KRONIKA MIASTA POZNANIAskie do Towarzystwa Przyjaciół Nauk. Jako redaktor Rocznika pracował prawie do końca życia z rzadką sumiennością. Krytykował ostro wykształcenie księży i bolał nad tem, że tylko mała cząstka seminarzystów ma coś w głowie. Widział wtem brak wychowania w domu i stąd przychodził do wniosku, że księża powinni dbać o podwyższenie kultury ludu polskiego. Przyjacielem pewnego zakresu pracy społecznej księży a mianowicie w bankach nie był. "Wie pan, pieniądz zawsze człowieka robi materjalistą i nie pozwoli mu żyć ideą iduchem" . Bardzo nienawidził zarozumiałości stanowej księży, wysuwania się na pierwszy plan, chęci zostania posłem itd. Psychologiem był dobrym i rzadko się co do przyszłości alumnów mylił, raz tylko doznał ciężkiego zawodu... Literaturą polską mniej się zajmował, dla nowszej (Wyspiańskiego np.) zrozumienia nie miał, z ciekawości czytał Żeromskiego np. - ale doznał niesmaku... Wyspiańskim po naszej rozmowie zainteresował się i z uwagą przeglądał; "Weselem" był zachwycony, tem więcej że znalazł tu rozprowadzenie swojej myśli: "a panowie dużoby zaś mogli mieć, ino oni nie chcom chcieć". "Chociaż Kurjera Poznańskiego nie abonował, czytywał go jednak uważnie i niektóre artykuły logicznie o czysto narodowodemokratycznem zacięciu chwalił. Żal miał do prasy polskiej, że zanadto się kłóci i osobistemi sprawami łamy zapełnia. "Jest to przedewszystkiem, mówił, praca prasy naszej negatywna a za mało pozytywna, twórcza". "Wszystkiemu co się dobrego stało w społeczeństwie, cieszył się zmarły serdecznie a już najwięcej, gdy się coś pomyślnego na polu kultury polskiej w Księstwie zdarzyło, czy więc kto coś wydał, czy coś mądrego w gazetach napisał, czy ktoś jakie studja ukończył - we wszystkich tych objawach widział zmarły dorobek kulturalny całego społeczeństwa" . Z tych wspomnień wynika dostatecznie jasno, że Warmiński był zwolennikiem pracy organicznej, jak zresztą całe to pokolenie, do którego należał. Od zapatrywań nowszej generacji dzieliły go niemałe różnice, ale dużo ważyły także jego właściwości psychiczne. Był człowiekiem fachowym i nie cierpiał dyletantyzmu i blichtru. I duchowieństwo i świeccy cenili go wielce. Zapraszano go na obrady nad mającym powstać związkiem zawodowym księży (późniejszym Unitasem) . Nie bardzo mu jednak to odpowiadało. Tak samo odmówił uczestnictwa w kursie społecznym dla księży, urządzonym w r. 1907. W seminarjum Warmiński posiadał sympatje kolegów, i zwłaszcza początkowo i przez czas długi zaufanie uczn10W. Pod koniec atoli zaufanie jego i wpływ osłabły niemało. Objawiło się to osobliwie przy zajściu, wywołanem znowu przez nacisk rządu pruskiego, przy sposobności otwarcia niemieckiej akademji w Poznaniu. Akademję tę, nie dającą praw, założono wyraźnie nie w celach naukowych, lecz germanizacyjnych. Oczywiście społeczeństwo polskie odpowiedziało bojkotem wykładów. Rządowi chodziło o to, aby zapełnić puste sale. Wywarł nacisk na arcybiskupa, a ten pozwolił, aby klerycy I-go kursu (I i II semestru) uczęszczali na prelekcje. Atoli żaden Polak nie skorzystał z tego pozwolenia. Wówczas znowu pod presją rządu kazano klerykom się zapisać. Nakazowi temu stawili opór a oba kursą wyższe w piśmie wystosowanem do regensa X. Jedzinka wyraziły solidarność. Potrzeba było dopiero bardzo energicznych kroków władzy duchownej, aby przełamać opozycję, m. in. złożono z urzędu ówczesnego dziekana kleryków, późniejszego biskupa śp. Lisieckiego. Rozumiejąc, że to obowiązek, Warmiński w tłumieniu tej opozycji wziął pilny udział, co klerycy jako Polakowi osobliwie wzięli za złe. Niezawodnie jemu samemu cała ta sprawa i jej skutki przyczyniły niemało przykrości, ile że alumni nie ukrywali bynajmniej swego niezadowolenia. Jeśli wspomnienia prof. Gantkowskiego przedstawiają pewną stronę poglądów Warmińskiego, to przegląd papierów po nim obraz ten uzupełnia. U derza rozmaitość zainteresowań, starał się podążać za wszystkiem, co działo się na świecie, zwłaszcza objawami życia katolickiego. Zapisywał wyniki wyborów w Francji - były to czasy tamtejszych walk religijnych - notował liczbę socjalistów po różnych krajach. Pamiętał o Słowiańszczyźnie, naszkicował sobie mapkę rozmieszczenia Słowian, wypisywał obliczenia ich według Niederlego. Baczną uwa