WŁADZE POLSKIE PRZEJMUJ4 OPERĘ]. W niespełna dzi.ewięć lat później, po przedstawieniu "Egmonta" Goethego - dnia 15 si.erpnia 1919 władze polskIe przejęły od Ni.emców poznańską scenę. Dzięki istnieniu i stałej działalności polski.ego zespołu operowego przy dramatycznym Teatrze Polskim, a także dzięki wytężonej pracy młodych artystów: muzyków-instrumentalistów i śpi.ewaków udało się w prz.eciągu dwu tygodni przygotować moniuszkowską "Halkę", Operę prowadził Adam Dołżycki, a główne partie śpi.ewali: Zacharska (Halka), Zamorska (Zofia), Bedlewicz (Jontek), Urbanowicz (Stolnik), Wiśni.ewski (Janusz), Drabik i PopIel. Tańc.e ułożył baletmistrz Kulesza. Z wymi.enionych artystów j.edynie Karol Urbanowicz pozostał do dzisiejszego dnia w Poznaniu, zajmując obecnie odpowi.edzialne stanowisko głównego reżysera Opery. Na uroczystość otwarcia nowego teatru poza osobami urzędowymi prZiybyli prz.edstawiecieI.e świata artystycznego. Gazety wymieniają nazwiska Zdzisława Dębickiego, Zenona Miriama-Przesmyck,iego, Kornela Makuszyńskiego, Władysława Rabskiego, Bolesława GorczyńskIego, Felicjana Szopskiego, Emila Młynarskiego, Kotarbińskiego, Arnolda Szyfmana, Tarasiewicza i Śliwińskiego. Uzyskanie ni'egodległośd narodowej nie przyniosło wyzwolenia masom ludowym. Powoli dławiono ruch postępowy. Poznań był wówcza>s miastem, które z wszystkich miast polskich najbardziej chyba uległo wpływom reakcji. Syty mieszczuch szukał w teatrze j.edyni,e. rozrywkI, ułatwiającej trawieni,e. Ponuro patrzał na czerwi,eniejący od ws.chodu świat. Drżał na myśl, że lada chwila groźne okrzyki mogą zbudzić go z łagodnej drzemki. Dmowski kazał mu w masonach i Zydach wi,dzieć roznosicieli zła. Uczył antysemityzmu i antyliberalizmu, Na lekturze "Kuriera Poznańskiego" kształciły się pierwsze kadry end.eckich bojówkarzy, organizatorów pogromów żydowskich, przyszłych fana'tyków polskiego faszyzmu. Nic dziwnego więc, że oficjalne przemówienia ówcz,esnych władców są podminowane strachem i roją się od rostrzeżeń i wskazań pod adresem niepewnego elementu artystycznego. "Jesteśmy świ,adk.amr epoki - czytamy w "Kuri,erze Poznańskim" - która spogląda na rozpasanIe egoizmu i na najsmutniejszą z walk, walkę klasową. Ludzkość niewolnicą się staje własnych, przyziemnych instynktów" . nym stylem nakreślono wówczas polski,ej sztuce następujące c.ele i zadania: "Dziś, kiedy wchodzi tu mowa ojczysta, ona, która w długie lata tęsknoty pocieszycielką nam była jedyną i jedyną mocą, ki-edyśmy żyli, jako ci wierni w podziemiach - niechaj z nią razem wejdzie tu Piękno. Ni-echaj wejdą duchy najlepsz.e Mickiewiczów, Krasińskich, Szekspirów i wszystkich mistrzów Piękna i tej Mądrości, która z piękna płynie, która uczy ludzi patrz,eć w głąb własnej duszy, tam gdzie nie ma już wirów i walk, gdzi-e jest istota ludzka przeczysta i wolna na podobieństwo Boż-e". Wydawało się nadętym ignorantom, ż.e "głąb duszy" Hamleta, Makbeta czy mickiewiczowski,ego Konrada jest wolna od wirów i walk i "prz-eczysta na podobieństwo Boż-e". Takiej sztuce bez wirów i walk ziemskich - sztuc,e odczłowi,ecz.onej chętni-e patronuje duchowieństwo. Na przyjęciu w ratuszu szel,eszczą powiewne szaty dygnitarzy kościelnych. Toast na cześć sztuki wznosi ks, kanonik Adamski, na zdrowie krytyków pij-e prałat Łukomski. Publiczność w teatrze darzy rzęsistymi oklaskam tragedię uwiedzionej Halki, której dochodzące z kościoła pobożne pienia wytrącają z rą!' lJochodnię zemsty. STRAJK ARTYSToW. Wkrótce po otwarciu sezonu, bo już w listopadzie rozpoczął się w Operze strajk artystów, Zdarzenie to znalazło oczywiści,e echo w prasie codziennej. W numerze 263 (z dnia 14. XI. 1919) "Kuriera Poznańskiego" czytamy: "Artyści zażądali dodatku drożyźnianego (400 mk miesięcznie). Na posiedzeniu Rady M.iejskiej podniesiono, że metoda, jakiej aktorzy się chwycli, ma znamiona prądów idących od wschodu i zaznaczono przy tym dobItnie, że Poznań nie jest terenem do tego rodzaju eksperymentów dodatnim, a ci, którzy będą tego rodzaju metody na grunt poznański prz.eszczepiać, nie zyskają absolutnie żadnych sympatii..... itd. itd. Nieufnie patrzyli na początki Opery poznański,ej -endeccy radni miejscy, chętnie rozdmuchiwano też w owym czasie antagonizmy dzielnicow-e, chcąc miejscowym miernotom utorować łatwą drogę do lokalnych sukcesów. Widownia prz-edwoj,ennei!o teatru służyła tylko ludziom uprzywilejowanym, a klasa robotnicza ni,e miała do niej dostępu, Histor:ię Opery poznańskiej w międzywojennym dwudziestol,eciu można podzielić na cztery okresy. \