DODATEKt * Gazety Wielkiego Xiestwa Poznańskiego, Nm 105. (Z dnia 31. Grudnia 1830.) R o s s y a. (Przerwanego artykułu dokończenie. '') Przychylność Monarchy Rossyiskiego napełniły serca Polaków miłością ku niem u, a łaski Ictóre nam wyświadczał, wlały w Rossyan życzliwość ku nam i zatarły dawnieysze nieporozumienia. Polacy przyjmowani są w Rossyi iako bracia; Literatura Rossyiska zbliżyła się do Polskiey, a nawet w Moskwie dobrze myślący i światli ludzie zwracaią uwagę swoią na Polaków. Jeżeli się zaś znayduią Rossyanie, Ictórzy zachowali' dawne przesądy względem Polaków, to przecież obawiaią się wyiawić swoich uczuć, aby nie ściągnąć na siebie nagany swoich współbraci. Po do bnei przyięcie znaleźli Rossyanie w Polsce, i dopiero od utworzenia królestwa Polskiego zaczęto rossyiskie książki tłumaczyć na ięzyk polski i obeznawać się z Rossyą. Obecny, prawdziwie szczęśliwy stan Polski zapowiadał większe ieszcze korzyści z przybliżenia się do siebie dwóch ludów» Serce Polaka cieszyło się błogosławiąc króla iako oyca, a pozdrawiaiąc w Rossyaninie brata. Zdawało się, że czas wzmocni bardziey ieszcze ten węzeł serc, gdy nagle obiła się o uszy nasze okropna wiadomość z Warszawy, Czemuż nie utraciłem w tey samey chwili życia! raczey śmierć iak żadney nadziei! Ale nie! N ie mogę wierzyć, aby naród Polski, obsypany od swoiego władzcy dobrodzieystwami, działał nie pomnąc na swoią przysięgę i sławę! Każdy rozumny i czuły Polak powinien stokroć bardziey ialc kto inny gardzić bezecnymi zdraycami, gdy łotry, któj zy się niewdzięcznymi dla swego rządzcy okazali, ściągaią poniżaiące zarzuty na naród, fjumny aż do tey chwili z tego, że się, nigdyswemu Monarsze nie przeniewierzył. N i e! bunt w Warszawie nie może być sprawą ludu. Lud Polski kocha swego Króla! Nie śmiem wnioskować, ale obawiam się, aby chytrzy cudzoziemcy, pragnący rzucić nasienie buntów w Europie, cisami, którym się udało, podburzyć niektórych dobrych, spokoynych Niemców, niezapalili w Warszawie pochodni niezgody i niezagrzali głów exaltowanych, próżnych i łatwowiernych ludzi. Oto powszechny głos, który tu słyszeć można pomiędzy Rossyanami i Polakami. Kto wyuzdane Warszawskie pospólstwo zna, ten łatwo poiąć może, iak nietrudno stek ten widokami rabunku i dzikiemi uroieniami podburzyć. Nie pierwszy to raz motłoch ten ściąga na Warszawę nieszczęście, dałby Bóg, żeby ostatni, i żeby sprawiedliwa kara położyła koniec iego zuchwałości. Domyślam się, że złoczyńcy, awanturnicy z rodzaiu van Hale na, uwiedli wielu śmiałych i niedoświadczonych młodzieńców do kroków '/.drożnych, a ci podburzyli pospólstwo, aby pokryć niecne sprawy swoie. Pomiędzy mnóstwem próżniaków, czychaiących na okoliczności, są może osoby, które postępkom rabusiów chcą nadać charakter polityczny, Ale nawet błąd szaleńców niedługo potrwa! Mierząc przepaść, w którą ich wepchniono, zadrżą! Widzimy, iak poczciwi, dobrze myślący Polacy zmyią krwią swoią płamę, którą niegodziwi ludzie na naród Polski rzucili; widzimy iak część woyska, i wszyscy dobrze myślący, cierpią; mamy więc nadzieię, że na pierwszy głos Monarchy cały naród Polski uzbroi się na obronę tronu i sławy narodowcy, Wykorzeńmyż chwast z zieIl)-i Polskiey i przytłummy zarody anarchii! - ZegnamIIl,% Bfodrarry. Igracie'! Nosiłeś iiuż hrtxn" -UlYl iey iprzeciw plainiącym podło naszą sławę. Niech poiomność-powie: był smutny'czas., w którym ni< pizynciele imienia Polskiego chcieli ie zaćm,ć przez.pod'burzenie źle myślących i łatwowiernych ignorantów, ale poczciwi Polacy zagasili p.iźar krwią swoią i dowiedli, .źe umieią uczuć i ctmć dobiodzieystwa swego Króla." ( Staats-Zeitung.) F r a n c y a. Z P a ryż a, dnia 20. Grudnia. Tvról i rodzina Królewska wyiechali wczora w towarzystwie Xiezney (Madame) Adelajdy, siostry Króla, do Pilpue, dla obeyrzenia dnrnu chorych, którego ostatnia iest · założycielką. Kroi pozdrawiany był wszę-eti-e nay-żywszemi okrzykami. Na posiedzeniu Sądu Parów d. 17., .ukończono dalsze badania świadków. W końcu zabrał X. Polignac głos i bronił się zręcznie. Zakończył ią lemi słowy: "N apróźnoby mi groziły wzburzenia umysłów, uniesienia namiętności, wypadki polityczne-: pozostałbym jpoFoynym prawda zawsze zwycięży. Głośno tu oświadczam w obliczu wszystkich tycli"sót), które do poczetu uzbroionych mieszkańców Parysa należą, ii znam dosyć dosyć dobrze moią oyczyznę, aby być przekonanym, że w Francyi nigdy sędzia niedozwaJa nsmiętnuściom przystępu do świątyni sprawiedliwości, i ie Francuzi nieznaią nieprzyiaciela, iak tylko na poboiowisku." Na posiedzeniu dnia 18., Pan Persil" ieden z Kommissarzów Izby Deputowanych miał mowę, popicraiąc oskarżenie przeciw Esministrom. Polem popiera! ieszcze oskarżenie przeciw każdemu Ministrowi w szczególności. X;qoia Polignac wystawiał iako Tiaywystępnieyszego z pomiędzy wszystkich, 82C2egoii.iey za to, ii powiedział, że trzeba i do wo\ska strzelać. Hrabiego Peyronnet oskarża szczególniey, ii się przyłożył do fałszowania wyborów. - Hrabia Peyronnet protestował się przeciw zarzutowi, iakoby wydał do Prefektów kilka okólników z instrukcyatni względem wyborów. J akoi przekonano się z akt, ie tylko ieden okólnik wyezedł od .niego, drugi zaś był dziełem Pana Montbel. Nareszcie Pan Martignac czytał mowę w obronie Xiecia Polignac. Na wczorajazetn rpo-sie'azefiiu miał Hrab. Peyronnet mo> wę, w którey rozbierał szczegółowo swoie publiczne życie i usprawiedliwiał swoie polityczne działania. - Pan ,He«nneguin, obrońca Hrabiego Peyronnet, miał potem mowę ku iego obronie. Mowa ta niezdawała się sprawiać wiele wrażenia na słuchaczach. - Pan Sauzet (adwokat w Lugdunie), obrońca Pana Ghantelauze, miał .pierwszą część mowy, która niezmiernie zaięła słuchaczów i była powodem do kilkakrotnych oklasków. Pisma pueliczr.e niechwaią mu wy ani Pana Persii, ani Pana Martignac. Deputowani naradzali si-ę wciąż nad proiektem względem gwardyj narodowev. Przed kilku dniami udał się Generał Lafayette do szkoły politechnicznej i przeczy« tał obecnym uczniom adres winszuiący uczniów szkoły politechniczney w północnych Stanach Amerykańskich do ich koiiegów W Paryżu, których mężne wzięcie się w dniach Lipca pochwałami okrywaią. Szkoła politechniczna układa odpowiedź, którą wręczy Generałowi Lafayette dla przesłania iey do Ameryki. Generał Lafayette wydał wczora rozlcaa dzienny do gwardyi narodowey" paryzkiey, w którey dziękuie i-ey za gorliwość i wierność służbową, których do rozpoczęcia procesu'przeciw Ministrom dała dowody W celu utrzymania prawnego porządku i publicznego pokoiu. Rozchodzą się wieści o zmianie Ministeryum. Powiadaią, ii Pan Montalivet złoży ministrostwo spraw wewnętrznych i otrzyma adminisiracyą listy cywilney; -iego następcą będzie teraźnieyszy Minister publicznego oświecenia. Patryota dodaie, iż ta zmiana dogodziłaby opinii publiczney. P o s ł a n i e c I z b z a wi e rai v kilku n u m e - rach nieukończony dotąd artykuł, w którym opisuie straszny absulotyzm, przez iaki Xżę "Valentionis (iako taki, Par Francyi, który też przysięgę przeciw naszemu nowemu porządkowi rzeczy wykonał) nad swoiein Xięstwetn we Włoszech panuie. Roboty ziemne około obwarowania stolicy* rozpoczęte są pod St. Denis, Z dnia 21. Grudnia. Podczas wczorajszego posiedzenia Sądu missyilz1.-y Deputowan\eh odpowiadał obrońcom oskarżonych, zebrało się w porze popoiuduiowey wielkie mnóstwo ludzi w okolicy Luxernburga. Dały się słyszeć rozmaite okrzyk*; n .proino oficerowie gwardyi narodo«ey starali się swoiemi napomnieniami ukoić umysły ludu. Odpowiadano im okrzykarni: Precz z Ministrami'! Głowy Ministrów lub Parów! Przybył Genent Lafayette z kilku Adjutantami i przemówi! dzielnie ilo ztbraney tłuszczy, i glos iego nitby I głosem wołaiącego na puszczy. Zaczął się «ar; ż lud rozchodzić; Parowie niedoznah źadn-ey obrazy, a ostatnie zdane między 10 - u główne m u sztabowi raporta kazały się spokoyney nocy spodziewać. A n g l i a . ;* Z L o n d y n u, dnia 14. Grudnia. Świeże rozprawy w Parlamencie w wzglę, dzie powiększenia woyska, dały dziennikowi G lob e powóil do następujących uwag: "Polóy wewnątrz kraiu powinien być utrzymanyn»; ieat to przedmiot niezbędney potrzeby. Błahem głupstwem byłoby, dozwolić burzenia machin, rabowania i podpalania, aby oszczędzić wydaiek na 8- l()()()() woyska potrzebnego. Jednakże okazać wprzód należy, czy woysko to iest potrztbnern, a co większa, czy iest dosiatecznem. Niemożerny taić, ie spokoyność kraiu iest w niebezpieczeństwie, w wielkiem niebezpieczeństwie - w niebezpieczeństwie, które zasady popularną przeszłego Ministeryum zrnnieyezyły wprawdzie jjieco , ale nieuprzątnęły . Aż dotąd zdarzały się rozruchy takowe w hrabstwach, których mała ludność nienabawiła tyle obawy, i w których za mało ludzi i za mało powodów do wielkich nieszczęść było, Ale, ieieli podobne rozruchy wybuchaj w zaludnionych powiatach fabrycznych, w cóż się wtedy obróci spokoyność kraiu, w cóż własność fabrykantów? Ale mówią: tam niewybuchną zapewne rozruchy. - Mamy nadzieię; stemwszystkiem dla tego, źe lam spokoynie iest dopóki handel kwitnie, niernożna ręczyć, ie spokoyność 'ta utrzyma się w przypadku zmiany, która późniey czy prędzey nastąpić musi zwłaszcza przy tak wieikiey iuduości fabrykantów Ta -północy, którzy 03 "swoieh współbraci rolników nauczyli się, iak to ulżenia wymodz można. Mniemamy, że Ministeryum postąpiłoby daleko rozsądniey, gdyby zamiast nieznacznego pomnożenia woyska, utworzyli gwardą narodową, przez co podaliby w ręce broń tym, których interesem iest utrzymanie pokoiu. W tey chwili można powierzyć ludo wi broń; krok ten niebezpiecznymby był, gdyby się oparto reformie Parlamentu, Ale politykami krótkiego wzroku są ci, którzy mniemaią, ie iakakolwiek reforma Parlamentu iest i ui dostateczną do zapobieżenia nędzy i rozruchom, które i ui raz były. Z clnia 18. Grudnia. W dzienniku dworskim wyrażono: "Oświadczyć możemy z pewnością, iż wiadomość o s powstaniu w Polsce niesprawila dotąd leszcze iadney postrzezney zmiany w tonie i postawie Ministrów trzech mocarstw we względzie inteTessów belgickich. " Zamówić miano w naszym kraiu niezmiernie wiele broni dla rzą.du Francuzkiego ; niektórzy tnówią. o x,200,coo sztuk broni, które chcsj płacić Królewskiemi bonami. W dzienniku dworskim czy tamy- : "W ko« łach politycznych wymieniają Hr. Flahaułt iako tuteyszego nowego Posła Francuzkiego -w mieysce Xiecia Talleyranda, który, iak słychać, stosownie do życzenia swoiego , wkrótce po Bożem Narodzeniem odwołanym będzie." Niderlandy, Z Antwerpii, dnia 17. Grudnia; N ic ważnego niezdarza się tu; wolność coraz staie się dla nas przykrzeyszą, i tylko młodzi Belgiyczycy, którzy wśród powszechnego upadku handlu czas w kawiarniach przepędzają, roią sobie błogie czasy. Miasto używa spokeyności; garnizon składa etę z 5000 ludzi regularnego woyska, które przftlumia dzielnie wszelkie zamachy burzycieli spokoyności. - P. E U erm ann , Konsulowi hartnowerskiemu, nieudałosię przyprowadzić do skutku zniesienie blokady Skaidy. Jednakże fząd ho U enderski pozwolił, aby zatrzymane w Flisyndze statki do któregokolwiek z portów zachodniey Flandryi, wyjąwszy Antwerpia i Gandawę" popłynęły. Dawniey mogły - Król Niderlandzki przyiął podobno Pana Eliermann z naywiększą uprzeytnością. Widoki dla naszego handlu są zasmucające. Ponieważ obadwa uyścia Skaidy są starożytną własnością HolJ aridyi, zatem w naylepszym razie wolna żegluga dozwoloną będzie tylko za opłatą cła w Flisyndze. Z H a g i, dnia ai. Grudnia. P. la Rochefoucauld, sprawujący intereea dworu francuzkiego, otrzymał wczoray gońca z depeszami z Paryża. J eden z dzienników czyni uwagę, że podczas kiedy pożyczka patryotyczna w Belgium ledwie doyść mogia do 300,000 zł., patryotyczne ofiary Hollendrów dla rządu, wynoszą iuż przeszło 'i miliony zł. **M*VW*WVVVll ROZlllaite wiadolllOŚci. Z Wiednia donoszą co następuje: "W giEecie Wiedeńskiey z dnia 4. Grudnia r. b. czytamy obwieszczenie w ięzyku polskim i niemieckim, ie w Wiedniu, w kościele pod wezwaniem zbawiciela, miewane będą kazania nr ięzyku polekim o godzinie 11. przedpołudniowcy, przez wszystkie niedziele i święta uroczyste roku, tudzież we Środę popielcową i we czwartki wielkiego poeto." (1 przeszłego roku w wielki post we dniach tu wymienionych, bywały w tym samym ko» iciele w ięzyku polskim kazania.) Owce długonogie. Margr. Łaskaris, Prezes Towarzystwa rolniczego turyńskiego, który dawno ziednał Bobie wdzięczność współziomków swoich przez zaprowadzenie szczególnego pokolenia owiec afrykańskich, sprowadzonych z Królestwa F e z , odznaczaiących się naybardziey długiemi nogami (Ovis aries longipes. Desmarts' .), teraz runowo wzbogacił owczarnie ewoie oddzieJ nem pokoleniem owiec, wywiezionem z Karamanii. Ma on nadzielę, fe europeyscy właściciele owczarni otrzymała z tego pokolenia równe pożytki, iakie · podziewaią się mieć w Stanach Ziednoczo.xnych Ameryki północney, gdzie łowarzy. stwo rolnicze filadelfickie j.aytnuie się takie tern pokoleniem owiec. Średnia waga ffiIW z owiec tego gatunku, iest od 10- i5, a taranów od 15 - 17. funtów, Mięso itli poezy tuią za odznaczające się pomiędzy wszelkie mi słusznie chwalunemi gatunkami. Mieszkam teraz na Butelskiey ulicy Nr. 15 W kamienicy Pana Jankowskiego Kommiss« rza policyinego. Poznań, d. ao.Grudn. 1830. M a 11 a c h o w, praktyczny dentysta, chirurgiczn bandaiysta i maszynista. Młodzieniec, opatrzony w dobre zaświa czenia szkolne i posiadający ięzyki pols i niemiecki, znaleśdż może iako uczeń ni bawnie mieysce w aptece w narożniku szero kiey ulicy. Otrzymałem w komis bardzo dobry papie dopisania, który przedaię w nayumiarkowań szych cenach. Dostać także u mnie mozn' świeiych wędzonych szynek. Karol Fryderyk Baumann. Na Wrocławskiey ulicy znayduie się lIOM. skrzydło do sprzedania. Wyciąg Z Berlińskiego kursu papieros 1 pieniędzy. Gotowi - zną Dnia 28. Grudnia i 830. P,e rd"po po Obligi długu państwa .. 84 83£ Obligi bankowe ai do włącznie lit. H. . . . . . . Zaehodnio- Pruskie listy zastawne Listy zastawne W, Xigstwa Poznańskiego. Wschodnio- Pruskie 9 O I Szlaskie i OOi Poznań, dnia 30. Grudnia 1830, P»piar< obligów m. Poznania 93 4