KRONIKA MIASTA POZNANIAłem - ani naśladownictwem niemieckiej kultury, odznaczającej się wybitnymi cechami organizacyjnymi ani też nie był on naśladownictwem naukowych stosunków panujących wśród Polaków w dwu innych zaborach. Nie wykluczone, że dopiero pod wpływem Wielkopolski budzi się z długotrwałego uśpienia, chociaż z dziesicioletnim co najmniej opóźnieniem w porównaniu do Wielkopolski, ruch naukowo-przyrodniczy w dwu pozostałych zaborach. \Y b. zaborze austriackim ośrodkiem tego ruchu stają się spolszczone w latach (jO-tych XIX wieku uniwersytety w Krakowie (18(i1) i we Lwowie (18(j(;) zorganizowana w Krakowie w r. 18(i5 Komisja Fizjograficzna ze swymi "Sprawozdaniami" jako organem (od r. 18(7), a wreszcie powstałe w r. 1874 Polskie Towarzystwo Przyrodników im. Kopernika we Lwowie ze swym wydawnictwem "Kosmos" (od r. 187()). Ośrodkiem natomiast ruchu przyrodniczego w b. zaborze rosyjskim staje się założona w r. 18!52 Szkoła Główna w Warszawie, oraz redakcje warszawskich czasopism przyrodniczych; "Pamiętnika Fizjograficznego", pojawiającego się od r. 1881, "Wszechświata", wychodzącego od r. 18R2, tudzież "Przyrody i Przemysłu", wydawanego od r. 1892 (na wzór "Przyrody i Przemysłu" wydawanego w Poznaniu w latach 185(j-1858 przez J. Zaborowskiego). Dalszym wyrazem tego ruchu w tych dwu wymienionych zaborach jest wreszcie rozwoj przyrodniczego muzealnictwa, czego dowodem powstające w owym czasie wysiłkiem Komisji Fizjograficznej muzeum przyrodnicze w Krakowie (w r. 1874), sumptem braci Branickich muzeum w Warszawie (18R7), kosztem Włodzimierza hr. Dzieduszyckiego muzeUlll we Lwowie (1893), pracą kolekcjonerską Taczanowskiego, braci Branickich, Wagi, Jelskiego i Stolzmana po obcych częściach świata wzbogaca się wielokrotnie muzeum b. gabinetu zoologicznego w \\'arszawie, a pracą kolekcjonerską na wychodźstwie w Syberii i Kamczatce prof. Benedykta Dybowskiego powiększa się znacznie muzeum zoologiczne Unhversytetu we Lwowie. Widzimy więc, że Wielkopolska, chociaż nie llliała wówczas za sobą tak wielkich tradycyj naukowych jak Kraków, Lwów, \Vilno, czy \Varszawa, to mimo to wyprzedziła co najmniej o lat 10 rozwój zaintere::;owań. przyrodniczych w dwu innych zaborach. I(ollcz1,tC swe wstQPIW uwagi zaznaczam, iż praca moja nip wyczerpuje jeszcze całkowicie tego tak rozległego tematu. Ograniczony szczupłością mie.isca, przedstawiłem zaledwic część najważniejszych faktów, pomijając szereg wydarzCll zbyt nam może jeszcze bliskich, by móc je krytycznie oceniać. Ponlijam też różne zbyt dla nas bolesne kwestie narodowościowe, udział kilku zgermanizowanych Polaków, którzy wyjechawszy w głąb Niemiec zapomnieli ojczystego języka. pomi.iam szczegółowy opis prac wykonanych przez Polaków w tym okresie i wiele tym podobnych szczegółów. Będę się czuł jednak szczęśliwym, jeśli moja praca wzbudzi u Czytelnika cześć i uznanie dla tych pełnych idealizmu działaczy i uczonych, gorących miłośników przyrody ojczystej, którzy jedną ręką odpierali ataki wroga, drugą zaś podniecali znicz Nauki Ojczystej. Przechodząc z kolei do omówienia poszczególnych ośrodków naukowo-przyrodniczego ruchu w Wielkopolsce, na wstępie należy zaznaczyć, że w pOłowie XIX wieku nauki przyrodnicze, a zwłaszcza zoologia niestosowana, walczyły dopiero w życiu o prawo samoistnej egzystencji. Dlatego też przyczynków w zakresie przyrodoznawstwa należy często szukać w dziedzinie nauk lekarskich i gospodarczych. 2. "P r z y j a c i e l L u d u" (1834 - 1849). Pismem, które rzuciło pierwsze promienie wiedzy przyrodniczej na Wielkopolskę, był "Przyjaciel Ludu - czyli tygodnik potrzebnych i pożytecznych wiadomości", wychodzący w okresie od r. 1834-1849 w Lesznie. nakładem drukarza a zarazem kSięgarza rnesta Glinthera, znanego podówczas miłośnika nauk przyrodni. czych, prz) wydatnej - zdaje się - pomocy finansowej mecenasa nauk księcia Sułkowskiego. \\ ciągu szesnastoletniego swego istnienia pismo to, dzięki doskonałej redakcji i odpowiedniemu doborowi ciekawych artykułów, zjednało sobie bardzo dużą popularność nie tylko wśród wielkopolskiego społeczellstwa, lecz również poza granicznym kordonem, zwłaszcza na obszarze bzaboru rosyjskiego. Hedaktorami tego pisma byli kolejno znani w Wielkopolsce kulturalno-społeczni działacze: prof. Ciechański (1834-1839). prof. J. Łukaszewicz (1839-1845), prof. dr Szymański (18-1:1i-1848), a wreszcie ks. Fr. Wawrowski z Krotoszyna (1848-1849). Obok artykułów treści krajoznawczej, historycznej, obyczajowej i gospodarczej ukazywały się tam, zwła::;zcza w pierwszych rocznikach, bardzo ciekawe artykuly z różnych dziedzin nauk przyrodniczych, nierzadko o charakterze bardzo poważnym. Nazwiska większości autorów pozostają niestety tajemnicą, przy kilku tylko artykułach autorowie określają się jakie miś symbolicznymi ' znakami S, H. P., S. P....r, lub A. B. Je31i chodzi o zoolog-ię, to t:eścią artykułów bywa głównie problem wymarłych lub wymierających w Polsce zwierząt, jak mamuta, tura, dzikiego konia, rosomaka, żubra, łosia, bobra i innych. Opis każdego z tych zwierząt rozpoczyna się zwykle przeglądem dotychczasowych wiadomości o nim na podstawie literatury, po czym przedstawiają zwykle autorowie osobiste spostrzeżenia biologiczne i uwagi, które w odniesieniu do pewnych zwierząt są bardzo oryginalne i świadczą nie tylko o wysokim wykształceniu autorów, lecz również o dużej ich przyrodniczej intuicji. Dwukrotnie poruszają oni na łamach Przyjaciela Ludu rolę, jaką odgrywał czerwiec polski w handlu i przemyśle w ubiegłych wiekach, na wołując równocześnie do wznowipnia tradycyj (Rok II, str. 102. S. H. P., Rok 15, str. 200. B. Rpmbowski) i jego hodowli w Polsce. W jednym z pierwszych roczników anonimowy autor poddaje również myśl odrodzenia tura na ziemiach polskich. wyprzedzajl,tc o 100 lat dzisiejszy projekt Niemców. Poprzez 111 roczników tego pisma zaznacza się dążność wzbudzenia w społeczeństwie miłości do ojczystej przyrody, czego wymownym wyrazem jest chociażby artykuł jakiegoś anonimowego idealisty A. B. p. t. "Miłośnik Natury" (Rok V, str. 317, r. 1839), zawierający wznio::;łą i piQkną zachętę zbliżenia się ludzi do natury, a zarazem charakterystykę poglądów ówczesnegb, kierujl,tcego się utylitaryzlllem społecze11stwa względem idealistyczno-przyrodniczych zagadnim). Kilkoma artykułami propaguje ponadto Przyjaciel Ludu hodowlę ziół leczniczych, przypominając świetne tradycje ziołolpcznictwa i ogrodnictwa w Polsce w ubiegłych wiekach, informuje