PORANEK POEZJI ROSYJSKIEJ I RADZIECKIEJ W Miesiącu Pogłębienia Przyjaźni Polsko- Radzieckiej artyści teatrów poznańskich urządzili w T ea trze Polskim "Poranek poezji rosyjskiej i radzieckiej". N a tle słowa wiązanego artyści recytowali utwory, obejmujące okres od baroku do rewolucyjnej twórczości Majakowskiego. Recytowano utwory Rylejewa, Puszkina, Boratyńskiego, Lermontowa, Feta, Niekrasowa, Błocha, Jesienina, Majakowskiego. Poranek stał na wysokim poziomie. Miłośnicy poezji i dobrej recytacji mieli rzadką okazję uczestniczenia w tego rodzaju imprezie. KONFERENCJA NAUKOWA W ŁAGOWIE LUBUSKIM Pod koniec października poznański oddział Stowarzyszenia Historyków Sztuki i Kultury Materialnej zwołał konferencję naukową w Łagowie, której zadaniem było, opierając się na marksistowskiej metodzie materializmu historycznego, przedyskutować zagadnienia tradycji narodowych w dziejach sztuki polskiej. Twórczy wysiłek naukowców polskich, którzy pokonując opory, pozostałe po idealistycznej nauce burżuazyjnej, wchodzą na drogę prawdziwie naukowej metody, jest konsekwentnym wynikiem społeczno- gospodarczych, konały się i dokonują w dowejprzemian które doPolsce Lu IMPREZA POZNAŃSKICH ZESPOŁÓW ŚWIETLICOWYCH Z okazji siódmej rocznicy bitwy pod Lenino ORZZ zorganizowała wielką, imprezę artystyczną poznańskich zespołów świetlicowych, które poświęciły ten występ Wojsku Polskiemu. Występowały chóry męskie i żeńskie, a wiele barwnych i ciekawych tańców ludowych wykonały zespoły świetlicowe "Pebeco", Młodzieżowego Domu Kultury, oraz Lubońskich Zakładów Przemysłu Spożywczego. Z recytacją wystąpił przedstawiciel świetlicy Zakładów im. Stalina. WYSTAWA FOTOGRAFIKI T. CYPRIANA Zorganizował ją poznański oddział Polskiego Tow. Fotograficznego. Cyprian przyczynił się wybitnie do rozwoju fotografiki w Polsce. Wystawa okazywała jego dorobek na przestrzeni od roku 1914-1950. Z prac zasłużonego pioniera polskiej fotografiki na specjalne wyróżnienie zasługuje "Wojna - 1914", "Casablanca", "Łodzie", "Przy podwieczorku". Tematycznie dominują na wystawie krajobrazy. Stanisław Krokowski ZYCIE MUZYCZNE POZNANIA FILHARMONIA Z końcem wrzesnla 1950 r. Państw. Filharmonia w Poznaniu rozpoczęła nowy sezon koncertowy. Na programie: "Symfonia klasycz na" Prokofiewa, "Koncert Fortepianowy" W. A. Mozarta i jeden utwór polski mianowicie "I Symfonia" T. Bairda. Słynne dzieło Sergiusza Prokofiewa powstało w r. 1916 i na ść sowieckiego mistrza. Utwór Tadeusza Bairda przedstawi! nam młodziutkiego muzyka warszawskiego, byłego ucznia klasy prof. Piotra Rytla (konserwatorium). I cz. nowej Symfonii robi jeszcze wrażenia chaosu. Kompozytor szuka drogi do wypowiedzenia się. Styl muzyczny tu ultranowoczesny, harmonie politonalne. Tematyka nienaturalnie zdeformowana. Za to 11 cz. nie jest pozbawiona specyficznego romantyzmu. J ak się wydaje: Symfonia Bairda to owoc talentu jeszcze niewykrystalizowanego, ale obiecującego. W każdym razie na inauguracyjnym koncercie Filharmonii wolelibyśmy usłyszeć zamiast Bairda - któregoś z klasycznych przedstawicieli muzyki polski ej . Jako solista wystąpił pianista Jan Ekier, grając z towarzyszeniem orkiestry Koncert Fortepianowy d-moll Mozarta - powściągliwie, precyzyjnie i stylowo (ale trochę chłodno pod względem ekspresji). Dyrygujący powyższym wieczorem Stanisław Wisłocki jest kapelmistrzem doskonale Poznaniowi znanym. Pisaliśmy o nim już wielokrotnie. Program drugiego koncertu symfonicznego. Filharmonii Poznańskiej poświęcono głównie muzyce radzieckiej. 1 tak wysłuchaliśmy I I I Koncertu Fortepianowego Sergiusza Prokofiewa i Symfonii Wasyla Kalinnikowa. Repertuar tego wieczoru uzupełniała uwertura Rossiniego do opery "Wilhelm Tell". III Koncert Fortepianowy powstał w okresie, kiedy Sergiusz Prokofiew ulegał jeszcze silnym wpływom francuskiego neoklasycyzmu. Kompozytor pojął swe dzieło chyba raczej jako symfonię. Fortepian akompaniuje tuorkiestrze, która prowadzi główną linię melodyczną. Ta melodyka jest u Prokofiewa specyficzna, o skłonnościach do groteskowych, paradoksalnych zwrotów. Rytmicznie Koncert C-dur obfituje w efekty pomysłowe, i emocjonujące. Dzieło to, arcytrudne technicznie i muzycznie, wykonała świetnie Krystyna J astrzębska, zdolna pianistka, dawna uczennica prof. Jerzego Lefelda (Warszawa), a obecnie podobno Margerity Long. Całością wieczoru dyrygował Włodzimierz Ormicki - muzycznie wrażliwie 1 dobrą techniką. Kilka koncertów symfonicznych poświęciła Filharmonia w całości - muzyce rosyjskiej i radzieckiej. Program VII wieczoru zestawiono naprawdę nie szablonowo. Usłyszeliśmy trzy znakomite utwory muzyczne, bardzo dawno w naszym mieście niewykonywane. Koncert rozpoczęła uwertura do opery "Rusłan i Ludmiła" Michała Glinki, pierwszego wielkiego przedstawiciela rosyjskiej muzyki romantycznej. Sergiusza Rachmaninowa można nazwać bez przesady: Lisztem XX wieku. Drugi "Koncert fortepianowy c-moll" (wykonany właśnie w Poznaniu), napisany w roku 1900, zyskał sobie z miejsca kolosalne uznanie wśród muzyków i publiczności całego świata. Całość kompozycji imponuje zwartością, wykuta niby z jednej bryły. Rachmaninow pozostał aż do śmierci (1943 r.) wierny hasłom romantyzmu muzycznego. Wieczór uzupełniały: nastrojowy antrakt z "Chowańszczyzny" Musorgskiego oraz fragmenty ludowego baletu "Gajane" Arama Chaczaturiana (jakaż to żywiołowa, śmiała rytmicznie, orgiastyczna muzyka!), doskonałego .współczesnego kompo certu dyrygował sprężyście i pewnie Stanisław Wisłocki. Solistą był ulubiony przez publiczność poznańska, świetny pianista Henryk Sztompka, który grał Rachmaninowa z porywającą siłą, jaskrawym blaskiem i wirtuozerią. Jesienią 1950 r. minęła 180 rocznica urodzin jednego z największych geniuszów w historii ludzkości kompozytora Ludwika van Beethovena. W związku z tą datą Filharmonia Poznańska postanowiła dać w sezonie 6 koncertów, o programach poświęconych w całości dziełom "mistrza z Bonn" (jak się popularnie nazywa Beethovena). Na V koncercie filharmonicznym, poświęconym Beethovenowi, wykonano kompozycje pochodzące z dwóch pierwszych okresów twórczosc; "mistrza z Bonn". Wczesny "Koncert fortepianowy C-dur" op. 15 grał brawurowo Stanisław Szpinalski. "Czwartą Symfonią" B-dur oraz Uwerturą E-dur do opery "Fidelio" dyrygował starannie Stanisław Wisłocki. W ramach XVI Koncertu piątkowego wykonano dwa najpopularniejsze utwory beethovenowskie: V Symfonię i Uwerturę Leonora I I I. Różnie tłumaczono treść muzyczną owej Symfonii c-moll. Wielu dosłuchuje się tam ech Wielkiej Rewolucji Francuskiej, określając dzieło jako wyraz buntu i śmiałych zmagań ludzkości, gnębionej przez despotyzm i okrucieństwo feudalnych tyranów. Jako solista wystąpił, zawsze na naszej estradzie serdecznie witany - mistrz planistyki polskiej Zbigniew Drzewiecki, który gra zazwyczaj to, czego nikt inny nie "rusza". Tym razem zaprezentował nam "Koncert B- Dur" 'Beethovena (doprawdy rarytas na afiszach filharmoniczny eh) . Program kolejnego koncertu poświęcono w całości muzyce klasycznej i to trzem najwybitniejszym jej przedstawicielom: Haydnowi, Mozartowi i Beethovenowi. Przez słowo klasycyzm rozumiemy zazwyczaj okres od r. 1750 aż do śmierci Beethovena. Nazwę tę stosujemy do owych dzieł wzorowych w formie, o wyrazistych konturacn rytmu, zrównoważonych pod względem treści emocjonalnej - bo tylko dyskretnie odsłaniających osobiste uczucia kompozytora. Haydnowski "Koncert ha obój z orkiestrą" grał na poznańskim koncercie symfonicznym Antoni Olejnik, popisując się precyzyjną wirtuozerią techniki (3 część) oraz stylowym podaniem cz. 2 (Andante). Całością interesującego wieczoru dyrygował Jerzy Młodziejowski, który starannie wypracował z orkiestrą zarówno Uwerturę do opery "Wesele Figara" Mozarta jak i Symfonię C-dur Beethovena (dzieło powstałe jeszcze bardzo w kręgu tradycyj: Haydn - Mozart). XV koncert symfoniczny zawierał interesującą nowość w postaci Preludu S tefana B. Poradowskiego. Kompozycja to napisana wypróbowanym starszym sposobem, a przy tym programowa, emocjonalna, romantyczna - wywołująca wrażenie (choć niewątpliwie przydałyby się pewne skróty). Prelud poprowadził umiejętnie kapelmistrz Marian Obst, który szczególny dla swej batuty popis znalazł w wielkiej Symfonii C-Dur W. A. Mozarta. Owa Symfonia "Jowiszowa" jest wielce odpowiedzialną próbą sił dla młodego dyrygenta. Obst wyszedł z tej próby zwycięsko. Dał odpowiednio utra a przecież dbałość o szczegóły i właśc;wy styl. Solistką wieczoru była Zofia Adamska (wiolonczela), która soczystym, pełnym tonem - muzycznie wnikliwie grała Koncert B- Dur Boceheriniego. J ak dotychczas - jedyny w tym sezonie koncert symfoniczny orkiestry operowej, prowadzonej przez prof. Waleriana Bierdiajewa (Aula U.F.) rozpoczęła VI Symfonia Czajkowskiego, ostatnia przedśmiertna praca mistrza muzyki rosyjskiej. Tej, tak już zdawałoby się ogranej; "Symfonii patetycznej" słuchaliśmy pod batutą prof. W. Bierdiajewa - niby jakiegoś nowego, nieznanego utworu. Dyrygent włożył v/interpretację cały swój dojrzały artyzm, kolosalny temperament i napięcie wewnętrzne. "Zapalił" orkiestrę i zatargał mocno nerwami słuchaczy, śmiało skontrastował dynamikę, opracował całość z brawurowym rozmachem ale równocześnie nadzwyczaj plastycznie. Po prostu przeżył i odczuł głęboko każdą frazę. Bierdiajew nie celebruje (na zimno) wykonywanych kompozycyj a przeciwnie muzykuje z przedziwną szczerością i bezpośredniością jako kapelmistrz z krwi i kości. Powyższy koncert stanowił pierwszy występ powojenny prof. Bierdiajewa, przy pulpicie dyrygenckim Filharmonii Poznańskiej. Oprócz "Patetycznej" program obejmował nastrojowy obrazek z opery "Chowańszczyzna" Musorgskiego oraz poemat "Ekstaza" Aleks. Skriabina (muzyka jaskrawo instrurnentowana o pierwiastkach orgiastycznych i przejrzystej symboliczności). Orkiestra Teatru Wielkiego odniosła tego dnia nieprzeciętny sukces. MUZYKA KAMERALNA Występ czeskiego Kwartetu Smyczkowego im. B.Smetany wywołał duże zainteresowanie w muzykalnym Poznaniu. Wszakże od dawna nie słyszeliśmy koncertu kameralnego. Goście, którzy przybyli w ramach wymiany kulturalnej między Polską a Czechosłowacją, zaprezentowali się w pięknym programie złożonym z dzieł Mozarta (kwartet C-dur), Czajkowskiego (kwartet D-dur) i Smetany (kwartet e-moll). Punkterr kulminacyjnym wieczoru stało się wykonanie autobiograficznego kwartetu Bedrzycha Smetany. Wieczór Sonat na wiolonczelę i fortepian, w wykonaniu Kazimierza i Marii Wiłkomirskich, był rzadką atrakcją dla miłośników (niestety nielicznych u nas) muzyki kameralnej. Program koncertu obejmował trzy odmienne style: klasyczny (Sonata A-dur Beethovena), wczesnoroma.ntyczny (Sonata Chopina) i późnoromantyczny (Sonata Rachmaninowa). Ewenementem stało się wykonanie Sonaty g-moll Sergiusza Rachmaninowa, dzieła nieczęsto pojawiającego się na naszych estradach, a urzekającego pięknością szerokich, śp.ewnych tematów, mistrzowsko rozpiowadzonych przez autora. Dobrze znani bywalcom operowym naszego miasta - artyści Barbara Kostrzewska i Wacław Domieniecki - wystąpili ze wspólnym recitalem. Kostrzewska przedstawiła się w starannie skomponowanym programie, obejmującym- utwory "klasyków" pieśniarstwa (Schumann Brahms), lirykę współczesną (Rachmaninow - Szymanowski - N owowiejski) oraz arie operowe. Wszystkie punkty recitalu podała śpiewaczka z niepospolitym artyzmem i kulturą, co pozwoliło na wyrobienie równie wybitnie pieśniarką jak primadonną operową. Natomiast Wacław Domieniecki jest przede wszystkim śpiewakiem operowym, szczęśliwym posiadaczem pięknego głosu tenorowego o bohaterskim "zacięciu", imponującej , ,górze" i sile brzemienia, śpiewał arie i pieśni. RUCH ŚPIEW AC2.Y Wielkopolski ruch splewaczy amatorski obchodził uroczystość 60lecia istnienia swego Związku. Z tej okazji odbyły się w Poznaniu liczne imprezy, będące manifestacją artystyczną śpiewactwa. Koncert inauguracyjny zapełnił aulę U. P. po brzegi. Szczególnie imponujący widok przedstawiała estrada, na której stanęły zbiorowe chóry I Okręgu, śpiewające z tow. orkiestry Filharmonii Poznańskiej. Pro gram tego wieczoru przewidywał kompozycje polskie od Moniuszki po współczesną pieśń masową. Tradycje i osiągnięcia Wlkp. Związku są niemałe. J ak wiadomo śpiewactwo nasze spełniało doniosłą misję jeszcze w okresie zaboru pruskiego. W latach międzywojennych zespoły wielkopolskie zajmowały się gorliwie pielęgnowaniem chóralnej pieśni, ale wyłącznie z aspektu artystycznego. Dziś - na trzecim etapie pracy - żąda się od śpiewactwa czegoś więcej: wyraźnego oblicza ideowego. Pieśń służyć ma przede wszystkim światu pracy. Powinna stać się nie tylko przeżyciem art y - stycznym ale odświeżać siły człowieka, odprężać jego system nerwowy w obliczu nowych zadań, które stawia przed nim - odbudowa kraju. Działalność entuzjastów - amatorów śpiewu to praca mrówcza, sku piona, bezinteresowna ale jakże ważna dla kultury ojczystej. Państwowa Szkoła Muzyczna nr 1 w Poznaniu (dyrektor Ludwik Kwaśnik) wystąpiła z koncertem, który zgromadził wiele publiczności żądnej posłuchania melodyjnych a tak popularnych pieśni tzw. masowych - polskich i radzieckich. Długi szereg pieśni masowych śpiewały w auli P. W. S. M. chóry: mieszany, żeński i dziecięcy. Poza tym wystąpił zespół męski oraz znany tenor Opery Poznańskiej - Józef Prząda, (którego głos brzmi coraz nośniej i pełniej). Akompaniował muzykalnie Wiktor Buchwald. Szczególnie efektownie popisał się chór żeński w cyklu stylizowanych pieśni ludowych Zespół dysponując wdzięcznymi głosami, (tzn. śpiewa a nie krzyczy, umie już śpiewać mezzovoce). Interpretacja była starannie przemyślana i interesująca (H. Szulcówna). Zespół dziecięcy sprawnie poprowadziła Stella Śliwińska. Koncert zakończyły chóry połączone Szkoły Muzycznej - pod czujną dyrekcją Henryka Duczmala. TEATR WIELKI Opera poznańska wystąpiła w okresie sprawozdawczym - tylko z jedną premierą, na którą złożyły się 3 balety "Sowizdrzał" Ryszarda Straussa, "Pory Roku" Czajkowskiego i "Suita Hiszpańska" Granadosa "Sowizdrzał" należy do rodzaju muzyki programowej. Autor komponując miał stale przed oczyma libretto. Po prostu ilustrował historię fantastycznych wędrówek swego bohatera. Zatem muzyka doskonale zrasta się tutaj w jedną logiczną całość z linią anegdoty literackiej. Początkowe drwiny i parodie Sowiz stanowiący apoteozę wolności niezależnego ducha, chwilowo złamanego przez mieszczańską tępotę. Realizatorzy sceniczni (L. W ójcikowski i T. Marek) mieli tedy przyjemne zadanie. Podchwycili właściwą autentyczną koncepcję poematu i efekt okazał się wyborny. Żywiołowość treści muzycznej i olśniewające barwy partytury Straussa uwypuklił doskonale prof. Walerian Bierdiajew, który jak mało kto potrafi operować pięknem dźwięku instrumentalnego. N atomiast "Pory roku" Piotra Czajkowskiego (instrumentacja S. B. Poradowskiego) wystawione jako balet, nasuwają, sporo zastrzeże i także od strony muzycznej. Według mnie - inscenizatorom nie udało się, w spektakl u poznańskim, uchwycić czaru owych słynnych miniatur fortepianowych rosyjskiego mistrza. Większość z tych ,,12 miesięcy" to poufne wypowiedzi "z serca do serca", to ucieleśnione w muzycznych obrazach najsubtelniejsze odcienie uczuć, nastrojów, myśli i marzeń kompozytora. W ogóle - ta muzyka tak bardzo kameralna i intymna zatraciła swe cechy charakterystyczne, zinstrumentowana na wielką orkiestrę. I jako balet chyba nie bardzo się nadaje. J ak tu np. tańczyć pędzącą na stepie "Trójkę" rumaków albo tę rozełkaną, tak bardzo osobistą "Pieśń jesienną"? Raczej film oddałby właściwy klimat ,,12 miesięcy" Czajkowsikego. Dlaczego balet ooery nie tańczy "Gajany" Chaczaturiana, wszakże komoozycji typowo choreograficzne3, albo któregoś z oryginalnych baletów Czajkowskiego? Muzyka Henryka Granadosa do "Suity hiszpańskiej", porywająca żarem zmysłowych melodyj i rytmówdoprawdy niewiele miała wspólnego z skądinąd wartościowym librettem Tadeusza Marka. Jedno z drugim nie "grało". Wzniosłego momentu apoteozy czerwonego sztandaru nie tłumaczyła muzyka, która - zamiast dramatyzmu i koniecznego tu patosu bohaterstwa wygrywa swoje wdzięczne, ale przecież nie bardzo łączące się z charakterem akcji, melodie. Jednakże momentem godnym podkreślenia jest fakt, że "Suita hiszpańska" to balet oparty na nieporuszanej dotychczas w choreografii poznańskiej - tematyce rewolucyjnej. Ale do tekstu Marka należałoby napisać nową muzykę albo rozejrzeć się za czymś odpowiedniejszym niż Granados. "Suitę hiszpańską" i "Pory roku" prowadził pewną ręką kapelmistrz Bolesław Lewandowski. MIĘDZYSZKOLNY KONKURS BACHOWSKI Pod egidą Ministerstwa Kultury i Sztuki zorganizowano w Poznaniu - w 2 połowie listopada - Międzyszkolny Konkurs Bachowski. Do szlachetnego współzawodnictwa stanęli adepci szkół muzycznych kraju z wszystkich ośrodków kulturalnych Polski. 13. XI. odbyło się pierwsze eliminacyjne przesłuchanie kandydatów. W jury zasiedli znakomici pedagodzy. Kandydatów zgrupowano w ośmiu sekcjach: fortepianowej (32 zgłoszone osoby), klawesynowej (4 uczestników), skrzypcowej i wiolon - czelowej (28 uczestn.), organowej (21 uczestn.), kameralnej (7 zespołów), chóralnej (1 chór) i orkiestralnej (1 ork.). Konkurs podzielono na kilka etapów. Więc pierwszy etau: eliminacje. Drugi: występy solowe (16. XI. - 21. XI). Trzeci: wystęw z orkiestrą (22. XI. - 29. XL). Kandydat dopuszczony do ostatniego któryś z "Koncertów" J. S. Bacha z tow. orkiestry Filharmonii Poznańskiej (aula U. P.). Konkurs Bachowski w Poznaniu był kulminacją zeszłorocznych konceftów i obchodów, święconych przez polskie sfery muzyczne, z okazji 200-1ecia śmierci wielkiego kantora. Był poważnym przyczynkiem do hołdów, składanych przez nasze czasy - geniuszowi tonów. Publiczność (a także i muzycy polscy) zapoznali się z wieloma zupełnie niegranymi dotychczas pozycjami przebogatej i tak różnorodnej spuścizny bachowskiej. Miodzież miała okazję pogłębienia swego stosunku do tych dzieł. Konkurs stał się ogromnym zjazdem mi'zykow z terenu całego kraju, jedyną w swoim rodzaju imprezą kulturalną, zapewne pierwszą na taką skalę - w historii sztuki polskiej. Wyniki Konkursu Bachowskiego zaprezentowano nam w Filharmonii, w ramach dwóch kolejnych koncertów (X. i XI.). Wysłuchaliśmy procmkCTI Laureatów pierwszej, drugiej i trzeciej nagrody, popisujących się z towarzyszeniem orkiestry symfonicznej pod batutą Tadeusza Wilczaka i Stanisława Wisłockiego. Oba wieczory utwierdziły nas w przekonaniu, że najlepszy poziom wykonawczy wśród studentów - osiągnęlipianiści. Dwie szkoły fortepianowe wysunęły się na czoło: Drzewieckiego (Kraków) oraz Trombini-Kazuro (Warszawa). Przebieg imprezy ujawnił długi szereg wybitnych talentów wśród naszej młodzieży muzycznej. Pod opieką Ministerstwa Kultury i Sztuki czeka je niewątpliwie piękna przyszłość artystyczna. Laury uzyskane na konkursie staną się dla nich potężnym bodźcem do dalszej, owocnej pracy. W związku z konkursem, Filharmonia Poznańska wystąpiła w dniach 17 i 19 listopada ze specjalnym koncertem symfonicznym, poświęconym w całości dziełom genialnego Jana Sebastiana. N a programie: wykonanie Koncertu na trzy fortepiany i Koncertu na cztery fortepiany (Drzewiecki, Woytowicz, Hoffman, Bkier), Koncertu na dwoje skrzypce (Dubiska i U mińska) , Koncertu skrzypcowego E-dur (T. Wroński), III Koncertu Brandenburskiego (orkiestra) i "Magnificat" (soliści, chór i orkiestra). Zorganizowano także recital organowy utworów Bacha (prof. Pawlak) oraz koncert laureatów niedawnego konkursu lipskiego: A. Bolechowskiej (śpiew), W. Wiłkomirskiej (skrzypce), i W. Maciszewskiego (fortepian). Kazimierz Nowowiejski SZTUKA W POZNANIU "PLASTYCY W WALCE OPOKoj" Z inicjatywy Z.P.A.P., przy współudziale C. B. W. A. została otwarta dnia 8. X. w lokalu C. B. W. A. wystawa, obrazująca wkład plastyków poznańskich w dzieło utrwalenia Pokoju. Akcja organizowania wystawo tej tematyce, przeprowadzona na terenie całego kraju, miała charaktei zbierania "twórczych podpisów" pod Apelem Stokholmskim, podkreślała solidaryzację Plastyków Polskich z uchwałami II światowego Kongresu Pokoju w Warszawie. Wystawy tego rodzaju świadczą dowód w tym jej stadium, jakie przeżywamy obecnie, zamówienie społeczne, określające wyraźnie tematykę poszczególnej wystawy, jest tą konieczną siłą napędową, umożliwiającą przez to zlikwidowanie reliktów formali - styczno-naturalistycznych, tkwiących jeszcze w twórczości naszych plastyków. Założenie bowiem z góry pewnej określonej tematyki, socjalistycznej w treści, zmusza poniekąd do rewizji własnych środków plastycznych i przystosowania ich do nowych treści Widzimy to na przykładzie prac omawianej wystawy. Obejmowała ona 67 ekspon. (25 malarstwa, 14 rzeźby, 19 grafiki oraz 9 ceramiki), 41 wystawców. Do naj ciekawszych należą bezsprzecznie oleje Lenicy. "Walka o pokój" i "Korea walczy", charakterystyczne patosem, nieodzownym przy opracowywaniu tak ważkich tematów, prace, w których zarówno rysunek, j ak i kolor są ściśle podporządkowane treści, podkreślające przy tym stosunek twórczy do przedstawionej tematyki. Wybijają się również subtelne, pełne ekspresji rysunki Klemińskiego, oddające skupienie 1 odpowiedzialność pracy lekarza, oraz miły tchnący spokojem i pogodą rysunek Eichlerowej zatytułowany: "Ja chcę pokoju" . Poważną pozycję na wystawie zajmuje rzeźba. Ilościowo pokaźna, daje kilka ciekawych realistycznych portretów, jak portret kpt. B., Bohatera Armii Radzieckiej - Jakuba, "Głowa Pstrowskiego" Wojtowicza, oraz "Popiersie Lenina" - Piotrowskiego. O wielkim zainteresowaniu tą wystawą świadczy liczba- dwóch tys. osób, które ją zwiedziły. Organizowana przez Wydział Kultury przy Prez. MRN oraz C.B.W.A wj stawa "Stary Poznań", była eksponowana w Poznaniu w poprzednim kwartale. W okresie sprawozdawczym odwiedziła trzy miasta powiatowe Województwa Poznańskiego - (Gniezno, Wrześnię i Środę), w których zwiedziło ją łącznie - 11.161 osób. Fakt ten świadczy o kolosalnym zapotrzebowaniu przez tzw. "prowincję" na tego rodzaju imprezy artyst yczne. Świadczą o tym również wystawy objazdowe: ,,150 lat malarstwa polskiego" (37 ekspon.), oraz "Rysunki i akwarele malarzy polskich XIX i XX wieku" (35 ekspon.). Wystawy te, eksponowane w okresie 3-ch miesięcy w 64-ch świetlicach m. Poznania, zwiedziło ponad 160 tys. osób, czyli 160 tys. osób poznało się w okresie jednego kwartału z najcenniejszymi pracami malarzy 1 rysowników polskich XIX i XX w. Poznało wspaniałe, realistyczne tradycje malarstwa polskiego, prace Bacciarellego, Norblina, Orłowskiego, Suchodolskiego, Michałowskiego, Kostrzewskiego, Kotsisa, Kossaka, Matejki, Gierymskich, Pankiewicza, Boznańskiej i innych. Wystawy te, o wspaniale dobianych pracach, ukazujących realistyczny nurt w malarstwie polskim, podkreślają słowa Lenina o ciągłości tradycji kulturowej, o nawiązywaniu do pozytywnych wartości, zawartych w twórczości poprzednich pokoleń. Obie te wystawy zostały zorganizowane przez Muzeum Narodowe w Poznaniu. Do obu wystaw wydano wartościowe, bogato ilustrowane programy, dające dużo cennego materiału -zwiedzającym. Cel obu wystaw podano we wstępie do programów: "W dobie kształtowania się wyrazu nowej sztuki epoki socjalistycznej, ważne jest zapoznanie się z naszą rodzimą tradycją. Wystawa podzielona na dwa działy osobno reprezentowane - wzięła na siebie obowiązek wskazania najszlachetniejszych wzorów tradycji naszej polskiej twórczości malarskiej" . "Sięgnięcie do wspaniałych tradycji malarstwa polskiego, zapoznanie się z drogami, jakimi kroczyło, z jego rozkwitem epoki Rodakowskiego , Matejki, Gierymskich, jest najlepszym drogowskazem dla wkraczającego na nową drogę rozwoju współczesnego naszego malarstwa, malarstwa epoki socjalizmu i realizmu." Wydział Kultury przy Prez. MRN zorganizował niezwykle cenną wystawę objazdową "Malarstwo Rosyjskie i Radzieckie w reprodukcjach". Wystawa odwiedziła w dniach od 10. XI. do 21. XII. 50 r. 8 punktów m. Poznania, ukazała 105 reprodukcji najwybitniejszych' prac malarzy rosyjskich i radzieckich XIX i XX wieku. Wystawę zwiedziło łącznie 11.932 osoby. Słuszna inicjatywa Wydziału Kultury udostępnienia, w okresie Miesiąca Pogłębienia Przyjaźni Polsko- Radzieckiej, szerokim masom wspaniałej twórczości malarstwa rosyjskiego i radzieckiego, godna jest najwyższego uznania. Społeczeństwo poznańskie doceniło wagę tej Wystawy, o czym świadczy pokaźna ilość zwiedzających. Wspaniałe płótna Repina czy Ajwazowskiego, przedstawione w dobrych reprodukcjach, pokazały, że ówczesne malarstwo rosyjskie potrafiło ustrzec się wpływów zdegenerowanego malarstwa zachodnio-europejskiego, szczególnie formalizmu impresjonizmu francuskiego, zdobyło się na własne malarstwo realistyczne, ktćre stało się skarbnicą doświadczeń i wzorów dla wspaniałych malarzy radzieckich, twórców malarskie go soc-realizmu. Wśród prac artystów radzieckich wybijają się na czoło wspaniałe płótna Gerasimowa "Stalin nad zwłokami żdanowa", "Portret Miczurina" , Jakowlewa "Mauzoleum Lenina", Łaktionowa "List z frontu", i Surpina "Poranek naszej Ojczyzny". W II -ej połowie 1950 r. ekipa artystów polskich wyjechała do Związku Radzieckiego, by zapoznać się z kolosalnym dorobkiem kulturalnym bratnich narodów radzieckich. Zobaczymy, co piszą o tym członkowie tej ekipy: v-min. Kult. i Sztuki, Włodzimierz Sokorski: "Co nas uderzyło w pierwszym rzędzie, gdy mówimy o drodze rozwojowej sztuki radzieckiej ? Umiejętność patrzenia na przebyte procesy z perspektywy etapu, który się konkretnie przechodzi i z perspektywy przyszłości, o którą się konkretnie walczy. Ta "dwuwymiarewość" oceny daje dopiero to niezawodne wyczucie nowego, tak charakterystyczne dla działaczy kulturalnych Związku Radzieckiego, daje im pewność uogólnień, posiadających ścisłość naukową, wypracowaną w oparciu o laboratoryjną analizę błędów, osiągnięć i doświadczeń." - "Wszędzie ofensywa kulturalna rozwija się z tych samych pozycji. Z pozycji przełożenia na realistyczny warsztat twórczy wielkich idei naszej epoki. A więc zasada jedności treści i formy. Jedności materiali - stycznego poglądu na świat i jedności formy twórczej, będącej realistycznym przetworzeniem rzeczywistego świata. N owa forma socjalistycznej sztuki wyrasta z nowych idei i z twórczego, przewartościowa - nia wielkich, postępowych tradycji realistycznej sztuki, a nie z abstrak - cyjnych założeń, wydedukowanych sztucznie w psychozie nienawiści jów." Inny uczestnik wycieczki, prorektor A.S.P., prof. J. Fedorowicz pisze: "Sztuka plastyczna stała się pod sztandarem, socjalistycznego realizmu wybitnym środkiem ideologicznym wychowania robotników i aktywnym środkiem rozbudowy komunizmu. Radzieccy artyści weszli na drogę wielkiej ideologicznie, prawdziwie ludowej sztuki pod kierownictwem komunistycznej partii, unicestwiając formalistyczne kierunki i likwidując przeżytki schyłkowej burżuazyjnej kultury i sztuki. Komunistyczna partia przywróciła pełne znaczenie tradycji wielkiej rosyjskiej realistycznej szkoły XIX w. Ożyła spuścizna klasycyzmu." "Sztuka socjalistycznego realizmu utwierdza nową, socjalistyczną rzeczywistość, odsłania moralne oblicze radzieckich ludzi, wychowanych przez partię, jest według słów Lenina: "oddana do dyspozycji milionów ludzi pracujących, którzy są kwiatem kraju, tworzą jego siłę i jego przyszłość. " C. B. W. A. zorganizowało wystawę pt. "Literatura radziecka w grafice polskiej" . - Wystawa została otwarta w dniach - 11. XI. - 12. XII. w salonie wystawowym C. B. W. A. (21 osób wystawiających, 71 ekspon. (grafika), 1.161 osób zwiedzających) . W okresie powojennym, gdzie nadrabia się kolosalne zaniedbania Polski okresu przedwrześniowego w zakresie edycji klasyków postępowego nurtu literatury europejskiej, szczególnie rosyjskiej, gdzie wydaje się, nieznane przed wojną w Polsce, wspaniałe dzieła literackie soc. -reali - zmu radzieckiego, sprawa grafiki ilustratorskiej nabiera kolosalnego znaczenia. To jedna z najtrudniej szych gałęzi plastyki. Wymaga bowiem od twórcy nie tylko doskonałego opanowania rzemiosła i twórczej inicjatywy, żąda również od niego dokładnego i precyzyjnego zapoznania się z dziełem, które ma ilustrować. Wczucia się w samo dzieło, w intencję autora, w charakter epoki, ukazywanej przez pisarza, opanowania arkanów kostiumologii i wiele innych. Tym bardziej optymistyczne wrażenie z wystawy. Wspaniałe ilustracj e Witza do Puszkina czy Gogola, oddające wnikliwie atmosferę dzieła, pełne rozmachu ilustracje puszkinowskie Uniechowskiego, czy też barwne, pełne życia obrazki do bajek Czukowskiego - Siemiaszkowej, ukazują, że ta, dotychczas tak zaniedbana dziedzina naszej plastyki, dobrze się rozwija i zdoła nadążyć za ogromnymi krokami naszej polityki wydawniczej. Dnia 17. XII. została otwarta z inicjatywy C. B. W. A., we własnym lokalu wystawa pt. "Karykatura polityczna w walce o pokój". 10-u twórców wystawiło 35 ekspon. (grafika). Karykatura polityczna to broń, która niesłusznie do niedawna była niedoceniona. Znana od najdawniejszych czasów, posiadająca na swej liście takich mistrzów, jak Brueghel (starszy), Hogarth, Goya czy Daumier, nie straciła swej ważności i dzisiaj. Dowodem wspaniałe karykatury polityczne Amerykanina Groppera, Belga Masercela, szczególnie zaś rysowników radzieckich Deniego, Moora, J efimowa, sławnej trójki "Kukryniksów" , Ganfa, Sojfertisa, Brodatego i innych. I w Polsce karykatura polityczna ma piękne tradycje. Rysownicy tacy, jak Daszewski, Zaruba, Gruss, Cielcch, Lipiński i inni, zgrupowani w redakcji przed woj ennych "Szpilek", {{ ,.'l:,'t" ,f?: " ! ': ': 't.. k t. f ip 1 j -.' > ..,. ., .$ . ">J; r t.;" ;. . ."'. .'. . >I"" < t....-t". ',-ot . " , '" ;;>'" "h;:',:, ; : ;;: ,;;i: i i ,'<, ": '. :, '; , ";.. "", '\','1' .. " , ..",i".. , "" .: ' ';I,;:}f ;,¥::)Y>_;;I H ' ;, ' ',.e(,'tf* t', i .i " " ':: ';;"' :1: S :" f : f ..J,Vlll t lH.f . .. ,-i, 'C;!'" , 'k ;.'.i " , iiA", t t t .. . ' .:"""II".. ,., = I:",; 7,:;,; id> , ': f., ,'. ' ;re d7:':i '.. ' .' " ,'-o . t f < ,..' , .... , ". '.I.".;$. ,'" ,,;,," J::! I :;';:;;, ,,' ,......ł::D , , r"«w><..: "'. ..:OK,- i f '.. "'r "", u " QQ r . ./! . ' . ,,': ::1: t- ':;; , f A,i "':Di Q .. ,, .. . -:. ",f . ,'0+ ....,..c :' ". "'., "'. r ł ': ł. .".' ..: t:: .. >." .<":.::>'" '(: . .;' ':J :',: : ' ' J " J .: < .'''', ":: ':.:'.: . : " "'. '. ':' '> . :t '.' ł ., .. ...... "'. .'., , >"!i c;}. '.'. :.. ':,(" ';:::. '.:f . x: :. ..(: --ł. < ::j: a ,.- : .' .. , l , .... . .:>:.. .. ! . ::..... 'et ). .: .... ,r, . ',:ii: . .: ':,:' :, ł:'...... "" :.' '. . ' ' . . , ' ' .:. c.:'" >. ': ::. , . "' ., ..- " " . ,. '''. : ;£: , :. '< : '.' J '; ":,,.:;',\)"{ 'i';/ ...,; -: . t j , . "!. ..,.. ,."!. """:.. ' \:.. .;: A> '" , ... . ' 'l' .,.. r r 5;:ł:, ", J': ',' . r' ?l'" >< }- l :" £ ! r '. :' . . ,:...';.t: ..': y '" '..' .. ,'. . y '. '.." . ,'.:" , " .:i . .... . ... ::,::.. ' '.. """""* , r'. ".0 .... :'f ł ':: 't-, ,f i,: :' f:': "",(..; ". " <.':. , ,:"" . . ..".., . ''''::,.", ':::": ' ..,. '( " - J ' ",," :."", ,:.,..... t"' . ,..'.' ".' : *';::,. : :,'. .' '" , ;, : # ", ->' . " ,tJ ,'.:., : ': '" :. 4.-,.. $ . 1-'">," r.' , ',". re! :r", :"J:":'Jt:""> . --, 4 , i:' '.';''' 4<' : ,. " '<:,. ., . , ? ;._ -:,:?. ,: »c" :'; .(. :. . . , ""* " . ,.. ::::+ ..ł +:-:ło:.. . '" 't!: ', . :} J '.: "iA t'. ,I _ . i" :ł. "',1 c; Q " >. c:J ::t 't1 o o... '2 aJ ....... "O ...... 'o a. rIl ...... ,. ': ! 00 Q) ;: N cd .E oj ;.... as w '\s!1:"ro o.. -ł rx1 zującym rządem Polski sanacyjnej. Po wojnie, na łamach tychże "Szpilek", dalej walczą - z imperializmem amerykańskim, zacofaniem, kołtunerią i innymi przeżytkami. Do starszej generacji naszych karykaturzystów doszło w międzyczasie wielu utalentowanych rysowników, jak Witz, Baro i świetnie się zapowiadający Jan Lenica. Praca tego ostatniego pt. "Plan sześcioletni" wybija się zdecydowanie na omawianej wystawie. Widzimy tu również dowcipne w pomyśle ujęciu plastycznym prace Lipińskiego, Zaruby, Ha-Gi, Jantara i inne Ewenementem w życiu kulturalnym Poznania była, zorganizowana przez Muzeum Wojska w Warszawieoraz Muzeum Narodowe w Poznaniu, wystawa, zatytułowana "Stalin Chorąży Pokoju". Otwarta w dniach - 7. XI. - 21. XII. zawierała około 200 tablic. Wystawę zwiedziło przeszło 620 tys. osób!: Oryginalne fotografie czołowych przywódców Partii Bolszewików z Leninem i Stalinem na czele, wmontowane w piękny sposób w tablice, zawierające cytaty z dzieł Lenina i Stalina oraz hasła i slogany na temat pokoju, ukazały w przekroju dziejowym wspaniałą zwycięską walkę o wolność ludów i utrzymanie pokoju, prowadzoną przez Tego, którego połowa ludzkość' zwie Chorążym Pokoju - Generalissimusa Stalina. Janusz Sawaszkiewicz ODBUDOWA ZABYTKÓW RATUSZ W odbudowie Ratusza wyróżnić możemy kilka momentów szczególnie doniosłych. N ależą do nich: 1) opanowanie niebezpieczeństwa grożącego budynkowi wskutek pojawienia się w r. 1945 wody zaskórnej w ilościach zatrważająco wielkich, 2) odbudowanie wieży, 3) odbudowanie dachów wklęsłych, 4) rozebranie partii łączącej zabytkowy budynek ze zniszczonym budynkiem b. Nowego Ratusza. Obydwie ostatnie prace są dziełem roku 1950. Ratusz poznański nakryty był systemem dachów wklęsłych, który zmniejsza wysokość konstrukcji dachowej i uzasadnia zarazem technicznie budowę ozdobnej attyki. W sytuacji takiej jaka istnieje w Ratuszu poznańskim, gdzie wieża, wyrastaj ąc z bryły gmachu, przerywa ciąg płaszczyzn dachowych - powstaje nieunikniona konieczność zastosowania bardziej skomplikowanego systemu dachów. Z tych względów, Jan di Quadro, który rozbudował Ratusz w połowie XVI wieku, nakrył budynek dachami wklęsłymi. Dachy te przetrwały do początku XX wieku. W czasie zakrojonej na wielką skalę restauracji budynku w latach 19111913 zniesiono dachy wklęsłe, a na ich miejscu wybudowano jeszcze jedną kondygnację, nakrytą dachem płaskim, a przeznaczoną na pomieszczenie biur Zarządu Miejskiego (dla których trzeba było z kolei wybić otwory okienne w attyce), fałszując w ten sposób wygląd nie tylko dachu i attyki, ale całego budynku. W czasie obecnej odbudowy postanowił Konserwator Wojewódzki przywrócić Ratuszowi wygląd historyczny przez kondygnacji i przywrócenie dachów wklęsłych, połączone z zamurowaniem otworów okiennych wybitych w attyce. Dokumentację techniczną dla. odbudowy dachów opracował prof. L. Ballenstedt. Konstrukcję stalową przygotowało i zmontowało Społeczne Przedsiębiorstwo Budowlane w Poznaniu. Płaszczyzny dachowe wykonano jako płyty Foerstera. Położenie dachu jest wydarzeniem mającym duże znaczenie dla całego budynku z tego również względu, że wpłynie ono dodatnio na zapewnienie statyczności murów. N a wiosnę zostanie dach pokryty blachą żelazną platerowaną, po czym usunięty zostanie dach prowizoryczny, który chronił budynek przez 6 lat i pod którego osłoną odbywają się roboty przy budowie dachów wklęsłych. Równocześnie nastąpi zrekonstruowanie uszkodzonych, sterczyn i palmet attyki. Kierownictwo odbudowy Ratusza po odbudowaniu i wykonaniu drobniejszych robót wymienionych w poprzednim numerze "Kroniki" zamierza w roku 1951 uruchomić zegar na wieży, o ile oczywiście pozwolą na to kredyty inwestycyjne. Aktualna staje się również sprawa szaty zewnętrznej Ratusza, który to problem nie jest jeszcze definitywnie rozstrzygnięty. Wobec tego, że odbudowa Ratusza zaczyna wchodzić w stadium robót wykończeniowych, koniecznym jest ustalenie programu użytkowego budynku. Ostatecznej decyzji wymaga również sprawa ustalenia osoby inwestora (użytkownika), gdyż Prezydium M. R. N. zrezygnowało z Ratusza. TEATR POLSKI Wobec tego, że w myśl ustawy, zabytkami architektury są nie tylko "przedmioty... nieruchome ... posiadające wartość artystyczną" lecz także "kulturalną, historyczną" wolno przyjąć, że gmach Teatru Polskiego jest zabytkiem. Dla przyszłych historyków tego obiektu należy podać informację, że przy okazji dokonywania rozbiórki kamienicy oddzielającej gmach Teatru od ul. 27 Grudnia, odnaleziono puszkę z dokumentami dotyczącymi także Teatru Polskiego. Puszka zamurowana była w jednym ze środkowych filarów bramy wjazdowej. Przy rozbijaniu kilofem bryły muru, natrafił robotnik Jan Konieczny na ołowianą puszkę, która wskutek uderzenia uległa uszkodzeniu, świadkami zdarzenia byli podmistrz, Jan Czarnecki i murarz Roman Barłóg. Puszka, oznaczona datą ,,3. VII. 1893" zawierała nast. dokumenty: plan sytuacyjny, jeden egzemplarz "Sceny Narodowej", statut, odezwę i sprawozdania z działalności Spółki Budowlanej "Pomoc" . Poznańska Dyrekcja Odbudowy przekazała dokumenty wraz z puszką w dniu l. III. 1946 Bibliotece Uniwersyteckiej w Poznaniu. ZAMEK PRZEMYSŁAWA W Planie Inwestycyjnym na rok 1951 otrzymało Muzeum Narodowe w Poznaniu kredyt na odbudowę zamku. Dokumentację techniczną przygotowuje Zjednoczenie Północnozachodnie Biur Projektów Ministerstwa Budownictwa Miast i Osiedli (dawne C. B. P. A. B.), przy czym ustalono, że istniejąca jeszcze, choć wypalona, część zamku wybudowana, względnie przebudowana, w XVIII wieku przez Raczyńskiego, zachowa dotychczasową postać . Na odnalezionych fundamentach odbudowana zostanie wieża zamkowa, a pomiędzy wieżą i częścią Raczyńskiego stanie w jedną całość pod względem funkcjonalnym. Pod względem architektonicznym budynek ten nie będzie powtarzał form z wieku XVI, ponieważ przekazy źródłowe okazały się niewystarczające, zwłaszcza wobec braku pozostałości materialnych. STARY RYNEK 45 Kamienicę na narożniku ul. Woźnej (dawnej F-ma Goldenring,) odbudowaną dotychczas w stanie surowym, przydzielono Muzeum Narodowemu W Poznaniu, które po dokończeniu odbudowy ulokuje w niej swój bogaty dział instrumentów muzycznych. Kamienica doskonale nadaje się na ten cel, tak ze względu na swoje wnętrza (na parterze zachowane są sklepienia, a na L piętrze ostrołukowe wnęki), jak 1 ze względu na stalową konstrukcję dachu, która znakomicie zwiększa bezpieczeństwo bubynku w wypadku pożaru. ODWACH Uroczy budyneczek Odwachu został już odbudowany i oddany do użytku. Znalazły w nim pomieszczenie biura Konserwatora Wojewódzkiego, który dzięki temu uzyskał odpowiednie warunki pracy. W główr>ym budynku znajdują się: pracownia techniczna (w dwóch salach), archiwum, pracownia- fotograficzna, gabinet konserwatora z biblioteką podręczną i sekretariat. Skrzydło północne zajmuje mieszkanie dozorcy, a w skrzydle południowym ulokuje się Liceum. W ten sposób cenny obiekt zabytkowy rozpoczął pełnić służbę społeczną, nie tracąc nic ze swej wartości artystycznej i historycznej. Podkreślić należy pieczołowite od 12«tworzenie detali architektonicznych, zestawienie i uzupełnienie potłuczonej kamieniarki (armatury, tarcze herbowe), zrekonstruowanie tablicy erekcyjnej. DOMKI BUDNICZE Odbudowuje się środkową partię domków budniczych, w których znajdzie pomieszczenie Bursa dla Młodzieży szkół artystycznych, zorganizowana przez Towarzystwo Burs i Stypendiów. W podcieniu ustawia się kolumienki bądź to odnalezione przy rozbiórce domków (po uprzednim poddaniu ich zabiegom konserwacyjnym), bądź też nowe o formach neutralnych, odróżniających je od kolumienek autentycznych. CZERWONA APTEKA Przygotowuje się dokumentację techniczną dla odbudowy Czerwonej Kamienicy, przeznaczonej również dla Towarzystwa Burs i Stypendiów. W związku z tym nasuwa się pytanie czy ze względu na specjalne warunki potrzebne dla pracowni malarskich nie było by wskazanym odbudować gmach dawnej Szkoły Jezuickiej z efektownym dziedzińcem arkadowym, na pomieszczenie Bursy, a może nawet szkoły, czy tylko klasy plastyków? KATEDRA Podobnie jak odbudowa Ratusza, posunęła się w roku 1950 bardzo znacznie odbudowa katedry. Po zrekonstruowaniu sklepień w prezbiterium i w nawie głównej, wnętrze katedry zachwyca gotycką strzelistością. Nawa główna ma zapewnioną dużą ilość światła, które płynie nie tylko przez górne okna lecz również z kaplic bocznych. 47.9 biało sztukatorską robotą, a otwory wejściowe do kaplic poszerza się do rozmiarów jakie posiadały w okresie gotyckim, przez co zwiększa się również wrażenie przestrzenności wnętrza katedry. W ambicie obniżono posadzkę do poziomu posadzki nawy głównej. To samo nastąpiło w kaplicy Górków. Rozpoczęto też murowanie sklepienia w nawach bocznych. W roku 1951 ukończy się budowę sklepień i porządkowanie otworów wejściowych do kaplic. Przewiduje się również wybudowanie hełmów na 3 wieżyczkach wschodnich. Odbudowa hełmów na wieżach głównych nastąpi w dalszych latach. KOŚCIÓŁ ŚW MARCINA Odbudowano i nakryto dachem nawę południową. Odkładając rekonstrukję sklepienia na czas pozniejszy oddano nawę do użytku. KOŚCIÓŁ BERNARDYNÓW Ukończono roboty sztukatorskie w prezbiterium. Tym samym wnętrze kościoła jest już całkowicie odbudowane. Witold Maisel DAWNY TEATR NA PLACU WOLNOŚCI Pakt, że w Poznaniu znajdują się dwa gmachy teatralne wydaje się tak oczywisty, że nie myślimy zupełnie o czasach kiedy tych gmachów nie było. A przecież nie są to czasy zbyt odiegłe. Jeszcze sto pięćdziesiąt lat temu, kiedy w okresie jarmarków świętojańskich (od 18 czerwca do 6 lipca) przyjeżdżał do Poznania na gościnne występy sławny syn Wielkopolski, Wojciech Bogusławski!), odbywały się przedstawienia teatralne w budynku... ujeżdżalni. Interesujące światło na tego rodzaju imprezy rzuca komunikat ogłoszony w jednym z numerów "Gazety Prus Południowych" z roku 1800: "W tych dniach spodziewany tu jest z Warszawy Imć Pan Bogusławski, sławny antrepreners) polskiego teatru warszawskiego wraz z całym swym towarzystwem') dla grania komedji podczas teraźniejszych tranzakcji św. jańsklch. ') U rodzony w Glinnie pod Poznaniem ) Przedsiębiorca. *) Zespołem. N a tutejszym teatrze geisłerowskim (dawnej ujeżdżalni konnej) dzieją się potrzebne do tego przysposobienia. Budynek ujeżdżalni Geislera mieścił się na terenie pomiędzy dzisiejszą ul. Plac Działowy i ul. Babińskiego. Był to pewnie ów "budynek dość duży, do szopy podobny", który sobie niewyraźnie przypominał Marceli Mott y z lat dzieciństwa«). Mniejsze występy, a także przedstawienia amatorskie, odbywały się w sali Towarzystwa Przyjaciół Muzyki przy ul. Wronieckiej lub w salach hoteli Drezdeńskiego i Saskiego, przy ul. Wrocławskiej. Budynek Hotelu Saskiego istnieje jeszcze, choć odarty z ozdób i zamieniony na kamienicę czynszową. Swojego rodzaju koncerty publiczne dawała orkiestra miejska w każdy czwartek na wieży ratuszowej, grając na instrumentach dętych pieśń "Twoja cześć chwała". Zwyczaj ten przetrwał do r. 1818 5). ') "Przechadzki po Poznaniu", część I, str. 213. S) T. Panieńska "O ruchu muzycznym w dawnym Poznaniu". dowano w r. 1804, poza miastem, bo na dzisiejszym Placu Wolności, który wtenczas nazywał się Placem Wilhelmowskim, a służył jako plac ćwiczeń dla stacjonowanych w Poznaniu pułków piechoty pruskiej. Tę "komedialnię", "Teatr Narodowy", względnie "dom widowiskowy" - jak go określa "Gazeta Poznańska" z 1813 r., wzniesiono w miejscu gdzie dziś "Gospoda Robotnicza". Zaprojektowany przez architekta Heermana budynek stanowił jeden z nielicznych przykładów neohellenizmu na terenie Polski. Była to prostokątna w rzucie, ciężka bryła, której ściany szczytowe skierowane były na północ i na południe. Elewację południową zaprojektowano jako frontową. Miała ona trzy otwory wejściowe, do których prowadziło kilka stopni kamiennych. Na pierwszym piętrze znajdowały się dwie ciężkie kolumny doryckie o kanelowanej popowierzchni, podtrzymujące pseudo architraw z rozpiętą nad nim wnęką. Oba boki frontonu zajmowały szerokie ryzality, w których na wysokości drugiego piętra znajdowały się w niszach popiersia Ajschylosa i Sofoklesa. Pod gzymsem głównym napis w języku łacińskim informował o słodyczy rozrywki po pracy - "Laborum dulce lenimen" , a niżej znajdowała się da ta ukończenia budowy "MDCCCIV" tj. 1804. Fotografię tego gmachu zamieścił J. Kohtee). Wnętrze gmachu zaprojektowane było w ten sposób, że scena znajdowała się w części północnej, widownia w południowej gmachu. Widownię opisuje Marceli Mott y w swych ") "v erzeichniss der Kunstdenkmaler der Provinz Posen" t. II. str. 87. . . . . . . "Przechadzkach po mieście Poznaniu" i) w sposób następujący: "Gdy się weszło do wąskiej sieni, był zaraz naprzeciw bramy ciasny bufecik. Królował tam kiedyś cukiernik Preund z Wrocławskiej ulicy zawsze swobodnie uśmiechnięty. Po lewej stronie od bramy znajdowała się kasa... Środek, w części dla widzów przeznaczonej odznaczał się wielką oszczędnością ozdób; miał dwa rzędy lóż bez przegród między sobą i ral) nad nimi. Lożę w pierwszym rzędzie po lewej stronie, tuż przy scenie będącą, trochę aksamitem i złoconymi sznurami upstrzoną, nazywano k s i ą ż ę c ą , ponieważ pierwotnie przeznaczoną była dla księstwa Radziwiłłów. Cały dół zajmował parter z dwoma rzędami zwyczajnych drewnianych ławek, niewyściełanych i nie numerowanych; dopiero w wiele późniejszym czasie przednie ławy odgrodzono od tylnych i zamieniono na numerowany parkiet. Przyjemną dla spektatorów 9 ) było okolicznością, że tak z pierwszej loży jak i z parteru, niemal na każdym miejscu, przejrzeć można było całość i widzieć wszystkich przytomnych, co nieraz bardziej zajmuje niż sztuka sama; ale natomiast o przyrządach do ogrzewania nikomu się wtenczas jeszcze nie śniło, toteż zimą mróz tu panował czasami nielitościwy; widzowie siedzieli wszyscy w płaszczach i futrach z skostniałymi nogami, a na scenie, dla silnego wiatru, który stamtąd na parter przewiewał, była istna Syberia, wystawiająca postrojonych aktorów i dekoltowane aktorki na istne męczeństwo" . W takich warunkach grywał Wojciech Bogusławski, koncertowali skrzypek Karol Lipiński, pianistka Marie Szymanowska, sławna wówczas śpiewaczka Catalani i król skrzypków - Niccolo Paganini. Później w latach sześćdziesiątych występowali tu gościnnie Modrzejewska, Hcffmanowa, Rapacki, Benda. Tę listę sławnych ludzi zapoczątkował w dniu 2. XII. 1806 przybyły do Poznania Napoleon. Miasto wydało na jego cześć, a zarazem w chęci uczczenia pierwszej rocznicy zwycięstwa pod Austerlitz i drugiej roczni ') Część II, str. 57-58. 8) Galeria. · ') Widzów. bal w teatrze. U progu teatru powitał Napoleona generał Dąbrowski. O tym przyjęciu wspomina Dezydery Chłapowski lO), który należał do gwardii honorowej złożonej z Polaków, towarzyszącej cesarzowi w czasie jego pobytu w Poznaniu: "Dano dla niego (tj. Napoleona) bal w teatrze, cala sala była tak przepełniona aż na galerie, że tylko małe miejsce do tańca pozostało. Chodził i rozmawiał z wielu obecnymi, jednak nic nie słyszałem, bom'się tam nie cisnął i więcej byłem na ulicy, ażeby nasi gwardziści, nie wszyscy razem na salę wchodzili, a koni swym masztalerzom nie oddawali, aby byli gotowi do eskorty, skoro cesarz bal opuści. Bawił jednak kilka godzin, aż do północy". Relację z koncertu Paganiniego zawdzięczamy również Marcelemu Mottemu, który był na nim obecny jako mały jeszcze chłopiec. Pisze on w swych "Przechadzkach": ") ".. .latem dwudziestego dziewiątego roku przejeżdżał przez Poznań P a g a n i n i... ówczesny namiestnik, zapalony miłośnik muzyki spowodował go do dania koncertu w teatrze... Paganiniego mam dziś jeszcze przed oczyma. Już nie młody, twarz miał wąską, długą, wychudłą, z wielkim nosem, oczyma świecącymi, włosy czarne, spadające na plecy. Postać wysoką, cienką; ręce długie, wielkie i białe. To wszystko ubrane było zupełnie czarno, w starym obwisłym fraku i takich samych spodniach i kłaniało się niezgrabnie» zginając się na pół ciała i wytykając skrzypce i smyczek daleko przed siebie. O jego grze nic nie powiem, pamiętam tylko, że między innymi grał Kar n a wał wen e c ki, którego był kompozytorem, że napchana w teatrze publiczność krzyczała i zrywała się z siedzeń, a będący koło mego ojca znajomy nam pastor Ahner, także muzykalny, wołał w zapale: d a s i s t j a d e r T e u f e l u n d n i c h t P a g a n i n i" (ależ t o diabeł, nie Paganini!") Teatr, o którym mowa, nie posiadał stałego zespołu. Grywały w .nim wędrowne trupy polskie, niemieckie, 10) "Pamiętniki" część I, str. 1: fi) Część I str. 115-116. czasem francuskie. O wysokim poziomie przedstawień polskich mamy nie podejrzane świadectwo w pracy M. Jafee, który z niezwykłą szczerością, pisze i2) o polskich zespołach:nsie scheinen im Repertoir sowohl wie in den schauspielrischen Leistungen die der deutschen bei weitem ubertreffen zu haben ". (n wydaje sie że zarówno w doborze repertuaru jak i w osiągnięciach aktorćku przewyższały one znacznie wyniki zespoi&w niemieckich "). Równie miarodajne świadectwo wystawił zespołom niemieckim, przejeżdżający przez Poznań, znany poeta niemiecki, Henryk Heine, w postaci druzgoczącej krytyki. Chwalił polskich,natomiastgręartystów którym przyznawał "wdzięk niezrównany" O społeczeństwie poznańskim downia była przepełniona na przedstawieniu. Ws-