KRONIKA MIASTA POZNANIAl\lIEt;IĘCZN I K POŚW1ĘCONY SPRAWOM KULTURALNY M STUł--... M. POZ='JANIA (ORGAN TOWAHZYS'l'WA MIŁORNIKÓW MIASTA POZNANIA.) RIJ)AKCJA: Z\'GIUNT ZALE..,KI KAZ[WEltŻ I{UC,ŃSK[ - UR. KAZL\IIIRZ KACZMAIWZYK ------ -------- ------ -- Rok II. Poznań. dnia 31. października 1924. Nr. 9 / 10. DZIAl. HISTORYCZNY. HEHEZJA JANA CZER:-;KIEGO \V POZN ANiU. Ruch wolnościowy w piątem dziesięcioleciu XIX. wieku był. jak każdy podobny, GWliany duchem rewolucyjnym. Prądy przewl'Otowe, - z jedynym bodaj !tylko wyjątkiem spisków o wyzw.olenie narodó\\ ujarzmionych - nie ograniczają się na zasadniczych d'ążnościach politycznych, ale łączą w sGbie równocześnie wszechstronne tendencje wyzw'Oleńcze. Przedewszystkiem często zmierzają do zmiany porządku społecznego, CJ niekiedy jest tak ściśle spoJone 'z zamierzeniami politycznemi, że trudnG stwierdzić przewagę myśli jednej lub dlrugiej. L i h er a I i z m ubiegłego wieku zjednoczył \\1 sobie postulaty i WSK3.zania gospodarcze (\volność handlmv.a, wolnoś,ć osiedlenia, usunięcie 'Opieki państwa nad gospodarstwem .itd.), polityczne (zwalczanie absolutyzmu, k'Onstytucja, wolność indywidualna itd.). SpGłeczne (usunięcie prerogatyw stanowych, równość pr.aw itp.). oraz religijne.. Dzisiaj z pojęciem liberalizmu' łączy się najczęściej dwie rzeczy: kierunek ekonomiczny L. wolnomyślno.ść religijną. Ruchy ,takie ogólno-przewrotowe zwracają się możliwie radykalnie przeciw wszelkim autorytetom, a więc również religijnym. Duch burzenia istniejących sf.osunków; Slm w sobie stanowiąc zjawisko spClłeczne, interesuje nas inawet w dz.iedz.inie swych objawów na polu religji Ij.alo zjawisko sGcjalne. Z tego to względu prądy dysydenckie .\\" wieku XIX. zajmują nietylko historyka i apologetę kościelnego, ale także badacza historji {)gólnej. KRONIKA MIASTA POZNANIA Wcześnie poczęły, dzięki prądGm wolnościowym, mnozyc się sekty w ł G fi i e koś c i o ł a 'e w a n g e II c k i e g o. Prawda, że wewnątnl protesbntyzmu proces dzielenia się na związki i lodłamy nie był nowością. Ody jednak sekty d'awniejsze powstawały ze sporów o poszczególne 'artykuły wiary, etykę, organizację 'kościelną itp., częsf-okroć na\vet gromadziły żywioł bardziej n:ligijny niż kościół państwowy, gdy dalej o-dhmy protestanckie powstałe np. w Prusiech po zjednocz,eniu kościołów niezależnych 'w unję ewangelicką stanowiły re:t'kcję tylko w kierunku zachow,ania niektórych d:twn:ejszych odrębn'0ści, o.becnie zawiał duch IOswob'0dzenia umysłów 'od prawowierności, 'Od wiary pozytywnej, dogm:ttów. Na. plan pier\V'szy wysuniętG prawidła rozumowe i inclyw:du2lnej wolności przek'0nań. R:tcjonaIiści utworzyli \\' r. 18-11 \\0 prowincji sa3kiej w Prusiech luźny związek p. n. "Przyj:t..:iół Pl'Otestanckich" 'czyli "Swiatbluhów". Z protestantyzmem nie łą,czyło ich ,mimo nazwy p,rawie nic, gdyż odrzuciwszy credo Atanazjańskie, stanęli poz]. chrześcijaństwem ,a religję zastępowali filozof ją '(dzięki czemu poparli kierunek ten zwolennicy nauki Hegla li im pokrew,ni). Prowodyrami byli wolnomyślni p:tstorowie ko:śÓoJa ewangelickiego. Ruch odszczepieńczy \V' kościele katolickim zapoczątkDwał J ,a n C z e r s ki. Zapoczątkow:tł g'0 'On, a nie drugi współczesny nowinkarz Jan. Ronge, przynajmiej o ile chodzi 'D rz.eczywiste założenie sekty. Dążenia odśrodkowe w k'o,ściele katolickim skierowywał) :się już iczęściej rzeciw 'trzem rzeczom: 1) supremacji wzgl. potędze papieża, 2) liturgji hcióskiej i 3) cehbac towi 'księży, a więc oprócz ,punktu pierwszeo, wynie3ionego później do znaczenia dogmatu, -przeciw Spł-1\,,'om - powiedzmy porządkowym (Hontheim, 'jJlunktacje emskie 1789 itd.). W latach 1826 i 1828 za:łta i kowJ.1i bracia 'Antoni (p'óźl1iej dysydent) i Augustyn Theinerow'ie, profesorowie teologji kat'Olickiej W' 'Wrocławiu, nz jeszcze celibat duchownych. Rzecz. wracała stale na porządek dzienny, i każdy z nowink,arzy jJ,rzyjmował trzy punkty p,orusZ!one jalvo przedmiot reformy. Były One też podstawą L. główną treścią nauki Jana CzerskIego. Jan Czerski urOflził ir; dnia 12. maja 1813 w \Varlubiu parafji KomOlHkiej kolo Nowf'go na Pomorzu jako ::Hztą Jll'IJst i duś(' szczery. Reformatol'Owie dawnych wieków byli oryginalni w pumysłaeh, ogamiali niekiedy gł"bokim umyslem całukształt wiprzeil, hyIi lIawet lIl"czpnnikami przp!wnani:, jak Hus, ludźmi nieraz ety('wip wybitllYIIli. I IJraeowaIi W ('z:lsip. kiedy "reformatio ill capite et memhris" o(.zddwalla b'ła Jlowszechnit-. Tpraz powi5taje lIipzarlowoIony ksiądz. t'H.rz- now:! wiarę i.n znajrlujp zwoh'nników. Dnia 19 paidziernika 1844 formuluje 'Czerski swe w y z n dn i e w i a r y (t. zw. pilskie pierwsze). Uznaje pismo święte jłko jedyne pewne źródła wiary, ,które każdy czytać i wykła'dla-ć sobie powinien, zwalcza be3tyfikację i czczenie świętyh, spowiedź tajemną, 'Odpusty. post 'Obowiązkowy, ',celibat księży, władzę papieską, wpmwadza język narod;awy dlo wszystkich na,. bożeń.stw i obrzędów, komunję wobu 'pGstaciach, nie uznaje czyśca. A więc rzeczy przez głównych reformatorów dawno przyjęte Oł-osił przytem, że odpadł tylko od duchowieństwa i papiestma rzymskiego a wiarę kablicką zachowuje po usunięciu wszystkieg'O, co duchowieństwo to bezprawnie - jak twierdził wprowadziło i do wierzenia ,podaje G). Inną naukę wyzlI:lw:11 łą<:zony l'zęsto z ('zprskim rówienik tcgoż .fan l{ollge, 8Iązak, również h. ].siądz katolil'ki. W p:lźlLderniku 18..4 ;J) W hroszurkach katolickich twierdzono spor:uly<:znic. że zamierzał przejM na ohr'l.ądek grecki. Wia,lolllości tej gdzieillrlzicj sprawdzić nie lIJogłem. ci) Arch. Pailstw. Pozn;ul. Nal'z. Prez. XXIV D III c 20 .\cta hetreffend den ehemaligen Vil':'rius zu 1-)chneirlemlihl, .Johann (;zerski, UIII! tlic BiIdnug sog. christkaIllUlischer Gemeindp.Il. - Vi nich odpis akt. sądu dl!. ehowuego. Offenes Sellllschreiben au Herm JuhallIH's C',erski.. von einclll romisch-kathoIischen Weltpricster. Poznail 1845 u Stdańskiego. - Zresztą liczne brcszul"l;:j wspÓłczesne. - \V ocenie zdolności i ch:u'akleru Oz. zgodne ą pisma rZYlIlko- kat. i niemiecko-kat. Por. Dr. Behnsch. FilI" Chri>;tkatholiselwi5 Lphen. Brpslau 1845-47, 5 tumÓw. ) Offenes GIaubensbekeuntnis der ('hri,,;tIi('h-,lpotolis('h-kathoIis('hpn GplJlP,indc zu SchllpjrlpIl1iihl... Danzig 18-15. (l1!łosił bardzo !\miały list utwart' du hisImpa Amoldi'ego w Trewil'zP, z 1'0wudu wystawienia rzekomej ukni (,llI)'Rtusa, list wYRzydzający kult rPlikwij i świętych. ZnaI:lzłRzy wielu zwolenników, uRtanowił lll1lgip WYZIUlnie dYR"plerll'kip, t. zw. Wl'Od:nvRkir (3. i 4. lutego 1845), i to mocno rat:joilalistycZl!p (hihIja jedY!ll'm źródh'm wi:ry, odrzuca się W'l.Y"it kil' u8więcone fonny itp.). Wyznani,' to równoleg"łe do kiprtmku ..przyjaciół proteRt:lnl'ki«-h" zrwIazło hanlzo Iil'ZlIych Rymp:ltyków w całej monarchji prufikiej (z wyjątkiem W. Ks. Poz'l"Iri-,kieg-o, Hme ponstawiono CzerRkiemu). Gminy kiel'Unku wrocławRkiego zgrom:ulziły się (23-26 marca lR45) na kongreRie w LipRku. zwołanym głównie prz,?'z ;nanego liherała Huberta BIuma, później w WiPdniu rozstrzelanego, i sprecyzowały tutaj cred,) wlOtlawskie, 0puRzczając np. kwestję hóstwa ChrY'>'usa \wyzn:lnie IipRkiH;. 'Jzerski. ohecny w Lipsku, b.-onił wi:uy pozytywnej i rychło stwienlz:J wielką różnicę między RWf'm a lipskiem wyznam:uni: ('zerski sam lIiI' JW"uw:t1 się nawet do granil' protestantyzmlI. Lipsk natumia8t stanął w jefi:ICj linji z dYRydentami protrsta!lyzmu. lihmo w;;'l.ystko oha kierunki ud l.aziły 1.1\ identyczne, nie prws.,I,:I(h:.:v sobie, a J":Ie:ej W"IJMpr:u'owały bardzo ('zęsto i. wspomagały się nawzajem 6). Wyznanie swe posłał Czerski do rejencji w Bydgnszczy razem l wnioskiem (z 27. października 1844) 8 uznanie oraz regulację eksternów, t. j. majątk!u kościelnego (zwało <;ię przecie, 'że część dóbr k,0'ciel'1ych nalezy sję jego gmmie, bo pozostała... kat,olicką !), spraw szkolnych i cmentarza. Rejencj'ł zachowała rezerwę. O m i n a p i I s k a skł,ad'ała się pierwotnie z 23 wyznawców 7), pod 'p1rzeW'odem niejakieo Silengera, który Czerskieo nakłonił do fundowania 'gminy. Na pierwszą k,omunję zgromadziła się gmina 27 październiłm 1844. Omina pilska rosh zrazu słabo, W końcu listopada poOsiadała 30 członków, w styczniu 1845 członkÓw 36 w Pile, a 17 poza Piłą, w tej liczbie dwuch majorów wojsk p1ruskkh. Otrzymawszy :łdresy z kilk'u miast ,niemieckich (Elberfeldlu, 01denburga, Berlina, BielefeIdu), Czerski zdecyóiJwał się aa szerszą propagamlę, ułatwioną przez lladsył.ail1e 'składki. Wtedy Ks. Gajerowicz. administrator jeneralny archidiecezji poznańskiej, wydaje (17 lutego 1845) odezw,>, \\" sprawie herezji CLerskiego i rzuca klątw'ę na niego i wszystkich jego zwolenników. Okólnik ten 'Ogłoszono z ,ambon kościołów poznańskich w dniu 23 lutego 1845. W tym samym dniu Czerski już uczy sw'ej wiary 0) Bci8iiTlllz"e mylnie podają 78. :, naIYPt 150 mfńb. KRONIKA MIASTA POlNANIAw Chodzieży i rozpoczyna stąd działalność,nowatorską, na .szerszą skalę. Następnie podróżuje i odpnwia własne nabożeństwa w licznych miejscowośc.a.::h Wielko[-olski i Fomorza. Zyskuje zwolent1ik6\\ w Unnie (W estfaja), BydgGszczy, T'Oruniu, Gdańsku, Grudziądzu, Na'kle, Szubinie, Poli,chnie (wsi pod' Nakłem), Starogardzie, Malborgu, Rawiczu, Królewcu, Swarzędzu, Rydz)'nie, Wschowie, Zaborowie, Lesznie. Nie 'Wszędzie, gdzie pracuje, tworzy się gmina: niekiedy z góry ocierano kierunek wrdawski, a Czerskiego p,roszono jako niby nieróżniącego się z \\ rocławianami, niekiedy garstka zwolenników jest zbyt mab, aby powstać mogła gmina samoistna. Bądź co bądź nowinki ;szerz:ą się. Że .Czerski mógł mieć z wiarą s w ą p e w n e p'ow o d' z en i e, na b składały się różne zjawisk.a: nasamprzód liberalny duch czasu, następnie f.ormalne zachowanie katolicyzmu ,a usunięcie żeń tych dężarÓ\\. które kościół nakladał wiernym. dalej życzliwość protesbntó\\. WaJka z Rzymem, l.tórv w CLasach .owych kiIlClkrotnie wyszedł zwycięsko z utarczek z rządem pruskim. pozyska h Czer:;kiemu wielu przyjaciół i zwolenników wśród protestantów. Zwłasz.:z:.t kościelne wladze ewangelickie mocno ws,ierały ruch f' j Iski. oddając b::rrdzo chętnie koś cioty e\'\'angelickie de użytku dysydentÓw, tak chętnie, Le whdze najwyższe ,państw'owe zyczliwaść tę hamoW'3:ć musiały. PopIerały tez dysydentów często komuny, p.rzyznając nawet suawencję na ich !potrzeby, lokale itp. (ElbJąg, Bydgosz:cz, Rawicz). Ogromnie popularnem było bslo unarudowienia kGśÓoła. W warunkach pruskich język nar'odwy był niemal równoznaczny z niemieckim. I oto" 'katolicy narodowDści niemieckiej, niezadowoleni z duchowieństwa polskiego, szeregowali się bardzJO ,ochoczo na 'Około ,CzeJ skiego. Czerski uchodzi przecież dotąd za jednego z tw6rców t. zw. niemieckiego k.1tolicyzmu. To też gminy dysydenckie składały się \\ p'rzytlaO:Zającej więk szoś.ci z 'katolików niemieckich 8 ). Uderza 'z góry, że .d'zi1ł'al",ość Czerskiego szła po peryferji żywiołu polskiego: na pół. nocy i południu Księstwa, gdzie w poważnej sile gromadził 8) Dowiodę tego jeszcze mzeJ. Zresztą fitwierd'7!j, tD t.akże 8tatystyk fieorg v. Hirschfeld, Gesrhicbt"e und Btatistik des Disi(l{'ntums im prruF Fischen Staatf' - Zf'ltschrift des KI'-L Prussis(;hf'n tatistj8rh(m Burram. 1 R6£-lS64, str. 11 tsię element niemiecki, i na Pomorzu w miastach o większym odsetku ludności niemieckiej. W sercu 'Wielkopolski, na terenie etnograficL1.1ie polskim, uderzył Czerski zrazu jedynie na Swarzędz, małe miasteczko, przyciągające w danym razie NiemCÓ\v z pobliskiego Poznania. Wielka część zwolenników Czerskiego rekrutowała się z osób, żyjących w małżeństwach mieszanych, lub takich, którym w kośÓołach katolickim lub ewangelic!i:im odmówiono Iubu !I) A jedna mała gmina składała się z d'awniejszych protestantów (wsi Wioska), którzy nie chcieli ponosić ciężarów ;Ja p,arafję swą. Pewien udział w powod7eniu nauki pilskij miały wreszcie władze pruskie. Wyczekujące stanowisko zajęli król i władze wyższe. Nie prze3zkadzano dysydentom, w myśl obowiązujących przepisów prawnych, ale nie pDpieranoich również. A ministmw:ie oświecenia publicznego i spraw wewnętrznych przypominali kilkakrotnie władz'Jm niższym obowiązek bezstronności i kazali unikać wnżenia, j3.kGby Irząd sympatyzowął z dysydentami. Jeszcze W' maju 1845 ukazali używać ,dysydentom określeń przypominających instytucje koś6ołów chrześcijańskich (gmina, ;duszp:łsterz, ksiądz, "katolicki" itp.), zabronili też udz:ielania kościołów e wangelick:ch i gmachów urzędowych na cele dysydenckie 10). Zakaz t e'1 jednak 'W' lipcu król cofnął, przepisując, że zbory protestanckie mGgą być pożyczane .dysydentom katolickim, jeżeli W'szystk;e władze kościoła godzą się 113 oddanie, jeżeli niema innych w; mieście odpoW'ednich Iokali \i jeżeli gmina dysydencka ma tyle członków', że 111niejwięcej zapełni,! zf.)iór. Tyle wladz:e naczelne. U d.:;łu jednakże ,mieli pilszczanie niekiedy zdecyd.::Jw'anych przyjaciół. T1k cenzor byd L goski przepuścił \\ styczniu 1845, broszurę Czerskiego, zawierającą lohraźliwe napaści 113. kościół ,i duchowieństwo katolickie. II) W POZllanill "twien1zono 20 przypadków odmówionego lllbu. f) ndzialt, małżei\sLw mieszan.' ch niżpj. - -'Iacir7.ysta p:mi!la pilska mI:J!:I \\{ samych początkach przcs7.lo trzecią CZ<:ŚI: czlonkÓw w kolach l'lalżeńtw l1ieszany('h. Saenger, wspÓłtwórca sekty, pocho(lził znnwH z małżeństwa rllieszanego i miewał ako ma'JOn zatargi ze WYIl1 proboszczem. A. Freiho1"f 'lon Seld, .Mein jtingstpr Al1fenth:U:'t in SchneidemiihL 3. Aun. Berlin 18-15 (Wolff ,& Com p.). 10) Al ch. PańlOtw. Poznail Nacz. Prez. XXIV Dc 20 a. Secrl't:mda in der Schneidemiihler kath.- kirchlichen Angelegenheit. KRONIKA MIASTA POZNANIA Lantrat chodzieski (piła leżała. w jego powiecie) \1. d. Ooltz: nie wypierał się wcale sympatji ku dysydentom, tłumacząc się z pO\VIOdl: zażalenia ks. O:łjerowicz:a tradycyjnem usposobieniem rodzinnym, ród howiem Ooltzów należał od d:awna w Polsce do naczelników dawnych dysyJentów 11 ) Minutoli, prezes policji v,,' Poznaniu, w kwietniu 1845 wypisuje dobre świadectwo Czerskiemu, w Swarzędzu wspiera go przy nabożeństwie całą policją poznańską miejską i powiatową, poczem dyktuje MiilIerowi, redaktorowi niem;ekiej gazety poznańskiej, kore,:;p'Ondencję :do W!:ększych gazet niemieckich, pisaną z wielką żyrzliwoś.ci,! dla dysydentów, i ułatwia im \V 'Ogóle pracę. Ponad'to inicjatorami powstania kilku gmin byli urzędnicy różnych st-opni (Bydgoszcz, Poznań, Chodzież i t. p.). Wszystkie te 'OkGliczności sprzyjały e k s p a n S j i nauki Czerskiego. Rozpocząwszy w lutym 1845 dLiałalność agib.cyjną, pozyskał do końca czerwca kilkaset człGnków 12 . Pierwszą gminą była pilskd (w czerwcu 1845: 51 osób), drugą chodzieska (9 osób). W marcu ukonstytuowały się Unna w Westhlji i Toruń, w' kwietniu Bydgoszcz - gmina ta cieszyła się wieli'I)I"zedaży, uważając jp - jak p6Ź\lIfj na ohl'Onę swoją pocl:nvał za zhyt porlłp. (zu j:iulllwrlieh) aby je kto mi:tl lnhywać, Cohn przeto i\przcllawał je i polP,'al w składzie f;wym przy Starym Rynku. \V I.harzony postQpowaniem ('olm:l lud puznailski lIl'!.ąrl'l.ił w niptlzich" dnia 4. maja tS45, wielkip zhipgowisko przl'rl lll:1gazynPIII księgmskilll i na w,'/,wanil' ppwn!'g" katolika, kt6rl'g:0 p)s:"lzano o sprzyjanil' Czprskienl1ł, li kt6ry pragnąl \\ i(lol'ZlIip naIJrawi<; o,pillję o S\,.,j pr:lwowiprnnści ';: rzucił się na sklad, zdellll)]ował hanlzo jJOważni,' 'alv lIIag:t7yn i poturbował dotkliwil' Cołma "'). Władz.. ministprjalnl' ;:g'anih- l,osh;)"Ił"'lIIip Iinut:):q.:o, który powinien był ulllcmożliwil' z,lkłó('('nil' Z!;orly w:vznaniowP,i i f'hrażani:t (wzur religijnYl'h luonOf-l'i katolil'kiej. Dl) (jtl)l()wi'.łlzj:tlnoci »I.niąg'nięto. jak się zllak, krl'nil' główł-J(go ag'it:łtora. Zdarzenie tJ wyprzedziło Q kwartał' po i e r \\ s z e k.r Q k i C l e rs ki e g o \V P o z n a n i u. Po wyklęciu swem z k.ości.oła katolickiego nie bawił Czerski nigdy w Poznaniu, a przejeLdżając dwukmtnte ukry,,'ał się p.:Jd przybranemi nazwisk'ami. łhzygot.owywał mu tutaj p.ole protesbnt, oficer Karol HeugeI. Dnia 21. lipca 1845 .dopiero Czerski zatrzymał się '\1 PeIznaniu w mieszkaniu Heugla, 'i przyjął wiele wizyt. W dniu tym zebrało się 11 osób z pośród ludno.ści niemieckiej, które ukonstytuowały gminę chrześcijańsko-katolicką w Poznaniu. Byli to dietarjusze r ejencyjni Nalenz '(fJrzywódca) i Krumpholz, wvźny fejencyjny Ruschke, ogrodnik Leopold Jachnik z żoną Matyldą, szewcy Giinther i Hoffmann, stolarz Rudolf Carque\'iIIe z żoną, robotnica Ruegerowa i stolarz Hipolit Szrólski. (Wszyscy Niemcy z wyjątkiem może, zupełnie skądinąd nieznanego, Szrólski ego) Gmina zamówiła Czerskiego na rI'7ień 29. lipca z naboż'cństwem. Naty,cr.miast wniosła do 'policji Q opiekę i zgodę na odprawienie nab;:;żeństwa w kości-oł:a.ch -ew. świętokrzyskim lub garniZJonwym, ostatecznie na placu Działowym, 23. lipca pro 17) Manfred Lauhert, Ein VoIksauf1auf in Posen 1845. Historische Monatsbliitt!'r fiil" clie Provinz Posen, rocznik IX, str. t6. lS) Dr. Tk",msch. t. c.. tom. Y. str. t7sił,a superintendenta fischera o' 'Od'stąpienie zboru krz,yżowego na na:.:; nabO'ż,eństwa. Prezes policji odesłał wniosek dysyd'entów dl) naczelnego prezydjum, tłumaczą,c, że petenci ndlowolą się w ostatecznym razie salą Apnllińską w hotelu ReńsKim, sainJ popiera jednakż'e myśl zezwolenia na n1bożeństwo w Kościele. 24. lir;ca plrezes naczelny dał :)ct!po-w.iedź .odmowną, nie zezw3lają;c na nabożeństwo pod gołem niebem ze względów policyjny,ch ani w k-ościele, z uzasadnieniem, ż'e dysydenci mogel wy. szukać sobie jaką,klOlwiek salę w mieście. Niez;a.dowolony N1lenl ponawił \vszakz'e 25. lipca swój wniosek, twierdząc, że są ,\ PiO'znaniu wyłą,cznie lokale taneczne celowi religijnemu nie 'Odpowiadające. Naczelny prezes Bet1rmann bał się z jednej strony dać :zJezw'Olenie, aby nie 'Odpowiadać Z!a następstw1, a nie miał z drugiej strony dość siły, aby odmówić stanowczo, wob'e.G czego wyjechał z Poznania. Pod jego nieobecność, zastępca jego Stroct'el udzielił ż'ądanego zezwolenia. Tymczasem już pastor fischer, doZór zboru 'krzyżowego i 'konsystorz ewangelicki wyrazili swą, zgodę. Z w G l e n n i c y Czerskiego po wypadku z Cohnem mogli byli wyczuć, Jak przedsięwzięcie ich może się skończyć. A jednak upewniwszy s,obie opiekę policji i wojska obstawali przy zamiarze i gotGwi byli tmierzyć siłę władz z siłą mas ludowych. Na tle tem rzecz nabiera charakteru prowokacji, bo aranżowana hyła przez maleńką garstkę ludzi, przez Niemc6w, głównie urzędników, i tylko dzięki p;oparciu p'l1Otestantów niemieckich i władz pewnych siebie. Sam (ukryty aranżer sprawy, Heugel, pisze: 1!J) "Wśród całego społeczeństwa protestanckiego, a nawet u małej garstki kałCJlików (ba takich, którzy przejść do nowego kościoła nie zamierzali dla względów!!!) objawiah się żyw", sympatja dl l reformatora". Nie 'z potrzeby przekonaniowej, lecz z pwtekcjł tworzyła się więc gmina Czerskiego \V Poznaniu. Czerski staną,ł już 27. lipca w Poznaniu ponownie, \V towarzystwie Sangera i b. księdza z Królestw.a (pewnie Sywestra), kt'órego wszakże policja dla bra'ku legitymacji wydaliła z miasta. Dysydenci rozgłosili wieść o nabożeństwie ustnie i przez azetc:. Zareagował octywiście obóz ka,tolicki. Z inicjatywy radców i radnych miasta (Leitgebra, Theyler.a, Krzyżanowskiego) 1!') ('arl v. Heug"pl, lJie VlllfiilIp in Poell :un 28. ulld j9. Jllli 1845. P(.!->en, (ohn, 11)45, 1;1.1'. 11. KRONIKA MIASTA POZNANIA sporządZ1Ono W sobotę 26. lip:.:a petycję żądającą usunięcia Czerskiego z Po.zna:lia albo wzbronienia mu urządzenia własnego nabożeństwa. Z nadzwyczajnym paspiechem zebr:ma 1138 pod'pisów. W p'oniedz.alek o god'zinie 11. rano zjavJiła się u arcybis'kupa Przyłus'kiego deputacja 30 óbywateli z petycją onz pmśbą a interwencję. Arcybiskup udał się natych;niast da Strodla, u którego. zastał Minutolego, z'a.łożył prote3t p,rzeciw forytowaniu odszczepieńca, przedstawił niebezpieczeństwo zaburzeń i pI10sił 'O cofnięcie Ida:Jega Czerskiemu zezwolenia .a przynajmniej IQ nieurządzenie nabożeństwa w klQściele. Otrzymał 'Odpowiedź, że Minutoli postara si nakłonić fischera, aby nie od'stąpił k'OścilQła (co była 'Oczywiście wybiegiem), że wszystko urządzi się zresztą pocichu li ,astmżnie, a ewentwHny gwałt Od'eprze się gwałtem. Ody interwencja nie poskutkawała, przybyła o godzinie 4-ej popołudniu druga deputacja obywateli (ch waliszewskich gł'6wnie) w liczbie 40 t'Osób, do arcybiskupa, pf'Osząc o dalsze kroki i równacześnie o urząd'zenie wielkiej procesji katolickiej dla 'demonstrowania wiernaści ludu katalickiega da kościoła rzymskiego. Arcybiskup próbawał za pośrednictwem kamendy korpusu wp'łynąć na zmianę postanawienia .,vładz cywilnych, ,ale i tutaj działał bezskutecznie. Otrzymał 'Jąpawiedź, że 'woj5ko będzie macna przygatowane na wszelki wypadek'. W istocie też interwencj e arcybiskupa miały tylko ten £kutek, że władze ściślej zdawały sobie sprawę z położenia i nastroju umysłó\\ w mieś,cie, że pJlicja zmganiZlawała sprężystą współpracę z wojskiem a komenderujący generał zaraz plO qd'jeździe arcybiskupa przesłał dokładne rozkazy d'O komendy miasb i wajsk w Poznaniv stacjlQnowanych. Part ja Czerskiego tymczasem naradzała się nad s\Vemi sprawami. Czerski ustalił z fischerem, że kościół świętokrzy;;ki otwarzy się .o godzinie 6-tej a zamknie o godzinie 7-mej, kiedy razp'G.czni się nabożeństwo, pierwatnie na g-tą projektaw:.łnle. ale dla uniknięcia rozpędzenia przed 'zapoczątko\\-aniem, na rychlejszą, przełożone gadzin'ę. Specjalni żandarmi ba.czyć mieli przy brmie, aby jaka "hoł'Ota" da kościoła nie wchodziła. Ody co chwila nowe rozbiegały się wiadamości po mieście, to z tej to z 'Owej strony, gdy coraz jaśniejszem się stawało, ZI: władze udzielą 'Czerskiemu potrzebnej pomacy, gdy zwolennicy Czerskiego agitowali za jego sprawą, a żywioł btoHcki przeciwG4iałał tej propagandLie, \\" nastroju niesłychanigorączk'Owym pewnem był'O, że nie obejdzje się bez hałasów. Myśl o prote:ście powstała spontanicznie w calej kat'Olickiej masie ludu co odważniejszej lub prawowierniejszej. Ku temu tliepotrzeba było żadnej namowy, żadnej agitacji, żadnej organizacji. Ody nad wieczorem rozbiegła się wieść, że arcybiskup naznaczył na dzień 2Q. lipca wielką procesję, sytuacja stał;.} się tem ):oważniejsza. ( Niektórym nastręczyła się już rw dniu 28. lipca mała sposobność d'O wywarcia gniewu przeciw Czerskiemu. Wracał on około godiny l-ej w p -o ł u d n i e od Fischera do kwatery swej w towarzystwie Saengen. W ciwsnej ulicz:ce zabiegło mu drogę 10-- 12 letnie dziewczę (córeczka b. ntmistrza Agard'a), khsnęto w dtonie i zawołało: I"to on !". Pod'eszła szybko służąca, zbierają.c kamienie do fartucha:i nuż z krzykiem n:ł apostatę. W mgnieniu -oka nadbiegło kilka kobiet, kt6re poczęły energicznie hZi."£'Ć Czerskiegc. .odpowiednio dobieranemi słowy i 'l..dradzały ochotę wykonać doraźny sąd nad znienaw:dznym eksksiędzem, skończyło się jednak na babskiem kazaniu, okrzykach i wyzwiskach Czerski bez szkody i w spokGju zas:zcdł do swego mieszkania, gdzie znalazł napisy na drzwiach treści np.: "Jutro śmierć Czerskiemu i jego protektorom" itp., które wyrażały to, co ulica gł'Osiła w owym dniu. Pierwsze większe zbiegowisko wywołał około godziny 7-ej popołudniu ISizewc 56 - letni Kaz:imierz Suchocki, przy u I i c y Klasztornej, strzałem z okna. Nadbiegła pblicja, badając, co sil;' stało. Suchocki (podchmielony) dowodził, że ćwiczy się w 'Strzelaniu, aby dnia następnego mógł ugodzić Czerskiego. Nim policja zabrała się do 'Odprowadzenia go do aresztu, zgromadził,o się na Starym Rynku, \V ulicy Wodnej i okolicy około 5000 ludzi, głównie młodzieży rzemieślniczej. Kordon policji stawiał siG śmiało wobec tłumu, dzięki cZemu przyszło do małego starcia. Wśród rozg\',,-aru i naUoku, dwuch uczniów pozłotniczych rzuciło hasło: "dalej :.na przeklętego żyda" czy też :"zabić grubego żyda". I zaraz garść najbliższych rzuciła się na skł<:id i mieszkanie Józefa Ephraima Iprzy ulicy Wodnej 2, wybił:a okna wystawowe i wyrządziła pewne szkody. Wołanie m.p1adnięteg',- 10 pomoc słyszab policja, ale nie od'w1.żyła 'ię przedrzeć przez tłum, sama wy.czekując sukursu. Ody nadbIegły posiłki policyjne, rozlOCz:ęto aresztować głośniejszych demomtrantÓ\C Wzburzono tem U'um, który starał się przc;;zkodzić odpm KRONIKA MIASTA POZ:\'ANIA wadzeniu ujętych (na odwach. Niejaki Fuchs wyrwlał np. aresztanta z rą,k policji; .inspektara policji Kretschmera raniona lekko. Za poli,cją cisnął się tłum na Stary Rynek, gdzie jJtfl.ed .odwachem urzc!:dził kocią muzykę sykaniem, gwizd:miem i krzykif:m. W trakcie dalszych aresztowań wybio st'olarzowi Laeschkemu, pomagają:cemu policji, zęby kamieniem, który uderzył także jednego z policjantów w gtowę. Ody jednak oficer na odwachu wydzielił wojsku .ostre naboje, cofnęli się demonstranci, wołając "hura" i "precz z Czerskim, precz z k.ościołem krzyżowym". Z iodwachu posłano po pomoc do k1omendaptury, skąd przybyły na wzmocnienie odwachu dwie kompanje piechoty. Szynki zamknięto o godzinie '8, a o godzinie 10 oddział konnicy przebiegł w galopae trzykmtnie przez Stary Rynek i wzdłuż ulic aż do Katedry. Przy jeździe tej najechano 3 osoby bez znaczniejszego uszkodzenia. Ludność ustąpiła całkowicie z ulic dopiero ok!Oł'o godziny 11 w nocy. Policja aresztO\ała w ciągu całego zajścia 19 osób. Zbiegowisko byłoby w warunkach ,innych uszło za zwyczajne w miastach zgromadzenie się ciekawych, byto b.owiem Lupełnie przypad'k 1 owe 20 ) nie miało realnych zamiarów, zwłaszcza, że CZerskiego nie było \\' tej .okolicy_ A jedynie zbytnia gorliwość policji, garąca atmosfera dnia ioraz spieszna, chętna i bezwzględna p.omoc wojska nadały wyduzeniu pewnego znaczenia. Dysydentów ogarnął teraz lęk. Kościół krzyżowy otrzymał straż w sile l oficera i 30 żołnierza. Z obawy przed' napa'Clem na kwaterę Czerskiego, przeprowadZiOno (go pod silną osłoną {lgentó"" policyjnych, w towarzystwie pewnej damy dla zape\\nienia incognit.o, uEczkamibocz:nemi do mieszkania Fischera, gdzie był bezpieczny. Wierny towarzysz Czerskiego Saenger uciekł z miasta nazajutrz rano. Noc z 28. na 29. lipca minęła spokojnie. Na rano npowiedziane były: nabożeństwo Czerskiego oraz uroczysta procesja katolicka. Wieść o procesji rozeszła się dopiero wieczorem. Rychłym rankiem 29. lipca zawiły się ulice. Cały jJ,rawie Poznań szedł do kated.ry albo do zboru krzyżowego, ponadto przybyło na procesję mnóstwo ludu z okolicy. Kościół lświętokrzyski, .otoczony wojskiem i policją, zapdnił się po brzegi, gwmadząc - wedle świadectwa zainteresaw:ł2 U ) l\Iin1ltoli twierdził " f:1)Jortaeh, Ż zajcia hyły .lorg';lnizowane, ale to dlatego, aby clwmić 8if przed krytyką, dowodu nie podał żal[negonego Heugla, około 5- 6 tysięcy osÓb, to znaczy bod3j cały niekatolicki PGznań i garstkę katolików minimalną. Nabożeństwo Czerskiego rozpoczęło się o siódmej a trwao do pół do jedenastej. Śpiewy (zachowane dotychcl'als osobnej broszmce 2]) - były niemieckie, msza niemiecka. Kazanie wygł'osił Czerski w językach niemieckim i polskim. Przyrzekł przytem, że przyjedzie ponownie plO czterech tygodn:ach i odprawi nabożeństwo ,całe W/ języku polskim. I mpreLa zakończyła się przystąpieniem 50-60 ,osób do k,omunji i przyrostem gminy ,chrześcijat'isko- katolickiej 'O kilka (wedle innych o 42) osób, i to podług świadectwa katolickiego 22 ł w wielkiej części z pośród protestantów. (Między pwzeIitami z obozu katolickiego znajdowała się np. służąca kantora zboru świętokrzyskiego, któnl krótlm potem 'wróciła do kośÓoła katolickiego). Nabażeństwc Czerskiego miało przebieg spokojny. \Xl tym samym czasie ludność k3tolicka szła w u r o c L Y s t e j p ro c e s j i z Katedry przez Chwaliszewo, ulicę Wielką, Stary Rynck Ido 'kościoła farnego 23 ). Procesji takiej nie widziano pono {nigdy przedtem. Zgromadziło się z Poznania i okolicy niemniej jak dwadzieścia tysięcy ludzi wszystkich stanów. Stawiły się wszystkie cechy i bractwa, niektóre naW/et ze wsi, całe duchowieństwo miasta i 'Okolicy, kapituła, zakony, klerycy seminarjum. O ósmej z rana przemówił do ludu zebranego biskup sufragan Dąbrowski tłumacząc powÓd suplikacyj, poczem ruszyła procesja pod przewodnictwem arcybiskupa, wśród potężnego śpiewu "Kto się w op:ekę" i bicia wszystkich dzwonów w mieście. Dwie g'odziny Is,zła procesja przez bogato umajone ulice, śpiewając p,;eśni kościelne. W kościele farnym 1rcybiskup .odprawił mszę św., ksiądz Janiszewski zaś wygłosił kazanie, w którem dowodził, ż'e zdrada kościoła jest dla nas równoLnaczną ze zdradą narodu. PlO 'odśpiewaniu suplikacyj rozpuszczono procesję z kościoła "farnego. 24 ). 21) (e8iillge hei der Feicr des ersten Gott.edienstes der chriRtlich-apostolisch-katholisclwll GelUpim1p zu Po sen. Abgrhaltell am ;:!). JI1Ji 1845 vom HplTn Pfarrer cZPl"ski :lUS SchneirlpmiihJ in der hir>'ig-en pvang-. KrcuzKircIw. Ger1ruckt hei Busse in Po sen. 22) Gazeta KJścieJn:l (KH. .J:lhezy,iskieg'o). 1845, str. 2-14. 2: J ) Tak podaje - prócz akt urzędow'ch - Gazeta K"śÓeJna (1845. sh-. 243), Hellgej (1. c: 1 natomiast mylnie: GarlJ:11"\ i u1. Wodną. 24) Przed procesją tą żąrbło obywate1stwo niesipni:! proehów Mieczysława I. i Bolesława (;hrobrego. Sprzpciwił I'ię temu a.r..yhlilKup ZP wzg>Ję KIWN1KA l\HA8L\ POJl;NAN,A Ludność wracała w spokoju do domów, Rzecz jJofQsta, że przy zgrcmadzeniu tak olbrzymiem tłumy rozchodziły si masami. Chwaliszewo i wieś wra,cały(ku Garba,rom. Tu wszakże zatrzymała lud poli,cja, uwiwszy sobie, że phnuje si nap'ld na kośdół krzyżiO\\1)' i Czerskiego. Czerski drogą okrężną podążył na pocztę. P rzy hotelu Wiedeńskim czekała jednakże gromada ludzi, którzy nie brali udziału w pi1Ocesji, IIho rychlej od niej się odlą.czyli. Przywitano Czerskiego okrzykami, a nawet rzuoono kilka kamieni, z których jeden ugodził radcę policyjnego Hirscha, towarzysza kaznodziei. Czerski przejechał bez szwady przez zbiegowisko. Jedynie na Hirsch:ł jeszcze zamierzył się ktoś 'kijem, gdy 'w tej chwili rzucił,o się Wlojsk,o z bagnetem ,n.l zgromadZioną. ludność. Czerski odjechał ekstrapocztą do Piły. Drugim placem "bojowym" stał się S t a, r y R y n e k. Pikieta W'ojsk'Owa na Grobli aresztow'ała była jednego czy dwu ch chłdpców. Przy tmianie posterunku -o godzinie 12. prowadziła ich na odwa,ch przez przepełnioną, jeszcze !tłumami ulicę Wodną i Stary Rynek. Przy figurze św. Jana na Starym Rynku ściśnił i sUo'czył się tłum, chcąc uwolnić aresztowanych. (Tak twierdzą przynajmniej źródła niemiecki, usprawiedliwiając km pÓźnieisz p'dstępowanie wojska, gdy źródła [Jolskie stwienJnj1, Że lud wszędzie zachJwywał najzupełniejszy spokój 25) Natychmi1t zażądął Minutoli interwencji wojska, które pod dowód.ztwem majora Kwhna ,udertył1Q n:l tłUł.l1: 'pr.echota. bagnetami a hus:łrze całym pędem _ koni. Lud nie zdążył zejść z dmgi, dzięki czemu trzv osoby wsiai). ranione, i to niewinnie, bo w plecy, czyli, Le nie stawiały IOpOru władzy. i trzy potra.towme przez konie. B yć może, że niektórych tlej rannych zabrano ze stmny polskiej p'rzy o"d (łów k:U1Unkzll"('h. Nie:siollo natomia::!t relikwie świętych :-;t-:llliRla.wa i .InkllIl/lyna. patronów katcth'a]nych. Ludność była w:szakżp przpkonalla, 21' hyły to prochy twórców pańtwa polskiego i łączyła manifestację kościPJJlą z nanNlową. T\\ienlzili potem Niemcy, żp itot'li(' nicsiono prochy króIpwkie. Zaprzeczyło temu tluchowiei1stwo (Obrona Prawdy 1845, sip1pici l, str. fi7). - l\'IyIna jet przeto informacj, Rt:m. Kanvowskieg-o łIi. f'torja w. Ks. P'J;nańskiego, Poznań 1!H8, tom L ::!h. :!i12), jakob) szczątki królów niesiono w procesji. 25) Sądzę, że twierdzenie niemieckie może być prawdopodobne, gdyż już dnia poprzednieg'o 11ll1ność njmowała się za aresztowanymi, a zresztą jakaś realna przyczyna musiała wywołać wkroczenic wojska, skoro w' tem właśnie miejscu akcję rozpoczęto. Raport. (;n10mha twipl",hi nawpt. że rzucono \amipni"11I na żnłnipl"zaw r,oci e, nie zdradzając ran. Bezwzględny ten atak na cofąjący i )1OJ'jchodzą,cy się tłum, nie szczędził nawet chodników, na które zbiegło wielu ludzi z jezdni, ofi.cerO\vie nakazali szarzę konnicy 'na chodniki, co spowodowałoby w'ielkie szkody bezbronnej ludności, gdy szczęściem przybył Ina rynek generał Steinaecker i cofnął wojsk'O na odwach. O godzinie 2 rynek był próżny. Mimo uspokojenia umysłów pozostały dwie kompanje' piechoty do godziny 11 w nocy przy odwachu. Popołudniu odbyły się w kGścicle pobernardyńskim uroczyste nieszpory niemieckie, na które również' tłumnie stawiła, się l'udność Obeszł;o się bez wypadku. Wieczorem rtucił ktoś wielki k,amień przed odwach. Na Garbarach wykrzykiwało ISlobie 4 pijanych ludzi "hura". Aresztował ich patro.J wojsk'Owy. Zresztą, 'p'łnował spokój 26) W ciągu doby areszkwano 21 cywilnych i jednegG żGłnierz:a. Pcdczas rozruchów 29. lipca 'rannych było .ogółem trze:.:h i przejechanych trzech ludzi 27). Zabitym nie był nikt; najcięźsze rany 'Odniósł przejechany robotnik jaikób Słoniewski, areszt'Owany ;w :stanie nieprzytomnym. PrócZ: niego przejechani ZJosta.Jii mbotnik Tomasz Orajek (również ares tto , wany) i trzeci niezna-. . ny, Iktóry zdołał zbiedz plrzed l policją. '"Raniono bagnetem lub k;),lbą wieśniaka jakuba M-ańskiego z jeż:yc, tapicera Neumanna z Rynku i dalszego osobnika" który uszedł policji. A r e s z t 'o wa n G w ciągu 'Obu dni 40 osób, a w dniach następnych aresztcwano lub pociągniętG do od"powiedzialn0ści d3.lszych 8 osób. i to 'Ogółem w łą,czności z zajściami z 28. lipca osób 25, Z,fł z,ajścia z dnia drugiego 23 osoby. Samych aresztowań d:Jkonywano n aj-części ej na peryferjach ruchów' tłumów. Śle,dziwo prtepf'Owadził natychmiast radca policyjny Hirsch, a załatwił je dość r;obieżnie i pospiesznie. Za hałasy uliczne groziła wedll Ówczesnych przepisów prawnych chloosta"-Jub więzienie do 6 miesięcy l(mz,porzą1dzenie z 17. 8. 1835), za używanie 26) Twierdzi! l'Ózlliej iIIiuutolJ, że wieczorem zjm'halo dużo szIacht' z fuzjami. Choćhy pr:l\\dziwe, lJOZostalo 111'1. kutków. 2.) 'Vpraw,lzip ,,()hwipzc,zl'ni(' pubIic'ZllP" Minutojleu i Colomba wyIlaup, z powodu wypadkÓw li!Jl'ow'dl mówi o dwuch tylko rannych, alt' pÓźniejsze prawozclania policyjnI' podają trze')h. - Arch. Pan,.;tw. I"1Znall. Htadt POf1Prt C. XV. G. 2. Ada bek clpn... am 2ti. u. 29. .Iuli HII:; in POf1PII tattgehl\htpn Tumult. und tlip g-egcn clip TUll111ltantell g'afiih1"h' !.'ntr;l,,'u('hung'. KRONIKA MIAST.\ POZNANIAerom kara cięż.sza, b.k ,samo za ranienie przedstawiciela władzy. Cięższych f.rzekro.czeń (ranienie Kretschmera ,itd.), nie wytropiono, pozostało przeto przy ,karze łagodniejszej. Du owych 48 ()ób aresztowanych wzgl. poeiągnifttych lo odpowieIlziaIności należeli: szewcy Kazimierz Suchocki alias cykowski, Fryderyk l\Iałecki, Ig'uacy Jachimowicz, Fuks, Klik s, Kwiatkowski, Piotrowski i Stanisław Hzymański, robotnicy \Valenty Kuast. Lukasz l\IazurIdewiez, F'e1krf'wicz, PopI,iewicz, vViccharck, Hoynik alias .J:micki. Łukasz f.:tpf'lński. Gr3jek, Błoniewski, Wincenty Grabowski, Wojciech Walczyński i l\młrzej Sokołowski, służący l\Iil'hał \'\Trzesiński, Antoni Biniszkiewiez. HNi"1n:wn i Ern1 Kener (ewangelik), stol3rz Teofil zymański, ślus:lrze Lipiński, Adolf ŻychIiński i Józef ErtcJ, lakiernik Filip DrapiiIski, kr:l\iee Edward IIeinrich, szklarz R.oesler, kamieniarz W:ll!ner, malarz .reIpwski. tmcz 8prenger, kominiarz Hinczewski, (przy rzemieślnika,'h zwyklt. czpIadnil'Y J, furman Józef czerniejewicz, włóczęga Wielgosz. nadto uCZlliowie rzemie. ślniczy: Ezewcy Antoni Paulmann, Jan Szerncr, Szuhiński i .Józpf Kowalski, stolarscy Wojciech Wierzbicki, l\Iichał Z:lhłocki i Groclnieki, pozłotniczy Faustyn Gabryelewicz i Jan KOpallki!>wil'z (w tprminie u cZf\rskianina GriinastJa), murarski Jan Szczotkowski i tokarski Ignacy Paczowski. Wybitniejsze. działania zarzucono Suchockiemu (strzał z ulicy Klazt!'rnej), J\fałeckiemu (przodownictwo 28. lipca pned odwachJlll), Fuchsowi (kierownidwo przy Wodnej, wyrwanie aresztanta z rąk policji, opór -. gresztowano go dopieIO w nocy), Klik sowi i Szczotkowskiemu (knyki i kamienie przy hotelu Wiedeńskim), SokoIowsliemu, GabryeIpwiczowi i Kopankiewiczowi (wszczęcie ataku na :::kład Ephraimat innym duwiedziono ty:crw okrzyki i mądrowanie się alhr nie dowif'flziono niezego. Lipińskiego i Ertla posądzano bezskutecznie o ranif'nie Loeschkego, GJ"ajek i SIonipwski byli ranni, rrzeto zwolnieni, czteh'ch za illd:lgowanych poeiągnięto do kary za hałas uliczny z wieezora 51!). lipea, a więc hez ZWi1,ku cisłego z rozruchami. \'\T droflze "rezoIuh,u pnlicyjnpg'o załatwiono i. z ,n\zystkimi aresztowanymi, z wyjątkiem zwolnionych oraz :4uchockip,2\; którego oddano poel sąr1. pOlliew:łż rzekomo 1amier1:lł zahil; Cwrski,'g'o. Zwolniono ogólf'm jeclena:litycznych polskich niekorzyshIT W ł a d z e {)degrały \\. rozruchach poznańskich rok sł:11l0\\"czo niewłaściwą. Nie dotyczy to władz miejskich samorzcjdowych, które zachowały ścisł-1 neutralność, 1ni naczelnych władz berlińskich, sceptycznie racej niż przyjaźnie n1 działalncść Czerskigo patrzących. N3czclny prezes Beurmann okazywa1 pewien opór wobec ządań sekciarzy: sprzeciwił się odprawieniu nabożeństwa Czerskiego \\' kościele, 'Odsyłając ich do jakieikolwiek sali w mieście, czem odejmował ostrze całej imprezie. Widz1C, że organizatorzy nie ustąpią od ,razu, wyjeżdża z Pozn:mia, niechcąc ponieść 'OdplOwied'z:alności Za 'przebieg sprawy. Wyręcza go Strodel, 7.ezwahją:c na nabożel1stwo w kościele. Nie chciał uchDdzić 'za s hGego w 'stosunku do Pola!ków, wohł" uniknąć oburzenia liberałów niemieckich. Stródel nic poshW,ił wprawdzie nieprawnie, ale stl'Onnicw. 'Pra'wnie tolerowano Czerskiego, ale \\ przypadku ll1szym jasnem byb, że wyniKrlq kolizje, należało przeb ze względów policyjnych zabn,nić nabożel1stwa. Wedle przepisów ministerjalnych w81no był.o oddawać Czersldemu zbiory ewangelickie, ale nie był,o takiego obowiązku Pl'o.wokacją zaś wręcz było oddanie głównego kośÓoła ewangelickiego, gdy najmniejsZ'l 'kaplica ewangelicka byłaby dla ł l czy (20 d'ysydentów za wielką. Gmim LłoL'ona z 11 członków w ogóle he mogła mieć pretensyj do urządzenia gł'ośnego nabożeństwa. Należało poczekać, 'aż się 7większy tak dalece, iżby pewne minimalne 'audytorjum stan'Owić mogh. Czerskianom ,chodziło o agit1cję przez nabożeństwo, a wil,'c zdobywanie pl'ozemów za pomocą... czezwolenia władz. - Dowiedziawszy się IQ zajściach, minister spraw wewnętrznych Bod'elschwingh zażądał wyjaśnienia z 'powodu "widocznie zupełnie nieprzepis.0wego postępowania" (anscheinend ganz vorschriftswidriges Verfahren) Str6dla. Otrzymanego wytłumaczenia nie uznał dostatecznem, stwierdził poruswne 'wyżej błędy, zaznaczył, 30) RehnRC'h. Fiir ChriRtkatholisC',hf:'f; Lehf:'TI. tom TV, str. 223. ze "rilnJść \\" pomocy 'dla tworzącej się dopiero maleńkiej gminy musiała 'Oburzyć katolików" 'i wyraził Strodlowi swe niezad0wJlenie (ernste MissoiIligung) 31). Tenże 'minister 'Obostrzył nlebawen; przepisy tyczące się 'nabożeństw dysydenckich, zakazał oddawania zhorów głównych, z:łbmnił 'jawnego chwytanicł prozelitó\\ przez nabożeństwa, plQd,óżo,,,ania 'agitacyjnego kaznodziejom dysydenckim. A dowiedziawszy się, że Czerski już w sierpniu zamierzał znowu zajechać do Poznania, i że na ten przyp,adeh ,katolicy przygotowuj:! nową procesję, czy rozruchy, stwierdził \\. roz):orządzeniu do władz poznańskich wystosow a - nem, że głównem zadaniem policji jest z'apobieganie ekscesom i /uuwanie sp'C)somości do hałasów, i zobawiązał naczelnego prezesa, aby nakłonić kazał Czerskiego do przyrzeczenia, że "na razie" do Poznania nie wróci. Gdy Beurmann próbował postanowienie to ułagodzić, otrzymał odp()wiedŹ, że powtórzenia naDGLeństwa Czerskiego w Poznaniu minister sobie ńie życzy, gdyby Zaś Czerski 'dobrowolnie nie zgodził się na omijanie Ploznania, należy mu 'przyj.azdu zabronić, !1adta gminę dysydencką w Poznaniu zobowi'lzać 'analogicznie. Dzięki temu roz:pmządzeniu musiał Minutoli wyjechać naprzeciw Czerskiemu będącemu już w dndze do Poznania, spatkał go 28. sierpnia w Rogoźnic i nakłonił do pod'pisal)ia 'zobowią:ania. Czerski pojechał do Swarzęula. Do 'Poznania z nabażeństwem już nigdy nie przybył. Minister bowiem 'niebawem wyłączył Poznań z pod bezpośredniej działalności Czerskiega, 'ograniczył tegaż na rejench' bydgoską, a później jeszcze na ściślejszą okolicę Pity. Wyraźnic tendencyjnem było postępowanie prezesa policji Minutolego. Sympatje swe do dysydentów zdradził już: częściej: wypisał wcale pochlebne świadectwlo 'Czerskiemu j.ako lantrat poznański, \V Swarzędzu otaczał 'dysydentów niezwykle mocną opiek(j policyjną, referował bardza 'Lyczliwie da gazet niemieckich ,i postępach sekty, wniosek Nalenza a Lezwolenie na nar'8żeństwc' poparł bardzo gorąco, 'i to właśnie cu da kościoła krzyżmvego, dla małej garstki :ryzykował całą policję i wojska, JtJszedł się z ludnością 'protestującą niesły<:hanie ostro. Słusznem było przekonanie ludności, że 'policja proteguje sekciarzy. Minutoli był głównym protektorem ich, jego też odpowied'zialnoś,ć największa. Niepopra,wne było również stanowisko władz w1oj :;1) .\.ct:ł hptr. (lpIl I'hernal'igen Vicarius... Czerski... KRONIKA MIAS'rA POZNANIAsklowych, które odrzuciły interwencję ,arcybiskupa, zard.ziły wczesne pogotowie i ha rdzo szybko 'i bezwzględnie wysyłały wojsko przeciw ludności. O co mogło chodzić Minutvlemu i Co],ombowi? .otóż wł.adze prząd:kowe '-chciały prawdopodobnie dowieść sprężystoiŚ'ci i energji, 'której np. Minu10lemu po sprawie Oohna w rządzie 'berlińskim dość wyraźnie 'Odma/wiano. Ryzykował przekonanie ludności o 'stronniczośd policji, zhoć nie -chodziło mu tak o 'popieranie -no\vego wYZliainia jak a po k! a z RZfCZ inna, ze Minutol; Jj1o*t' trochę bał się rzeczywistego wyuudn walki. ])') g-d,' ;I. lip";l rano panuje spokój, triumfuje: ,.Pola(' nip umicjl! wyk()rzyt,ać chwili". Postępowanie swe tłumaczy zresztą s;un. mówiąc. że trzeha .,krn:!brno:5ci (dem Trotz) przeciwstawić sibr.,