DZIAŁ BIEZ.\CY .Ieżeli bowiem dotychczas jednostka była ściśle związana ze swoją grupą społeczną czy klasą, to obecnie znaleźć mogła takie czynniki, które ją zupełnie usamodzielniały i dawały pełną swobodę ruchów. Jednym z głównych czynników był tu oczywiście pieniądz. On stawał się podstawą kształtowania się stosunków między ludźmi. Pojęcie gotówki, jako najpewniejszej rękojmi racjonalnego współżycia ludzi między sobą, występuje zamiast dawniejszych więzów i wciska się we wszystkie dziedziny życia ("Cośkolwiek gotówki dla wspólnego dobra"). Również więc i stosunek pracodawcy do pracobiorcy opiera się w nowym układzie na podstawie wolnej umowy, gdzie obie strony kierują się tylko jak największą własną korzyścią. Kiedy pojlrzednio w stosunkach tych apelowano do takich czy innych uczuć ludzkich czy osobistych, to teraz decydują tylko względy rzeczowe. Toteż dawne źycie cechowe, oparte na autorytecie i pochodzeniu a wyrażające się w samowystarczalnych warsztatach jednostkowych, mogło się utrzymać tylko dopóty, dopóki stwarzanych przez dawny ustrój ograniczeń nie rozbiły nowe warunki gospodarcze stwarzające podstawy raczej pod handel i wytwórczość o cechach wielkokapitalistycznych. Jakkolwiek Poznań nigdy z pewnością nie robił wrażenia .iakiegoś wielkoprzemyslowego centrum, to jednak odstępstwo od cechowości czy raczej pewnej rzemieślniczości i przejście do zasad gospodarczych wielkokapitalistycznych i prowadzenie według nich różnych przedsiębiorstw czy to handlowych, czy też przemysłowych, daje się zupełnie łatwo wykazać. (Cegielski) Jasnym jest, że nowe warunki gospodarcze, stwarzają też nowe warunki selekcji warstw kierowniczych. Z początkiem 19 w. PoznalI przekształca się do gruntu. Zaczyna się tu coś dziać, zaczyna się pewien ruch będący wstępem do nowego procesu kulturalnego. Saski statyzm oparty na podobnych do siebie, gospodarczo i duchowo samowystarczalnych i niezależnych jednostkach ustępuje. Charakterystycznym zaś jest dochodzenie do wpływu, do znaczenia gospodarczego a w ślad za tym i politycznego i kulturalnego elementów nowych: uderza wielka ilość niezwykłych karier. Wytwarza się nowa warstwa kierownicza, która zawdzięcza swoje znaczenie przede wszystkim czynnikom gospodarczym. Własność mie.iska np. przechodzi tel"az w ręce mieszczan, podczas gdy dawniej była ona w rękach dworów szlacheckich. ("Za czasów Rzeczypospolitej - pisze Mott Y w swych "Przechadzkach" o Starym Rynku - pl'3wie wszystkie te domy należały do szlachty, która zjeżdżała się tutaj w pewnych porach na czas krótki; dołem były sienie, w których uwi.iała się służba. W tym stosunku pozostał dom jedyny, tak zwany pałac Działyńskich, a za mej pamięci była jeszcze druga taka szlachecka kamienica, na rogu Wronieckiej ulicy, kamienica Mielżyńskich; w s z y s t k i e i n n e d o m y, już p r z e d s z e ś ćd z i s i ę c i u l a t y, z n a j d o wał y s i ę w p o s j a d a n i u mieszczan lub żydów"). Ta nowa warstwa społeczna, którą dla wyrozl1lenia Je] z szerokich mas miejskich, rzemieślników, drobnego mieszczaństwa i proletariatu możnaby nazwać burżuazyjną, w walce swej ze szlachtą i częściowo z duchowieństwem, posługuje się ideologią demokratyczną, chociaż radykalizm ,ie.i z czasem staje się bardzo względny, bo przywołuje się go tylko wtedy do pomocy, kiedy trzeba wygrać dla umocnienia swego znaczenia, swych postulatów masy miejskie przeciw pienvotnemu wspólncmu WI'Ogowi tzn. systemowi saskiego feudalizmu. Kiedy ,jednakże wróg został już pokonany, a przewaga nowe,i warstwy - elity - ostatecznie ugruntowana, to ta nowa klasa kierownicza przerzuca się raczej na kierunek umiarkowany, tak charakterystyczny dla wybitnych przedstawicieli mieszczan poznańskich z Marcinkowskim na czele. Doskonale nadawało się tu ze względu na swoją elastyczność hasło sprawiedliwości społeczne,i, które też należało do na,iulubieńszych. Niezależnie jednak od takich czy innych tez programowych społeczeństwo wielkopolskie po prostu wyrosło z sasko - feudalnej rzeczywistości i wszelkie pojęcia i mity wyprowadzane z niej zdewaluowały się, straciły swa atrakcyjność, miały w sobie już teraz posmak kłamstwa. Odbicie tych przemian zna.idujemy nieraz w sprawach na pozór drugorzednych. I tak np. monopol obrony kraju, pilnie strzeżony przez szlachtę, jako podstawa dla społecznych prerogatyw, zawiódł: szlachta nie umiała obronić niepodległości. Toteż mit sławnej szlacheckie.i konnicy ustępuje mieszczańskiej, czy ludowej piechocie - kosynierom. Kosynier, a już nie "ułan malowany", staje się teraz symbolem żołnierza. Pierwszy spisek niepodległościowy w Wielkopolsce przyjmuje nazwę "Związku Kosynierów". Nawet tak charakterystyczny dla warstwy szlacheckiej kult imponderabiliów, jak np. pojęcie honoru itd., znalazł możność spl'3wdzenia swej wartości w nowej rzeczywistości, a to z okazji kwestyj powstaniowyeh. Dla elementów szlacheckich bicie się z przeciwnikiem było ostatecznie przede wszystkim kwestią honoru i poczuciem, że się ma "prawo" za soba i że narodowi dzieje się krzywda, obraża,iąca wszelkie rycerskie uczucia. Elementom ITlieszczailskim to rozumowanie było raczej ob!"e. To arystoknltyczne ocenianie sytuac,ii traciło na znaczeniu dla umyslów myślących zgodnie z duchem czasu swego i środowiska kategoriami celowości, sukcesu, szans a pl'zede wszystkim bez iluzyj. l mieszczaństwo pragnęło gorąco niepodległości, głęboki jednakże zmysł loealizmu nakazywał mu u.imować sprawę inaczej, aniżeli to robiły warstwy szlacheckie. Domagania się niepodległości w imię praw, których nie można popl'zeć realną siłą w takiej czy innej formie, wydawało się mieszczaninowi prawie że niesłusznym uroszczeniem. I on pragnie niepodległości, pragnie nade wszystko władzy, której siła mu imponuje, ale nie wystarcza mu tylko ideologia prowadząca do te.i władzy, on chce tę władzę zdobywać loealnie, władać tam, gdzie w danej chwili robić to może pl'awie że bez ograniczeJl tzn. przede wszystkim na polu gospodal'czym. W myśl tych zasad więc, aby móc władać, trzeba mieć pieniądze; w tym sensie kapitał gromadzony w rękach polskich przesuwał, chociaż częściowo, i w te ręce władzę. Aby zaś móc robić pieniądze, na to potrzeba unormowanych na nowych oczywiście liberalnych zasadach stosunków gospodarczych. Pojęcie ploaworządności i zaufania nabiera teraz nowego sensu zgoła odmienego, aniżeli miało w saskim nowym średniowieczu, epoce zastoju z jednej strony, a nieporządku i dzikiej samowoli z dl'llgiej. Szlachta bowiem, aby utrzymać inne warstwy w ryzach naI'zuconych illl praw i nie dopuścić do utraty zdobytej pozycji spolecznej, musiała się uciekać do stosowania przemocy, usankcjonowanej przeżytymi pojęciami. Mieszczaninowii49wcale nie chodziło o to, aby utrzymywać życie gospodarcze w jakimś idealnym bezruchu, przeciwnie, ruchliwość, płynność i swoboda były dla niego zasadniczymi warunkami normalnego rozwoju gospodarki narodowej, kierowanej według racjonalnych zasad ekonomii. Tam więc bezruch, statyzll1 i samowola, a więc nieporządek, tu ruch, dynamizm i prawo, II. więc porządek. W tej perspektywie patrzący na zagadnienia nowy człowiek miasta, czuje przewagę swej cywilizacji nad cywilizacją szlachecką, toteż ta ostatnia traci coraz więcej w jego oczach na powade i zaufaniu, zwłaszcza że jej przedstawiciele sami przejmują mieszczański sposób myślenia. Nawet więc w tych nienormalnych warunkach, w jakich rozwija się z powodu braku własnej państwowości kultura wielkopolska, widzimy zupełnie wyraźnie, jak szlachta w okresie gospod3l'ki pieniężnej i triumfu rozumu traci dwa zasadnicze czynniki, na których opierała swoje znaczenie: monopol obrony kraju i w praktyce zasadę przywiązywania wszelkich praw do posiadłości ziemskich. A więc przeżyła się, a jedynie w sejmie dzielnicowym trzymano się dawnych zasad przyznając jej tam z tej racji dominu.iące znaczenie. Obok wpływów stanu szlacheckiego i jego ideologii na życie społeczne bur'zono, jak już spominaliśmy, wszelkie wpływy myśli teologicznej czy teokratycznej. Nowa warstwa nie myślała niewątpliwie teologicznie. Ten sposób podchodzenia do spraw, jak już to widzieliśmy u Staszica, był jej zupełnie obcy. Nowe czasy kultury mieszczańskiej niosły z sobą zupełne zeświecczenie wszystkich dziedzin życia. Toteż z punktu widzenia wewnętrznej problematyki kultury mieszczańskie.i zupełnie zrozumiałe jest, że w odniesieniu do pewnego okresu kultury wielkopolskiej można było stwim"dzić: "Z rozpowszechnionymi naówczas teoriami filozoficznymi i politycznymi łączył się ściśle liberalizm i indyferentyzm religijny, ogarniający niemal całą inteligencję poznańską, a przybierający często cechy wręc.l wrogie wobec kościoła katolickiego. (Z. Kosidowski "Z okresu złotego kultury Poznania "). Scharakteryzowany tu pokrótce proces burzenia dawnego układu społecznego, na którego gruzach powstała nowa kultura mieszczańska, wyłania nam jeszcze jedno zagadnicnie, a miano WICIe sprawę asymilacji zwalczanych czynników do nowych stosunków, do nowego układu społecznego. Charakterystycznym jest także dla kultury wielkopolskiej to przystosowywanie się warstwy ziemiańsko - szlacheckiej do nowych stosunków i wrastanie szlachty w miasto. Część szlachty najbardziej przedsiębiorcza zabiera się do handlu, zdobywa tą drogą bogactwa, wpływy i znaczenie, zaczyna myśleć, odczuwać na sposób miejski, burżuazyjnie, wchodzi w związki z patrycjatem miejskim i tworzy nową arystokrację handlową. Dzieje się także odwrotnie tzn., że zbogacony mieszczanin staje się posiedzicielem ziemskim, a wszystko to razem wpływa na stopienie się burżuazji z ziemiaństwem i stworzenie nowej warstwy górnej, dobierającej się nie tyle jak dawniej na podstawie urodzenia i przynależności do pewnej klasy, co raczej talentu, energii i woli. W ten sposób dzielność gospodarowania jednoczyć się może dzi lnością wykazywaną dawniej przez szlachtę w dziedzinie politycznej i wojskowej. Również Kościół stara się dostosować do nowych warunków społecznych, co czyni z dużym powodzeniem. Ale do tych spraw trzeba jeszcze powrócić w dalszych rozdziałachc) F i z j o n o l1l i a n O w e j war s t w Y Widzieliśmy w poprzednim rozdziale jak kultura feudalna saskiego neośredniowiecza ulega rozkładowi, a na jej miejsce, na jej gruzach zaczyna wyrastać kultura nowa, tworzona przez nową warstwę wielkopolskiego mieszczaństwa. Fizjonomię tej warstwy i jej kultury w pierwszym stadium rozwojowym trzeba tutaj z kolei nakreślić. Aby trafnie scharakteryzować moment rozwo,iowy pewnej kultury, wystarczy niemz stwierdzić, jak ludzie tworzący ją ustosunkowują się do pewnych pojęć zasadniczych, a więc np. do pojęcia czasu. Czas jest zasadniczo pojęciem dynamicznym, jest czynnikiem ruchu. Afirmując czas, uznajemy i życie jako takie, a w ślad za tym i twórczość, wysiłek, pracę, negując wartość czasu świadomie czy podświadomie, uciekamy poza niego i zapadamy w pozaczasowy statyzm. Są kultury czy raczej momentyw rozwoju pewnych kultur, gdzie czas staje się czymś bardzo cennym, gdzie ludzie żY.ią poprostu obawą, aby z niego niczego niepotrzebnie nie uronić, gdzie dominuje świadomość, że "czas jest krótki" i są w rozwoju kultur momenty, dzie czas staje się tani ("nie dziś, to jutro"), jak to było w omawiane,i co dopiero epoce saskiego feudalizmu. Wielkopolska w pierwszej połowie 19 w. stojąc u kolehki swojej kultury ma w pełni wyczucie pozytywnych walorów pojęcia: c z a s. Rozumie ona doskonale, że czas trzeba wyzyskać, aby wypełnić go wielkimi czynami,' aby jak najwię('ej zdziałać. Dlatego też opanowuje teraz społeczeństwo wielkopolskie pewna gorączka twórl'za. Wynika ona nie tyle nawet z chęci nadrobienia zaległości, co przede wszystkim z wewnętrznej głębokiej potrzeby duchowe,i nowego człowieka. Wszystko, co się teraz podejmuje czy to w zakresie inic,iatywy prywatnej, czy też społecznej, musi iść szybko. Szybko ludzie bogacą się, szybko budu.ią (Raczyński), szybko tworzą. Ważnym również dla scharakteryzowania pewne,i kultury jest stwierdzenie, jakie to dalsze czynniki dynamiczne, czynniki ruchu, sprzymierza,ią się z pojęciem drogiego czasu. WI'aZ z wyczuciem znaczenia tego, czym jest dla człowieka czas, łączy się znaczenie pieniądza, o którym już wspominaliśmy. Pieniądz i czas sta,ią się teraz czynnikami współzależnymi: chodzi o to, aby w .iak najkI-ótszym czasie zrobić jak najwięcej pieniędzy. p i e n i ą d z nadaje też zasadnicze piętno kuJturze wielkopolskiej, W "Ziemianinie" z r. 1853, więc w chwili kiedy mieszczaiiski sposób myślenia odniósł już. zupełny h'iumf i przenikał w całej pełni do sfer ziemiańskich i włościaJlskich, czytamy takie charaktel'ystyczne zdanie: "Czas to pieniądz. Dla nas czas powinien być wszystkim, ho z czasem możemy zniknąć, każda chwila powinna być nam droga". Oparcie stosunków gospodarczych i społecznych na kapitale, na pieniądzu, ma oczywiście swó,i swoisty refleks w dziedzinie przemian psychicznych człowieka. O ile posiadłość ziemska, na której opierał się dawny ustrój, nastrajała racze,i statycznie i konsumcyjnie, to oparcie nowego stanu rzeczy na ruchliwym i płynnym z natury swej kapitale musiało prowadzić siłą rzeczy do zmiany nastawienia duchowego, zmiany pl'owadzącej od we I>D.\L BtEZ.\CY getatywnego zadowolenia z siebie do twórczego niepokoju przedsięhiorcy czy wynalazcy. Kapitał bowiem stwarza olbrzymie mo. żliwości, które proszą się po prostu o wyzyskanie, pieniądz pozwala na zaspoko.ienie pragnień twórczych, które I'aZ rozbudzone mają skłonność do coraz większej ekspansywności, do rozszerzania się w nieskończonośĆ. Jakkolwiek w Wielkopolsce może trudno było by wskazać na jakieś olbrzymie fortUly, to jednak i tu ludzie bogacą się Ezybko i wykazują niezwykłą nieraz inicjatywę i przedsiębiorczość, mniejsza o to, że pewne kariery koiiczą się czasem niepomyślnie. W każdym razie ten duch przedsiębiorczości, jaki się w początkach wielkopolskiej kultUl'Y mieszczańskiej objawia, zupełnie wystarcza, aby rozbić dawne więzy saskiego feudalizmu i nadać zupełnie nowe oblicze poznańskiej dzielnicy. Ale ten duch przedsiębiorczości, - a więc umiejętność rozumnego obliczania wszystkich szans, kalkulowania obok niezbędnego zmysłu ryzyka wykształcony przede wszystkim w dziedzinie gospodal'czej, nie mógł się tylko ograniczyć do tego zakresu, ale musiał z czasem czy równocześnie ob.iąć i przeniknąć sobą' wszystkie inne dziedziny życia. Człowiek wyzwolony z więzów teologicznego myślenia, całe zaufanie musiał położyć we \vłasnych siłach. we własnej mocy twórczej. Zatem wiara w siły człowieka nakazywała mieszczaninowi uznawać twórczość za czynnik najważniejszy i uwielbiać wszystko to, co miało w sobie znamię talentu, czy przede wszystkim geniuszu. l kultura wielkopolska nie jest pozbawiona tych momentów. Ostatecznie bowiem na czym opiel'ała się siła organizacyjna społeczeństwa wielkopolskiego, na czym opierały tu swoj byt najprzeróżniejsze stowarzyszenia, jeżeli nie na niezwykłych osobowościach kierowników i przywódców, na ich talencie, na ich umiejętności sterowania życiem społecznym doprowadzonej nieraz aż do wirtuozji. W tych bowiem pozbawionych organizacyjnej tradycji warunkach, wśród okoliczności grożąc'ch stale katastrofą, utrzymać życie narodowe na wysokim poziomie organizacY.inym mogły tylko jednostki o wielkiej osobistej dzielności. Życia więc narodowego tych czasów nie da się właściwie oddzielić od jednostek kierowniczych, r,l'zywódców, wodzów. Ich obecność bowiem, energia i inicjatywa, to energia i inicjatywa społeczeństwa - narodu, ich brak wzgl. słabość czy chwilowe załamanie, to słabość społeczeństwa i upadek sprawy narodowej. Dopiero w tych warunkach znaczenie wybitnej jednostki uwydatnia się. A zatem kult wielkiej indywidualności staje się ekstraktem czy kwintesencją nowej mieszczaiiskiej rzeczowej postawy życiowej. Tu bowiem wielkość człowieka znajduje dopiero właściwą historyczną i polityczną ocenę. Toteż charakterystyczną jest dla kultury wielkopolskiej cechą to wpatrywanie się z lubością w oblicze duchowe każdej jednostki wybijającej się ponad przeciętność i to skrzętne notowanie świadectw jej niezwykłości. Wielkopolska sporządziła tym sposobem duży indeks "swoich wielkich" i ciągle go pomnaża bi,iąc inne dzielnice, jeżeli już nie jego szczytami, to w każdym badź razie rozmiarami. Swoista bowiem atmosfera kulturalna pozwalała rozwijać w ludziach ich instynkty władcze i twórcze. Przywódców więc można w mieszczańskiej kulturze wielkopolskiej znaleźć wielu, zwłaszcza w okresie na,iintensywniejszego jej rozwoju, a więc przy końcu pierwsze,i połowy 19 w. Na czoło wysuwa się tu niewątpliwie Marcinkowski jako organizator życia gospodarczego i oświatowego, a więc jako ten, który trafia w samo sedno zagadnień chwili. Obok niego oczywiście Raczyński jako mecenas, organizator życia naukowego i artystycznego. Ale obok nich istniał cały szereg ludzi innych, którzy albo imponowali swoją tak uwielbianą przez mieszczan wszechstronnością, jak np. T. Działyński, albo też byli specjalistami w pewnych tylko dziedzinach życia, wodzami na swoim określonym odcinku. Wszędzie tu wkrada się duch mieszczańskiej przedsiębiorczości, a wślad za tym i zasada przywództwa. Nawet do takiej dziedziny, która ze względu na warunki polityczne mało mogła otwierać możliwości, a mianowicie wojskowej. Charakterystycznym dla wszystkich kultur mieszczańskich jest typ przedsiębiorcy wojennego, znany nam najlepiej pod nazwą kondotiera. Otóż nie trudno chyba wyśledzić rysy kondotierskie w postaci Mierosławskiego. Przewaga zaś elementu gospodarczego, który pośrednio tak racjonalizu.iąco oddziałał na zapatrywania mieszczaństwa we wszystkich dziedzinach życia, uwydatnia się bezpośrednio i w tym, że ci wszyscy, którzy się wybijają jako wodzowie sp 0 'łeczeństwa, reprezentują przede wszystkim program gospodarczy. Bo też polityka łączy się teraz z zagadnieniami gospodar, czymi zupełnie ściśle: polityka zdaną jest prawie wyłącznie na działalność gospodarczą. W ten sposób mieszczanin zyskuje dla swej pracy jeszcze sankcję patriotyczną. Bogacenie się bowiem, pomnażanie dóbr materialnych staje się jedynie możliwą i skuteczną formą działania politycznego. Pomnażanie polskiego stanu posiadania stało się jedynym sposobem wyżywania się aspiracji narodowych, woli narodowej mocy i znaczenia. PrzedsiębiOl"cZOŚĆ więc gospodarcza była tu, tak zresztą jak to się dzieje w każdej w kulturze mieszczańskiej, równoznaczną z przedsiębiorczością polityczną. Nawet w tych niepomyślnych warunkach państwowych mogła się w ten sposób manifestować narodowa prężność, zaborczość, zdobywczość - mieszczański imperializm. Nie dysponując instytucjami państwowymi nie mogło społeczeństwo wielkopolskie przerzucić swej przedsiębiorczości, swej inicjatywy na państwo, i nie mogło przy pomocy państwa planowo podnosić dobrobytu materialnego społeczeństwa i budować potęgi narodu. Cała więc energia mieszczańska Wielkopolan odepchnięta od aparatu państwowego i jego tak odpowiadających duchowi mieszczańskiemu, bo zracjonalizowanych form, przerzuciła się na teren jej dostępny i wyżywała w doskonale zorganizowanych towarzystwach różnego typu. I tu, w ramach zakreślonych okolicznościami, duch przedsiębiorczości mieszczańskiej opanowywał instytucje społeczne i stwarzał nowe placówki. Wystarczy tu, jeżeli chodzi o teren gospodarczy, wspomnieć chociażby o "Bazarze", urastającym w pewnym okresie dziejów Wielkopolski do miary symbolu. Niestety kultura wielkopolska z powodów od niej niezależnych nie zostawiła nam w okresie swego największego dynamizmu praktycznie zastosowanych wzorów ustroju państwowego. .Jakie ożywiały ją w tym kierunku tendencje, możemy tylko wywnioskować z wynurzeń teoretycznych (Patrz np. "Cybernetyka" Trentowskiego). Można powiedzieć, że I'Ozważania późniejsze nie wychodzą daleko poza to, co w tym względzie zakreślił Staszic. Idea jakiejś demokratycznej republiki była tym ideałem, o którym raczej śniono jako o raju, w którym wszystkie miesz