KRONIKA MIASTA POZNANIA :YIinisterium jest tego zdania, że u nas już i tak zbyt wiele dzieł wychodzi; a może, że z obydwóch pobudek dotychczas, pomimo naszej powtórzonej odezwy o konsens, nic wcale nie odpisuje". To też, pisze dalej Poplit"Jski, "jeżeli do Śgo Jana nie odbierzemy odpowiedzi, mamy zamiar od Śgo Michała wydawać pod rozmaitymi tytułami poszyty z (;-8 arkuszy w interwalIach miesięcznych, jako nieperiodyczne pismo", na co nie potrzeba było specjalnego pozwolenia. Tymczasem Kraszewskiemu doniesiono, że spór między redaktorami "Tygodnika" został zlikwidowany, i ma dojść do ugody, czemu jednak Popliński stanowczo zaprzeczył. "Nie znam go wi('cej - pisze w tym samym liście o \Voykowskim - i znać go nie chcę, toż samo myśli i Łukaszewicz, człowiek najgodniejszy i oraz najpowolniejszy w świecie. \V oykowski znajduje się obecnie w szponach partii Panu Dobrod. dobrze znanej, która kontenta że ma organ, potrząsa dzirytem a la Don l(iszot, gdzie tylko jaki cień arystokratyczny upatrzy, bo jej wcale o rzecz i naukę, tylko o teorię idzie". Ale podejrzenia o intrygi przeciwko zamierzonemu wydawnictwu "Orędownika" nie były słuszne, bo pozwolenie ostatecznie nadeszło, o czym Poplillski zawiadamia Kraszewskiego w liście z lipca lR40 r., stwierdzając jednak, że w Berlinie miał ogromne trudności do przezwyciężenia i "gdyby nie X. \ViIhelm Radziwiłł, którego ścisła przyjaźń łączy z obecnie nam panuję.cym, nie bylibyśmy, podobno. nic wskórali". \V ten sposÓb ostatpcznie zakollczył siQ spór między Woykowskim a PoplilJskim, na którym doskonale wyszła polska literatUl'a, bo od dn. 1 paździemika H\40 r. zaczęło w Poznaniu wychodzić drugie doskonałe czasopismo naukowo -literackie pt. "Orędownik Naukowy". Było to pismo partii konserwatywnej, finansowane przez Edw. RaczYlIskiego, wychodzące we własnej drukami zwanej ową (\Vielkie Garbary 45). \Vprawdzie St. Karwowski twierdzi, żp redakcja "Orędownika" od samego początku "wyrzekła się wszelkiej barwy politycznej przekonana, że nic bardziej od nauk ojczystych nie odrywa, jak swary stronnicze", nie było to jednak w całości zgodne z prawdą. "Orędodownik" przyciągnął na swoją stronę znaczną część dawnych współpracowników "Tygodnika", powiększając ich grono o kilku nowych wybitnych pisarzy (np. Trentowskiego). Barwę polityczną