KRONIKA . MIAST A POZNANIA ROCZNIK XV N U M E R 4. Pro f. Dr Adam Skałkowski THAGEDIA BABIŃSKIEGO Gazeta Wielkiego Księstwa Poznańskiego w korespondencji, datowanej z Hogoźna 11 stycznia 1847 przyniosła wiadomość, która nie tylko poruszyła mocno umysly współczesnych, ale i u potomności długotrwałem odbijała się echem. Oto "w gościńcu studzinieckim" (wioski leżę,cej o "milę od Rogoźna h ) "wezwał żandarm KOlllorkiewicz pewnego nieznajomego nadzwyczajnego wzrostu" (12 cali ponad jakę,ś normę), "aby się wylegitymował. Gdy oglę,dał żandarm podany sobie papier i oświadczył, że to niedustateczny, wydobył nieznajomy pistolet i wystrzelił do niego. Chłop jeden schwycił nieznajomego, lecz strzałem drugim uwolnił się od niego i uciekł do lasu poza jeziorem leżę,cego. Obecni ludzie w gościńcu puścili się w pogoń za nim; wiadomość ta też nagle upowszechniła się w Rogoźnie i mnóstwo ludu puściło się przez jezioro. Nieznajomy, zwę,tpiwszy o ocaleniu, zatrzymał się, zdję,ł aż do koszuli swoje odzienie i uklęknę,ł. W jednej ręce trzymał drugi tercerol (pistolet) nabity, a w drugiej ręce błyszczał długi puginał i groził każdemu, co się zbliży do niego, śmiercię,. Ludzie stanęli przeto w znacznej od niego odległości. Teraz oświadczył nieznajomy, żeby mu pozwolili pomodlić' się, bo chce zginę,ć z własnej ręki. W czasie głośnej modlitwy poszczuto go psem rzeźnickim, który go z tyłu uchwycił, a jakiś starzec 70-letni rzucił się na niego z pałaszem, cię,ł w prawe ramię, syn jego ogromnym kijem uderzył w lewe ramię i nakoniec schwytano nieznajomego, któremu tercerol nie puścił. Nieznajomy powiada, że się nazywa Antoni Babiński, że służył przy polskich ułanach w roku 1830 podczas rewolucji i potem z innymi ruszył