KRONIKA MIASTA POZNANIA hin und fand einen jungen kraftigen Mann mit Pistolen und Dolchen bewaffnet, von vielen Leuten umringt, der den Umstehenden drohete. sie zu erschiessen, auf den Biirgermeister und den Gensdarm anlegte und in polnischer Sprache sagte, er wolle alle Gensdarmen, alle Deutschen ermorden fUr seine Briider. Auf die an ihn gerichtete Aufforderung sich zu ergeben, antwortete der Fremde mit Drohungen. - Unter den herbeigeeilten Personen befand sich auch der Fleischer Reisner aus Rogasen mit seinem Sohne und einem starken Hunde, welchen Reisner, da sic h Niemand an den Frevler heranwagte, auf diesen loslies. Der Hund fiel ihn von hinten an, der Fleischer Reisner brachte ihm einen Sabelhieb iiber den Arm bei, und bald war er entwaffnet und gebunden. - Den Hund verwundete der Fremde durch einen Dolchstich in den Kopf, der dadurch wiithend geworden, den behiilflich gewesenen Leinweber Adolph ArIt in den Arm biss. - Der Fremde wurde nach Rogasen abgefUhrt und mit der abgenommenen Pistole und beiden Dolchen dem Koniglichen Land- und Stadtgerichte iibergeben, welches sogleich die Untersuchung eroffnete. - Ueber die sonstigen VerhaItnisse des KędzioriI, der sich auch Bogusławski, bei seiner gerichtlichen Vernehmung aber Anton v. Babiński genannt hat, habe ich erfahren, dass er der Sohn eines russischen Kapitain und in Warschau geboren sei, er trat zur Zeit der polnischen Revolution ins 1. polnische Ulanen-Regiment und hat in diesem bis zum Uebertritt des Dwernickischen Corps nach Galizien wahrend den Jahren 1830/1 mitgefochten, dann sei er ebenfalls wie viele andere nach Frankreich gegangen, habe sic h die meiste Zeit in Paris aufgehalten und sei von dort in der Absicht hierher gekommen, um seinen Landsleuten die Nachricht zu iiberbringen, dass Pole n noch nicht verloren sey. - Bei seiner Arretirung wurden bei ihm au ss er dem Doppel-Pistol, womit er in Studzieniec zwei mai abgeschossen, und das er allem Anschein nach auf seiner Flucht entweder verloren oder von sich geworfen hat, noch ein einlaufiges Terlerol und 2 Dolche vorgefunden, den Beutel mit den Rohposten 7) hat er ebenfali s fortgeworfen, der aber von einem Einlieger Zanft aus SchaafskopfMiihle aufgefunden und beim Gericht eingeliefert worden ist. - Schon am Tage vor dem Anfall auf den Komorkiewicz war der Frevler in Stu.Jzieniec eingetroffen, vom dortigen Emigranten Wirth Borowski aufgenommen und beherbergt, am 9 d. M ist er schon ziemlich friih im Kruge gewesen, die hier anwesend gefundenen Studzieniecer- Bauern mit Branntwein traktirt, ist sodann wie zufallig mit dem friiheren Commissarius Durski aus Budziszewo zusammen getroffen, mit diesem zuerst im Kruge, sodann in der Behausung des Borowski fast zwei Stunden zusammen gewesen, und dann allein nach dem Kruge gekommen, wo er seine Zeche mit einem Thalerstiick bezahIt und den Rest zuriickerhalten hat. - In Betreff der von den Beamten entwickeIten Thatigkeit bemerke ich, dass der Biirgermeister 7) Kulki z ołowiu nieobrobionego. limmerek sich eifrig und energi-.ch benommen hat, um so mehr ist dieses anzuerkennen, aIs der Vorfall sich nicht auf stiidtischem Gebiete ereignet hat. Er hat sofort den Kreisphysicus nach Rogasen holen lassen und auch sonst fUr den Verwundeten Sorge getragen. - Der Districts-Commissarius Reich war bei der Arretirung des Babiński n!cht anwesend, weil er im Bezirke beschiiftigt war, er begab sich indessen sogleich am andern Tage nach Studzieniec und hat dort die Voruntersuchung geleitet, deren Verhandlungen der Gerichtsbehorde sogleich libergeben wurden... W tym przedstawieniu rysuję, się wyraźnie postacie głównych aktorów i widać występuję,cych kolejno w dalszych scenach tragedii, wytaczaję,cej się z gospody na drogę, między przysiółki. w pola zasypane śniegiem, na zamarzłe jezioro i do lasu, gdzie \,,'śród snadź rzadko rosnę,cych drzew zbieg napróżno szukał schronienia. Od przyrody w zimowych okowach bardziej llieczułT na los jego tłum, otaczaję,cy go zwartym kręgiem, chociaż złożony przeważnie z rodaków. Głusi na jego zaklęcia, nie pomogli mu w ucieczce. Zrazu nawet rzucili się na niego bezpośredni świadkowie zajścia w karczmie, ale ustępuję, przed siłę, fizycznę" kierowani prostym lękiem. Dopiero ranny żandarm narzuca im swę, wolę ścigania uchodźcy. Do tej akcji przyłę,czaję, się inni, mało wiedzę,c, co się właściwie stało, ciekawościę, czy raczej owczym mani pędem. Bę,dź co bę,dź to zbiegowisko uniemożliwiało Babiilskicmu ratunek, nawet go nie atakuję,c. Bierność ta tłumaczy się zapewne nie tyle uzbrojeniem osaczonego, co czynnikami natury moralnej. \Vobec stwierdzonej jego religijności (tchnę,cej aż mistycyzmem) należy dać wiarę wersji, iż wtedy, w obliczu niechybnej zguby, gotuję,c się na śmierć, którę, zapewne sam chciał sobie zadać, modlił się głośno, chociaż o tym nie wspomina relacja obornickiego landrata. Natomiast według niej odgrażał się źandarmom i Niemcom, co niewę,tpliwie jednało mu przysłuchuję,cych się włościan i mieszczan polskich. Lecz dlatego właśnie porwali się na niego obecni także koloniści. Snadź chciano go uję,ć żywcem. skoro llie zrobiono użytku z broni palnej. Budził zresztę, lęk postawę, swoję, u ludzi spokojnych zajęć, jak burmistrz Rogoźna i kupiec Derpa, chociaż ten ostatni prawdopoQobnie bliżej znał się z rodzinę, postrzelonego żandarma 8). Ostatecznie uderzyli na Babińskiego dwaj miejscowi 8) Tego nazwiska była matka chrzestna trzeciego z jego dzieci a i czwarte trzymał do chrztu Stefan Derpa. rzeźnicy, ale i to dopiero poszczuwszy go wprzód olbrzymim brytanem. Postępowanie w trybie doraźnym przpciw winnemu zgunll Komorkiewicza ulllożliwiło wydanie wyroku śmierci, alp bez wyjaśnienia wielu okoliczności, a nawet kim był skazany. Żandarm Ufer utrzymywał, że jego prawdziwe nazwisko to Bogusławski i że w roku lH42 był w Sułaszewie 9) u hr. Skórze\'\!skiego, a rozpoznany jaku emigrant, został wydalony za paszportem do Francji w l'. 1843. Z początkiem stycznia 1847 llliał si<.' znaleźć w Prochowie i być zatrudniony przez inspektora gospodarczego Hracha. Jednak w czasie konfrontacji l Tfer uznał o::.karżonego wllI'awdzie za bardzo podobnego do Bogusławskiego, ale nie stwierdził identyczności, zaś BabiiIski upierał się przy podanym przez siebif' nazwisku. Brach nie ,'ozpoznał w nim zatrudnionego w styczniu. ale oświadczył też, że nie zna wcale Bogusławskiego. Później (po egzekucji) nadchodziły z Brukseli doniesipnia, że Uahil'lski to Bogusławski, który chciał na własną l'ękę wywołać ruch w Poznańskim. A nawet szczegółowo podawano, jak pOlnieniony Alojzy Bogusławski zajęty w drukarni w Pal'Yżu, stamtąd w maju 184(j udał się do Brukseli i tu widział sil;' z gpnel'ałaJlli Skrzyneckim i \Vincentym Tyszkiewiczem, którzy 11111 odradzili jazd!;' do Poznailskiego, tak że wrócił nad Sekwan<.', a/p w listopadzip czy grudniu wyrw;zył znowu przez Belgi<.' do kraju. Badania chemiczne papierow Babh1skiego nie wykazały pisma atramentem sympatycznym, a strzępów podartych przez niego listów nie można było odczytać. \Vszakże cipkawem jest, ze śledztwo nie zatoczyło szerszycII kręgów i nie dochodzono, z kim i w jakich sprawach porozumiewał się Babiilski czy Bogusławski. Przynajnmiej w odnośnej teczce registratury policyjnej jest tylko ślad przesłucl1aniQ Antoniegu Durskiego, jakie przeprowadzono w Obornikach 11 maja 1847. Ten, obywatel rodem z Jaraczewa, wówczas lat H, zmUSZOłlY z nich trzy odsługiwać w wojsku pruskim za karę, że brał udział w powstaniu 1830 1, poźniej był oficjalistą w dobrach Ląckiego od 183G do 184G i żył z czworgiem dzieci z oszczędności, a hada 9) W powiecie chodzieskim, 3 klm. na południe od Margonina.