FRANCISZEK JASKOWIAK POCZĄTKI POLSKIEGO TOWARZYSTWA KRAJOZNAWCZEGO W POZNANIU W LATACH 1913-1920 Polskie Towarzystwo Krajoznawcze obchodzilo w dniu 3 grudnia 1956 r. jubileusz 50-lecia. Na uroczystym zjeździe jubileuszowym w Warszawie w pięknie opracowanym referacie uwypuklającym zasługi Towarzystwa dla kultury i nauki polskiej Wielkopolska została pominięta. Nie można o to mieć pretensji do autora referatu, ponieważ tak samo jak w Poznaniu archiwum PTK w Warszawie uległo zniszczeniu w ostatniej woinie. W zapowiedzianej na zjeździe księdze jubileuszowej nie byłoby też Wielkopolski. Postanowiłem więc temu zapobiec i w miarę możności odtworzyć przeszłość PTK na naszYm terenie. Udało mi się zebrać nadspodziewanie dużo materiału ze starych roczników gazet poznańskich i Z opowiadań nielicznych jeszcze Żyjących działaczy i ich rodzin. Dużo zwłaszcza szczegółów udało się zebrać na temat początków Towarzystwa Krajoznawczego w Poznaniu, rezultatem czego jest niniejszy artykuł. Czasopisma poznańskie, a szczególnie Kurier Poznański sprzed pierwszej wojny światowej, zawierają uderzająco dużą ilość komunikatów, notatek, sprawozdań i obszernych artykułów poświęconych krajoznawstwu i turystyce na całym obszarze ziem polskich. Najwięcej miejsca poświęcano kaszubszczyźnie, na drugim miejscu turystyce górskiej w Tatrach i Beskidach. Dzięki tym materiałom można z dużą dokładnością odtworzyć początki "Towarzystwa Krajoznawczego w Poznaniu", które, jako samodzielna organizacja, zostało powołane do życia w dniu 17 czerwca 1913 r., a więc w siedem lat po założeniu Polskiego Towarzystwa Krajoznawczego w Warszawie, a które to Towarzystwo dało początek późniejszemu Oddziałowi Poznańskiemu PTK. Czy jednak przed r. 1913 krajoznawstwo i turystyka na gruncie poznańskim leżały odłogiem? Studiowanie prasy poznańskiej mówi coś wręcz przeciwnego i pokazuje, że grunt pod działalność Towarzystwa Krajoznawczego był tu dobrze przygotowany. Na łamach prasy poznańskiej roi się od ogłoszeń wycieczek, które organizują naj rozmaitsze zrzeszenia i związki polskie: sportowe, młodzieżowe, zawodowe, robotnicze, kościelne i organizacje żeńskie. Celem wycieczek są Puszczykowo, Ludwikowo (dziś Osowa Góra), Rogalin, Kórnik, Winnogóra, Miłosław, Gołuchów i polskie placówki przemysłowe, jak fabryka papierosów Ganowicza i fabryka pierników w Kostrzynie. Młodzież kupiecka posiadała własny dom wycieczkowy w Puszczykowie: "Letnisko". Organizuje się też wycieczki dalsze: nad Bałtyk, do Warszawy, Krakowa, Wieliczki, Zakopanego. Cyryl Ratajski, zorganizował wycieczkę do Karwi. J ej uczestniczka, p. A. Koehlerówna, opowiada, że wycieczka miała na celu budzenie ducha polskiego wśród Kaszubów, którym rozdawano broszurki polskie. Masy ludowe Franciszek J aśkowiak przemierzają całą Wielkopolskę wzdłuż i wszerz w pielgrzymkach organizowanych przez towarzystwo "Pielgrzym". Młodzież gimnazjalna zorganizowana w tajnych kółkach samokształceniowych urządza w czasie wakacji letnich długie wędrówki z określonym programem krajoznawczym. Jasno określony program krajoznawczy mają odczyty i wycieczki Towarzystwa Ludoznawczego, które zachęcone powodzeniem sekcji wycieczkowej powołuje w lipcu 1913 I. sekcję wykładową pod przewodnictwem inż.-arch. Stefana Cybichowskiego. W tym miejscu przypomnieć trzeba zasługi niestrudzonej działaczki Towarzystwa Ludoznawczego, mecenasowej Heleny Cichowiczowej, która wraz z córką Wiesławą stworzyła Dział Ludoznawczy przy ówczesnym Muzeum Mielżyńskich w Poznaniu z kompletną kolekcją strojów ludowych ze wszystkich regionów Wielkopolski i zbiorami kultury ludowej (Zbiory zostały zniszczone doszczętnie w toku działań wojennych w r. 1945). Z działaczami poznańskimi nawiązał kontakty, być może już wtedy, Al. Janowski i przypuszczać należy, że od niego wyszła, jeżeli nie inicjatywa, to przynajmniej inspiracja powołania Towarzystwa Krajoznawczego w Poznaniu, które zawiązało się, jak już wyżej wspomniano, 17 czerwca 1913 r. Nie wiemy, jak wyglądało zebranie konstytucyjne, gdyż z tego czasu brak egzemplarzy Kuriera Poznańskiego, który z gazet poznańskich najwięcej miejsca poświęcał krajoznawstwu. Natomiast Dziennik Poznański w krótkim komunikacie pt. "Nowe stowarzyszenie" informuje: "Wczoraj zawiązało się w Poznaniu Towarzystwo Krajoznawcze. Prezesem jest p. mecenas Bernard Chrzanowski, wiceprezesem p. mecenas Ratajski, sekretarzem p. Andrzejewski, skarbnikiem p. dr Pernaczyński. " Duszą Towarzystwa był Cyryl Rataj ski (w latach 1922-1934 prezydent m. Poznania, twórca Powszechnej Wystawy Krajowej w Poznaniu w r. 1929, a w 1. 1924/25 minister spraw wewnętrznych w rządzie Ponikowskiego). C. Ratajski był ruchliwym i energicznym organizatorem, człowiekiem czynu. Gdy B. Chrzanowski szczególną miłością pałał do kaszubszczyzny, C. Rataj ski jeździł w góry. Gdy jeszcze mieszkał w Raciborzu, przerażała go niemiecka inwazja na Beskid Śląski, gdzie Polacy nie mieli ani jednego schroniska, a Niemcy w swoich schroniskach zabraniali mówić po polsku. Powziął więc inicjatywę stworzenia polskiej organizacji turystycznej i budowy schroniska. W czerwcu 1909 r. zebrał się w Boguminie komitet budowy, w sierpniu tegoż roku zorganizowano wielką wycieczkę na Ropiczkę, gdzie zapadła decyzja budowy schroniska na tej właśnie górze, a potrzebną parcelę budowlaną zakupił Ratajski. Projekt schroniska w stylu zakopiańskim sporządził inż. Stanisław Filasiewicz i budowa się zaczęła. W następnym roku (1910) również z inicjatywy Ratajskiego stworzone zostało Polskie Towarzystwo Turystyczne "Beskid" w Cieszynie. Prezesem został sam Ratajski. Gdy po dwóch latach przeniósł się do Poznania, prezesem został ks. Londzin, za którego prezesury nastąpiło poświęcenie schroniska. N a tę uroczystość przybyło przeszło dwa tysiące osób z całej Polski, reprezentujących wszystkie warstwy społeczne. Z Poznania wycieczkę przyprowadził C. Ratajski. Przybyli górnicy ze Śląska, nastąpiło serdeczne zbratanie z góralami, chór młodzieży odśpiewał "Z dymem pożarów", uroczystość zamieniła się w manifestację ogólnonarodową. Świadkami manifestacji byli i Niemcy. Dano im do zrozumienia, że w polskim schronisku mogą sobie mówić po niemiecku; "u nas każdy może mówić, jak mu dziób urósł". Wycieczka na poświęcenie schroniska na Ropiczce była pierwszą wycieczką, jaką Cyryl Ratajski zorganizował pod szyldem o trzy tygodnie wcześniej założonego Towarzystwa Krajoznawczego. Zgłoszenia na tę wycieczkę, jak i na następne, przyjmował w swojej kancelarii adwokackiej przy placu Wilhelmowskim 18, jak wtedy nazywano plac Wolności. W II półroczu 1913 r. Towarzystwo Krajoznawcze często pojawia się na łamach prasy, zamieszcza ogłoszenia wycieczek i obszerne sprawozdania. We wrześniu zorganizowano wycieczkę do Strzelna i Kruszwicy z przejażdżką parostatkiem po Gople od wsi Gopło do Kruszwicy. Wycieczkę prowadził inż. arch. Kazimierz Ulatowski, a jej uczestniczka, p. Aniela Koehlerówna, napisała obszerne sprawozdanie w dwóch felietonach wydrukowanych w Kurierze Poznańskim. Sprawozdanie to wydało Towarzystwo własnym nakładem w postaci broszury z dołączeniem mapki okolic Gopła. Na sezon zimowy przewidziano cykl wycieczek po mieście, o czym Kurier Poznański pod datą 8 września 1913 r. tak informuje: "Towarzystwo Krajoznawcze w Poznaniu, założone w czerwcu rb., którego zadaniem jest szerzenie znajomości kraju i zabytów jego, przygotowuje szereg wycieczek po mieście Poznaniu celem zaznajomienia mieszkańców jego z pomnikami naszej przeszłości i kultury. Wycieczki te odbywać się będą pod przewodnictwem osób z kół architektów, artystów i badaczów dziejów naszych." Zapowiedziany cykl wycieczek doszedł do skutku, a za przykładem Towarzystwa Krajoznawczego zwiedzanie miasta organizują różne organizacje polskie. Szczególnie modne było zwiedzanie ratusza z powodu ukończonej wtedy renowacji. Podsumowanie działalności za rok 1913, dokładnie za czas od 17 czerwca do 31 grudnia, przynosi sprawozdanie z pierwszego walnego zebrania, które odbyło się w dniu 30 kwietnia 1914 r. Członków liczyło wówczas Towarzystwo 95 zwyczajnych i 4 dożywotnich. Zorganizowano w tym okresie siedem wycieczek i stworzono bibliotekę liczącą wtedy 65 książek, 10 map, 34 fotografie i kilkadziesiąt pocztówek. Z tego pierwszego walnego zebrania poznańskiego Towarzystwa Krajoznawczego wywodzi swój rodowód Towarzystwo Miłośników M. Poznania, czego nie pamiętają tego członkowie i zarząd. Oddajmy głos sprawozdawcy z Kuriera Poznańskiego: 1 "Palącą kwestię do dalszego rozwoju Tow. Krajoznawczego, sprawę utworzenia sekcji "Miłośników miasta Poznania" referuje p. C. Ratajski. Mówca stwierdza, że działalność Tow. Krajoznawczego w obrębie miasta Poznania, a więc funkcje, które gdzie indziej spełniają towarzystwa ochrony zabytków przeszłości - pochłaniają główną uwagę i obarczają działalność zarządu i Towarzystwa, uniemożliwiając, a przynajmniej utrudniając mu pracę na właściwym polu. Sprawą ochrony zabytków winna zająć się organizacja specjalna, do której powołać by należało ludzi interesujących się i studiujących przeszłość Poznania, dalej budowniczych, radnych itp. W tym celu zarząd proponuje utworzenie w łonie Tow. Kraj. - sekcji "Miłośników miasta Poznania". "Pan Marcinkowski proponuje, aby Tow. zapoczątkowało sprawę sekcji wydaniem drukowanego, odpowiadającego potrzebie i dobrze opracowanego prze 1 Kurier Poznański, nr 101 - maj 1914 r. wodnika po Poznaniu, by około tej kwestii połączyć czynniki, które by się zajęły zadaniem sekcji". I po dalszej dyskusji: "W myśl wniosku p. Marcinkowskiego zebrani postanawiają uprosić na członków sekcji "Miłośników miasta Poznania" pp. N. Pajzderskiego, Sławskiego, Rucińskiego, Gosienieckiego, dr Wicherkiewiczową, Kostrzewskiego, dr Szulczewskiego, prof. Karwowskiego, Kościńskiego, Czesława Leitgebera oraz osoby, które mogłyby przyjść z pomocą przy oprowadzaniu po zabytkach miasta Po. " znanIa . Sekcja Miłośników M. Poznania ukonstytuowała się formalnie na zebraniu Towarzystwa w dniu 26 maja 1914 r. Rodowód Towarzystwa Miłośników M. Poznania, formalnie założonego z własnym statutem w r. 1922, sięga roku 1914. Jego ojcem duchowym był Cyryl Ratajski, który zapewne nie przypuszczał wtedy, że w osiem lat później zostanie ojcem miasta. Dokumenty takie, jak korespondencja i księga protokołów z posiedzeń zarządu i zebrań walnych, które byłyby źródłem najpewniejszym, przepadły bez śladu. Przepadł również statut, który uderzał niezwykłą śmiałością. Drukiem wydany statut mówił: "Terenem działalności Towarzystwa Krajoznawczego w Poznaniu są: Wielkopolska, Śląsk, Prusy Wschodnie i Pomorze, ziemie, które tymczasem należą do państwa pruskiego". A więc ziemie odzyskane w r. 1945. (Przez Pomorze rozumiano wtedy Pomorze Szczecińskie, przez Prusy Zachodnie - Pomorze Gdańskie. Przytoczony wyjątek ze statutu odtworzyłem z pamięci, może nie jest ścisły, ale dokładnie pamiętam jego treść). Tu potrzebne jest wyjaśnienie. W czasach zaborczych nie mógł w Poznaniu powstać Oddział PTK. Zatwierdzony przez władze carskie statut założonego w r. 1906 Polskiego Tow. Krajoznawczego w Warszawie ograniczał jego działalność do dziesięciu gubernii b. Królestwa Kongresowego. Poznańskie Tow. Krajoznawcze było organizacją samodzielną z własnym statutem. Utrzymywało jednak łączność z PTK w Warszawie, współpracowało z nim, miało te same zadania programowe i stosowało te same metody ich realizacji. Ze Lwowem Oddział miał łączność poprzez osobę dra Orłowicza, który zbierając w latach 1913/14 materiały do swego przewodnika po Wielkopolsce, nawiązał w Poznaniu kontakt z B. Chrzanowskim i C. Ratajskim. Kontakty z Wilnem zapoczątkowano wycieczką, zorganizowaną i prowadzoną przez Ratajskiego podczas Zielonych Świąt 1914 roku. Nie znamy społecznego profilu członków Towarzystwa sprzed pierwszej wojny światowej z braku list członkowskich. Jedno natomiast jest pewne. Wśród działaczy jego spotykamy najwybitniejszych obywateli ówczesnego Poznania. Tych, którzy pozostali przy życiu można policzyć prawie na palcach jednej ręki. Poza już wspomnianymi p. Marią Wicherkiewiczową i p. Anielą Koehlerówną żyją i pracują w pełni sił twórczych jakże dobrze nam znany profesor Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza i dyrektor Muzeum Archeologicznego dr Józef Kostrzewski i inż. arch. Kazimierz Ulatowski, docent Politechniki Poznańskiej i wiceprezes Towarzystwa Miłośników M. Poznania. Inni działacze odeszli albo już przed wojną, albo w czasie wojny, albo ZgInęli w hitlerowskich obozach śmierci. O nich słyszy się dziś bardzo mało. Tyle z działalności poznańskiego Towarzystwa Krajoznawczego za pierwszy rok jego istnienia. Ten pierwszy rok stanowi też pierwszy etap jego działalności, etap krótki, ale jakże owocny i w jakich warunkach przebyty. Warunki pracy bowiem pod zaborem pruskim były bez porównania trudniejsze niż w dwóch pozostałych zaborach. Rząd pruski stosował wtedy bezwzględną politykę eksterminacyjną. Język polski wyrugowano ze szkół zupełnie, za uczenie się historii i literatury polskiej studentów będących pod stałą obserwacją policji wydalano z uniwersytetów, hakatystyczna komisja kolonizacyjna wywłaszczała Polaków z ziemi i osadzała na niej kolonistów niemieckich, zacierano ślady polskości i niemal codziennie pod nagłówkiem "chrzty pruskie" prasa polska przynosiła wiadomości o niemczeniu nazw miejscowości, a tzw. "ustawa kagańcowa", za naruszenie której B. Chrzanowski wyrokiem sądowym skazany został na więzienie, zabraniała mówić po polsku na zebraniach publicznych. Drugi etap życia dawnego poznańskiego Towarzystwa Krajoznawczego obejmuje okres od wybuchu pierwszej wojny światowej do r. 1920, tzn. do utworzenia Oddziału Poznańskiego Polskiego Towarzystwa Krajoznawczego. Organizacje polskie kontynuowały swoją pracę mimo wojny. Towarzystwo Przyjaciół Sztuk Pięknych ukończyło w r. 1917 cykl zeszytów poświęconych zabytkom wielkopolskim. W latach 1912-1917 ukazało się pięć zeszytów, a opracowali je znani nam i z Towarzystwa Krajoznawczego: dr N. Pajzderski - dwa zeszyty i inż.-arch. K. Ulatowski - trzy zeszyty. Również Towarzystwo Krajoznawcze, aczkolwiek o jego działalności mało wiemy, nie przestało istnieć i w r. 1920 przekazało Oddziałowi Poznańskiemu PTK, swemu sukcesorowi, całe archiwum, bibliotekę, mapy i zbiór fotografii. XSTTA ZYCIE KU L T U RALN JANUSZ DERESIEWICZ NIEZWYKŁA ROCZNICA - NIEZWYKŁE PRZYGOTOWANIA · (W sprawie Millenium) Jedną z najpiękniej po wojnie rozwiniętych imprez naukowych było zorganizowanie prac przygotowawczych do tzw. Millenium, na tysiąclecie h i s t o r i i państwa polskiego. Dużo tu było talentu organizacyjnego i pasji naukowej prof. UW A. G i e y s z t o r a i bardzo wiele zapału do pracy rzeszy uczonych (zwłaszcza archeologów) przygotowujących się do należytego uczczenia tej zupełnie wyjątkowej rocznicy. Trudno zrozumieć przesłanki polityczne, które właśnie tę inicjatywę starały się zwichnąć i w pewnej mierze skanalizować, bo o jej całkowitym przekreśleniu, z uwagi na żywą, aktualną wymowę polityczną nie mogło być mowy. Granice polityczne Polski Ludowej zbyt wyraźnie, nawet dla laika, nawiązują do granic Polski Piastowskiej, żeby tradycja 1000-lecia, właśnie z politycznych względów, mogła być dziś zatajona. Zmiany zaszłe w Polsce w ostatnich miesiącach nie na wszystkich odcinkach doprowadziły jeszcze do wyciągnięcia właściwych wniosków. Millenium należy również do tych spraw, które muszą być w najbliższym czasie na nowo przedyskutowane. Musi to przede wszystkim uczynić Instytut Historii PAN, jego organ Kwartalnik Historyczny, inne instytuty historyczne (np. przy UW, UAM), towarzystwa naukowe z czasopismami historycznymi; zająć się tym winien również najbliższy (w 1958 roku) Powszechny Zjazd Historyków. Czas już najwyższy do ustalenia roku jubileuszowego, przygotowania wielkiego międzynarodowego zjazdu historyków w Poznaniu, ustalenia problematyki zjazdowej, przygotowania planu wydawnictw historycznych itp. Nie powinno być wątpliwości, że ośrodkiem tych wielkich uroczystości musi być Poznań z Gnieznem. I tu dla historyków i archeologów, zwłaszcza poznańskich, zarysowuje się konieczność wielkich prac przygotowawczych, przede wszystkim badawczych. 1 Artykuł niniejszy, przesłany przez autora w połowie czerwca br. (1957) do, redakcji wychodzącego w Poznaniu "Tygodnika Zachodniego" ukazał się w połowie września w wersji tak zmienionej przez redakcję, że autor był zmuszony cofnąć autoryzację. Oddając artykuł do druku w "Kronice Miasta Poznania" w kilka miesięcy po napisaniu, autor zdaje sobie sprawę, że konieczne jest krótkie uzupełnienie. W międzyczasie bowiem w Poznaniu z inicjatywą zorganizowania obchodów milleniowych wystąpił oficjalnie Uniwersytet im. A. Mickiewicza a po nim Poznańskie Towarzystwo Przyjaciół Nauk. Również w Warszawie z szczegółowym programem takich uroczystości wystąpiła Polska Akademia Nauk. Sprawa zorganizowania uroczystości milleniowych stała się już więc tym samym zagadnieniem ogólnokrajowym. Artykuł, który w swoich partiach mówiących o konieczności zorganizowania obchodu Millenium, stracił na aktualności i jest już dziś tylko śladem pewnej inicjatywy środowiskowej, nie stracił na aktualności w wielu innych punktach szczególnie tam, gdzie dokonuje obrachunków możliwości środowiskowych. Millenium, to bądź co bądź wielka rzecz, to tysiąclecie państwa (przed 1966 r.). to tysiąclecie kościoła (r. 1%6) i na pewno nie będzie za wiele inicjatyw zmierzających do upamiętnienia nie codziennej rocznicy. Jak najbardziej jest też aktualna troska artykułu, aby przygotowania nie były powierzchowne. Janusz Deresiewicz Przed niedawnym czasem na zaproszenie Towarzystwa Miłośników miasta Poznania zebrali się w sali posiedzień PTPN obok miłośników miasta także historycy i archeologowie, reprezentujący różne komórki naukowe (Instytut Historii UAM, PTPN, Muzeum Archeologiczne, PTH Oddział w Poznaniu z Sekcją Historii Poznania, Archiwum Państwowe) dla przedyskutowania potrzeby wydania monografii Poznania XIX i XX wieku. Żywa, wyjątkowo płodna dyskusja, wyszła szybko poza program zebrania; obnażyła ona w pierwszym rzędzie olbrzymie braki w znajomości przeszłości Poznania i Wielkopolski, określiła źródło tych braków i wysunęła konieczność usunięcia ich przez wsparcie zgłoszonej już wstępnej inicjatywy badawczonaukowej i wydawniczej Sekcji Historii Poznania i rozwinięcie szerszych planów badawczo-naukowych i wydawniczych. W tej części dyskusji padło hasło przygotowania naukowej monografii Poznania i opracowania historii Wielkopolski na jubileusz tysiąclecia. Zebrani wybrali z pośród obecnych tymczasowy komitet organizacyjny. Pierwszyrri krokiem tego komitetu było zwrócenie się do Przewodniczącego Prezydium MRN F. Frąckowiaka z prośbą o przyjęcie członkostwa i poparcie społecznej inicjatywy komitetu. Zamierzenia komitetu spotkały się z pełnym zrozumieniem i poparciem i w niedługim czasie zajmie się nimi Prezydium MRN. Dalsze prace i przygotowania będą musiały pójść głównie po linii wytyczenia i realizowania planów badawczo-naukowych, które będą musiały uwzględnić postulaty badawczo-naukowe odnośnie samego Poznania, jak i całej Wielkopolski. W związku z tym organizatorzy muszą swoimi zamierzeniami zainteresować także władze wojewódzkie i zapewnić sobie również i ich pomoc. Poznań, a także i cała Wielkopolska, nie zajmują w tematyce prac historycznych i tym samym w syntezie historycznej ogólnokrajowej tej pozycji, jaką powinny one zająć zarówno ze względu na swoją rolę historyczną w przeszłości i aktualne znaczenie oraz ze względu na posiadane źródła historyczne. Dla wieków XVI-XVIII przykładowo biorąc, Poznań posiada wyjątkowo bogate i kompletne archiwalia miejskie, w małym tylko stopniu wykorzystane przez badaczy. To samo można powiedzieć o Wielkopolsce, posiadającej wyjątkowo bogaty zespół ksiąg grodzkich i ziemskich. Jak wynika z badań ostatnich lat zwłaszcza, poznanie dziejów Poznania i Wielkopolski pozwoli w niejednym miejscu wzbogacić, w wielu zaś miejscach zmienić lub co najmniej pogłębić pogląd na przeszłość historyczną całego kraju. Są już znane dziś dane, które pozwalają stwierdzić, że Wielkopolska rozwijała się gospodarczo o wiele silniej niż wiele innych części Polski, że tu zachodziły procesy, które w innych częściach Polski występowały słabiej, że była to z pewnością dzielnica przodująca społecznie i gospodarczo, której burzliwy rozwój przerwała tragedia rozbiorów i następne skrzywienie jej rozwoju przez państwo zaborcze. Nad planami badawczo-naukowymi zasiądą naukowcy i opracują te plany na najbliższe lata. Dziś można jednak przystąpić do publikowania prac, które są już gotowe albo bardzo zaawansowane. Niedawny centralizm zaznaczający się w życiu całego kraju i na tym odcinku przyniósł duże szkody. Wiele prac nie miało szans ukazania się w druku. Brak zaś takich szans jest wprost zabójczy dla pracy naukowej. Historii Poznania czy Wielkopolski nie będzie nikt inny robił, tylko my. Dla Śląska i Pomorza jak najbardziej słusznie przy Polskiej Akademii Nauk utworzono odpowiednio wyposażone komórki badawcze. Wielkopolska pozostała na uboczu jak najniesłuszniej. Potraktowano ją jak inne części Polski, zapominając o odmiennych warunkach, w jakich ona pozostawała w porównaniu z innymi ziemiami polskimi w XIX i na początku XX wieku. Wielkopolska dopiero w okresie między I i II wojną światową znalazła się w warunkach, w których mogły rozwijać się nauki historyczne. Były to jednak lata ciężkie, lata przy tym organizowania nauki i przygotowywania pierwszych kadr naukowych wychowywanych także na miejscowych źródłach historycznychsi Warunki obecne są zupełnie odmienne i pomyślnie się układają. Są ludzie przygotowani do wykonania odpowiedzialnych zadań badawczych, wyspecjalizowani nie tylko w okresach historycznych, w których poznańska nauka historyczna rozświetliła się najpełniejszym blaskiem w okresie międzywojennym. Dziś można podjąć badania nad historią wszystkich okresów historycznych. Są źródła historyczne i to dla niektórych okresów przeobfite. Wystąpią oczywiście luki, przede wszystkim w XIX i XX wieku, ale nie wyczerpano też jeszcze wszystkich możliwości heurystycznych; wiele braków źródłowych będzie mogło być wypełnionych zbadaniem i sfotografowaniem np. berlińskich archiwów. Coraz lepiej przedstawiają się możliwości publikacji. Poza istniejącymi od dawna, ale niewystarczającymi, jak wydawnictwo PTPN, jak czasopisma historyczne specjalne wychodzące w Poznaniu (Roczniki Historyczne, Roczniki dziejów społecznych i gospodarczych, Czasopismo Prawno- Historyczne) doszły Studia i materiały do dziejów Wielkopolski i Pomorza w pewnej części i Kronika Miasta Poznania. W ostatnich dniach Sekcja Historii Poznania nawiązała rokujące jak najlepsze nadzieje stosunki z Wydawnictwem Poznańskim, któremu oddaje do druku kilka pozycji z Bibliografią m. Poznania na czele. Dalsze możliwości mogą się otworzyć z chwilą powstania przy UAM, po odzyskaniu przez Uniwersytet jego dawnej drukarni, osobnego wydawnictwa uniwersyteckiego, w którym z pewnością uwzględnione będą również i prace z historii Poznania i Wielkopolski. Postuluje się również utworzenie przy Kronice Miasta Poznania serii publikacji, w której prace historyczne znalazłyby także swoje miejsce. Baza publikacyjna wydaje się więc rysować bardzo optymistycznie. Pozostaje jeszcze sprawa finansów. Niektóre badania i niektóre wydawnictwa źródłowe wymagają finansowania. Do niedawna sprawa finansów przedstawiała się jak najgorzej. Dopiero w ostatnim czasie udało się np. Sekcji Historii Poznania uzyskać pewną kwotę z Zarządu Głównego PTH. Ta niewielka stosunkowo kwota pozwoliła ruszyć z martwego miejsca przygotowanie pewnych prac do wydania, i zapoczątkować inne badania, które w następnych latach powinny, według planu, dojrzewać do wydania. W najbliższym roku z pewnością Prezydium MRN i zapewne również Prezydium WRN pozwoli na dalsze rozwinięcie badań przez odpowiedni przydział subwencji. Nie można tu pominąć bardzo ciekawego i pomyślnego zjawiska zainteresowania się sprawami badawczo-naukowymi w różnych mniejszych ośrodkach wielkopolskich i pomorskich. Zainteresowaniom tym wychodzi na przeciw PTH Oddział w Poznaniu organizując dla tych ośrodków pomoc pracowników naukowych uniwersyteckich. Zwołany przez Foznański Oddział PTH zjazd przedstawicieli kół historycznych wielkopolskich i pomorskich, duży wysiłek organizacyjny w kierunku zorganizowania nowych kół w ośrodkach zdradzających już w tej chwili duże ambicje (np. Piła, Ostrów Wlkp., Konin, Gniezno), pozwala jak najlepiej patrzeć w przyszłość. P07nań pomaga również i oddziałom dalszym, położonym na północno-zachodnich rubie.żach (Zielona Góra, Gorzów, Słupsk, Złotów) oraz Kaliszowi, nie mówiąc o Szczecinie, stanowiącym samodzielny i stale rozwijający się ośrodek historyczny, skupiający się wokół Wojewódzkiego Archiwum Państwowego. Wszystko wskazuje na to, że zbliżająca się rocznica nie zastanie nas nie przygotowanych, jak 10 miało miejsce z 700-leciem samorządu Poznania. Wydana z okazji 700-lecia z dużym nakładem sił i kosztów publikacja (Dziesięć wieków Poznania) nie spełniła nadziei tylko dlatego, że nie dopisała strona naukowa. Aby nie popełnić za kilka lat tego samego błędu, już dziś trzeba przedyskutować i ustalić plan naukowy. JTrzeba też opracować cały szereg problemów naukowych wypełniających luki w znajomości Poznania jako jednego z naj starszych miast polskich, które odegrałoli Kronika Miasta Po?nania Janusz Deresiewiczw historii poważną rolę i nie mnIejSzą ma do spełnienia w obecnych warunkach politycznych jako miasto wielkiego przemysłu, targów międzynarodowych, jako największe miasto uniwersyteckie zachodniej Polski. Te same luki należy wypełnić w znajomości dziejów Wielkopolski, która przechodziła sobie właściwy proces historyczny. Rozwiązanie tych poważnych zadań stojących przed poznańską nauką historyczną pogłębi i wzbogaci znajomość ogólnopolskiego procesu historycznego.