KRONIKA MIASTA POZNANIAresowi p.ozwolił rzucić paradoks: "la pensće. plus forte «ue le penseur" 50). W punkcie d.otkniętym prz,ez \lVeisse'go zaznaczyły się ostre rozbieżności między uczniami Hegla i wnet potem dokonał się .otwarty rozłam na dwa wrogie i zwalczając,e się ohozy: "Althegljaner" i "Junghegljaner", "prawkę" i "lewicę" heglowską. Pierwszy z tych .obozów zgrupował się wokól "Jahrhiicher fur wissenschaftliche Kritik" (do r. 1847) i usił.ował godz,ić filozofję z religją; jego czoł.owym przedstawicielem był Goeschel. Drugi wydawal: "HaIlische Jahrbucher fUr KUllst mlll \Vissenschaft" (.od r. 1838), które .od r. 1841 ulazywały się, jalw "Deutsche Jahrbucher", a p.o zamknięciu (1843 r.) przeniosły się do Paryża, gdzie kontynuowały walkę w "Deutsche-franzozische Jahrbucher" pod redakcją Arnolda Rugo'go i - I(ar.ola .:YIarxa. Tu wysunięto konsekwencje skrajne, podtrzymano interpretację pant,eistyczną, humanitarną i antykościelną nauki mbtrza, wkrocz.ono na teren radykalizmu spoleczllpgo. Tu l1ajsilniej zaświadcz.ono odwrót .od idealizmu i metafizyki do rzeczywistości, do konkretności. \V ten sposób poprzez mlodolH'gljanów wyszly fiIjacje nieoczekiwane i dziś d.oniośle ważące: Proudhona, Bakunina, Marxa. Engelsa, Jerzego Sm'ela z heglizmem 51). Hasłem otwartego zerwania między dwoma skrz'(Uami wyznawców Hegla stala się głośna książlm, bodaj najwybitlliejszego repr,ezentanta lewicy Jana Fryderyka Straussa. "Da,,; Leben Jesu kritisch hearheitet" (1835, dwa tomy). Prawie jedno('ześnie wyJmchła w pismach specjalnych, w prasie i w 0'301mych hroszurach, gwałtowna polemika, spow.odowana wystąpieniem Henryka Leo. Po stronie "Hegelingów" - jak nazwał młodych heglistów reakcyjny przeciwnik .- wystąpili wspornn:iany Huge z główną publilmcją: "Preussen ullfl die TIcaction" (18m:)), Feuer 50) :\laurice Barres: De Hegel aux eantines du NDn1. Paris, HJ04, str. 13. 51) O neDhegljaniźmie por. prace Davida Goigen'a: Zur VDrgeschichte des modernen philosophisehen S.olCialismus in Deutschlancl, Liehtenberger: Histoire des idćes religieuses en Allemagne, up. cit., t. III. Ostatnio zwięzły pogłqd dał Otto TIiihle: I{arl :\1a.rx, Paris (H)32), str. 27 nn. hach:,.UelH'l. Philo"ophie und Chri"tentum" (1840, prz,edtem w "Hallischo JahrbiicheJ''') i "Da" \Vesen des Christentl1ms" (1841) orał': nie mniej od niego zaciekly, zapalczywy, skrajny - konwertyta z prawego wyznania heglowski,ego na lewo: Bruno Bauer. \V mlniosieniu do tf'go rudlU zachollzi notOl'yczny fakt. stwierrlza.n} co ]uok w studjum Berwii1<;kiego: niewiadomo co, kiedy i jaką dr'ogą weszło do jego silnie chlonnej umysłowości. Efektownie, ale przedwcześnie hvłuhy przypuścić, że hył świadIdem i uczestnikiem berli!lskiego ,.klubu doktorów", który w namiętnych dyskusjach kształtował ówcześnie Marxa. Nie ulega natOlniast zaczepipr.iu ogÓlna opillja, że caly ferment myślowy poheglowski uder7ył w Berwii1skiego i silni,e nim poruszył. \V lwref'pondencji z 142 l'., znowu wypełnionej reneksjami na temat plasty.hi zwraca uwagę ob<;zprllY opis ohrazu Lessinga: "Huss w kostnicy". I{ore:"pondent znaczy sympatję dla przedmiotu, stwierdzając: "JaImś glorja n:jehief'Im otacza całą Jego (Hussa) postać". Jeszcze hardziej mlprzające są dalsze refleksje: "Pominąć tu nie mogę uwagi, która mi się mimowolnie l1asul1Qła, kiedy od ohrazu Hussa przeszedłem do dwóch Chrystusów. jednego przez Hensla, drugiego na górze oliwnej przez Begasa. . . dwaj nieszcz('śliwi Chrystus'i, jakich w naszym czasi,e napotkać można: choć wszyscy hardzo są nieszczęśliwi, rozumie się w olrazach. KtÓż z lias pytam, widział w nowszych czasach malowany 011 raz Chrystusa w Niemcz,ech, przed którym))} z uniesienie III zawołał: "Oto B ó g - C z ł o w i e k!" I{ażden (!) z nich przestał hyć człowi,ekiem, żaden się nie podniósł do wielkości Boga, na żadnego duch Boży nie spłynął. Dlaczego? Bo Niemcy uie są- w łasce nieha odpowiecie może, a malal'ze ui.emicccy, nie katolicy, nie natchnieni prawdziwym Duchcm Bożym, tchnąć go nie mogą w płótno. Bynajmniej, proszę no spojrzeć na Husa, oto prawdziwy Bóg-czlowiek, m..jpiękniejsz Chrystus, jaki kied\'kolwiek ozdohił luh ozdohićhy llI{.gł Basze kościoły i ołtarze. Jest więc dziś jeszcze w mistrzach ni,emiecł;;::ich ideał boskości; leez skądże P-OdlOdzi, że go w nich ohudza wyobrażenie przywiązane do Hussa kacerza, a obudzić nie może wyolH'ażenie do naszego Zba\viciela przywiązane? Którzy znają.