KRONIK.\ MIASTA POZNANIAbezwartościowe, po części obce w mało udatnych tłumaczeniach, O\Yczema krytyka powinna była częściej i stanowczej przeciwko nim wystąpić. Boć, chociaż jak to się już wyżej rzekło, trudlWści były liczne, przecież nie potrzeba było jeszcze ciągle do takich sztuk się uciekać. Ale niemała w tern wina Osińskiego. Gdy otrzymał kierownictwo teatralne po Bogusławskim, zawsze tylko dążył do usunięcia -deficytu kasowego. choćby kosztem strony artystycznej a zwłaszcza narodowej. Był ldasykiem. Jako zwolennik Voltaire'a, za mało miał w sobie poczucia narodo. \H'gO, które bądź co bądź było w owych czasach niezbędne kierownikom sceny. Bez tego teatr był tylko świątynią czystej sztuki a nie instytucją narodową. Lepiej spełniał swoje zadanie narodowe Skibiński. W przeeiwieilstwie do literata Osiilskiego, l{tóry teatr znał tylko z teol'ji, hył to typowy "człowiek teatru" na wzór Bogusławskiego, Kudlicza, Dmuszewskiego i tylu innych ówczesnych wybitnych aktorów. Jak oni wszyscy przewędrował on z swoim zespołem całą Polskę wzdłuż i wszerz, znał zarlanie teatru i wiedział, czego publiczność pragnie. \V Poznaniu był 2 razy (1822 - 26) i za każdym razem umiał utrafić w gust publiczności, która go też niezmiernie lubiła, podobnie jak dawniej Bogusławskiego, Hcpertuar miał ładny: "Kazimierz \Yielki, król chłopków" MajCl'anowskiego, "Damy i Huzary" Al. Fredry oraz "Zamek na Czorsztynic", pełen miłych melodyj narodowych, przypominających nam późnicjsze moniuszkowskie, oto już wcale ładna pozycja. Jeżeli zaś do tego doda się często granych "Krakowiaków" lub "Kościuszkę", to bez wątpienia każdy przyzna, że o lepszy dobÓl' sztuk narodowych trudno. Nie grane przez Osińskiego "Krakowiaki i Górale" to sztuka na wskroś narodowa. "Chciałem, mówi jej twórca Bogusławski, na scenie powtórzyć odgłos publiczny, a w tym zapale, nie zważając na obcc przepisy, szcdłem za poruszeniem własnego serca, za natchnieniem wdzięczności, czułem tylko, że jestem Polakiem" 28). I racja; "Rrakowiaki" to prawdziwy bard polski, któ 28) BrUll1er \V. Dzieje Cudu Mniemanego str. 4.