Z DZIEJÓW GIMNAZJUM POZNAŃSKIRGO Gimnazjum tutejsze będąc tylko szkołą niemczyzny i łaciny, koniecznie potrzebuje reformy tak co do nauczycielów jak co do nauk i dozoru dzieci. Nauczycielów jest jedenastu i dwuch metrów etatowych. Jeden do samej kaligrafji, drugi do rysunków zwyczajnych. Pierwszy pisać po polsku nie umie; od drugiego mało bardzo dzieci rysunków się uczy, bo ta lekcja od woli każdego zależy; napróżno więc są ci ludzie od narodu opłacani. Między nauczycielami jest 9 etatowych i dwuch zewnętrznych ze składki nazwanej Schulgeld opłacanych. Z tych Berent dawniejszy kopista przy komorze pruskiej daje język francuski, na miejscu Francuza P r i m a i 1 b. dobrego nauczyciela i po polsku dobrze mówiącego, który od Wielkiejnocy uczyć przestał. Berent oprócz fatalnej pronuncjacji, niczego więcej nie nauczy i żadnej między dziećmi powagi niema. Między nauczycielami jest nas dwuch tylko właściwych Polaków, ja i Szumski, lecz ten żadnej niema nauki. Byl kamerdynerem (!) u syna jakiegoś ministra w Berlinie, potem lekcje polskiego języka tamże dawał. Bardziej pilnuje lekcji prywatnych, niż szkolnych. Mógłby być gdzieindziej użytym do uczenia Niemców polskiego języka. Profesorowie Kaulfus i Hanke, nauki żadnej w polskim języku dawać nie mogą, chociaż nim mówią; ale języka niemieckiego z pożytkiem wielkim mogą uczyć, Kaulfus nadto greckiego. Stoc trochę po polsku umiejący, młody nauczyciel (bo od nowego roku pierwszy raz uczy) będzie swego czasu dobrym pod dobrym rządcą, bo pilny. Dyrektor Wolfram, Brohm, Frost i Leps nic wcale po polsku nie umieją. Z tych Frost dyakon, czydi wikary przy luterskim kościele, mógłby raczej swojej funkcji, niż nauczycielskiego urzędu pilnować, zaś Leps mógłby gdzieindziej początki greckiego dawać języka, równie i Brohm. Wolfram na dyrektora nie zda się wcale, bo ani ludzi nie umie używać stosownie do ich talentów, ani nauki przyzwoicie rozporządzać, ani dzieci w dobrym utrzymać porządku, ztąd to rozpusta i lenistwo w tych zakorzeniły się szkołach, co najbardziej rodziców od gimnazjum tutejszego odstręcza". Jednocześnie zaś przedstawiał Przybylski ewentualnych kandydatów na nauczycieli Polaków. Byli niemi: ks. Gralicliowski, proboszcz w Borku, dawny profesor fizyki i wymowy w szkołach O O. Pijarów, ks. Solecki, mieszkający koło Kleczewa, dawny profesor wymowy ze szkół pijarskich. Pozatern pro