ZAPISKI cinie wyższa instancja; w Rawiczu, w Pleszewie i płacący udawać się będą do mnie, w Poznaniu i ci się znajdują, ale są to małoliczni II . O zgonie Marcinkowskiego (7 listopada 184G r.) doniosła Apolonja Matecka mężowi swemu, więzionemu w Moabicie, w 1 liście z dnia 11 listopada 1846 r.: "Śmierć drogiego Marcina była bolesna, bo podobno okropnie cierpiał, lecz do- ostatniej chwili miał przytomność, bo chwilę przed zgonem uściskał Macieja 5), mówiąc, iż chwila rozłączenia nadchodzi a zatem go żegna i w kilka minut potem Bogu ducha oddal. Według życzenia jego będzie pochowany dziś o trzeciej po południu na Ś. Marcińskim cmentarzu". Na tę wiadomość Matecki w liście z dnia 17 listopada 1846 pisał co następuje: "Bo Marcinkowski, śmiało to powiem, był Chrystusem naszego czasu: ślepym wzrok przywracał, głuchym dostępne czynił głosy, chrome prostował, wpółumarle wskrzeszał a nadto czynił wszystkie miłosierne uczynki: stroskane pocieszał, głodne karmił, pragnące napajał, nagie przyodziewał; wszystko zaś co czynił, czynił z swej nieskończenie wielkiej miłości względem bliźniego, z miłości, skutkiem której z słodyczą zrzekł się wszelkich przyjemności świata, z miłości, skutkiem której z żelaznym hartem duszy potrafił poświęcić się każdej chwili życia swego. "Mąż taki zasłużył zaiste na pomnik współczesnych, ale na pomnik wieczny, żywy, na tej samej miłości dla bliźniego oparty, jaką ort napiętirtował całe sWe życie, każdy krok swój, który uczynił. "Nie wiem, coście tam w tym względzie uczynili, nie taję się więc z moją myślą, bo z całej duszy, z całego serca pragnąłbym męża, jakim był Marcinkowski, uosobić pomiędzy nami i naszymi prawnukami. Mojem zdaniem takim pomnikiem mo 5) Maciej Mielżyński. Marcinkowski umarł w Dąbrówce Ludomj-kiej u przyjaciela, Wiktora Łakomickiego, który mu wraz z Maciejem Mielżyńskim zamknął powieki. (Ign. Zielewicz "Żywot i zasługi doktora Karola Marcinkowskiego", Poznań 1891, str. 67).