KRONIKA MIASTA POZNANIAktóry najwięcej z początklljącemi i PDstępującemi }1ł'acujp, żądali aby ten czas Dbrócić mogli na mn(' nauki klasyczn, a przez ni(' dDskDnalić się w języku niemieckim, i tegO' illl nie Ddmówiłem, Prócz tych, wszyscy inni uczniDwie DbDwhzani byli na lekcj(' pDpołudniDwl' uczęszczać, CD też czynili; wyjąwszy ty':h, których albO' rodzice cz(']1\ innem zatrudniali w tym czasie, albo któl'yeh niedbalstwO' i nic mogąca być nawet karą pDprawiona l('kkDŚĆ, kazah od I,ckcji lISlInąć, :łby nic byli zgDrszeniem i przeszkDdą dla innych. Jeżeli w tych gDdzinach zwłaszcza na lekcji JP, Trimail, niektórzy niesfDrnDść jakn, zrDbili, byli przezemnie karceni D tO'. a za większe wykrDcz('nia więzieniem, albO' plagami karani, KtO' zna lekkDmyślnDść przywiązaną do dzicinnego wieku, Ido miał spDsDbność doświadczać różnych zdrożnDści w dzieciach, najtrDskliwiej nawet wychDwywanych, ten zapewnc dziwie' się nie b(:dzie, gdy w zbiorze z tylll i tak różnych kDndycji młodych, że tal, powiem warjatów, pDstrzeże ni('rDzd7.ielne z wiekiem ustel'ki. Z clzipe; niemDżna zrobić poważnych Katonów. Trzeba na to dlugif'go CzaSlI. ażeby pDwzięte w dDmu wady z nich wykDrzenić, a dopieroż, żeh' kh ukształcić tak, żeby lekkomyślncmi być przestali. ;\I i c t a .I u o j e s t P r z c Ś w, D o z o r D w i, I a k l C h c o 110 D IJ y c z a .I n () Ś c i, I' C I i g .I i i II a li k w rok u p r z c s z I y m z a - s t a I e m t li U C Z u i ó \\. ZnicważDnDż w tym roku którego z proIf'sorów w ten sposób jak dawniej znieważano samegO' dyr('ktDra "'olf rama? Xie bywająż cDdziennie na :\Iszy? Nic słuchająż CD niedziela i święto urDczystej nauki religijnej? ;\Ii(' ucząż się stDsDwnych CD do obyczajnDści prawideł? A jeżcli w czasic Dd Ickc.ii wDlnym niektórzy próżniactwO' lubiący walęsają się po mieścic, czyż ja temu winien, ŻP uie zastalem \\ gimnazjum tak w naukach i moralnelll zachowaniu si£) przećwiczOlłych starszych uczniów, ażeby mDgli w stancjach dDZOI"ować nad młDdszcmi i być im pomocą orów, oraz do świadectwa tychże jako też i ul'zniów. \Vreszcie zwracal rektor uwagę na to, skąd płyną stawiane zarzuty. .,Któż to \\'zytko zeznaje:' Jakie na to sklada dowody? Bo jeżeli spotwarzania te są albo nash'ojone intrygą jak się domyślam, albo pokątnym tylko jJróżniaków lubiących wszystko ganić odgłosem i któż od taki('j obmowy j('st wolnym? Poznall zwlaszcza aż nadto w takich OSZCZl'rców obfituje. Niemasz tu lIrzę