JERZY MŁODZIEJOWSKI SZEŚĆ LAT POZNAŃSKIEJ MDZTI twórczość, zupełnie u nas (poza "Pietruszką" i mało ważnymi drobiazgami) nie znaną. Przecież Strawiński jest po śmierci Bartoka jedynym kompozytorem o światowych rozmiarach. Batutę dzieliło w tych sześciu latach z Wisłockim kilku dyrygentów ale ostatecznie pozostał Józef Wiłkomirski, który nadto dzierży we Filharmonii ster upowszechnienia muzyki na prowincji. N a osobną wzmiankę zasługuje poważny sukces artystyczny recitali. Dyrektor Zdzisław Śliwiński nie zaniedbuje żadnej okazji, by Poznaniowi zaprezentować wielkie sławy europejskie na estradzie. Sądzę, że występy Gertlera i Ojstracha, Askenazego i bukareszteńskiej orkiestry z Jerzym Georgescu na czele były wydarzeniami muzycznymi, o których będzie się jeszcze długo mówiło w Poznaniu. Przy Poznańskiej Filharmonii osiidł popularnie tak w całej Polsce zwany "Chór Stuligrosza" . Pochodzi w prostej linii od świetnej działalności księdza Wacława Gieburowskiego, mistrza naszego poznańskiego laureata Stefana Stuligrosza. Niestetychór przez pewien niebezpieczny okres czasu szedł niewłaściwą drogą. Miast kultywować wyłącznie muzykę a cappella - w tym oczywiście i utwory specjalnie dlań napisane Gak "Kolorowe melodie" Ekiera!) zaczął produkować się dla przykładu w "Pieśniach kurpiowskich" Szymanowskiego, pisanych najwyraźniej na mieszany zespół ko Jerzy Młodziej owski biet i mężczyzn a nie na całkiem odmienne w brzmieniu i zastosowaniu głosy chłopców w przedmutacyjnym okresie śpiewania. Nie bardzo właściwe wydaje mi się również używanie tego chóru w "Requiem" Mozarta. Jednakże Stuligrosz czyni to z pewnością "c on trę coeur". Jego najwłaściwszą domeną jest wiełogłosowość dostojnej "Szkoły Rzymskiej" z Palestriną na czele! I naturalnie z jego polskim odgałęzieniem SzamotuIskiego , Gomółki, Pękiela i Szadka. Dość już sztucznych pożywek w rodzaju (zabawnej zresztą) "Pieśni rokoszan Zebrzydowskiego". Rozumiemy dobrze, że zaśpiewanie w całości "Missa Papae Marcelłi" byłoby w niesławnym żdanowowskim okresie skandalem na miarę niesłychaną! Ale wierzę naj mocniej , że właśnie tę mszę posłyszymy w najbliższym "Wielkim Tygodniu" i to nie na Auli a w odnowionej Katedrze, jak to było od wielu, wielu łat. I obok niej niezapomnianu "Improperia" i Michała Haydna "Tenebrae" i naszego Ziełeńskiego "In Monte Olyveti"... Doskonały chór męski, jaki Stuligrosz w swym zespole posiada, jest zdolny do dobrych wykonań nieznanej dotąd w Poznaniu literatury wraz z orkiestrą. Dowodem były wykonane już dzieła Mendelssohna i Brucha, Trzeba tę linię nadal kultywować i! nie widzę żadnej przeszkody, by na kolejnym koncercie Filharmonii solistą był męski chór Stuligrosza, wykonujący znane (nie u nas!) dzieła Griega, Szervanskyego, Dobiasza i innych atrakcyjnych kompozytorów. Są też przesłanki, że wreszcie Chór Stuligrosza wywędruje w świat daleki, by pokazać, że "Polacy nie gęsi i swój język mają". Sukcesów najpiękniejszych życzymy zespołowi my wszyscy, którzyśmy wzrośli na katedralnej tradycji Gieburowskiego i jego ucznia. Piękna inicjatywa Norberta Karaśkiewicza w stworzeniu u nas Studio Dawnej Muzyki i Tańca po kilku udanych wieczorach rozpłynęła się w nicości. Zabrakło pieniędzy na tę imprezę, która mogłaby być ważnym ogniwem w ukulturalnieniu naszego miasta. Nie można z ambitnego planu zrezygnować ale dobrzeby było obmyśleć skuteczną linię postępowania na dalszą przyszłość. Pokładamy tu nadzieję w Wydziale Kultury Miejskiej Rady Narodowej. Obok Opery - Filharmonia Poznańska godnie więc reprezentuje muzykę w Poznaniu, Wspomnieć też trzeba o konkursie im. Wieniawskiego już odbytym w 1952 roku i czekającym nas następnym w roku 1957. Ileż starań i zabiegów trzeba było położyć w "przydzieleniu" tej ważnej i efektownej (w dobrym słowa znaczeniu!) imprezy na stałe Poznaniowi! Sprężystość organizacyjna Zdzisława Śliwińskiego (okazana nie raz jeden w podobnych okazjach) wydała plony i Poznań mieć będzie arenę szlachetnej walki o prymat młodych skrzypków świata. Filharmonia nasza nagrała ostatnio na wolnoobrotowe płyty szereg arcydzieł, między nimi zaś całość "Harnasiów" Karola Szymanowskiego. Bardzo opornie rozwija się w Poznaniu muzyka kameralna. Z przyczyn trudnych do określenia słuchacze omijają tego gatunku imprezy. Prawda, że młodzi i najmłodsi muzycy zupełnie nie przykładają wagi do gry w kwartecie smyczkowym. Prawda, że krótki pobyt w szkole muzycznej zdoła na nikłą chwilę przykuć ich wysiłki do obowiązkowej "lekcji kameralnej" (nie nosi wprawdzie ona. tej nazwy ale rozumiemy o co chodzi!). Prawda gorzka natomiast, że po wyjściu ze szkoły i rozpoczęciu zawodowej pracy ginie chęć do domowego muzykowania. Przed trzema laty zawiązał się w naszym mieście zawodowy "Poznański Kwartet Smyczkowy" (w obecnym składzie: Stanisław Bocek, Stefan Rydzewski, Jerzy Młodziejowski, Tadeusz Egiejman), który ma już zią sobą długi szereg publicznych i radiowych występów oraz interesujących pierwszych w Polsce wykonań. Niestety ta inicjatywa nie pociągnęła za sobą następców. Najważniejszą bolączką "domowej muzyki" jest jej nietrwałość i inicjalna deklaratywność, przy czym względy opłacalności grają poważną, acz niekoniecznie chlubną rolę Przy Filharmonii zawiązał się również kwartet smyczkowy ale dotąd nie wykazał żywszej działalności, czego nie można żadr,ą miarą powiedzieć o "Kwintecie instrumentów dętych" w tejże Filharmonii. Międzyszkolny Chór Chłopięcy z Poznania wykazuje ożywioną działalność pod batutą Jerzego Kurczewskiego. Ma w swym repertuarze poważne osiągnięcia artystyczne i wychowawcze. Nie tylko urządza cenne dla zdrowia "zimowiska" w Zakopanem ale wyjeżdżał latem 1956 roku do Szczecina, Warszawy, na Węgry, do Pragi i Berlina, gdzie wielokrotnie występował i nagrywał szereg piosenek do radia. Wadą - mym zdaniem - sympatycznego chóru jest obracanie się (jak dotąd) wyłącznie w repertuarze piosenek w układzie Kurczewskiego. Wydawałoby się, że dyrygent chóru wyciągnie właściwe dla siebie konsekwencje artystyczne z dobrych i wypróbowanych wzorów z Czechosłowacji i Węgier (repertuar!) - niestety tak się nie dzieje. Oparcie chóru o dotąd niespotykaną w Polsce praktykę współdziałania z. maleńkim zespołem 5-6 instrumentów dętych tylko sporadycznie zostało przez Kurczewskiego wykorzystane. Szkoda, gdyż wyniki, nawet w tak naprędce ułożonym programie zdawały się rokować planom artystycznym w zespole "poznańskich gzubów" dobre nadzieje Opieka nad chórem ze strony wiceministra oświaty Zofii Dembińskiej przyniosła duże korzyści. Kurczewski odznaczony został niedawno Złotym Krzyżem Zasługi i otrzymał Państwową N agrodę za muzyczną twórczość dla dzieci. Niestety - krótki był żywot Opery Dziecięcej w lecie 19.55 roku. Na jej likwidację złożyło się kilka przyczyn co warte będzie osobnego omówienia - jako problem niejako ogólnopolski. Po wielu kłopotach organizacyjnych powstała w roku 1956 Poznańska Operetka. Osiedliła się w Domu Żołnierza i dała dotąd dwie premiery: "W4ktorię i jej huzara" - Abrahama oiraz zawsze mile podziwianą " Wesołą wdówkę" Lehara. Kierownikiem śpiewającego i tańczącego teatrzyku jest Jan Teresiński, a dyrygentem młody absolwent poznańskiej Wyższej Szkoły Muzyczneij Witold Jankowiak. - Publiczność (zawierzyła o bietnicom i tłumnie uczęszcza do swej Operetki. Również podkreślić należy, iż w ślad za operetką ruszyła do boju jej młodsza siostra - komedia muzyczna. Ta znów działa w dawnym Domu Kultury Żołnierza Bezpieczeństwa ale na razie nie posiada ustabilizowanych dni występów. Jej kierownikiem jest Zbigniew Szczerbowski. Wystawiono "Rozkoszną dziewczynę" Benatzky'ego i jak dotąd - powodzenie jest duże. A więc decentralizacja dała na razie Poznaniowi aż trzy typy muzycznego teatru od opery zaczynając, na komedii muzycznej kończąc. Nie wydaje siej by stan ów był niewłaściwy. Chyba całkiem przeciwnie! Muzyka w rozgłośni Polskiego Radia jest chyba tylko najbardziej ubocznym produktem "wytwórczości". Audycje płylowe, pogadanki popularyzatorskie i rocznicowe, nagrywania fragmentów koncertowych we Filharmonii lub przedstawień w Operze: czasem jakiś ogólnopolski recital któregoś z najlepszych w mieście instrumentalistówpianista Gertruda Konatkowska, flecista Włodzimierz Tomaszczuk i skrzypek Stanisław Bocek do nich należą - oto chyba wszystko. I pomyśleć że poprzedni - zaowych "złych dni" kierownik rozgłośni Józef Matynia przyczynił się osobiście do rozwiązania doskonałego radiowego chóru mieszanego pod batutą Lubomira Szopinskiego oraz składnie grającej " Kapeli ludowej" Mariana Obsta. Już tych zespołów dziś nie odzyskamy a Matynia zasłużył sobie w sferach muzycznych Poznania na miano (deli Jerzy Młodziejowskikatnie mówiąc) "likwidatora II . Nie szkoda, że już Poznań opuścił ale szkoda, że jego błędy dotąd w Radio Poznańskim pokutują. Stało się ono jakąś boczną i martwą linią poznańskiego muzykowania. Wątpić należy, czy obecnemu muzycznemu kierownikowi rozgłośni - Stuligroszowi - uda się szkody naprawić.... Oto niektóre naczelne problemy zawodowego ruchu muzycznego w Poznaniu w okresie sześciu minionych lat. Ważną działalność na terenie województwa rozwija przede wszystkim Symfoniczna Orkiestra Objazdowa oraz Dział Upowszechnienia Muzyki przy Fiilharmonii. Przedsiębiorstwo "Estrada" ma swe osiągnięcia w tym względzie ale o tych sprawach jak również o ruchu śpiewackim będzie mowa w osobnym artykule. Poznań bowiem jest ośrodkiem, który oddaiaływuje na prowincję i z tego względu problem wart jest szczegółowego omówienia na łamach . Kroniki Miasta Poznania" . Również nader ważną sprawą jest muzyczne szkolnictwo i kwestia chórów kościelnych. Tymi problemami, które najściślej wiążą się z "zawodową muzyką" zajmę się w następnym numerze pisma. Mam nadzieję, że będzie przy tej okazji można zreasumować całość muzycznych zagadnień Poznania i województwa, obliczyć dorobek i wytknąć oczywiste niedostatki, by na przyszłość nie zacieniały jasnej drogi naszej poznańskiej muzyce. A niewątpliwym; tej drogi celem jest powszechne ulubienie muzyki i wychowanie dla niej wdzięcznych i wymagających słuchaczy.