KI10NIKA MIASTA POZNANIA Cala dzia,laln()ść \Vójcic1dego chara,kterem swoim tra.fnie uprzedzała nata!wienia óViczesne, zaspokajała aktualne, żywe potrzeby. Tcm tylko się tłumaczy, że, ta coraz bardzie'j wzmagają,ca się, zmeehanizowana niemal na sposób dwudziestowie1cznej pI'odukcji powieśdowej a la \Va.]]ace fabrykacja powierz1chownych zestawieli, płytkich uogólnień, przeżuwail, autoplagjatów, płytka, niekryJty'czna" pośpies'zna, coaz bal'dziej zniżająca się do pozi'omu litem,tury bluff'u i pospolitego grafomailstwa, sil;'gnąć mają,ca ,se,tki broszur i opasłych, sztucznie rozdętych tomów - zdobywała popyt stosunkowo wie-Iki i gorące przyjęcie. Tem się też wyja:śnia olhrzymi wpływ WóJcickiego na młodzież: i to, że był "prawdziwym przewodni,kicm" dla Lenart()/Wicza 72), i to, żo Dellllh()lwslki w ni'm widział "bezsprze,czni,e jednego z najzasłużeilszych pisarzy naszych" i oddalwał mu "uwielbienie, ja,ko filozofowi 'W stosowalności (Iwmentatorowi przysłów), znal\vcy prze'szłości i pelncmu wyniosłe'go uczucia odż}1wi 1 cielowi jej oraz wskrzesidelowi poe1zji gminu" 73), a TI'entowski z powodu "Starych gawęd i obrazów" 'na,zY'\val go - "pierwszym prozaUdem naszych C'Z,3'SÓW"! 7ł). Nie jest wię,c Berwiński w poddaniu się suge,stji "J{Iechd" (bodaj jedne'go z ciekawIszych dzieł Wójcickiego) - odosoImiony. Mówi o niej aż trzy razy. Naj'pie,rw w trzecim "Liście z pielgrzymłd", który poświęca całkowi'ci,e idealistyr'znej, pogłę'bi:a,jącej, pełnej entuzjazmu inteQ'})retacji kle1chdy p. t.: "Oczy uroczo". J ost ona dla l1'iego "symbolem m i łoś c i b ,e z g l' al"'liśmy od wieków przejrzeć możemy; \V nim widzimy Jeszcze, coraz dalej przed oświatą i cudzoziemczyzną uciokają.cy cieli prawdziwej narodowości, bo tam żyje ona jeszC'ze rze,czywiście, \V nas tylko w idei". 72) Zofja Be"sażLLnka: "Podłoże historyczno-spol(\!"ZłlC po('zji lu. dowej Lenartowicza i Konopnickiej" - Pamiętnik Litf'racki, Lwów 1929, str. 345. 73) Przegląd Naukowy 1842, tom II, nr. 13, str. 512. ?ł) Książka Zibiorowa op. cit. str. 32. - Pośród tej psyohozy jedna Dcotyma zachowała rpzerwę: ,.Wójcicki człowiek płytlioj wipdzy i mizcrnej uprzcjmości, w ka,Mym razie 'Pożyteczny 'zperacz staryoh rzoczy". - "Pamiętnik" Deotymy. Warszawa 1910, !"tr. 6. n i c i p o ś w i ę c c n i a b e z g r a n i c" 75). Nie cofa się Berwiilski przed zesta,wieniem "mistrzowskiego pióra" twórcy "Zarysów dDmowych" z artyzmem charakterysty'ki i kolorytu IDkalnego "Popasu w Upicie", jednej sytuacji tej o'P'Oiwias,t.ki z podobną. sytuacją. w "Konradzie \Vallenrodzic". BezIkrytyczny zachwyt przejawia się w tych słowach: ".Taka,ż to tam prostota, jakie delikatne cieniowanie uczuć nimdeścich, miękkich, pogodnych, a jakie śmi'a,łe zary,sy charakteru męża z siln duszCJ. :i wo], jakie hogactwo we1wnętrznej trpś.ci, a jaka skromność zewnętrwej sukienki (f O.wnem przeci'wstawieniem własnej pozycji: ,;pan \Vójr-ieki jest historykiem ozyli raczej kroni'kal'zem Ji,t'ratury gminnej, ja cJJdałem być jej cząst'ką żyjcą" 77,1. NajcharaktE'rystyczniej8'za jest wypowiedź trzlcda po;:hodząca już z okresu l'oziwiania złudzeil, ostrego krytycyzmu \'170loec literatur..' !udolwej i całej ludowości, zawarta we w3tępie do "Studjów": ,.Pora to była jesienna., - !1ajViękniejsza i najpoetyczniejsza pora w naszym kraju; dzień miał si;: ku sehyłkowi; słOllce już zachodziło, ś.wia.t się z,abi-e'rał do sIPocz.ynku; Bawet gwary świcl'got!iwc skrzydlatych śpiewaków milkly i udsza,ły się po gruszach pOlny'.;h przy miodzy. Ja siedziałcm na wóz,ku, którv polną drożyną toczył się zwolna, t.urkocąc z.a pm'ą, chłopskich, znużonych koni'kÓ'w, i trzymałem w ręku niez.a:mknięty jeszczf) tom ,,IUel"hd" \Vójcickieg"O, którc około tego jakoś czasu dopiero co wyszły były z druku. :'linie przynajmniej 7.,) Przyjaciel Ludu 1838, tom V, nr. 1, str. 150. Podkreślenia pochod7fł mI Bcrwińskif'W. 76) Ib. stJ'. 148. \Varto zestawić z tą opinją dwie oceny dzisiejsze: "Jest to zbiór podań i wierzeń ludowych, przerobionych na op'Owie,ści, skreślone językiem literaokim z dodatkami i uzu'Pelnieniami autora, zmieniającemi ludowe pomysły i pojęcia. Naukowa wartość zbioru mała, literacka równie" Ch]ebowski op. cif. str. 460. ,-Są to właściwie przeróbki literackie tematów ludowych w afektowanym stylu romantycznym z objaśnieniami i paralelami ohcemj'''. Stanisław Bystroń: "Wstęp do ludoznawstwa polskiego", str. 81. 77) "Powieści Wielkopolskie" op. cit.. str. 177. po raz pierwszy 'wpadły wtedy do ręki i ,po raz pie,rWlS'zy czytałem je dnia tego wśród owej soenerji wiejskiej, która urokiem swoim c:aJę. }llloję. oiga1'niając duszę, Ulsposabi,ała ją, do poważnych roz!Il1yślail o tym właśnie ludzie, którego ustne podania i baśnie takie, jak zapewniano, mieściły 'W sobi,e bogactwa i skarby. "Nie - pomyślałem wkońcu - ja chyba nie zna