ZAPISKI Czego, że nie czynili - dowiedzie Skorupka, Co na próżno się gniewa, terre ferre kuka, Bo to nie żarty, wracać do Krakowa, Wiedząc, że mu tylko sprzyja teatru połowa... W imieniu wielu mieszczan Chwaliszewskich m. p. Rażniewski O). Tak zatem, jakby lekkim dyssonansem, zakończyły się czwarte z rzędu i zarazem ostatnie występy artystów krakowskich w Poznaniu. A szkoda, bo jeżeli chodzi o znaczenie ich dla kultury miasta Poznania oraz dla całej Wielkopolski, to bezwątpienia było ono wielkie. Nietylko, jak wspomniałem na wstępie, zaspokoiło tęsknotę mieszkańców do narodowych widowisk, których przedtem przez szereg lat nie było w Poznaniu; kilkakrotne przyjazdy artystów krakowskich obudziły w społeczeństwie na nowo dawne dążenia do utworzenia w Poznaniu stałego polskiego teatru, dążenia, które Bogusławski, Marcinkowski i inni próbowali, acz bezskutecznie, dawniej urzeczywistnić. Tym razem stało się inaczej. W r. 1869 ogłoszono w Prusiech nową ustawę przemysłową, a ta przesądzała całą sprawę na naszą korzyść. Wnet utworzono stałe widowiska polskie, a dzięki nadzwyczajnej ofiarności całego społeczeństwa, umożliwiono nadto po kilku latach (w r. 1875) wybudowanie własnego gmachu teatralnego, który jako instytucja narodowa, stał się jedną z twierdz warownych w ciężkiej walce z wzrastającą falą germanizacji. Choć pośrednio, ale niemniej skutecznie przyczynili się więc artyści krakowscy do stworzenia w Poznaniu stałej polskiej sceny, o czem pamiętać winniśmy. Zdzisław Grot. B) Dziennik Poznański z r. 1869 nr. 202.