PRZEDSIĘBIORCY. MENNICZNI W POZNANIU H3 Jak się sprawa ułożyła, nie wiadomo. Miasto zdaje się patrzyło przez palce na działalność przedsiębiorcy i nie przeszkadzało mu w dalszej akcji, kt6rą ten spokojnie rozwijał aż do końca tj. do swojej śmierci. Zdaje się, że głównym jego pomocnikiem był zięć jego Henryk Lauffert, drugim ta'kim zaś był Hanusz KeI, z którym je1szcze 6. lipca 1610 zawiera jakiś kontrakt. Wnet potem je1dnark, może z początku 1611 r. umie'ra. Ponieważ Geelen miał koncesję na lat 12, tj. da końca 1614 raku, przeto jeszcze przed śmiercią może w testamencie zapi'sał ją swemu zięciowi Lauffertowi. Zrobił to nie tylkO' dlatego, że Lauffert był jego pomocnikiem do ostatniej chwili, ale i z tego powodu, że jego właśni synowie Andrzej i Henryk byli jeszcze małaletni i może na sztuce menniczej się jeszcze nie znali. Do cedawania tej koncesji był zresztą na macy konkaktu z miastem uprawniony. Jednakże magislrat poznailski właśnie w tej kwestji był innego zdania, a l.aufferta nie życzył sabie zupełnie. Ponieważ na kontrakt odwołać się już nic mógł, zaskarżył teraz Geelena o to, że aśmielił 'się bić monety wbrew przywilejam królewskim i kontraktowi z miastem zawartemu i pociągnął o to sukcesorów jego da odpowiedzialności. Pozew z dnia 15. kwietnia 1611 r. odnasił się do wdowy Małgarzaty araz dzieci zmarłegO', Andrzeja, Henryka i Marjanny Lauffertowej. Poza tą skargą, nakazał magistrat opieczętowanie mennicy i we;zwał wdowę Geelenawą do przysięgi, że pieczęci miejskich służbie rus,zyć nie ka'że. Zaczął się tedy praces miasta ze sukcesarami Geelena, w imieniu których występuje energicznie Henryk Lauffert. Protesluje on przedewszystkiem w grodzie kaśdańskim przeciw magistratowi poznańskiemu twierdząc, że zmarły Geelen jemu adstąpił prawa do mennicy i że na mocy kontraktu był wła,dny to uczynić. W obec tegO' wysyła nMasto do Kościana swegO' pełnomacnika JO'achima Starościńskiego, który wpisuje tam imieniem mia'sta replikę, twierdząc, że mennica oddaną zosŁała Geelenowi do osobistegO' tylko korzystania i że belZ zezwalenia miasta nie mogła być nikomu cedowaną. Miasto zaś tern bal'dziej nie może się zgodzić na ce.sję zma'l"łegO', ile że sukce,sorowie jego są odpowiedzialni za wykroczenia i nadużycia, ja,kie Geelen w czasie swej dzierżawy popełnił. KRONIKA MIASTA POZNANIA. Jak się ten p:-olces za,kończył, nie wiadomo. W każdym razie Lauffed do mennicy poznańskiej się nie dostał, a fabryka ta w inne zupełnie przeszła ręce. X. E r n e s t K n o r r. Gdy Jan Dittma objął w 1597 dzierżawę dwóch mennic wielkopolskich, poznańskiej i wschowskiej i przekonał się, że równocześnie nie podoła swoim obowią.zkom, ustanowił wówczas zastępcą swoim w W schowie mincerza, niejakiego Ernesta Knorra, który niewątpliwie już dawniej był tutaj czynny i do personelu mennic'zego należał. Był to człowiek sprrytny i obrotny, choć przyjaciół nie miał wielu i od samego początku był atakowany. Oto widocznie jego nominacja nie spodobała się niektórym ambitnym mincerzom poznańskim, tak że dwÓch z nich, Jan Brlissd i Marcin Penion zaskarżyli go przed Jakóba Cikowskiego, przełożonego nad mennicami wielkopolskiemi. KnOl"'r zjechał tedy na 1"01Zprawę do Poznania i dnia 18. sierpnia 1597 stanął w grodzie golowy do oczyszczenia się z zarzutów. Rozprawa spełzła jednak na niczem z powodu, że powodowie nie stawili się zupełnie. Niemniej jednak prześladowali go dalej procesami i jak się z,daje, spór przenieśli do Wschowy na ręce starosty W'schowskiego Wacława Kiełczewskiego. Ten jednak dnia 17. stycznia 1598 kwituje Knorra ze spraw sądowych .czyli spór uważa za zaniechany. Knorr był już wówczas samodzielnym kierownikiem menni'cy W'schowskiej po usunięciu się Dittmara i starał się nawet o otrzymanie mennicy poznańskiej. Z czasów tych pochodzi niesłychanie ciekawy list, jaki Knorr pod datą 14. maja 1598 r. pisał do Piotra Arnberga, mincerza w Frankfurcie nad Menem. widocznie dawnego znajomego. Zachęca go mianowicie do przyjazdu do Polski, gdzie srebra i zimą i latemje'St w obfitości i opowiada, że mennice królewskie we Wschowie 14, w Poznaniu 12, a w Bydgoszczy 13 zatrudniają mincenzy. Proponuje dalej Arnbergowi spółkę, obiecując rozszerzyć lak fabrykę wschowską, aby 20-30 mincerzy mO'gła zatrudniać i bardzo znaczne dawać dochody. T e szerokie plany Knorra speł7ły jednak na niczem. Arnberg zdaje się nie przyjechał z Frankfurtu i nie plizywiózł munowych kapitałów, sam zaś Knorr miał pewne trudnO'śd tak ze strony głównego dzierżawcy Riidigera, ja'k i ze strony mincerzy poznański'ch, a zwłaszcza BTussela. W połowie 1598 r. starał się o zawarcie .z RiidigeTem nowej kO'rzyS'tnieiszej dla siebie umowy i przesłał mu jakieś propoz)'lcje, które nie tylko nie zostały przyjęte, ale niewiadomO' jaką drO'gą dOIstały się do rąk Jana Briissela i przez niegO' zatrzymane zostały. O ten swój membran musiał Knorr skarżyć Briissela dnia 30. września 1598 w grodzie wschowskim. Brwk spólnika, któryby go mógł kapitałami swe mi podeprzeć, dawał się KnorrO'wi cO'raz to bardziej odczuwać. ,'Począł zaciągać długi i w końcu za nie nie płacić. Już 13 listO'pada 1598 został chwilowo zaaresztowany na żądanie Engel,berta Geelen, mincerza poznańskieg.o, z powO'du długu stosunkowo drobnego 100 zł. Ważniejsze jednak były długi, jakie KnO'rr porobił u żydów poznańskich, 8. zarazem swoich dostawców srebra. Żydzi ówczesni zajmowali się zawodowa dO'sta'wą sre.bra i to w ten spO'sób, że za pieniądz.e krajO'we i drobne skupowali na targach monetę O'bcą i grubszą i beczkami sprzedawali ją do mennicy. Każdy mincerz musiał tedy operO'wać sporą ilością gotówki, by za taki tO'war mógł zapłacić. Knorr takiej gO'tówki nie miał i stąd rosły jego długi u spółki żydowskiej, którą stanoWIiIi wówczas Możesz Beer, Izaak Lipszyc, Abraham Szwab i Hirsch Mazur, wszyscy z PO'znania. Gdy ci pewnegO' razu nie otrzymali na termin swojej należytości, wy_ słali Bee1ra do W SChO'WY z inną proPO'ZYCją, a mianowicie, by Knorr zamiast im dług oddawać, przebił im w mennicy 6000 tala'rów mszpańskich na trO'jaki polskie koronne, gdyż obliczyli sobie, że na tej wymianie zarO'bią daleko więcej niż wierzytelność ich wynosi. PełnomO'cnik spółki żydO'wskiej przy;jeohał jedna.łk nie w pO'rę, gdyż Knorm samego nie zastał w domu. a pani Knorrowa ani długu zapłacić, ani talarów da przekucia przyjąć nie chciała. Żyd zirytO'wany zrobił awanturę przed mennicą. która wprawdzie leżała za miastem na przedmieściu wschoW'skiem za bramą polską, ale za to w domu Wacława Kiełczewskiego, starO'sty wS'chowskiego. Awanturę całą słyszeli więc różni ludzie, a między innymi woźny sądowy Jakób Rudawski, oraz dwaj szlachcice Bartłomiej WitkO'wski i Zygmunt Koskowski. Namówieni przez woźnego, poszli wszyscy KRONIKA MIASTA POZNANIA. do grodu i złożyli protokół dnia 22. grudnia 1598 r. Był to począte,k nowego procesu Knarra z żydami paznańskimi, procesu, który dopiero 29. listopada 1599 r. skończył się wzajemnem pokwitawaniem z długów i pretensji tak żydów jak i Knorra. Ale nie tylko żydzi odchodzili z kwitkiem z pod drzwi Ernesta Knorra. Zdarzyło się to samo i innym bardziej do wglądu uprawnionym. Stosawnie bowiem do kantraktu i zobawiązania miał Knorr rok racznil' składać sprawazdanie i rachunki mennicze RiidigeTowi, jaka głównemu dzierżawcy mennic wielkoporlskkh. W myśl tegO' wysłał Riidiger w początkach lipca 1599 trzech ,swoich pełnomocników Piotra Strobel, Andrzeja Straucha i Hansa Schmidta celem odbioru 'rachunków. Jednakże mima, iż ci przyszli do mennicy w towarzystwie wożnego sądowego przecież nie tylkO' ich Knarr do siebie puścić nie chciał, ale im drzwi przed nosem zamknął. Wobec tegO' wniósł Riłdiger dnia 14 lipca 1599 protestację na Knorra do akt gr-adzkich W'schowskich i stosownie do kontraktu za.. żądał odszkadowania po 100 gl'1zywien ad każdej niezapłaconej raty czynszowej. Gniew Riidigera umiał jednak Knarr ułagodzić, tak, że ni2tylko dalszego procesu uniknął, ale nawet zawarł z Riidigerem wkrótce nowy kontrakt, a to dnia 22 września 1599 r. addający mu w dzierżawę dalszą nietylko wschowską, al'e i poznańską mennicę. Treści tych kontraktów nie znamy, ale z roboracji ich w akta,ch grodzkich wschoW'skich dowiadujemy się, że obie trony zobowiązały się ich dot,rzymać pod zakładem 1000 zł. Nie muSliały również apiewać na długi przeciąg czasu lecz jak się zdaje zaledwie na 1h roku. W ten sposób stanął Knorr, podabnie jak i kilku innych mincerzy i przedsiębiorców u szc'zytu swoich ma,rzeń, trzyma,jąc w rękach dzierżawę obu mennic wielkopolskich, poznańskiej i w1schowskiej. O szerakich jegO' stosunka,ch znajomościach świadczy fakt, że właśnie w maju 1599 'r. zastępuje intere,sy Szymona Lidmana mincerza wileńskiego w sprawie przeciWiko Danielbwi Cosie. Nie robił tego jednak bezinteresowne, pl'izeciwnie przedstawił za to Lidmanowi rachunek, który niezapłacony ściągnął nań nowy proces. Pełnamocnikiem Knorra w tej sprawie, nOltowanym w aktach grodzkich Wlschowskich pod 29 pażdz. 1599, był niejaki MekhioT Widerfried, mincerz wschowski. DalS'zym celem zabiegów mincerzy i przedsiębiorców wielkopolskich, była wÓiwczals menni,ca bydgoska. W tę stronę uderzył rÓwnież i Ernest KnoTr, i zdobycz pochwycił, ale jak się zdaje za cenę re'Zygna1cji obu innych mennic, poznańskiej i wS1choW'skiej. W nie całe 5 miesięcy po zawarciu kontraktu z Riidigerem, dnia 17 lutego 1600, a już kwituje go z owego kontraktu i oddaje wymienione mennice w ręce Jana Briissel tego samego mincerza, z kŁórym od lat kilku T'O!Zmaite toczył spory. Nastąpiła zatem między nimi ugoda, zakończona aktem z 11 kwietnia, a oblarl:owanym dnia 21 C'zerwca 1600 r. w grodzie wscho'Wskim, gdzie Jan Brii'Sk5el, obecny kierownik mennicy poznańskiej i w1s1chowskiej przyznaje się być dłużnym Knorrowi sumę 400 zł. Była to kwota, którą Briissel zapłacić miał Knorrowi za narzędzia i maszyny pozosta,wione mu w mennicy W'schowskiej. Zwmtu tego długu miała pilnować Małgorzata, żona Ernesta Knorra, pozostała w W schowie i ona też upomina się o to już 4 lis,topacla 1600, protestując w gmdzie wschowiSkim. Knorr tymczasem pracował już w Bydgoszczy, gdzie około 20 lutego 1600 objął dyrekcję mennicy, zawierając kontrakt jak się .zdaje osobny z Riidigerem generalnym dzierżawcą i z Stanisławem CikoW'sMm właścicielem. Na tern 'stanowisku wytTWał już do końca, t. j. do chwili zamknięcia mennicy na skutek uchwały sejmowej 1601 !c. J w tym czasie nie ominęły go procesy, a to z tytułu jego długÓw. Wprawdzie winni i jemu byli Jan Briissel 400 zł za narzędzia i drugi mincerz Dawid Grundschl'oogs ze W schowy 290 grzywien może \Za srebro, ale i sam Knori" dłużen był Briisslowi 750 zł jeogzcze z tytułu objęcia po nim mennicy poznańskiej, a dług ten jedynie dlatego jeszcze wisiał, że ręczycielem był sam Herman Riidiger-. Briissel jednak upominał się o swą należność jeszcze w 1601 r. a pełnomocnikiem jego był jeden z mincerzy bydgoskich Mateusz Miller. Po zamknięciu mennicy bydgoskiej wrócił Knorr z powrotem do W schowy gdzie jak się zda,je miał własną realność i gdzie mieogzkała cała jego rodzina. I tu jednak ścigały go długi. o,to pokazało się, że nie zapłacił jeszcze wszyst.kich rat