ŻYCIE KULTURALNE Życie liteiacko-naukowe Życie literacko-naukowe w pierwszym 1 częściowo w drugim kwartale nowego roku kalendarzowego w Poznaniu - w porównaniu ze wzrostem imprez muzycznych i repertuaru operowo-teatralnego o poważnym ciężarze gatunkowym i kilku wybitnych nazwiskach - uległo pewnemu zahamowaniu, jakkolwiek ilościowo liczba wykładów i odczytów publicznych znacznie wzrosła. Uniwersytet Poznański pozostał jednak w dalszym ciągu ośrodkiem tak tradycyjnych "Czwartków Literackich", popularnych śród "Czytelnika", jak i cyklu aktualnych wykładów z różnych dziedzin życia i kul tury, zorganizowanych przez profesorów U. P. w dniach od 12 marca do 13 kwienia br. Trudne warunki życiowe nie zawsze przyczyniają się do odpowiedniej podczas nich frekwencji, niemniej jednak młodzież akademicka stanowi na, tego rodzaju imprezach sporą gromadę najwdzięczniejszych słuchaczy. W mieś. marcu w związku z uroczystościami kościuszkowskimi obchodzonymi w całej Polsce, w ramach "Czwartków Literackich" wygłosił w Poznaniu ciekawą prelekcję znany historyk prof. dr. Adam Skałkowski na temat "Kościuszko a Marcinkowski". Naczelnik Wydziału w Departamencie Literatury - Jerzy Eugeniusz Płomieński mówił na, temat "Edward Dembowski w Księstwie Poznańskim" . Na tematy bliżej związane z literaturą mówili: prof. U. P. Zygmunt Szweykowski w pię,knych i oryginalnych uwagach o "Swiecie Pana Tadeusza" (rekordowa frekwencja, publiczności), a dr. Zdzisław Grot przypomniał w związku 70-1ecia jubileuszem Teatru Polskiego - "Dzieje sceny poznańskiej w dobie niewoli". Czwartki kwietniowe zainaugurował po dłuższej przerwie znów wieczór autorski znanego poety, sekretarza generalnego Zarządu Głównogo Zw. Zaw. Literatów - S1. Ryszarda Dobrowolskiego. W zastępstwie nieprzybyłego pisarza, krytyka i publicysty wypełniła "Czwartek" prelekcja prof. Znamierowskiego. N a pierwszą połowę maj a złożyły się dwa, bardzo ciekawe "Czwartki": odczyt o współczesnej powieści wygłosił redaktor "Twórczości" znany krytyk krakowski, docent U. J. dr. Kazimierz Wyka oraz wieczór autorski poświęcony twórczości autora "Ładu serca" i "Nocy" - Jerzego Andrzej ewskiego, poprzedzony słowem wstępnym docenta U. P. dr. Wacła.wa Kubackiego. - Miesięcznik "Życie Literackie" (mimo zachowanego podtytułu - dwutygodnik) mimo nie regularnego ukazywania się walczy z bieżącymi trudnościami, będąc nadal jedynym wykładnikiem myśli litera.ckiej i 9-rtystycznej Poznania. W 5-6 nr. "Zycie Literackie" przedstawia się bardzo bogato i ciekawie tak w oryginalnej twórczości jak i doborze artykułów naukowych i dyskusyjnych. Numer ten zawiera pierwszy rozdział z książki znakomitego matematyka angielskiego Whitehead'a "źródła nauki współczesnej", jaka ukazała się w I. 1933 w Anglii, z obecnie przygotowy - wanego świetnego przekładu polskiego Anny Iwaszkiewiczowej. Spóźniony kwietniowy 7/8 numer Życia Literackiego ukazał się w zmnieszonej objętości, z artykułem zasadniczym na temat "Badań naukowych w ocenie moralnej" - pióra Czesława Znamierowskiego. Oryginalną twórczość reprezentuje w prozie Halina Maria DąbrowoIska w fragmencie z powieści "Ukryci" p. L "W urzędzie" - - oraz w poezji: Roman Kołoniecki, Jerzy Klinger, następnie Nik, Rostworowski, Józefa Radzimińska, Stanisław Bąkowski, Bogdan Kamodziński i Tadeusz Fangrat. W ramach odczytów popularno-naukowych organizowanych przez Spółdzielnię Wydawniczą "Czytelnik" w środy, przema)\'iali profesorowie U. P. dr Michał Cwirko-Godycki, dr Oskar Bielawski, dr Julian Rosner , dr Marian Rajewski, dr Jan Gallus, dr Maksymilian May, Ignacy Wałkowski, prof. A. H. M. Scheffs., prof. U. P. dr Karol J onscher. - Cykl poznańskich wykładów z różnych dziedzin zorganizował w "Collegium Minus" Uniwersytet Poznański z dużym uwzględnieniem zagadnień polsko - niemieckich. Duże zainteresowanie w mieście wywołały: odczyt rzecznika, oskarżenia Polski w Norymberdze prokura tora dr. Jerzego Sawickiego, który mówił w Teatrze Wielkim "o próbie bilansu prawnego w Norymberdze" oraz wykład stomatologiczny ppłk. dr. George'a N ewtfa ze służby zdrowia USA, wydelegowanego z ramienia UNRRA do Polski. - Z innych odczytów musimy wymienić prelekcję dyr. programowego Polskiego Radia - Zygmunta Młynarskiego, odczyt dyskusyjny dr. M. Szałagana i Zbigniewa Heinricha. Tow. Naukowe im. Jana Kasprowicza odbyło tylko jedno posiedzenie, na którym odczyt dyskusyjny wygłosił mgr Z. Sobierajski, mówił na temat "Jak Kasprowicz dialektyzowai swój język?" (wygłoszony również na posiedzeniu Tow. Przyjaciół Nauk). - W ramach wieczorów dyskusyjnych Tow. Współpracy Kulturalnej mówił dwukrotnie prof. dr Ajdukiewicz. Raul Koczaiski (z ilustracją muzyczną: "Wpływ Chopina na. muzykę nowoczesną"), oraz Jerzy Andrzejewski. Jeżeli chodzi o młodzież akademicką, dużo ruchliwości w mieście i na prowincji wykazał powstały w grudniu ubiegłego roku Akademicki Zw. Przyjaciół Łużyc. Akademickie Koło S. P. urządziło ostatniego marca ciekawy wieczór literacki p. t. "Polska walczy", poświęcony wspomnieniom z partyzantki, z bojówki i z Powstania Warszawskiego. Naukowe Koło Prawników zorganizowało w drugiej połowie maja "Akademicki Ogólnopolski Turniej Krasomówczy" z udziałem uniwersytetów warszawskiego, krakowskiego', lubelskiego i poznańskiego . -Wspominając działalność klubu literackiego "Kukułka poznańska", nadmienić trzeba, że doczekała, się ona już po dwóch wiosennych programach srebrnego jubileuszu, święcąc hucznie i tłumnie swój 25. program z udziałem S1. Sojeckiego przybyłego z Warszawy. Filarami zasłużonego "gniazdka kukułczanego" pozostają niewzruszenie S1. Drewicz, Zenon Laurentowski i popularny gawędziarz S1. Strugarek. - Dając całokształt życia, literackonaukowego miasta Poznania za ostatni kwartał, nie można pominąć niektórych ciekawszych osiągnięć na łamach działu literackiego w "Głosie Wielkopolskim", który poświęcił kilka swoich kolumn: Solskiemu z oka,zji przyjazdu Mistrza, poezji walki i zwycięstwo (9 maja), Sienkiewiczowi (w setną rocznicę urodzin) oraz wydając specjalny numer 3-cio majowy poświęcony książce polskiej i za,gadnicniu oświaty. T. S ki. Przegląd muzyczny W operze wystawiono "Cyganerię" Pucciniego. Jest to niezawodna muzyka. Zarówno a,rtyści na scenie i w orkiestrze, jak i naj szerzej pojęta warstwa słuchaczy jednakowo odczu tawają czar naprawdę wielkiego talentu słynnego werysty. Dyrektor Zygmunt Latoszewski bacznym swym okiem dopilnował wszystkiego, by przedstawienie stało na jak najwyższym po pitu dyrygenckiego, co amatorom operowej muzyki zapewniło dwie z górą godziny prawdziwie pojętej i należycie poprowadzonej partii orkiestralnej. Dekoracje pomysłu i pracowitego wykonania Zygmunta, Szpingiera. Artysta ten długo przebywał w Paryżu, toteż jego szkice dekoracyjne są prawdziwie artystyczną stylizacją dawnego środowiska paryskiej "cyganerii". To samo rzec by się dało i o projektach kostiumowych. Chóry coraz lepiej brzmią i coraz swobodniej ruszają się po scenie, co nauralnie jest widoczną zasługą reżyserii Karola Urbanowicza. Grupa solistów miała na czele Stani Zawadzką. Artystka zna naj dokładniej zagraniczne a zwłaszcza włoskie sceny operowe i przywiozła z nich dc Polski wiele takich szczegółów, których tu próżno by przyszło szukać. W partii Mimi zachwycała wszystkich słucha.czów. U jej boku słyszeliśmy i "widzieli" Zofię Fedyczkowską w roli rozhisteryzowanej M usetty . Jest to niewątpliwie jedna z naj doskonalej opracowanych partii tak bardzc* cenionej artystki. Józef Woliński stoi obecnie - jak się wydaj e - u szczytu swej śpiewackiej kariery. Głosem niestrudzonym i jednako pięknie nośnym i brzmiącym staje się rzetelną podporą opery. Szczęśliwy ten teatr, który płaci gażę Wolińskiemu. W pozostałych partiach śpiewali z wybitnym powodzeniem: Karol Urbanowicz, Czesław Kozak, Zygmunt Mariański i inni. Warto tu nadmienić, że dyrekcja opery poznańskiej prowadzi nader pożyteczną "politykę" podwójnej a nierzadko i potrójnej obsady. Pozwala ona spokojnie patrzyć w przyszłość repertuarową dyrektorowi, z drugiej zaś strony daje znaczne możliwości młodszym śpiewakom, dotychczas ze sceną nieobytym. Bardzo udaną imprezę wprowadzono ostatnio na, deski naszej opery. Wykorzystano mianowicie pobyt Barbary Bittnerówny i Jerzego Kaplińskiego w Poznaniu i zaangażowane ich do specjalnie zmontowanego "Wieczoru baletowego" . Kapliński wyreżyserował szereg tanecznych obrazków rodzajowych, między innymi "Bajkę" Moniuszki i olśnił swym talentem licznie rozchwytujących bilety widzów. Barba,ra Bi ttnerówna ma świetną technikę i fantastyczne zacięcie charakterystyczne. W swym repertuarze posiada zarówno tańce liryczne, dramatyczne, j ak i groteskowe, i we wszystkich tych gatunkach czuje się najzupełniej "u siebie". Baletowy zespół opery, zmontowany i doprowadzony do użyteczności przez Stanisława Miszczyka, podda,! się sprężyście intencjom sympatycznego gościa i w rezultacie dał nader interesujące widowisko, przy ślicznych "przystawkach" dekoracyjnych Wita Gawęckiego i Stefana J anasika, który ponadto zaprojektował malownicze i świetnie stylizowane kostiumy. I elektrotechnika teatralna zdała, na celująco egzamin pod kierownictwem Staniszewskiego. Pamięć Feliksa Nowowiejskiego uczczono dotychczas dwukrotnie, nie licząc oczywiście wewnętrznych uroczystości w licznych miejscowych chórach. Opera wystąpiła z uroczystą akademią żałobną. Tylko brakiem odpowiedniej ilości ma.teriału orkiestralnego można było uzasadnić umieszczenie w programie aż dwóch (nie licząc zagajającego dr Latoszewskiego) mówców. Osobistym wspomnieniom poświęcił swe słowa Franciszek Łukasiewicz, długoletni przyjaciel Feliksa Nowowiejskiego, jednakowoż nieprawdopodobnie długie i całkiem typowi akademii nieodopowiadające przemówienie dr Nowa,kowskiego było z tego względu wyraźnym nieporozumieniem organizacyjnym. Krótko, po prostu przystępnie - oto zasadnicze dyspozycje, które mówcy, jak dekalog powinni "'obie przed odczytem uzmysłowić. W części muzycznej słyszeliśmy Stani Zawadzką w dwóch aria.ch z "Legendy Bałtyku" przy towarzyszeniu orkiestry, oraz wstęp do młodocianego oratorium Mistrza. Efektowna uwertura do "Legendy" zakończyła uroczystość. Drugi koncert pośmiertny z dzieł Nowowiejskiego złożony, urządzili synowie autora "Legendy". Kazimierz Nowowiejski grał fortepianowe "Obrazy słowiańskie" oraz akompaniował pieśniom w wykonaniu Zofii Fedycz Warto zaznaczyć że koncert uświetnił obecnością Jego Eminencja Ks. Prymas August Hlond. W czerwcu zaśpiewały wszystkie poznańskie chóry Wielkopolskiego Związku Śpiewaczego' w trzecim koncercie ku czci Nowowiejskiego, złożonym tym razem wyłącznie z utworów chóralnych. Kwartet Polski wystąpił z koncertem kameralnym, składającym się z dzieł Beethovena, Schumanna i Antoniego Szałowskiego. Ten ostatni przebywa sta,lo w Paryżu i swymi kompozycjami orkiestralnymi wzbudził powszechne zainteresowanie już przed wojną. Kwartet zaprodukowany w Poznaniu jest trzecim dziełem tej formy w bogatym dorobku Szałowskiego. Jednakże żywszego oddźwięku przed wojną muzyka ta, nie wywarła pomiędzy słuchaczami koncertu. Zespół kwartetu Polskiego wyjeżdżał cstatnio do Krakowa, gdzie oprócz kompozycji Szałowskiego odegrał jeszcze kwartety Jareckiego i Szumana. Trzecia "Poznańska, środa muzyczna zgromadziła, ja'k zwykle, wielu słuchaczy. Była transmitowana przez radio miejscowe i przyniosła wyłącznie utwory poznańskiego kompozytora Stefana Bolesława Poradowskiego. Słyszeliśmy drugie trio smyczkowe na skrzypce, altówkę i kontrabas, trzyczęściowy u twór fortepianowy, duet na sopran i mezzosopran, dwie pieśni solowe i trzy kompozycje na chór męski. Grali: Tadeusz Duszyński, Jan Rakowski, Adam Ciechański, Gertruda Konatkowska; śpiewały: Emma Szabrańska i Anna Gretal, ponadto pod batuta prof. Sta,nisława K waśnika wystąpił kolejowy chór "Hasło". Objaśniał Jerzy Młodziejowski. W auli Uniwersytetu grało ostatnimi czasy aż czterech znakomitych pianistów. Serię ową rozpoczął Zygmunt Lisicki, który pomiędzy innymi utworami grał młodzieńcze "Waria,cje b moll" Karola Szymanowskiego, czcząc tym sposobem dziewiątą rocznicę śmierci niezapomnianego autora "Harnasiów". Stanisław Szpinalski na zaproszenie poznań skiego oddziału P. C. K. dał entuzjastycznie przyjęty koncert. Dzieła Bacha, Bcethovena, Chopina, Scarlattiego, Matteo Albeniza, Paderewskiego oraz zachwycająca prostotą i elegancją "Sonatina" Tadeusza Szeligowskiego stworzyły program, który melomani nasi długo pamiętać będą. Stanisław Szpinalski ma w Poznaniu nieograniczony kredyt artystyczny. Osiąść ma u nas' na stałe. Trzeci mistrzowski koncert przypadł w udziele Baulowi Koczaiskiemu, który wreszcie wyrwał się z Berlina, gdzie przed wojną stale mieszkał i zjawił się - oby na stałe - w Polsce. Wybrał na poznański program wyłącznie dzieła, Chopina i wprawił licznie zgromadzoną publiczność w dobrze zrozumiały zachwyt. Koczaiski jest jednym z niewielu dziś przedstawicieli typowego "romantyzmu" w odtwórczości Chopina. W początku maja wreszcie przyjechał do Poznania po tryumfa,ch w Szwecji i w innych miastach Polski, Henryk Sztcmpka" jeden z kilku "firmowych" uczniów Paderewskiego. I on również grał wyłącznie Chopina. Interesująco zwłaszcza interpretował Sonatę b moll, a na szczególny aplauz zasłużył sobie mazurkami, za których odegranie uzyskał przecież niegdyś na warszawskim konkursie chopinowskim zaszczytne wyróżnienie Polskiego Radia. Jeden z "czwartków literackich" poświęcono Mieczysławowi Karłowiczowi a zwłaszcza jego roli w dzisiejszej chwili, gdy nowa polska muzyka skłania się ku torom raczej odmiennym od epoki Młodej Polski, którą reprezentował Karłowicz. Odczyt ten miał dr Jerzy Młodziejowski. W Białej Sali Województwa przemawiał Ra.ul Koczaiski na temat Chcpina i jego wpływu na muzykę późniejszą. Z licznie przygrywanych przez prelegenta przykładów pokazało się... ile Chopina tkwi w Wagnerze szczególnie. Ale Wagner lubił pożyczać na wieczne nieoddanie. Spóźnioną terminem imprezą był koncert profesorów poznańskiego mocy zimowej w auli Uniwersytetu. Szkoda, że tak późno, bo naokoło było juz wszędzie zielono. I szkoda, że sala świeciła pustkami, gdyż zarówno program, jak i wykonawcy przedstawili się z najlepszej strony. Dużo było tedy dobrej muzyki w Poznaniu w mym okresie sprawozdawczym, (mj) Przegląd teatralny Po "Weselu" Stanisława Wyspiańskiego wystawiono w Polskim tearze znakomitą sztukę francuską Flersa i Croisseta pod tyułem "Powrót". Rzecz dzieje się bezpośrednio po zakończeniu pierwszej wojny światowej ale i obecnie także posiada mnóstwo momentów aktualnych, coprawda jedynie z dziedziny życia małżeńskiego po wojnie. Aktorzy osięgnęli wirtuozowski poziom gry. Patrząc na Barwińską, Stępowskiego, Dzwonkowskiego i Jacewicza miało się wrażenie, że odmaterializowali się z wszelakich trudności technicznych. Dialog toczył się tak składnie dowcipnie i wartko, że dwie godziny, przepędzone w teatrze, minęły sekundą. "Powrót" ciągle robi kasę. Fantastycznym powodzeniem cieszyły się "Grube Ryby" Bałuckiego z występami Ludwika Solskiego, o czym na innym miejscu naszej "Kroniki". Sztuka ta szła przy wyprzedanej widowni niemal do końca maja a, po wyjeździe Dostojnego Gościa na dwa dni. -do Zielonej Góry wraz z całym zespołem (grano "Ryby" pięciokrotnie w tym mieście) sztukę wznowiono już w innej obsadzie. Po Solskim Dziadka grał N oskowski, Wistowskiego po Stornie - Dereń, zaś rolę Burczyńskiego powierzono Przystańskiemu. Amanta zdublowano Warmińskim. Reszta zespołu ta sama. W przygotowaniu szekspirowski "Wieczór trzech króli" w inscenizacji i reżyserii Bronisława Dąbrowskiego, obecnie dyrektora katowickiego teatru. Bezpośrednio przed Wielkanocą wystawił Teatr Nowy "Judasza z Karioth u" Karola Roztworowskiego w reżyserii Zygmunta Wasilewskiego 1 ze Zbigniewem Szczerbowskim w roli tytułowej. Było to jedno z najbardziej udanych zamierzeń repertuarowych tego teatru. Dekoratorskie zdolności Szpingiera pokonały ciasnotę sceny i stworzyły ramy do nader sugestywnego obrazu Ziemi Świętej. Przedstawienie to zyskało wiele szczerej sympatii pomiędzy publicznością a już młodzież szkolna miała nielada okazję przyjrzeć się wielkiej sztuce dramatopisarskiej Roztworowskiego. Dziękowała też Szczerbowskiemu i za dobrze postawioną rolę i za wystawienie dzieła. Szczególnie podniecającym dla całego zespołu Teatru Nowego był fakt wizyty Solskiego na jednym z przedstawień, Przecież to niemal egzamin: Zdany! Grano w jakiś czas po "Judaszu" nową .sztukę polskiego autora, który pod pseudonimem podjął się rozsupłania dręczących wątpliwości węzła małżeńskiego w "Spotkaniu po wojnie". Sztuka była nader interesująca w problematyce ale oczywiście na pytanie ...nie dała żadnej odpowiedzi. W pełni powodzenia jest w tej chwili "Szesnastolatka" Stuartów z Benigną Sojecką oraz Łucją Burzyńską (znakomicie utalentowana adeptką sceny z narybku Studia Dramatycznego). W przygotowaniu budowa letniej scenki. sztukę Zygmunta Ziembińskiego pod tytułem "Młodzi". Problematyka wojenna a raczej okupacyjna. Debiut autora zachęcający, gra młodych aktorów i wy. stawienie sztuki zadawalające. Pożyteczna to w Poznaniu instytucja. Halina Lubicz znakomicie ją prowadzi, choć boryka się z wszelakimi przeciwnościami różnych "natur". Wyjazdy na prowincję do ośmiu miast potwier dziły spodziewane założenia artystyczne. W przygotowaniu bajka HertzaTatarkiewicza "Kot w butach". W Okręgowym Domu Żołnierza wystawiono dwie sztuki pod fachową reżyserią artysty Teatru Polskiego Władysława N eubelta. Pierwsza, to Moliera "Doktór z musu" , druga "Papa się żeni" Rapackiego. Popularne i spełniające dobrze swą "peryferyjną" rolę przedstawienia. (jmł) Muzea i sztuki plastyczne Z pośród instytucji kuluralno-naukowych i artystycznych na terenie Poznania i Wielkopolski chlubnie wyróżnia się Muzeum Wielkopolskie czy to pod względem podjętego przed rokiem a utrzymanego' dotąd rozpędu pracy, czy to pod względem bardzo ważnych i dla kultury naszej doniosłych tej pracy wyników. - Pamiętamy wszyscy, jak zrujnowany był gmach muzealny po wypędzeniu okupantów, zniszczony CZęSCI0WO od pocisków, daehy szklane i dachówkowe potłuczone prawie zupełnie, sufity popękane, w ścianach rysy, posadzki poniszczone, zamki powyrywane, okna uszkodzone, bez szyb, w salach chaos nie do opisania, ogólne zniszczenie i splądrowanie, gabloty połamane i rozbite, piwnice zalane wodą - a zbiory, o ile nie wywiezione, walały się porozrzucane po wszystkich kątach. Zdawało się, że lata miną zanim to w trupiarnię zamienione muzeum zmartwychwstanie na nowy żywot, zwłaszcza wobec trudności w nabyciu każdej dachówki, każdej szyby, każdego kawałka drzewa. Aliści w czerwcu ubiegłego roku, w trzy zaledwie miesiące po uwolnieniu Poznania, muzeum urządziło wystawę prac Związku Polskich Artystów Plastyków, równocześnie pokaz malarstwa europejskiego XV-XVIII wieku, i pokaz wielkopolskiej rzeźby gotyckiej, a potem do końca roku dalsze jeszcze trzy wystawy! Fakty te były wprawdzie już w "Kronice" zanotowane ale w takim tonie "kronikarskim", jakby to był jakiś drobiazg codzienny, a nie wyczyn wytężonej i wyjątkowo ofiarnej pracy ze strony Dyrekcji Muzeum oraz całego zespołu naukowego i technicznego. Dlatego ten wynik zorganizowanej pracy zasługuje na specjalne podkreślenie. - W "Kronice" nie ma wprawdzie miejsca na recenzję, jednak i oschła notatka kronikarska nabiera żywszej barwy, jeżeli się wymieni bodaj kilka nazwisk między innymi: Axentowicza, Vlastimila Hofmanna, Jaworskiego, Pautscha, Lentza, Woje. Weissa, Chełmońskiego, Malczewskiego, Matejkędosyć. Wolno też, nie wdając się w ściślejszą krytykę, wyrazić zadowolenie z różnicy poziomu artystycznego pierwszej, czerwcowej, i drugiej, gwiazdkowej wystawy Pozn. Związku Plastyków, i to różnicy na korzyść wystawy drugiej, wolno wreszcie podkreślić znaczenie kulturalne i artystyczne Wystawy Fotografiki, dotąd należycie nie ocenione, może zresztą nie bez winy samych organizatorów wystawy, którzy zamiast trzymać się zasady: "non multa sed multum", wystawili prac 364, co naturalnie obniżyło poziom wystawy. Cały szereg prac nie tylko wybitnych, ale artystycznie bardzo cennych rozwadniał się w powodzi eksponatów o wartości przeciętnej. Zdaje się, że błąd ten naprawiono, wysyłając wystawę do Krakowa i do miast prowincjonalnych Wielkopolski, gdzie wszędzie osiągnęła rzetelny sukces artystyczny. - W najbliższym czasie wystawa fotografiki powędruje do Gdańska, w Poznaniu zaś wkrótce już, podobno w końcu czerwca, nastąpi otwarcie wystawy wiosennej, łącznie z wystawą Bułhaka. dla miłośników sztuki, ale i dla szerszej publiczności, była wystawa malarstwa Krakowskiego Związku Plastyków polskich, budząca ogólne zainteresowanie , równocześnie z ciekawą z wielu względów wystawą Kościuszkowską, i ze względów artystycznych niestety mniej ciekawą "Polonią", przedstawiającą martyrologię Polski w malarstwie. Sam pomysł takiej właśnie wystawy wydaje mi się ryzykowny - w istocie okazało się, co może byłoby można przewidzieć, że dwa elementy, artystyczny i czysto emocjonalny, stanęły do walki z sobą, zamiast w zgodnej wystąpić harmonii. - Zanotujmy fakt w chronologicznej kolejności, fakt dotąd najdonioślejszy w życiu odrodzonego muzeum, o znaczeniu, śmiało można powiedzieć historyczym w rozwoju kulturalnym powojennego Poznania, mianowicie rewindykację dzieł sztuki i przedmiotów muzealnych, przybyłych w ośmdziesięciu skrzyniach, przekazanych Polsce przez władze państwowe rosyjskie. Nie można przemilczeć o zasłudze konserwatora mgr. Zdzisława Kępińskiego, który wraz z wicedyrektorem Muzeum- mgr. Prze mysławem Michałowskim, niestrudzenie zabiegał około tej sprawy, a skutkiem tych właśnie zabiegów było przejęcie zbiorów w Brześciu Litewskim z rąk władz rosyjskich w dniu 20 lutego br. przez władze polskie, reprezentowane w osobach dyrektora Muzeum Wielkopolskiego dra Chmarzyńskiego Gwidona oraz inspektora Naczelnej Dyrekcji Muzeów i Ochrony Zabytków, Dr. Tadeusza Dziekońskiego. A teraz podziwiajmy tempo pracy: W dniu 25 lutego skrzynie przybyły do Poznania i w tymże dniu zostały wyładowane z wagonów i przewiezione do gmachu muzealnego. - W dniu 18 marca zaczęto rozpakowywanie skrzyń i szczegółowe protokołowanie ich zawartości. Czynności tych dokonali: ze strony Naczelnej Dyrekcji Muzeów i Ochrony Zabytków Stanisław Gebethner, kustosz Muzeum Narodowego w Warszawie, działający na podstawie delegacji Ministerstwa Kultury i Sztuki, ze strony Muzeum Wielkopolskiego następujący obywatele: Stanisław Pytliński jako przedstawiciel Związku Samorządowego, kierownik Wydziału Oświaty - Dr Gwidon Chmarzyński, dyrektor Muzeum - mgr Zdisław Kępiński wicedyrektor Muzeum - mgr Przemysław Michałowski, wicedyrektor Muzeum - prof. dr. Józef Kostrzewski, dyrektor Muzeum Prehistorycznego - dr. Wiesław Rakowski, dyrektor Muzeum Przyrodniczego, wreszcie kustosze i asystenci odpowiednich działów wraz z personelem administracyjnym i technicznym. - W dniu 10 kwietnia, a więc w ciągu trzech tygodni zakończono żmudną tę i ciężką prac ę - Kronikarz notuje fakty jedynie, ale nieraz fakty same mówią. Powtarzam: podziwiajmy tempo pracy! Przecież skrzyń było ośmdziesiąt, a eksponatów, jak się okazało: 15 840 sztuk! Zatem wypakowano, zlustrowano i zaprotokołowano dziennie blisko tysiąc eksponatów. Nie mogę się wdawać w wyliczanie poszczególnych eksponatów, ale na wyrywki powiem: obrazów 443 sztuk, a wśród nich figurują nazwiska takie n. p.: Terborch, Lampi, Ostade, Norblin, Lenbach, Jan Steen, Brengbel, Leistikow, Siemiradzki, Bacciarelli, Grassi, Bronzino itd. - książek 200 sztuk, w tym Leo Baptista Alberti "De re aedificatoria", Florencja 1585 itd., - a zbroje, a ryciny i rysunki, szkło, porcelana, metale i monety - a wszystko to rzeczy pokradzione przez okupanta, czy to w Gołuchowie, czy Poznaniu, czy w muzeach, czy w zbiorach prywatnych. - W dalszych trzech tygodniach, 2 maja br. Muzeum otwiera swe podwoje dla pierwszej wystawy muzealnej, w której figurują już eksponaty co dopiero dokonanej rewindykacji, oraz wiosennej wystawy Poznańskiego Związku Artystów Plastyków. Otwarcie wystaw odbyło się w obecności Wojewody Poznańskiego Dra Widy- Wirskiego, Księdza Arcybiskupa Dymka, reprezenantów władz, instytucji kulturalnych i obywatelstwa wreszcie naturalnie i artystów. Z radością powitano wśród go powitał dr Gwido Chmarzyński, dyrektor Muzeum, przemówieniem, w którym krótko i lapidarnie streścił przebieg pracy muzealnej całego roku, i również krótko i jasno przed stawił program na przyszłość: "Dziś nawiązujemy nić przerwaną, ale rozszerzamy zależenia i plan oddziały wania. potęgujemy funkcję społeczna naszej instytucji. W planie ogólnopolskiej polityki muzealnej Muzeum Wielkopolskiemu przeznaczona jest rola muzeum centralnego dla naszych ziem zachodnich' Z kolei prezes Związku Art. Piasty ków prof. Szczepański zaprosił gości na wystawę związku, po czym ob. Wojewoda przeciął wstęgę symboliczną, aktem tym dokonując otwarcia wystawy. - Zapowiedź rozszerzenia zało /tń i planu oddziaływania już w tej pierwszej wystawie została urzeczywistniona - znaleźliśmy się wobec nowych dla Poznania działów: już w hallu głównym w szeregu marmurów starorzymskich powitał nas świat kultury antycznej. W pierwszej zaraz sali poprzez polski barok kościelny, reprezentowany w polichromowanych i złoconych rzeźbach ołtarzowych, w dostojnych monstrancj ach, kielichach mszalnych z XVII wieku, przechodzimy obok starego kilimu kaukazkiego do rzędu gablot, gdzie za szkłem i pod szkłem znajdujemy piękne miniatury polskie z XVIII i XIX wieku, włoskie fajanse ż XVI i XVII wieku, szkła z tychże czasów weneckie, saskie, polskie, porcelanę chińską, holenderską, polską, naczynia srebrne, trybowane, złocone z epoki baroku, wreszcie broń rozmaitą 1 zbroje, wschodnie i nasze z ubiegłych stuleci - a na koniec: ceramika attycka czerwono-figurowa z okresu 530 r. przed Chrystusem, a więc dużo starsza od mistrza Fidiasza. W następnej, lewej sali inny czas: sztuka japońska o wyrafinowanej kulturze - i sztuka prymitywów, ludów barbarzyńskich, wreszcie i polska, sztuka ludowa, eksponaty z tych czasów i warstw, gdzie sztuka była wyrazem tęsknot estetycznych, nieuświadomionych, pierwotnych i bezpośrednich. Od tego czasu prymitywów przechodzimy do trzeciej sali - co za kontrast: instrumenty muzyczne, najrozmaitsze od trombity ludowej począwszy do szpinetów, kla.wikordów. N a piętrze, w dwóch salach mieści się wystawa Związku Polskich Artystów Plastyków Okręgu Poznańskiego. Poziom ponownie podniósł się, pomimo wyraźnych omyłek koleżeńskiego jury, które mogło było tej i owej pracy nie dopuścić na wystawę. - Obok chwili obecnej jest na piętrze reprezentowana, przeszłość: malarstwo z XV i XVI wieku oraz rzeźba wcześniejsza, częściowo gotycka, a co najciekawsze, rzeźba z "warsztatów" wielkopolskich, prymitywna, a raz wraz pełna wyrazu i wdzięku, że wspomnę choćby jedną Madonnę z warsztatu wolsztyńskiego. Dużo by jeszcze należało powiedzieć o Muzeum, jego programie, zadaniach - a przede wszystkim o jego potrzebach, przecież tym wszystkim dziełom i tym tysiącom eksponatów w obecnym gmachu jest za ciasno! - więc: pomówić by należało o programie rozbudowy Muzeum! (K. U.)