KRONIKA MIASTA POZNANIA Rocznik XXI Numer 2 WIKTOR HAHN JÓZEF ILOWIECKI ZapO'mniany pO'eta wielkO'pO'lski I O życiu i działalności literackiej. NazWiiskO' wypisane w tytule pO'wyższym zapO'mniane jest dzisiaj niemal zupełnie, niesłusznie jednak, jak tO' wyniknie z pO'niższych uwag. Józef IłO'wieck'i, urO'dzony W r. 1852 w PO'znańskiem, w Reczu, w pO'wiec'ie wągrowieckim, uczęszczał dO' znanegO' gimnazjum w Trzemesnie, mającegO' tak,ie dla umysłO'wO'Ści naszej znaczenie, jak szkO'ły w NO'wogródku, MarymO'ncie pO'd Warszawą i NiemirO'Wiie. Z gimnazjum w Trzemesznie dzięki panującemu w nim duchO'Wi patriO'tycznemu wyszł'y całe szeregi wybitnych pracO'wników. DO' rzędu ,ich należy Józef Iłowiecki. ŚwiadectwO' dO'jrzałO'ści uzyskał w gimnazjum św. Marii Magdaleny w PO'znaniu. PO' ukończeniu studiów lekarkich, które O'dbywał w Heidelbergu, O'siedlił s.ię jakO' lekarz w małym miasteczku w PoznańskJi,em, RaszkO'Wiie, gdzie praktykO'wał przez dwa lata. OkO'łO' r. 1889 wyjechał za namO'wą jakiegO'ś ksi'ędza, który pO'wrócił z Ameryki, dO' Detroit w U. S. A. wraz z żO'ną i dzieckiem. Wśród tamtejszej amerykańskiej PO'IO'nii, Uczącej już wówczas 40.000 emigrantów, miał dużą praktykę lekarską, był też w Detroit pO'wszechnie szanO'wany i kochany dzięki temu, że miał niezwykłą }'atwO'ść współżycia .. tO'warzystwa. Dam IłO'wieckich zawsze był pełen gości - wszyscy wybitniejsi PO'lacy ze Starego Kraju zatrzymywalii' się w nim, m. i A. Kątski, prO'f. Lewakawski, Helena Modrzejewska i wiele .innych O'sób. W DetrO'it pO'siadał IłO'wiecki także aptekę, którą prO'wadził mu jeden młO'dy Amerykan:in, mieszkający w domu IłO'Wi eckli ch. Przywiązał się tak bardzO' do nich, że w chwili ich PO'wrO'tu dO' PO'lskf płakał, jak małe dzieckO', z żalu za nimi. MimO' tylu zajęć z.awO'Qowych miał IłO'wieck'i jeszcze . czas na wydawanie i redagO'wan:ie najp,i'erw tygodnka, a pO'tem dziennika pO'lskiegO': SwO'bO'da, który redagO'wał ad r. 1896-1898, wypełniając gO' przeważnie własnymi artykuł'ami. ' SpO'd jegO' pióra pojawiały się w każdym numerze SWO'bO'dy przeglądy pO'lityczne, wiadO'mO'śoi z Palski, wiadO'mO'ści miejscawe. PO'ziO'm pism musiał dO'stO'sO'wać dO' umysłowO'śC czytelni1{ów z rO'zmaitych sfer pO'chO'dzących, stąd charakter ich utrzymany był w tO'nie popularnym. Z wszystkich artykułów, nawet najdrabniejszych, przebija przede wszystkim trO'ska opDdniesienie pDziDmu mDralnego emigracji pDlskiej w Ameryce, nad ta D zachDwanJie wśród niej ducha narDdDwegD. Dla przykładu chDćby przytDczę jeden urywek z nru 25 z r. 1898, pli,ętnujący DbDjętnDść PDlakow w Detro'it i ChicagO' wDbec uraczystDści ku czci Mickiewicza z Dkazji sprDwadzenia ZWłDk pDety dO' kraju. Zaznaczając Dgólną dla spraw narDdDwych apatię, padkreśla Iławi'eckd-, że się dzieje źle i że trzeba razpDcząĆ pracę ad pDczątku celem uśw,iadDmienia ludu pDd względem narDdDwym, piętnuje też tak szkDdliwy rDzdział PDlaków amerykańskich na rDzmaite strDnnictwa. "Dla marnych, zwykle DSDbistych kłótni, rDzdrabniamy nasze si'ły, aby dDwieść śWiiatu, że Mickiwkz miał rację, kiedy mówi w KDnfederatach Barskich, że "pDjedynczy z nas są wielkimi: bDhaterami, ale na grDmadę PDlaków nie warta zwracać uwagi." I tak.ich z głębi serca pł'ynących ustępów, przepełniDnych Dbawą D las PolDnii amerykańskiej, pełno jest w "SWobDdzie". Przy tak wytężającej pracy lekarskiej, s:pDłecznej, dziennikarskiej, zajmDwał się jeszcze twórczDścią lite warunki żYCliDwe, głównie zaś przepracawani'e, nie pDzWD1iły mu na stworzenie rzeczy większych, a raczej wykDńczenie Ich. Wielkii Wlielbiciel SłDwackiegD i Szekspira pDzDstawał pDd niemałym ich wpływem; znał także dDbrze riteraturę piękną niemiecką, angiielską, hiszpańską. Wielka szkoda, że utwDrów swych za życia prawie nie drukDwał j nie dał pDznać sli'ę szers'zej publ1icznDśc:L Dzięki uprzejmDści żDny pDety, p. Heleny IłDwieckiej mam pDd ręką szereg rękDpisów własnDręcznych jej męża, D których pDdam ChDĆ krótką wiadDmDść. Z przekładów IłDwieldego pDzDstały: 1) zupełny przekł'ad "Giaura" Byrona, zachDwany w kilku redakcjach, odznaczający się wnikliwym Ddtworzen'iem oryginału i p'i'ękną fDrrnę wierszDwą. 2) Przekłady klUku utwDrów lirycznych Henryka Hei negD, m. 1. wiersza "Zwei Grenadiere", który jakO' istDtnie wartDściowy, przytaczam w całDści: Dwaj grenad!ierzy. DO' Francji Djczyzny dwaj starzy żDłnierze Z rosyjskiej wracają niewDli. A gdy się w niemieck,iej znaleźli kwaterze WzrDk w ziemię zatDpią PDwDli. I widzą u Niemców uśmiechy nieskrDmne I słyszą, że Francja w niedD1il -, PDbiie, złamane jej wojskO' ogromne, A cesarz, ich cesarz - w niewDli. I łzami PDSPDł1u spłynęły.ich D czy, A jeden grenadier tak rzecze: O serce mi pęka, bO' rDzpacz je tDCZY, I rana znów pali i, p:iecze". A drugi rzekł na tO': "już kDniec piosenki I jakbym rad z tDbą umierał, Lecz w dDmu mym żona i synek maleńki, A któż by ich za mnie dDzierał." "87 Ich IDS mnie dzisiaj nie boli, Niech żebrząc każde ziemię Dbleoi, Kiedy mój cesarz w niewDli." A teraz jeszcze prDśbę mam małą: Zabierz ze sDbą pO' moim zgDI1ie DO' lUbej Frncji martwe me ciałO' I na jej pDgrzeb zagDnie. ' Na moim sercu złóż. mi spDwitą Z krzyżem hDnDru wstęgę czerwDną, A w rękę pDdaj Uintę nabitą I mieczem przepasz mi łDnD. Tak chcę spoczywać, czekać w milczeniu, Jak szyldwach w grDbie rDzpięty, Aż poznać kiedyś pO' ziemi drżeniu Cesarskich kDni tętenty. t) 3. Carventesa Don KiszDta (według niedDkładnej wzmliankli' ks. Kruszki). UpDdDbaną przez IłDwieckiegD fDrmą pDetyczną był dramat. Tu należą trzy utwDry: 1) trawestacja Szekspira: TymDn Ateńczyk, w której przetwarza utwór wielkiegO' poety angielsk,iego, zastDSDwująC gO' do stDsunków pDlskich w DetrDit. Niestety, rzecz ta jest w rękopisie nJiewykDńczDna. 2) Juda Machabeusz, tragedia 5 akt Dwa, również niedokDńczDna, pod wybitnym wpływem szekspirDwskim, mająca szereg scen D wybitnie dramatycznym napięciu, pod względem treści przypominająca znaną tragedię OttDna Ludwika: ;,d'ie Makkabaer". Według zachDwanegD planu głównym tematem tragedii Iłowieckiego jest pDwDłanie Judy Machabejczyka przeciwkO' królDwj t) Ubocznie przypominam, że Wojciech Kossak stworzył na,strojową ilustrację w r. 1898 do wspomnianego w tekście wiersza Heinego, rozpowszechnioną wśród szerszych sfer społeczeństwa naszego w pocztówkach, wydanych przez Salon MaJarzy Polskich w Krakowie. śmiercią. ObDk Judy na pierwszy plan wysuwają się postaci Sary i Estery. 3) KDmedia bez tytułu w dwóch aktach, niewykDńcZDna, rozgrywająca się w NDwym Yorku na tle stosunków PDIDnii amerykańskiej. Wśród postaci występujących zarysDwuje s.ię wyraźniej nieco pDstać redaktora BazgraiskiegO', z zawDdu ślusarza, gDtDwegD za pieniądze służyć rozmaitym partiDm i żyda polskiego, Abla. Zamyślał także stworzyć poemat D Leszku, 'Wandzie i Rytygierze, i z niegO' niestety zachDwały się tylkO' rzuty pewnych pomysłów, raz pO' raz przerabianych. PDzDstałiO też pO' nim kilka drobnych lirycznych wierszy, m.li. wierszy pDd tytułem "Smutna mi BDże", napisany pDd wpływem SłDwackiegD. WpływautDra Lilli \\1 enedy wykazuje także podany poniżej, niezatytułDwany fragment, naśladujący formą.i stylem Anhellego: "I porzucliH ziemię i chaty sWDje, bo chleba w Djczyźnie nie mieli dDstatkiem i udali się za mDrze dO' nDwych krajów, kędy zbDża i złota Dbfitość, !, kędy lud sDbie samemu panem, i nie ma ani, królów anli cesarzy, którzy by miłość Ojczyzny karalij Sybirem lub kaźnią. Przybywszy zaś za morza łączyli się w grDmady, mówiąc: "Starajmy się utrzymać mowę naszą, wiiarę naszą, zwyczaje obyczaje nasze i przekażmy je synom, aby nie była zatracona narDdDwośĆ nasza. Bo otO' biedna matka nasza w łańcuchach pDtrzebuje ,pomocy anie gDdzi się Dpuszczać i .zapDminać matki. która jest w nieszczęściu." \" znacznej też zgrDmadzeni liczbie, Dbrali między SDbą wodza i radzili, co począć, aby nie byli wytrar.eni bez śladu. 1 wziął ów wódz D siwych włDsach li siwej brodzie paChDlę jedno z gromady 'i oddalił się z nim Dd pDzostałych. Zaś gdy byli oddaleni o krDków dwanaście tysięcy, zerwa} się w.iatr północny i miotał chłód i piasek na obli'cze ich. a starzec zdjął zwierzchnie Ddzienie sWDje, ułażył pachalę na ziemi, naKrył i dO' snu ukDłysał. A wiatr dął dalej i rDzwiewał WłDSY i brDdę starca, który padł na kDlana i mDdlił się." * * * Jest tO' jednO' znajudatniejszych naśladDwań AnhellegO', zarówno pDd względem treści (wódz o siwych własach i pacholę odpawiadają Szamanowli i Anhellemu), jako też pDd względem stylu biblijnegO' li; języka. Zwłaszcza przy odczytywaniu głDśnym pięknDść fragmentu robi wielkie wrażenJie. NieDdżałowana szkDda, że pDza przytoczDnym powyżej fragmentem nie za ChD wały się inne urywki. wierszy dłuższych wymieniam: l) Ośle rządy. Bajka. Z teki pośmiertelnej Józefa IłowieckiegO' (z r. 1898), drukDwana w Kurierze PDznań· skim 1911 r. 22 styczn'i,a, nr 18, str. II. 2) Bal Dbywatelski \'" Ostrawie. ("Garzej niż zwykle bydełko sprzedane") (napisany prawdopadobnie w 1901; wydrukowany w DSDbnej Ddbitce z jakiegoś dziennika poznański'egD, bez miejsca i ł'Dku). 3) WspDmnienie szkDlne. Napisane dla Heleny Modrzejewskiej. 'Wiersz drukDwany w Dzienniku PDznańskim 1903 r. w nrZB 43. Por. niżej dodatek I. 4) Mojej ukDchanej ciDtce Bagusławie. Z r. 1896. Paza tym w pazDstałlych rękDpisach jest kilka wierszy rozpoczętych, lecz znów, niestety, nieukDńczDnych. ;\VymieIl1iam jeszcze Dpawiadania Ze sfer lekarskich, księży, chłDpskich, żydowskich jakO' ta: N'i:ezdara, Nuchem, Jedwab, Ksiądz Pantaleon Pacztulski, W rzymskich kajdanach, Kartka z pamiętników lekarza (wykDńczDna, ładni:e DpDwiedziana humDreska). Poza tym znajduje się w rękDp.isach kilka artykułów treści. pali tycznej, społecznej, Ddznaczających się niemałą werwą dziennikarską. PDd koniec życia zatęskn:ił IłDwi'ecki dO' kraju, mDże też pDd wpływem ciężkiej chDrDby sercowej-, z którą się taił przed DtDczeniem, pDwrócił da PDlski, nie zważając cach praktykDwał dalej jako lekarz, pDtrafiwszy i tu zjednać sDbie umysły i Serca wszystkich, którzy miel'i spDsDbnDść zetknięcia się z nim. Niedługo jednak, bo zaledwie dwa lata pracDwał wśród swoich, 22 lutego 1902 zakDńczy.ł' życie w Skalmłierzycach, pDzDstawiając żal pDwszechny pO' sobie. AutDr nekrDlogu pDmieszczDnegD w . "Dzienniku PDznańskim" pDdkreśla, że przedwczesny zgDn CzłlDwieka tak nadzwyczajnie uzdDlniDnegD, utalentDwanegD, niezwykłej prawości charakteru, su. miennDści w spełnianiu ObDWliązków, delikatnDści uczuć i niezrównanej także dDbrDci wywDłał powszechny żal. KDńczył się nekrDIDg tymi SłDWY: "żegnaj nam kochany, przezacny RDdaku, pamięć D Tobie jakO' jednym z najzaczniejszych ziomków nie zatrze się nigdy w sercach i umysłach naszych".') II Tragedia Juliusza Słowackiego pt. Sz,częsny Kossakowski (Horsztyńsld) w uzupełnieniu Józefa Iłowiecldego W r. 1898 pDmi'eścił Józef IłDw:iecki tragedię Juliusza SłDwackiegD "HDrsztyńsk'i l " wraz z uzupełnieniam.i istniejących luk w tym utwDrze, w dzienniku "SwDbDda" wychodzącym w Detroit Mich. w nr. 16-26. Niestety, dz1iennik ten nie dochodził do Polski, przynajmniej, jak mogł'em stwierdzić, w żadnej znanej mi większej bibliotece nie ma egzemplarzy tegO' pisma z r. 1898. Zupełnie przypadkDwD wpadłem na ślady tegO' uzupełniienia tragedi'i SłDwackiego, nieznanegO' żadnemu wydawcy dzieł pDety, ani też żadnemu autorowi piszącemu o HDrsztyńskim. dDkDnane przez J. IłDwieckiego, pDdaje D nim wiadDmDści w 49 lat pO' dokDnaniu tej pracy. IłDwiecki DgłDSił utwór SłowackiegO' pt. "Szczęsny KDssakowski" (Horsztyński), Tragedia w pi'ęciu aktach, ") o Iłowieckim por.: '1) Dziennik Poznański 1902, nr 48, dodatek, str, 1 (nekrolog bezimiennego autora). 2) Kruszka Wacław ks: Historia Polska w Ameryce, Milwaukee, Wisc. 1905 tom V, str. 75, 76; 94, 95. zerwał z niewłaściwym tytułem, nadanym utwDrowj przez A. Małeckiego "HDrsztyńskJi - i tO' słusznie, gdyż. bDhaterem tragedii nie jest Horsztyńsklil, przestający zresztą działać w akcie III, lecz Szczęsny KDssakDwski. 1 tO' jest zasługą niemałą IłDwleckiego, która jednak · wskutek ni eznajDmDsci jego uzupełnienia w PDlsce przeszła bez wrażenia. PDza jednym Iłowieckim wszyscy inni wydawcy tragedii poety pDzostawiają tytuł: "HDrsztyńskil". MDże jednak w nDwym, najbliższym wydaniu utwDru tego, dałO' by się zastDsować tak szczęślliwą innowację wydawcy. Drugą zasługą IłDwieckiego jest, że znów pierwszy nazwał utwór pDety tragedią, jest Dn bowiem traged,i w całym słDwa tegO' znaczeniu, a nie dramatem, jak znDwu wszyscy wydawcy za przykładem MałeckiegD nazywają ten utwór pDety. Oparłl się tu Iłowiecki na liście Słowackiego z 24 maja 1835 r., w którym najwyraźniej utwór mający za bohaterkę SalDmeę, nazywany jest tragedią ("abym Ci' dDWiódł, MamO', jak Ty jesteś zawze przytDmna moim myślDm, jak chciałbym wspomnienie TWDje ze wszystkimi marzeniami nawet pDetycznymi pDłączyć, muszę Ci dDnieść, że jedna z mDich heroin nDwej tragedii nazywa się SalDmeą. ZDbaczysz kiedyś, że piękna jak lilia... i nieszczęśliwa prawie jak Ty..., tylkO' z innych przyczyn"). Trzecią wreszcie zasługą IłowieckiegO' jest uzupełnienie luk w tragedii pDety. Przed nim uzupełnił Horsztyńsk1iego Aurel:i. Urbański w r. 1884, Julian Miena w r. 1874w r. 1883, Alojzy Stełiner w r. 1892. Uzupełn:ienie Iłowiecki;egD byłO' z kDlei czwartym. 1 ) , Z kolei przechDdzę dO' uzupełnień tragedii podanych przez UDwleckiegD. Dzięki uprzejmDści pani Heleny IłDwieckiej, mDgłem przy rDzważaniu tej sprawy Dprzeć 1) Z wymienionych w tpkście uzupełnień tylko uzupełnienie Miena ukazało się w druku (Kraków, 1883). Uzupełnienie Urbaiiskiego przepadło bezpowrotnie w bibliotece teatralnej lwowskiej. Steiner w swej rozpra.wie o Horsztyńskim (Brzeany 1892) podał tylko pomysł, zresztą bardzo nieszczęśliwy, uzupełnienia tragedii Słowackiego. Por. moje uwagi o tych trzech uzupełnieniach Horsztyńskiego w "Muzpum" (Lwów) 1895, str. 134-135. "SwobDdy", lecz także na rękopiśm]ennych nDtatkach jej męża. I. W rękDpisach własnDręcznych IłDwieckiego zachDwały się: 1) 2 uzupełnienia sceny 1 aktu I, jedna z nich w redakcji dłuższej, druga w redakcji skrócDnej. 2) Uzupełnienie sceny 2 aktu nI, wprDwadzDne z pewnymi zmianami do tekstu, wydrukDwanegO' w SWDbodzie (p Dr. niżej III, pDd nr 2). 3) Uzupeł'nienie sceny 2 aktu IV, wprowadzone również z pewnymi zmianami dO' tekstu (por. niżej' III, pDd nr 3). 4) 2 uzupełn:i,enia sceny I aktu _ V w dwóch redakcjach, dłHż'Szej i krótszej, niewprDwadzone dO' tekstu. 5) Uzupełnienie zakDńczenia tragedii. II. Poza tym w pDsiadaniu p. Staniewskiej są kDpie z rękopisów męża, a mianDwicie: 1) Odpis uzupełnienia sceny 1 aktu I, zgodny na Dgół z rękDpisem - z pewnymi jednak zmianami.2) Odpis uzupełn:ienua sceny 2 aktu III, niezupehly, gdyż niedokDńczony, zgDdny z rękDpisem. 3) Odpis uzupeł'llienia zakDńczenia - tragedii, Ddmiennego od uzupełnien'ia, DgłDszDnego drukiem (por. III, 4). III. \V dzienniku "SwDbDda" są następujące uzupełnienia IlDwieckiegD: 1) Uzupełlnienie sceny 1 aktu I (w nrze 16). 2) " ,,2 aktu III (w nrze 22). 3) " " 112 aktu IV (w TIrze 24). 4) "zakDńczenia (akt V, w nrze 26). RekDnstrukcja tragedii, przeprowadzDna zupełnie samodzielnie przez Iłowi'eckiego na podstawie głębDkiego wniknięcia w jej treść, przedstawia się w najDgólniejszych zarysach w następujący spDsób: na pDdstawie wskazówek, znajdujących się w samej tragedii, przyjmuje Ilowiecki, że Amelia nie jest rDdzoną siostrą Szczęsnego, lecz ż,e jest córką HDrsztyńskiegD i pierwszej żDny hetmana, Szczęsny zaś :i Michaś są dziećmi' hetmana fi jegO' drugiej żony. \VDbec tego w uzupf'łnie akcję w ten spDsób, że przestrDgi Amelii, wywDłane jej strasznym snem w sprawie śmierci, grDżącej Djcu, odnDsi hetman nie do siebiie" lecz do HDrsztyńskiego. W przekDnaniu, że Djciec Amelii zginie gwałtDwną i haniebną śmli,ercią, ma zam1iar hetman przyczynić się dO' jegO' śmierci. W zW1iązku z tym w uzupełnieniu zakDńczenia ks,iądz wyjawia Szczęsnemu tajemn1icę pochod2erria Amelii. OWO' uzupełnienie sceny drugiej aktu trzeciego jest pełne prawdziwego tragizmu, połącZDnego Ze straszliwą irDnią. Amelia, w przekDnaniu, że sen jej DdnDsi sę dO' hetmana, jako jej ojca, rDZpacza, widząc bezskutecznDść swych przestróg. Natomiast hetman, odnosząc cały sen dO' HDrS'ztyńskego, jakO' do prawdziwegO' Djca AmelH, cieszy się już naprzód ze śm'ierci znienawidzDnego wroga. CzytelnJik jednak, względnie wjdz przygDtowany jest na tO', że Dbawy Amelili spełnią s1ię na oSDbie hetmana, w czym tkwi głębDka irDnia IDSU. RDzprDwadza dalej Iłowiecki mDtyw samobójczej śmierci HorsztyńskiegD w ten sposób, że w uzupełnieniu sceny pierwszej aktu III Świętosz zawiadamia Salomeę, znajdującą się w zamku hetmana, D Dtruoiu się jej męża, pDd wpływem czego SalDmea pDpada w. Dbłąkanie. Motyw obł'q.kania Salomei jest prawdopDdDbny, zarzucić można tylkO', że Dbjawy Dbłąkania następują w jednej chwiIJi, - nie ma tu DdpDwiedniegD stDpniDwania. Jest rzeczą prawdDpodobną, że SłDwacki już w akcie trzecim dDprDwadził do końca sprawę Horsztyńskiego, stąd pomysł powyższy IłDwiecki.ego ma większe prawdDpDdDbi'eństwo niż uzupełnJi.enie Mien, który dDpierD w sceni,e pierwszej aktu V wprDwadza mDtyw śmierci HDrsztyńsk'iego i śmierci Salomei. Według uzupełnienia Iłowieckiego Saomea pDzDstaje przy życiu, pDza aktem III nie WSPDmina już Iłowiecki D niej w uzupełnieniach dalszych luk. Co do SfDrki, w pierwotnym rzucie sceny pierwszej aktu V wprDwadził IłDwiecki pod wpływepl wzmianki pDety w scenie drugiej aktu V pDmysł, aby DbłąkanegD SfDrkę żDna jegO' odwiozła dO' BDnifratrów w Wilnie. Plan ten jednak pDtem zmienił i sceny Dwej zupełnie piśmiennego zakończenia IłowieckJiego Sforka wydostawszy się podstępnie z kałamaszki, która miała gO' zawieźć do 'Wilna, staje się mimowolnym sprawcą ostatecznej katastrofy Szczęsnego j Amelii, nakręca bowiem zegar, który przestał l chodzić, wskutek połączenia zegaru z prochami, zamek wylatuje w powietrze, a pod jego gruzami giną Amelia i Szczęsny. Uzupełnienie sceny pierwszej aktu I obejmuje w redakcji rękop.iśmiennej dłuższej dwa epizody. \V pierwszym podaje Iłowiecki przypuszczalny przebieg dalszej rozmowy Szczęsnego z Ksińskim, który namawia Szczęsnego, aby zjaw.ił się na uczcie wydanej przez hetmana, na co Szczęsny nie chce się zgDdzić. Koncepcja tego epizodu jest zupełnie prawdopodobna. \V drugim epizodzie wprowadza Iłowiecki rozmowę Ksińskiego z karłem, który przedstawia mu plan krotochwili, jaką chce urządzić z ł'atwowiernym Sforką w sprawie rzekomego jego pochodzenia od rodu Sforzów. I ten pDmysł jest również uzasadniony dalszym rozwojem akcji sprawy Sforki w tragedii. L'zupełnienie bardzo ważnej luki w scenie drugiej aktu IV przeprowadza Iłowiecki w ten sposób, że Szczęsny, oburzony zjaw.ieniem się Maryny w ułańskim mundurze, jako polskiej Joanny d'Arc, odrzuca proponowane przez Ksińskiego połączenie z Moskwą, zebranych zaś zachęca, by stanęli pod sztandarami ojczystymi celem obrony Polski przed wrDgiem. \V końcu wzywa ich, by wrócili do dDmów, nie wykorzystawszy chwili stosownej do działania. Uzupełnienie aktu V składa się z trzech epizodów: l) \V p'ierwszym występuje ksiądz li Szczęsny. Szczęsnemu wahającemu się, co robić wobec haniebnej śmierci ojca, nie widzącemu innegO' ratunku dla siebie, jak tylko śmierć, doradza ksiądz, by zebrał szlacht, a stanąwszy na jej czele połączył się z Jasińslcim. Uspokojony przez księdza zgadza się Szczęsny na jego propozycję. 2) \V drug:im epizodzie. Szczęsny, pozostawszy sam, spisuje ostatnią wolę, aby zabezpieczyć los Amelii w razie swej śmiercI. Podczas tego Sforka, który zawieźć go do Wilna, nie spostrzeżony przez Szczęsnego, nakręca zegar, który stanął'. Pod koniec epizodu Szczęsny postanawia wysadzić zamek w powietrze. 3) W trzecim epizodzie generał rosyjski żąda od Szczęsnego połączenia się z njm, a wobec jego oporu nie" pozwala mu opuścić sali. Po wyjściu generała wchodzi Amelia, zawiadamiając Szczęsnego o wzburzeniu tłumu przeciwko nikczemnemu plemieniu zdrajców - wystraszona powierzyła Michasia ks. Prokopowi, sama zaś pośpieszyła, by stanąć przy bracie. ,Wśród słów Amelii, błagającej Stwórcę, by zesłał im śmierć z zachowaniem honoru Szczęsnego, zegar zaczyna bić. Szczęsny woła: "Zegar bije - zamek wysadzi w powietrze i ja zginę z honorem." Amelia pada w jego objęcia i oboje giną wskutek wybuchu zamku. Ta część jest może naj słabsza; niezupełrnie potrzebne jest wprowadzenie postaci generała rosyjskiego; cały ten pomysł, należycie nie uwydatniony, nie. podnosi nastroju tragicznego. Natomiast uratowanie Michasia jest pomysłem szczęśliwym, podobnież wspólna śmierć Szczęsnego i AmeHi nie samobójcza, lecz spowodowana wypadkiem. Mien i Urbański przypuszczają, że. Szczęsny miał według intencji poety zginąć śmiercią samobójczą. \V porównaniu z uzupełnieniem Miena - a to jedynie jako wydrukowane przed r. 1898 może wchodzić tu w rachubę, uzupełniepie Iłowieckiego jest bez porównania bardziej umotywowane - oparte na szczegółowej analizie zapowiedzi pewnych motywów znajdujących się w tragedii. Pod względem stylistycznym :i językowym nie nastręcza żadnych spostrzeżeń ujemnych, przeciwnie podkreślić należy widoczne usiłowania IłowieckJiego, by choć częściowo dorównać niedoścign'i!onej prozie poety. \Vykończywszy swoje uzupełnienie, przesłali je Iło. wiecki do oceny Stanisławowi Tarnowskiemu, który w liście skierowanym do niego wyraził się o nim bardzo pochlebnie. Szkoda, że list ten, tak ciekawy, nie zachował się w papierach rodzinnych po śp. Iłowieckim. JÓZEF A ILOWIECKlEGO Wspomnienie szkolne N apisane dla Be,leny Modrzejewskiej Humorystyczny ten wiersz Iłowieckiego, napisany pod wpł'ywem występów Heleny Modrzejewskiej w Poznaniu w r. 1872, wydrukował "Dziennik Poznański" w r. 1903 w numerze 43 bez podania nazwiska autora. Ogłoszenie wiersza wywołało w ówczesnej prasie poznańskiej prawdziwy huczek, rozmaite nieuzasadnione plotki, o czym świadczy następujące oświadczenie Redakcjli "Dziennika Poznańskiego", pomieszczone w nrze 61 tegoż roku w Skrzynce do listów (na str. 3, szpalta l): "Legenda cała powstała o autorze wiersza, wydrukowanego w piśmie naszym na cześć Hpleny Modrzejewskiej. I\Viadomo, że wiersza tego nadużyto w celach przypinania łatek pismu naszemu. Dla przecięcia wszystkich plotek, oświadczamy, że autorem tego wiersza niewinnegO' jest śp. dr Jeł'owicki (ma być Iłowiecki), że go napisał jako młodzieniec przed wielu laty w Ameryce, że wiersz tamże' już znany był pani II. M., która w nim nic ubliżającego nie wjdziała. Pan Dr J ełowicki (ma być Iłowiecki) 'pisywał do "Dziennika" humorystyczne artykuł'Y ze Skalmierzyc." Wiersz ten, pełen niefrasobliwego humoru, przytaczam jako ciekawy dokument wielkiego kultu, jakim cieszyła się Modrzejewska w Poznaniu, zwłaszcza wśród licznych rzesz ubóstwiającej ją młodzi eży 1). Wspomnienia szkolne Napisane dla Mo.drzejewskiej Byłem wtenczas w sekundz.ie 2 ). \V studenckie zacisz" Wrzuciła stara baba niebieskie af.isze - 1) Objaśnienia pochodzą od wydawcy. 2) W gimnazjach wielkopolskich oznaczano poszczególne klasy nazwami: sexta., quinta, quarta, tertia I i II, secunda I i II, prima I i II. Secunda I i II odpowiadały klasip piątej szóstej w gimnazjach ówczesnyc4 pod zaborem austriackim. Dziś z córką Kapuleta w śmierć pójdzie MontekP). 5 \V teatrze dla młodzieńców biesi'ada prawdziwa, Jako Julia wystąpi Modrzejewska Diwa, Rapackiemu zaś przypadłl Lorenc w rewerendzie, Romeo Ladnowskiemu, a Merkucjo Bendzie; Ekerowej, co buzią trzepie jak przekupka, 10 Przeznaczył rolę Marty pan baron Skorupka 2 ). Byłbym pobiegał. i kupił - przyznaję się szczerze - Za półtora złotego miejsce na parterze, Lecz zazwyczaj u młodych chęć możność prześciga, A na cały majątek nie miałem feniga. 15 \V czarną rozpacz popadłem z mych uniesień szczytu, Gdyż u pana Cypcera 3 ) n'ie miał'em kredytu, Rezygnacja! Ten wyraz starszym tylko znany, Nie chce o nim nic wiedzieć umysł mł!odociany. Pragnę zdobyć potrzebne na bilet pieniążki, 20 \Vięc przerzucam ubrania i przeglądam książki, Czyby czasem nie można w nich znaleźć ratunku. Lecz wszystko lub potrzebne albo w złym gatunku. Nie mogąc za nie ceny biletu osiągnąć, Chciałem u mojej babki pożyczkę zaciągnąć. 25 Mieszkałem właśnie u niej - zachodzę z daleka, Ale z oczu poznałem, że mnie zawód czeka. "Uczyć już ci się nie chce, nie od dziś ja patrzę, Że kSiążk,i zaniedbujesz, myślisz o teatrze. Zawsze w smutnych marzeniach niby poetycki, 30 A wczoraj pan profesor mówił Jakowickd.), Że promocji nie będzie, że się licho uczysz, Że w szkole nie uważasz, po nocy się włióczysz." I gromiąc mnie, przybrała wyraz twarzy ostry, Bracia śmieli się ze mnie i stryjeczne siostry. 1) W ww. 4 nn. mowa ,/ wysta,wieniu tragedii Szekspira: "Romeo i Julia". 2) Owczesny kierownik Teatru Polskiego w Poznaniu. 3) Kasjer Teatru Polskiego w Poznaniu. .) Teodor Jakowicki, zasłużony profesor w gimna.?:jum św. Marii Magdaleny w Poznaniu, wychowa.nek Roppela w Uniw. Wrocławskim, cieszył się wielkim szacunkiem kolegów i miłością uczniów. W gimnazjum św. Marii Magdaleny był zajęty do roku 1888, w którym przeszedł na emeryturę. A wieczorem pozostać rozmyśliłem w domu. Gdy podano wieczerzę, nie jadłem kotleta, Lecz marzyłem o pięknej córce Kapuleta I nie mogłem już wcale tej myśli odegnać! 40 Dziś jeszcze Modrzejewską ujrzeć i pożegnać! Tymczasem z kotletami zniknęłly półmiski, A wniesiono okrągłe, dymiące sosyski 1 ). Był w Poznaniu w maleńkiej, ciemnej kamienicy Na skrzywionej i ciasnej \Vrocławskiej ulicy 45 Jakiś Niemiec, co robił te przekąski skromne, - Szkoda, że jego nazwiska już, więcej nie pomnę. Dziś \Vakrzew.icz, bijący okazowe wieprze, Ręczę, robi sosyski niż 6w Niemiec lepsze. Bez musztardy nie smaczne, be,z świeżego chleba, 50 A także na gorąco spożyć je potrzeba. Lecz musztardy nie było. A więc szybko po nią. Niech młode nogi wnuka bez zwłoki pogonią. Babka daje dwa złlOte, chwytam je w uściski, Zostawiając bezmyślnie babkę i sosyski. 55 Biegnę nie po musztardę, lecz w teatru progi. Nie pomny, że to dla mnie wydatek za drogi, Że mnie zawsze pozbawi pani Modrzejewska Siedem smacznych w.indbeutli, jednego kongreska 2 ) I że babki uwaga całkiem była słuszna, 60 Że na naszym parterze atmosfera duszna, Że chcąc patrzeć na scenę i sali kagańce Nadepcą ci na nogi, w bok dadzą szturchańce. Ja byłem w si'ódmym niebie, gdym w rolj kochanki Pod2Jiwiał wdzięk j, geniusz poezji kapłanki. 65 A jednak wyznać muszę, chociaż mi boleśnie, Żem Henrykę Bend ównę 3) kochał równocześdie, Lecz to zmienność nie byłla i nie moja wina, Serce nie chce próżnować, gdy budzić zaczyna. Nie każdego wieczora Diva jest na scenie; l} Sosyski: kiełbaski parowe, specjalny przysmak w Wielkopolsce. 2} Ciastka, wyrabiane w ówczesnych cukierniach poznańskich. 3) Jedna z wybitniejszych artystek poznańskich. 70 Zatem, gdy jej nie było, ubóstwiałem Henię. Raz na Bendy1) benefis - była ta niedz:iela Przedstawiono Szyllera cudny dramat "Tella". f\V nim, jakby na przekorę, lub ,ironię dziką, /Wystąpiły obie dwie Helena z Henryką. 75 Helena czy z umysłu, czy z jakiejś swawoli, Całowała Henrykę, chO'Ć nie było roli _t) Poznaniu! Okolico! t ty świecie stary, Nigdzie się nie spotkały ust piękniejszych pary. Ja nie wiem, cobym wolał, gdybym miał wybierać, 80 Heni dawać całusy, CZy za nią odbierać? O! trudno zdobyć miejsce na ciasnym parterze, Gdy się dwustu młodzieży zapalczywej zbierze, Gdy się ścisną w szeregi silne, jednolite, A trudniej jeszcze prawie utrzymać. zdobyte. 85 Godzinę przed uniesieniem pod górę kurtyny, Już parter zapełniają studentów czupryny, Już serce niecierpliwiej i szybciej uderza, Jak serce dziewicy, gdy czeka rycerza, Nareszc.ie pan BoguckJi 3 ) dzwonkiem sygnał daje90 I żywcem przeniesiono w czarodziejskie kraje, Gdyby Szekspir na chwilę zimny grób porzucił I ujrzał Modrzejewską, on by się zasmucił, Gdyby widział, jak inni odgrywają miernie, 95 Ona jedna, co cienia jednego nie minie I stoi z nim. porówno w geniuszu wyżynie. J ak mistrz muzyk, gdy zagra dziełO' artystyczne, Martwe znaki przetwarza w melodie prześliczne, Smyczkiem struny pocliągnie i wszystko zagłusza, Drżą skrzypce, drży artysta, drga słuchaczów dusza, 100 Słuch pobił wszystkie zmysły i rozum wygania - Tu równy z mistrzem - twórcą jest mistrz wykonania, Tak ona myśli Szekspira odda znakomicie - Ten tylkO' daje słowa, ona stroi w życie. Gdyby Szekspir ją ujrzał 11 poznał zalety, 1) Wspomniany powyżej w w. 8. 2) Modrzejewska. grała w "Wilhelmie Tellu" Schillera rolę żony, a Bendówna rolę młodego Tella. 3) Owczesny inspicjent Teatru Polskiego w Poznaniu. Gdyby widziałl w konaniu Julię idealną, Obłąkaną Ofelię i Macbeth fatalną'), Onby pragnął, by każdy z aktorów na scenie W głębokich jego dziełach dorównał Helenie. 110 Lecz, 'że to jest Meał w świecie niedościgły, \VróciLby tym smutniejszy w grób zimny, ostygły Do popiołów nicości, do pDdz:iemnych chłodów, Gdzie nie ma żądz j. pragnień i nie ma zawodów. Lecz pierwej złożył pokłon i myślą [ goł'ową. 115 Feniks wszystkich poetów przed sceny królową. Na zdobytym więc miejscu miałem sny urocze Słuchałem Divy głosu, wielbiłem warkocze, Aż skończył się akt piąty i wyszedłem z gmachu 120 I pozbyłem marzenia, a nabyłem strachu. W kamienicy Danyszów 2 ) na Małych Garbarach 3 ) Czekała na musztardę babka w okularach. Sosyski jeszcze stały, zimne, pomarszczone, Lecz mocniej było czołO' babki nasrożone. 125 Co tam ze mną się działo, tego nie opowiem, Ah wszystkich zapewniam, żem wyszedł ze zdrowiem. Wysłuchawszy całego przygan kołowrotka, Całuję babki rękę, oddając półzłotka, A przyrzeczeń poprawy takżem nie poskąpił, 130 Aż na gniewną twarz babki miły uśmiech wstąpił. "Dobrze, że już wyjeżdża komedjantów chmara - Bierz dzistaj twoją pensję na miesiąc, talara, A coś winien, daruję, jeśli odtąd skromnie, Nim na miasto wybiegniesz, spytać przyjdziesz do mnie". 135 Z talarem spać poszedłem, szczęśliwy, wesoły. Lecz na drugi dzień rano nie idę do szkoły, Do służącej "bogini" z mym talarem spieszę, 1) Znakomitf' role Modł'zejewskiej w tragediach Szekspira. 2) Znana rodzina w Poznaniu. Anna Da,nysz była przełożoną pensji dla panien w końcu w. XIX, Antoni Danysz (1893-1925), jej brat, poświęcił się również zawodowi na.uczycielskiemu. Oboje pięknie zpisani w dziejach naszego szkolnictwa. 3) Obok ulicy Wiplkie Garbary istnieje \V Poznaniu ulica, Małe Garbary. A skoro ich plecionkę maleńką nazbIera, 140 Oddaje adonisom, talara zabiera. Właśniem trafił szczęśliwie - baba tłusta, stara, Z jednym zębem nadpsutym, istotna mas kara, W !izbie brudnej i dymnej, z garnkiem na półce Podała zwitkę włosów w cieniutkiej bibułce. 145 Zbiegł!em szybka w ulicę - krzyknąłem "Victoria", . Choć mnie wodą oblały brzydkie akcesoria. Alem włosy miał w ręku, te włosy kochane, Które dzisiaj zdobiły jej czoło świetlane. Ktoby wtenczas te włosy chciałl kupić odemnie, 150 Mógłby świat cały, wielki oddać daremnie. Schowałem w medalionik, na sercu umieścił, I sto razy na dobę całował i pieścił. Ach! Tak byłem s2;częśliwy - całe dwa tygodn'iie, Aż kolega przyjaciel przekonał dowodnie. 155 Że ona nie widziała tej baby na oczy r A ta włosy sprzedawała z swych własnych warkoczy. Fe! Ta baba, szczerbata, spocona i tłusta! Ile razy przypomnę to ocieram usta! SPIS RZECZY: I. o życiu działalności literackiej Józefa Iłowieckiego. II. Tragedia Juliusza Słowackiego pt. "Szczęsny Kossakowski" (Horsztyński) w uzupełnieniu Józefa Iłowieckiego. Dodatek I. Józefa Iłowieckiego: Wspomnienie szkolne Napisane dla Heleny fodrzejewskiej.