ZAPISKIjają wszystkie oplllle wieku, wszystko i wszyscy, lecz nadewszystko pislllo periodyczne niech będzie bezstronne i neutralne. Nie tak jest, prawda, we Francji, na którą nasi literaci mają oczy zwrócone z uwielbieniem i chcą ją usilnie naśladować, nie tak jest, ale jest źle. Tam R e v u e s, J o u r n a l e są to org-ana partyj, ale też talll zwichnięto wszystko, ze wszystkiego uczyniono tylko s c a b e lI u m p e d u m dla polityki, królowej ich. - Powtarzam, my sobie po swojemu pojmujemy, - ja inaczej pisma periodycznego llie pojmuję, jak bestronnym. a nie wierzę mu, gdy w nim widzę pasję. Dla mnie ono obowiązane wiek malować i ludzi, powinno, jak zwierciadło, wszystko odbijać, wszystko przyjmować bez wyjątku, bez pasji. Jeśli W. P. Dobr. usłuchasz mnie i pismo swe czysto naukowo-literackim będziesz się starał utrzymać, zyskasz na tym, że nasza cenzura, która jest rozumna, sprawiedliwa i powierzona ludziom światłym, dozwoli pismu Jego mieć debit w Rosji. Stąd i korzyść materialna wielka i duchowa dla sławy tego pisma. Cz'byś WP. Dobr. także nie znalazł tytułu prościejszego, niż O r ęd o w n i k? żeby od razu jasno pismo naukowo-literackie malował'? Uważałem to w T y g o d n i k u, że jego numera były zbyt małe i /, tego powodu artykuły krajać potrzeba było na drobne kawałeczki, czy byś pl'zeto WP. Dobr. nie wolał wydawać poszyt dwuarkuszowy co dwa tygodnie?? Może być jednak, że, jako kontynuacja T y g o d n i k a, O r ę d o w n i k będzie zmuszony formę jego zatrzymać. Przepraszam al te moje nieproszone rady, ale one wypływają z szczerego życzenia wszelkiego dobra dla Niego. Teraz jeszcze materialny interes taki. Żle on tu przyjdzie po niedawnych w G a z e c i e Pozn. zarzutach, ale WP. Dobr. zrozumiesz mnie, spodziewam się, i nie obwinisz. Korespondencja z T y g o d n i k i e m kosztowała każdy pakiet na pocztę od 6 do 10 zł pols. Toż samo i teraźniejsza Takich posełek mam kilka co tydzień w różne strony, koszt to dla muie codzień uciążliwszy. Dodam do tego, że około Nowego Roku będę miał znaczne wydatki; nie bierz mi więc WP. Dobr. za złe, że go będę w zupełnej ufności prosił, czyli mi nie możesz co teraz postąpić na rachunek przyszły. Gdyby nietak trudno było w moich interesach tymi czasy, nigdy bym mu tej propozycji llie zrobił. Jeśli WP. Dobr. [możesz] nadeślij mi to niezwłocznie, a ja albo artykułami, albo rękopismem nowej powieści historycznej Go zaspokoję. W t[ym] razie bądź W. P. Dobr. pewien, że sumiennie dopełnię, do czego się zobowiążę. Boli mnie to, że Mu taką w chwili fund[owaniaj pisma czynię propozycję, lecz próżny i przez literackie wy[dat]ki wvpróżniony worek zmusza mnie do tego. Te nieszczęsne książki historyczne, które skupywać muszę, mianowicie niemieckie, zjadły mi tego roku bar dzo wiele; a tak sobie ZH swoją bibułę księgarze lipscy i krolowieccy płacić każą!! Jeżelibyś WP. Dobr. tego, o co go proszę uczynić nie mógł, bądź pewien, że mnie to nic II nic nie oziębi dla Niego i że zawsze równie będę dla Niego z szacunkiem i przY.iaźnią". Na str. 183 pisze A. Bar, że na liście Poplijlskiep;n do Kraszewskiego z 19 listopada 1839 korespondencja obu przel'wała się na kilka miesięcy. Przeczytawszy ostatnią cZQŚć listu I{rasz('wskiego do Poplińskiego, pisanego również dnia 19 listopada, można by mniemać, że właśnie owa prośba o zaliczkę zlllusiła Poplińskiego do milczenia, że wobec tego milczał i Kraszewski, który dopiero w pół f'oku niemal po swym ostatnim liście, dnia 30 kwietnia 1840 r., znowu na;)i:-;ał do Popliilskiego. Tymczasem właśnie z listu z 30 kwietnia 1840 r. dowiadujemy sil.', że mimo Lraku koresJlondencji stosunki pomiędzy I{raszewskilll i Popliilskim trwały nadal, że h.raszewski przesłał Poplil1skielllU do "Ur<:downilm" "parę artykułów" i otrzymał od niego upragnioną zaliczkI,' w wysokości 45 talarów. List ów brzmi jak następuje: "Zbyt długo nie odbierając żadnej wiadomości od Pana. czuję się nakoniec w obowiązku zgłoszeniH do Niego i zapytania, co się dzieje z projektowanym O r ę d o w n i k i e m, pismem, do krórego przyrzekłszy moją kolaborację, nadesławszy parę artykułów, nie wiem dalej, jak mam postąpić. Spodziewając się, że wychorlzić będzie, poleciłem wydawcy G a z e t y P o r a n n e j przesłać Panu do niego artykuł o k l e c h a c h'), dość ciekawy; aż oto donosi mi z Warszawy tenże pan, iż Panowie, porozumiawszy się z sobą, znowu c o n j u n c t i s v i r i b u s wydajecie tylko T y g o d n i k H. Wziąwszy 45 talarów honorarium i przesławszy mu nieco artykułów, radhym wierlział, czy to jest tak w istocie, ezy nie '? Oprócz mnie mój przyjaciel, p. Michał Grabowski, dał na moje ręcę artykuł do O r ę d o w n i k a, ale i tego i swoich nie posyłam, póki wiedzieć nie będę, czyli istotnie O r ę d o w n i k egzystuje, lub czyli znów wcielił się w T Y g o d n i k a. 7) "Synod klechów podgorskieh 10 stycznia 1607", drukowany w "Przyjacielu Ludu" r. VII, 1841, tom 2, str. 366-368, 371-376, 382-384. J22 Od odpo\':iedzi WP Dobr. zależeć będzie moje przyszłp postępowanie, a te,i niecierpliwie oczekuję, zostając zawsze z wysokim szacunkiem J ego sługa I. .J. Kraszewski Dnia '10 kwiptnia 1H40 p. Łuck w Gródku [Adres: do A. Poplińskiego] Jeźliby istotnie O r ę d o w n i k nie wychodził, inaczej do T y g o d n i k a pisać bym IIie mógł, jak IIa warunkach, o których pisałem mało co przed owym między redaktorami zajściem, co p. Wojkowskiego, t. j. że mnie podpisywać tylko będzie cyfrą I. J. K. a nie całym nazwiskiem. Powieść druga mogłaby- być gotowa, ale o nią potrzebaby się nam ułożyć. Na wszystko oczekuję odpowiedzi. Przesyłki z POLnallia, tak od Pana, jako i dawniejszej od p. W ojkowskiego, dotąd z cenzury nie odebrałem. J T Y g o d II i k a ani IIumeru. Na ten to list odpowiedział Popliilski dnia 215 maja 1840 r., o czym pisze Dar na str. 183 i 184. \V odpowiedzi swej z 7 czerwca 1840 r. Kraszewski pochwalił pomysł wydawania "Orędownika", w razie nieotrzylnania konsensu na peIiodyk, poszytami w terminach nieoznaczonych. \Viemy, że od r. 1843 w takiej \Yłaśnie formie wydawał Karol Libelt wespół z Jędrzejem Moraczewskim "Bok pod wzgldem oświaty, przemysłu i wypadków dziejowych". Jest to jednakże nie pomysł poznański, lecz wilellski. Kraszewski w liście swoim wskazał na wzór "vVizerunków i roztrząsail naukowych", których 12 części ukazało się w r. 1834 u Zawadzkiego, a w 183U r. 24 tOIlliki i tyleż w r. 1838. Po omówieniu warunków ponownego wydania "Poety i świata", planowanego pl"ZeZ księgarniQ i drukarnię obu profesorów poznaJIskich, Kraszewski pisze () zamiarze sprzedania swojego zbioru sztychów: , Zbiór to szacowny, ale potrzebuje znawcy i amatora. Płakałbym po Ililll tak, jak już raz płakałem, gdy, zmuszony okolicznościami. oddałem, prawie za nic, piQkny zbiór moich rękopismów, oryginalnych przywilejów i listów najciekawszych. Nie wiem nawet, czy ten jpgomość, który to u mnie nabył pod pozorem, że dla .32J