KRONII\A MIASTA POZNAIA jący wieszcz w ziemi piastów, piewca "Bogunki" Ryszard BerwiJ'iski. Nie'3tety zwichnął żywot i zmarnował, zaprzepaścił prowie1't, jakim go Bóg tak szczerze obdarzył. Kto się tylko poczuwał do wZlIlOcnicnia sił moraln ch, dąży l do "Czerwonej Sali". Płeć męska i piękna, szła na wyścigi. Jakhy po długiej nocy wschodziła jutrzenka nadziei lepszej doli. ZdajP się iż się nie mylimy, że z "Czerwonej Sali" można datować początek epoki szerzenia światła za pomocą odczytu. Odczyty w "Czerwonej sali" trwały aż do roku Mi, poczem zapanowała w przybytku tym cisza aż do r. -18, do dnia 18 marca. w którym wybuchla rewolucja berli(lska i mvolniono wiQźniów z Mohabitu. \Vprawdzie anarchia pruska miała wszclką ol"hotQ tak samo jak B a z a r w 46 r. zabrać hezkrwawym szturmem i pałac DziałYllskich, ale nie nlOgąc znaleźl najmnicj.,zeJ przyczyny, gdyż jakby na złość zapanowała w "Czerwonej sali" niezwykła cisza, slw6.czyło się na wygrażaniu pi,"śeiami panów oficerów wyprawiających nieustanne orgic pijackie lIa odwachu głównym. \V kilka dni po \vylJUcllu rewolucji herliiH;kicj, zawrzał Po7.narl niezwykłem tętnem życia. \Yiellwpolska budziła si{' jakby ze snu okropnego, a na jawie ujrzała powiewające sztandary polslde i echo echu podawało hymn narodowy "J e s z c z e p o I s k a n i e z g i n ę ł a". Nie zapomnę do grobowej desld tego momentu, gdy ze sztabu polskiego w domu l\Iielżyi1skich przy "alf'jach", wyszedł rozkaz formowania zbrojnych polskich hufców. Jako 11liejsce zapisu przeznaczona była "czcrwona sala", a gdy łaska Boża dozwoliła mi położyć nazwisko moje pomi{'llzy picrwszymi na spisie strzeleckiego I'ata]jonu, Ilostałpłł1 rozkaz, aby się udać natychmiast uo "czerwonej sali" i tam zaciągać ochoJ.ników. Nie jestcm dzisiaj w możności wypowiedzieć jakic uczucia opanowaly młodziel1czą pierś i mnysł. \V obszenlej sali nad stolikami, uwiducznione były napisy: "Kosynif'rzy", "Strzelcy", "Plani"",Artylerja", z balkonu powie\\ ał sztandar narodowy z "Orłem i Pogonią" a na główn m odwachu nie było już pruskich pikelhaubów, którc się cichaczem wyniosły do fortecy, ale trzYIl'lała straż bczpicczc11st\va gwardja uarodowa; - dobosz cm tej gwardji był drwał czyli po poznallsim rębacz, \Vróblewski, który następnie w bitwach pocI .:\Iiłosławiem i Sokoło\vem był prawdziwie bohaterskim doboszem koynierów. Do "Czerwonej sali" wprowadzili nas pułkownik Biesiekierski, majorowie Dobrogojski i \Vroniecki, napoleOllczycy i z r. 1830. Ludwil, Jabłlwwski kapitan wiekopomnego pułku "czwartaków", Brzozowski, oficer szwoleżerów z czasów Napoleona i rotmistrz ułanów z r. 1830. Gdyśmy weszli na salę, wypadało starszyinip chwil Q tę rozpocząć uroczyście. Jeden po drugim krzywił usta C7.-niąc usiłowania aby przemó,vić po żołniersku. ale cÓż - nieposłu: