KRONIKA MIASTA POZANIA Z początkiem półrocza zimowego 1869 Wal'miński wstąpił do Seminarjum Duchownego \v Poznaniu wraz z 15 lwlegami. 'W Seminarjum Warmiński zastał swego dawniejszego profeOl'a X. Likowskiego, później biskupa-sufragana i arcybiskupa, na urzędzie ł'egensa i profesora prawa kanonicznego oraz hh;torji koscielnej. \Vl'az z nim nauk udzielali profesorowie: dogmatyki XX. Dziedziilski, teologji moralnej i nauk biblijnych: Wojczyński, filozoIji Schultz. Zarówno jak w gimnazjum tak i w seminarjum celowa1. zwłaszcza w historji kościelnej. Ale już tutaj wytężona praca i hrak ruchu ujemnie wpływały na jeg'o zdrowie przy niebardzo silnej konstytucji. Już tutaj trzymał się pochyło i czynił wrażenie nieśmiałego księżyka; a blada cera zyskała mu \\" pośród kolegów żartobliwy przydomek "Serka". \V seminarjum należał do najslabszych i z biedą go do sel11illarjum przyjęto, ,,\Vyglądałem jak kościotrup, sam zwykł hył mówić, ale miewałem mimo to humor, i to mnie utrzymywało przy siłacll. Lubiłem hardzo towarzystwo kolegów w seminarjum i wspólną gwarę. Serdeczuy/.h miałem kolegów; należałem też raz do spi<;ku na jednego z kolegów, któremu się nie chciało czytać gazet - jeszcze żyje, nazwiska nie powiem, bo to niepotrzebne. .- Otóż kilku z nas codzi,ennie chodziło do niego na budę, a jeden czytał głośno gazetę; jednego dnia czyta: Papież zachorował, i komponował na ten temat, kolegi to nie wzruszało. Następnego dnia czyta: Papieżowi gorzej, Garibaldi wstąpił do seminar.ium. Po kilku dniach znowu: Papież umarł, Garibaldiego wyświęcono okrzyknięto papieżem. Wtedy dopiero zaciekawił się ów kolega gazetami, a przekonawszy się, że go nabrano, czytywał je bardzo pilnie. 2) Złożywszy ostatni egzamin r. 1872 latem, jesienią tegoż roku przeszedł do Seminarjum praktycznego w Gnieźnie. Tam nauczali: XX. biskup Cybichowski jako regens, subregens Andrzejewicz i Łukowski. Nadchodziła wówczas walka kulturna ') Z wspomnieil dl'. Gantkowskiego. i prawa. majowe. Nie znając i nie przypuszczając surowości rządu, arcybiskup Ledóchowski wbrew Jadzie X. Likowskiego l.egensa nie chciał udzielić neoprezbiterom święcei1 przed prawomocnością ustaw majowych, ale umyślnie dopiero 11 maja, aby poszli zaraz w ogieli. Tak więc poszło 29-ciu na wikarjat, tj. na pewne kary i więzienie. Warmińskiemu przeznaczono wikarjat w Buku u X. prohozcza Akoszewskiego. Na pierwsze proboszcz przyjął go dosyć dziwnie. Sam o tem tak opowiadał: "Po święceniach kapłańskich władza duchowna posłala mnie na wikarjat do małej mieściny. Zapakowałem najpotrzebniejsze książki, nieco z ubrania i dalej w podróż. Z dworca idę wprost na plebanję. Proboszcz stary, poczciwy, spojrzał na mnie badawczo, gdym mu się przedstawił. Zaczął się egzamin, ale nie z teologji. Jedno z pierwszych pytań, które mi zadał mój nowy przełożony, było: A w karty grasz ty, braciszku? - Nie gram proszę księdza proboszcza. Proboszcz się nagle zmienił. Twarz jego pogodna nabrała nagle wyrazu gniewu i oburzenia. - Bierz, coś przyniósł i czem prędzej się wynoś. To mi ciekawy lewita, w karty grać nie umie. A co ja z tobą zrobię cały dzień? Nie wiedziałem, co z sobą począć, lecz po chwili namysłu odpowiedziałem: - Proszę księdza prohoszcza, ja się nauczę grać w karty, ja wszystko zrobię" czego sohie ksiądz proboszcz życzy 3). Czy nauczył się grać, nie wiadomo. Atoli wkrótce X. Akoszewski polubił i ocenił należycie swojego wikarego. Dowiódł tego, a także swego szerokiego serca później, placąc mu pełną pen5ję wikarjuszowską przez cały czas pobytu na wszechnicy. Podczas pobytu zaś w Buku X. Akoszewski opiekował się nim troskliwie. \Varmillski więc zaczął po trochu do sił przychodzić. "Byłem tak słaby, że trzymałem się jedynie siłą woli; prohoszcz widząc moje słabe siły, nieraz za mnie czynności odbywał; a. co do mego zdrowia, to miał zasługę wielką, bo nauczył 3) Z tychże wspomnień. .383