KRONIKA MIASTA POZNANIA się na "ludzką niedolę". Oczy poety zwrócone są przedewszystkiem na ziemię. Wychodząc od konkretnego faktu, szuka jego metafizycznego uzasadnienia; usiłuje jakby rozumem dotrzeć do istoty świata i wydrzeć Bogu jego zagadkę. Ten pierwiastek rozumowy wydaje się być charakterystycznym obok na. stroju walki, dla omawianego tu okresu twórczości. Poeta dodlOdzi do pewnych jakby dogmatycznych sformułowań, określających powstanie i rozwój świata. Jeszcze w "Mojej pieśni wie("zornej" poeta z namaszczeniem proroka powtarzać hędzie, jako stały refren, produkt swych rozumowych dociekań, dogmatyczną prawdę. "On był i myśm;\" byli przed początkiem _ Niech imię Jego będzie pochwalone! Razem z gwiazdami bylIśmy i sloilCem, Zanim się gwiazdy i słoilca Jęły rozbijać w swych kołach, Zanim się stało to, co cię pożera. Na sposób konstruowania metafizycznych koncepcyj poety wpływało głębokie poczucie się cząstką wszechświata, poczucie braterstwa z przyrodą. \V£zak już o Chrystusie powie, że: Nie mógł pojąć w swej natchnionej duszy, Dlaczego braćmi nie czują się ludzie, Gdy on był bratem nawet leśnej głuszy. Przyroda też daje poecie przeświadczenie, "że widomego świata cieśil Rozszerza <;ię w Nieznanem", pozwoli mu znaleźć ukojenie: Mgieł opalowych wiewny len Otula strome głazy, A duch nad mgłami zapadł w sen, \V promienny sen ekstazy. Ponad skalisty wzniósł się loch, Nad śmierci żlebne cienie, Stracił z przed oczu ciała proch, \Vieczności ma widzenie. :506 Na tem jednakże stanowisIm Kasprowicz utrzymać się nie potrafi. \Vystarczy jedno spojrzenie w dół, na tych, którzy tam {>ną się w bólu i rozpaczy, aby go z tej wyżyny strą.cić. Ponad, olbrzymie baszty skał, Nad śmierci mgławe cienie Duch się unosi - duch, co miał \Viecznośd przywidzenie. \"zniósł się, jak gdyhy w blasku zórz, Nad przepaść nad głęhoką, A tam od dolu innych dusz Ciche się cienie wloką.. \V jednej chwili wieczność staje się "przywidzeniem". Jeszcze nie nadeszła chwila, w której będzie umiał pod ką.tem tcj wieczności spojrzeć na zjawiska i zagadnienia otaczającego go świata. 1\loment ten nadejdzie później, Ohecnie w "Hymnach" poeta raz jeszcze staje w jednym szeregu z t'mi, których z nad pl'Zepaści ujrzał wlokących się z dolu ku górze, aby wyśpiewać kh hól, trud i rozpacz. \V "Hymnach" też jeszcze raz poeta roztoczy przed nami wszystkie zagadnienia, które dotychczas twórczość jego nurtowały. Przypatrzmy im się więc na krótko przed chwilą, \V której mają ulec nowemu zabarwieniu, a więc przed powstaniem "Salve Regina" i "Hymnu Św. Franciszka". Okre, o którym mówimy, jest czasem błądzenia poety po różnych systemach filozoficznych. Na wybór takich, a nie innych wpl'nęły poza pewnemi upodobaniami epoki przedewszystkiem własne skłonności poety i sympatje. Głębokie odczucie piękna przyrody kierowało poetę przedewszystkiem do wielkich systemów przyrodniczych. Jednolitego poglądu na świat przy ich pomocy poeta nie zdobył: myśl jego oscylowała w sferze ontologicznej pomiędzy monizmem spirytualistycznym Giordanów Brunów, a panteistycznemi wierzeniami Hindusów z Buddą na czele 2). Poszukiwania te znajdą jeszcze swój odMwięk w "Mojej pieśni wfuczornej", gdzie natrafiamy na koneepcję bóstwa pojętą w tym duchu: