PRZYJĘCIE WOJSK POLSKICH W POZNANIU R. 1814 79 Mierny zawsze w pamięci ajców naszych prawa, Cnota na'Szym żywiałem, a rzemhsłem sława. Bal trwał da rana, !la wśród tak błagich i żadnym wymusem lub przesadą nie strutych zabaw, zdawał się nader krótkim". Karpus aficerski odwdzięczył się za ta przyjęcie również balem, wydanym dnia 20 sierpnia na tejże sali. "Panawał na nim ten sam duch zabawy i ten sam dostatek, jak na pierwszym. Napr'zeciw wejścia da sali pramieniał transparent w kształcie bramy z napisem u szczytu: "Wdzięczność wojska pol'skiego abywatelam departamentu paznańskiego", Pcśradku bramy jaśniały następujące wiersze: _ Ma'Ts spaczął: już ucichły mordy i pażagi, Nam nieba dozwoliło wejść w aj'czyste progi, Już na łanie rodaków. . . Już brat wita brata, Każda, jaka być mogła, zapomniana strata; A gdy nic nie wyrówna tej szczęścia pastaci, Przyjmijcież lPaznanianie hałd ad wdzięcznych braci. Na tern skańczyły się uroczystości, Przez pewien czas magli jeszcze abywatele miasta Paznania przyglądać się ćwiczeniam wajskowym na placu musztry. Szczególnie zachwycałi się pułkiem Krakusów, "czyniącym różne maneWira pad dawództwem JW. generała Umińskiega, który mu tak chwalebnie na polach sławy przewadniczyi". SYLWETKI BERNARDYNóW POZNANSKICH. K l e m e n s z R a d y m n a. 1527j1553. W bibliotekach kra'k'OwSlkich Czartaryskich i Jagiellańskiej znajduje .się pięć tomów kazań rękopiśmiennych z lat 1527 da 1553. Jaka ich pisarz, mówca i autar występuje właśnie Bernardyn Klemens z, Radymna. Tamy te mają mniejwięce,j jednakowy format małej ósemki i taką samą aprawę, brunatną skórę z ryciną nabażną na środku (św. Franciszek przyjmujący stygmaty itp.). Pisane tymsamym charaJkterem, niewątpliwie przez samegO' autara, pa łacinie z glo'Ssami pol,skiemi. Na szczęście kazania te zawierają pewną liczbę danych biagraficznych, pazwalających się nam zar-jentować cO' da asaby Klemensa. Skądinąd bawem nic a nim nie wiedzielibyśmy, Co' palega na tern, że dapełniacz kraniki KamorawskiegO' Innacenty z Czerniejewa 'Slkąpe nam tylko padaje wiadamości, a akt kapitularnych wówc'zas jeszcze nie spisywana. Klemens z Ra,. dymna wsza1kże zasługuje na pamięć potamnaści, był an bawiem najpierwszym polemistą katalickim przeciw protestantam, jakiegO' pisma nas doszły. Działalnaść swoją zaś razwij'ał przedewszystkiem w Paznaniu. Z Klemensem z Radymna spatykamy się pa 'faz pierwszy w r. 1527. Miał wówczals w katedrze poznańskiej mawę żałobną na pognebie SmuS'wmwlskiega. Mawa ta powiedziana wobec wielkiegO' azdu szlachty i duchawieństwa w przytomności dwóch bioskupów dawodzi, że już wtedy musiał mieć ustalaną apinję kaznodziei. Zapewne był zwyczajnym ,kaznodzieją kanwentu poznańskiegO'. Kanwent poznański, kU'stodjalny liczył się pa -krakawskim za najpie,rwszy w Palsce, należąc zarazem da siedmiu konwentów palskich, uchodzących za pierwszorzędne, gdzie wytrawniejszych posyłana kaznodziejów. Zważywszy ta, należy przyjąć, że Klemens wówczas r. 1527 mógł liczyć 'lat. ak 35. Zgadza 'Się z tern dabrze astatni rak jegO' działalnaści. a jakim słyszymy, 1553. Miałby bawiem lat wówczas ak. 60. Lata te 35-60 zwykle stanawią akres dajrzałej pracy męskiej. Wiadamaści nasze a KlemensiE:' mają charakter jednO'stranny, da tycząc wyłącznie jegO' pracy kaznadziejskiej. R. 1536 jest w Lublinie, 1537 w Tarnawie, 1539 i 1541 w Paznaniu, 1542 w Warszawie, 1543 w Warcie, przed r. 1549 w Przeworsku, 1549, maże już 1548 znawu w Paznaniu, tak sama 1551, nakaniec 1553 w Radamiu. Poznań szczególnie sabie ulubił. Kiedy przyszła mu r. 1542 da Warty się przenieść, opuszczając tak awe siedm kanwentów pierwszorzędnych, ta chaciaż na pożegnalnem z słuchaczami kazaniu, nadrabiał miną i pawaływając się na pożegnanie ApO'stała Pawła w Efezie, wystawiał abajętnaść na ta, dokąd gO' paślą przełożeni, jedna,k nad przeniesieniem da lichej mieściny bolał i kazania swoje datawał z wygnania w Wa.rcie. Później jeszcze w Przewarsku myślał a grodzie nadwarciańskim i już z góry przygotawywał ka'zania, jakie mial wygłcsić pa powracie da wielkapalskiej stolicy. Być może nawet, że ta w Poznaniu wypawiedział swaje kazanie na zgan Zygmunta StaregO'. Bylibyśmy skłanni przypuścić, że w latach 1539 da 1541 przebywał w Paznaniu bez przerwy, gdyby nie akalicznaść, że wówczas panawał u BernaTdynów zwyczaj, żeby coracznie zmieniać kaznadziejów. Maże jeszcze późniejszy traf naprawadzi na dokładniejsze cO' da niegO' dane. Zadanie kaznadziei bemardyńskiega w Paznaniu nie należałO' da najłatwiejszych. Był ta czas szerzących się nawinek religijnych, które nawet były znalazły propagatara na ambanie w asobie mnicha dominikańskiegO' Samuela, tak niefartunnie sprowadzanegO' na kaznadzieję w katedrze. Miasta, jak świadczy znawca tegO' akresu 1) życia paznańskiega miała znamiona małamiejskie ze wszystkiemi ich ujemnemi skutkami. NadtO' Bernardyni znajdawali się wabec spółzawadnictwa starszych Daminikanów, którym wprawdzie apastazja Samuela szkadtzHa w apinji. ale niewątpliwie starali się wyrównać paniesiony uszczerbek; jakaż niebawem spo