pomnika, motywowanych nieudanym konkursem I-szym, Tow. Miłośników m. Poznania wygotowało na życzenie Przewodniczącego P. MRN memoriał, wyrażający obszernie umotywowaną prośbę o zaniechanie ogłoszenia nowego konkursu, a raczej rekonstruowanie dawnego pomnika dłuta Oleszczyńskiego. Memoriał ten był opublikowany w Głosie Wielkopolskim i Expressie Poznańskim. W tym też czasie odbyło się zebranie zwołane przez Prezydium MRN przy współudziale Delegatów Ministerstwa profesorów Płoskiego i Szymborskiego. Proszeni byli reprezentanci Związku Plastyków, którzy nie przyszli, Stów. Architektów (SARP) oraz Towarzystwo Miłośników m. Poznania. Wniosek Tow. Miłośników m. Poznania popierali Delegaci Ministerstwa, którzy wyraźnie przestrzegali przed ogłoszeniem konkursu na nowy pomnik. U chwalono wówczas rekonstrukcję w miarę istniejących możliwości z przesłanek fotograficznych. Komisja Kultury i Sztuki W. R. N. krótko później wobec oświadczenia reprezentanta SARP, że Obyw. premier wyraził zgodę na w/w uchwałę, uchwaliła prawie jednogłośnie - przy wstrzymaniu się od głosu jednego z obecnych - wykonanie rekonstrukcji. Miejska Komisja Planowania Gospodarczego ustaliła terminy kolejności p.rac realizujących w ciągu r. 1955. Wszystkie te postanowienia o g ł o s z o n e b y ł y w p r a s i e. Towarzystwo nasze wówczas zgodziło się na proponowane przez Prezydium MRN usytuowanie pomnika na placu Wolności - kompromisowo, wobec zapewnienia rekonstrukcji. Z tego stanu rzeczy niezadowoleni byli plastycy poznańscy, którzy w ministerstwie i głównym komitecie obchodu postarali się o przekreślenie ugody poznańskiej. Objawiło się to - na posiedzeniu zwołanym przez Prez. MRN, na którym Ob. Pański jako reprezentant Ministerstwa Kultury i Sztuki usiłował przekonać obecnych, że zamiast rekonstrukcji lepiej będzie ogłosić nowy konkurs. Liczba obecnych była pokaźna, ale a n i j e d e n g ł o s nie wyraził zgody na przedstawienie Ob. Pańskiemu, przeciwnie w s z y s c y Kronikao b e c n i zdecydowanie z wal c z a l i jego stanowisko. Wówczas Ob. Pański nie .. uzyskać aprobaty zebranych zapowiedział, że w warunkach konkursu zamieści się warunek, by kcnkursanci w uwzględnieniu postawy społeczeństwa poznańskiego w projektach swoich dążyli do możliwie wiernego nawiązania do pomnika dawnego. N atomiast uchwały ani rezolucji żadnej nie spisano ani nie powzięto. Obietnica Ob. Pańskiego okazała się pustym dźwiękiem, albowiem wbrew tej obietnicy odnośny passus w warunkach konkursowych brzmiał: "Ze strony społeczeństwa poznańskiego wysuwane jest życzenie, aby projekt pomnika nawiązywał do postaci starego pomnika, zniszczonego w czasie okupacji faszystowskiej. Podjęcie próby nawiązania uwzględniającego zmianę sytuacji jest dopuszczalne, jednak nie stanowi obowiązującego warunku. W ten sposób życzenie społeczeństwa uznane dokumentarnie w warunkach konkursu, równocześnie zostało storpedowane, bo ani jeden z konkursantów życzenia tego nie uwzględnił - a dzisiaj usiłuje się, bagatelizując położone pod wzwyż wymienionym memoriałem naszym podpisy licznych zrzeszeń reprezentujących społeczeństwo, zaprzeczyć w ogóle istnieniu jakiegoś zainteresowania społeczeństwa sprawą pomnika. W terminarzu Sądu Konkursowego czytamy, że przed ustaleniem nagród przez Jury, w czasie wystawy, nastąpi "otwarcie skrzynki ankiet i przygotowanie wniosków dla Sądu Konkursowego". Zdawało się, że wobec powyższego jednak społeczeństwo poznańskie dojdzie do głosu. Nic z tego. W dniu 11. XI. 1955 r. odbyło się w Warszawie posiedzenie Sądu Konkursowego, na które nie wszystkich członków Sądu zaproszono, a na którym ową skrzynkę ankiet, ostatnią możliwość uwzględnienia życzeń społeczeństwa, zlikwidowano. To są wszystko niezaprzeczalne fakty. Konkurs II odbył się, lecz wynik jego u społeczeństwa entuzjazmu nie wywołał, co się okazało na publicznym zebraniu w hallu Muzeum Narodowego, w dniu 3 grudnia 1955 r. Przy głosowaniu mniejszość zwolenników konkursu była tak widoczna, że przewodniczący zrezygnował z liczenia głosów. Znalazło to swój wyraz w notatce Głosu Wielkopolskiego z 5. 12. 1955 r. oraz w artykułach Expressu Poznańskiego w miesiąc później 3 i 4 stycznia 1956 r. W dniu 16 stycznia 1956 r. Klub pracowników nauki U. P. zaprosił mnie na zebranie, bym zreferował sprawę pomnika - po referacie moim jednogłośnie - pomimo, że właśnie na tym zebraniu ogłoszono wiadomość o zamianowaniu U. P. - U. A. M. - uznano, że należy dążyć do wykonania rekonstrukcji dawnego pomnika w dawnym miejscu i upoważniono Tow. Miłośników m. Poznania do wszczęcia odpowiedniej akcji. Cośmy uczynili, zredagowawszy odnośny adres do premiera Ob. Cyrankiewicza, i wciągu lutego zebraliśmy podpisy wśród społeczeństwa o czym już powiedział prezes Ignacy Kaczmarek. Tyle co do historii sprawy pomnika i konkursu. Obecnie, skoro Komisja Kultury przy Prezydium MRN proponuje przeniesienie nagrodzonego pomnika na inne miejsce, na pusty teren między Zamkiem a Uniwersytetem, sprawa skomplikowała się poważnie. W tej chwili oddaję głos architektowi Leonardowi Tomaszewskiemu, członkowi Sądu Konkursowego, który w Przeglądzie Kulturalnym, organie Ministra Kultury i Sztuki, napisał obszerne sprawozdanie z konkursu, w którym, o ile chodzi o teren wymieniony, mówi: W roku 1947 odbył się w Poznaniu konkurs otwarty na pomnik Mickiewicza, który proponowano wtedy ustawić na tle zieleni ciągnącej się w kierunku Opery, pomiędzy Zamkiem (spełniającym obecnie rolę Ratusza), a gmachem auli uniwersyteckiej. Właśnie taka sytuacja była przyczyną ograniczonego powodzenia ówczesnego konkursu: niewielki pomnik ginąłby na rozległej połaci placu i skweru. Mistrz Dunikowski starał się wyciągnąć konsekwencje z tej sytuacji, nadsyłając koncepcję pomnika - olbrzyma, o skali niemal zbliżającej się do pobliskiej wieży zamkowej. Pierwszą nagrodę na ówczesnym konkursie uzyskała praca prof. Strynkiewicza, drugą - prof. Horno-Popławskiego. A dalej pisze ob. Tomaszewski: "Konkurs obecny przewidywał wzniesienie pomnika na Placu Wolności. Wynikało to m. i. z odbudowy przy tym placu zabytkowej Biblioteki Raczyńskich". Chwaląc projekt nagrodzony, p. Tomaszewski specjalnie podkreśla, że "posąg świetnie harmonizuje z lekką kolumnadą biblioteki". Czy to słuszne czy nie, o to w tej chwili nie chodzi, lecz zwrot podkreśla ponownie, że proj ektowano ten posąg na tle Biblioteki, czego zresztą wymagają warunki konkursu, gdzie napisano: projektując bryłę pomnika należy mieć na uwadze dużej klasy zabytek, jakim jest odbudowana Biblioteka Raczyńskich". Pytam się wobec tego, czy jest dopuszczalne, by pomnik projektowany na tle Biblioteki Raczyńskich z narzuconym obowiązkiem osiągnięcia harmonii z jej architekturą, beztrosko przenosić gdzie indziej, na tło zupełnie odmiennej architektury, i to dokąd -. na teren, który stał się główną przyczyną niepowodzenia pierwszego konkursu, jak to oprócz mnie stwierdza kol. Tomaszewski? Mnie się wydaje, że nie. Ponadto przypomnieć wypada, że reprezentanci ministerstwa prof. Płoski i Szymborski bardzo stanowczo odrzucili teren ów, jako miejsce dla pomnika, i to nie tyiko z powodu trudności sytuacyjnych, ale i z tego względu, że tam Mickiewicz będzie stał w otoczeniu wybitnie niemieckiej architektury, której niemieckość była specjalnie tutaj potrzebna, by nią przypieczętować na wieki, że Poznań jest i będzie miastem niemieckim. Tam więc Mickiewicza stawiać nie wolno! A pomysł, że należy postawić pomnik Mickiewicza przed Uniwersytetem imienia Adama Mickiewicza, to pomysł czysto literacki, a pomnik to nie literatura, a raczej dzieło, w którego stworzeniu bierze udział urbanistyka, architektura i plastyka. J eżeli więc koniecznie na tym miejscu ma się postawić pomnik Mickiewicza - to przede wszystkim należy zastosować nową urbanistykę i nową architekturę i nową rzeźbę - czyli inaczej mówiąc należałoby ściśle biorąc ogłosić trzeci konkurs! Przecież inicjatorzy przeniesienia pomnika na to miejsce sami odczepili się od konkursu drugiego i konkurs ten przekreślili. Pan Leonard Tomaszewski powiada, że w trakcie dyskusji zarzucono brak podobieństwa twarzy Mickiewicza - wyraża to w formie bardzo oględnej i ostrożnej; powiada, że w dyskusji zarzucono, iż "głowa Mickiewicza nieco odbiega od "podobieństwa" w konwencjonalnym jej pojęciu oraz, że wysmukła postać, nieco stylizowana, posiada wyraz niedostatecznie męski. Jest możliwe, iż zarzuty te są częściowo słuszne". Oględniej jako członek Jury, który za I-szą nagrodą nie tylko głosował, ale i przemawiał, pan Tomaszewski wyrazić się nie mógł. Osobiście najwyraźniej wstrzymuję się od krytyki, wypowiedziałem ją na posiedzeniu Jury - ale mogę wyjaśnić, że Romuald Gutt, jeden z największych architektów polskich, któremu nikt nie odważy się odmówić znawstwa, Romuald Gutt, na widok tego posągu powiedział do mnie z jakimś widocznym w oczach zdziwieniem: "przecież C li l e Mickiewicz!" - i bardzo posmutniał. I właśnie ten gam osąd, ten brak podobieństwa, a wcale nie "w konwencjonalnym ujęciu" wypowiadali głośno ci wszyscy Poznańczycy, którzy tłumnie przez cały miesiąc na wystawę konkursową chadzali. Jakiż wobec tego wniosek ma stawić Tow. Miłośników m. Poznania? Przecież wobec przesunięcia pomnika na miejsce pierwszego konkursu, można chyba postawić absurdalną alternatywę: albo stary pomnik, albo trzeci konkurs! Ale to byłby naprawdę absurd. Dlatego opowiadamy się konkretnie za reprodukcją dawnego pomnika dłuta Oleszczyńskietjo. Nie będę powtarzał wszystkich argumentów natury emocjonalnej, które tylokrotnie głosiłem, ostatnio przed kilku dniami w radio. Wiecznie powtarzany przez zwolenników nowego pomnika motyw, że według fotografii nie da się sporządzić dokładnej rekonstrukcji, dla mnie zupełnie upada i nie uważam, że potrzeba dyskutować o tym. Znam się na tym dostatecznie, a ponadto rozmawiałem Kronika o tym z licznymi plastykami, stojącymi z dala od walki o pomnik, a wszyscy mi przyznali rację. Więc na ten temat mówić już nie będę, ktobykolwiek tę sprawę poruszył, gdyż szkoda na to czasu. r Przypomnę raczej sprawę pomnika Chopina w Warszawie. Jakże się to stało, że po dwóch konkursach na nowy pomnik wrócono do dawnego pomnika dłuta Szymanowskiego, który dla Warszawy wcale nie przedstawiał tej wartości, jaką miał dla Poznania Mickiewicz dłuta Oleszczyńskiego? Dlaczego, co było dobre w Warszawie, ma być niedobre w Poznaniu? » Jeden motyw jeszcze pragnę poruszyć: koszty budowy pomnika, które ma pokryć społeczeństwo poznańskie, jedna przyczyna więcej, by społeczeństwo decydowało! Otóż wiem na podstawie aproksymatywnego obliczenia fachowca, że stary pomnik odlany w brązie - oczywiście bez dodanych figur Marcinkowskiego, których nie proponujemy -. na starym miejscu włącznie z kosztami budowy kamiennej podstawy i remontu schodów, kosztować będzie około siedemset do ośmiuset tysięcy złotych, a jeżeli staćby miał na innym miejscu, to z dodaniem choćby nawet dwustu tysięcy na uwarunkowaną nowym otoczeniem architekturę, kosztować może najwyżej do miliona złotych. A nowy pomnik? Nie wiadomo, bo przecież nie wiemy jeszcze jaki będzie! Ale jeżeli posąg otrzyma wysokość podwójną w stosunku do dawnego, bryla będzie osiem razy od niego większa. A co będzie kosztowała adaptacja terenu, stworzenie z nieforemnej postaci regularnego placu zastosowanego do pomnika -. co będzie kosztował cokół i architektonika? Komisja Kultury z optymizmem obwieszcza: oto już urbaniści zapowiadają, że "da się zrobić plac odpowiedni", ale - jakim kosztem? "Pomnik powinien być drogi!" - ktoś powiedział, ale dlaczego koniecznie drogi, dlaczego nie oszczędny? N agrodzone pomniki z II konkursu mogą znaleźć miejsce w miastach, które nie mają tradycji mickiewiczowskiej, w Gdańsku, Bydgoszczy, gdziekolwiek, ale nie w Poznaniu, który ukochał swój pomnik dłuta Oleszczyńskiego! Ale czy stary pomnik na starym miejscu? Jest wielu zwolenników starego pomnika, którzy chcieliby go widzieć gdzie indziej. Jeżeli zaczniemy dyskutować nad wyborem nowego miejsca, dojdziemy do wyniku, że Poznań w swej obecnej konfiguracji urbanistycznej nie ma miejsc na pomniki - słyszę, że dwie kamienice poniżej miejsca gdzie stał pomnik, mają być zniesione, by stworzyć zieleniec, w takim razie pomnik od strony PI. Wiosny Ludów będzie z daleka widoczny - ale to dopiero może się stać, gdy będziemy mieli nadmiar mieszkań, może za 10, może za dwadzieścia lat - toć pomniki buduje się nie dla jednego pokolenia ale dla wieków! Przy dzisiejszym stanie miasta trudno decydować; nasza urbanistyka jeszcze fermentuje; ale po różnych planowanych przemianach urbanistycznych będziemy chyba mogli stworzyć miejsca nd pomniki. Dlatego proponujemy: Chwilowo dawny pomnik na dawnym miejscu, aż przyjdzie czas gdy stworzymy dla niego inne miejsce, już nie my, a dzieci nasze! Dla nas zresztą ten dawny pomnik na dawnym miejscu będzie stałym przypominaniem minionych dni klęski i radości zmartwychwstania. A nowy pomnik na innym miejscu, choćby był najpiękniejszy , będzie budzić niezatarte uczucie żalu za tym 00było, i czego już nie ma, cośmy ukochali i co nam zniszczył wróg! ZDZISŁAW KĘPIŃSKI Wysoka Rado! Stoimy nie tylko wobec zagadnienia pomnika Adama Mickiewicza. Stoimy także w obliczu idei wielkiego Wieszcza. Jeśli zechcemy sobie uświadomić jej najgłębsze treści, łatwiej nam może przyjdzie rozstrzygnąć czy należy wznieść Mu pomnik w Poznaniu i gdzie ewentualnie należy go postawić. N ajgłębsza idea Adama Mickiewicza składa się z dwu elementów nierozłącznych, z dwóch idei, które były dla Niego nierozerwalne. O jednej z nich mówiliśmy wiele, bardzo wiele mówiliśmy w ciągu dwunastolecia Polski Ludowej. Tą, którą akcentowaliśmy tak silnie jest idea postępu i sprawiedliwości, miłości ludu i idea budowy nowego, wspanialszego świata wyrażona w płomiennych strofach Ody do Młodości. Podkreślaliśmy ją słusznie bo bywała dawniej często przemilczana. Ale mniej mówiliśmy w tych czasach o drugiej idei mickiewiczowskiej, o tej, która przez sto lat była naczelną ideą narodu, i dla której wielki poeta został uznany za Wieszcza tego narodu. Jest nią idea niepodległości narodu i suwerenności jego państwowego bytu. W tej chwili przywróciliśmy je całą wspaniałą godność. Jeżeli wielki Wieszcz wyrażał dążenia i pragnienia pokoleń Polaków, to przecież nigdy jego najwyższe ideały .postępu, sprawiedliwości i niepodległości, które widział i traktował jako nierozłączne i nierozerwalne, nigdy nie były tak bezpośrednio aktualne i tak bezpośrednio w całości swego zespołu wcielane w życie narodu, jak dzieje się to obecnie, gdy realizujemy budowę sprawiedliwego ustroju dla postępu narodu i odbudowujemy suwerenność państwa. I chcę tu zapytać, czy jest w Polsce miasto, które miałoby w dzisiejszej chwili lepszy i głębszy tytuł do wzniesienia pomnika Adama Mickiewicza jako pomnika idei postępu i niepodległości, niż Poznań? Czyż mamy jakiś powód żeby ukrywać i przemilczeć fakt, że pierwszy kategoryczny wstrząs, jakiego doznał skostniały, paraliżujący nas system, dokonał się właśnie w na. szym mieście i że on tu był kamieniem węgielnym wielkiej budowy VIII Plenum. Historia to już odnotowała w całym świecie. Pora abyśmy ten nasz wkład tak doniosiy, a tak bolesnym osiągnięty trudem, uwiecznili w naszym mieście. Pomnik Adama Mickiewicza, największego w narodzie wyraziciela tych idei postępu i niepodległości, które wypisane były w sercach ludu poznańskiego, w dniu jego wielkiej decyzji, musi stanąć w naszym mieście jako potwierdzenie historii żywej w brązie i kamieniu. Wysoka Rado! Czyż nie staje się teraz jasne, gdzie powinien stanąć ów pomnik - powiem wprost -. gdzie on sam stanie? Stanie on - sam stanie - tam, gdzie staje zawsze lud Poznania gdy poczuje, że oto nadeszła godzina, w której trzeba Mu się zebrać w całej swej masie, nie ogląda się na oficjalne zapowiedzi i nie potrzebuje, aby mu wskazywano miejsce, gdzie ma się zgromadzić. Wiedziony jakimś niezawodnie działającym i powszechnym instynktem idzie on zawsze na to samo miejsce - na plac w pośrodku miasta - między Uniwersytetem Adama Mickiewicza położonym i między.Ratuszem miejskim - siedzibą Rady Narodowej, która właśnie oto przed chwilą nadała temu placowi nazwę Placu Adama Mickiewicza. Wysoka Rado! Wraz z masami Obywateli naszego grodu stwierdzam z głęboką satysfakcją, że podejmując swą uchwałę, Rada poszła za tym samym instynktem, który wiedzie nasze masy i uczciła nie tylko Wieszcza, ale uczciła także Wielkim Imieniem miejsce, na którym gromadzi się naród, którego nierozerwalną częścią jest społeczeństwo Poznania. W ten sposób rozumieć można, że naród, i jego Wieszcz, których idee tak całkowicie są wspólne, rozstrzygają wybór miejsca pod pomnik. Czy miejsce to nadaje się pod pomnik? Niepotrzebnie trudzilibyśmy się roztrząsaniem uwag na ten temat, jakie mogą wypowiadać czy to laicy czy fachowcy. Najlepszym sądzę fachowcem od właściwości i zalet tego miejsca jest ono samo · - sam plac. I plac ten mówi nam jasno, że już dwukrotnie rodził on pomniki, o bardzo różnej treści, o różnych formach, ale rodził je nieuchronnie na tym samym miejscu. Rodził przy tym zawsze pomniki, które były nawyższymi symbolami w rozumieniu swych fundatorów. Zaborcy pruscy postawili tu ongiś pomnik Bismarcka, symbol pruskiej zaborczości i panowania nad ludami. Potem w latach międzywojennych stanął tu pomnik Chrystusa, największy z poznańskich dawnych pomników. I jestem głęboko przekonany, że cokolwiek byśmy myśleli i wymyślili w sprawie miejsca pod pomniki w Poznaniu, ten plac zrodzi ze swego łona pomnik, bo taki jest już geniusz tego miejsca. Kronika Ale pomnik Wieszczowi tutaj postawiony, byłby zarazem pomnikiem wznIesIonym Ludowi Poznania, naszemu społeczeństwu, jakim nie będzie żaden inny, ani nie byłby pomnik Adama na innym miejscu. Poznań miał już pomnik Mickiewicza. Dlatego też jest rzeczą naturalną, że wielu spośród nas zastanawia się nad tym, czy do niego w jakiś sposób nie powrócić. Chcę tu podkreślić, że jest to niestety niemożliwe. Jest to niemożliwe z różnych względów, między innymi z takich, o których tutaj, na forum Wysokiej Rady nie mówiono. Otóż ze względów technicznych jest to niemożliwe, albowiem jak wiedzą wszyscy urbaniści i jak mogą potwierdzić obecni tu kierownicy miejskich władz urbanistyczno-budowlanych, ob. ob. inż. Dietz dArma i inż. Płończak, na odcinku ulicy Świętego Marcina przy kościele i dawnym miejscu pomnika, powstanie już w niedalekiej przyszłości, ale powstanie na pewno, jeden z najtrudniejszych do rozplatania i jeden z najciaśniejszych węzłów komunikacyjnych. Wiadomo powszechnie, że w związku z tym rozważa się od lat możliwość głębokiego wykopu wzdłuż ulicy św. Marcina od Ratajczaka do placu Wiosny Ludów, tak, że ulica św. Marcina przechodziłaby dołem pod mostem wzniesionym dla płynnego przebiegu nowej arterii ppłnoc-południe, idącej przez Aleje Marcinkowskiego i dalej przez przebudowane Piekary. Kto zdecyduje się w takich warunkach rzucić miliony złotych i wysiłek artystów i organizatorów aby ustawić pomnik, z którego przy obniżonym poziomie ulicy nie byłoby widać nawet czubka szlachetnej głowy? Z punktu widzenia artystycznego, powtórzenie wierne dawnego pomnika jest przedsięwzięciem równie niemożliwym, a przy tym wręcz odrażającym. Pomnik nie jest płaskim obrazkiem, który można skopiować z fotografii. Pomnik, jak każda rzeźba pełnoprzestrzenna, posiada tysiąc widoków, posiada te widoki z wszystkich stron. Czy my znamy te wyglądy dawnego pomnika - czy znamy je dostatecznie - ze wszystkich stron? Nie - nie znamy ich. Kopia z fotografii niedostatecznie wielostronnych mogłaby tylko wprowadzić w błąd co do wyglądu dawnego pomnika, większość bowiem jego form trzebaby wyssać z palca. Co gorsza - powiedzieć to trzeba otwarcie -. kopia jest czymś tak marnym, tak błahym, tak mówiąc po staropolsku - nikczemnym, że byłaby nie uczczeniem, ale obrazą dla Wieszcza, który był przecież i do dziś pozostaje największym artystą polskim, właśnie artystą. Żaden wybitny artysta nie podjąłby się wykonania takiego zadania i nie było jeszcze wypadku w historii ani w żadnym poważnym centrum świata, aby wykonano podobnie płaskie i niesmaczne przedsięwzięcie. Odbudowuje się czasem pomniki uszkodzone, zlepia się je z fragmentów rozbitych, ale nigdzie jeszcze nie wzniesiono powtórnie pomnika - takiego pomnika - z fotografii. Nie sądzę, aby ambitny Poznań mógł się stać widownią takiego odrzucanego przez cały świat eksperymentu. Mickiewiczowi, który jest najwspanialszym wyrazicielem twórczych sił artystycznych narodu polskiego, można wznieść tylko pomnik godny, będący wyrazem najlepszych sił twórczych naszego środowiska albo całego polskiego środowiska artystycznego w naszych czasach. Byłoby to obelgą dla wszystkich artystów w Polsce. Odrzucam taką możliwość wierząc w zmysł rzetelności obywatelskiej poznaniaków. Uczcijmy mfejsce po dawnym pomniku tablicą pamiątkową. Trzeba to zrobić koniecznie. Ale pamiętajmy, że to miejsce, w którym nawet dziś nie zgromadzilibyśmy więcej jak kilkaset osób, było ongiś dlatego wybrane, że pruski zaborca żadnego naprawdę publicznego miejsca oddać na polski pomnik ani myślał. Dlatego stanąć on musiał wówczas w zakątku, niemal że w podwórzu probostwa św. Marcina. Dziś może i musi stanąć w najbardziej publicznym i uroczystym miejscu naszego grodu. Jesteśmy w tej chwili w naszym mieście silnym ośrodkiem rzeźbiarskim. Jeżeli w pewnych, niestety zbyt licznych dziedzinach kultury podupadliśmy w ciągu lat ostatnich, to w rzeźbie utrzymaliśmy wysoki poziom i dużą grupę wartościowych artystów. Wśród nich - laureat ostatniego konkursu na pomnik Mickiewicza prof. Bazyli Woytowicz należy do czołowej grupy rzeźbiarzy polskich w chwili obecnej. Jeżeli konkurs potwierdził jego koncepcję, możemy z pełnym zaufaniem oddać w jego ręce realizację, zgodnie z dobrymi obyczajami. Możemy zresztą podyskutować jeszcze trochę z autorem na temat pewnych szczegółów, zwłaszcza wobec zaprojektowania obecnie nowego miejsca pod pomnik. Mając za sobą dwa ogólnopolskie konkursy, mając wybitnego rzeźbiarza, należącego bezspornie do najlepszych dziś w naszym kraju, mając Plac Adama Mickiewicza przed U niwersytetem Adama Mickiewicza, możemy ze spokojem wznosić pomnik. Jeżeli przy tym stwierdzamy, że pomnik Wieszcza N iepodległej i dążącej do postępu Ojczyzny łączy się w naszych uczuciach z tym miejscem, na którym lud Poznania dawał wielokrotnie wyraz najbardziej masowy swoich uczuć patriotycznych, jeżeli łączy się ów pomnik ideą swoją z ideami tych mas społeczeństwa Poznania, które właśnie na tym placu dokonały wystąpienia, które stało się zwrotnym punktem w całych dziejach narodu polskiego, czasów najnowszych, to możemy powiedzieć, że mamy wręcz obowiązek uczcić jednocześnie i jednym symbolicznym aktem ten historyczny wielki dzień Poznania, jego ideę i Wieszcza, który tę ideę wciela od stu lat w całe dzieje narodu. Pomnik Adama Mickiewicza na placu, na którym w ważnych historycznych momentach zbiera się cały Poznań, będzie czymś więcej niż posągiem Poety. Będzie wcieleniem w materię upamiętniającą, największych i najgłębszych idei wielkiego Wieszcza uwiecznionych dla potomności na miejscu, w którym potwierdził On, że jest nadal i będzie prawdziwym drogowskazem narodu polskiego. Toteż niechże stanie tu, gdzie Poznań stanął na czele N arodu, w przełomowym dniu naszych czasów. IGNACY KACZMAREK W okresie międzywojennym oraz w latach 1945-1950 współpracowałem przy tworzeniu pomników dla historii i tradycji Poznania - historii również Wielkopolski -. w upamiętnieniu jej w nazwach ulic, placów, parków i dzielnic. Poznań mógł się poszczycić, że miał najlepiej uporządkowane nazwy ulic i najpiękniejsze tabliczki - pomniczki. Po moim przymusowym odejściu ze służby miejskiej, popsuto trochę ten porządek. Dzisiaj, w sprawie tak ważkiej dla tradycji stolicy Wielkopolski - pragnę zaapelować o poparcie opinii społeczeństwa poznańskiego, które życzy sobie odtworzenia zniszczonego pomnika Trybuna Ludu. Z Poznaniem jestem związany osobiście przez całe życie. Zniszczony pomnik był dla nas, uczących się literatury polskiej w tajnych kółkach młodzieżowych, widomym symbolem buntu przeciw uciskowi pruskiemu. Tylko wielkie umiłowanie chlubnych tradycji naszego miasta, skłoniło Zarząd Towarzystwa Miłośników Miasta Poznania o podjęcie starań o rekonstrukcję pomnika Adama Mickiewicza w Poznaniu już w roku 1950. Będąc początkowo odosobnieni w tej akcji - były nawet głosy, że się narażamy możnym tego świata - stopniowo zdobywaliśmy poparcie. Pierwszy sprecyzowany wniosek Towarzystwa Miłośników m. Poznania, by odtworzony pomnik zlokalizować na zielonych terenach placu Wiosny Ludów, znalazł już oddźwięk na lamach Głosu Wielkopolskiego i Expressu Poznańskiego. Później delegaci T. M. M. P. usłyszeli z ust Przewodniczącego Prezydium M. R. N. "że jest tego samego zdania co Zarząd T. M. M. P." a z ust I Sekretarza K. W. P. Z. P. R, "że osobiście wypowiada się za starym pomnikiem" . · Na naradach w Wojewódzkiej Komisji Kultury i Miejskiej Komisji Planowania Gospodarczego uzgodniono już terminy wykonawcze na prace rekonstrukcyjne i usta 13 Kronika Miasta poznania Kronikałono zespoły artystyczne (plastyczne), aż tu nagle... wybuchł nowy, ograniczony konkurs. Konkurs rozstrzygnięto, lecz już na pierwszym zebraniu dyskusyjnym w Muzeum N arodowym odezwały się głosy: "my chcemy mieć nasz stary pomnik". Z upoważnienia Z. O. Z. profesorów Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza, zapoczątkował Zarząd T. M. M. P. akcję celem odtworzenia zburzonego pomnika na dawnym miejscu. Wniosek skierowany do Prezesa Rady Ministrów podpisali wybitni naukowcy, Rektor Uniwersytetu, Miejski Komitet Frontu Narodowego, Z. B. o W. i D., Związek Kompozytorów, Z. P. Z. S. i 1., N. O. T., P. T. E., Z. O. Z. Politechniki Poznańskiej, Rada Zakładowa P. P. F., T-wo "Harmonia", Związek Cechów, uczestnicy demonstracji wolnościowych i inne mniejsze organizacje. Uzasadnienie streszczało się do dwóch punktów: i. Wynik konkursu nie zadowolił społeczeństwa poznańskiego. II. Odtworzenie dawnego pomnika zmniejszy koszty budowy o ok. 6 milionów złotych. Odpis wniosku przesłano równocześnie do Prezydium W. R. 'N. i M. R. N. Jawna i zdecydowana akcja T. M. M. P. napotkała na sprzeciw ze strony części plastyków, historyków sztuki i młodych architektów. Wytaczano takie argumenty: I. Tylko fachowcy mogą decydować o tym zagadnieniu. II. Nie wolno krytykować orzeczenia Jury. N ależy z naciskiem wyjaśnić" że twórczość artystyczna podlegała i podlega zawsze ocenie krytycznej ludności. Przypomnę choćby o trzech konkursach na pomnik Adama Mickiewicza w Krakowie: Trzy orzeczenia Jury z roku 1881, 1884 i 1888, ostra krytyka; po 6-ciu latach odsłonięcie pomnika" poczym zdjęcie go z cokołu pod naciskiem opinii społecznej, przerabiany dalsze lata, aby nareszcie ustawić go w r. 1898 na Rynku Krakowskim. Nie chcąc nadużywać czasu członków Wysokiej Rady, nie przytaczam dalszych przykładów na omylność fachowców - artystów. Chcę jeszcze tylko przytoczyć w skrócie dziwne posunięcia artystów - fachowców w poznańskim zagadnieniu. W roku 1948 po rozstrzygnięciu pierwszego konkursu, TMMP. nie zajęło krytycznego stanowiska. Nagrody wypłacono, a Komitet, na którego czele stał dyrektor Muzeum Wielkopolskiego, nie zatroszczył się o realizację nagrodzonego projektu Franciszka Strynkiewicza (rektora Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie). Wiadomo, że lokalizacja pomnika była w r. 1948 przed Uniwersytetem. Decydowali wtenczas tylko fachowcy i pozwolili na rozwiązanie Komitetu oraz na zamarcie całej sprawy. Po rozstrzygnięciu II konkursu, zaatakowali niektórzy fachowcy TMMP., za ocenę ujemną i za zastrzeżenia do' realizacji projektu, nagrodzonego a niedługo inny fachowiec, ciskający gromy na TMMP., oświadczył, że nie może sobie wyobrazić pomnika Adama Mickiewicza według projektu wyróżnionego I nagrodą na placu przed Biblioteką Raczyńskich i ... zaproponował przenieść go na miejsce między Uniwersytetem a N owym Ratuszem - czyli nawrót do lokalizacji z r. 1948. Kończę apelem: Kto chce i by w Poznaniu stanął niedługo pomnik Adama Mickiewicza, ten powinien wypowiedzieć się za rekonstrukcją pomnika zniszczonego przez hitlerowców. P. S. Po zakończeniu dyskusji sprostowałem niektóre twierdzenia prof. dr Kępińskiego i zastrzegłem się przeciw obrażliwym wystąpieniom p. Bartla. FRANCISZEK JASKOWIAK Dyskusje dokoła budowy pomnika Adama Mickiewicza trwają w Poznaniu już dziewięć lat. Przez ten czas Warszawa i Kraków zdołały odbudować pomniki wieszcza, a Poznań, pomimo rozpisania dwóch konkursów i przyznania nagród autorom nowych projektów dyskutuje nadal i pomnika nie ma. W tej dyskusji utworzyły się dwa ugrupowania, z których jedno wypowiada się za budową nowego pomnika, drugie za rekonstrukcją starego pomnika. Obecnie pojawiło się trzecie ugrupowanie, które widocznie znudzone długimi dyskusjami i sporami i zrażone przejściowymi trudnościami natury ekonomicznej, rezygnuje całkowicie z budowy pomnika wieszczowi, a chciałoby go uczcić w sposób iście utylitarny, postawieniem jakiegoś budynku, np. szkoły albo bursy uczniowskiej. Po co stawiać nowy budynek, skoro już mamy Uniwersytet im. Adama Mickiewicza. Zrażanie się chwilowymi trudnościami jest kapitulanctwem i wierzę, że ten obóz kapitulantów nie pozyska wielu stronników. Radny Andrzejewski poszedł nawet tak daleko, że poddał w wątpliwość uczciwość dwóch przeciwstawnych ugrupowań. To jest niegodne pamięci wielkiego wieszcza. W referacie przewodniczącego Komisji Kultury uderzyło mnie zdanie, że hitlerowcy pomnik Adama Mickiewicza zniszczyli z premedytacją. Tak jest - ci nowocześni krzyżacy, naznaczeni krzyżem swastyki, zniszczyli pomnik Mickiewicza z premedytacją. Pamiętali, że Mickiewicz napisał Grażynę. Nie będę cytował wierszy o krzyżackim gadzie, o krzyżackiej dłoni, każdy może to sam znaleźć w Grażynie. Nie mogę zgodzić się z wywodami radnej Eichlerowej, której głównym argumentem za budową nowego pomnika jest "dążenie do upowszechnienia sztuki". Czyż droga do upowszechnienia sztuki prowadzi jedynie poprzez nową twórczość? W takim razie odbudowa katedry, odbudowa Starego Rynku i tworzenie galerii starej sztuki w muzeach nie miałoby sensu. A odbudowujemy nie tylko zabytki architektury, odtwarzamy także zniszczone zabytki rzeźby i malarstwa. Zniszczenie pomnika było barbarzyństwem. Czyż mamy to barbarzyństwo usankcjonować przez rezygnację z rekonstrukcji starego pomnika. Takiej odpowiedzialności przed przyszłymi pokoleniami nie wezmę na swoje sumienie. Warszawa i Kraków zrekonstruowały stare pomniki. Dlaczegóż nie miałby Poznań rekonstruować starego pomnika? Tym więcej, że poznański pomnik najwierniej oddawał postać wieszcza, bo wykonał go rzeźbiarz współczesny poecie i jego przyjaciel. Poglądy zwolenników budowy nowego pomnika zmieniały się wiele razy. Natomiast konsekwentne jest stanowisko Towarzystwa Miłośników m. Poznania, domagającego się rekonstrukcji starego pomnika i reprezentującego poważny odłam społeczeństwa poznańskiego związanego ze starym pomnikiem uczuciowo. Czyż można przejść obojętnie obok uczuć obywateli poznańskich? Nie można też bagatelizować jednomyślnej opinii Frontu Narodowego, o której tu mówił p. dr Dunin-Michałowski. Wypowiadam się za rekonstrukcją starego pomnika. Nie wypowiadam się za jego lokalizacją. Ta sprawa należy do architektów. LESZEK PROROK Przykre jest to, że do dotychczasowej, żywej i ostrej dyskusji nad sprawą pomnika wkradły się akcenty ustawiające dawne dzieło Oleszczyńskiego i nagrodzony projekt prof. Wojtowicza w pozycji zaciekłych, nieledwie osobistych rywali i przeciwników. Tymczasem nie na drodze rywalizacji i podjazdowej walki dwóch koncepcji, a na drodze spokojnej analizy tego co najsłuszniejsze powinniśmy szukać rozwiązania i de 13* Kronika cyzji. W każdym razie nie wolno sprowadzać do poziomu zacietrzewionych przeciwników i aspirantów na cokół dwóch dziel różnych epok zrodzonych z pięknych i czystych intencji. Przechodzę do argumentów. N a wstępie chciałbym zwrócić uwagę na sprawę tradycji. Ściślej biorąc - na sprawę szacunku w tradycji. Zwolennicy rekonstrukcji dawnego pomnika szermują bowiem tym pojęciem. To istotnie piękna i patriotyczna tradycja, ale... Ale zachodzi ta trudność, że nie da się do niej w sposób prosty i łatwy powrócić. Z tego co dziś tutaj słyszeliśmy/ wynika, że posiadane materiały nie wystarczą do rekonstrukcji pewnej i wiernej. Gdybyśmy zatem na to rozwiązanie się zgodzili, akceptujemy przedsięwzięcie mocno ryzykowne. Rekonstrukcja dawnych pomników Mickiewicza w Warszawie i Krakowie były możliwe, gdyż zachowały się tam takie elementy jak głowa i część jednego z posągów oraz model drugiego. My mamy tylko fotografie. To za mało dla odtworzenia takiego dzieła jak rzeźba. Dziwię się, że przytaczano tutaj w obronie prób podobnych rekonstrukcje budynków, antycznych kamieniczek i szczegółów architektonicznych. Dzieło architektury, złożone z wymiernych i dających się obliczyć cyfrowo elementów, można odtworzyć według planów, rysunków, fotografii nadaj ąc mu matematyczną nieraz wierność oryginału. Odtworzenie rzeźby według ryciny i fotografii nastręcza tyle trudności, związanych z przeniesieniem dwuwymiarowego wzoru w formę trójwymiarową, że odpowiedzialni artyści naogół tego zadania nie podejmują, chyba że chodzi o rzeźbę dekoracyjną na fasadach i we wnętrzach, gdzie wystarczy tylko zasugerowanie formy. W rzeźbie najważniejsze jest oddanie atmosfery, wyrazu postaci czy oblicza. Tego się z fotografii nie przeniesie. Przypuśćmy, że odpowiedzialność za rekonstrukcj ę z fotografii zgodzi się ponieść rzeźbiarz Witkowski, Szymański czy ktoś inny. Cóż z tego wyniknąć może? Otrzymamy na pewno pracę na temat Ołeszczyńskiego dłuta Witkowskiego czy Szymańskiegoi nie otrzymamy rekonstrukcji Ołeszczyńskiego. Sytuacji takiej obawiał się sam Oleszczyński w imieniu którego chcą występować zwolennicy rekonstrukcji. Wypowiedział obawy w niedwuznacznym zdaniu, które cytuje Dariusz Kaczmarzyk omawiając pomniki Mickiewicza w "Ochronie zabytków". Brzmi ono: "Przykro było by dzielić się oj costwem posągu Mickiewicza z kimkolwiek". Dziś wbrew woli rzeźbiarza nawołuje się MRN. r by obciążyła się właśnie takim ojcostwa podziałem. Pamiętajmy, że gdyby powstała rekonstrukcja, z konieczności niewierna, odbiegająca od pierwowzoru i stanęłaby w jakimś punkcie miasta - stanie się dla nas nie tylko nawiązaniem do tradycji, którą przecież wszyscy jednakowo cenimy, ale także nieustannym wyrzutem sumienia wobec tych słów zza grobu, słów Ołeszczyńskiego, który sam bał się poprawiaczy, tak jak na pewno bałby Się rekonstruktorów. Nie wiem czy mamy prawo lekceważyć wolę nieżyjącego, my wszyscy, którzy przychylając się do innego rozwiązania nie umniejszamy w niczym wielkiej narodowej zbsługi Ołeszczyńskiego. Możliwości rekonstrukcji zniszczył nam wióg. Ileż rzeczy wojna zniszczyła nam bezpowrotnie. Okupant spalił podobnie warszawską Bibliotekę Krasińskich, gdzie znajdowały się rękopisy nie wydane drukiem, bądź unikaty dzieł wielokrotnie przedrukowywanych. Czy mamy rekonstruować i tutaj? N aśladować krój starej czcionki i podrabiać pergamin twierdząc, że odzyskamy w ten sposób pierwszy pomnik marynistyki polskiej "Morską nawigacyę do Lubeka" Borzymowskiego czy inne dzieła? Nie, tego się nie da zrobić. Tu strata wojenna jest absolutna. Jedyne co można uczynić, to ocalić treść tych dzieł, jeśli została gdzieś zapisana. Podobnie należy postąpić z pomnikiem Ołeszczyńskiego. Skoro nie da się już powró cić do formy, należy ocalić treść, treść, którą ludność Wielkopolski związała z pierwszym pomnikiem Adama Mickiewicza ustawionym na skwerze przy kościele Św. Marcina. J ak to uczynić? Uważam, że należy miejsce patriotycznych manifestacji uczcić kamieniem pamiątkowym o takim napisie: "Tu stał pierwszy na świecie pomnik Adama Mickiewicza dłuta Władysława Oleszczyńskiego, wzniesiony w 1859 r. staraniem społeczeństwa, miejsce patriotycznych zgromadzeń i manifestacji ludu wielkopolskiego. Zniszczony barbarzyńsko przez okupanta hitlerowskiego w 1940 roku trwać będzie wiecznie w sercu i pamięci każdego Polaka". Oprócz tego hołdu dla zasłużonego artysty i patriotycznej tradycji należy powiększyć i wywiesić w muzeum fotografie zniszczonego pomnika. Tylko tak możemy spłacić hołd zasłudze rzeźbiarza i pozostać w zgodzie z jego wolą. Argumentem, który obok sprawy tradycji często wysuwają zwolennicy rekonstrukcji jest opinia, wyrażona również w cytowanym artykule Kaczmarzyka, iż pomnik Oleszczyńskiego ustalił "typ ikonograficzny" postaci Adama Mickiewicza w rzeźbie. To co jednak w tym przypadku poczytuje się za zasługę, jest mym zdaniem poważnym obciążeniem. Czy można zacieśnić symbol jednego z największych Polaków do określonego wyłącznie - jak to zostało nazwane - "typu ikonograficznego"? Tak niestety było w przeszłości, gdyż Mickiewicza na wszystkich znanych pomnikach kuto tak samo, niemal niewolniczo, jeśli chodzi o zasadniczą koncepcję postaci. Rzeźbę Oleszczyńskiego naśladował Rygier w Krakowie i Godebski w Warszawie. Przeciwko tej monotonii protestował znany malarz i krytyk plastyczny, Stanisław Witkiewicz, gdy pisał ironicznie pod adresem dzieła krakowskiego, które . ,typ ikonograficzny" przyjęło od Oleszczyńskiego, że na pomniku tym: "Mickiewicz z książeczką w ręku otula się płaszczykiem". Tak, proszę państwa. Przypomnijmy sobie Warszawę, Kraków i wiele innych dzieł. Jakże często Mickiewicz otula się płaszczykiem czy płaszczem. Wszędzie jest to pan w jednakowym wieku, starszawy, z podobnym wyrazem twarzy, z podobnym uczesaniem i ubiorem odpowiadającym zwyczajom i modzie epoki. Jakże często trzyma się za serce lub w podobny sposób ujmuje książkę. .,Typ ikonograficzny" nie tylko się ustalił, ale zawęził się, skostniał. Zubożył postać, jedną z największych, jaką wydała ludzkość. Bogactwo duszy, myśli, poświęcenia takich wieszczów, poetów, działaczy j ak Mickiewicz nie da się zamknąć w jednej tylko bryle kamienia, w jednym określonym modą i pozami danej epoki "typie ikonograficznym", a nawet w ciasnym postulacie fotograficznego, naturalistycznego podobieństwa, jaki tu również był wysuwany. Są to osobowości tak wielkie, tak silnie wyrażają cały naród, że mieści się w nich bezmiar myśli, vczucia i ludzkich oblicz. Rozumiał to dobrze sam Mickiewicz, gdy uginając się pod ciężarem swej Wielkiej Improwizacji tak pisał: "Ale ta miłość moja na świecie, Ta miłość nie na jednym spoczęła człowieku, Jak owad na rozy kwiecie: Nie na jednej rodzinie, nie na jednym wieku. Ja kocham cały naródlobjąłem w ramiona Wszystkie przeszłe i przyszłe jego pokolenia..." Kronika Dalibóg nie pora nam dziś wtłaczać Mickiewicza znów w ten sam typ ikonograficzny, w jakże dobrze znaną postać starszego pana w tużurku, który noszono w romantycznych czasach. Trzeba pokazać geniusza, patriotę, człowieka, który towarzyszy swemu narodowi i ludzkości również i dzisiaj, choć już inne nosimy płaszczyki. Który towarzyszyć będzie tak długo, jak dhigo będzie istnieć, uczyć" wzruszać i porywać jego poezja. Pamiętajmy, że mamy obowiązek wznosić pomnik ten nie tylko dla Poznania, ale dla całej Polski, a nawet dla tych gości ze świata, którzy tu zetkną się z naszą kulturą, z tym, co mieliśmy wielkiego i trwałego. Nie o zawężonego Mickiewicza nam chodzi, ale o poetę, który wyrasta z surduta. Dlatego był dla mnie przeżyciem dzień, w którym ujrzałem rzeźbę prof. Wojtowicza. Cóż zobaczyłem w tym dziele odległym od wszystkich szablonów, pełnym żarliwości bez fałszywego patosu? Zobaczyłem Mickiewicza, jakiego nikt dotąd światu nie pokazał. Mickiewicza, o jakim rzeźbiarze na ogół zapomnieli, a który był już, zanim się zaczął Mickiewicz działacz, Mickiewicz twórca legionu, Mickiewicz trybun ludu, Mickiewicz siwy mędrzec z paryskiego dageroitypu. Ujrzałem młodość, która kryła w sobie zadatki tamtych wszystkich, młodość rozmarzoną, cierpiącą w nieszczęśliwej miłości, której historia wychowała nas wszystkich, co przeszliśmy przez polską szkołę, - zarazem młodość, która w filomackich i filareckich szeregach już się spalała w miłości ojczyzny, a wreszcie młodość poezji, która związała literaturę z wyobrażeniami ludu, jego potrzebą ładu moralnego i sprawiedliwości, tym wszystkim zatem, czego nie chcieli dostrzec dawniejsi poeci. Ujrzałem Mickiewicza, a raczej piękną artystyczną jego syntezę z doby "Ballad i romansów", Mickiewicza, jakiego nie ma wśród pomników, a jaki był w życiu Polski i Polaków. Taki Mickiewicz też wart pomnika. Wart j ak najbardziej. I miasto, które go pierwsze wystawi, zaskarbi sobie wdzięczność oraz szacunek całej Polski, zyska w całym kraju sławę, Dumny byłbym, gdyby miastem tym został Poznań. Jest wiele piękna w tej myśli, że taki Mickiewicz stanie u wejścia do czołowej uczelni naszego miasta, u wejścia do Collegium Minus uniwersytetu nazwanego Jego właśnie imieniem i tu stanie się - dla swego bezgranicznego poświęcenia sprawom ojczyzny i wolności - wielkim i cennym akcentem wychowawczym dla młodzieży, której wychowanie liczy się do rzędu naszych aktualnie największych trosk. I dobrze, że u wrót uczelni stanie właśnie Mickiewicz młodzieńczy, wielki filarecki lówieśnik naszych studentów. Z kolei pragnę odpowiedzieć krótko na kilka zarzutów, które lokalizacji pomnika prof. Wojtowicza postawili poprzedni dyskutanci. Pan prof. Ulatowski sądzi, że postawiony w obliczu krzyżackich murów wilhelmińskiego zamku Mickiewicz zginie. Nie godzę się z tym. Głęboka wymowa tkwi w tym fakcie, że właśnie naprzeciw pomnika zaborów, jakim jest zamek, stanie autor "Konrada Wallenroda" i "Grażyny" na widomy znak, iż jego prawda okazała się zwycięska. Jeśli chodzi o inne zarzuty - nie należy się obawiać, że ogrom wieży zamkowej przytłoczy pomnik. Nie chodzi przecież o sytuowanie posągu na środku placu między zamkiem a uniwersytetem, gdzie stał swego czasu Pomnik Wdzięczności zniszczony przez okupanta. Pomnik Mickiewicza winien stanąć blisko Coli. Minus i w jak najbardziej bezpośrednim z tym budynkiem powiązaniu. Pozostaje do poruszenia sprawa kosztów. Rzeczowej analizie poddali ją przedmówcy. Chcę jedynie zwrócić uwagę, że suma 7 milj. zł rzucona z początkiem obrad zaciążyła błędnie nad wstępną fazą naszej dyskusji. Suma ta odnosi się do nieaktualnej już 10· kalizacji pomnika na Flacu Wolności, przy czym jej przeważającą część obejmowały w tamtej koncepcji koszty architektonicznej przebudowy placu. N a Placu Adama Mickiewicza ten wielomilionowy wydatek odpada, gdyż wg opinii fachowców koszt adaptacji terenu pod pomnik zmniejsza się w tym miejscu ośmiokrotnie. Wezwanie do oszczędnego i skromnego przystosowania terenu winno znaleźć swój wyraz w uchwale. Chcę też przypomnieć, że miasto posiada pewien zasób brązu, który powinno przekazać na wykonanie posągu. Warto wreszcie zdać sobie sprawę, że Ministerstwo Kultury i Sztuki obiecywało swój udział w kosztach budowy pomnika wg nagrodzonego projektu prof. Wojtowicza. Jeśli weźmiemy pod uwagę, że stosownie do cennika ZPAP, *koszt wynagrodzenia artysty za rekonstrukcję jest wyższy niż za wykonanie dzieła oryginalnego, dojdziemy do przekonania, że istnieją możliwości uniknięcia wysokich kosztów przy wystawieniu nowego pomnika. Byłbym leż za uwzględnieniem w uchwale postulatów tych dyskutantów, którzy nawiązując do projektów zbiórki społecznej. na pomnik wysunęli postulat wybudowania dzieła społecznie żywego jak szkoła, sierociniec czy obiekt służby zdrowia. Wychodząc z założeń i argumentów, które przedstawiłem, apeluję do Wysokiej Pady, by poparła w uchwale wniosek Komisji Kultury o wystawienie przed Coli. Minus pomnika prof. Wojtowicza, zaś na historycznym miejscu koło kościoła Św. Marcina - kamienia pamiątkowego z zaprojektowanym poprzednio tekstem. UCHWAŁA MIEJSKIEJ RADY NARODOWEJ Nr 1(2/57 Z DNIA 8 STYCZNIA 1957 R. W sprawie budowy i lokalizacji pomnika Adama Mickiewicza w Poznaniu Miejska Rada Narodowa w Poznaniu na XVII Sesji w dniu 8 stycznia 19,57 r. realizując wysuwany od lat powszechny i spontaniczny postulat wzniesienia pomnika Mickiewicza w Poznaniu, któryby skupiał i ogniskował pamięć społeczeństwa wielkopolskiego, jego miłość i wdzięczność dla Wieszcza, któryby w masach, a w szczególności w mło* dych wzrastających pokoleniach utrwalał najbliższą więź między jednym z największych patriotów polskich a jego narodem, uchwala: 1. Wznieść przed Coli. Minus U. A. M. i w bezpośrednim z nim powiązaniu pomnik według projektu prof. B. Wojtowicza, z zastosowaniem skromnego i możliwie oszczędnego przystosowania istniejącego terenu. Do wykonania figury należy zużytkować zasoby brązu znajdujące się w dyspozycji M R. N. 2. Na placyku obok kościoła św. Marcina, gdzie stał zniszczony przez hitlerowskiego okupanta pomnik Mickiewicza dłuta Wł. Oleszczyńskiego wystawić kamień pamiątkowy z następującym napisem: ",Tu stał pierwszy w świecie pomnik Adama Mickiewicza, dłuta Władysława Oleszczyńskiego, wzniesiony w r. 1859 staraniem społeczeństwa, miejsce patriotycznych zgromadzeń i manifestacji ludu wielkopolskiego - zniszczony barbarzyńsko przez okupanta hitlerowskiego w 1940 roku - trwać będzie wiecznie w sercu i pamięci wszystkich Polaków". Kronika 3. Stosownie do sugestii Min. Kultury i Sztuki przekazanych przedstawicielom muzealnictwa i plastyki poznańskiej w sprawie udziału funduszy centralnych w reali- . zacji budowy pomnika wg projektu prof. B. Wojtowicza, wysłać w terminie do 1. III. 1957 r. delegację MRN społeczeństwa miasta Poznania i województwa *do Warszawy w sprawie uruchomienia i określenia wysokości tego udziału. 4. Rozpocząć zbiórkę funduszy pamięci Adama Mickiewicza na wsparcie kosztów budowy pomnika, a następnie zbiórkę kontynuować, wciągając do niej w miarę możności teren woj ewództwa - tak by większa część zgromadzonych stopniowo w ten sposób funduszy mogła być w przyszłości przeznaczona na dzieło żywe społecznie - szkołę, dom opiekuńczy, sierociniec bądź obiekt służby zdrowia. Termin wykonania uchwały: pkt. l pkt. 2 pkt. 3 pkt. 4do 23. XI. 1958 r. do 22. VII. 1957 r. do 1. III. 1957 r. do 31. III. 1957 r. SEKRETARZ SESJI: PRZEWODNICZĄCY SESJI: (-) Konieczny Narcyz (-) N owak Henryk