KRONIKA MIASTA POZNANIA dwa lata, w zakładzie Grassa i Bartha pod kierownictwem drukarza Zeschmera, nastQpnie w Jelenejgórze (Hirschherg na Śląsku), gdzie uruchamił druka1rnię litografil'zną !(rohra. W Po,maniu starał .ię początkowo o poadę litografa - drukarza u Beutha, lecz otworzył niebawem \Yłmm- zakład Iit{Jgraficzny i l11iedziorytniczy prz' Rynku pOfl nr 91 w domu nał"Ożnyl11 ul. \Vronieckiej, nie mając jeszcze koncesji. \Vładza pozna.ilSka uznała wprawdzie jego kwalifikację jaku litografa (drukarza i kaligrafa), zażądala. jedna.k ad niego, hy wykona.ł w obecności kancelisty rejencyjJ1ego Baermanna i radcy miejskiegO' Józefa Mie]carzewicza, znanego pozllańskiegu mala,l'za - dyletanta, jedąc urzędnikiem (kalkulatorem) Ziemstwa Kred'towego (od I'. 1831), uprawiał sztukę tylko dla własnej przyjemności, przedstawił nam go l\Iotty.18) ,,\\ ieczor.ami przesiad}wał w cukierni, winiarni luh piwiarni, zwykle na UhoOCZU, nie zblii.ając się do towarzystw. Cichy i małomÓwny, patrzący naokól jakohy ze zdziwieniC'lU ]H'ZCZ swoje złote okulary, miał jednak pewne al'tyst'l'zne kłOllJ;O'ści; chętnie rysował i nieźle mu się czasem udawały wierne przeróbki z wzorów; ponieważ jedllak nie odb I w t J1l zawodzie nigdy normalnej nauki, dla. tego OlTginalne jegO' próhy niezbyt św ietnie wypadły, a przekonać się o tm możesz, - hiorąc do ręki pierwsze roczniki "Przyj.aciela Ludu", w któryeh niejeden znajdziesz utwór Mie]carzewicza. Teraz może Audriolli ręce bv n.ad niemi załamał,a]e wtenczas byliśmy bardzo z.adowoleni patrząc na te krzywe buzie i kosz]awe nóżki figurek Teofila." Rysował dla. "Przyja.ciela Ludu" liezne (J1))'azki, ilustracje dO' powieści "\V. K. Wójcickiego, widoki najważJliejszych gmal'hów w mieście i na prowincji. sceny rodzajowe i historyczne, t'py ludowe itp., - "nie roszcząc sobie przynajulłliej luoawa do szczególnego artyzmu, rohił tylko na usilnc I'l'ośh', gdy trzeba było umieścić jakiś Oł'ygina1lny ry.sunek, tYl'zący się mianowicie swojskich przedmiotów". " rzel'zywistoś!'i )lie był Te{Jfil Mielearzewicz bynajmniej dyletantem, uprawiajq('YIl1 sztukę li tylko z amatorstwa. Od naj11llorlszYl'h lat już poświęcał się sztuce, mając za nauczytie]a swego ojca, świetnego rysownika, oraz L. Perdischa, naul'zyeiela r\,sunków gimnazjum Marii Magdaleny w Poznaniu, pracowal następnie "wit Nutzen und Erfolg" w instytucie ]ito graficznym K. A. :Simona, aż do czasu założenia własnej drukarni Htogra,ficznej WIO. 1832. Z tTh pierwszyeh lat istnienia tPj drukal"tJi litograficznej POdlOdzą niektóre małe i stosunkowo prymitywne litografie jak 18) Mofty, op. ciL, t. 1, str. 172--173; t. V, str. 285.