HEREZJA JANA CZEHSKIEGO W POZNANIU 187 go tragizmu, to wina s,pada ll3 Minutolego i ko;ncndy wojskowe. D u c h o w i e ń s t w o polskie nie sfanatyzowaJo tłumó\v' beZpośrednio przed zajściami, gdyż nie milłiło na to czasu. Procesję I's,zpisano dopiero dJ!1ia 28. lipca o godz. 6-ej popołudniu. A i pmcesja sama nie nastręczała sposobności do agitacji. Jasnem jest tylko tyle, że 10 apostazji Czerskiego. i nowej wierze z natury rzeczy 'duo mówiono poprzednio już z ambon, nastrój ludności 'Ogólny był przeto zd.awna przygot'Owany, a procesja 'O tyle popierab rozruchy, że Z'gromadziła w jedno miejlsce ogromnc masy ludności. Jakkolwiek patrjod polscy nie brali zorganiz1owanego udziału W JiOzprawie z Czerskim i jeg'O zW81ennikami, dni 28. i 29. lipca 1845 dla spnwy n a s z e j n a TO d o w e j dość brzemienne były w skutki. O dwu:ch takich zjawiskach już wspominaliśmy: rozruchy te stoją na początku wyraźnego rozdziału towarzyskiego i sołecz.nego narodów polskiego i niemieckiego, rozdziału, który stał się ważną 'podstawą późniejszej obrGny spraw narodowych la więc zdobyczą pierwszorzędnej wagi. Na.-dto po raz pierwszy w niewoli, wysunięto Wyraźnie z okazji sprawy Czerskjego, ścisłą. łączność między ,sprawą katolicką a prawą narodową _ li' Polaków, dzięki której fr'Ont patryjoty-czny opiera.ć się mógł później na wszystkich 'warstwa.ch społecznych, głównie ludowych lOfaz na duchowieństwie, :które rozg.ałęzioną, siecią swych placÓwek 'S ięgało i praoował.o tam dla sprawy polskiej, gdzie innym byłoby dojście trudne. Poważnej też wagi były wydarzeniJ. hpcowe dla pol3kiego r u c h u r e w IQ l u c y j n e glo. Spiski patryjotyczne nie współdziałały aktywnie w rozruchach, ba patrzyły nawet na przedsięwzięcie to niełaskawie, 'Obawiając ,się czujności whdzy policyjnej; wybuch był najzupełniej przypadkowy i "dziki", to L:naczy nieprzyga.t,awany ,ani przemyśbny, system:łtyczny ani też celowy. A jednak miał sp.isek ze sprawy tej korzyści. Rewolucjoniści pozyskali już wręcz całą. sferę inteligentną dla swych zamiarów, zorganizowali nawet rzemieślników i lud robotniczy, nie byli jednakŻ(. dość pewni war s t \V I u d o IW Y ,c h, zwłaszcza wiejskich, ani też nie liczyli na duchowieństwo. A tu oto wypłynęła na ,,'ierzch sprawa religijna, która mzgoryczała od razU' tak dudlGwieństwo, jak mjszersze warstwy ludowe całego Księstwa przeciw Niemc:;m i rządowi. Nie potrzeba było już ludu wielce KR0NIKA MIASTA:.POZNANIA przek,enyw.ać o potrzebie obrony przed prześladowaniem religijnem n'O i... namd'Owem. Mała ta utarczka zastąpi.ła silną pracę agitacyjną.. Lud był wzięty dla sprawy rewolucyjnej w granicach oczywiście ogólnej skłonności 'do rzeczywistej wn:ny. Dnchodziło jesz.cze, że lud przeszed.ł małą próbę burd)' publicznej, przejścia zaś takie często dOd-ł"':lły raczej 'Otuchy do silniejszych działań buntowniczych. aniżeliby miały .odstraszać. Wjednem wszakże rozruchy te z a s z k 'D d z i ł Y sprawie rewolucyjnej. Oto organa państwowe, chociaż, widziały, że tłumy były hez wodza, szukały koniecznie spisku, zwłaszcza, że małe ślady już p'0przedni-o zwęszyły. Gdy Polacy wysłali do króla petycję w sprawie zajść lipcowych. władze odniosły wrażenie, jakoby naczelni petenci kierowali :aikcją aol). A \\' [czasie tym wrzała właśnie najgorętsza praca, 'Dkoło. przygotowania powstania. Policj? 'Szukając spiskowców i postępując bardzo 'Ostrożnie, wpa&a na trop organizacji patryjotycznej, którą - ,dzięki pomocy szpiclów rosyjskich, przebywających w Poznaniu z powodu przejazdu cara, dzię'ki donos::>wi jakiegaś rzemieślnika, potem dzięki ogólnik'Owem wygadaniu się pewnego obywatela a wreszcie dziki zdradzie - wykryła w początku następneg'o roku 34). O p e t y c j i owej jeszcze słów kilka. azajutrz po uśmierzeniu zbiPgowjsk żądano na posiedzeniu rady miejskiej, owej sławnej poJskiej rady miejskiej z okresu 1844 do 1846, wysłania petycji do króJa z protestem przeciw wpuszczeniu Czerskiego do Poznania, gdy pewłJem było, że pohyt jego w mieście wywołać musiał zaburzf'llia; przedw odhytej procesji, która zgromadziła takip mnó.,two Judu, że atmosfera zbieg'O\vika wyt.worzyc się mogła sama z i'iif'hie; a wreszcil' - i o to p:łównie chodziło - przeeiw zbyt. (j,.tremu postępowaniu władz. Ze wzgJędów fOlmajnych nic dopuścił do uchwwlleni:1 tej rezolucji prezes rad, Ogrodowiez. Petyeja wyszła jednakże z pośród obywatelstwa (z datą 4. sierpnia 1843). Przedstawiła ona błQd) i złą, wolę władz, >,pokojne z;lchowanie się hH1nośd, t.wien1zihl, że "że władze wręez moeno postanowiły" wywołać hnłasy, i ż:!cIał:t ukróeeni:t praktyk Czen;Idego oraz ukarani:1 ?lTinutolt'go Iuh wyznaczenia :ta hoc. komisji złożonej z deputowanych sejmu Księstwa i Hrzętlników lIJinisterja1nych. Pet.ycję podpisało 860 ObYW;ltli, między innymi Igl1at'Y Lipski z LudoJll na pierwszem miejscu, Włodzimierz zołdrski, ::5kał:lwski, Ludwik Krzyżailski, Fr:mcisz('k Wasilewki, Agard, J. K. ŻUpaili'iki. Kramarkiewie:?, l.eit.geber, Reyzner, KrzyżanowISki, Leopold AleksaJHłpł- ()grollllwi<". .J. . :13) V eh chreiht'r, Die Poku im (; ro::;slwrzogtum Post'II... Leipz. 1846, str. 29. 34) Dalsze losy ruehu patryjotycZJlcgo por. Autora "Ata.k na twien1z poznańską 3. m:uca 1846". "Kronika", 1923, str. 2. nast. )Iilewski. Wacław Stc1ailski, AIeksanuer Neymau. Na7.wisk ówczesucj kolonji literackiPj nie spotykamy wśród podpisów. PetycjQ tę wręczyła ae!,utacja złożona z Lipskipgo, Leitgpbr:t i BzymaIlskiego, we wrześniu króIuwi w SZl'zeeinie. Król odpowif'uział ]".1.1'1. Bcurmanna krótko, że władz'1 miejscowe Ilip przekl'O!'.7.yły ohow:ązująpyph przepif\ów. III. Wracamy do Czerskiego i chrześcijańskiego k'atolicYLmu. W ciągu 'rok't. 1845 spr.awa ,Czerskiego rozwijała się pomyślnie. Jednakże już 'rok 1846 przyniósł trudności, i to nasamprzód z pOWlOdu po r'Ó ż n i e n i a się naczelnika 'gminy pilskiej z o g ó In y m r uc h e m n i e m i e ck,:) - k,a to I ic'k i m. Stwierdziliśmy powyżej, że Czerski reprezentmv,ał 'wiarę pozytywną w odróżnieniu od kierunku wrocławsko-lipskiego. Zaznaczył już na marcowym kongresie \\' Lipsku swe ;odrębne przelmnanie. Nawiązał ściślejszą łączność z Rombergiem, prawowierny pastorem ewangelickim w Bydgoszczy, który go silnie pro tęgo w,ał, ora.z pewne związki z kościołem ,anglikańs'kim. juz w lipcu 1845 oświadczył w gazetach, że nie łączy go nic z ludźmi, którzy nie uznają bóstw3j Chrystusa. We wrześniu podpisali przdozeni gmin pilskiej, bydgoskiej, bruńskiej, nakielskiej .j poznańskiei oraz t. zw. "Protestgcmeinde" berlińskiej ki ego, nastąpiły s c h i z m y, :zapal przyg:lsł, przyszła stagnacją, później reakcja. A ,nawet gminy Rongego, jakkolwiek )\czwijały się znA,cznie silniej, podup łdały, trawione sw'arami wewnętrznymi. r R,o k 1 848 przyniÓsł stanow.czą ,klęskę całemu dysydentyzmowi katolickiemu. Rząd pruski już \\" roku 1847 począł niedowierzać niemieckim katolikom. Gdy zaś w roku rewolucyjnym wodz:owie dysydentyzmu, głównie Ronge.i Dowiat, z terenu religijnego rzucili się na politykę bardlJo radykalną, rt:lkcja późniejsza w81na była od wszelkich względów dl.a dysydlentyzmu. W r. 1851 zabroniono użyczania im kościołów ew.angelickih, przedtem już (1850) podporządkowano .gminy dysydenckie pod ustawc iO stowarzyszenia,ch. Cały ruch chrześcijańsko -katolicki osłabł, z:deorganizował się i upadał. Już w r. 1850 próbowali niemieccy katolicy kierunku Rongegq złączyć się z I"wolnemi gminami" i wolnymi protestantami w "wspólnotę religijną gmin wolnych", jednak bez trwały,ch rezultatów 36 ). Dopiero w r. 1859 złą:czyły się w Oocie cały niemal ruch dysydendn różnych odcieni (54lgminy wówczas) w "związek wolnych ,gmin religijnych w Niemczech" (Bund' freier religioser Gemeinden in Deutschland), który .nie uznawał nawet biblji jako obowiązującego źródł.a wiary, pozlQstawiał ,wszakże gminom swobodę także w kierunku pozytywniejszych przekonań religijnych. Przytem 'zatraciła się m. in. walka z Rzymem, główny filar 35) Bekenntnis der ('hristkathoIi('hen Kin'he... Posen 1846. Druk F.ussego. - Rozbiorem dDf!'matów i wirrzcil nie zajmuję się tutaj 8cii\Iej.. 36) Czerski zapusz('zał siQ w r. 18fi3 .10 ponownej pracy. alp niczego nie zdziałał. - Arch. Państw. Poznań. List C:zersJdego do Dr. Giinthera w Jenie z 29. 9. 1853.