KRONIKA MIASTA POZNANIA U chwałę tę polecono pisarzowi, aby ja doręczył magistratowi, jako wyższej władzy, do zatwierdzenia (131). Zmieniona w ten sposób ustawa uzyskała widocznie uznanie magistratu, bo kiedy w r. 1802 perukarz poznański Petzk& doniósł, że zamierza otworzyć skład galanteryjny i dlatego prosi, aby go Bractwo Kupieckie na członka swego przyjęło, odpowiedziano mu, że temu zadość stać się nie może, bo według zapadłej uchwały z d. 8 października 1799 nikt nie może do Bractwa Kupieckiego być przyjętym, zanim nie udowodni wiarogodnem świadectwem, że wyuczył się handlu (154). Z tych samych powodów odmówiło Bractwo Kupiecki@ w r. 1805 przyjęcia w poczet swych członków obywatelowi poznańskiemu, cukiernikowi Tobiaszewskiemu, pomimo że zobowiązał się, iż żadne mi towarami kupieckiemi handlu prowadzić nie będzie, a pragnie wstąpić do Bractwa jedynie w tym celu, aby mu, jako członkowi Bractwa, wolno było wyłącznie dla użytku w jego przedsiębiorstwie przeznaczone towary oclić na miejscu (174). Jednym z dawnych warunków przynależenia do Bractwa Kupieckiego było posiadanie prawa obywatelstwa, tern samem musiał być chrześcijaninem. Ale zdarzyło się w r. 1799, że Żyd, niejaki Filip Mozessino zamierzał zostać członkiem Bractwa Kupieckiego, więc zaniósł wpierw prośbę do magistratu o przyjęcie go w poczet obywateli poznańskich. W prośbie o przyznanie mu prawa obywatelskiego, aby sobie magistrat ująć, nie omieszkał Mozessino pomiędzy inneuu zwrócić uwagę na korzyści, jakie miasto stąd odniesie: "Teraz - pisał Mozessino w swem podaniu - jestem wolny od wszelkich ciężarów, jakie każdy obywatel miasta jest obowiązany ponosić i nic nie płacę do ogólnej kasy miejskiej, a mimo to żyję pod ochroną władz. Nie ma też ode mnie żadnych opłat, ani wstępnego ani innych podatków kasa Bractwa Kupieckiego, a ja jednak handel prowadzę. To też nie interes mną powoduje do zaniesienia tej prośby, ale dobre chęci, aby zmazać tę plamę, jaka ciąży na ludzkości, jakoby Żyd nie mógł