POZNAN" W POCZĄTKACH 1813 niu się do szeregu powołanych ohywateli. :Sądził jednak dowódca, że na wyznaczony termin 5 lutego stawią się wszyscy do tego zobowiązani. Donosząc o tem ks. Józefowi jako generalnemu regimentarzowi 29), zaznaczał, iż obywatelstwo poznańskie nie będzie dobrowolnie korzystało z ulg oznaczonych 4 i 5 artykułem dekretu o organizacji pospolitego ruszenia. Rycerze powołani, aczkolwiek od jednolitego mundurowania się uwolnieni, postanowili jednak godnie departament reprezent.ować i w jego barwach na wojnę wystąpić. Piękne to były zamiary i dobrze świadczą o chęciach Poznańczyków, niemniej jednak tylko na chęciach skończyło się, a pospolite ruszenip raczej istniało na papiprze, niż w rzeczywistości. \Viemy, iż.z końcem stycznia było zwołane posiedzenie rady departamentowej celem omówienia sprawy pospolitego ruszenia i usprawnienia jego wystawienia, przy utrzymaniu dogodnych warunków dla obywateli sOJo Jednakże posiedzenie to nie mogło się odbyć z powodu braku kompletu członków. Stawili się ho wiem tylko: Radoilski, Żychliński, Łuczycki. Czarnecki, Mielęcki, Poniński i Kalikst Kęszycki. Skończyło się na tern, iż na parę dni przed opuszczeniem departamentu przez wojska francuskie tj. w dniu 9 lutego 1) miał Szołdrski zebranych w Śremie 5 rotmistrzów, 1 chorążego, 2 namiestników, 1 podllamiestnika, 1 trębacza i na cały ten poczet szarż aż 1 (dosłownie jednego) szeregowca.... Coprawda spodziewał się, że do nowego "ostatecznego" terminu za 10 dni wyznaczonego I aC7Y ściągnąć hrać szlachecka. A iudzi do szeregów armii było potrzeba. Oto z końcem stycznil1 dowodzący dywizją polską gen. l:Tirard do jednego tylko 4 pp. pot.rzehował 3400 rekrutów. 29) Archiwum Główne Akt Dawnych \V \Varszawie, Ministerjum Wojny 1830, f. 73-74, Poznań 31/1. 1813, 30) Archiwum Główne Akt Dawnych w Warszawie, Ministerjum Wojny 1830, f. 77. Poniński do ks. Józefa, Poznań l/II. 1813. S1) Archiwum Główne Akt Dawnych w Warszawie, Ministerjum Wojny 1830, f. 93. Szołdrski do l{s. Józefa, rem 9/11. 1813. B'lv to .Jeunak już jwiH'0we dni pobytu wojsk franCllskirh i organizacji wojsk polski('h w Poznaniu. Nocą z 9 na 10 lutego ilniej nastąpili Hosjanie ;)2) i zaatakowali Rogoźno, gdzie starjoHował 1, p. p. legji nadwiślaJI<;ldej. Długa była utm'('zka i (17.ielna ohl'ona zaskorzonych znienacka wiarusów. Z obu stron dziala grzmiały, aż wl'eszcie 7. wyższego dowództwa nadzedł rozkaz aby Polacy wycofali się. Z honorem przeto opuszczał 4 p. p, pobojowisko, okupując je stratę. 80 Judzi. Nowe stanowisko zajęli lpgjoniści w Murowanej Goślinie. Z chwilą rozpoczęcia ataku ze strony Rosjan, w głównej kwaterze francuskiej w Poznaniu poczęto myśleć o odwrocie. \V tym celu nawet wysiano niel{tól'e oddziały w ki ('runku Głogowa, gdyż pot'zątlwwo miano cofać się na Śląsk. Celem zhadania sTtuacji i zasięgnięcia wiadoplOści o wrogu wysłano z Poznania grup<;, jazdy litewskiej 17 i 18 p. ułanów pod gen. Giedro"cielll nad \Vartę. Kwatpl'ują".Th w Sierakowie nocą z 11 na 12 lutego opadli Rosjanie i rozgromili, tak, iż jedynie przybyły w pOlllOC ze szwoleżerami Jerzmanowski ledwie opanował sytuację i uratowal honor oręża polskiego. Pod osłonę tej wyhorowej jazdy polskiej zebrali się Litwini i wrócili do korpusu. Później jednak jeszrze niejednokrotnie nauczeni doświadczeniem mścić hędą swą. porażkę, t'hlulmie zapisując karty dziejów 17 p. ułanów podt'zas kampanji 1813 r. w Panji. Utarczka pod Sierakowem była ostatnim aktem walki \V ohronie Poznania. Po jej nipfortunn'm w.niku cały korpus oberwacyjny ks. Eugelljusza opuścił stolicę Wielkopolski i dJ'ogą. na B.t.n "IiętlzTzel'z opuśrił grallirp I\:sięstwa \Val'szawskiego zdążając do Wielkiej \rmji zhipl'ają.cej się w Saksonji. Oddział' polskie z takim trudem zbierane przez 1\10jaczewskiego i Poniilskiego pociągłlły razem z korpusem, a następnie częścią weszł" w skład korpu:-:u gen. Dąhl'owskiego, częścią skierowane zostały jako garnizon do twierdz nadodrzańskich. 32) Blbljotekg l.niwers tec1w w \\"aJ'Rzawie, ColI. aut. :!1O. t. XXIII nr. 2 za luty 1813, ppłk Chlapowki <10 Dahl'owskiego, Zif'lęcin 11/11. 1813; Knkif'l, o. c. t. 11 sh'. 172. ,V ślad za lIstępująl'emi szeregami wojsk fralll'usko-polskich po:,tępowała awangarda rosyjka pod gen. Woroncow. Oni też w dniu 12 lut('go zajęli PoznalI pod okupację rosyjską. \V ten to sposÓh przeżywał Poznail ostatnie dni wielkiej napoleoilskiej epoppi na lIasz'("h ziemial"h. Z sprdeczllym hólem i żalem spoglądali PoznallCzyey na oddalające się złote orły ('CSał :,kie. Oni, co przed li lat' pierwsi je witali na ziemi polskiej. Oni, którzy przy zWFięskim poszumie ich skrzydeł pierwsi porwali za hroil rzueając hasło powstania. Dla nich tragedja ta h'ła tem tra:,.zniejszą. J77 X. IGNACY WARMIŃSKI. Kiedy wstępawałem da Seminarjum poznańskiegO', wiosnę, r. 1901, naj wybitniejszą postacią w granie profesorskiem był X. Ignacy \VarmiIlski, "Ignaś", jakeśmy go uczniowie nazywali między sobą. Był tO' profesor wymagający, najwięcej trzeba byłO' uczyć się. na jego prelekcje. Przychodził, pamiętam, zwykle przed początkiem godziny i pozostawał jeszcze pa kończą.cym dzwonku. Z największą niechęcią apuszczał wykłady. Raz umyślnie przedłużyliśmy tak długo wigilje w katedrze w Dzień Zaduszny, żeby już nic starczyło na jego gadziny. Ale nic to nam nie pomO'gło, wykłady przepadłe adbył jako nadliczbowe w godzinach poobiednich. Z teIn wszystkiem mieliśmy dla profesora wielkie poważanie. Pa ukończeniu Seminarjum, jeszcze spotykałem się z X. Warmińskim, stawiają.c pierwsze krak i w pracy historycznej na terenie Towarzystwa Przyjaciół Nauk. \V czasie jego zgO'nu l pogrzebu hawiłem zagranicą., napisałem jednak nekrolO'g do warszawskiego "Słowa". Po powracie z studjów r. 1910 otrzymałem polecenie O'd ówczesnego redaktora Roczników Towarzystwa, dzisiaj też nie żyjącegO' dr. święcickiego, napisać X. Warmińskiego życiorys. Biograf ja ta, ułożona pierwotnie pod świeżem wrażeniem zgonu, z rozmaitych przyczyn dzisiaj dopiero, niejednokrotnie PO'prawiona, ogląda światło dzienne. Nie będzie chyba dwóch zdań O' tem, że taki, choćby szkicowy, życiorys naJeży się X. \Varmińskiemu. Zagranicą. niezawodnie już dawno napisanoby o nim całą książkę. Zarazem, pragnę, niechaj to będzie hołd, oddany profesorowi przez jednego z jegO' uczniów,