KRONIKA MIASTA POZNANIA przyjaźni, który mi nas zasYP'wal. \A' zyscy hy I i również ś\Viad]wmi n3.szego handlu, brali udzial w wychwalalliu tawaru i zdawali się być szczerze zadawnIeni, widząc \\Te'i/.l'ie czapkę na glawie syna mrgu. ,.Chaciażhy się \\'idzialo \V żyt iu s',vuim llllŻO żydów, wyabrazić sohie uie można ta1ldch, jak w Paznaniu. Tu zdaje się być kwintesellcja wszplakJego ruchu żydowf'kiega I to uajpadrzQdniejszega gatuuku" (str. H:, 47). \V miedzy czasie zlliżyło się pałudnie i lla"i }HHlniżlli(') wrócili ,.Pod trz' kOl'OUY" na ohiad. \Y samą porę, ho \VłaŚIlIf' zaczął znów padać deszcz tak ulewny, iż uiemażlh, ('111 \\ da \\ H I IJY się mogło, ahy człowiek mógł wyjść na ulicę. TymczCl:-<"llI drzwi do pokoju, w którym goście nasi zasiedli d,o stołu, ani IW chwilę nie prze,tały !oię atwierać. "Jpdna postać pa drugiej P"!'zeutowała nam il.', bezustannie towar swój zaleeajqc. Nie]{tl.!rz' tacy byli śmiali, Żf' oObak talprz' na'Szych tawar swój rozkładali. wcale uie zrażają!' się najilniejzYUłi zapp.\Vuielllallll naszymi, że przecież niczego. nie patrzebujemy. O sz",zerośei ieh intencji l1I.ogliśm' ,..ię przekonać, !ol) sząe sła\\ a: oglądanie n Le na" pl'zeeież nie koztuje, a kupić niczego Hit>, pntl'zphujem'. - Gdbyśmy byli tak mag]i JlaszkicawHt' glo\\T wszy:,;tki( h tych, któl zy tylko \V ('za"ie ohiadowania lias lIawiedzili, to lIy la hy tego wcale pokaźlla kolekcja. Ale pomimo, Żp każda IJl a wie glowa ŻrdDwska jPst i IlteJ'esująca, jako że u każdej zawsz\' coś znaleźć można, co bawi i zajmuje. tO' jednak jakiś zm-sł ha Jl(lIa!'ski wszystkiw Ich fizjona'lIlioJll takle wyci